Atrakcje Transylwanii – Twierdza Rasnov

Atrakcje Transylwanii? Jest ich od zatrzęsienia. Cały ten region wyróżnia się ogromną liczbą pięknych miejsc, otoczonych nimbem tajemniczości. Można byłoby spędzić w Siedmiogrodzie długie miesiące i jeszcze nie poznać  wszystkich jego tajemnic. Mieliśmy to szczęście, że udało nam się trafić na jedną z perełek Rumunii, która zapadła nam głęboko w serca. To nie zamek w Bran, który jest oficjalnym hitem wszystkich wycieczek do Rumunii, zrobił na nas największe wrażenie. Chociaż największe odkrycie naszego wyjazdu, leży ledwie kilka kilometrów dalej. Przedstawiamy najleciekawszą – naszym zdaniem – atrakcję Transylwanii. Twierdza Rasnov!

Twierdza Rasnov

Dawno, dawno temu, bo aż na początku XIII wieku, węgierski  król Andrzej II zaprosił zakon krzyżacki do Siedmiogrodu. Ci zacni rycerze mieli bronić rubieży państwa przed atakami zbuntowanych plemion. Krzyżacy budowali zamki, miasta, ściągali do Rumunii niemieckich osadników. Jednak po kilku latach czar prysł – król zorientował się, że niecni zakonnicy chcą odebrać jego ziemię i już mu nie podlegać. Dlatego wygnał ich z Siedmiogrodu i stamtąd właśnie Krzyżacy  przywędrowali w XIII wieku do Polski, na zaproszenie księcia mazowieckiego – Konrada.

Widok na twierdzę z głównej bramy

Krzyżacy odeszli, ale nie mogli zabrać ze sobą wszystkiego. Po ich bytności  na siedmiogrodzkich ziemiach pozostały liczne zamki. Ten w Rasnov został ponoć wybudowany w 1225 roku. Po wygnaniu zakonu opustoszał, lecz nie na długo. Zamki przejęły zjednoczone gminy saskie z okolicznych wiosek, a zamek (tak jak wiele innych zamków chłopskich w okolicy) miał służyć im za schronienie w trakcie najazdów tureckich i tatarskich. Przez wieki budowla była umacniana i rozbudowywana. Pierwszy raz zdobyty został dopiero w XVII wieku, z dość – wydawać by się mogło- błahego powodu. Mianowicie, jego mieszkańcom zabrakło wody i musieli przerwać oblężenie wojsk Gabriela Batorego. Aby w przyszłości nie doszło do podobnej sytuacji, w twierdzy wydrążono studnię liczącą sobie aż 146 metrów głębokości.

Przez lata zamek ulegał wielu zniszczeniom – pożarom, trzęsieniom ziemi. Jednak nadal służył ludności jako schron, nawet w czasie Wiosny Ludów. Ostatecznie twierdza opustoszała w połowie XIX wieku i od tej pory zamieszkiwał ją jedynie strażnik, który miał bić na alarm w razie pożaru. Od tamtej pory cytadela podupadła, kruszące się mury naruszył ząb czasu.

Wnętrze Twierdzy Rasnov

Twierdza Rasnov ma podwójne mury obronne o wysokości 5 metrów, kilka wież strażniczych zachowanych w niemal idealnym stanie, niewielki barbakan. Archeolodzy odkryli pozostałości kaplicy, której fundamenty widać od razu po przejściu przez bramę po prawej stronie. Na terenie twierdzy znajdowało się kilkadziesiąt domów, szpital, szkoła, górny i dolny zamek, fontanna i liczne zabudowania gospodarcze. Dodatkową ochronę stanowiło położenie na wysokim wzgórzu i urwiste przepaście.

Jak Twierdza Rasnov prezentuje się obecnie?

W ramach zachęty możemy rzec tylko tyle – to jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widzieliśmy w Siedmiogrodzie oraz jedno z najwspanialszych, jakie w ogóle widzieliśmy kiedykolwiek. Widok jest wprost zapierający dech w piersiach – w licznych punktów widokowych rozpościera się spektakularna panorama Siedmiogrodu, zadrzewionych zielonych wzgórz, kolorowych płaskich pól, niskiej zabudowy miasta, by dopełnić krajobrazu na horyzoncie  ośnieżonymi wierzchołkami Gór Fogarskich.  Twierdza porównywana jest do francuskiego Carcassonne. Urocze, średniowieczne uliczki i niewielkie zabudowania tworzą intrygujący labirynt, w którym ma się ochotę spacerować cały dzień.

Widok na góry z Twierdzy Rasnov

Wszystko jest bardzo zadbane – w oknach wiszą doniczki z kwiatami, trawniki jest przystrzyżony, platformy widokowe bezpieczne, a w niektórych miejscach robione są nawet wystawy. W niewielkich budynkach znajdują się sklepiki z pamiątkami i różne atrakcje dla turystów. Jednak nie jest to  nachalna turystyka, wszystko robione jest tu z umiarem i smakiem, tak więc nawet niewielkie stragany z pamiątkami wkomponowują się w otoczenie. Ogrom twierdzy, jej kształt, zabudowania i niewymowny klimat, wysokie ośnieżone szczyty  gór w tle – tworzą miejsce zaczarowane, w którym aż czuje się każdym zmysłem i częścią ciała, że jest się w Siedmiogrodzie. Więc tym bardziej dziwi, że twierdza świeci pustkami. Fakt, jest ogromna, więc nie odczuwa się w niej obecności innych osób, aczkolwiek w porównaniu np. z zamkiem w Bran, twierdza była  spokojna i niemal wyludniona. Jest to zaskakujące biorąc pod uwagę urodę tego miejsca, które zdecydowanie bije na głowę niektóre inne atrakcje Transylwanii. Dzięki temu jeszcze łatwiej było wczuć się w średniowieczny klimat. Jasne zabudowania o czerwonych dachach, na tle zielonych lasów, niebieskiego nieba i białych gór prezentują się rewelacyjnie.

Mury Twierdzy Rasnov

 

Twierdza Rasnov praktycznie 

Niewielkie miasteczko Rasnov znajduje się kilkanaście kilometrów od Braszowa. Będziecie je mijać po  lewej stronie, jadąc z Braszowa do zamku w Bran. Charakterystyczny hollywoodzki napis „Rasnov”, ulokowany na szczycie pod cytadelą widać już z daleka. Do twierdzy prowadzi tylko jedna droga, dlatego wystarczy w nawigacji wpisać nazwę Cetatea Râșnov, a doprowadzi nas ona na parking znajdujący się przy ścieżce wiodącej na szczyt góry. Samo miasteczko jest tez dobrze oznakowane, więc nawet nie mając GPS-a do twierdzy traficie bez problemu. Jeden parking (zauważycie go po lewej stronie jadąć od miejscowości) jest strzeżony i płatny (opłata symboliczna, około 4 lei za godzinę). Drugi, niestrzeżony, leży naprzeciwko pod lasem.

Droga prowadząca na górę nie jest wymagająca. Nie dajcie się zwieść przyczepie ciągniętej przez traktor na sam szczyt, w cenie 5 lei od osoby. Z niego skorzystać mogą jedynie osoby mające trudność z chodzeniem, ewentualnie rodzice z dziećmi i wózkami. Chociaż dystans jest tak krótki, że nawet z wózkiem nie powinien to być aż taki wysiłek. Trasa liczy sobie 700 metrów, a idzie się nią 5, może góra 10 minut, a w dół jeszcze szybciej.  Gdy wejdziecie na szczyt skierujcie swe kroki na prawo, gdzie po 50 metrach ujrzycie kasę biletową. Na szczyt można również wjechać kolejką linową z samej miejscowości u podnóża góry. Traficie do niej bez problemu, gdyż jest widoczna z daleka. Jedyny minus twierdzy to obrzydliwa toaleta dla zwiedzających, nie polecamy korzystania.

Dojazd transportem zbiorowym

Do Rasnov można dojechać z pobliskiego Braszowa, który jest jednym z większych rumuńskich miast, a także uznawany jest za bardzo ciekawą atrakcję Transylwanii. Autobusy jęzdżą już od godziny 06:30 do 23.30. Bilet w jedną stronę kosztuje 4 leje. Czas przejazdu to 25 minut. Adres przystanku w Braszowie – Str. Avram Iancu nr.114. Dokładny rozkład jazdy znajdziecie na stronie https://transbuscodreanu.autogari.ro/

Ceny:

Bilet normalny – 10 lei

Bilet ulgowy – 6 lei

Godziny otwarcia:

codziennie od 09:00 do 18:00

Adres:

Strada Cetății 17, Râșnov 505400, Rumunia

Kontrola na lotniskach w Izraelu – fakty i mity. Jak ją przejść krok po kroku?

Kontrola na lotniskach w Izraelu – czy rzeczywiście taka straszna, jak ją malują? W internecie krąży wiele historii na ten temat. Osoby, które pierwszy raz wybierają się do Izraela, obawiają się tego etapu podróży. My rozprawimy się tu z niektórymi mitami i opowiemy, jak z tą kontrolą naprawdę jest. Nie znajdziecie tu zapewnień, że jest prosto i przyjemnie, ale też nie będziemy straszyć, że kontrola jest nie do przejścia. Bo jest. Może nieprzyjemna i nudna, ale to nadal tylko kontrola, której nie musimy się obawiać (o ile nie mamy nic na sumieniu). Doradzimy, jak ją przejść krok po kroku. 

Dużo opinii na ten temat pojawiajacych sie w internecie jest bardzo skrajnych i bardzo sprzecznych. Naszym zdaniem, na takie opinie należy patrzeć z przymrużeniem oka. Prawda jest taka, że nigdy nie wiadomo, na jakiego celnika traficie – a wiele właśnie zależy od niego. Może przepuścić Was z uśmiechem po 30 sekundach rozmowy, a może Was przemaglować i zadawac dużo pytań. Jeżeli ktoś pisze lub opowiada, że kontrole na lotnisku wcale nie są ciężkie, trwają krótko i są bezproblemowe to nie znaczy, że nasza kontrola też taka będzie. Jest to spora generalizacja i niepotrzebne wprowadzanie ludzi w błąd. To, że komuś kontrola się „udała” i poszła dość sprawnie nie oznacza od razu, że każda kontrola tak wygląda. Działa to też w drugą stronę. Jeśli ktoś miał pecha i przeszedł bardzo drobiazgową kontrolę i spędził na lotnisku wiele godzin nie oznacza od razu, że nam również to się przydarzy.

Na lotniskach w Izraelu nie ma reguły. Wiele zależy na okoliczności. Jak możemy się przed tym zabepieczyć? Pomoże nam w tym świadomość. Przed wyjazdem dobrze jest posiąść pewną wiedzę o tym, jak będzie wyglądałą kontrola, jakie pytania zostaną nam zadane, co należy, a czego nie należy mówić, jakie przysługują nam prawa i  jakie możliwe scenariusze mogą nam się przytrafić. Uzbrojeni w taką wiedzę zyskamy spokój i komfort psychiczny, a świadomość, że jesteśmy przygotowani na różne warianty ułatwi nam podróżowanie.  W kolejnych punktach wyjaśniamy pewne kwestie związane z podróżówaniem do Izraela.

Zaznaczamy, że poniższe rady nie są poleceniami, nie nakłaniają do krytykowania kogolwiek, nie podejmują próby moralnej oceny takiej kontroli. Jest to jedynie zbiór wieloletnich doświadczeń i wskazówek, które pomogły nam przechodzić kontrole dość sprawnie. To tylko rady i nikt nie musi się do nich stosować.

1.  Kontrola na lotniskach w Izraelu jest na pewno bardziej skrupulatna, niż na lotniskach w Polsce czy innych krajach europejskich. Powinniśmy pamiętać, że jeszcze w latach ’80 i ’90, to izraelskie samoloty były najczęściej porywane.  Izrael ma napięte stosunki z wieloma krajami. Dlatego też taka kontrola może wynikać właśnie ze względów bezpieczeństwa.

2. Do Izraela obywatele Polski mogą wjeżdżać z paszportem ważnym przez co najmniej sześć miesięcy, na okres nie dłuższy niż 90 dni – przez tyle czasu możemy podróżować po Izraelu bez formalnej wizy.

3. Po wyjściu z samolotu, a jeszcze przed opuszczeniem lotniska, nastąpi kontrola polegająca na rozmowie z celnikiem i sprawdzeniu paszportu.

4.  Kontrole są bardziej skrupulatne przy wylocie z Izraela, niż przy wlocie do kraju.

5. Nie ma reguły odnośnie faktu, przez ile czasu będzie przebiegać nasza kontrola po przylocie do kraju. Rozmowa może polegać jedynie na okazaniu paszportu, jednak mogą zostać również zadane pytania: po co przyjechaliśmy do Izraela, gdzie będziemy nocować, czy kogoś znamy z Izraelu, co mamy w planach, skąd jesteśmy. Są to zazwyczaj pytania ogólne na temat celu naszej podróży.

6.  Warto mieć przy sobie zapisany adres miejsca, w którym spędzimy pierwszą noc lub wydrukowane potwierdzenie rezerwacji w hotelu. Nie jest to jednak wymóg obowiązkowy.

7. Celnicy siedzą zazwyczaj w dwóch rodzajach budek – niektóre są przeznaczone tylko dla obywatelu Izraela (zdecydowana większość), reszta z nich (zazwyczaj dwie, trzy, przy których ustawiają się najdłuższe kolejki), przeznaczone są dla obywateli innych krajów, w tym dla Polaków. Na budkach wyświetlają się napisy, dlatego nie będzie problemu z rozróżnieniem, do której powinno się ustawić.

8. Podczas przylotu otrzymujemy darmową wizę, w formie małego druczku (niebiska karteczka), zamiast pieczątki w paszporcie. Wydruk tez jest bardzo ważny – w razie ewentualnej rutynowej kontroli w Izraelu (np. przy przekraczaniu granicy między Autonomią a Izraelem), wizy będą sprawdzane, a jej brak przy wylocie z kraju może skutkować poważnymi utrudnieniami. Dlatego bezwzględnie należy wizy pilnować. Jeśli jednak po przylocie zauważycie, że celnik będzie chciał wbić pieczątkę do paszportu, można go uprzejmie poprosić o wydrukowaną wizę. W przyszłości ułatwi to Wam podróżowanie po krajach arabskich.

9. Podczas kontroli paszportu, na nasz dokument zostanie przyklejona żółta naklejka z kodem kreskowym i ciągiem liczb. Pierwsza z tych liczb  oznacza stopień zagrożenia, jaki zdaniem celnika, stwarzamy dla bezpieczeństwa państwa Izrael. Skala przyznawanych punktów sięga 6 i im wyższy numer zostanie przyklejony na nasz paszport, tym większe prawdopodobieństwo, że przy kolejnych kontrolach zostaniemy skrupularniej sprawdzeni. Nie jest też powiedziane, że otrzymując wysoki numer, będziecie dłużej przepytywani. Działa to w drugą stronę. Niski numer nie oznacza, że zostaniecie szybko z lotniska wypuszczeni. Wszystko zalezy od tego, na jakiego celnika traficie.

10. Nie jest prawdą, że mając w paszporcie pieczątki wbite w krajach arabskich (Maroko, Egipt, Iran, ZEA), możemy zostać nie wpuszczeni do Izraela lub mieć z tym poważne trudności. Uciążliwością w takim przypadku, może być zwiększona ilość pytań  (czasem uszczypliwych) zadawanych przez celnika – dlaczego podróżowaliśmy do tych krajów, z kim, czy kogoś tam znamy. W skrajnych przypadkach, możemy zostać zabrani na przesłuchanie do osobnego pomieszczenia. Przesłuchanie może potrwać nawet kilka godzin. Wówczas będą wypytywali o naszą rodzinę, pracę, stan cywilny, czy znamy kogoś w tych krajach arabskich, które odwiedziliśmy (odpowiadać, że nie), dlaczego tam podróżowaliśmy (turystycznie).

W jaki sposób można się jeszcze zabezpieczyć ? Podczas takiego przesłuchania mogą zostać sprawdzone nasze telefony, konta bankowe i konta na Facebooku, maile, instagramy itp. Nie jest to wyjątkowa procedura. W wielu innych krajach, na przykład w Tajlandii, mogą od nas wymagać potwierdzenia, że mamy do dyspozycji wystarczająco dużo środków pieniężnych. Dlatego przed wyjazdem zdecydowanie zalecamy usunięcie z telefonu numerów telefonicznych, zdjęć z krajów arabskich. Najlepiej też usunąć rozmowy z przyjaciółmi z krajów arbaskich. Po prostu wyczyścić swoją historią tak, by celnicy nie mieli żadnego punktu zaczepienia. Oczywiście, nie da się wymazać historii podróży całkowicie, w końcu macie w paszporcie pieczątkę. Jednak niewarto dawać celnikom kolejnych drażliwych tematów do rozmowy.

Podczas takich przesłuchań należy odpowiadać krótko i na temat, mówić prawdę. Jeśli nie macie nic wspólnego z terrorystami – nic Wam nie grozi. Jesteście niewinni i nie możecie za nic ponieść odpowiedzialności. Może spróbujcie myśleć w ten sposób, że właśnie te kontrole sprawiają, że Izrael jest państwem bezpiecznym dla turystów. Mimo długich przesłuchań, nie ma takiego przepisu, który zabraniałby turystom, ktorzy wcześniej spędzali wakacje np. W Egipcie, wjazdu do Izraela.  Nie jest też powiedziane, że to się przydarzy każdej osobie, która była w Maroku czy Turcji. Zdarza to się rzadko, ale jednak zdarza. Mając pięczątki z Iranu czy ze ZEA, może w ogóle nie będziecie przepytywani, może rozmowa będzie trwałą 15 minut, a może 3 godziny. Po raz kolejny – wszystko zależy od tego, na jakiego celnika traficie.

A jeśli widzicie, że przesłuchanie się ” nie klei”, zawsze możecie udawać „głupich”. (W naszym przypadku pomogło. Celnik mówił tak niewyraźnie, że po dziesiątym razie, gdy zapytaliśmy czy może powtórzyć, machnął na nas ręką i kazał iść dalej). Jakby źle nie było – jeśli jesteście niewinni, nie ma się czego bać. To tylko rozmowa i prędzej czy później muszą Was z lotniska wypuścić.

11. Czego nie powinno mówić się lub robić podczas kontroli? Zdecydowanie zalecamy, aby nie wspominać, że w planach jest odwiedzenie Betlejem lub innego miejsca w Autonomii. W razie pytania o nasze plany, zalecamy mówić jedynie, że wybieramy się do Jerozolimy. Jeśli padnie pytanie o to, w jakim celu – lepiej mówić, że w celach turystycznych. Jeśli chcecie uniknąć długiej kontroli,  odradzamy odpowiadanie, że jedziemy na pielgrzymkę czy modlić się. Jeśli nosimy jakieś symbole religijne, np. Krzyżyk na szyi lub arafatkę, która jest tradycyjnym muzułmańskim nakryciem głowy, a chcemy, by kontrola przebigła szybko, bezstresowo i w spokojnej atmosferze, na czas kontroli zalecamy schowanie takich rzeczy. Kontrola może być szczególnie uciążliwa dla osób duchownych – księży, zakonników, zakonnic, może warto rozważyć, czy może na czas podróży zmianić habit na zwyczajny strój. Wszystko oczywiście zależy od naszych osobistych przekonań. Nikogo w tym miejscu nie nakłaniamy do ukrywania swoich przekonań i wiary. Jest to jedynenie wskazanie sposobu przyśpieszenia kotroli dla osób, które faktycznie tego chcą.

12.  Gdy stoicie w kolejce do kontroli, możliwe jest, że podejdą do Was ubrani po cywilnemu celnicy – tajniacy, którzy będą wypytywać o cel przyjazdu do Izraela.

13.  O wiele więcej czasu zajmuje odprawa podczas wylotu z Izraela – na lotnisku lepiej być odpowiednio wcześniej. Nawet jeżeli z naszych doświadczeń wynika, że na odprawienie się starczy mniej czasu, nigdy nie przewidzimy wypadków losowych oraz tego, na jakiego celnika trafimy. Dlatego zalecamy przybyć na lotnisko co najmniej 2 – 3 godzin przed planowanym odlotem.

14. Na lotnisku w Tel Awiwie jest zamontowanych wiele automatów, w których możemy wydrukować bilet. Według przepisów nie jest możliwa odprawa z biletem w formie elektronicznej, chociaż doświadczenie pokazuje, że celnicy czasem przepuszczają osoby również posługujące się biletem zapisanym na telefonie. Na wszelki wypadek jednak zalecamy posiadanie wydrukowanych biletów. Jeżeli na lotnisku nie ma możliwości wydrukowania biletu, zawsze można poprosić o wydrukowanie w jednym ze sklepów lub barów, a także w hotelu (W Jerozolimie np. Hostel Abraham)

15. Przy sprawdzaniu biletów, będą zadawane nam pytania typu: (w nawiasach sugerowane odpowiedzi)
– z kim podróżowałeś po Izraelu? (z rodziną, przyjaciółmi, samemu – jeśli podróżujecie sami, celnik może się zdziwić i zadać to pytanie kilka razy)
– Czy znasz osoby, z którymi podróżujesz (tak) i kim dla siebie jesteście ?
– Gdzie podróżowałeś po Izraelu? (Jerozolima i Morze Martwe, nie Betlejem i Autonomia)
– Czy zawsze miałeś swój bagaż przy sobie? (zawsze)
– Czy ktoś był przy tym, jak pakowałeś swój bagaż? (nie)
– Gdzie mieszkałeś ? (w Jerozolimie, ewentualnie podać adres)
– Czy masz przy sobie broń, bombę? (nie. Przynajmniej mamy taką nadzieję 😉 )
– Czy wywozisz ze sobą jakieś prezenty ? (nie)
– Czy ktoś dawał ci do przekazania jakieś prezenty ? (nie)
– Jakiego jesteś wyznania? (tu już odpowiedź zależy od nas samych, musimy jednak pamiętać, że odpowiadając np. „jestem chrześcijaniem”, możemy narazić się na nieprzyjemności i przedłużoną kontrolę)
– Jeśli macie w paszportach pieczątki z krajów arabskich , mogą się pojawic takie same pytania o nie, jak podczas przylotu do Izraela (patrz punkt 10).
– w Izraelu bardzo przydatna okazuje się umiejętność mówienia po rosyjsku. Jeśli nie znacie angielskiego, a umiecie posługiwać się rosyjskim, nie wahajcie się podczas rozmowy przejść na ten język

16. Jeżeli nie umiecie posługiwać się językiem angielskim lub rosyjskim, na lotniskach często dostępne są wydrukowane listy pytań w wielu językach, równiez po polsku. Jeśli nie rozumiemy celnika lub wiemy już przed wyjazdem, że nie zrozumiemy – warto przygotować sobie wydrukowaną na kartce prośbę po angielsku o listę pytań, ponieważ nie rozumiecie tego języka.
Można również zapytać celnika, czy posługuje się jakimś innym językiem, który znacie Wy – np. francuskim, hiszpańskim czy niemieckim. Całkiem możliwe, że na takiego funkcjonariusza traficie.

17. Po kontroli paszportowej, przechodzi się do kontroli dużego bagażu, który zostanie zważony i nadany do luku bagażowego.

18. Następnym etapem jest kontrola bagażu podręcznego. Należy pamiętać, że jeżeli coś w Waszym zachowaniu nie spodoba się celnikom, mogą oni Was cofnąć do początku i rozpocząć kontrolę od nowa.

19.  Jeśli zakupiliście w Izraelu pamiątki – dewocjonalia lub przedmioty związane z Palestyną, nie polecamy wkładania ich do bagażu podręcznego. Izraelscy celnicy widząc w torbach różańce, krzyże itp., zazwyczaj stają się bardzo opryskliwi, a rutynowa kontrola, która powinna trwać kilka minut, może przedłużyć się nawet do godziny (choć tak jak i w poprzednich opisanych sytuacjach – nie jest to regułą).  W takiej sytuacji wszystkie Wasze rzeczy zostaną wyciągnięte z bagażu i skrupulatnie sprawdzone, a Wy zostaniecie sprawdzeni na obecnośc materiałów wybuchowych na Waszych dłoniach i ubraniach.

…i to już wszystko.

 

Podsumowanie

Kontrola na lotniskach w Izraelu może się okazać dość męcząca. Jednak nie ma na to reguły. Może się zdarzyć, że bezproblemowo przejdziecie odprawę w ciągu kilku minut, a może być tak, że potrwa ona nawet kilka godzin. Dlatego na lotnisku przed odlotem zalecamy być odpowiednio wcześniej. Nie jest to jednak kontrola, której nie da się przejść. Jeżeli będzie się pamiętać o powyższych zaleceniach i odpowiednio odpowiadać na zadane pytania, przy kontroli nie powinno być problemu. Zdarzają się skrajne przypadki, gdy dokonuje się  kontroli osobistej, jednak raczej w sytuacjach, gdy przy kontroli jednej osoby skumuluje się kilka przesłanek uzasadniających obawy celników (np. wiele pieczątek z krajów arabskich, podróżowanie w pojedynkę lub z nieznanymi osobami, krótki czas pobytu, rozmowa o podróży do Autonomii).

Wiele osób decyduje się na wyrobienie przed wyjazdem do Izraela nowego paszportu, jeśli w starym mieli wiele pieczątek z „niepożądancyh” krajów. Pamiętajmy jednak o tym, że czysty paszport, wyrobiony tuż przed wylotem, również może zaciekawić celnika. Jeśli decydujemy się na taki krok, to lepiej zaplanować wymianę paszportu odpowiednio wcześniej.

Kontrola jest czasochłonna, ale jeżeli zachowamy spokój i zdrowy rozsądek, obędzie się bez zbędnych utrudnień. Nie powinna również stanowić bariery, która zniechęci Was do podróży do Izraela. Jest to po prostu jakaś niedogodność, którą trzeba cierpliwie przetrwać i przejść, by później móc cieszyć się goracym słońcem tego kraju. 


Sprostowanie

Po udostępnieniu tego artykuły i burzy, jaką wywołał w kilku miejscach na portalach społecznościowych, musimy chyba dokonać sprostowania. Nie było naszym celem generalizowanie, branie stron, popadanie w skrajności. Artykuł miał pokazać, że sytuacji może być wiele. Na sto osób, które przejdą kontrolę w 5 minut, może się trafić jedna osoba, którą będą przepytywać godzinę. A może nie – bo nie ma reguły. Jednemu z czytelników przytafiła się drobiazgowa kontrola, drugiemu – uśmiechnięty celnik, który przepuścił go po minucie rozmowy. Wiemy, że obie sytuacje zdarzają się codziennie na izraelskich lotniskach setkom osób i każda opisana sytuacja jest prawdziwa. Bądźmy jednak świadomi i wyrozumiali – nie mamy monopolu na wszystkie możliwe życiowe doświadczenia. To, że coś się nam przytrafiło bądź nie, nie oznacza, że komuś innemu musi lub nie może się przydarzyć. W końcu ile ludzi, tyle przypadków.

To jest nadal tylko kontrola, której nie musimy się bać. Tekst przedstawia skrajne przypadki i rady, jak można się wtedy zachować. Niektórzy obawiają się wyjazdu właśnie ze względu na kontrolę. Nie jest może ona przyjemna, na pewno jest nudna i pewnie każdemu szkoda czasu, który można byłoby poświęcić na zwiedzanie. Starajmy się jednak myśleć, że tak szczegółowe kontrole prowadzone są właśnie w celu zapewnienia nam wszystkim, przebywającym w Izraelu, bezpieczeństwa. Nie bójmy się jechać do Izraela i nie rezygnujmy z wyjazdu z takiego powodu. A jeśli ktoś uważa, że tak szczegółowe sprawdzanie uwłacza jego godności, powinien wybrać inny kierunek i oszczędzić sobie stresu związanego z sytuacją na lotnisku.

Pamiętajmy również, że nie ma tu żadnej próby moralnej oceny takiej kontroli, bo ani to miejsce na to, ani my nie czujemy się powołani ku temu, by stawiać takie oceny.

Życzymy Wam spokojnej podróży!

 

 

Najpiękniejsze miejsce w Gruzji – David Gareja

Dwie godziny jazdy od Tbilisi, tuż przy granicy z Azerbejdżanem, znajduje się miejsce niezwykłe, przyprawiające o dreszcze, które – będąc w Gruzji – po prostu zobaczyć trzeba. Pominięcie David Gareja podczas zwiedzania Gruzji będzie grzechem niewybaczalnym. Na pytanie, co warto zobaczyć tym pięknym zakątku świata, pierwsze co przychodzi nam na myśl, to monastyry kute w skale, zwane David Gareja. Według nas, to najpiękniejsze miejsce w Gruzji. Dojazd do tego miejsca nie jest najlepszy. Podejście pod górę nie najłatwiejsze. Ale widoki warte są każdego trudu, każdej kropli potu. Największe wrażenie miejsce to zrobi na osobach, które jeszcze nigdy nie były na stepie lub pustyni, a także na tych, którzy kochają otwarte przestrzenie.

        David Gareja, Gruzja

 

Na wycieczkę do David Gareja nieopatrznie wybraliśmy dzień, podczas którego panował 45-stopniowy upał. Już sama trasa, choć krótka, ze względu na brak porządnej drogi, była trochę męcząca. W busie nieznośny upał, po otwarciu okien do środka wdzierał się pył i kurz z kamienistej drogi. Ale gdy nie zwracało się uwagi na takie drobne niedogodności, przez okna można było dojrzeć widoki nieziemskie. Odnieśliśmy wrażenie, że trafiliśmy na Marsa. Niesamowite formacje górskie, głębokie doliny porośnięte wysokim trawami, wysuszone słone jeziora – były to dość niecodziennie widoki.

W trakcie jazdy zgłębiamy przewodnik. Czym jest David Gareja? Jest to kompleks monastyrów wykutych w skale w regionie Kachetia. Ten kościelny kompleks został założony przez 13 syryjskich mnichów w IV wieku na zboczach góry zwanej Garedża. Pierwszy z osiedlających się tam mnichów na imię miał David, stąd nazwa całego kompleksu. Z każdym kolejny wiekiem klasztory przeżywały rozkwit. Budowano następne monastyr,  korytarze i zbiorniki na wodę. W pobliskim Udabno powstała szkoła malarska, która odseparowała się od wpływów bizantyjskich. Dlatego też freski widniejące na ścianach skał w Garedża są unikatem na skalę światową. Malowidła te prezentują pierwszych budowniczych klasztorów czy uwielbianą przez Gruzinów królową Tamarę. Wydawać by się mogło, że kompleks leżący na uboczy, w górach na dość niedostępnym terenie, nie będzie rzucał się w oczy i zaprzątał myśli okolicznych potęg. Jednak klasztory zostały zdobyte przez Turków Seldżuckich, a kilka wieków później Mongołów i wojska perskie, co hamowało rozwój monastyrów. Kolejni władcy gruzińscy próbowali ożywić David Gareja. Na przełomie XVIII i XIX wieku monastyry pozostawały niezamieszkane. Obecnie przebywa w nich kilku mnichów. Sytuacja prawna tego miejsca niestety jest nieuregulowana. David Gareja leży na granicy między Gruzją a Azerbejdżanem, a państwa te wciąż pozostają w sporze na temat przynależności kompleksu świątyń. Nie stanowi to jednak żadnego problemu przy zwiedzaniu tego przepięknego miejsca.

 

Wyobraźcie sobie miejsce, gdzie  nie dochodzą do Was żadne dźwięki. Jedynie cisza aż dzwoni w uszach. Żadnych aut, żadnej muzyki, żadnych zwierząt ani jakichkolwiek ludzkich odgłosów – tylko wy i ten niecodzienny widok. Wchodząc na szczyt Garedża, już obracając się za siebie, ujrzycie niesamowite formacje skalne i wspaniałe pasmo górskie o różnych odcieniach różu, beżu i brązu. Podejście jest krótkie, ale wymaga sporo wysiłku. Zwłaszcza podczas upalnych dni. Ale jedno Wam gwarantujemy. Gdy wejdziecie na górę, ten widok aż przygniecie. Ta przestrzeń jest wprost przytłaczająca. Z pewnością nie jest to miejsce dla osób z lękiem wysokości lub przestrzeni. Ścieżki między poszczególnymi monastyrami, w niektórych miejscach przyprawiają o dreszcze. Z jednej strony ściana, z drugiej przepaść. A dalej tylko niekończąca się przestrzeń, po horyzont którego nie widać. Gdyby tak przyjrzeć się dokładnie fragmentom ziemi rozciągającej się u podnóża góry, dostrzec można niezwykle urozmaicone ukształtowanie terenu – wzgórza, doliny, czy kaniony. Płaskowyż jest ogromny, a należy już do Azerbejdżanu, dlatego od czasu do czasu można spotkać na drodze straż graniczną. Same monastyr prezentują ciekawy widok. Podziwiając je, ciągle nasuwa się pytania – komu chciało się kuć w skale na takiej wysokości ? Ile siły trzeba było to włożyć? Jak żyło się w tym miejscu dziesięć wieków temu ?

W David Gareja łatwo o refleksje. W miejscach takich jak to, dobitnie odczuwamy, jak malutcy jesteśmy i jak ogromny jest świat. Pochylamy głowy przed ogromem, pięknem i przestrzenią. A najwspanialsze jest uczucie wolności. Tutaj naprawdę można się poczuć jak prawdziwy wilk stepowy – wolny, dziki i spragniony biegu w stronę niedoścignionego horyzontu.

 

INFORMACJE PRAKTYCZNE

Do David Gareja można dojechać wypożyczonym autem. Jednak stan dróg nie sprzyja szarżom. Można również dojechać taksówką za 80 lari / 4 osoby w jedną stronę. Jednak obie formy dojazdu sprawdzą się jedynie, jeśli podróżujecie w grupie – im was więcej, tym mniej zapłacicie za dojazd. No chyba, że kosztami podróży przejmować się nie musicie.
Najciekawszą opcją, sprawdzoną przez nas osobiście, będzie dojazd marszrutką z Tbilisi. Bud odjeżdża codziennie z placu Puszkina o godzinie 11. Wystarczy przyjść na plac [skwer? park?] naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego. Ten niewielki skwer liczy ledwie kilka metrów kwadratowych, więc bez najmniejszych trudności odnajdziecie niewielki pomnik Puszkina. Na miejscu należy zjawić się 15 minut przed odjazdem. Od razu podejdzie do Was pracownik firmy organizującej wycieczkę i wręczy ulotkę informacyjną w wybranym przez was języku – również po polsku. Na ulotce odnajdziecie wszystkie niezbędne wiadomości, także podstawowe informacje na temat historii monastyru.

      

Wycieczka trwa cały dzień. Nie musicie się martwić, że zabraknie miejsca – jeśli jest wiele chętnych, na parking zostanie podstawiony kolejny bus. Przed wejściem do busa uiszcza się opłatę za wycieczkę – 25 lari, które były najlepiej wydanymi przez nas pieniędzmi w trakcie całej podróży po Gruzji. Dojazd do klasztorów trwa około 2 godzin. Po drodze kierowca zatrzyma się w kilku interesujących miejscach, aby podróżujący mogli na spokojnie zrobić kilka zdjęć. Na miejscu mamy około 3 godzin na zwiedzanie monastyrów, co jest wystarczającym czasem na poznanie każdego zakamarka. Zwiedzanie zajmuje średnio około dwóch godzin. Wstęp do klasztorów jest darmowy.

Co bardzo istotne, należy zabrać ze sobą naprawdę dużo wody. W David Gareja nie ma sklepu, a jeżeli upał doskwiera, zwiedzanie zrobi się bardzo uciążliwe. Podejście jest strome, nieraz trzeba się wręcz wspinać. Podobnie przy zejściu – trasa jest stroma. My zaliczyliśmy kilka nieprzyjemnych wywrotek. Ważne jest wygodne obuwie – odpuście sobie klapki, a to z dwóch przyczyn. Trasa miejscami wiedzie po kamieniach, przy monastyrach ścieżka jest naprawdę stroma. W takim dość ekstremalnych warunkach przydaje się stabilne obuwie. Poza tym, Garedżia to region, w którym żyją żmije. My co prawda (na szczęście) żadnej nie spotkaliśmy, podobnie jak większość osób, z którymi rozmawialiśmy, a które tam były przed nami. Jednak czytaliśmy opinie wielu osób, które węże spotkały na swojej drodze. Wydawać by się mogło, by te zwierzęta raczej unikały ścieżek uczęszczanych przez ludzi, jednak dla własnego komfortu psychicznego, warto przywdziać na ten dzień zabudowane obuwie. Bo nigdy nie wiadomo, czy nie staniemy oko w oko z jakąś zbłąkaną żmiją. Wycieczkę możemy odradzić dla osób podróżujących z małymi dziećmi – chyba, że chcecie przeżywać zawał serca przy każdym spojrzeniu na urwiska i ścieżki wiodące nad nimi. Podczas powrotu przewidziany jest postój w polskim hostelu w Udabno, gdzie można się posilić pysznymi gruzińskimi potrawami i smacznym piwem. Do Tbilisi wrócicie około godziny 20.

Możemy was zapewnić, że będzie to jedna z najciekawszych wycieczek w Waszym życiu.