Surfing w Europie dla początkujących – Peniche

Interesuje Was surfing? To nie jest tekst dla znawców tematu i zawodowych surferów. Nie znajdziecie tu specjalistycznego słownictwa czy nowinek technicznych. Jeśli jesteś specem od sportów ekstremalnych, to pewnie o tym wszystkim co zostało tu napisane od dawna wiesz i artykuł raczej Cię nie zainteresuje. Tekst adresowany jest do tych, którzy z surfingiem nie mieli jeszcze nigdy do czynienia. Tutaj znajdziecie odpowiedzi, jak się do tego wszystkiego zabrać, jak znaleźć obóz surfingowy, wybrać odpowiednie miejsce, a także o tym, jak wygląda pierwsza lekcja surfingu.  Dopiero rozpoczynamy swoją przygodę w tym sportem. I właśnie z perspektywy osoby początkującej opiszemy to, czego możecie się spodziewać i na co musicie się przygotować.

Surfing w Europie – to możliwe?

Postacie lekko unoszące się na grzmiących falach, wyskakujące z  z wody i sunące po niej, wydawać by się mogło – wbrew prawom natury, nie muszą być obrazkiem kojarzącym się jedynie z australijskim  czy amerykańskim wybrzeżem. Surfing dla jednych jest sportem bardziej wyczynowym, dla innych mniej.  Ale na pewno jest to sport ekstremalny. Z pewnością też nie jest pierwszą dyscypliną, która przychodzi nam do głowy, kiedy myślimy o sportach, do uprawiana których mamy idealne warunki w Polsce.   Jednak surfing wcale nie musi być dla nas, dla osób mieszkających w Polsce, tak odległy. Chcąc nauczyć się okiełznać fale, nie musimy lecieć na drugi koniec świata – wystarczy koniec naszego kontynentu, który oblewają zimne wody oceanu. Jeśli marzy Wam się surfing i zastanawiacie się, gdzie w Europie są najbardziej sprzyjające warunki do uprawiania tego sportu – mamy dla Was odpowiedź . W portugalskim Peniche.

Plaża w Peniche

Surfing w Peniche i Supertubos

Peniche to niewielkie portugalskie miasteczko, leżące na północ od Lizbony. Samo miasto nie jest wybitnie pasjonujące – można tam obejrzeć niewielkie muzeum, starówkę czy fortyfikacje, co zajmie pewnie nie więcej niż pół dnia. Ale w Peniche znajduje się coś, co przyciąga ludzi z całego świata – obłędna plażę i jeszcze bardziej obłędne fale. To właśnie w Peniche odbywają się mistrzostwa świata w surfingu.

Plaże w tym regionie są rozległe i złociste. Jadąc w tamte okolice, nie spodziewajcie się codziennej dawki witaminy D, gdyż pogoda nad oceanem lubi być zmienna. Może się zdarzyć, że przez wiele dni z rzędu będzie panował niesamowity skwar, a może też lać deszcz i wiać nieprzyjemny wiatr. Musicie być przygotowani na obie możliwości.  Samo miasteczko, ze względu na swoje specyficzne położenie (kiedyś było wyspą, obecnie to półwysep), oblewane jest falami oceanu aż z trzech stron, dlatego różnorodność i siła fal, w zależności od konkretnego miejsca, jest ogromna. Fale w Peniche doczekały się nawet swojej nazwy – Supertubos.

Surfing w Peniche

Supertubos są falami szybkimi i mocnymi, osiągającymi nawet do kilku metrów wysokości. Warunki do uprawiania sportów wodnych w tym zakątku Portugalii są wręcz wyśmienite. Sprzyjają one rozwojowi odpowiedniej koniunktury sportowej, dlatego w Peniche znajdziemy mnóstwo szkół surfingowych i innych sportów wodnych.

Jaką szkołę polecamy?

My z własnego doświadczenia możemy polecić szkołę znajdującą się najbliżej plaży, którą prowadzi dwóch 30-letnich, fantastycznych Portugalczyków.  Z zamiłowaniem godnym podziwu poświęcają się tej dyscyplinie sportu od dziecka. Szkoła nosi nazwę Waterlost i znajduje się przy ulicy Avenida Monsenhor Bastos, z której bezpośrednio schodzi się na olbrzymią plażę. W poprzednich latach wypożyczenie kostiumu, deski i 2-godzinny trening w grupie z instruktorem kosztował około 20 euro.

Strona internetowa szkoły – https://www.facebook.com/Waterlostbrand/

Dojazd – Z Lizbony do Peniche kursują autobusy Rede Expressos (strona przewoźnika –https://www.rede-expressos.pt/) oraz Rapida Azul (strona przewoźnika – http://www.rodotejo.pt/) Pierwszy z przewoźników zabiera podróżujących z dworca Terminal Rodovairo, a drugi z dworca Campo Grande. Trasa z Lizbony do Peniche wynosi 87 km, a podróż trwa około półtorej godziny.

Surfing w Peniche

Jaką szkołę wybrać i ile to kosztuje?

Wiele zależy od tego, czego oczekujemy. Jeżeli chcemy tylko sprawdzić, czy surfing w ogóle nam się podoba, najlepiej zacząć wszystko od małych kroczków i nie rzucać się od razu na głęboką wodę (w tym przypadku to sformułowanie pasuje idealnie). Warto zacząć przygodę z deską w Polsce (tak tak, w Polsce można uprawiać surfing!). Taki wyjazd będzie i tani, i  łatwiejszy do zorganizowania. Ale jeśli chcecie jednak jechać za granicę, to również nie będziecie mieć problemu z zaplanowaniem takiego przedsięwzięcia. Wystarczy kupić bilety lotnicze do Lizbony lub Porto, zarezerwować nocleg, dojechać z lotniska do Peniche i tyle. A będąc na miejscu znaleźć szkołę surfingową i wedle uznania, wykupywać sobie pojedyncze lekcje z instruktorem.

Jak długie powinny być pierwsze lekcje?

Nasza rada: nie ma co od razu pakować się na wypasiony obóz za kilkaset euro, jeśli nie wiemy, czy ta forma aktywności w ogóle nam się spodoba. Po pierwszej lekcji może się okazać, że kompletnie nam to nie odpowiada i więcej nie chcemy wejść do wody. Szkoda czasu i pieniędzy na takie pomyłki.

Wejdziecie raz do wody, sprawdzicie czy Wam się to podoba. Jeśli nie, nie wtopiliście pieniędzy w wyjazd, który nie daje Wam przyjemności. Możecie poświęcić pozostały czas na zwiedzanie czy plażowanie. Jeśli się spodoba, kupujecie kolejną lekcję  i jeszcze kolejną, w zależności od tego, na ile wytrzymały okaże się Wasz organizm. Dopiero później warto myśleć o bardziej profesjonalnych kursach. Pierwszą lekcję z deską można połączyć ze zwiedzaniem i zorganizować nawet tylko weekendowy wyjazd do Portugalii, aby zrobić rekonesans. Wówczas wyniesie nas to kilkaset złotych (bo reszta już zależy od cen lotów, wybranego zakwaterowania, wyżywienia itp.). W takich miejscowościach, jak Peniche, jest mnóstwo szkół surfingowych. Dlatego nie musicie się martwić, że na miejscu nic nie znajdziecie.

Surfing w Peniche

Przykładowe kursy

Oprócz tego, internet pełen jest ofert w pełni zorganizowanych kursów nie tylko w Portugalii, ale i we Francji, Hiszpanii, Irlandii czy na Wyspach Kanaryjskich. Rozpiętość cenowa jest ogromna, ale można znaleźć jednodniowe kursy już od 20-30 euro, czy 5 – dniowe za około 200 euro. Firmy oferujące takie wyjazdy proponują nieraz jeszcze więcej – zakwaterowanie, wyżywienie, kilka sesji dziennie – i w wodzie, i na lądzie, zwiedzanie okolicy. Opcji jest wiele – można wybrać ekskluzywny kurs z wszelkimi udogodnieniami za 2 – 3 tysiące złotych, kilkudniowy kurs za kilkaset euro, czy nawet kurs w Polsce, za kilkaset złotych i u nas rozpocząć przygodę z deską. Przykładowo, kurs tygodniowy bez zakwaterowania może kosztowac 190 euro, a kurs również tygodniowy, ale z zakwaterowaniem i śniadaniami już 340 lub 500 euro. Warto rozważyć wszystkie praktyczne aspekty – ile wyniesie nas bilet lotniczy, nocleg, wyżywienie. Potem porównać ceny i sprawdzić, co tak naprawdę nam się bardziej opłaca.

http://canarysurfacademy.com/pl/courses.asp

 https://calimasurf.com/pl

http://surf-4-life.pl/surfcamp/

http://www.surfcrew.pl/

 https://calimasurf.com/pl

Surfing w Peniche

Pierwsza lekcja

Co do temperatury wody, nie oczekujcie cudów. To ocean, nie zamknięty zbiornik wodny. Woda potrafi być naprawdę zimna. Na zwykłą kąpiel też raczej nie liczcie, fale zwalają z nóg. Owszem, można pobrodzić, popluskać się przy brzegu, jeśli posiadacie wystarczająco dużo siły w nogach, jednak bałtyckie foczki nie popływają w tę i we w tę.

Polecamy wykupić lekcję na dwie godziny. I nie myślcie, że dwie godziny to mało. Nam się wydawało, że ten czas minie jak z bicza strzelił i na pewno będziemy chciały więcej. Jeśli będzie do Wasz pierwszy kontakt z deską surfingową, możemy Was zapewnić, że po pierwszej godzinie będzie wychodzić z wody na czworaka, słaniając się i próbując złapać oddech. Liczcie siły na zamiary i nie przemęczajcie się za pierwszym razem. Lepiej najpierw wybadać teren, sprawdzić czym to się je, na ile wysiłku stać wasze mięśnie i dopiero później zaplanować kolejne lekcje. Nie jest też powiedziane, że z pewnością spodoba Wam się ta forma aktywności. Nie każdemu surfing przypada do gustu. Poza tym, jeśli zmęczycie się za pierwszym razem, obolałe mięśnie utrudnią wam dalsze treningi.

Surfing w Peniche

Surfing w Peniche

Szkolenie

Nie od razu też wpuszczą Was z deską do wody. Najpierw przejdziecie odpowiednie szkolenie. Krótka rozgrzewka, a następnie nauka szybkiego wyskoku z pozycji leżącej do pozycji stojącej. I wbrew pozorom, nie jest to takie proste. Instruktorzy będą pokazywać Wam, jak dokładnie powinno wyglądać wasze ustawienie, położenie kolan względem stóp, pozycja ramion. Po przeszkoleniu weźmiecie deski do wody (są bardzo ciężkie), gdzie przy brzegu przywiążecie sobie do prawej kostki sznurek, którego drugi koniec będzie przymocowany do deski. Początkowo wydawało nam się to bezsensowne, niepotrzebne i koszmarnie niewygodne, jednak już po pięciu minutach w wodzie zrozumiałyśmy, że bez  takiego zabezpieczenia, przy pierwszej lepszej fali, deska odpłynęła by w siną dal i nikt więcej by jej na oczy nie widział. Spokojnie, nie pociągnie Was za sobą na dno.

Surfing a strach

Najważniejsze jest to, aby opanować strach. Jeśli za pierwszym razem porządnie się wywrócicie i napijecie słonej wody, trzeba przezwyciężyć opór, jeśli się takowy pojawi i próbować jeszcze raz. Byłyśmy świadkami, jak wiele osób już po pierwszej wywrotce poddawało się i wychodziło z wody. W końcu to sport ekstremalny, nie każdy musi zostać jego fanem. Trzeba naprawdę się wysilić. Wywrotki nie są przyjemne, możecie nabyć kilka siniaków. Ale naprawdę nie warto poddawać się strachowi i odpuszczać – za którymś razem w końcu utrzymacie się (póki co tylko leżąc) na desce, która poniesie was szybko do przodu. To najlepsza frajda na świecie! Jeśli jesteście dopiero początkującymi surferami, nawet jak nie uda Was się od razu stanąć, to samo takie leżenie na zasuwającej desce jest super przeżyciem.

Bezpieczeństwo

Gdy dopiero się uczycie, lepiej nie wchodzic do wody samemu. Mając przy sobie towarzysza (nawet jeśli nie jest to instruktor), zyskujecie pewność, że ktoś was z tej wody w razie czego wyciągnie. Musimy pamiętać, że nie jest to zwykły sport, a ekstremalny. Oczywiście, krzywda może nam się stać nawet podczas biegania lub na siłowni. Jednak surfing uprawiany jest w ekstremalnych, niesprzyjajacych warunkach. Często nie mamy nad wszystkim kontroli – nad falą, nad wirem wodnym, nad wiatrem. To dość frustrujące uczucie, o którym jednak należy ciągle pamiętać. Nie mamy całkowitej władzy nad naszym ciałem. Jeśli nie czujemy się na siłach, jeśli coś nas boli albo po prostu się boimy – odpuśćmy. Jutro spróbujemy znowu, z nową werwą i zapałem. Nie polecamy robić tego na siłę. To ma być przyjemność. I jeśli podejdziecie do tego ze swobodą, ale i rozsądkiem i uwagą – tak właśnie będzie.

Surfing w Peniche

 W wodzie – pierwsze wywrotki

Instruktorzy wchodzą do wody z grupą, która nie liczy więcej niż 10 osób. Pomagają każdemu wdrapać się na deskę (to wbrew pozorom, również nie należy do najłatwiejszych czynności). Czekacie na odpowiednią falę, a gdy ta nadejdzie, instruktor popycha deskę do przodu razem z jej zawartością. I po kilku sekundach człowiek jest już pod wodą, cały poobijany.

Tak to wyglądać nie powinno, ale tak pewnie na początku będzie. Z deską trzeba się oswoić, wybadać, ustalić, jakie ułożenie na niej będzie najlepsze. Musimy się do niej przyzwyczaić. Zanim to nastąpi, zaliczycie tysiąc i jeszcze więcej wywrotek. Soli nie będziecie spożywać przez najbliższy rok, dlatego lepiej starać się mieć ciągle zaciśnięte usta. Woda jest z reguły zimna, fale zwalające z nóg, a deska, o która będzie się raz za razem uderzać – twarda.

Kolejny etap – jak stanąć na desce?

Gdy już opanujecie do perfekcji leżenie na desce, przechodzicie do kolejnego etapu. Trzeba wysilić wszystkie partie mięśni, o których istnieniu nie mieliście do tej pory zielonego pojęcia i spróbować opierając się na rękach, podskoczyć do góry do pozycji półstojącej, na ugięte kolana, do charakterystycznej pozycji Spidermana. Prawa noga powinna być ugięta z przodu, a stopa musi stać prosto, równolegle do deski. Lewa noga, ta z tyłu, również powinna być ugięta, ale stopa powinna już być ułożona prostopadle w stosunku do deski. Do tego dochodzi odpowiednia praca bioder, ramion i rąk. A wszystko to ma się wydarzyć w ułamku sekundy, na środku rozbujanego oceanu, na wysokiej i gnającej przed siebie fali, która z pewnością nam tego nie ułatwi. W takich warunkach musimy utrzymać równowagę.

Wytrzymałość fizyczna

Ale nie tylko równowaga jest tutaj problematycznym punktem, bo także i nasze mięśnie. Podczas surfowania używamy wszystkich możliwych partii mięśni, których nie używamy podczas biegania, jazdy na rowerze czy innych do zwykłych codziennych czynności. Osoby wysportowane, które trenują na siłowni czy uprawiają jakikolwiek inny sport, nie powinny mieć z tym aż takiego problemu. Jednak ci, którzy ze sportem niewiele mają wspólnego, mogą odczuć przykre dolegliwości dnia kolejnego, mianowicie zakwasy. Trudno jest uwierzyć, że może coś pobolewać w tak dziwnych i niespodziewanych miejscach.

Surfing w Peniche

Jeśli przedobrzycie za pierwszym razem, a nie jesteście jakoś specjalnie wysportowani, kolejnego dnia pojawi się ból, który uniemożliwi, albo przynajmniej bardzo utrudni kolejne treningi. A byłaby szkoda! Lepiej małymi kroczkami dążyć do uzyskania perfekcji. Widziałyśmy osoby, które po półgodzinnych ćwiczeniach surfowały tak, jakby robiły to co najmniej od 10 lat, a nie pierwszy raz. Widziałyśmy też takich, którym szło gorzej, ale już przy drugim czy trzecim treningu udawało się stanąć na desce. Byli też tacy, którym nie udało się stanąć ani razu, ale mieli rewelacyjną zabawę z samego śmigania na leżąco…

Surfing w Peniche

Podsumowanie

Może i powyższe uwagi wieją grozą i wyglądają na odstraszanie, ale nic z tych rzeczy nie było naszym zamiarem . Do surfingu należy się dobrze przygotować, bo jest to sport wyczerpujący. Ten krótki opis z pewnością nie oddaje zabawy, jaka towarzyszy surfingowi. Miał on jedynie na celu przedstawienie szczegółów technicznych osobom, które sportem tym są zainteresowane, wahają się lub obawiają. A nie ma czego się bać. Przy pierwszych próbach kilka razy wpadniecie do wody albo uderzycie łokciem czy kolanem o deskę, ale zdecydowanie warto. Surfing to niesamowicie absorbujący całą uwagę sport, przy którym trzeba się maksymalnie skupić, co daje możliwość uwolnienia się od tłoczących się w naszych głowach myśli. Jest też sprawdzianem dla naszej wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Nie dać się pokonać strachowi, oceanowi, czy słabości własnych mięśni, to naprawdę nie lada wyczyn.  Ta dyscyplina nie należy do najłatwiejszych. Ale nic nie może równać się z satysfakcją, jaką daje nam okiełznanie fali.

Surfing w Peniche

Czy warto?

Może dla wyjadaczy surfingowych powyższe porady wydają się nieprzydatne czy wręcz śmieszne, jednak dla przeciętnej Bałtyckiej Foczki mogą okazać się istotne. I na to liczymy! Sami udając się na naszą pierwszą lekcję surfingu w Peniche, nie mieliśmy zielonego pojęcia co, jak i dlaczego. Z perspektywy czasu widzimy, że z pewnością byłoby nam łatwiej, gdybyśmy wiedziały cokolwiek o tym sporcie lub znały opinie innych osób, które miały z tym do czynienia. Na pewno wrócimy do surfingu i zdecydowanie go polecamy – z racji jego odmienności od sportów, które zwykliśmy uprawiać na co dzień,  zabawy, jaka towarzyszy treningom, satysfakcji płynącej z opanowania podstawowych zasad  oraz dzikiej, dziecięcej radości i wolności, którą daje nam płynięcie na fali (albo i pod nią).

PS. Nasz kurs wypadł podczas kiepskiej pogody. Zobaczcie, jak okolice Peniche wyglądają w słoneczne dni:

Plaże w Penichce

 

Kontrola na lotniskach w Izraelu – fakty i mity. Jak ją przejść krok po kroku?

Kontrola na lotniskach w Izraelu – czy rzeczywiście taka straszna, jak ją malują? W internecie krąży wiele historii na ten temat. Osoby, które pierwszy raz wybierają się do Izraela, obawiają się tego etapu podróży. My rozprawimy się tu z niektórymi mitami i opowiemy, jak z tą kontrolą naprawdę jest. Nie znajdziecie tu zapewnień, że jest prosto i przyjemnie, ale też nie będziemy straszyć, że kontrola jest nie do przejścia. Bo jest. Może nieprzyjemna i nudna, ale to nadal tylko kontrola, której nie musimy się obawiać (o ile nie mamy nic na sumieniu). Doradzimy, jak ją przejść krok po kroku. 

Dużo opinii na ten temat pojawiajacych sie w internecie jest bardzo skrajnych i bardzo sprzecznych. Naszym zdaniem, na takie opinie należy patrzeć z przymrużeniem oka. Prawda jest taka, że nigdy nie wiadomo, na jakiego celnika traficie – a wiele właśnie zależy od niego. Może przepuścić Was z uśmiechem po 30 sekundach rozmowy, a może Was przemaglować i zadawac dużo pytań. Jeżeli ktoś pisze lub opowiada, że kontrole na lotnisku wcale nie są ciężkie, trwają krótko i są bezproblemowe to nie znaczy, że nasza kontrola też taka będzie. Jest to spora generalizacja i niepotrzebne wprowadzanie ludzi w błąd. To, że komuś kontrola się „udała” i poszła dość sprawnie nie oznacza od razu, że każda kontrola tak wygląda. Działa to też w drugą stronę. Jeśli ktoś miał pecha i przeszedł bardzo drobiazgową kontrolę i spędził na lotnisku wiele godzin nie oznacza od razu, że nam również to się przydarzy.

Na lotniskach w Izraelu nie ma reguły. Wiele zależy na okoliczności. Jak możemy się przed tym zabepieczyć? Pomoże nam w tym świadomość. Przed wyjazdem dobrze jest posiąść pewną wiedzę o tym, jak będzie wyglądałą kontrola, jakie pytania zostaną nam zadane, co należy, a czego nie należy mówić, jakie przysługują nam prawa i  jakie możliwe scenariusze mogą nam się przytrafić. Uzbrojeni w taką wiedzę zyskamy spokój i komfort psychiczny, a świadomość, że jesteśmy przygotowani na różne warianty ułatwi nam podróżowanie.  W kolejnych punktach wyjaśniamy pewne kwestie związane z podróżówaniem do Izraela.

Zaznaczamy, że poniższe rady nie są poleceniami, nie nakłaniają do krytykowania kogolwiek, nie podejmują próby moralnej oceny takiej kontroli. Jest to jedynie zbiór wieloletnich doświadczeń i wskazówek, które pomogły nam przechodzić kontrole dość sprawnie. To tylko rady i nikt nie musi się do nich stosować.

1.  Kontrola na lotniskach w Izraelu jest na pewno bardziej skrupulatna, niż na lotniskach w Polsce czy innych krajach europejskich. Powinniśmy pamiętać, że jeszcze w latach ’80 i ’90, to izraelskie samoloty były najczęściej porywane.  Izrael ma napięte stosunki z wieloma krajami. Dlatego też taka kontrola może wynikać właśnie ze względów bezpieczeństwa.

2. Do Izraela obywatele Polski mogą wjeżdżać z paszportem ważnym przez co najmniej sześć miesięcy, na okres nie dłuższy niż 90 dni – przez tyle czasu możemy podróżować po Izraelu bez formalnej wizy.

3. Po wyjściu z samolotu, a jeszcze przed opuszczeniem lotniska, nastąpi kontrola polegająca na rozmowie z celnikiem i sprawdzeniu paszportu.

4.  Kontrole są bardziej skrupulatne przy wylocie z Izraela, niż przy wlocie do kraju.

5. Nie ma reguły odnośnie faktu, przez ile czasu będzie przebiegać nasza kontrola po przylocie do kraju. Rozmowa może polegać jedynie na okazaniu paszportu, jednak mogą zostać również zadane pytania: po co przyjechaliśmy do Izraela, gdzie będziemy nocować, czy kogoś znamy z Izraelu, co mamy w planach, skąd jesteśmy. Są to zazwyczaj pytania ogólne na temat celu naszej podróży.

6.  Warto mieć przy sobie zapisany adres miejsca, w którym spędzimy pierwszą noc lub wydrukowane potwierdzenie rezerwacji w hotelu. Nie jest to jednak wymóg obowiązkowy.

7. Celnicy siedzą zazwyczaj w dwóch rodzajach budek – niektóre są przeznaczone tylko dla obywatelu Izraela (zdecydowana większość), reszta z nich (zazwyczaj dwie, trzy, przy których ustawiają się najdłuższe kolejki), przeznaczone są dla obywateli innych krajów, w tym dla Polaków. Na budkach wyświetlają się napisy, dlatego nie będzie problemu z rozróżnieniem, do której powinno się ustawić.

8. Podczas przylotu otrzymujemy darmową wizę, w formie małego druczku (niebiska karteczka), zamiast pieczątki w paszporcie. Wydruk tez jest bardzo ważny – w razie ewentualnej rutynowej kontroli w Izraelu (np. przy przekraczaniu granicy między Autonomią a Izraelem), wizy będą sprawdzane, a jej brak przy wylocie z kraju może skutkować poważnymi utrudnieniami. Dlatego bezwzględnie należy wizy pilnować. Jeśli jednak po przylocie zauważycie, że celnik będzie chciał wbić pieczątkę do paszportu, można go uprzejmie poprosić o wydrukowaną wizę. W przyszłości ułatwi to Wam podróżowanie po krajach arabskich.

9. Podczas kontroli paszportu, na nasz dokument zostanie przyklejona żółta naklejka z kodem kreskowym i ciągiem liczb. Pierwsza z tych liczb  oznacza stopień zagrożenia, jaki zdaniem celnika, stwarzamy dla bezpieczeństwa państwa Izrael. Skala przyznawanych punktów sięga 6 i im wyższy numer zostanie przyklejony na nasz paszport, tym większe prawdopodobieństwo, że przy kolejnych kontrolach zostaniemy skrupularniej sprawdzeni. Nie jest też powiedziane, że otrzymując wysoki numer, będziecie dłużej przepytywani. Działa to w drugą stronę. Niski numer nie oznacza, że zostaniecie szybko z lotniska wypuszczeni. Wszystko zalezy od tego, na jakiego celnika traficie.

10. Nie jest prawdą, że mając w paszporcie pieczątki wbite w krajach arabskich (Maroko, Egipt, Iran, ZEA), możemy zostać nie wpuszczeni do Izraela lub mieć z tym poważne trudności. Uciążliwością w takim przypadku, może być zwiększona ilość pytań  (czasem uszczypliwych) zadawanych przez celnika – dlaczego podróżowaliśmy do tych krajów, z kim, czy kogoś tam znamy. W skrajnych przypadkach, możemy zostać zabrani na przesłuchanie do osobnego pomieszczenia. Przesłuchanie może potrwać nawet kilka godzin. Wówczas będą wypytywali o naszą rodzinę, pracę, stan cywilny, czy znamy kogoś w tych krajach arabskich, które odwiedziliśmy (odpowiadać, że nie), dlaczego tam podróżowaliśmy (turystycznie).

W jaki sposób można się jeszcze zabezpieczyć ? Podczas takiego przesłuchania mogą zostać sprawdzone nasze telefony, konta bankowe i konta na Facebooku, maile, instagramy itp. Nie jest to wyjątkowa procedura. W wielu innych krajach, na przykład w Tajlandii, mogą od nas wymagać potwierdzenia, że mamy do dyspozycji wystarczająco dużo środków pieniężnych. Dlatego przed wyjazdem zdecydowanie zalecamy usunięcie z telefonu numerów telefonicznych, zdjęć z krajów arabskich. Najlepiej też usunąć rozmowy z przyjaciółmi z krajów arbaskich. Po prostu wyczyścić swoją historią tak, by celnicy nie mieli żadnego punktu zaczepienia. Oczywiście, nie da się wymazać historii podróży całkowicie, w końcu macie w paszporcie pieczątkę. Jednak niewarto dawać celnikom kolejnych drażliwych tematów do rozmowy.

Podczas takich przesłuchań należy odpowiadać krótko i na temat, mówić prawdę. Jeśli nie macie nic wspólnego z terrorystami – nic Wam nie grozi. Jesteście niewinni i nie możecie za nic ponieść odpowiedzialności. Może spróbujcie myśleć w ten sposób, że właśnie te kontrole sprawiają, że Izrael jest państwem bezpiecznym dla turystów. Mimo długich przesłuchań, nie ma takiego przepisu, który zabraniałby turystom, ktorzy wcześniej spędzali wakacje np. W Egipcie, wjazdu do Izraela.  Nie jest też powiedziane, że to się przydarzy każdej osobie, która była w Maroku czy Turcji. Zdarza to się rzadko, ale jednak zdarza. Mając pięczątki z Iranu czy ze ZEA, może w ogóle nie będziecie przepytywani, może rozmowa będzie trwałą 15 minut, a może 3 godziny. Po raz kolejny – wszystko zależy od tego, na jakiego celnika traficie.

A jeśli widzicie, że przesłuchanie się ” nie klei”, zawsze możecie udawać „głupich”. (W naszym przypadku pomogło. Celnik mówił tak niewyraźnie, że po dziesiątym razie, gdy zapytaliśmy czy może powtórzyć, machnął na nas ręką i kazał iść dalej). Jakby źle nie było – jeśli jesteście niewinni, nie ma się czego bać. To tylko rozmowa i prędzej czy później muszą Was z lotniska wypuścić.

11. Czego nie powinno mówić się lub robić podczas kontroli? Zdecydowanie zalecamy, aby nie wspominać, że w planach jest odwiedzenie Betlejem lub innego miejsca w Autonomii. W razie pytania o nasze plany, zalecamy mówić jedynie, że wybieramy się do Jerozolimy. Jeśli padnie pytanie o to, w jakim celu – lepiej mówić, że w celach turystycznych. Jeśli chcecie uniknąć długiej kontroli,  odradzamy odpowiadanie, że jedziemy na pielgrzymkę czy modlić się. Jeśli nosimy jakieś symbole religijne, np. Krzyżyk na szyi lub arafatkę, która jest tradycyjnym muzułmańskim nakryciem głowy, a chcemy, by kontrola przebigła szybko, bezstresowo i w spokojnej atmosferze, na czas kontroli zalecamy schowanie takich rzeczy. Kontrola może być szczególnie uciążliwa dla osób duchownych – księży, zakonników, zakonnic, może warto rozważyć, czy może na czas podróży zmianić habit na zwyczajny strój. Wszystko oczywiście zależy od naszych osobistych przekonań. Nikogo w tym miejscu nie nakłaniamy do ukrywania swoich przekonań i wiary. Jest to jedynenie wskazanie sposobu przyśpieszenia kotroli dla osób, które faktycznie tego chcą.

12.  Gdy stoicie w kolejce do kontroli, możliwe jest, że podejdą do Was ubrani po cywilnemu celnicy – tajniacy, którzy będą wypytywać o cel przyjazdu do Izraela.

13.  O wiele więcej czasu zajmuje odprawa podczas wylotu z Izraela – na lotnisku lepiej być odpowiednio wcześniej. Nawet jeżeli z naszych doświadczeń wynika, że na odprawienie się starczy mniej czasu, nigdy nie przewidzimy wypadków losowych oraz tego, na jakiego celnika trafimy. Dlatego zalecamy przybyć na lotnisko co najmniej 2 – 3 godzin przed planowanym odlotem.

14. Na lotnisku w Tel Awiwie jest zamontowanych wiele automatów, w których możemy wydrukować bilet. Według przepisów nie jest możliwa odprawa z biletem w formie elektronicznej, chociaż doświadczenie pokazuje, że celnicy czasem przepuszczają osoby również posługujące się biletem zapisanym na telefonie. Na wszelki wypadek jednak zalecamy posiadanie wydrukowanych biletów. Jeżeli na lotnisku nie ma możliwości wydrukowania biletu, zawsze można poprosić o wydrukowanie w jednym ze sklepów lub barów, a także w hotelu (W Jerozolimie np. Hostel Abraham)

15. Przy sprawdzaniu biletów, będą zadawane nam pytania typu: (w nawiasach sugerowane odpowiedzi)
– z kim podróżowałeś po Izraelu? (z rodziną, przyjaciółmi, samemu – jeśli podróżujecie sami, celnik może się zdziwić i zadać to pytanie kilka razy)
– Czy znasz osoby, z którymi podróżujesz (tak) i kim dla siebie jesteście ?
– Gdzie podróżowałeś po Izraelu? (Jerozolima i Morze Martwe, nie Betlejem i Autonomia)
– Czy zawsze miałeś swój bagaż przy sobie? (zawsze)
– Czy ktoś był przy tym, jak pakowałeś swój bagaż? (nie)
– Gdzie mieszkałeś ? (w Jerozolimie, ewentualnie podać adres)
– Czy masz przy sobie broń, bombę? (nie. Przynajmniej mamy taką nadzieję 😉 )
– Czy wywozisz ze sobą jakieś prezenty ? (nie)
– Czy ktoś dawał ci do przekazania jakieś prezenty ? (nie)
– Jakiego jesteś wyznania? (tu już odpowiedź zależy od nas samych, musimy jednak pamiętać, że odpowiadając np. „jestem chrześcijaniem”, możemy narazić się na nieprzyjemności i przedłużoną kontrolę)
– Jeśli macie w paszportach pieczątki z krajów arabskich , mogą się pojawic takie same pytania o nie, jak podczas przylotu do Izraela (patrz punkt 10).
– w Izraelu bardzo przydatna okazuje się umiejętność mówienia po rosyjsku. Jeśli nie znacie angielskiego, a umiecie posługiwać się rosyjskim, nie wahajcie się podczas rozmowy przejść na ten język

16. Jeżeli nie umiecie posługiwać się językiem angielskim lub rosyjskim, na lotniskach często dostępne są wydrukowane listy pytań w wielu językach, równiez po polsku. Jeśli nie rozumiemy celnika lub wiemy już przed wyjazdem, że nie zrozumiemy – warto przygotować sobie wydrukowaną na kartce prośbę po angielsku o listę pytań, ponieważ nie rozumiecie tego języka.
Można również zapytać celnika, czy posługuje się jakimś innym językiem, który znacie Wy – np. francuskim, hiszpańskim czy niemieckim. Całkiem możliwe, że na takiego funkcjonariusza traficie.

17. Po kontroli paszportowej, przechodzi się do kontroli dużego bagażu, który zostanie zważony i nadany do luku bagażowego.

18. Następnym etapem jest kontrola bagażu podręcznego. Należy pamiętać, że jeżeli coś w Waszym zachowaniu nie spodoba się celnikom, mogą oni Was cofnąć do początku i rozpocząć kontrolę od nowa.

19.  Jeśli zakupiliście w Izraelu pamiątki – dewocjonalia lub przedmioty związane z Palestyną, nie polecamy wkładania ich do bagażu podręcznego. Izraelscy celnicy widząc w torbach różańce, krzyże itp., zazwyczaj stają się bardzo opryskliwi, a rutynowa kontrola, która powinna trwać kilka minut, może przedłużyć się nawet do godziny (choć tak jak i w poprzednich opisanych sytuacjach – nie jest to regułą).  W takiej sytuacji wszystkie Wasze rzeczy zostaną wyciągnięte z bagażu i skrupulatnie sprawdzone, a Wy zostaniecie sprawdzeni na obecnośc materiałów wybuchowych na Waszych dłoniach i ubraniach.

…i to już wszystko.

 

Podsumowanie

Kontrola na lotniskach w Izraelu może się okazać dość męcząca. Jednak nie ma na to reguły. Może się zdarzyć, że bezproblemowo przejdziecie odprawę w ciągu kilku minut, a może być tak, że potrwa ona nawet kilka godzin. Dlatego na lotnisku przed odlotem zalecamy być odpowiednio wcześniej. Nie jest to jednak kontrola, której nie da się przejść. Jeżeli będzie się pamiętać o powyższych zaleceniach i odpowiednio odpowiadać na zadane pytania, przy kontroli nie powinno być problemu. Zdarzają się skrajne przypadki, gdy dokonuje się  kontroli osobistej, jednak raczej w sytuacjach, gdy przy kontroli jednej osoby skumuluje się kilka przesłanek uzasadniających obawy celników (np. wiele pieczątek z krajów arabskich, podróżowanie w pojedynkę lub z nieznanymi osobami, krótki czas pobytu, rozmowa o podróży do Autonomii).

Wiele osób decyduje się na wyrobienie przed wyjazdem do Izraela nowego paszportu, jeśli w starym mieli wiele pieczątek z „niepożądancyh” krajów. Pamiętajmy jednak o tym, że czysty paszport, wyrobiony tuż przed wylotem, również może zaciekawić celnika. Jeśli decydujemy się na taki krok, to lepiej zaplanować wymianę paszportu odpowiednio wcześniej.

Kontrola jest czasochłonna, ale jeżeli zachowamy spokój i zdrowy rozsądek, obędzie się bez zbędnych utrudnień. Nie powinna również stanowić bariery, która zniechęci Was do podróży do Izraela. Jest to po prostu jakaś niedogodność, którą trzeba cierpliwie przetrwać i przejść, by później móc cieszyć się goracym słońcem tego kraju. 


Sprostowanie

Po udostępnieniu tego artykuły i burzy, jaką wywołał w kilku miejscach na portalach społecznościowych, musimy chyba dokonać sprostowania. Nie było naszym celem generalizowanie, branie stron, popadanie w skrajności. Artykuł miał pokazać, że sytuacji może być wiele. Na sto osób, które przejdą kontrolę w 5 minut, może się trafić jedna osoba, którą będą przepytywać godzinę. A może nie – bo nie ma reguły. Jednemu z czytelników przytafiła się drobiazgowa kontrola, drugiemu – uśmiechnięty celnik, który przepuścił go po minucie rozmowy. Wiemy, że obie sytuacje zdarzają się codziennie na izraelskich lotniskach setkom osób i każda opisana sytuacja jest prawdziwa. Bądźmy jednak świadomi i wyrozumiali – nie mamy monopolu na wszystkie możliwe życiowe doświadczenia. To, że coś się nam przytrafiło bądź nie, nie oznacza, że komuś innemu musi lub nie może się przydarzyć. W końcu ile ludzi, tyle przypadków.

To jest nadal tylko kontrola, której nie musimy się bać. Tekst przedstawia skrajne przypadki i rady, jak można się wtedy zachować. Niektórzy obawiają się wyjazdu właśnie ze względu na kontrolę. Nie jest może ona przyjemna, na pewno jest nudna i pewnie każdemu szkoda czasu, który można byłoby poświęcić na zwiedzanie. Starajmy się jednak myśleć, że tak szczegółowe kontrole prowadzone są właśnie w celu zapewnienia nam wszystkim, przebywającym w Izraelu, bezpieczeństwa. Nie bójmy się jechać do Izraela i nie rezygnujmy z wyjazdu z takiego powodu. A jeśli ktoś uważa, że tak szczegółowe sprawdzanie uwłacza jego godności, powinien wybrać inny kierunek i oszczędzić sobie stresu związanego z sytuacją na lotnisku.

Pamiętajmy również, że nie ma tu żadnej próby moralnej oceny takiej kontroli, bo ani to miejsce na to, ani my nie czujemy się powołani ku temu, by stawiać takie oceny.

Życzymy Wam spokojnej podróży!