Parlament w Budapeszcie – zwiedzanie, ciekawostki, bilety

Parlament w Budapeszcie – budowla strzelista, masywna, ale zarazem smukła dzięki tysiącom wież i wieżyczek. Uderzająco symetryczna oraz proporcjonalna. Z daleka może przypominać koronę. Za dnia jasna i świetlista, w nocy bijąca w niebo złota łuną. Oślepiającą przepychem. Do budowy Parlamentu Narodowego w Budapeszcie wykorzystano 40 kilogramów złota, pół miliona kamieni szlachetnych i 40 milionów cegieł.  Symbol Węgier, najokazalszy budynek Budapesztu, chyba jeden z najsłynniejszych europejskich gmachów parlamentarnych. Co warto o Parlamencie wiedzieć i jak zaplanować zwiedzanie?

Historia

Parlament w Budapeszcie

Jego budowa trwała 17 lat. Gdy pod koniec XIX wieku zdecydowano o połączeniu Obudy, Budy i Pesztu w ramach jednego miasta, władze miejskie postanowiły, że nowa zjednoczona metropolia potrzebuje jakiegoś wspólnego mianownika – miał nim zostać Parlament. Kamień węgielny położono w 1885 roku, a prace zakończono w 1904, jednak pierwsze obrady Parlamentu miały już miejsce w 1886 roku, z okazji hucznych obchodów 1000-lecia istnienia państwa Węgierskiego. Architektem tego ogromnego budynku został Imre Steindl. Na miejsce budowy wybrano tereny wówczas odludne, położone nad Dunajem. Obecnie jest to jedno z najbardziej reprezentacyjnych miejsc zarówno w samym Budapeszcie, jak i na całych Węgrzech.

Architektura

Parlament został zbudowany w stylu neogotyckim. Przemawiają za tym faktem istotne podobieństwa do stylu gotyckiego, a także niezwykła proporcjonalność i harmonia budowli, jej ogrom, ilość smukłych wież czy kolorowych witraży. We wnętrzu z kolei można niekiedy dostrzec wpływy baroku. Główna kopuła liczy sobie 96 metrów wysokości – dokładnie tyle, ile kopuła pobliskiej katedry św. Stefana. Miało to symbolizować równość w narodzie między polityką a religią.  Budynek ma 268 metrów długości, a w środku znajduje się aż 681 pomieszczeń! Główna fasada skierowana jest w stronę Dunaju, z którego przeciwległego  brzegu, można oglądać fascynująca panoramę Pesztu, z Parlamentem na głównym planie.

Polityka

Parlament w Budapeszcie

Główne sale budynku, to dawna Izba Niższa – dzisiejsze Zgromadzenie Narodowe – oraz dawna Izba wyższa, zniesiona po przemianach politycznych w 1945 roku, a obecnie pełniąca funkcję reprezentacyjnej Sali konferencyjnej.  Na ścianach w obydwu salach umieszczono sześć herbów dynastii panujących na Węgrzech: Arpadów, Andegawenów, Korwinów, Jagiellonów, Zápolyowiów i Domu Habsubrsko-Lotaryńskiego. W Parlamencie udostępniona jest dla zwiedzających stała wystawa, poświęcona historii węgierskiego parlamentaryzmu. Można na niej obejrzeć liczne dokumenty, makiety, stare przedmioty. Ułożona jest w porządku chronologicznym i prezentuje wybrane postacie i dziejowe wydarzenia. Cała wystawa ma mocno multimedialny charakter. Parlament jest udostępniony dla zwiedzających, jednak należy pamiętać, że i politycy muszą się mieć gdzie podziać – w czasie sesji parlamentarnych dostęp do budynku może być ograniczony.

Wnętrza

Odwiedzając Budapeszt, po prostu nie można przejść obojętnie obok Parlamentu, nie zwiedzając go w środku – to po prostu byłby grzech niewybaczalny. Wnętrze tej budowli jest niezwykłe – przepych oszałamia, wielkość przytłacza, kunszt roboty wprawia w podziw. Jeśli kiedykolwiek próbowaliście sobie wyobrazić siedzibę króla Midasa, to wyobrażenia swe porównać najlepiej Wam będzie z budapeszteńskim Parlamentem. Wnętrze wręcz ocieka złotem.  Korytarze są długie, ale miejscami dość wąskie, a sklepienia krzyżowo-żebrowe. Przez wspaniałe okna i kolorowe witraże, podziwiać można Dunaj i Budę. Stąpając po czerwonych dywanach, warto zwrócić uwagę na niezwykłe złote popielniczki znajdujące się na parapetach. W poprzednich wiekach posłowie nie wychodzili na byle  papierosa, a na prawdziwe kubańskie cygaro, które odkładali na szerokie wgłębienia w złotych popielnicach.

Sala pod Kopułą i insygnia królewskie

Przepiękny, ogromny korytarz ze schodami z dwóch stron, wyznacza środek Parlamentu. Podzielony na dwie identyczne części, symbolizuje połączone miasta i jedność oraz równowagę między nimi. Parlament jest również miejscem, gdzie w Sali pod Kopułą przechowywane są największe węgierskie relikwie – insygnia królewskie. Sala pod Kopułą jest miejscem, które chyba najbardziej w całym Parlamencie  wprawia w zdumienie. Wysoka, smukła, zakończona u szczytu rozległą rozetą. Pilnie strzeżonego pomieszczenia w złoto – brązowej tonacji strzeżę również 16 rzeźb znajdujących się na kolumnach. Owe postacie to sylwetki najbardziej zasłużonych władców Węgier. Można wśród nich dostrzec Stefana Batorego czy – nie tak sławnego już u nas – Ludwika Węgierskiego.

Tradycja przypisuje koronie pochodzenie już z 1000 roku, kiedy król Stefan miał ją otrzymać od papieża. Pochodzi ona jednak z XI wieku, a zrobiona została w stylu bizantyjskim. Jej losy były bardzo burzliwe – koronacja ta koroną stanowiła jedną z przesłanek ważności dokonywanych koronacji. Dlatego też była niejednokrotnie kradziona, ukrywana, czy wywożona z kraju. Po II wojnie światowej trafiła do Stanów Zjednoczonych, a na Węgry wróciła dopiero w 1979 roku. Obecnie znajduje się w niezwykle oryginalnej Sali, wraz z mieczem koronacyjnym, berłem oraz jabłkiem.

Sala pod Kopułą

Pokój Gobelinowy i Sala plenarna

Z kolei Pokój Gobelinowy to miejsce, w którym obecnie politycy spotykają się z dziennikarzami. Interesujący jest fakt, że w pokoju tym można stąpać po oryginalnych dywanach z XIX wieku czy podziwiać pochodzące również z tamtych czasów oświetlenie. Jest to tym bardziej zadziwiające, jeśli weźmiemy pod uwagę, że podczas licznych bombardowań w czasie II wojny światowej Parlament został doszczętnie zniszczony.

Imponujące wrażenie sprawia też sala plenarna. Posłowie jednak obradują w innych miejscach, a to pomieszczenie pełni raczej funkcje reprezentacyjne i wykorzystywane jest tylko podczas szczególnych okazji. Znajdują się w niej 438 siedziska dla zebranych. Ściany są bogato zdobione, a malowidła przedstawiają wydarzenia historyczne, między innymi  koronację Franciszka Józefa oraz otwarcie pierwszej sesji przedstawicieli rządu narodowego z 1848 roku. Nad mównicą umieszczone są herby, pośród których można dostrzec białego orła.

Jak zwiedzać Parlament?

Zwiedzanie Parlamentu trzeba zaplanować odpowiednio wcześniej. Nie można do budynku wejść sobie, ot tak. W wyznaczonych godzinach odbywa się zwiedzanie z przewodnikiem w różnych językach. Znajdziecie wycieczki angielskie, włoskie, hiszpańskie, hebrajskie itp. Bilety polecamy kupować z wyprzedzeniem, najlepiej przez stronę internetową. Wówczas zyskujemy pewność, że do Parlamentu wejdziemy.

Chociaż odwiedzając Budapeszt pierwszy raz mieliśmy szczęście – weszliśmy do Parlamentu z marszu i udało się kupić bilety na zwiedzanie w języku angielskim tego samego dnia. Musimy jednak zaznaczyć, że był to początek grudnia, a nie wiosna i lato, kiedy turystów raczej przybywa, niż ubywa. Za to już na długo przed naszą drugą wizytą w Budapeszcie (6 maja 2018 roku) kupienie biletów w języku angielskim lub rosyjskim graniczyło z cudem. Udało nam się jedynie dostać wejściówki na wczesnoranną wycieczkę w języku włoskim. Samo zwiedzanie trwa około 40 minut. Wiele zależy od tego, na jakiego przewodnika trafimy i ile czasu zajmie kontrola przy wejściu do Parlamentu połączona ze sprawdzaniem biletów. Zawsze możecie też poprosić o audioprzewodnik w języku polskim, który otrzymacie w cenie biletu.

Parlament w Budapeszcie

 

Godziny otwarcia:

Kwiecień – październik

Od godziny 08.00 do 18.00

Listopad – marzec

Od godziny 08.00 do 16.00

Ceny biletów:

Dorośli obywatele UE – 2400 HUF

Dzieci i studenci z UE (6 lat – 24 lata) – 1300 HUF

Dorośli spoza UE – 6000 HUF

Dzieci i studenci spoza UE (6 lat – 24 lata) – 3100 HUF

Dzieci poniżej 6 roku życia – wstęp darmowy

Polecamy kupno biletów przez stronę internetową. Po wejściu w link, po prawej stronie pokaże się kalendarz. Wystarczy kliknąć na konkretny dzień – wówczas wyświetlą się możliwe wycieczki do wyboru.

http://latogatokozpont.parlament.hu/en/ticket-prices

Adres: Budapest, Kossuth Lajos tér 1-3

Strona internetowa:  http://www.parlament.hu/

Często się zdarza, że jadąc w jakieś nowe miejsce, słyszymy o atrakcjach, które po prostu musimy odwiedzić. I częstokroć zdarza się, że to był po prostu niewypał. Jednak w przypadku Budapesztu, polecanie Parlamentu jako ciekawej atrakcji naprawdę się sprawdza. Gwarantujemy, że wycieczka Wam się spodoba. Zdecydowanie warto!

 

Atrakcje Transylwanii – Twierdza Rasnov

Atrakcje Transylwanii? Jest ich od zatrzęsienia. Cały ten region wyróżnia się ogromną liczbą pięknych miejsc, otoczonych nimbem tajemniczości. Można byłoby spędzić w Siedmiogrodzie długie miesiące i jeszcze nie poznać  wszystkich jego tajemnic. Mieliśmy to szczęście, że udało nam się trafić na jedną z perełek Rumunii, która zapadła nam głęboko w serca. To nie zamek w Bran, który jest oficjalnym hitem wszystkich wycieczek do Rumunii, zrobił na nas największe wrażenie. Chociaż największe odkrycie naszego wyjazdu, leży ledwie kilka kilometrów dalej. Przedstawiamy najleciekawszą – naszym zdaniem – atrakcję Transylwanii. Twierdza Rasnov!

Twierdza Rasnov

Dawno, dawno temu, bo aż na początku XIII wieku, węgierski  król Andrzej II zaprosił zakon krzyżacki do Siedmiogrodu. Ci zacni rycerze mieli bronić rubieży państwa przed atakami zbuntowanych plemion. Krzyżacy budowali zamki, miasta, ściągali do Rumunii niemieckich osadników. Jednak po kilku latach czar prysł – król zorientował się, że niecni zakonnicy chcą odebrać jego ziemię i już mu nie podlegać. Dlatego wygnał ich z Siedmiogrodu i stamtąd właśnie Krzyżacy  przywędrowali w XIII wieku do Polski, na zaproszenie księcia mazowieckiego – Konrada.

Widok na twierdzę z głównej bramy

Krzyżacy odeszli, ale nie mogli zabrać ze sobą wszystkiego. Po ich bytności  na siedmiogrodzkich ziemiach pozostały liczne zamki. Ten w Rasnov został ponoć wybudowany w 1225 roku. Po wygnaniu zakonu opustoszał, lecz nie na długo. Zamki przejęły zjednoczone gminy saskie z okolicznych wiosek, a zamek (tak jak wiele innych zamków chłopskich w okolicy) miał służyć im za schronienie w trakcie najazdów tureckich i tatarskich. Przez wieki budowla była umacniana i rozbudowywana. Pierwszy raz zdobyty został dopiero w XVII wieku, z dość – wydawać by się mogło- błahego powodu. Mianowicie, jego mieszkańcom zabrakło wody i musieli przerwać oblężenie wojsk Gabriela Batorego. Aby w przyszłości nie doszło do podobnej sytuacji, w twierdzy wydrążono studnię liczącą sobie aż 146 metrów głębokości.

Przez lata zamek ulegał wielu zniszczeniom – pożarom, trzęsieniom ziemi. Jednak nadal służył ludności jako schron, nawet w czasie Wiosny Ludów. Ostatecznie twierdza opustoszała w połowie XIX wieku i od tej pory zamieszkiwał ją jedynie strażnik, który miał bić na alarm w razie pożaru. Od tamtej pory cytadela podupadła, kruszące się mury naruszył ząb czasu.

Wnętrze Twierdzy Rasnov

Twierdza Rasnov ma podwójne mury obronne o wysokości 5 metrów, kilka wież strażniczych zachowanych w niemal idealnym stanie, niewielki barbakan. Archeolodzy odkryli pozostałości kaplicy, której fundamenty widać od razu po przejściu przez bramę po prawej stronie. Na terenie twierdzy znajdowało się kilkadziesiąt domów, szpital, szkoła, górny i dolny zamek, fontanna i liczne zabudowania gospodarcze. Dodatkową ochronę stanowiło położenie na wysokim wzgórzu i urwiste przepaście.

Jak Twierdza Rasnov prezentuje się obecnie?

W ramach zachęty możemy rzec tylko tyle – to jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widzieliśmy w Siedmiogrodzie oraz jedno z najwspanialszych, jakie w ogóle widzieliśmy kiedykolwiek. Widok jest wprost zapierający dech w piersiach – w licznych punktów widokowych rozpościera się spektakularna panorama Siedmiogrodu, zadrzewionych zielonych wzgórz, kolorowych płaskich pól, niskiej zabudowy miasta, by dopełnić krajobrazu na horyzoncie  ośnieżonymi wierzchołkami Gór Fogarskich.  Twierdza porównywana jest do francuskiego Carcassonne. Urocze, średniowieczne uliczki i niewielkie zabudowania tworzą intrygujący labirynt, w którym ma się ochotę spacerować cały dzień.

Widok na góry z Twierdzy Rasnov

Wszystko jest bardzo zadbane – w oknach wiszą doniczki z kwiatami, trawniki jest przystrzyżony, platformy widokowe bezpieczne, a w niektórych miejscach robione są nawet wystawy. W niewielkich budynkach znajdują się sklepiki z pamiątkami i różne atrakcje dla turystów. Jednak nie jest to  nachalna turystyka, wszystko robione jest tu z umiarem i smakiem, tak więc nawet niewielkie stragany z pamiątkami wkomponowują się w otoczenie. Ogrom twierdzy, jej kształt, zabudowania i niewymowny klimat, wysokie ośnieżone szczyty  gór w tle – tworzą miejsce zaczarowane, w którym aż czuje się każdym zmysłem i częścią ciała, że jest się w Siedmiogrodzie. Więc tym bardziej dziwi, że twierdza świeci pustkami. Fakt, jest ogromna, więc nie odczuwa się w niej obecności innych osób, aczkolwiek w porównaniu np. z zamkiem w Bran, twierdza była  spokojna i niemal wyludniona. Jest to zaskakujące biorąc pod uwagę urodę tego miejsca, które zdecydowanie bije na głowę niektóre inne atrakcje Transylwanii. Dzięki temu jeszcze łatwiej było wczuć się w średniowieczny klimat. Jasne zabudowania o czerwonych dachach, na tle zielonych lasów, niebieskiego nieba i białych gór prezentują się rewelacyjnie.

Mury Twierdzy Rasnov

 

Twierdza Rasnov praktycznie 

Niewielkie miasteczko Rasnov znajduje się kilkanaście kilometrów od Braszowa. Będziecie je mijać po  lewej stronie, jadąc z Braszowa do zamku w Bran. Charakterystyczny hollywoodzki napis „Rasnov”, ulokowany na szczycie pod cytadelą widać już z daleka. Do twierdzy prowadzi tylko jedna droga, dlatego wystarczy w nawigacji wpisać nazwę Cetatea Râșnov, a doprowadzi nas ona na parking znajdujący się przy ścieżce wiodącej na szczyt góry. Samo miasteczko jest tez dobrze oznakowane, więc nawet nie mając GPS-a do twierdzy traficie bez problemu. Jeden parking (zauważycie go po lewej stronie jadąć od miejscowości) jest strzeżony i płatny (opłata symboliczna, około 4 lei za godzinę). Drugi, niestrzeżony, leży naprzeciwko pod lasem.

Droga prowadząca na górę nie jest wymagająca. Nie dajcie się zwieść przyczepie ciągniętej przez traktor na sam szczyt, w cenie 5 lei od osoby. Z niego skorzystać mogą jedynie osoby mające trudność z chodzeniem, ewentualnie rodzice z dziećmi i wózkami. Chociaż dystans jest tak krótki, że nawet z wózkiem nie powinien to być aż taki wysiłek. Trasa liczy sobie 700 metrów, a idzie się nią 5, może góra 10 minut, a w dół jeszcze szybciej.  Gdy wejdziecie na szczyt skierujcie swe kroki na prawo, gdzie po 50 metrach ujrzycie kasę biletową. Na szczyt można również wjechać kolejką linową z samej miejscowości u podnóża góry. Traficie do niej bez problemu, gdyż jest widoczna z daleka. Jedyny minus twierdzy to obrzydliwa toaleta dla zwiedzających, nie polecamy korzystania.

Dojazd transportem zbiorowym

Do Rasnov można dojechać z pobliskiego Braszowa, który jest jednym z większych rumuńskich miast, a także uznawany jest za bardzo ciekawą atrakcję Transylwanii. Autobusy jęzdżą już od godziny 06:30 do 23.30. Bilet w jedną stronę kosztuje 4 leje. Czas przejazdu to 25 minut. Adres przystanku w Braszowie – Str. Avram Iancu nr.114. Dokładny rozkład jazdy znajdziecie na stronie https://transbuscodreanu.autogari.ro/

Ceny:

Bilet normalny – 10 lei

Bilet ulgowy – 6 lei

Godziny otwarcia:

codziennie od 09:00 do 18:00

Adres:

Strada Cetății 17, Râșnov 505400, Rumunia

Tarragona – atrakcje. Czy warto tu spędzić wakacje?

Chcielibyście pojechać do Hiszpanii na wakacje i zastanawiacie się, jakie miejsce wybrać na swój pobyt? Mamy dla Was rozwiązanie. Wybierzcie nie popularną Costa Bravę, a wybrzeże Costa Dorada. Dlaczego? Powodów jest tysiące. W Tarragonie, położonej na tym drugim  wybrzeżu, znajdziemy wszystko – wspaniałe plaże, mnóstwo zabytków, starożytne budowle, niezwykłe tradycje i huczne wydarzenia. Każdy będzie dobrze czuł się w tym miejscu pełnym Słońca. Poniżej w kilku punktach wyjaśniamy, dlaczego właśnie Tarragona jest jednym z najlepszych miejsc na spędzenie wakacji w Hiszpanii. Znajdziecie tu 5 powodów, dla których warto tam zaplanować urlop lub wyjazd połączony ze zwiedzaniem. 

Plaża w Tarragonie

 

1. Położenie

Widok na starą część Tarragony

Tarragona położona jest w Katalonii, na południe od Barcelony, co jest ogromnym plusem. Każdy, kto ma na to ochotę, może wsiąść do pociągu, który w 30 minut zawiezie go do stolicy Katalonii, gdzie atrakcji jest od groma. Bilet z Barcelony do Tarragony kosztuje 8 euro, a zakupić go można na stronie http://www.renfe.com/EN/viajeros/index.html

Kolejnym plusem jest fakt, że na lotnisko Barcelona – Girona oraz Barcelona El-Prat, latają z Polski tanie linie lotnicze, między innymi z Wrocławia, Krakowa i Warszawy. Będzie to najtańsza możliwa forma transportu do Hiszpanii. Bilety w promocyjnej cenie można czasem kupić już poniżej 100 zł w jedną stronę.

Tarragona leży na wybrzeżu Costa Dorada, czyli Złotym Wybrzeżu. Plaże w okolicach miasta rzeczywiście sprawiają wrażenie, jakby były złote. Woda jest turkusowa, a plażowiczów niewielu. Większość z nich wybiera bardziej znane Costa Brava. Spacerując wzdłuż wybrzeża, co chwilę można się natknąć na rajskie zatoki odcięte od świata bądź długie plaże, na których tętni życie. Wybrzeże jest urozmaicone, piękne, a pogoda wręcz idealna. We wrześniu temperatura wody wynosi ponad 20 stopni. Na długości 216 kilometrów Costa Dorada odnajdziecie prawdziwy raj. Tak więc położenie Tarragony jest niezwykle dogodne pod każdym względem.

 

2. Plaże 

Było już o nich kilka słów powyżej, jednak trzeba je wyodrębnić jako osobny punkt. Costa Dorada nie jest oczywistym celem pielgrzymek wczasowiczów z całego świata, nie jest tak znana i oblegana jak Costa Brava. A spokojnie możemy stwierdzić, że ten odcinek wybrzeża Katalonii jest równie piękny, jeśli nawet nie piękniejszy od jego sąsiadki z północy. Oczywistym też się wydaje, że im dalej na południe, tym cieplej. Jest to może różnica jedynie około 150 kilometrów, ale zawsze to coś i w okolicach Tarragony pogodę mamy gwarantowaną. Zazwyczaj temperatura jest tu wyższa o około 5 stopni, niż w północno-zachodniej części Katalonii. Płytkie wody przybrzeżne, szerokie plaże z miękkim, złocistym piaskiem, otoczone śródziemnomorskimi lasami, bezchmurne niebo przez większą część roku… Wystarczy spojrzeć na zdjęcia.

 

3. Miasto 

Gwarantuje ciekawe spędzenie czasu. Miasto jest na tyle duże, że zawsze będzie co robić. Ale nie aż tak wielkie, żeby przepychać się na ulicach i nie móc znaleźć miejsca na plaży. Nie jest tu zbyt spokojne i cicho, ale też nie tak tłoczno jak w Barcelonie. Można trafić miejsca ustronne i odosobnione, a dla spragnionych rozrywki, tańca i obecności wielu ludzi, z pewnością też się coś znajdzie. Tarragona ma bardzo dobrze rozwiniętą infrastrukturę turystyczną – nie będziecie mieć problemu ze znalezieniem 5-gwiazdkowego hotelu, studenckiego hostelu, pensjonatu czy campingu. W tym miejscu możemy polecić Tarragona Hostel (43 zł za noc) lub Camping Torre de la Mora (w okolicach Tarragony jest mnóstwo świetnych kampingów, tuż nad samym morzem!) Sklepy, bary, restauracje, kawiarnie? Muzea ? Rejs statkiem? Zakupy? Kino? Wielki port, gdzie spróbujecie pysznych i świeżych owoców morza? Wszystko tu jest, jak na miasto przystało. Z pewnością niczego Wam nie zabraknie.

 

4. Starożytne Tarraco

Katedra w TarragonieStarożytną nazwą Tarragony było Taracco. To osada założona przez Rzymian, która była jednym z elegantszych miast Imperium Rzymskiego. Jakie to ma znaczenie dla nas, chcących spędzić udane wakacje w starożytnym Tarraco? A takie, że w mieście zachował się olbrzymi kompleks archeologiczny pochodzący z czasów rzymskich i wpisany w 2000 roku na Światową Listę Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Do naszych czasów dotrwały m.in. resztki starożytnych murów miejskich , teatru, amfiteatru (dla 15 tysięcy widzów), dwóch forów, cyrku, na którym począwszy od I wieku p.n.e. urządzano wyścigi rydwanów, a także rozległej nekropoli z okresu między III a VI w. n.e.

Z kolei w miejscowym, niesamowitym Muzeum Archeologicznym, podziwiać można m.in. sarkofagi, mozaiki i amfory znalezione w grobowcach. Kilka kilometrów od miasta obejrzymy akwedukt, zwany od wieków Diabelskim Mostem oraz łuk triumfalny. W mieście znajduje się również wspaniała Katedra, która wcześniej była świątynią rzymską, kościołem Wizygotów, meczetem, by ostatecznie uzyskać obecny kształt. W obrębie katedry można zawiedzać piękny dziedziniec. Warto również wejść do Muzeum Katedralnego, które posiada aż 6 tysięcy eksponatów. Tarragona, na wzór stolicy Katalonii, posiada własną „ramblę” – Rambla Nova, na której panuje atmosfera nieustannej imprezy, wieczorami tętni życie i zawsze można spotkać mnóstwo osób spragnionych zabawy. Z jej końca, z punktu widokowego Balcón del Mediterráneo, roztacza się wspaniała panorama wybrzeża Morza Śródziemnego. Ale to nie wszystkie atrakcje miasta. Muzeum Morskie, Ratusz z dziełami Salvadora Dali, przepiękna starówka, secesyjne budynki – można byłoby wymieniać jeszcze długo. Dla osób, które nie lubią spędzać całego urlopu na plaży, a wolą zerknąć na jakieś interesujące zabytki znajdujące się w okolicy, Tarragona będzie idealnym miejscem wypadowym. Można tu połączyć w najlepszy sposób wypoczynek ze zwiedzaniem.

 

5. Miasto tradycji

Wieża z ludzi

W Tarragonie tradycja jest nadal żywa i wciąż możecie jej doświadczyć na własnej skórze. Słyszeliście kiedyś o wieżach z ludzi? Katalończycy zwykli mawiać, że Hiszpanie mają corridę, a Katalonia Castellers, czyli ludzkie wieże. Na czym to polega? Ludzie tworzą krąg, a na ich barski wspinają się kolejne osoby, tak powstają już dwa kręgi. Na drugi krąg wchodzą kolejne osoby, tworząc kolejne zamknięte koło i tak co raz wyżej i wyżej. Najwyższe wieże mają po 9, 10 kręgów. W tworzeniu wież biorą udział wszyscy – dzieci, miejscowi politycy, bezrobotni, mundurowi, rybacy, nauczyciele, prezesi firm, osoby pracujące w korporacjach, sklepikarze, lekarze, studenci… dosłownie wszyscy. I nie chodzi tu o akrobatykę. Tu liczy się równość, to że każdy może zapisać się do odpowiedniej grupy, przychodzić na treningi, na których nikt nie jest lepszy od innych, a wszyscy są traktowani tak samo. Ma to być wyrazem równości w społeczeństwie. Chodzi o zaufanie, które w ten sposób budują między sobą mieszkańcy, chodzi o wspólne próby i spędzanie ze sobą czasu i o podtrzymanie ponad dwustuletniej tradycji. Robi to tak niesamowite wrażenie, że nawet dla samego tego widoku warto odwiedzić Tarragonę chociaż raz w życiu. Co roku organizowane są pokazy, zawody i oficjalne mistrzostwa.

Uwielbiacie karnawały?

Nie musicie na nie czekać cały rok, aż do srogiej zimy. Co powiecie na to, że możecie wziąć udział w karnawale już we wrześniu? Pewnie popukacie się w czoło i ominiecie tą część tekstu. A jednak, to właśnie mieszkańcy tego zakątka świata, w połowie września organizują karnawał rodem z Rio! Patronką miasta jest święta Tekla i to właśnie na jej cześć odbywa się tarragoński karnawał. Przebywając w Tarragonie, rzeczywiście możecie się poczuć jak w Rio. Kolorowe, fantastyczne stroje, parady, przedstawienia, koncerty, ludzie tańczący na ulicach miasta, wspólne biesiady – wszystko to spotkacie na ulicach Tarragony w połowie września. A jak to Hiszpanie, świętować potrafią hucznie, więc możecie spodziewać się zabawy do samego rana.

Kiedy najlepiej jechać do Tarragony?

Zdecydowanie we wrześniu. Nie ma typowych wakacyjnych tłumów, za to pogoda jest wciąż cudowna, woda ciepła, a ceny niższe. Plaże wówczas świecą pustkami. Podczas gdy my siedzimy wieczorem przez trzy godziny w cieplutkiej wodzie, Hiszpanie pukają się w czoło twierdząc, że temperatura jest zbyt niska na kąpiele. Dodatkowo, to właśnie we wrześniu odbywa się tutaj karnawał, podczas którego zobaczycie, jak się tworzy wieża z ludzi.

Czy Was przekonaliśmy?

Chyba najlepiej będzie, jeśli tam pojedziecie i po prostu przekonacie się sami! Jedno z nas miało to szczęście, że kiedyś spędziło w Tarragonie dużo czasu i może z całego serca polecić to miejsce. Jest ono idealne na wakacje, podczas których można połączyć czas spędzony w promieniach słońca na plaży, z popołudniowym zwiedzaniem niesamowitych pomników starożytnej historii i wieczorną zabawą w iście hiszpańskim stylu.