Pałac Marianny Orańskiej to prawdziwy klejnot wśród dolnośląskich zamków i pałaców. A patrząc na ich liczbę, to niemałe wyróżnienie. Potężna budowla bardziej przypomina twierdzę lub zamczysko. Kim była barwna Marianna Orańska? Czy warto odwiedzić jej pałac oraz jak zorganizować taką wycieczkę?
Kim była Marianna Orańska?
Uznawana za jedną z bardziej intrygujących i dramatycznych postaci kobiecych XIX wieku, Marianna Orańska była córką króla Niderlandów, Wilhelma I Orańskiego z dynastii Oranje-Nassau. Jej rodzina została wygnana z Niderlandów przez Napoleona, a na banicji przebywała w Prusach.
18-letnia wówczas księżniczka zakochała się w szwedzkim księciu, Gustawie Wazie. On również dzielił los wygnańca, co może sprawiło, że para zbliżyła się do siebie. Uczucie Marianny zostało odwzajemnione. Para zaręczyła się, lecz do ślubu nie doszło. Król Szwecji, Karol XIV Jan (napoleoński marszałek), w obawie o swą pozycję wywierał silną presję w polityce dyplomatycznej, by nie dopuścić do usankcjonowania tego związku. Podobno grożono nawet wojną, gdyby małżeństwo zostało zawarte.
Nieszczęśliwa miłość
A to nie koniec nieszczęśliwych epizodów miłosnych, które były udziałem Marianny. Dziewczyna została wydana za Albrechta Pruskiego, brata późniejszego cesarza Prus. Albrecht niestety nie okazał się wzorem cnót małżeńskich – surowy, podobno mniej obyty i inteligentny od żony, dopuszczał się wielu zdrad, o czym Marianna wiedziała. Mimo że doczekała się aż piątki dzieci, nie było to szczęśliwe małżeństwo. Zdradzana kobieta w 1845 opuściła swego męża, skazując się tym samym na towarzyską banicję. Nie mogła zabrać ze sobą dzieci, a schronienie znalazła w Holandii.
Czas upokorzeń Marianny
Osamotniona księżniczka znalazła ukojenie w ramionach stajennego, Johannsena van Rossumem. Nie był to przelotny romans, bo ich związek przetrwał wiele lat i wiele prób – aż do śmierci Marianny. Pierwsze i jedyne małżeństwo Marianny zakończyło się szeroko komentowanym rozwodem. Skandal osiągnął apogeum gdy okazało się, że księżniczka spodziewa się nieślubnego dziecka (które zmarło w wieku 12 lat). Jej związek z van Rossumem sprowadził na nią infamię. Mimo to, nigdy nie wyrzekła się swojego ukochanego.
Dwór w Berlinie i Hadze zerwał z nią wszelkie stosunki. Zabroniono jej kontaktów z dziećmi, a nawet przebywania na terenie Prus dłużej niż jeden dzień. Za każdym wjazdem i wyjazdem z Prus musiała meldować się na Policji. Pasmo upokorzeń nie kończyło się, chociaż to ona jako pierwsza została zdradzona, a później „tylko” poszukiwała schronienia i miłości w ramionach ukochanego mężczyzny.
Schronienie w Kotlinie Kłodzkiej
Chociaż pałac obecnie nosi imię księżniczki, to ziemie na Śląsku już wcześniej należały do jej wygnanej rodziny. Marianna w spadku po rodzicach otrzymała majątki z Kamieńcu Ząbkowickim oraz w Bardzie. Następnie dokupiła tak zwany klucz stroński, czyli pas ziemi znajdujący się we wschodniej części Kotliny Kłodzkiej. W kolejnych latach objęła w posiadanie jeszcze kilka fragmentów kotliny.
Pani dobrodziejka
Księżniczka Marianna nie była tylko tytularnym zarządcą swoich dóbr, ale sama dokładała wszelkich starań, by te się rozwijały. To dzięki niej na tym obszarze powstała gęsta sieć dróg. Miało to wpływ na rozwój gospodarczy okolicznych wsi. Wspierała gospodarkę leśną, zakładała huty, stawy hodowlane, kamieniołomy, farmy krów, szkoły, kościoły, szpitale i przytułki, zakłady dla niewidomych. Dążyła do rozwoju turystyki z regionie, działała dobroczynnie, została patronką artystów i pisarzy. Nazywana była Dobrą Panią i wiele miejsc w Kotlinie Kłodzkiej nosi teraz jej imię.
Powstanie Pałacu Marianny Orańskiej
Księżniczka szybko podjęła decyzję, by w okolicy Kamieńca wybudować letnią rezydencję. Za zrealizowanie tego planu odpowiedzialny byli architekci Karl Friedrich Schinkel i Ferdynand Martius. Z racji tego, że królewna nie mogła po rozwodzie przebywać na terenie Prus, zakupiła oddalony o 12 kilometrów pałac w Bila Voda i stamtąd nazdorowała budowę obiektu przekazanego jednemu z jej synów. Pałac budowany był przez 33 lata i kosztował prawie 100 000 talarów, co wówczas stanowiło równowartość trzech ton złota. Same ogrody i tarasy zaprojektował Lenne, generalny dyrektor Ogrodów Pruskich.
Marianna Orańska zmarła w 1883 roku i wedle jej woli, pochowana została obok swego ukochanego. Jednak żaden napis na nagrobku nie upamietniał mężczyzny. Za to znalazło się miejsce na… imię jej męża, Albrechta.
Jak wygląda Pałac Marianny Orańskiej?
Eklektyczny pałac reprezentuje styl neogotycki, chociaż w niektórych miejscach bardziej przypomina średniowieczną warownię. Rezydencja z założenia miała nawiązywać do angielskich, romantycznych posiadłości. Kubatura pałacu wynosi aż 90 tys. m³, a cztery okrągłe wieże liczą sobie ponad 33 metry wysokości. Front pałacu zdobią ogromne krużganki i to właśnie one nadają mu średniowieczną prezencję. Pałac otoczony jest dodatkowym murem z czterema basztami, a na terenie kompleksu można podziwiać też stajnie oraz wozownię. Wokół pałacu znajduje się rozległy park ze stawem. Warto też przejść się po samym Kamieńcu, w którym znajdziecie kilka ciekawych atrakcji.
Styl neogotycki
Styl w architekturze, który powstał w XVIII wieku, a popularny był aż do XX stulecia. Neogotyk, jak sama nazwa wskazuje, nawiązuje do gotyku. Największym zainteresowaniem cieszył się w Anglii oraz w Niemczech. Uważano, że neogotyk to odpowiedni styl dla budynków użyteczności publicznej. Jego najdoskonalszymi europejskimi przykładami jest Paralemnt w Budapeszcie oraz Parlament w Londynie. Polskim przykładem neogotyku jest Zamek w Kórniku pod Poznaniem. Ten styl przybrał w Polsce nową formę nazywaną neogotykiem wiślano-bałtyckim. Neogotyckie budowle charakteryzuje bajkowy, romantyczny styl, wieże, strzelistość, monumentalność, wykorzystanie kamieni i cegieł, stosowanie rozet.
Zniszczenia i kradzieże w Pałacu Marianny Orańskiej
Opowiadanie przewodnika na temat pałacu bardzo nas zbulwersowało. Zrujnowany pałac świeci pustkami, chociaż zarządzający zabytkiem wciąż próbują odzyskać zagrabione rekwizyty. Gdy zobaczyliśmy na starych rycinach i obrazkach jak wyglądało wnętrze pałacu, nie mogliśmy w to uwierzyć. Przepych, zdobienia, niezliczone meble i antyki… z tego wszystkiego pozostały gołe ściany, zrujnowane komnaty, pojedyńcze przedmioty, które udało się przywrócić na ich właściwe miejsce.
Pałac Marianny Orańskiej jest doskonałym przykładem tego, jak były traktowane w trakcie i po II wojnie światowej dobra polskiej kultury – wywożone, sprzedawane, kradzione, przywłaszczane. Do tego stopnia, że z zabytku zostały tylko gołe mury. A i to nie zawsze, bo i cegły mogły się przydać. Radzieccy żółnierze ograbili pałac, następnie uległ on pożarowi, a jego pozostałe fragmenty posłużyły do budowy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Ogromnie trzymamy kciuki, by prace renowacyjne i próby odzyskania dzieł sztuki przyniosły zamierzony efekt, a sam zabytek odzyskał dawny blask.
Pałac Marianny Orańskiej – informacje praktyczne
Dojazd – do Kamieńca Ząbkowickiego można dojechać pociągiem z Wrocławia. Na tej trasie kursują kilka razy dziennie Koleje Dolnośląskie oraz Polregio. Rozkłady jazdy można sprawdzić tutaj. Czas przejazdu z Wrocławia wynosi godzinę z minutami. Bilet w jedną stronę kosztuje 17 zł. Trzeba jednak pamiętać, że stacja kolejowa oddalona jest od pałacu aż o 3 kilometry. Możliwy jest także dojazd pociągiem z Kłodzka. Pod Pałacem znajduje się darmowy parking.
Godziny otwarcia – codziennie od 10:00 do 17:00.
Bilety – Bilety można kupić do 15 minut przed planowanym zwiedzaniem. Kasa biletowa znajduje się w Punkcie Informacji Turystycznej w kościółku przy bramach do parku lub w pałacowej kawiarni. Bilet normalny kosztuje 25 zł, a ulgowy 15 zł. Ten drugi przysługuje uczniom, studentom, emerytom, niepełnosprawnym. Więcej informacji znajdziecie na stronie pałacu.
Zwiedzanie – Pałac Marianny Orańskiej zwiedza się tylko i wyłacznie w grupach z przewodnikiem. Zwiedzanie trwa około godziny-półtora, pierwsza wycieczka zaczyna się o 10:00 i każda kolejna jest o pełnej godzinie, ostatnia o 17:00. Kasa biletowa czynna jest od 09:30. Oprowadzająca nas po symetrycznych wnętrzach przewodniczka opowiadała o nich w tak ciekawy sposób, że jeszcze po zakończeniu wycieczki przez ponad pół godziny dyskutowaliśmy na temat zabytku. Nasza grupka liczyła ledwie cztery osoby, bo zwiedzaliśmy pałac zaraz po zakończonym lockdownie w czerwcu 2020. Podobno w sezonie panuje tu spory ruch.
Kamieniec Ząbkowicki – Warto pamiętać, że Kamieniec to nie tylko Pałac Marianny Orańskiej. W miejscowości znajduje się Mauzoleum, zespół klasztorny, spichlerz, stare młyny, gotycki kościół z jednym z największych drewnianych ołtarzy w całej Polsce, Pałac Opacki, Izba Pamięci – niewielkie muzeum obrazujące historię Kamieńca, no i oczywiście sam park otaczający Pałac Marianny Orańskiej.
Gdzie spać, gdzie zjeść? – jeżeli planujecie dłuższą wycieczkę, to możemy polecić Willę Lawenda w Kudowie Zdrój. Więcej o polecanych noclegach na Dolnym Śląsku przeczytacie tutaj. Kamieniec Ząbkowicki to niewielka miejscowość, więc nie ma co się tam spodziewać cudów gastronomicznych. Wygłodniali po zwiedzaniu poszliśmy na kolację do Restauracji Zamkowej i w sumie byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni – prosta i uczciwa kuchnia, duży wybór, niskie ceny i smaczne dania.
Kiedy i na ile jechać? Generalnie warto przez cały rok, chociaż oczywiście latem będzie ładniej, gdy jest ciepło i zielono. Na zwiedzanie pałacu warto przeznaczyć co najmniej trzy godziny. W samej miejscowości można spędzić więcej czasu ze względu na kilka innych ciekawych zabytków.
Nasze wrażenia z wycieczki do Pałacu Marianny Orańskiej
Mimo że Pałac Marianny Orańskiej w sporej części jest rozgrabiony i pusty, to i tak robi ogromne wrażenie na zwiedzających. To powinno dać wam obraz, jak okazała jest to budowla. A jak spektakularnie musiała się prezentować w czasach świetności? Zdecydowanie jest to jeden z ciekawszych zabytków na Dolnym Śląsku, jeden z naszych najoryginalniejszych pałacy. Wygnana od urodzenia księżniczka sprawiła, że ziemie jej podlegające rozkwitły.
Historia pałacu i jego dawna świetność, którą obecnie próbuje się przywrócić, bardzo nas poruszyły. Obecnie pieczę nad pałacem sprawuje gmina, a koszt jego utrzymania i naprawy pochłania ogromne sumy. Dlatego minie jeszcze wiele lat, zanim zabytek odzyska dawny blask.
Dlatego tym bardziej warto odwiedzić to miejsce, kupić bilet i dołożyć cegiełkę do remontu. Pałac Marianny Orańskiej to jedna z najokazalszych budowli w Polsce, która może zyskać też międzynarodową renomę i przyciągać na Dolny Śląsk zagranicznych turystów. Poza tym, ciekawie będzie za kilka lub kilkanaście lat do pałacu wrócić i porównać wrażenia z pierwszą wizytą.
Bukowiec odwiedziłam już dobre kilkanaście razy i przy każdej wizycie zachwycam się tak samo. Zdecydowanie nie jest to miejsce, które od razu przychodzi na myśl, gdy myślimy o atrakcjach na Dolnym Śląsku. Ale na pewno należy do najbardziej uroczych zakątków tego województwa. Dlaczego?
Bukowiec to niewielka miejscowość na Dolnym Śląsku, w Rudawach Janowickich. I chociaż może się wydawać, że w takiej wsi ciężko o jakieś ciekawsze atrakcje, to jednak okazuje się, że w Bukowcu można spędzić cały dzień i będzie to dzieł pełen wrażeń.
Bukowiec – wieje nudą?
W Bukowcu znajduje się zespół parkowo-pałacowy, z którym wiążą się ciekawe historie. Poszukując informacji na temaw wioski natrafiłam na takie zdanie na Wikiepdii: „Obecnie miejscowość nie posiada znaczących walorów turystyczno-letniskowych” i czytając to, włos zjeżył mi się na głowie. Owszem, cały obszar parku i zabytków się w nim znajdujących potrzebuje gruntownej renowacji, ale z pewnością nie można powiedzieć, że jest to miejsce bez walorów turystycznych! Bukowiec posiada ogromny potencjał turystyczny i zaraz wyjaśnimy Wam dlaczego.
Bukowiec jako sławne letnisko
Na podstawie źródeł pisanych mamy pewność, że Bukowiec istaniał już na pewno w XIV wieku i należał do rodziny von Zedlitz, która zarządzała tymi terenami aż do XVI stulecia. W międzyczasie w Bukowcu zbudowano pałac i założono stawy rybne, które możemy oglądać do dziś. Następnie Bukowiec przechodzi na własność hrabiego Friedrich Wilhelm von Reden, jednego z pruskich ministrów związanych z przemysłem. To on, a także jego żona, rozbudowuje Bukowiec, upiększa go – co prowadzi to wzrostu znaczenia wioski i uznania jej za letnisko, cieszące się popularnością wśród pruskiej arystokracji. Dzięki licznym kontaktom rodu von Reden, majątek w Bukowcu odwiedził nawet niemieckie pisach Goethe. Niestety, po II wojnie światowej cały zespół pałacowo-parkowy uległ zniszczeniu i dewastacji. Obecnie próbuje się nadać całemu kompleksowi dawny charakter, a sama wioska staje się coraz popularniejszym celem wycieczek dolnoślązaków.
Atrakcje w Bukowcu
Sam pałac w Bukowcu został wielokrotnie przebudowywany, a ostateczny, klasycystyczny kształt nadano mu w XVIII wieku. Sam pałac otacza romantyczny park angielski oraz pozostałości średniowiecznej fosy. Na początku XIX wieku Wilhelm von Reden poślubił Friederike Riedesel zu Eisenbach. Z okazji jej przybycia do posiadłości postanowił zlecić budowę kilku ciekawych obiektów na terenie parku. A była to okazała herbacirnia, opactwo, wieża widokowa, ruiny amfiteatru, kręgi druidów, średniowieczne opactwo, Dom Ogrodnika czy dom kąpieliskowy. Dużo? W końcu cały park liczy sobie aż ponad 100 hektarów!
Bukowiec to idealne miejsce na spacer i piknik!
Bukowiec jest pięknie położony i niemal z każdego miejsca w parku można podziwiać rozległą panoramę Karkonoszy. Do tego wokół licznych stawów prowadzą ścieżki spacerowe. Po stawach można pływać łódką, w parku, w wyznaczonych miejscach istnieje możłiwość zrobienia ogniska. Wiekowe dęby kryją się całym parku, odbijając się w tafli stawów. Spacer po Bukowcu i okolicach to jeden z najlepszych sposobów na spędzenie aktywnego dnia na Dolnym Śląsku! Na plus zasługuje fakt, że w całym parku postawiono liczne tablice informacyjne na jego temat. To jedno z takich miejsc, w którym mogłabym zamieszkać. Zwłaszcza w tym uroczym domku, malowniczo położonym nad samym stawem.
Bukowiec i muzea? To możliwe!
A to jeszcze nie wszystko! W starym browarze założono kawiarenkę i… muzea z księgarnią. Interaktywne muzeum Tajemniczy Las to atrakcjia przede wszystkim skierowana do dzieci, chociaż my również byliśmy zaskoczeni jej jakością. Najbardziej podobała nam się możliwość udawania odgłosów zwierząt i ich odsłuchiwania oraz porównywania do tych prawdziwych. Muzeum zostało przygotowane na najwyższym poziomie. Drugie muzeum podobało nam się jeszcze bardziej. Muzeum w Dolinie Pałaców i Ogródów prezentuje również interaktywną wystawę, gdzie możemy obejrzeć film, oglądać wieloformatowe zdjęcia i mapy okolic, makiety zamków i pałacy czy słuchać wspomnieć z pobytu w regionie Izabeli Czartoryskiej. Spędziliśmy w muzeum sporo czasu i bardzo polecamy je odwiedzić będąc w okolicy!
Bukowiec – informacje praktyczne
Dojazd
Do Bukowca można dojechać autem. Miejscowość leży około 15 kilometrów od Jeleniej Góry i 115 od Wrocławia. Przy pałacu znajduje się darmowy parking. Do parku można dojechać też jeleniogórką komunikacją miejską. Z Jeleniej Góry do Bukowca kursuje linia numer 3. Przystanek „Stadion Miejski” w mieście znajduje się tuż obok Dworca Kolejowego. Obecnie ostatdni odcinek trasy w kierunku Bukowca jest remontowany, więc trzeba wyjsiąść na końcowym przystanku w Kostrzycy i stamtąd przespacerować się do Bukowca w 10-15 minut. Rozkłazdy jazdy można sprawdzić tutaj. Bilet kupuje się w automatach na przystanku lub w kioskach. Można też go doładować przez specjalną aplikację SkyCash lub MObilet. Bilet jednorazowy kosztuje 3 zł. Ceny wszystkich biletów znajdziecie tutaj.
Bukowiec – bilety, zwiedzanie
Zwiedzanie samego zespołu pałacowo-parkowego jest bezpłatne. Biletowane jest wejście do muzeów i niestety nie są to małe sumy.
Muzeum Tajemniczy Las w Bukowcu
Wstęp do Tajemniczego Lasu dla osoby dorosłej kosztuje 18 zł, ulgowy 15 zł, dzieci do lat 3 wchodzą za darmo. Dostępny jesy bilet rodzinny (2+2) za 40 zł oraz bilet łączony do obu muzeów od 30 zł dla osoby. Ulgi przewidziane są dla dzieci, studentów, emerytów i osób niepełnosprawnych. Muzeum czynne jest codziennie poza poniedziałkami od kwietnia do października w godzinach 10:00-18:00 oraz od listopada do marca w godzinach 10:00-17:00
Muzeum w Dolinie Pałaców i Ogrodóww Bukowcu
Muzeum czynne jest od kwietnia do października codziennie z wyjątkiem poniedziałków w godzinach 10:00-18:00. Ceny biletów są identyczne jak w przypadku muzeum Tajemniczy Las. Dlatgo najbardziej opłacalną formą zwiedzania będzie zakup biletu łączonego za 30 zł (ulgowy 25) lub biletu rodzinnego.
Gdzie spać w Bukowcu?
Jeżeli chcecie zostać na noc, to w pałacowych zabudowaniach udostępnione są komfortowe studia. Zarezerwować je można m.in. przez wyszukiwarkę Booking. Koszt jednej doby dla dwóch osób – 180/200/350 zł w zależności od wybranej opcji. Dostępne są też studia 3 i 4-osobowe. Więcej informacji o apartamentach znajdziecie tutaj. Od siebie możemy polecić fenomenalny, butikowy pensjonat dla dorosłych, Siedlisko Sztuki, o którym więcej przeczytacie w naszym artykule tutaj.
Gdzie zjeść w Bukowcu?
Na terenie kompleksu znajduje się kawiarenka, w której zjecie smaczne ciasta i napijecie się kawy. A tak poza tym, to na większy obiad trzeba celować już w Jelenią Górę lub szukać czegoś w okolicy. Polecamy zajechać do jednej z restauracji w pobliskich pałacach, na przykład w Łomnicy, w Staniszowie lub Wojanowie. Wielokrotnie odwiedzaliśmy te miejsca i za każdym razem byliśmy zachwyceni kuchnią!
Atrakcje w okolicy
W okolicy wsi Bukowiec leżą Mysłakowice, które słyną z domów budowanych w stylu tyrolskim. Jest to ewenement na skalę Polski, dlatego warto przy okazji zobaczyć i tę miejscowość! Do tego Bukowiec leży w bliskiej okolicy pałaców, które warto zobaczyć – jednen z nich również znajduje się w Mysłakowicach. Do tego Staniszów, Bobrów, Łomnica, Wojanów, Karpniki, Miłków…słowem, jest w czym wybierać!
Najbardziej polecamy Wam spokojny spacer wokół stawów i do poszczegółnych atrakcji parku. Do tego oczywiście warto wejść na wieżę widokową, skąd można podziwiać spektakularny widok na Rudawy Janowickie i Karkonosze. Bukowiec to nasze ulubione miejsce na Dolnym Śląsku. Spokojne, ciche, majestatyczne, blisko natury i z pięknymi widokami. Do tego jest co zwiedzać, jest gdzie odpocząć. Z jednej strony mamy nadzieję, że cały kompleks uda się przywrócić do dawnej świetności. Z drugiej – po cichu liczymy, że Bukowiec nadal pozostanie oazą spokoju.
Jezioro Bystrzyckie, Zamek Grodno i Fregata, nasze ulubione trio. To malowniczo położone skarby Gór Sowich i jedne z najbardziej romantycznych miejsc w Polsce, jakie znamy. Zarazem to miejsce, które odwiedziliśmy w trakcie pandemii w 2020 roku, zaraz po lockdownie. I była to jedna z tych wycieczek, które utwierdziły nas w przekonaniu, że lokalne podróże po Polsce mogą być bardziej zaskakujące, niż to by się mogła wydawać. Dlaczego?
Jezioro Bystrzyckie i zapora wodna w Zagórzu Śląskim
W dolinie Przełomu Bystrzycy w XX wieku postawiono potężną zaporę, tym samym stworzono zbiornik retencyjny nazywany Jeziorem Bystrzyckim lub Lubachowskim. Jezioro ciągnie się przez ponad trzy kilometry, a szeroki jest na ponad 400 metrów. Zapora wodna jest atrakcją samą w sobie – liczy sobie 44 metry wysokości i stanowi świetny punkt obserwacyjny na okolicę. Jezioro stworzone ręką człowieka zdaje się być raczej dziełem natury, a jego położenie jest po prostu zachwycające!
Po przybyciu na zaporę wodną od strony Lubachowa nie mogliśmy uwierzyć, że tyle lat mieliśmy pod nosem tak malownicze miejsce, a dopiero teraz do niego dotarliśmy. W jeziorze można się kąpać, wypożyczyć kajak czy rower wody, a także obejść je dookoła ścieżką widokową. To popularny kierunek weekendowych wycieczek dolnoślązaków. Zwłaszcza, że jezioro to nie jedyna atrakcja w okolicy.
Nad jednym z węższych miejsc jeziora zbudowano kładkę, która łączy oba brzegi. Ta część jeziora jest bardziej turystyczna, niż oddalona kawałek dalek okolica tamy. To przy tej kładce znajdują się hotele, agroturystyki, restauracje i wypożyczalnie sprzętu wodnego. Szczerze mówiąc byliśmy mocno zaskoczeni, gdy spacerowaliśmy od bardziej dzikiej i zalesionej części Jeziora z zaporą w kierunku tejże kładki. Nie spodziewaliśmy się tak bogatej infrastruktury turystycznej oraz tylu ludzi z niej korzystających. Chociaż uważamy, że mała butelka coca-coli za prawie 8 zł to już lekka przesada…
Zamek Grodno i widok na Jezioro Bystrzyckie
Zamek Grodno zachwyca głównie z trzech powodów. Są nimi wspaniałe portale i reliefy, bajkowe położenie na szczycie góry, a także widok na Jezioro Bystrzyckie oraz na Góry Sowie i Wałbrzyskie. Nie jest jasne kiedy i z czyjego rozkazu powstał w tym miejscu zamek. Wiadomo jedynie, że w początkowych latach swego istnienia należał do książąt śląskich z dynastii Piastów i był jednym z największych zamków w całym regionie. Jasne jest również, że warownia powstała w celach obronnych w strategicznym miejscu na górze, mając za zadanie strzec szlaku przebiegającego przez dolinę.
Następnie Zamek Grodno znalazł się na ziemiach wchodzących w skład Korony Czeskiej, a jego panami zostawali rycerze-rozbójnicy, którzy okryli się niesławą grabiąc i plądrując okolice Grodna. W późniejszych wiekach zamek przeszedł na własność niemieckich baronów, którzy go remontowali i upiększali. Jak to zazwyczaj bywa z tego typu budowlami, Zamek Grodno kilkakrotnie uległ poważnym zniszczeniom, między innymi podczas wojeny trzydziestoletniej czy w trakcie powstań chłopskich. Po uderzeniu pioruna w wieżę Zamek utracił swą pozycję rezydencji magnackiej i zamieszkiwała go juz tylko służba. Warownia zaczęła popadać w ruinę. Całkowitemu rozgrabieniu i zniszceniu zamku zapobiegł prof. Johann Gustav Büsching z Wrocławia, który zadbał o jego odnowę. W zamku stworzono restaurację i niewielkie muzeum, a obecnie jest to jedna z ciekawszych atrakcji Dolnego Śląska.
Zamek Grodno warto odwiedzić ze względu na jego urocze położenie, a także z powodu najpiękniejszych w województwie portali przy bramie wjazdowej na zamek, przedstawiającej lwy na dwóch łapach. Przez liczne przebudowy obiekt zdaje się mieć nieregularne kształty. Z historią zamczyska wiążą się liczne podania i legendy, między innymi o kasztelance Małgorzacie, która została zamurowana żywcem w zamkowych podziemiach. Wokół zamku powstał niewielki rezerwat przyrody, gdzie można znaleźć ładnie położony punkt widokowy.
Sgrafitto – technika dekoracyjna malarstwa ściennego. Znana już w czasach starożytnych, szczyt popularności osiągnęła w renesansie. Polega na nakładaniu kolejnej warstwy tynku/gliny i zeskrobywaniu jej zanim zaschnie. Dzięki temu na ścianach, głównie elewacjach budynków, tworzono ciekawe wzory. Zamek w Grodnie jest przykładem wykorzystania tej metody.
Fregata nad Jeziorem Bystrzyckim
Kiedy po raz pierwszy ujrzałam z zapory Jezioro Bystrzyckie odniosłam wrażenie, że ktoś włamał się do mojej wyobraźni i urzeczywistnił marzenie o drewnianym domku nad malowniczym jeziorem w otoczeniu lasów i gór. Od razu przepadłam – to jest tak bajkowy obrazek, że można się na niego gapić godzinami. Widok jest dość prosty – nieruchoma tafla Jeziora Bystrzyckiego, łagodne i zalesione wzniesienia Gór Sowich, a nad samym brzegiem jeziora przepiękny, drewniany domek w pastelowych kolorach. No bajka!
Pensjonat istnieje w tym miejscu już od 1914 roku. Cały jego wystrój, położenie i klimat sprawiają, że uznaliśmy Fregatę najromantyczniejszym miejscem na całym Dolnym Śląsku. Pomysłowy design pokoi i restauracji tylko dodaje obiektowi charakteru. W pensjonacie działa świetna restauracja z nieco bardziej wyszukanymi daniami. Warto zatrzymać się tu na obiad lub romantyczną kolację. Ale ponownie, Aperol za 30 zł to również spora przesada. Jednak po spróbowaniu fregackiej kuchni szybko puściliśmy ten mankament w niepamięć.
W części wspólnej panuje przyjemny, artystyczny nieład. To wszystko za sprawą giełdy staroci, mebli i materiałów dekoracyjnych odbywających się we Fregacie. W butikowym hotelu panuje taka luźna, wakacyjna, jakby nadmorska atmosfera. Może to przez bliskość jeziora? Tak czy siak, będąc w okolicy koniecznie pamiętajcie o Fregacie i o jej cudownym tarasie z rozległym widokiem na jezioro i zaporę wodną. Więcej o tym miejscu przeczytacie w naszym artykule pod tym linkiem. Z kolei tutaj znajdziecie oficjalną stronę Fregaty.
Informacje praktyczne
Dojazd – nad Jezioro Bystrzyckie najłatwiej dojechać ze Świdnicy lub Wałbrzycha. Do obu tych miast dojedziemy Kolejami Dolnośląskimi z Wrocławia, Jeleniej Góry czy Legnicy. Rozkład jazdy i ceny znajdziecie tutaj. Ze Świdnicy do Lubachowa kursuje autobus miejski numer 30. Gdy dojedziecie do ostaniego przystanku w Lubachowie, od tamy na Jeziorze Bystrzyckim będzie Was dzielić już tylko 5 minut spacerem. Rozkłady jazdy cyklicznie zmieniają się, dlatego najlepiej je sprawdzać tutaj. Autobusy odjeżdżają z centrum Świdnicy, m.in. z ulicy Westerplatte. Bilet można kupić w kiosku lub automacie i musi on obejmowac dojazd do strefy C. Koszt – 3,50 zł. Bilet kupiony u kierowcy jest o 30 groszy droższy. Z kolei z Wałbrzycha do Zagórza Śląskiego kursują kilka razy dziennie busiki. Rozkłady można znaleźć tutaj.
Nocleg – mamy do wyboru Fregatę lub hotel położony przy drugiej częścli jeziora, bliżej Zamku Grodno. Oczywiście z całego serca polecamy Fregatę, bo to pensjonat z duszą. Pokój ze śniadaniem dla dwóch osób to koszt 220-250 zł za dobę. Przeciwieństwem Fregaty jest Hotel SPA Maria Antonina, położony bliżej Zagórza. Na obiekt składa się hotel i domki. Pokój 2-osobowy w hotelu ze śniadaniem kosztuje 290 zł. Doba w 4-osobowym domku kosztuje 400-480 zł. Domki prezentują się ładnie i wygodnie, ale to totalnie nie nasz klimat. W czerwcu zastaliśmy tam straszny zgiełk, hałas, mnóstwo ludzi i absurdalne ceny. Ciekawą alternatywą dla Fregaty jest nocleg w hotelu na Zamku Grodno (pokój 2-osobowy od 220 zł za dobę).
Tama i Jezioro Bystrzyckie – zwiedzanie tamy jest bezpłatne i nielimitowane czasowo. Wokół części jeziora wiedzie leśna ścieżka, a po drugiej stronie biegnie asfaltowa droga. Warto zrobić pętle wokół jeziora, bo widoki są bardzo ładne. Przy Hotelu Maria Antonina znajduje się niewielka plaża i wypożyczalnia sprzętu wodnego.
Gdzie zjeść? – również we Fregacie, na dużym tarasie z widokiem na Jezioro Bystrzyckie. Restauracja we Fregacie jest naprawdę świetna, dania nieco bardziej wyszukane i bardzo smaczne. I te ich desery! Pamiętajcie o rezerwacji miejsc, bo Fregata jest dość oblegana, zwłaszcza w sezonie. Drugą opcją jest Karczma na Zamku Grodno, w której można spróbować dań kuchni lokalnej, między innymi potrawę zwaną śląskim niebem. Ewentualnie po drugiej stronie jeziora znajdziecie restaurację w Hotelu Maria Antonina i kilka budek z jedzeniem, ale tak jak pisaliśmy wcześniej, ceny są dość wygórowane.
Zamek Grodno – czynny jest od maja do września codziennie, w tygodniu od 09:00 do 18:00, w weekendy do 19:00 oraz od października do kwietnia w tygodniu od 09:00 do 17:00, w weekendy do 18:00. Kasy biletowe zamykane są godzinę przez zamknięciem zamku. Zamek zwiedza się z przewodnikiem, a sama wycieczka trwa około 1,5 godziny. Bilet wstępu kosztuje 24 zł, a ulgowy 19. Pod sam zamek nie da się dojechać autem, ale pod górą, na której się znajduje, można zostawić auto na bezpłatnym parkingu. Trasa do zamku jest bardzo łatwa i krótka, bez różnicy z której strony zaczniemy spacer. Nam zajęła ona okoł 20 minut w jedną stronę od Jeziora Bystrzyckiego.
Kiedy i na ile jechać? – Jezioro Bystrzyckie i okolice Zagórza Śląskiego to dobry kierunek na jednodniową wycieczkę. W ciągu tego jednego dnia można zwiedzić zaporę, Zamek Grodno, przejść dookoła akwenu, pochodzić po górach, zajrzeć do Fregaty czy popływać w jeziorze. Ze względu na urozmaiconą bazę noclegową, to także dobry kierunek na kilkudniowy pobyt nad wodą. Kiedy jechać? Jeżeli chcecie zwiedzać, to zasadniczo można przez cały rok. Jeśli macie ochotę na pływanie i plażowanie, to oczywiście w trakcie wakacji. Pamiętajcie jednak, że w sezonie nad Jeziorem panuje spory tłok.
Nasze wrażenia z wycieczki
Jezioro Bystrzyckie, tama, Fregata i Zamek Grodno wprawiły nas w osłupienie. Naszym zdaniem to jedno z najbardziej malowniczych miejsc nad Dolnym Śląskiem. Lubimy takie miejsca – jest natura, są góry, są trasy spacerowe i górskie szlaki, możliwość aktywnego spędzenia czasu, zabytki do zwiedzania i miejsce, gdzie można zjeść coś pysznego. Czego chcieć więcej? Weekend nad Jeziorem Bystrzyckim to świetny pomysł na spędzenie czasu poza miastem. Zwłaszcza, że zbiornik leży rzut beretem od Wrocławia czy Świdnicy.
Przede wszystkim polecamy okolice jeziora parom na romantyczną wycieczkę. Fregata położona jest nad Jeziorem Bystrzyckim w wyjątkowo urokliwym miejscu. Całe to miejsce wydaje sie być trochę oderwane od świata, bajkowe. A zarazem na wyciągnięcie ręki.
Bardo poznałam już wiele lat temu, podczas jednej ze szkolnych wycieczek. Dlatego ostatni pobyt w miasteczku miał dla mnie sentymentalny charakter. Ponowanie odkryłam Bardo, z radością stwierdzając, że miejsce, którym zachwyciłam się w wieku dziesięciu lat, podobnie dobre wrażenie zrobiło na mnie ponad dekadę później.
Panorama Barda i Gór Bardzkiej z Obrywu Bardzkiego
W zakolu Nysy Kłodzkiej
Ta niewielka, dolnośląska miejscowość jest urokliwie położona w Górach Bardzkich, nad Nysą Kłodzką. Zdarza się, że występująca z brzegów rzeka potrafi uprzykrzyć życie mieszkańcom okolic. Jednak w trakcie ciepłych miesięcy przyciąga fanów kajakarstwa. W miarę stabilny nurt Przełomu Bardzkiego idealnie nadaje się na spędzenie aktywnego dnia w kajaku lub pontonie. Meandry rzeki są o tyle zaskakujące, że niespotykane w górach. Takie zakola charakterystyczne są raczej dla rzeki nizinnej.
Góry Bardzkie
Ale Bardo nie słynie tylko z przełomu. Atutem miasteczka są oczywiście niewysokie góry, w sam raz dla takich amatorów jak my. Niezbyt wysokie, niezbyt trudne – spokojnym szlakom powinien sprostać każdy. Chociaż bardzkie szczyty (niewiele więcej ponad 700 m.n.p.m.) nie należą do najwyższych na Dolnym Śląsku, to jednak widoki, które możemy z nich podziwiać, są rozległe i spektakularne. Pomijając punkty widokowe wokół Barda, pasmo to nie jest zbyt popularne wśród amatorów górskich wędrówek i wciąż można w nich odnaleźć ciche, wyludnione szlaki.
Szlaki w Górach Bardzkich nie są jeszcze tak oblegane
Charakterystycznym punktem w okolicach Barda jest Obryw Bardzki (390 m.n.p.m), skąd rozprościera się panorama na miasteczko wciśnięte między zalesione góry i zakole Nysy. Z kolei na horyzoncie majaczy już masyw Gór Stołowych. Ten niezwykle malowniczy widok jest łatwo osiągalny z centrum Barda. Na szczyt wiedzie niedługa trasa, która słynie też z zabytkowej Drogi Krzyżowej. Przy każdej kapliczce można zrobić sobie przerwę, by podziwiać XIX-wieczną sztukę sakralną. Widok z obrywu dosłownie zapiera dech w piersiach i warto włożyć odrobinę wysiłku, by się nim nacieszyć.
Centrum miasteczka
Położenie Barda jest wyjątkowo malownicze
Pechowe położenie Barda
Miejscowość, która powstała w X wieku, a już w XIV uzyskała prawa miejskie, naturalnie może poszczycić się bogatą historią. Do tego przygraniczne Bardo leżało na szlaku z Polski w kierunku do Pragi, a w pewnych momentach dziejowych było włączone do Królewsta Pruskiego, a później do Niemiec. Od XIII do XIX wieku właścicielami Barda pozostawali Cystersi. Jednak strategiczne położenie miasta nie zawsze było dla niego korzystne. Gród był wielokrotnie niszczony, plądrowany i palony, chociażby podczas wojen husyckich, wojen śląskich czy wojen napoleońskich. To nieszczęśliwe położenie, które z jednej strony miało wpływ na gospodarczy rozwój miasta, z drugiej przysparzało mu ogromnych problemów.
Kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryii Panny został mianowany bazyliką mniejszą przez Benedyktya XVI
Bardo Miastem Cudów
Bardo zdaje się być miastem wyjątkowym zważając na to, jak wiele można w nim znaleźć powiązań z objawieniami Matki Boskiej, jej kultem i niezwykłymi cudami. Podobno w XIV wieku w Bardzie miała objawić się Matka Boska. Pamiątką tego wydarzenia jest Jej stopa odbita w kamieniu, która znajduje się przy jednej z kapliczek kalwaryjnych, tak licznie rozsianych wokół miasta.
Kamienny Most w Bardzie należy do najpiękniejszych w całej Polsce
Innym miejscem, z którym związana jest Matka Boska, to źródełko maryjne na Bardzkiej Górze. Podobno przed wiekami wydarzył się tam cud, gdy po uprzednim wypiciu wody, mężczyzna został uleczony. Od tamtej pory uznaje się, że woda ze źródełka wykazuje właściwości lecznice.
Ciekawy kontrast – wiekowy most w zestawieniu z drogą szybkiego ruchu i wiaduktem kolejowym
W Bardzie od wieków znajduje się też figurka Matki Boskiej, wokół której już w XIII wieku narodził się ożywiony kult. Miała ona pomagać chorym, którzy tłumnie przybywali w poszukiwaniu uzdrowienia. Z latami ten kult narastał tak bardzo, że konieczne było wybudowanie nowej świątyni – barokowego kościoła o dwóch majestatycznych wieżach pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. Do Barda przybywali pokutnicy z wielu krajów, a także zakonnicy, którzy osiedlali się tu na stałe. Na terenie miasta swoje siedziby mają liczne zakony, a status Barda jako ośrodka kultu maryjnego utrzymuje się do dzieś.
Drugie co do wielkości organy na Dolnym Śląsku
Bazylika
W bazylice uwagę zwracają barokowe ołtarze, bogato zdobiona ambona, ale największe wrażenie robią organy. Pamiętam, jak w wieku dziesięciu lat podziwiałam je z otwartą buzią i to właśnie wtedy narodziło się we mnie zamiłowanie do zwiedzania kościołów. Zastanawiałam się, czy był to „efekt wow” zwiedzania po raz pierwszy takiego miejsca, czy bardzka bazylika faktycznie jest tak piękna. Okazało się, że po zwiedzeniu wielu świątyń na całym świecie, organy w Bardzie i tak wywołały u mnie prawdziwy zachwyt.
Bardo – atrakcje i ciekawe miejsca
Bazylika pw Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny
Potężna, wyniosła budowla górująca nad całym miastem, jest w stanie pomieścić nawet 5000 osób. Z jej prostym, surowym wnętrzem kontrastują wspaniale zdobione organy i ołtarze. Figurka Matki Borskiej Bardzkiej jest najstarszą, drewnianą rzeźbą pochodzącą z czasów romańskich na Dolnym Śląsku! Sławne organy pod względem wielkości znajdują się na drugim miejscu w województwie dolnośląskim, a w samej bazylice często odbywają się koncerty organowe.
Na bardzkie organy można patrzeć całymi godzinami!
Przepiękny ołtarz w bazylice
Ozdobna ambona w bazylice
Jedna z majestatycznych wież bazylikii
Pocysterski klasztor i Muzeum Sztuki Sakralnej
Przy bazylice znajduje się barokowy klasztor, a w nim niczego sobie wystawa sztuki sakralnej. Szczerze mówiąc, nie spodziewaliśmy się wiele, a na miejscu lekko opadła nam szczęka. Muzeum jest naprawdę interesujące i jeżeli lubicie takie miejsca, to z pewnością warto do niego zajrzeć. Zwłaszcza, że bogata kolekcja obejmuje także dzieła związane z historią Barda. W czasach wojen napoleońskich w klasztorze stacjonował brat Napoleona, Hieronim.
Praktycznie – czynne codziennie od 09:00 do 17:00, bilet – 4 zł.
Klasztor procysterski
Obryw Bardzki
Punkt widokowy na zboczu Góry Bardzkiej, skąd w XVI wieku w wyniku potężnych ulew zeszło w dolinę ogromne osuwisko ziemi i skał. Na obrywie umieszono krzyż, tablice informacyjne i kilka ławeczek. Do obrywu prowadzi niezbyt trudna ścieżka, dostępna także dla rowerzytów. Po drodze mija się zabytkową Kalwarię, składającą się ze stacji drogii krzyżowej i kapliczek poświęconych Matce Boskiej, a także ruiny średniowiecznego zamku. Z Obrywu dobrze widoczne stają się meandry Nysy Kłodzkiej.
Kamienny Most
XVI-wieczny most z gotyckimi elementami, które zostały mu dodane dopiero w XX wieku. Malowniczo położony most zdobi sporych rozmiarów figura św. Jana Napomucena.
Uliczki miasta
Bardo, choć niewielkie, posiada uroczy rynek i wiele ładnych kamienic. W poprzednich latach architektura miasta musiała się prezentować wyjątkowo ładnie. Miasteczko wciąż pozostaje jednym z piękniejszych na Dolnym Śląsku, jednak jest nieco opustoszałe i nawet wymarłe. Mamy nadzieję, że w przyszłości to się zmieni.
Ruchoma Szopka
Kojarzycie opowiadanie Olgii Tokarczuk pod tytułem „Bardo. Szkopka”? Tak, to właśnie nasze Bardo, a ruchoma szopka, która zainspirowała noblistkę, istnieje naprawdę. To zdecydowanie najlepsza atrakcja dla dzieci w Bardzie. Pamiętam, że kiedy zobaczyłam ją za dzieciaka, byłam totalnie zachwycona. Szopka powstała z okazji 700-lecia istnienia kultu maryjnego w mieście. Szopka jest unowocześniona, bo oprócz prostej stajenki znajdziecie tam samolot i inne elementy oraz postacie nawiązujące do czasów współczesnych.
Praktycznie – czynne od kwietnia do października od 09:00 do 17:00 w tygodniu, w weekendy od 10:30 do 14:30. Poza sezonem prawie tak samo, tylko w tygodniu szopka jest czynna o godzinę krócej. Wiosną 2020, w czasie pandemii, była całkiem zamknięta. Bilet – 5 zł.
Punkt widokowy „Piękny Widok”
Rewelacyjny i nieco mniej znany widok na miasto, który znajduje się na zboczu Góry Brony. Co ciekawe, to miejsce z założenia powstało jako punkt widokowy już w XIX wieku. Do Pięknego Widoku wiedzie bardzo łatwa i spokojna trasa. Jeśli ktoś nie ma sił, by zdobywać Obryw Bardzki, powinien rozważyć tę ścieżkę jako alternatywę.
Spływy po Przełomie Bardzkim
Kajakowe lub pontonowe. Po drodze przepiękne widoki! Przystań znajdziecie zaraz przy kamiennym moście. Przełom Bardzki to najbardziej malowniczy odcinek Nysy Kłodzkiej. Informacji praktycznych o firmach organizujących spływy możecie szukac tutaj. Niektóre z tych firm organizują dłuższe spływy, które obejmują na przykład zwiedzanie Kłodzka z poziomu kajaka. Wypożyczenie kajaka lub pontonu dla jednej osoby to koszt około 50 zł, w zależności od wybranej firmy. Raftingi na Nysie Kłodzkiej oferuje m.in. Ski-Raft oraz RaftingBardo.
Miejsce Hrabiowskie
Kolejny świetny punkt widokowy na miasto, zaaranżowany w XIX wieku przez hrabinę Annę Deym. To również ciekawa alternatywa dla Obrywu Bardzkiego, bo leży po przeciweległej stronie, na jego przeciw. Dzięki temu można podziwiac Bardo i Nysę Kłodzką z nowej, mniej znanej perspektywy.
Trasa Turystyczna „Wzgórze Różańcowe”
Przebywający w Bardzie ojcowie Redemptoryści postawili na Wzgórzu Różańcowym kilkanaście kapliczek, gdzie można odmawiać różaniec. Każda z kaplic została zbudowana w innym stylu. Ta wyjątkowa i spokojna trasa idealnie nadaje się na spacer.
Nasze wrażenia z Barda
Po ulicach hula wiatr, odrapane kamieniczki zdają się być wymarłe. Jest to bardzo przykry widok. W całej miejscowości panuje melancholijna atmosfera i senna cisza – nawet w środku lata. Tę ciszę co jakiś czas zmącą głosy letnich turystów, którzy opuszczają uliczka Barda po kilkunastu minutach.
Wydaje nam się, że w Bardzie – podobnie jak w innych dolnośląskich miejscowościach – drzemie potężny potencjał turystyczny, który wciąż nie jest w pełni wykorzystywany. W Czechach lub Niemczech mniej okazałe miasteczka są zadbane, wyeksponowane i promowane na szeroką skalę, przyciągając do siebie wielu turystów.
Salamandra plamista spotkana na szlaku
Bardo przyprószył już kurz wieków i miejscowość zdaje się być zapomniana. Trochę życia w ciągu lata wprowadzają tu osoby przyjeżdżające na spływy. Co prawda w ostatnich latach odwiedza ją coraz więcej osób, jednak wciąż uważamy, że Bardo zasługuje na więcej. To z pewnością jedna z najpiękniej położonych miejscowości w całej Polsce.
Bardo – informacje praktyczne
Dojazd – najwygodniej do Barda dojechać pociągiem z Wrocławia, który kursuje średnio co godzinę od samego rana. Rozkłady jazdy sprawdzicie tutaj. Czas przejazdu wynosi godzinę z minutami. Bilet kosztuje 20 zł. Można je kupić w kasach, w biletomatach i u konduktora.
Punkt Informacji Turystycznej – znajduje się tuż przy Bazylice, więc nie da się go pominąć. Można w nim odebrac bezpłatne mapy i ulotki dotyczące Barda i okolic.
Noclegi jedzenie– w Bardzie znajduje się kilka obiektów, w których można spać. My jednak polecamy Wam dojechanie pociągiem kilka stacji dalej do Kudowy Zdrój i nocleg w Willi Lawenda. Tutaj poczytacie o polecanych przez nas noclegach na Dolnym Śląsku. W miasteczku znajdziecie też kilka punktów gastronomicznych. Niestety, pod tym względem szału nie ma. Do wyboru jest kilka przeciętnych pizzeri, bar mleczny i nieco bardziej elegancki lokal w Hotelu Bardo. Najbardziej przekonującym miejscem jest jednak przystań przy rzece, gdzie można spróbować świeżych ryb.
Kiedy i na ile jechać? – Byłam w Bardzie w lutym, byłam w czerwcu. Za każdym miło spędziłam tam czas. Oczywiście wiosną i latem jest przyjemniej i zielono, jednak zimą również warto odwiedzić Bardo, by podziwiać ośnieżone szczyty. Bardo jest idealnym kierunkiem na jednodniową wycieczkę.
Szlaki rowerowe – tutaj znajdziecie rozpiskę i mapy z trasamy rowerowymi w okolicy Barda.
Parkingi i dojazd autem – Bardo leży tylko 70 km od Wrocławia. W mieście znajdują się cztery parkingi, w tym jeden przy ul. Noworudzkiej i pl. Kasztelańskim.
Bardo Śląskie zasługuje na swoje miano Miasta Cudów. To jedna z najładniejszych miejscowości na Dolnym Śląsku, a już na pewno jedna z najpiękniej położonych. Bardo zadziwia kilkoma naprawdę ciekawymi zabytkami oraz punktami widokowymi. Do tego mamy jeszcze liczne szlaki piesze i rowerowe oraz spływy pontonowe. Dlatego to świetny kierunek na jednodniową wycieczkę w okolicach Wrocławia i aktywne spędzenie weekendu. Ogromnie liczymy, że Bardo rozwinie swoje skrzydła, bo z pewnością stać je na to, by być jedną z czołowych miejscowości regionu, dorównującą tym leżącym u podnóża Sudetów czy już poza granicami Polski.
Paros pojawiło się w naszej świadomości całkiem niedawno. A jak już się w niej znalazło, to zagościło na dobre. I ciągle kusiło. A więc bilety na Mykonos zostały kupione, a wyspę opuściliśmy już po pierwszym dniu. Przed nami Paros! Co zobaczyć, gdzie spać, gdzie zjeść, jak poruszać się po wyspie? A przede wszystkim – czy w ogóle warto na Paros jechać?
Panorama Naoussa
Ciekawostki:
Trzecia co do wielkości wyspa Cyklad
Położona w połowie drogi między Atenami a Santorini
Słynie z kamieniołomu marmuru paryjskiego;
Paros miało burzliwą historię, przechodząc z rąk do rąk – najpierw sprzymierzona z Persami, by po przegranej wojnie przyłaczyć się do Związku Ateńskiego. W późniejszych wiekach wyspa należała kolejno do Macedonii, Ptolemeuszy z Egiptu, Rzymu, Wenecji i Turku, by do Grecji przyłączyć się ostatecznie w XIX wieku.
W czasach Starożytnej Grecji na wyspie powstało państwo-miasto Paros.
Widok na wyspę z promu
Loty na Paros
Na Paros najłatwiej dostać się samolotem z przesiadką w Atenach. Loty z Polski do Aten realizuje kilka linii, w tym Ryanair i Wizzair w większości lotnisk regionalnych (Wrocław, Poznań, Katowice, Kraków, Gdańsk), a także greckie linie Aegean z Warszawy. Bilety u tanich przewoźników można kupić zazwyczaj za mniej niż 300 zł w dwie strony. Poza sezonem często kosztują 79 zł w dwie strony. Tyle też za nie płaciliśmy lecąc po raz pierwszy do Grecji. W trakcie wakacji ceny niestety rosną, ale często pojawiają się promocje. Warto też sprawdzać loty czarterowe, które w trakcie wakacji moga okazać się korzystniejsze pod względem ceny i komfortu, niż lot Wizzairem lub Ryanairem.
W Atenach możemy przesiąść się na pokład samolotu kilku linii, między innymi Olimpic i Sky Express. Bilety zazwyczaj kosztują 200-300 zł w dwie strony, a sam lot trwa około 40 minut.
Klimatyczne restauracje w Naoussa
Loty + promy na Paros
Inną opcją jest lot do Aten, na Mykonos, Santorini lub inną grecką wyspę i stamtąd prom na Paros. My płynęliśmy na Paros z Mykonos, a następnie z Mykonos na Naksos, o którym przeczytacie w tym wpisie. Z Naksos wracaliśmy na Mykonos, na lot powrotny do Polski. Na Mykonos lata Wizzair z Katowic i Gdańska, bilety kosztowały nas jakieś 130 zł w dwie strony na przełomie sierpnia i września. Trzeba pamiętać, że jest to jednak połączenie sezonowe, a w trakcie wakacji bilety mogą być droższe. Ciężko wyrokować na temat cen i przyszłości tego kierunku, ponieważ jest to nowe połączenie, które pojawiło się w niestabilnych czasach koronawirusa. Na Mykonos można też dostać się Aegeanem z przesiadką w Atenach i z wyspy płynąć już na Paros. Ogromną popularnością cieszy się ostatnio wakacyjne połączenie LOTu na Santorini. Jeżeli się ono utrzyma, to również można je brać pod uwagę jako wyspę tranzotową. Jak widzicie, kombinacji jest sporo.
Uliczki Naoussa są puste w czasie siesty
Promy w Grecji
Pomiędzy greckimi wyspami pływają promy zarówno pasażerskie, jak i przeznaczone również dla pojazdów. Te drugie z reguły oferują tańsze bilety, ale też pływają dłużej i rzadziej. Generalnie tych rejsów wbrew pozorom nie ma aż tak dużo, jak mogłoby się początkowo wydawać. Ale i tak dzięki tym promom można sobie zorganizować fajną „objazdówkę” po Cykladach. Promy kursują zazwyczaj 1, 2 lub 3 razy dziennie na określonej trasie. Wyszukiwarkę promów znajdziecie tutaj. Bilety możecie kupić przez internet na oficjalnych stronach przewoźników (Seajet – pasażerskie, szybkie i droższe; Blue Star Ferries – tańsze i wolniejsze), u pośredników na miejscu lub przez internet, w kasach w porcie. Ceny są stałe. Poza sezonem połączeń może być mniej, niż w trakcie wakacji. Biletu kupione online nie trzeba drukować, wsytarczy mobilny. Obecnie (stan na 2020) przed rejsem trzeba pójść do kas lub pośrednika po darmową kartę covidową, w której zapisujecie swoje podstawowe dane i keirunek podróży. Karty zbierane są przed wejściem na poklad.
Szlak w Paros Park do latarnii morskiej jest bardzo łatwy i niedługi
Przykładowe trasy
Oto kilka możliwości dostania się promem na Paros:
Ateny – Paros; około 4 godzin, bilety za 33 euro
Mykonos – Paros; około 1,5 godziny, bilety za 23 lub 39 euro
Naksos – Paros; około 30-40 minut, bilety za 5, 10 lub 23 euro.
Santorini – Paros; około 3 godzin, bilety za 13 lub 21 euro.
Ios– Paros; około 3-4 godzin, bilety za 9,80 lub 16 euro.
Milos – Paros; około 2 lub 7 godzin; bilety za 12 lub 60 euro.
Niesamowity kolor wody wpobliżu Monastiri Beach
Co zobaczyć na Paros?
Choć niewielkich rozmiarów, Paros zaskoczyło nas kilkoma naprawdę niezłymi atrakcjami, które spokojnie mogłyby zapełnić conajmniej jeden aktywny tydzień na wyspie. Oto one:
Paros Park
To miejsce znalazłam przypadkiem przeglądajac Google Maps i zachwyciłam się. Na stromym cyplu w północnej części wyspy zorganizowana park krajobrazowo-kulturalny. Może i niewielki, ale można spędzić w nim uroczy dzień.
W Paros Park znajdziecie piękną plażę Monastiri Beach, szlaki trekkingowe, kino plenerowe, beach bary, niezwykłe klify czy spektakularnie położoną, wciąż działąjącą latarnię morską. W sam raz na spędzenie jednego dnia, podczas którego można połączyć zwiedzanie z wypoczynkiem.
Panorama ParosSkaliste wybrzeże wyspy i wyspa Naksos w tle. Obie wyspy dzieli ledwie 8 kilometrów
Wejście do Paros Park nie jest biletowane, nie ma żadnych kas. Szlaki są dobrze oznaczone i powinny być łatwe dla każdego. Pojęcie szlaki to nawet za dużo powiedziane. To tak naprawdę niedługi ścieżki prowadzące momentami lekko pod górę i między skałami, ale przejście ich nie będzie wyzwaniem nawet dla dzieci. Najbardziej podobała nam się niesamowita latarnia morska. Przejście do niej i z powrotem na plażę zajęło nam około 40 minut. Ze wzgórz w Paros Park roztaczają się przepiękne widoki. W parku poprowadzono łącznie trzy trasy spacerowe, których szczegółowy opis znajdziecie tutaj.
Naoussa
Absolutna perełka Paros. Nieco bardziej turystyczna, niż pozostałe części wyspy, ale daleko jej do Mykonos Town czy nawet Naksos Town. W Naoussa każda ulica, każdy zaułek czy plac proszą się o zrobienie zdjęcia. To jest tak ładnie położona i malownicza miejscowość, że uznaliśmy ją za jedną z najpiękniejszych, jakie dotąd widzieliśmy na greckich wyspach (A byliśmy już na Santorini i Mykonos!).
Naoussa to zdecydowanie najpiękniejsza miejscowość na Paros
Naoussa leży na niewielkim wzniesieniu, więc oglądając ją z brzegu morza wydaje się być układanką z białych klocków, nad którą góruje kościół o dwóch wieżach. Zagłębiając się w labirynt wąskich i białych ulic co rusz natrafia się na piękne sklepy, ciche uliczki, mury szczelnie oplecione śródziemnomorską roślinnością, urocze balkony z praniem, klimatyczne restauracje.
W Naoussa można zjeść romantyczną kolację nad samym brzegiem morza lub pośród przepięknych uliczek, z księżycem i latarniami nad głową. Byliśmy zachwyceni tym widokiem, co jedna knajpka, to piękniejsza! Przechadzając się po spokojnych ulicach Naoussa, nasz zachwyt rósł w minuty na minutę.
Port w Naoussa. W pobliżu znajduje się mnóstwo przyjemnych knajpek
Do tego w mieście znajduje się kilka ciekawych zabytków i atrakcji (ruiny Zamku Weneckiego, Muzeum Bizantyjskie, Muzeum Wina), więc warto tu spędzić co najmniej jeden dzień. Naoussa jest miasteczkiem zadbanym, eleganckim, pełnym dobrych wibracji i zaskakującym na każdym kroku.
Lefkes
Lefkes to całkowite przeciwieństwo Naoussy. Leżące pośród gór, daleko od morza. Tajemnicze, nieco odrapane, wiekowe. W Lefkes niemal namalcalnie czuć historię. Ciche ulice zdominowane przez wszędobylskie koty są idealnym miejscem na spokojne spacery. Można się nieźle zmachać, bo ta tradycyjna cykladzka wioska leży na zboczach góry.
Niegdyś była stolicą wyspy, więc można w niej zwiedzić kilka ciekawych miejsc. Ogromne wrażenie robi położenie – z kilku tarasów widokowych rozciąga się bardzo ładny widok na morze lasów wokół Lefkes oraz już na to prawdziwe, Egejskie.
Parikia
W Parikia mieliśmy bazę wypadową i byliśmy z tego wyboru zadowoleni. Choć może nie jest tak malownicze jak Naoussa czy Lefkes, to i tak w mieście można znaleźć kilka naprawdę interesujących miejsc. Oddalając się od wybrzeża łatwo zabłądzić między uroczymi uliczkami miasta.
Widok na miasto Parika i miejską plażę
Nie są one już tak wychuchane i pełne restauracji oraz sklepów jak choćby w Naoussa, ale za to to właśnie tutaj można spotkać mieszkańców miasta przesiadujących na dworze w cieniu budynków, lokalne sklepy, dzieci biegające za piłką, miejscowe kocury wygrzewające się na murkach i po prostu zwyczajną, grecką codzienność.
Oprócz tego w mieście Parikia znajduje się kilka bardzo ciekawych zabytków: Muzeum Archeologiczne, ruiny zamku, piękny bizantyjski kościół Panagia Ekatontapiliani, Muzeum Bizantyjskie, Świątynia Ateny czy odrestaurowane wiatraki. W jednym z nich znajduje się kawiarnia z punktem widokowym na miasto. Nam w Parikia podobało się bardzo, bo czuliśmy, że to takie spokojne, lokalne miejsce, w którym warto się zatrzymać na dłużej. Wieczorami nadmorska promenada i restauracje tętnią życiem, podczas gdy miejskie ulice i alejki w centrum zdają się być wymarłe.
Golden Beach
Uznawana za najpiękniejszą plażę na wyspie, Golden Beach przyciągnęło także i nas. Ta bardzo szeroka plaża może poszczycić się sypkim, złotym piaskiem, bardzy czystą, przejrzystą wodą o pięknym kolorze oraz doskonałą infrastrukturą. Za dwa leżaki i parasol płaci się tu zwykle od 8 do 12 euro za cały dzień. Na plaży znajdują się też miejsca zabaw dla dzieci, a zejście do wody jest łagodne. Golden Beach świetne miejsce na wypoczynek podczas wakacji na Paros.
Plaża Golden Beach. Piasek na plaży faktycznie ma kolor złoty
Pozostałe atrakcje na Paros:
Dolina Motylii, obszar przyrodniczy ze ścieżkami, latem można podziwiać niezliczone ilości motyli ciasno obsiadających drzewa
Piso Livadi, czyli niewielka wioska rybacka nad morzem
Winiarnia Moraitis, którą można zwiedzać i degustować lokalne wina
Kostos, czyli typowa cykladzka wioska położona w górach
Pobliska wyspa Antiparos ze wspaniałą jaskinią (niestety zamkniętą podczas pandemii w 2020)
Gdzie zjeść na Paros?
Pod względem kulinarnym Paros zaskoczyło nas najbardziej. Byliśmy już na Mykonos, Naksos czy Santorini, ale to właśnie na tej niewielkiej wysepce kilka razy oniemialiśmy ze zdumienia nad naszymi talerzami. Co więcej, do niektórych restauracji zaglądaliśmy częściej niż jeden raz, co w podróży nie zdarza nam się prawie nigdy. Ale niektóre miejsca sposobały nam się tak bardzo, że nie mogliśmy odpuścić kolejnych wizyt. Oto one:
Mpountaraki, Parikia
Absolutny kulinarny hit wyjazdu, na który trafiliśmy przypadkiem. Tawerna urządzona w greckim stylu, na samym końcu nadmorskiej promenady w Parikia. Piękny wystrój, taras z widokiem na morze i bardzo niskie ceny zachęciły nas do wizyty. I to był strzał w dziesiątkę. Pasta z krewetkami? Moje TOP 3 jeśli chodzi o owoce morza podczas wszystkich podróży! Do tego taka porcja, że ledwo ją przejadłam. Smażone kalmary? Jak dotąd moje najlepsze w całej Grecji. Zapiekane ciastko filo nadziewane serem, oblane miodem i posypane sezamem to było nasze kuliarne odkrycie, które wciąż wspominamy z cieknącą ślinką. Próbowaliśmy tu kilku dań, wracaliśmy parę razy i po każdym posiłku wychodziliśmy stamtąd przeszczęśliwi. Do tego ceny rewelacja!
Pyszna pasta w krewetkami tygrysimi. Niebo w gębie!
Statheros, Naoussa
To idealna (nieco bardziej elegancka) restauracja na romantyczną kolację. Stoliki nas samym brzegiem morza, latarnie poustawiane pomiędzy nimi, księżyc, szum fal i cicha muzyka tworzą przyjemną atmosferę. Do tego krótka karta złożona z podstawowych greckich dań, rozsądne jak na taką jakość ceny, świetna obsługa, a jedzenie…kosmos. Najlepsze sardynki jak dotąd, nawet lepsze niż te w Portugalii czy Maroko. Pyszne dodatki, wszystko pięknie podane.
Argonauta Brunch, Parikia
Śniadanie – hit. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz trafiliśmy na takie dobre. A usiedliśmy tu zupełnym przypadkiem, nie mogąc znaleźć wcześniej wybranego lokalu. Przemiła kelnerka wytłumaczyła nam spokojnie z czego się składa ich bogata oferta i zdecydowaliśmy się na zestawy, których skłąd i rozmiary naprawdę nas zaskoczyły. W cenie 24 euro dostaliśmy dwa obfite śniadania skłądające się z jajecznicy, tostów francuskich, tostów z marmoladą, dużej owocowej sałatki, puddingu chia, świeżego ciasta, lokalnych warzyw, sera feta i kiełbasek, a także podwójnego capuccino i świeżego soku z pomarańczy. Ledwo to wszystko zmieściliśmy. Śniadanie było przepyszne – zwłaszcza chrupkie tosty oraz lokalne kiełbaski i ser. Do tego całe miejsce jest bardzo przyjemne, fajnie się w nim spędza leniwe poranki.
Nasze najlepsze śniadanie na Cykladach!
Trata Fish, Parikia
Jeżeli checie spróbować świeżej ryby lub owoców morza, to tylko w Trata Fish, która jest jedną z najstarszych tawern na całej wyspie. Ten duży lokal znajduje się przy promenadzie w Parikia. Wybór dań jest przeogromny, a my tym razem zdecydowaliśmy się na próbowanie wielu greckich specjałów, głównie traktowanych jako przystawki. Faszerowana serem grillowana papryka – majstersztyk. Tzatziki przepyszne, ale największy szał zrobiły pieczone meatbally – to było tak dobre, że aż chciało nam się płakać ze szczęścia.
Chrisoula / Geuseis tis Sintrofias, Lefkes
Na deser lub kolację z widokiem. W Lefkes znajduje się kilka restauracji, które posiadają tarasy z rozległym widokiem na wyspę, morze i kawałek Naksos na horyzoncie. Usiedliśmy w jednej z nich i ciężko było się w ogóle ruszyć na autobus. Pyszne desery i kawa, fajny klimat, ciekawy wystrój no i piękne widoki. My co prawda byliśmy już po obiedzie, ale z restauracyjnej kuchni dobiegały smakowite zapachy. Warto tu się zatrzymać chociaż na chwilę podczas zwiedzania Lefkes.
Gdzie spać na Paros?
Który hotel polecamy?
Spaliśmy w bardzo fajnym miejscu – w Casa di Roma. To kameralny obiekt w mieście Parikia, który oferuja proste, ale wygodne pokoje i studia. Zdecydowaliśmy się na niego ze względu na świetny basen i część wypoczynkową. Pokoje były ładnie urządzone, czyste i kofortowe, mieliśmy do dyspozycji lodówkę, telewizor, suszarkę do włosów, balkon, osobne wejście, duże łóżko. Internet działał bez zarzutu, w cenę wliczone było śniadanie. Hotel jest dobrze oceniany, kameralny i leży w dobrej lokalizacji, w centrum miasta, ale w cichej okolicy. Za 3 noce dla dwóch osób w sierpniu zapłaciliśmy około 700 zł.
Inny hotel, który możemy tu wymienić, to Evi Rooms. Nie zdecydowaliśmy się na niego ze względu na oddalenie miejscowości, w której się znajduje. Ale bardzo nam się podobał ze swoimi pięknymi wnętrzami i spokojnym położeniem. Jeżeli ktoś szuka noclegu w jakimś ustronnym, dobrze ocenianym, ładnym i niedrogim hotelu przy plaży, to Evi Rooms zdaje się być dobrym wyborem. Rozważaliśmy też Hotel Oasis w Parikia przy samej promenadzie, w którym również bardzo podobały nam się pokoje i widoki z balkonów. Jednak wybraliśmy Casa di Roma ze względu na basen. Oba obiekty oferują bardzo korzystne ceny.
Basen w Casa di Roma w Parikia
Baza noclegowa
Baza noclegowa na Paros jest urozmaicona. Można tu znaleźć proste, wygodne i tanie studia, klimatyczne pensjonaty i niewielkie hoteliki, a także eleganckie, butikowe hotele. Tych ostatnich może nie ma aż tak wiele, jak na przykład na pobliskim Mykonos, ale z pewnością każdy znajdzie tu coś dla siebie. Co istotne, noclegi na Paros są tanie, zwłaszcza w porównaniu do takich wysp jak Santorini czy Mykonos.
Jak poruszać się po wyspie?
Po Paros kursują autobusy greckiego przewźnika KTEL, którymi da się dojechać w niemal każdy zakątek wyspy. Jeżeli chcecie zwiedzać Paros, to za pomocą tych autobusów uda Wam się dojechać w sumie do wszystkich atrakcji.
Uliczki Parikia były ukwiecone jeszcze w sierpniu i wrześniu
Bilety jednorazowe i całodzienne
Bilety autobusowe kupuje się u kierowcy lub w kasach na przystankach w Parikia lub Naoussa. Przy Golden Beach stoi nawet biletomat, jednak podczas naszego pobytu był nieczynny. Cena biletu zależy od długości trasy, jaką przejedziemy i może ona wynosić minimum 1,80 euro, a maksymalnie 3 euro. Dotyczy to tylko biletów kupionych w kasach, sklepach lub kioskach. U kierowcy bilet kosztuje 2, 2,5 lub 3 euro. Możliwe jest także kupienie za 9 euro biletu całodziennego, który uprawnia do nielimitowanego korzystania z autobusów na całej wyspie. W tym miejscu znajdziecie dokładną rozpiskę cenową z podziałem na poszczególne trasy.
Najpopularniejszy instagramowy spot w Naoussa
Rozkłady jazdy
Paros jest naprawdę świetnie skomunikowane i między wszystkimi miejscowościami istnieje sieć połączeń autobusowych. Nie ma najmniejszego problemu z przemieszczaniem się pomiędzy nie tylko największymi miasteczkami, czyli Naoussa i Parikia, ale też między Lefkes, Kostos, Piso Livadi, Marpissa, Prodromos, a nawet i niektórymi plażami i atrakcjami. Rozkłady zmieniają się dość często, więc godzin odjazdów możecie szukać na tej stronie, która jest na bieżąco aktualizowania. Pamiętajcie, że po sezonie na plaże kursuje mniej autobusów!
Poniżej znajdziecie szczegółowe opisy możliwości dostania się jeszcze do niektórych miejsc położonych poza miejscowościami:
Paros Park
Można się tu dostać na dwa sposoby – łódką z Paros (zdecydowanie bardziej polecamy, widoki obłędne). Taxi boat odpływają z portu w Naoussa, gdzie w kasie obok można kupić bilety – za 6 euro w dwie strony. Łódki pływają w miesiącach letnich do Paros Park oraz na kilka pobliskich plaż.
Latarnia morska w Paros Park położona jest wyjątkowo malowniczo
Autobusem do pobliskiej miejscowości Kolimpithres, z której i tak trzeba potem przejść 2 kilometry pieszo. Wracaliśmy w ten sposób i chociaż widoki było ładne, to jednak rejs był przyjemniejszy. Autobusy odjeżdżają kilka razy dziennie z głównego przystanku autobusowego w Naoussa do Kolimpithres, czas przejazdu to niecałe 10 minut, a bilet kosztuje 2 euro. Rozkłady na Paros zmieniają się co kilka tygodni, więc najleiej będzie, jeżeli sami sprawdzicie aktualne godziny tutaj. Korzystając z autobusu macie jeszcze możliwość odwiedzenia popularnej plaży Kolimpithres, pełnej dziwnych formacji skalnych. Znajduje się ona zaraz przy przystanku autobusowym.
*Ewentualnie do Paros Park pojechałabym autobusem, bo z Kolimpithres do parku wiedzie droga z górki, a wróciłabym taxi boat do Naoussa, z pięknym widokiem na miejscowości. Nie na odwrót!
Na jednym z głównym placyków w Lefkes wieczorami tętni życiem, a kawiarniane stoliki zapełnione są po brzegi
Golden Beach
Na Golden Beach kursują autobusy z prawie wszystkich miejscowości na wyspie, a więc z Parikia, Naoussa czy Lefkes. My właśnie podzieliliśmy sobie dzień w ten sposób, że jego pierwszą połowę spędziliśmy w Lefkes, a po południu wsiedliśmy do autobusu jadącego na Golden Beach, gdzie plażowaliśmy do zachodu słońca. Autobusy zatrzymują się przy sklepie zlokalizowanym tuż przy ścieżce prowadzącej do Golden Beach.
Golden Beach jest bardzo długą plażą
Santa Maria Beach
Na długą i piaszczystą plażę na północy wyspy kursują autobusy z Naoussy. Czas przejazdu jest krótki, bilety kosztują 2 euro. W sezonie tych połączeń w ciągu dnia jest około 5 w jedną stronę, poza sezonem trochę mniej.
Dolina Motyli
Do tej przyrodniczej atrakcji położonej w górach można dojechać z miasta Parikia. Autobusy jeżdżą do doliny bardzo często, średnio co godzinę od 7 rano do 20 wieczorem. Jest to połączenie zrobione pod turystów.
Lotnisko
Jeżeli na Paros przylecicie samolotem, to na lotnisko równiez kursują lokalne autobusy do Parikia. Rzadko, bo rzadko, ale też tych połączeń lotniczych nie ma zbyt wiele. Bilet oczywiście kupicie u kierowcy.
Widok z promu na stolię wyspy, Parikia
Wypożyczenie auta lub skutera
Jeżeli jednak chcecie szukać ukrytych plaż i zatoczek, zatrzymywać się gdzie macie ochotę, zwiedzać nieznane miejsca na wyspie, to warto rozważyć wypożyczenie auta lub skutera. Drogi na Paros są kręte i momentami bardzo strome. W sierpniu nie panował na nich zbyt duży ruch. W mieście Parikia co rusz można natrafić na wypożyczalnie aut i skuterów. Wypożyczenie skutera kosztuje około 15 euro na dobę, a samochodu 30. Co do skutera trzeba jedynie pamiętać, że z prawem jazdy kat. B wypożyczyć możemy jedynie mniejszy skuter o pojemności 50cc, a do wypożyczenia tych większych konieczne jest już specjalnie prawo jazdy na motor. Wszystkie miejscowości zwiedza się pieszo.
Naoussa jest zdecydowanie bardziej turystycznym miejscem, niż pozostałe części wyspy. Ale te ulice są przepiękne!
Plaże na Paros
Na Paros znajduje się wiele pięknych plaż. Niektóre z nich to niewielkie, ukryte zatoczki, inne są szerokie piaszczyste lub żwirkowe. Nie ma problemu, żeby znaleźć dla siebie ciche i bezludne plaże, jak i takie z dobrą infrastrukturą. Zazwyczaj za wypożyczenie dwóch leżaków i parasola na cały dzień trzeba zapłacić 10 euro. Przy największych plażach znajdziecie potrzebną infrastrukturę, sklepy, wypożyczalnie sprzętu itp. Do najpopularniejszych plaż na Paros należą te wypisane poniżej. Pierwsza piątka jest bardziej oblegana, reszta jest z reguły spokojna.
Kolymbitheres
Golden Beach
New Golden Beach
Santa Maria
Marchello
Parasporos
Monastiri
Pounda
Logaras
Agali
Messada
Piperi
Nasze wrażenia z Paros
Paros ma coś w sobie kojącego. Ta wyspa jest kwintesensją wakacji i wypoczynku. Mniej znana, nie widać na niej komercyjnego kiczu, cicha i spokojna. Na Paros czuliśmy się swojko, a sama wyspa wydała nam się bardzo lokalna i przy tym autentyczna. Zaletą Paros jest także kilka ładnych cykladzkich miejscowości, urozmaicone wybrzeże z pięknymi, piaszczystmi plażami, a także całkiem ciekawe zabytki. Na Paros można spędzić urozmaicony tydzień, podczas którego zwiedzanie będzie się przeplatać z plażowaniem. Na ogromny plus zasługują też ceny, które są o wiele niższe, niż na innych cykladzkich wyspach. Dzięki temu to dobry kierunk na budżetowe wakacje. Do tego uprzejmi Grecy, pyszna kuchnia i ładna pogoda – tym samym mamy przepis na idealne wakacje w Europie.
Wyspa wydaje się idealna, bo w niektórych miejscach, zwłaszcza poza wybrzeżem, zachowała swój pierwotny charakter nieskażony turystyką. Z drugiej strony ta infrastruktura turystyczna jest rozwinięta na tyle, że zorganizowanie wakacji na Paros nie sprawi nikomu problemu. O Paros mało słyszy się w Polsce, za to Włosi,Francuzi i Amerykanie już dawno dostrzegli jej uroki. Jednak Paros wciąż nie jest taką komercyjną maszynką, jak to ma miejsce w przypadku Mykonos. Zachwyciły nas te białe uliczki pełne kwiatów i lokalnych sklepów, klimatyczne tawerny, ciekawe zabytki, granatowe kopuły świątyń, wiatraki, rajskie plaże i ten swojski luz, dzięki któremu na Paros czuliśmy się jak w domu.
Bardzo polecamy Paros tym, którzy szukają bardziej spokojnego, ustronnego, niezadeptanego miejsca, gdzie masowa turystyka jeszcze nie dotarła, ceny nie są sztucznie zawyżane, a krajobrazy i miasteczka są klimatyczne i malownicze.
Atrakcje w Porto – co zobaczyć w mieście? Wybór jest całkiem spory, bo w końcu to druga co do wielkości metropolia Portugalii. Do tego posiada wyjątkową, wręcz magiczną atmosferę, wspaniałą architekturę, spektakularne punkty widokowe i kilka niezłych zabytków. Z tego artykułu dowiecie się, które z nich warto zobaczyć.
Stolica państwa | Atrakcje w Porto
Pierwsze wzmianki o Portus Cale pochodzą z V wieku i nikt specjalnie się nie zdziwi czytając, że osadę prawdopodobnie założyli Rzymianie. Stała się ona ważnym portem, więc była odbijana niczym piłeczka – raz przez Wizygotów, raz przez Maurów, by ostatecznie trafić w 868 roku do pierwszego hrabiego Portugalii, Vimary Peresa. W 1386 roku Porto zostało rezydencją królewską, lecz szybko utraciło miano stolicy na rzecz Lizbony.
Jedzący flaki | Atrakcje w Porto
Wiek XV przyniósł początek wielkiej eksploracji nieznanych dotąd człowiekowi terenów, co miało wpływ na rozwój miast portowych, w tym Porto. Pochodzący stąd Henryk Żeglarz wyruszył na podbój Ceuty, a to wydarzenie zapoczątkowało serię kolejnych podróży i odkryć nowych obszarów, głównie tych położonych na wybrzeżach Afryki. Statki były wyposażane w najlepszej jakości mięsa, pozostawiając ludności miast portowych produkty gorszego sortu, na przykład flaki. Stąd mieszkańcy Porto często określani są mianem tripeiros, co znaczy „jedzący flaki”. Dziś tę potrawę uznaje się za jeden z symboli miasta.
Niezwyciężone miasto | Atrakcje w Porto
W trakcie wojen napoleońskich Porto nadano miano Cidade Invicta, Niezwyciężone Miasto – gdyż mieszkańcy tak zaciekle bronili się przed wrogimi wojskami, że te musiały ustąpić im pola. Społeczność miejska potrafiła sprzeciwić się nie tylko zewnętrznemu wrogowi, ale także koronowanym głowom, którym była poddana. Porto jest znane z republikańskich rewolt skierowanych przeciwko królowi Carlosowi I. Niektóre z nich były krwawo tłumione. W XIX stuleciu dotarła tu rewolucja przemysłowa i tak narodził się jeden z portugalskich gigantów.
Turystyczny bum | Atrakcje w Porto
Później Porto nieco zeszło na boczne tory, ustępując pola Lizbonie. Stare budynki przykrył kurz wieków, ale one wciąż szepczą nam historię o dawnej potędze miasta. Porto posiada niezwykle melancholijną atmosferę i nadmorski klimat. Może to sprawka mew latających nad miastem, morskiej bryzy, kapryśnej pogody czy tajemniczych ulic i zaułków? Ciężko stwierdzić, ale to właśnie w Porto najłatwiej zrozumieć, czym jest tak naprawdę saudade. Od kilku lat atrakcje w Porto przyciągają coraz większą rzeszę turysów, a popularność miasta wciąż rośnie. Pod koniec 2019 roku byliśmy ogromnie zaskoczeni wzrostem zaintresowania tym miastem i potężnymi tłumami, które spotkaliśmy na głównych ulicach pomimo listopadowej, paskudnej pogody.
Palacio da Bolsa – najokazalsza atrakcja w Porto
Historyczny budynek giełdy to punkt obowiązkowy zwiedzania Porto. Obejrzycie tu ogromne komnaty zdobione arabskimi motywami, dzieła sztuki, eleganckie komnaty oraz przepych i kunszt największych portugalskich artystów. To absolutne must see w Porto. Zwiedzanie z przewodnikiem uatrakcyjnia poznanie tego miejsca, które robi na turystach przeogromne wrażenie. Po stokroć warto!
Informacje praktyczne – czynne codziennie od listopada do marca od 09:00 do 13:00 i 0d 14:00 do 17:30, a od kwietnia do października od 09:00 do 18:30. Pałac zwiedza się z przewodnikiem, liczba osób w grupie jest ograniczona, dlatego warto wcześniej zarezerwować wizytę. Dostępne języki podczas zwiedzania – portugalski, angielski, hiszpański i francuski. Bilet wsepu – 10 euro. Studenci, uczniowie i seniorzy – 6,5 euro.
Ribeira – najpiękniejsza dzielnica w Porto
Ribeira jest najstarszą częścią miasta, w której mieszkali niegdyś najbiedniejsi mieszkańcy. Budynki są zaniedbane i odrapane, a spod kurzu wieków przebijają się niesmaowite kolory charakterystycznych, wysokich i wąskich kamienic. Warto przejść się nadrzecznym bulwarem, na którym tętni życie pośród stolików kawiarni. Najlepsze atrakcje w Porto? Zdecydowanie wędrówka po tej okolicy!
Najbardziej ruchliwą ulicą w Porto jest nadbrzeżna promenada Cais da Ribeira. Znajduje się przy niej wiele restauracji i kawiarni, w których można skosztować miejscowych trunków i dań, a przy okazji cieszyć się widokiem rzeki i Ponte Luís I. Jest to z pewnością najbardziej urokliwa część Starego Miasta. Nieregularne, wąskie kamienice, pokryte kafelkami o przeróżnych kolorach sprawiają wrażenie, jak gdyby ktoś przypadkiem poustawiał je w złej kolejności. Wąskie, ciemne uliczki, tak charakterystyczne dla starszych miast, aż się proszą, by się w nie zagłębić.
W 2015 roku napisałam o tej dzielnicy: „Stara Ribeira wygląda wręcz jak Miasto Duchów. Wymarłe alejki obsadzone są z dwóch stron smukłymi kamieniczkami chylącymi się ku upadkowi, o wysokich oknach. Większość z nich jest zaniedbana, niektóre wręcz wołają, jeśli nie o pomstę do nieba, to o renowację. Spoglądając na okolicę, można dostrzec minioną potęgę miasta, która koncentruje się obecnie w innych dzielnicach i na innych aspektach życia.”.
Obecnie po dzielnicy wędruje większa liczba turystów, ale wciąż ta okolica pozostaje spokojną, melancholijną i niezwykle interesującą. Polecamy przejść na druga stronę rzeki, skąd rozprościera się najpiękniejsyz widok na Porto. Zabudowania Ribeiry przypominają klocki lego ułożone na sobie warstwowo, jakby jeden wyrastał z kolejnego. Ten kolorowy miraż zostanie Wam w pamięci na długo.
Kościół św. Franciszka – najpiękniejsza świątynia w Porto
To świątynia stworzona z wykorzystaniem złota. W jej wnętrzu wszystkie rzeźby zostały pokryte złotem, do czego zużyto ponad 700 kilogramów tego kruszczu. Początkowo gotycki kościół zbudowana między XIV a XV wiekiem, w kolejnych stuleciach nabrał barokowego charakteru. Został zniszczony podczas wojen cywilnych, obecnie figuruje jako zabytek na liście UNESCO. Jakie są nasze odczucia po zwiedzaniu? Spędziliśmy tam ponad godzinę i nie chcieliśmy wyjść. Tego nie da się opisać słowami, a niestety nie możemy pokazać wam zdjęć, bo robienie ich we wnętrzu jest zakazane. Ale koniecznie, naprawdę koniecznie zobaczcie to miejsce będąc w Porto! To z pewnością jeden z najwspanialszych zabytków całej Portugalii. Te detale, to morze złota, te rzeźby – coś niezwykłego!
Przy kościele można zwiedzać ciekawe Muzeum Trzeciego Zakonu św. Franciszka wraz z katakumbami. Te podziemne katakumby są dość przerażające, a chodzenie po nagrobkach było dziwnym przeżyciem.
Informacje praktyczne – we wnętrzu kościoła nie można robić zdjęć. Bilet wstęu kosztuje 4,5 euro, Kościół i muzeum otwarte są codziennie od lipca do września od 09:00 do 20:00, w marcu, czerwcu i październiku od 09:00 do 19:00, aod listopada do lutego od 09:00 do 17:30.
Ponte Dom Luis I – najbardziej znana atrakcja w Porto
Spacer po dwupoziomowym moście jest kwintesencją pobytu w Porto i po prostu trzeba ułożyć trasy zwiedzania tak, by obejrzeć Porto z tej ciekawej konstrukcji. W końcu to znak rozpoznawczy miasta – zbudowany na cześć króla Ludwika I. Liczy on 385 metrów szerokości, a skonstruował go uczeń Gustave’a Eiffela, Théophile Seyrig. Most łączy ze sobą dwie miejscowości – Porto i Vila Nova de Gaia. Jest to architektoniczny wyczyn, ponieważ dolną kondygnacją podróżują samochody, górną metro oraz piesi, a oba piętra połączone są stalowym łukiem.
Górna kondygnacja mostu to także rewelacyjny punkt widokowy. Polecamy Wam tam pójść zarówno w ciągu dnia, jak i nocą, kiedy całe miasto bije w niebo złota łuną świateł.
Czy wiecie czym jest tzw. Drugi Chrzest? Każda osoba zamieszkująca Porto, która kończy 15 lat, udaje się z rodziną na Ponte Luís I, gdzie przy dopingu najbliższych wspina się na barierkę i skacze do rzeki. Naturalnie, z dolnej kondygnacji. Jeśli ktoś żywi obawy i odmawia skoku (szczęśliwie Duero ma spokojny nurt), delikwenta wrzuca do wody głowa rodziny, najczęściej ojciec. Dotyczy to bez wyjątku każdego mieszkańca Porto. Do tej pory nie zanotowano skoków z górnej kondygnacji.
Stojąc na moście można odnieść wrażenie, że Porto jest niewielkich rozmiarów, niczym miejscowość licząca nie więcej niż kilka tysięcy mieszkańców. Ta złudna impresja bierze się z położenia Porto. Jest ono usytuowane na wielu wzgórzach, więcpodczas schodzenia w dolinę rzeki wydaje się, że zabudowania kończą się na otaczających rzekę z dwóch stron wzniesieniach. Nic bardziej mylnego. Aglomeracja ta liczy sobie prawie 2 mln mieszkańców. Wybierając się na spacer, należy się przygotować na żmudną wędrówkę w górę i w dół, na podziwianie z wysokości wolno płynącej rzeki, a z dołu fasad kamienic i kościołów.
Księgarnia Lello – najbardziej oblegana atrakcja w Porto
Jedna z najoryginalniejszych księgarni na świecie, Livraria Lello, podobno była inspiracją, którą odnalazła w Porto J. K. Rowling pisząc książki o młodym czarodzieju. Długie kręcone schody, fantazyjne zdobienia półek, magiczne stosy książek – to miejsce, które każdy fan Harrego Potter chciałby zobaczyć. A w razie spotkania z młodymi ludźmi, wyjętymi rodem z opowieści o Harrym Potterze, bez strachu – są to miejscowi żacy. W Porto, które jest jednym z głównych ośrodków naukowych w kraju, jest ich całkiem sporo. Różnią się oni od reszty studenckiej braci swoim oryginalnym ubiorem. Noszą długie, czarne szaty, na których wyszywają imiona swoich miłości. W dniu odebrania dyplomu ukończenia studiów, każdy student podczas wielkiej fety wrzuca swą togę do ogromnego gara, w celu zniszczenia postrzępionej już szaty.
Informacje praktyczne – Wejście do księgarni kosztuje 4 euro, które później można wykorzystać kupując książkę. Bilet kupicie w kasie obok wejścia. Voucher można zamówić też na tej stronie, ale już za 5 euro. Warto ro zrobić, jeśli nie chce wam się stać dwa razy w długiej kolejce. Księgarnia jest czynna od 10:00 do 19:30 w tygodniu i do 19:00 w weekendy.
Niestety, ksiegarnia jest bodaj najpoopularniejszą atrakcją w mieście i nawet poza sezonem trzeba odstać co najmniej ponad godzinę, aby do niej wejść. W listopadzie kolejka wyglądała tak:
Niestety, miejsce to jest niesamowicie oblegane. Dwa dni pod rząd próbowaliśmy dostać się do tej księgarni, jednak nie uśiechało nam się stanie w deszczu przez dwie godziny, więc za każdym razem rezygnowaliśmy. A jeśli również nie macie ochoty stać w takiej kolejce, to polecamy Wam zajrzeć do Galerii de Paris – kawiarni, a zarazem wystawy zabawek. Fantastyczne, klimatyczne miejsce!
Capela das Almas – najpiękniejsze azulejos w Porto
Świątynią Dusz to niewielki kościółek, w którym modlili się żeglarze wyruszający na podbój nowych lądów. Jeśli któryś z nich zginął na morzu, mówiło się, że jego dusza wracała do tego miejsca i zostawała na stałe. Fasada świątyni w całości pokryta jest błękitnymi azulejos, co sprawia wrażanie, jak gdyby kościół był namalowany. Obrazy przedstawiają sceny biblijne i aż biją w oczy odcieniami niebieskiego. To chyba najpięknieszy kościół, jaki kiedykolwiek widzieliśmy! Jest niczym barwny motyl wśród mrocznych ulic Porto.
Capela das Almas
Dworzec Sao Bento – najładniejszy dworzec w Porto
Azulejos to niewątpliwa atrakcja Porto. Jeśli komuś imponują błękitne płytki, obowiązkowym punktem programu zwiedzania będzie Dworzec São Bento. Ta niewielkich rozmiarów budowla jest w środku w całości wyłożona miniaturowymi kafelkami, przedstawiającymi najważniejsze wydarzenia z historii miasta i kraju. Imponujące i estetyczne miejsce. Kunszt i precyzja, z jaką płytki zostały ułożone w wielki obraz, niezmiennie zadziwia od 1896 r.
Kościół Kleryków + punkt widokowy
Kościół barokowy, z liczącą sobie 75 metrów wieżą widokową, stanowi świetny punkt widokowy. Przez wiele lat obiekt ten był najwyższą wieżą w Porto. Warto wspiąć się na górę i podziwiać niezwykłą panoramę miasta.
Informacje praktyczne – od godziny 09:00 do 19:00. Bilet wstępu na wieżę widokową i do Clericos Museum – 6 euro, dodatkowo wizyta w kościele – 6,5 euro, a wieczorne wejście tylko na wieżę – 5 euro.
Praca de Liberdade
To bardzo długi i okazały plac, przy którym figurują majestatyczne budynki ratusza miejskiego i innych instytucji miejskich. Rozmiary budynków i ich zdobione fronty prezentują się niesamowicie.
Katedra Se
Zbudowana na skalnym wzniesieniu w XII w. jako kościół obronny. Masywne, romańskie mury skrywają surowe wnętrza z barokowymi akcentami, a także piękne krużganki zdobione azulejos. Obok katedry znajduje się średniowieczny Pałac Arcybiskupa. Jednak miejsce usytuowania budynku okazało się dość niefortunne – msze nieustannie zakłócała gra świerszczy, które nie wiadomo dlaczego akurat tutaj znalazły swoje siedlisko. Kościół zaczęto wiec nazywać Katedrą Świerszczy.
Praktycznie – od kwietnia do października katedra czynna od 09:00 do 18:30, od listopada do marca od 09:00 do 17:30. Wejście do katedry jest darmowe, a zwiedzanie krużganków kosztuje 3 euro.
Z placu przed katedrą rozciąga się jeden z najbardziej niesamowitych punktów widokowych w mieście. Polecamy go o każdej porze dnia, a już najbardziej pod wieczór. Miło się obserwuje światła, które powoli zaczynają robłyskać w tysiącach okien.
Igreja do Carmo i Igreja das Carmelitas
Rozległy plac, przy którym stoją dwa kościoły, z charakterystczną ogromną palmą po środku, stanowi jedną z wizytówek miasta. Jedna ze świątyń to Igreja do Carmo, kościół karmelitów, a druga – Igreja das Carmelitas – karmelitanek. Z racji tego, że kościoły – według prawa kanonicznego – nie mogły stykać się nawet jedną ścianą, wybudowano między nimi szeroką na metr kamienicę, która, oprócz praskich kamienic i podobnej znajdującej się na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, jest najwęższą konstrukcją tego typu na świecie. Przez lata zamieszkiwała ją rodzina, która niestety została stamtąd eksmitowana. Jeden z jej członków pytany o to, jak mu się mieszka w innym miejscu, odpowiadał, że nowa lokalizacja nie odpowiada mu, ponieważ kiedyś do kościoła mógł iść w kapciach, a teraz droga na mszę zajmuje mu 15 minut. Kościoły są oczywiście ozdobione błękitnymi kafelkami.
Atrakcje w Porto – muzea
National Museum Soares dos Reis
To najstarsze portugalskie muzeum narodowe, które szczyci się jedną z najlepszych kolekcji sztuki tego kraju. Kolekcja obejmuje wystawy malarstwa, rzeźby, ceramiki i mebli z XIX i XX wieku. Muzeum znajduje się w potężnym pałacu Carrancas. Ciekawe miejsce dla fanów sztuki.
Informacje praktyczne – czynne codziennie z wyjątkiem poniedziałków od godziny 10:00 do 18:00. Bilet wstępu kosztuje 5 euro.
Muzeum Sztuki Sakralnej i Archeologiczne
Innym mniejznanym muzeum w Porto jest Muzeum Archeologiczne połączone z Muzeum Sztuki Sakralnej. Domyślam się, że nie każdy jest takim muzealnym świrem jak my i przyjeżdżając do Porto możecie szukać innych atrakcji. Jeżeli jednak to wasza kolejna wizyta w mieście albo macie sporo czasu i interesujecie się sztuką lub historią, to warto zajrzeć także tutaj. Muzeum częściowo znajduje się w Igreja dos Grilos i można w nim oglądać kilka naprawdę ciekawych eksponatów.
Praktycznie – czynne codziennie z wyjątkiem niedzieli od 10:00 do 18:00, w sobotę z przerwą między 12:30 a 13:00. Bilet wstępu kosztuje 3 euro.
Romantic Museum
Rezydencja arystokratyczna z XIX wieku, w której ostatnie lata życia spędził król Karol Albert z Sardynii znalazł schronienie po abdykacji.
Praktycznie – bilet 2,20 euro, poniedziałki zamknięte, w niedzielę od 10:00 do 12:30, reszta dni od 10:00 do 17:30.
Museu do Carro Eléctrico
Muzeum tramwajów w starej elektrownii. Można tu podziwiać małe wagony przypominające te z Lizbony. Bardzo klimatyczne miejsce. Najstarszy model tramwaju pochodzi z 1872 roku.
Praktycznie – W poniedziałki czynne od 14:00 do 18:00, przez resztę tygodnia od 10:00 do 18:00. Bilet wstępu za 4 euro).
Casa Museu Guerra Junqueiro
Barokowy pałac należący do portugalskiego pisarza Juanquerio. W rezydencji znajdziecie kolekcję antyków, biżuterii, wyrobów z metali szlachetnych.
Praktycznie – Czynne codziennie z wyjątkiem poniedziałkow od 10:00 do 12:30 oraz od 14:00 do 17:30. W niedzielę otwarte tylko od 14:00 do 17:30. Bilet wstępu 2,20 euro.
Portugalskie Centrum Fotografii
Zlokalizowane jes w starym więzieniu, w którym można oglądać wystawę starych zdjęć oraz ponad stuletnich aparatów fotograficznych.
Praktycznie – czynne codziennie z wyjątkiem poniedziałków od 10:00 do 18:00 w tygodniu, w weekendy od 15:00 do 17:00. Zwiedzanie darmowe.
Kościół św. Ildefonsa
Barokowy kościół z XVIII wieku, który zachwyca fasaą zdobioną płytkami azulejos. To jeden z bardziej charakterystycznych punktów na turystycznej mapie Porto.
Bolhao Market
To najstarszy targ w mieście, na którym można dostać oczopląsu od widoku kolorowych warzyw i intensywnych zapachów. Tutaj spróbujecie egzotycznych owoców i zobaczycie z bliska życie codzienne mieszkańców Porto. Spora grupa mieszkańców większość czasu spędza na morzu, dlatego często to kobiety pełnią funkcję głowy rodziny.
Podczas zwiedzania Porto przewodniczka opowiedziała nam taką anegdotkę – zwykło się mawiać, że mieszkanki Porto są najzaradniejszymi niewiastami w całym kraju. Co rano jeżdżą podmiejską kolejką do portu, gdzie odbierają od mężów ładunek ze świeżymi rybami. Wracają tym samym środkiem transportu, a inni podróżni kierujący się do pracy wiedzą, by nie wsiadać do ostatniego wagonu. Motorniczy uruchamia wtedy klimatyzację, ponieważ przejażdżka pociągiem, w którym unosi się przykry zapach ryb, z pewnością nie należy do najprzyjemniejszych. W głównej mierze to właśnie te kobiety zajmują się sprzedażą ryb na targu, na który zawożą je w wiklinowych koszach, noszonych na głowie.
Praktycznie – Godziny otwarcia – od poniedziałku do piątku w godzinach 07:00 – 17:00, w soboty do godziny 13:00, w niedziele zamknięte. Bilet wstępu – wejście darmowe
Atrakcje w Porto to także degustacja…porto!
To właśnie w Porto oraz w dolinach wzdłuż Duero produkowane są mocne wina – wytrawne Tawny, słodkie Ruby czy długo dojrzewające Vintage. Wzgórza po obu stronach rzeki, od miejscowości Peso da Régua aż do granicy z Hiszpanią, porastają winogrona, z których wytwarza się wino porto.
Przez wieki wzdłuż stromych brzegów utworzono tysiące wąskich tarasów pod uprawę winorośli. Od 2001 r. ten unikatowy krajobraz wpisany jest na Listę UNESCO. Miasto częściowo zawdzięcza sukces tego wina na światowych rynkach Anglikom, którzy jako pierwsi w nim zasmakowali. Na początku XVIII w. podpisali z Porto umowę handlową (najkrótszy kontrakt międzynarodowy w historii, gdyż składał się tylko z trzech artykułów) oraz rozpowszechnili ten rodzaj wina na świecie. Teraz nieodmiennie kojarzy się on w Anglii z czasami wiktoriańskimi.
By najlepiej zrozumieć fenomen wina porto, warto zaznajomić się z tematem od środka – skorzystać z możliwości zwiedzenia jednej z wielu winnic, co stanowi jedną z najciekawych atrakcji w Porto. Wycieczkę można zacząć od rejsu po Duero specjalnym statkiem, zwanym barco rabelo. Służy on do transportowania rzeką beczek z winem, jednak od pewnego czasu daje również szansę obejrzenia miasta z innej perspektywy. Barco Rabelo zabierze nas do jednej z 50 winnic znajdujących się w Porto, gdzie można pospacerować po piwnicach, poznać historię trunku oraz sposoby jego wytwarzania, degustować różnorakie rodzaje alkoholu, także zakupić dla siebie butelkę lub dwie.
Pałac Arcybiskupów
Potężny, barokowy pałac biskupii położony blisko katedry Se, który dominuje nad zabudową centrum miasta. Warto go odwiedzić, bo w pałacu można podziwiać absolutnie przepiękną, monumentalną klatkę schodową i kilka ciekawych pomieszczeń i komnat. Do tego z okien pałacu roztacza się przepiękny widok na Ponte Luis I, rzekę i jej oba brzegi.
Praktycznie – czynne codziennie z wyjątkiem niedzieli od 09:00 do 18:00 z przerwą między 13:00 a 14:00. Bilet wstępu kosztuje 5 euro i jeśli mnie pamięć nie myli, to w kasach można było kupić jakiś bilet łączony, bodajże uprawniający do wstęu do katedralnych krużganków. Warto o to dopytać w kasie biletowej.
Igreja da Santa Clara
To unikat na skalę światową. Wnętrze barokowej świątyni, której budowa została ukończona w XV wieku, w całości pokryte jest złotem. Takie miejsca jak to, dobitnie obrazują dawną potegę i bogactwo Portugalii.
Miradouro da Vitoria
Jeden z najciekawszych punktów obserwacyjnych w całym miejście. Wejście na plac jest bezpłatne i rozciąga się niecodzienny widok na czerwone dachy kamienic, na zakurzone podwórka, katedrę Se, rzekę i most. Miejsce zdecydowanie godne uwagi, z którego można podziwiac plątanie ulic, czerwonych dachów i kościelnych więż. Spośród wszystkich atrakcji w Porto, to jedno z naszych ulubionych miejsc.
Mosteiro da Serra do Pilar
Gdyby ktoś kazał mi wybrac najlepsze atrakcje w Porto, to bez wątpienia padłoby na punkty widokowe. Jeśli ze słynnego mostu roztacza się piękny widok, to jaki musi być ten podziwiany spod Mosteiro da Serra do Pilar, położonego powyżej mostu? Niedość, że z nieco wyższego poziomu mamy jeszcze lepszy widok na całe centrum miasta i rzekę, to jeszcze w tym obrazku mieści się sam metalowy most. To zdecydowanie najlepsze miejsce na podziwianie zachodu słońca w Porto.
Praktycznie – Klasztor można zwiedzać codziennie z wyjątkiem poniedziałków od 10:00 do 18:00, a bilety kosztują 2 lub 4 euro, w zaleśności od wybranej wystawy,
Majestic Café i wiekowa apteka
Chociaż to kawiarnia, traktowana jest w Porto jako atrakcja. To zabytkowy lokal, położony przy najruchliwszej i najbardziej popularnej ulicy w Porto – Rua Santa Catarina. Może jest w nim trochę drogo, ale jeżeli chcecie spotkać portugalskie gwiazdy, polityków czy artystyczną bohemę, to warto tu wstąpić na małą kawę. Na tej samej ulicy znajduje się ciekawa apteka, której wystrój przypomina wiek XIX i nie zmieniła się od wielu lat. Piękne freski na suficie i przyrządy farmaceutyczne sprzed wieków robią wrażenie.
Atrakcje w Porto – podsumowanie
Może i Porto przeżyło już swoje lata chwały, może i opowiada o dawnej potędze Portugalii – właśnie w tym tkwi jego urok. Jest perłą, klejnotem koronnym tego małego państwa. Miasto na dalekim zachodzie, zmagające się z potęgą oceanu i sąsiedniej stolicy nie zostaje w tyle, lecz eksponuje swe wartości, których jest bez liku. Nostalgiczna atmosfera tego miasta, które tak silnie związane jest z morzem, robi ogromne wrażenie! Choć wydawało nam się, że widzieliśmy już wszystkie atrakcje w Porto, to podczas pisania tego arykułu okazało się, że jeszcze sporo przed nami i warto zastanowić się nad kolejnym weekendem w tym mieście
Zwiedzanie Porto to świetny pomysł na spędzenie weekendu poza Polską. To wyjątkowe miasto może poszczycić się niesamowitym położeniem, piękną architekturą, ciekawymi atrakcjami, tajemniczą atmosferą, bliskością oceanu i świetną kuchnią – czego chcieć więcej? Dobrego przewodnika! Dlatego mamy dla was artykuł z praktycznymi informacjami, które sprawią, że zwiedzanie Porto będzie łatwe i przyjemne.
Loty do Porto
Generalnie bilety lotnicze do Portugalii nie należą do najtańszych, a samych połączeń nie ma aż tak wiele, ale tragedii też nie ma. Do Porto latają tanie linie lotnicze Ryanair i Wizzair z Warszawy i Krakowa. Bilety kosztują zazwyczaj około 150 zł w jedną stronę chociaż nie jest to reguła, bo rozstrzał cenowy jest bardzo duży. Oczywiście jak w większości kierunków w Europie, ceny rosną w trakcie wakacji i świąt. Poza sezonem można upolować całkiem tanie bilety. Problem w tym, że loty do Porto są najczęściej sezonowe i kończą się wraz z nastaniem jesieni. Nie pozostaje więc nic innego, jak polować na promocję lub skorzystać z połączeń oferowanych z Berlina i Pragi (Tap Portugal, Easy Jet, Ryanair) . Ewentualnie można dolecieć do Lizbony i stamtąd za kilkanaście euro dojechać do Porto pociągiem, a nawet samolotem (połączenie Ryanaira).
Jeżeli samoloty kursują na tej trasie jeszcze jesienią oraz wczesną wiosną to warto wybrać się w tym czasie – w ten sposób można sporo zaoszczędzić na biletach (a to nie jedyna zaleta podróży poza sezonem). Gorzej sprawa wygląda, jeżeli chcecie wybrać się tam w ciągu wakacji z nastawieniem na plażowanie. Wówczas trzeba się pogodzić z wyższymi cenami biletów. A jeśli nie chcecie lecieć tanimi lianiamii, to najlepiej skorzystać z połączenia Tap lub Lot z Warszawy do Porto z przesiadką w Lizbonie.
Transfer z lotniska do Porto
Port lotniczy położony jest 20 kilometrów od centrum miasta. Na lotnisko można dostać się metrem, busem, shuttle busem oraz taxi.
Metro
Fioletowa linia E kursuje co 20-30 minut, a rozkłazd jazdy można sprawdzić na tej stronie. Trasa rozpoczyna się na stacji Estádio do Dragão. Czas przejazdu wynosi niecałe 30 minut, a bilet kosztuje 2 euro (Z4). Jadąc do lub z centrum, najlepiej skorzystać ze stacji Trindade. Bilet najwygodniej kupić w automacie.
Autobusy
Te kursujące na lotnisko należą do firmy Resende oraz STCP. Resende to linie Nº 120: Guifões – Airport oraz Nº 120: São Gens – Airport. Ta pierwsza linia jeździ w dni robocze i soboty od 06:10 do 19:30 co 30 minut, a w niedziele od 07:25 do 14:05 co 40 minut i od 14:30 do 19:30 co 30 minut. Druga trasa obsługiwana jest tylko trzy razy dziennie w godzinach wieczornych. Z kolei STCP obsługuje linię 601, 602 (od 05:30 do 00:30 co 25 minut) i 604 (od 06:00 do 21:30 co 30 minut). Listę przystanków znajdziecie tutaj. Nie ma co ukrywać, że metro jest raczej szybszym i wygodniejszym sposobem na dostanie się do centrum miasta. Przylatując w nocy między 00:300 a 05:30 macie do dyspozycji autobus M3 kursujący co godzinę. Bilety również kupicie w automacie lub u kierowcy.
Shuttles
Tutaj znajdziecie całą listę firm autobusowych, które obsługują lotnisko w Porto i docierają nie tylko do centrum, ale i do innych miast. Autobusy te kursują bezpośrednio do celu, bez przystanków po drodze. Ceny są zróżnicowane. Na przykład firma GetBus kursująca z głównego dworca autobusowego na lotnisko liczy sobie za bilet w jedną stronę 2,80 euro. Jedank połączenia są dość rzadkie. A już taka firma Barquense kasuje za bilet 7 euro.
Zwiedzanie Porto a komunikacja miejska
Porto posiada świetnie zorganizowaną i nowoczesną komunikację miejską ze wspólnymi biletami. W mieście można korzystać z metra i autobusów. Dzieci poniżej 4 roku życia nie potrzebują biletów. Metro kursuje mniej więcej do 01:00 w nocy. Nocą jeżdżą co godzinę autobusy nocne oznaczone literką M.
Karta „Andante”
Bilety sprzedawane są w formie karty „Andante” z wbudowanym czipem, które przykłada się do czytnika podczas wchodzenia do pojazdu. Jeżeli w metrze nie ma bramek, wtedy bilet przykłada się do czytników zamontowanych na peronach. Sama karta kosztuje 0,60 centów i korzystamy z niej przez cały pobyt w Porto. Nie wyrzucamy jej po odbytej podróży, bo podczas kolejnej można na tę samą kartę naładować kolejny bilet. Na kartę można nabyć bilety jednorazowe, czasowe oraz i turystyczne. Karta może być używana tylko przez jedną osobę. Karty nie są personalizowane, więc można ją poyżyczyć innej osobie.
Zony
Porto podzielone jest na zony, a cena biletu zależy od tego, przez ile zon będziecie przejeżdżać. Poruszając się tylko w jednej zonie i zonach do niej przyległych, za bilet zapłacicie 1,20 euro. Jeżeli kupicie bilet na Z3, to możecie podróżować po strefie, gdzie kasujecie bilet i do niej przyległych, a także po strefach graniczących z tymi przległymi do strefy pierwszej. Jadąc z lotniska do centrum musicie wybrać Z4 – za bilet zapłacicie 2 euro. Brzmi skomplikowanie, ale nie trzeba się tym przejmować, bo tutaj znajdziecie przejrzystą wyszukiwarkę i planer podróży zarazem, który wskazuje przystanki, linie, ceny biletów i zony. Rozkład jazdy autobusów znajdziecie na tej stronie. Czas ważności biletu również zależy od liczby stref, przez które będziemy podróżować. W przypadku Z2 i Z3 bilet jest ważny przez godzinę, Z4 – 1 godzinę i 15 minut, Z5 – 1 godzinę i 30 minut – i tak dalej. Można przesiadać się w wyznaczonym czasie dowolną ilość razy w obrębie danej zony, na którą kupiliśmy bilet.
Tramwaje
Oprócz metra i autobusów w Porto kursują też 3 linie tramwajowe (linia 1, 18 i 22). Bilet na przejazd tramwajem każdorazowo kosztuje 3,5 euro, a dwudniowy 10 euro i można je kupić tylko na pokładzie. Ich trasy przebiegają przez turystyczne obszary miasta. Rozkłazdy jazdy znajdziecie na tej stronie.
Bilety czasowei turystyczne
Można też zakupić bilet 24-godzinny na określone strefy. Z2 kosztuje 4,15 euro, Z3 – 5,50 euro, Z4 – 6,60 euro. Pełną tabelę cen możecie znaleźć tutaj. Dostępne są również turystyczne bilety czasowe (Andante Tour), które umożliwiają nielimitowane korzystanie ze wszystkich środków transportu, we wszystkich zonach. Wersja 24-godzinna kosztuje 7 euro, a 72-godzinna 15 euro. Tych kart można użyć tylko raz, po ich wykorzystaniu nie da się na nie nabić kolejnych biletów.
Gdzie i jak kupić bilety?
Najwygodniej kupić je w automatach na stacjach metra i przystankach (nie na wszystkich znajdziecie automat). Oprócz tego można je dostać w kasach na dworcach, sklepikach z napisem „Andante” i „STCP” lub u kierowcy w autobusach (tylko gotówka, bilet za 1,95 euro). Kupując bilet można na kartę „nabić” kilka przejazdów, ale tylko w obrębie tych samych zon. Nabijając za jednym razem 10 przejazdów, jeden otrzymamy w gratisie. Nie można wybrać np. biletu w Z2 i Z4. Kolejny raz będzie można „doładować” bilet po wykorzystaniu tego kupionego wcześniej. Na automatach znajdziecie dokładne rozpiski z przyporządkowanymi nazwami przystanków do danych stref, co ułatwia zakup odpowiedniego biletu.
Kolejka Funicular dos Guendais
Ta historyczna kolejka ułatwia przemieszczanie się z nadbrzeża rzeki do górnych partii miasta. Stacja kolejki znajduje się przy moście Luisa I. Bilet kosztuje 2,50 euro i kupuje się go na miejscu w kasie. Przejazd jest krótki, bo zajmuje tylko około dwóch minut. Ale warto raz spróbować, bo podczas jazdy można podziwiać piękne widoki. Kolejka działa codziennie od godziny 08:00, poza sezonem do 20:00, w maju, czerwcu, wrześniu i październiku do 22:00 (niedziela – środa) lub do północy (pozostałe dni), a w sierpniu i lipcu codziennie do godziny 24:00.
Taksówki
W Porto przejazdy taksówkami są relatywnie tanie. Sami kilkukrotnie korzystaliśmy z Ubera i bardzo nam się to opłacało. Warto zainstalować aplikację Ubera na telefonie zwłaszcza, jeżeli macie brzydką pogodę i nie chce wam się chodzić w deszczu lub jedziecie do Porto w kilka osób.
Jak zwiedzać Porto?
Większość atrakcji Porto znajduje się w jego centrum. Dlatego najlepszą opcją na poznanie miasta jest jego piesze zwiedzanie. Jednak warto mieć na uwadze, ze Porto położone jest na kilku wzgórzach i spacerowanie po nim może dać nieźle w kość. Warto się na to przygotować i ubrać wygodne buty. Polecamy też mieć przy sobie parasolkę, zwłaszcza poze sezonem. Położone nad oceanem miasto często zaskakuje zdradliwą pogodą i mgłą.
Zwiedzanie Porto – kiedy i na ile?
W Porto nie znajdziecie aż tylu atrakcji, co na przykład w Lizbonie. Dzięki temu miasto jest idealnym kierunkiem weekendowym. Jeżeli więc szukacie pomysłu na city break, to warto kupić bilety właśnie do Porto. Jeżeli macie mało czasu, to tak naprawdę w ciągu jednego intensywnego dnia jesteście w stanie zwiedzić najpopularniejsze atrakcje. Jednak najlepiej rozłożyć zwiedzanie Porto na 2-3 dni, podczas których można odwiedzić także destylarnie, pojechać na pobliskie plaże czy przepłynąć się po Duero. Kiedy jechać? W zasadzie warto przez cały rok, chociaż zimą trzeba spodziewać się deszczu. Jednak temperatury w miesiącach zimowych z pewnością będą wyższe od tych w Polsce, a przed opadami można się schronić w licznych muzeach i atrakcjach. Jeżeli chcecie uniknąć deszczowej aury, to najlepiej celowac w miesiące od maja do września. Pierwszy raz w Porto byłam we wrześniu. Pogoda była wymarzona na zwiedzanie – między 20 a 30 stopni i bezchmurne niebo. Z kolei w listopadzie zastała nas w Porto ulewa i ziąb. Na szczęście Porto to tego typu miasto, które prezentuje się pięknie podczas każdej pogody.
Co i gdzie zjeść w Porto?
Zwiedzanie Porto to także podróże kulinarne, więc podczas wycieczki nie może zabraknąć wizyty w kilku restauracjach i kawiarniach! Najpopularniejszym daniem prosto z Porto jest kanapka francesinha, zazwyczaj zawierająca kilka rodzajów mięs, zapiekanych w chlebie tostowym i serze, na koniec oblana sosem piwno pomidorowym. Danie podawane z frytkami (a często i z jajkiem) jest dość ciężkie i nie przypadło mi do gustu. Chętniej więc sięgam po portugalską kanapkę bifana, która jest nieco lżejsza. Bacalhau à Gomes de Sá – zapiekanka z dorsza, ziemniaków, oliwek, czosnku i jajek. Inną poopularną potrawą są flaczki z fasolą i kilkoma rodzajami mięs, czyli Tripas à Moda do Porto. No i oczywiście ryby. Leżące nad oceanem Porto obfituje w restauracje serwujące ryby i owoce morza w najróżniejszych wydaniach. My polecamy te grillowane, niebo w gębie. Oczywistym wyborem jest także degustacja alkoholu porto. A oprócz tego warto próbować wszelkich innych dań kuchni portugalskich, bo ta jest ciekawa i urozmaicona (jedna z naszych ulubionych!).
Na degustację porto
Jedną z najpopularniejszych atrakcji w Porto jest właśnie zwiedzanie najsłynniejszych piwnic z winem połączonych z degustacją i zakupem alkoholi. Warto zajrzeć do Graham’s, Sandemana, Calem lub Ferreira. Oprócz tego w mieście znajdziecie wiele restauracji, w których można degustować lokalne alkohole. Polecamy usiąść w jednej z nadbrzeżnych restauracji z widokiem na rzekę (np. The Wine Barrels) i tam próbować najróżniejszych rodzajów porto.
Jaki klimat ma to miejsce! Przypomina nieco las albo jakąś polanę – za niektóre siedziska służą pnie drzew, a w powietrzu unosi się zapach drewna z kominka. Śniadane okazało się prawdziwą petardą – potężne porcje, pyszne smaki, ogromny wybór, smaczna kawa i rozsądne ceny. Do tego piękny, przytulny wystrój, a dania prezentują się wyjątkowo apetycznie. Polecam usiąść na oszklonym tarasie. Kiedy padał deszcz, a my popijaliśmy sobie kawę na poduszkach, to w ogóle nie chciało nam się stamtąd wychodzić. Szczególnie polecamy wypasione tosty (6-7 euro) z łososiem, jajkiem i awokado albo jeden z dwóch wybranych zestawów brunchowych, składający się m.in. z jajecznicy, kiełbasek, warzywa, pieczywa, awokado, lokalnych serów i wędlin, deserów i kawy (10-13 euro). Poza brunchowymi zestawami zakres cenowy oscyluje między 3 a 9 euro za śniadanie. Jak dotąd to nasze najsmaczniejsze śniadanie w Portugalii.
Tutaj nie trzeba się rozpisywać. Jak Portugalia, to Pastéis de nata na deser. Te najlepsze w Porto jedliśmy w Nata Lisboa. Zamówiliśmy całkiem spory zapas, który przywieźliśmy ze sobą do Polski. Ciastka okazały się idealne i zaskoczyły nas swoimi rozmiarami – bo można było kupić większą wersję Pastéis de nata. Oprócz tego w tym lokalu możecie zjeść bardzo smaczne śniadania (kanapki i tosty!) i wypić dobrą kawę. Mieszkaliśmy tuż obok, więc kilka razy dziennie zaglądaliśmy do tego lokalu. Za każdym razem czekały na nas świeżutkie, jeszcze ciepłe słodkości. Jeżeli podróżujecie oszczędnie, jest to jedno z najtańszych miejsc na śniadanie w centrum Porto.
Miejsce to odwiedziliśmy z polecenia Poszli Pojechali i zachwyciliśmy się. Zjecie tu rewelacyjne kanapki. Przyszliśmy tam już dobrze po 21:00, a ruch panował jak w morwisku. Zamówiliśmy kilka rodzajów przypieczonej bułki z lokalnymi smakołykami i przepadliśmy. Pyszna rzecz! Miejsce istnieje już od kilkudziesięciu lat i wciąż przyciąga nowych amatorów portugalskich specjałów. Szczególnie polecamy kanapkę z wieprzowiną i serem na ciepło. Oprócz kanapek można tu zamawiać większe dania obiadowe, ale lokal najbardziej słynie właśnie z bifany, którą można złapać w locie i dalej zwiedzać miasto. Koszt kanapki – od 4,90 do 6,90 euro, w zależności od składników.
50 minut metrem późnym wieczorem, ale było warto. Wzdłuż ulicy R. Heróis de França położonej zaraz przy morzu, znajdziecie mnóstwo knajpek serwujących świeże ryby i owoce morza. Przed lokalami wystawione są żarzące się ruszty, na których grillowane są świeżo złowione ryby. Z tego co wyczytaliśmy w internecie, każda z tych knajpek jest świetna. Dlatego weszliśmy do pierwszej lepszej i trafiliśmy bardzo dobrze. Ile myśmy wtedy zjedli! Zamówiliśmy mnóstwo smakołyków, od krewetek tygrysich i sardynek (niebo), przez doskonałe przystawki (ziemniaczki w oliwie i czosnku!), po potężną doradę. Potrawy były cudowne w swej prostocie – i o to właśnie chodzi z grillowanymi rybami i owocami morza. Wystarczy odrobina tego dymnego posmaku krewetek i można się rozpłynąć. Za całość razem z winem zapłaciliśmy około 80 euro, ale naprawdę nazamawialiśmy wszystkiego jak dla wojska. Z tego co pamiętam, to była jedna z tańszych restauracji na tej ulicy.
Gdzie spać?
W Porto bardzo pozytywnie zaskoczyły nas ceny noclegów, które z pewnością były sporo tańsze, niż w Lizbonie. W mieście można znaleźć naprawdę piękne hotele i apartamenty w przyzwoitych cenach i świetnych lokalizacjach. Noclegów najlepiej szukać przez Booking lub Airbnb. Nasz nocleg, ML Apartments Charming Rooms, znaleźliśmy w tej pierwszej wyszukiwarce. Spaliśmy w samym centrum miasta, tuż przy Capela das Almas i obok stacji metra, na ulicy Rua Santa Catarina. Nasz pokój był przestronny, wygodny i ładnie urządzony. Dy dyspozycji mieliśmy tez kuchnię. Za noc dla dwóćh osób płaciliśmy 30 euro. Link do noclegu znajdziecie tutaj.
Zwiedzanie Porto z Porto Card
Porto Card to karta turystyczna, dzięki której zwiedzanie Porto ma stać się tańsze i łatwiejsze. Karta występuje w kilku wariantach czasowych – 1,2,3 i 4 dniowym. Porto Card uprawnia do bezpłatnego wstępu do 6 atrakcji, nielimitowanego korzystania z komunikacji miejskiej w wybranym wariancie czasowym, a także oferuje 50% zniżki na pozostałe atrakcje. Dostępna jest też wersja bez wliczonej komunikacji miejskiej. Kartę można kupić online na tej stronie, a także na lotnisku, w Biurach Informacji Turystycznej, na niektórych stacjach kolejowych w oznaczonych punktach oraz przez dedykowaną aplikację (wtedy przyznaje się 5% zniżki). Pełną listę punktów sprzedaży znajdziecie tutaj.
Kartę kupioną online można odebrać w punkcie informacji turystycznej przy Rua Clube dos Fenianos, 25 lub podczas zakupu zaznaczyć opcję wysyłki pocztą, co naturalnie nie ma więszego sensu. Taka przesyłka może iść do nas nawet do 30 dni. Karta działa od momentu jej pierwszego użycia w komunikacji miejskiej lub od wskazanej na niej daty. Jeżeli kupicie online/w aplikacji kartę z transportem publicznym, to musicie ją wymienić na kartę fizyczną, aby móc korzystać z transportu. Jeżeli wybierzecie wersję bez wliczonej komunikacji miejskiej, wystarczy karta mobilna. Listę 6 atrakcji, do których wejdziecie za darmo oraz pozostałe miejsca, w których przysługują zniżki, znajdziecie tutaj lub tutaj. Warto też pamiętać, że niektóre atrakcje można zwiedzać za darmo w określone dni tygodnia. Takich informacji najlepiej szukać w Pukncie Informacji Turystycznej lub bezpośrednio na stronach muzeów.
Ceny Porto City Card
Karta 24-godzinna: 13 euro z transportem, 6 euro bez
Karta 48-godzinna: 20 euro z transportem, 10 euro bez
Karta 72-godzinna: 25 euro z transportem, 13euro bez
Karta 96-godzinna: 33 euro z transportem, 15 euro bez.
Zwiedzanie Porto – pozostałe informacje praktyczne
Bezpieczeństwo – Porto uznaje się za bardzo bezpiecznie miasto. To także dobry kierunek na wycieczkę solo.
Plaże – Porto leży tuż nad oceanem i do brzegu z centrum macie do pokonania jakieś 6 kilometrów. Portugalskie plaże są rozległe, piaszczyste i naprawdę piękne. Jednak pamiętajcie, że na pólnocy kraju, gdzie leży Porto, pogoda jest nieco bardziej kapryśna, niż na południu. Poza tym Atlantyk jest o wiele zimniejszy, niż np. Morze Śródziemne, a fale potrafią zwalić z nóg. Ładne plaże w okolicy miasta to Praia da Carneiro, Gondarem, Senhor da Pedra, Praia de Lavradores i Praia da Molhe.
Płatności kartą – w Porto niemal za każdym razem płaciliśmy kartą. W podróży zawsze korzystamy z karty Revolut. Nie ma też problemu ze znalezieniem bankomatów.
Sklepy – otwarte są przez cały tydzień. Z zastrzeżeniem, że te małe i osiedlowe w weekendy mogą działać krócej lub być całkowicie zamknięte. Ceny w sklepach są mniej więcej na tym samym poziomie co w Polsce.
Ceny – Porto jak na miasto położone w kraju, w którym walutą obowiązującą jest euro, jest stosunkowo niedrogie. Można tu znaleźć całkiem tanie i fajne noclegi, a także restauracje. Oczywiście w sezonie może być nieco drożej. Lepiej tez unikać restauracji przy samym brzegu rzeki, jeżeli nie chcecie przepłacić. Poza tym w większości restauracji można zjeśc posiłek za 10 euro i mniej. Komunikacja miejska jest tania, a miasto i tak w większości zwiedza się na pieszo. Jedynie bilety lotnicze mogą zawyżyć koszta wyjazdu, dlatego warto zacząć szukać ich z wyprzedzeniem.
Pamiątki – tu nie ma zaskoczeń: butelka porto albo ceramiczna płytka imitująca portugalskie azulejos, na przykład w formie magnesu. W centrum miasta znajdziecie całkiem sporo sklepików z pamiątkami i pocztówkami.
Księgarnia Lello – jeżeli chcecie ją zwiedzać, to lepiej ustawcie się w kolejce jeszcze przed otwarciem. W listopadzie 2019 czekaliśmy niecałą godzinę w deszczu i w końcu mieliśmy tak dość, że sobie odpuściliśmy.
Porto jest niezwykłym miastem. Kolorowym, troche melancholijnym, z nostalgiczną atmosferą. Jego popularność rośnie z roku na rok, ale nie ma co się temu dziwiać. Zachwyca zabytkami, architekturą i restauracjami. Wizyta w Porto to świetny pomysł na city break w Europie !
Wakacje na Mykonos – jak je zorganizować? O tym, czy warto jechać na Mykonos pisaliśmy tutaj. Dzisiaj zajmiemy się bardziej przyziemnymi sprawami. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Mykonos to wyspa droga, oblegana, modna i popularna wśród światowych celebrytów. Zaplanowanie podróży na Mykonos nie należy do najłatwiejszych zadań. Ale przychodzimy Wam z pomocą – przygotowaliśmy praktyczny przewodnik po wyspie. Czy Mykonos faktycznie jest tak drogie? Co zwiedzać na Mykonos, gdzie spać, jak się dostać na wyspę?
Loty Mykonos i transfer z lotniska | Wakacje na Mykonos
W wakacje 2020 roku tanie linie Wizzair uruchomiły połączenie na wyspę Mykonos z Gdańska i Katowic. Ciężko stwierdzić, czy bilety są drogie, bo to trochę jak w powiedzeniu na dwoje babka wróżyła. Jest to nowe połączenie, poza tym pojawiło się w trudnym, covidowym sezonie, kiedy wszystko stanęło na głowie. Myślę, że wyrokować w tym temacie będzie można najwcześniej za rok. A że jest to kierunek modny i typowo wakacyjny, to raczej można założyć, że bilety do najtańszych należeć nie będą. Ale promocję zawsze się zdarzają, więc warto polować. Nam udało się kupić bilety w dwie strony po 130 zł dla jednej osoby. Innym sposobem jest lot do Aten (Ryanair, Wizzair, LOT, Aegean) i tam przesiadka na samolot greckich linii lotniczych Aegean lub rejs promem na Mykonos. Ten sposób sprawdzi się poza sezonem, bo niestety połączenie Wizzaira znika już pod koniec września. Prawdopodobnie pojawi się znowu w sezonie wakacyjnym 2021.
Transfer z lotniska – można zorganizować przez hotel, co zazwyczaj kosztuje 15-20 euro lub dojechać do Mykonos Town autobusem miejskim. Autobusy zatrzymują się pod samym wyjściem z terminalu i odjeżdżają co godzinę. Bilet kupuje się u kierowcy za 2,5 euro. Rozkłady jazdy możecie znaleźć tutaj. Na lotnisku znajduje się sporo wypożyczalni samochodów.
Promy na Mykonos | Wakacje na Mykonos
Na Mykonos można dopłynąć promem z Aten i z kilku innych wysp. Promów szukamy na stronie Ferries in Greece. Bilety kupowaliśmy na oficjalnej stronie przewoźnika lub w kasach w porcie/biurach pośredników, których na greckich wyspach można spotkać na każdym kroku. W każdym z tych miejsc oferowane bilety były w identycznych cenach. Ceny biletów nie zmieniają się wraz z terminem, zawsze są w stałej cenie. Na niektórych stronach przewoźników nie da się kupić biletu w dniu wyjazdu, a czasem nawet i dzień przed. Wtedy należy kupić bilet na bezpośredniej stronie przewoźnika lub udać się do kas w porcie. Biletu nie trzeba drukować, wystarczy ten pobrany online. Z Aten promy na Mykonos odpływają trzy razy dziennie z portu w Pireusie oraz trzy razy dziennie z portu Rafina.
Z Pireusu kursują promy Blue Star Ferries (wolniejsze, tańsze, też dla samochodów) za niecałe 35 euro od osoby, a także Seajets (droższe, szybsze, tylko osobowe) za niecałę 55 euro. Tańszą alternatywą jest resjt z portu Rafina, skąd kursują promy Fast Ferries oraz Golden Star Ferries, oba w cenie 29 euro za bilet. Czas rejsu zależy od promu, zazwyczaj są to 3 albo niecałę 5 godzin.
Oprócz tego na Mykonos można dopłynąć z pobliskich wysp – z Naksos (37 euro), z Paros (23 euro), z Siros (11 euro), z Santorni (60 euro), z Ios (51 euro), z Milos (79 euro). Firmy operujące na tych trasach to głównie Seajets oraz Blue Star Ferries, rzadziej Fast Ferries i Golden Star. Tych promów nie ma w ciągu dnia zbyt dużo, zazwyczaj jest to jedno, a maksymalnie trzy połączenia dziennie. Rejs promem to bardzo fajny pomysł na jedno lub kilkudniową wycieczkę z Mykonos na inną wyspę. W przypadku jednodniowych wycieczek najłatwiej jest zorganizować je na pobliskie Tinos (8 euro), Andros (16 euro) i na Siros (11 euro), bo te połączenia są tańsze i częstsze.
Noclegi na Mykonos | Wakacje na Mykonos
Baza noclegowa na Mykonos jest bardzo ekskluzywna i droga. Wyspa pełna jest przepięknych, butikowych hoteli z basenami i widokiem na morze. Osoby posiadające ograniczony budżet mogą mieć problem ze znalezieniem noclegu, przynajmniej w sezonie. Poza wakacjami sytuacja pod tym względem wygląda znacznie lepiej i o wiele łatwiej jest znaleźć naprawdę sensowne noclegi w rozsądnych cenach.
Podczas planowania naszego tygodniowego wyjazdu na Mykonos w sierpniu 2020 najtańszy obiekt na wyspie kosztował ponad 2000 zł dla dwóch osób i miał tragiczne opinie. Dlatego zdecydowaliśmy się spędzić na Mykonos jak najmniej czasu, a potem promem uciec na pobliskie (tańsze) Paros i Naksos. Hoteli szukaliśmy głównie na Booking.com, ale warto też zajrzeć na Airbnb oraz Casamundo. Poza sezonem można znaleźć niezłe noclegi i proste, wygodne studia po 1000 zł z hakiem za tydzień dla dwóch osób. Jest to jeden z argumentów przemawiających za tym, by na Mykonos wybrać się poza miesiącami wakacyjnymi.
Gdzie spaliśmy na Mykonos? W Mykonian Secret, który generalnie możemy polecić. W sierpniu 2020 był to najtańszy obiekt na wyspie. Za noc dla dwóch osób zapłaciliśmy 330 zł z balkonem i widokiem na morze. Pokoje na zdjęciach w internecie wyglądają na nieco nowsze, ale ogólnie nie ma się do czego przyczepić. Wnętrza były bardzo czyste, łóżka wygodne, hotel dobrze wyposażony – w ręczniki, kosmetyki, szuszarkę. Internet działał bez zarzutu, a obsługa okazała się bardzo pomocna. Kwestia lokalizacji – Myconian Secret położony jest między Nowym Portem a miastem Mykonos. Do Little Venice idzie się średnio 20 minut, trasa liczy sobie 1,5 kilometra. Niby blisko, jednak bardzo pod górkę, bo hotel znajduje się na wysokim wzgórzu. Dlatego nocleg w Mykonian Secret bardziej polecamy osobą zmotoryzowanym i tym, którym niestraszny spacer pod górkę. Bardziej dla budżetowych turystów niż szukających luksusu. Nocleg rezerwowaliśmy tutaj.
Co zobaczyć na Mykonos? | Wakacje na Mykonos
I tu zaczynają się schody, bo… na Mykonos nie ma co zobaczyć. Wyspa pod tym względem jest uboga w porównaniu do jej cykladzkich sąsiadek. Mykonos to typowo wakacyjny, wypoczynkowy kierunek, gdzie zwiedzanie może był lekkiem akcentem, a nie głównym założeniem wyjazdu. Ale do rzeczy. Co zobaczyć na Mykonos, jeżeli nie chcemy tylko leżeć plackiem na plaży?
Mykonos Town – perła w koronie Mykonos. Miasto jest naprawdę olśniewające. Czyste, zadbane, wychuchane – widać, że to oczko w głowie Greków. Białe, malownicze uliczki, setki (!!!) kościołów, eleganckie sklepy, kolorowe wystawy, mnóstwo kwiatów i barnwych okiennic, drzwi, klimatyczne restauracje, wiatraki, oryginalny kościół Paraportiani, urokliwe Little Venice i okazały Stary Port. Miastu Mykonos nie można odmówić uroku, to bardzo fotogeniczne miejsce. Można od rana do nocy spacerować po miasteczku, a i tak się nie znudzicie. Czyściutka biel zabudowań w kotraście to błękitnego nieba i kolorowych kwiatów oraz choroągwi stanowi piękny obrazek! Smutna prawda jest jednak taka, że jeżeli nastawiacie się na zwiedzanie, to po jednym dniu i zwiedzaniu Mykonos Town nie będziecie mieć już co robić. Tak naprawdę uliczki miasta stanowią główną i jedyną atrakcję wyspy.
Muzea w Mykonos Town – Archeologiczne, Morskie i Folkloru
Plaże – dobrym pomysłem jest zwiedzanie wybrzeża Mykonos. Może nie tyle, co samo plażowanie, ale krótka objazdówka po najpiękniejszych plażach. A tych na Mykonos nie brakuje.
Latarnia morska Armenistis – przepięknie usytuowana na wysokim cyplu latarnia. Świetny punkt widokowy i generalnie fajny spot do robienia zdjęć.
Rejs na wyspę Delos – skalista wyspeka w pobliżu Mykonos może poszczycić się jednym z najważniejszych stanowisk archeologicznych w całej Grecji, a to nielada wyróżnienie!
Boni’s Windmill – spektakularny punkt widokowy na miasto i część wyspy.
Plaże na Mykonos | Wakacje na Mykonos
Wyspa słynie z przepięknych plaż, także pod tym względem wakacje na Mykonos to strzał w dziesiątkę. Najpiękniejsze i najbardziej poopularne znajdują się na południowym wybrzeżu wyspy. Północ, bardziej wietrzna, jest zdecydowanie mniej oblegana i często niezagospodarowana. Na północy warto wybrać się na plażę Ftelia, Panormos lub Fokos, które są znacznie spokojniejsze i bardziej dziewicze. Te najbardziej popularne plaże, takie jak Paradise Beach, Super Paradise Beach, są też dość drogie. Na przykład dwa leżaki i parasol dla dwóćh osób za cały dzień to koszt od 20 do 40 euro, w porywach do 100 w przypadku luksusowych lóż.
Plażowaliśmy głównie na Agios Stefanos, to plaża bardzo przypadła nam do gustu, jest dość spokojna, tańsza i położona blisko miasta, można tu dojechać autobusem. Za parasol z dwoma leżakami płaciliśmy 10 euro na cały dzień. Obok plaży znajduje się bardoz fajna tawerna z dobrym jedzeniem w rozsądnych jak na Mykonos cenach. Co prawda właściciele pobliskiej restauracji skutecznie obrzydzili nam na niej pobyt, o czym możecie przeczytać tutaj, ale generalnie wypoczynek na Agios Stefanos wspominamy dobrze.
Tutaj sprawa wygląda podobnie jak w kwestii hoteli. Mykonos pełne jest klimatycznych, eleganckich i hipsterskich lokali, jednak ceny dań są sztucznie zawyżone i o wiele wyższe, niż w innych częściach Grecji, w lokalach o podobnym standardzie. Na Mykonos znajdziecie mnóstwo bardzo eleganckich restauracji, głównie w Mykonos Town. To właśnie w mieście znajduje się większość najlepszych i najdroższych knajp. Oprócz tego przy barach funkcjonują liczne beach bary, a w głębi wyspy można natrafić na lokalne tawerny, ze smacznym jedzeniem i normalniejszymi cenami. W mieście Mykonos raczej ciężko znaleźć miejsce, gdzie za jeden posiłek zapłacicie mniej niż 20 euro. Wyjątek stanowią lokale w stylu fast-food ze souvlakami i sałatkami greckimi, gdzie można najeść się do syta za mniej niż 10 euro.
Polecamy następujące miejsca:
Pepper Souvlaki & more – pyszne souvlaki za 5 euro, inne dania w nienajgorszych cenach. Sałatka grecka 7 euro, burgery po 7-9 euro, większe dania mięsne po 12-15 euro, przystawki po 4-7 euro. Bardzo nastrojowy i kameralny ogródek w wąskiej uliczce. Można zamówić na wynos, a także zjeść na miejscu. Dania pięknie podane, luźny klimat.
Souvlaki Story – kilka lokalizacji, w tym w Mykonos Town. Duży wybór, ogromne porcje, smacznie i porządnie, do tego tanio. Souvlaki w picie za 7 euro. Przystawki po 4,90-7,90 euro, sałatka grecka po 8 euro, tzatziki 3,50 euro, pita 0,50 centów, gemista 7,50 euro, musaka i pastitsio 8,50 euro, tacka z gyrosem, warzywami, tzatzikami, pitą i frytkami 10-12 euro w zależności od rodzaju wybranego mięsa, ogromne zestawy z gyrosem dla dwóch osób za 30 euro, dostępne są też opcje wegetariańskie. Generlanie jak na Mykonos ceny są bardzo dobre, a jedzenie smaczne.
Pasta Fresca Barkia – bardzo ciekawy i ładnie urządzony lokal, który specjalizuje się w makaronach robionych na miejscu. A te można już oglądać przed wejściem do restauracji. Bardzo fajny wystrój i przyjemny ogródek. Dania są obfite i ładnie podane. Jedzenie smaczne, a ceny zróżnicowane. Menu jest bardzo długie i można w nim znaleźc dania za 10 euro, jak i za 20, także każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Kastro’s – pięknie położona i urządzona, elegancka restauracja z rewelacyjnym jedzeniem i dość wysokimi cenami. Dania główne 20-40 euro. Fajne miejsce na romantyczną kolację z widokiem na zachód słońca.
Joanna’s NIkos Place – jedna z najltańszych, a zarazem serwujących najlepsze jedzenie tawern. Bardzo lokalne, luźno, swodobnie, bez turystycznego zadęcia. Tawerna położona przy plaży, 20 minut spacerem od centrum miasta. Polecamy na świeżą rybkę i owoce morza. Dania mięsne za 10-12 euro, rybne za 10-15, np. smażone kalmary 11 euro, smażone krewetki 9,50 euro, sałatka grecka po 6 euro, przystawki w standardowej cenie od 4 do 7 euro.
Tavern Petran – super klimat, przyjemny wystrój w stylu boho, piękny widok na morze z tarasu. Jedzenie smaczne, a ceny o wiele rozsądniejsze, niż w Mykonos Town. Duży wybór greckich dań, w tym kilka pozycji typowych dla Mykonos oraz świeże ryby. Dania mięsce 8- 12 euro, dania rybne 10-15 euro – sardynki 8,5 e, grillowana ośmiornica 10 e, grillowane krewetki 12 e, przystawki 4-6 euro.
Jak poruszać się po Mykonos? | Wakacje na Mykonos
Po wyspie kursują autobusy przewoźnika KTEL. Da się nimi dojechać na lotnisko, do miasta, portu, kilku plaż. Mykonos jest małą wyspą i nie ma na niej zbyt wielu atrakcji, także pewnie nieczęsto będziecie korzystać z autobusów. Bilety kupuje się u kierowcy za gotówkę. Cena biletu zależy od odległości i może wynosić 1,80 euro, 2, 50 euro, 3 euro z hakiem. Mykonos posiada klarowną stronę z rozkładami jazdy, którą znajdziecie tutaj. Oprócz tego możecie skorzystać z taksówki wodnej, która kursuje między Nowym Portem, gdzie przybijają promy, a miastem Mykonos. Water taxi kursuje co 30 minut, a bilet kosztuje 2 euro.
Jeżeli checie wypożyczyć samochód, to warto pomyśleć o tym wcześniej. Po przylocie na wyspę byliśmy dwoma z pięciu osób, które odjechały do miasta autobusem. Reszta pasażerów z dwóch samolotów odbierała pod lotniskiem zarezerwowane samochody lub była odbierana przez kierowców z hotelu (znaczna mniejszość). Samochodów można szukać na przykład w tej wyszukiwarce. Ciężko nam się odnieść co do cen wynajmu, bo obecna sytuacja jest dość wyjątkowa. Np wynajem małego autka na przyszły tydzień na 7 dni to koszt niecałych 400 zł. Takie samo auto w lipcu 2021 kosztuje już 900 zł. Popularną formą zwiedzania Mykonos jest także skuter. W wielu miejscach wyspy można natknąć się na wypożyczalnie samochodów i skuterów. Co do skutera trzeba jedynie pamiętać, że z prawem jazdy kat. B wypożyczyć możemy jedynie mniejszy skuter o pojemności 50cc, a do wypożyczenia tych większych konieczne jest już specjalnie prawo jazdy na motor. Samo miasto Mykonos zwiedza się wyłącznie na nogach.
Kiedy i na ile jechać? | Wakacje na Mykonos
Mykonos jest typowo wakacyjną wyspą. Wakacje na Mykonos wybiera wiele osób, ze względu na piękne plaże i popularność wyspy. Tym samym sezon wakacyjny jest naturalnie najdroższym terminem na pobyt na wyspie. Poza sezonem jest o wiele taniej, a pogoda w maju, czerwcu, wrześniu, a nawet październiku wciąż sprzyja plażowaniu. Poza tymi miesiącami nie ma sensu lecieć na Mykonos, bo ani nie pozwiedzacie, bo nie ma co, ani nie plażujecie, bo na to już za zimno. Jeżeli chcecie uniknąć tłumów, wysokich cen i temperatur, wybierzcie wczesną wiosnę lub jesień. Jeżeli niestraszna Wam drożyzna i piekielna pogoda, to warto wybrać się tutaj w wakacje. Zauważyliśmy, że na Mykonos wieją bardzo silne wiatry, które sprawiają, że nie odczuwa się tak wysokich temperatur. Trzeba jednak pamiętać, że słońce nadal parzy i taka pogoda jest bardzo zdradliwa.
My odwiedziliśmy Mykonos na samym początku września. Temperatura oscylowała wokół 30 stopni, wiał bardzo silny wiatr (momentami nie mogłam ustać ani zrobić zdjęcia), woda w morzu była ciepła – potrafiłam siedzieć w niej przez 3 godziny pod rząd. Momentami zaskakująca wilgoć była bardzo uciążliwa. A na ile jechać? To zależy ile wypoczynku potrzebujecie. Na zwiedzanie Mykonos Town wystarczy jeden dzień. Na objechanie wyspy drugi. Na upartego da się obie rzeczy zrobić jednego dnia. Mykonos jest wyspą idealną dla tych, którzy po prostu chcąć odpocząć. Dlatego to zależy już od indywidualnych potrzeb. My spędziliśmy na wyspie 3 dni i nam to wystarczyło. Ale pozostałą część pobytu przebywaliśmy na Naksos i Paros.
Kontrowersyjne Mykonos wzbudza tyle samo zachwytów, co słów krytyki. Jednak ta wzbudzająca różne emocje wyspa posiada pewien urok, no nie można jej tego odmówić. Zwłaszcza wyjątkowe miasto Mykonos, które naszym zdaniem warto odwiedzić. Mykonos z pewnością będzie idealnym kierunkiem dla tych, którzy cenią szyk i elegancję, a także komfortow wyjazdy i szukają wypoczynku w pięknych okolicznościach. Wakacje na Mykonos to dość kosztowna rozrywka, ale jeżeli podoba Wam się taki klimat, to na pewno dobrze tam wypoczniecie.
Czy warto jechać na Mykonos? Ile słyszeliście skrajnych historii na temat tej wyspy? Mykonos przyciąga ku sobie same sławy i celebrytów. Jest przy okazji nazywane jedną z najpiękniejszych greckich wyps. Drogie, kiczowate i komercyjne, a także eleganckie, olśniewające i zwyczajnie piękne. Co jest prawdą, a co plotką? Czy Mykonos faktycznie jest tak drogie? Rozprawmy się z mitami na temat cykladzkiej perły!
Między plotką a prawdą | Czy warto jechać na Mykonos?
Gdzieś wyczytaliśmy, że dochody z Mykonos i Santorini wystarczają, by zapełnić budżet przeznaczony na greckie emerytury. Że bez tych dwóch wysp w czasach koronawirusa i podczas wcześniejszych problemów finansowych, Grecja by sobie nie poradziła. Że na Mykonos wakacje spędzają największe gwiazdy show biznesu. Że jest obrzydliwie drogo, że są piękne plaże, olśniewające hotele i restauracje. Że to jedna wielka imprezownia i nie da się tam wypocząć. Co osoba, to opinia, a internet zalany jest skrajnymi wiadomościami na temat Mykonos.
Nas to doprowadziło do jednego wniosku – że wyspa zdecydowanie budzi ogromne emocje. Zawsze staramy się znaleźć plusy odwiedzanych przez nas miejsc. Nie udajemy, że nie widzimy wad, ale z każdego kraju, miasta czy atrakcji staramy się wydobyć dla siebie co najlepsze. Nie chodzi o zakrzywienie rzeczywistości, ale w miarę obiektywne spojrzenie na sprawę. Dlatego w tym artykule postaramy się wyłuskać zarówno wady, jak i zalety Mykonos.
Czy Mykonos jest drogie? | Czy warto jechać na Mykonos?
Shisha w barze za 50 euro, makaron za 30, komfortowe leżaki na plaży za 80? Tak, to na Mykonos. Jest drogo i z tym raczej nie ma co dyskutować. Oczywiście dla każdego pojęcie „drogie” lub „tanie” oznacza zupelnie coś innego. Są osoby, dla których wyjazd na Mykonos pod względem finansowym nie różni się za bardzo od innych podróży. My piszemy ten artykuł z punktu widzenia przeciętnego polskiego turysty. Ale nie takiego, co wyjeżdża raz do roku, a raczej który podróżuje bardzo dużo, zwiedził już kawałek świata, lubi w trakcie wyjazdu wygodę i fajne miejsca, ale nie lubi też przepłacać. Nasze podróże nie są najbardziej budżetowe, staramy się znaleźć złoty środek między komfortem a oszczędnością, która pozwala nam tak często podróżować.
A więc, tak, dla nas Mykonos okazało się drogie. Może inaczej by było, gdyby w całej Grecji obowiązywały takie ceny, jak na tej sławnej wyspie. Jednak podczas tego wyjazdu odwiedziliśmy aż trzy wyspy z archipelagu Cyklad – Mykonos, Paros i Naksos i na tych dwóch ostatnich było co najmniej o 50% taniej, niż na Mykonos. Przykłady?
Jedna noc na Mykonos kosztowałą nas 330 zł i był to najtańszy nocleg w tamtym terminie na całej wyspie. Dla porównania za 4 dni na Naksos dla dwóch osób za nocleg o lepszym standardzie zapłaciliśmy 420 zł. O jedzeniu w restauracjach w ogóle nie ma co mówić. Sałatka grecka 8-10 euro (na innych wyspach 5-7), souvlaki 5-7 euro (na Paros i Naksos za 2-3 euro), musaka 12-15 euro w najlepszym wypadku, kiedy poza Mykonos kosztuje zazwyczaj 8-10 euro. Takich przykładów moglibyśmny mnożyć bez końca. Generalnie jest wręcz niemożliwością, żeby zjeść na Mykonos coś, co nie jest gyrosem lub sałatką grecką i kosztuje mniej, niż 20 euro. Sytuacja trochę lepiej wygląda poza miastem Mykonos. W głębi wyspy można natrafić na kilka lokalnych tawern ze smacznym jedzeniem w rozsądniejszych cenach. Najdrożej jest w Mykonos Town.
Na szczęście transport na Mykonos nie jest drogi i do wielu miejsc można dojechać lokalnymi autobusami KTEL. Bilety kosztują w zależności od odległości – 1,80 – 3,00 euro. Loty na Mykonos, jeśli się dobrze poszuka, niekoniecznie też muszą być drogie. Zadanie ułatwia Wizzair, który od tego roku uruchomił wakacyjne połączenie na wyspę. Ciężko wyrokować, czy bilety są drogie czy nie. Ze względu na to, że jest to świeże połączenie, a szczególna sytuacja covidova mocno wpływa na branżę lotniczą, jest to trochę jak wróżenie z fusów. Możemy jedynie podać swój przykład – za loty w dwie strony zapłaciliśmy 130 zł od osoby. A jeśli nie loty na Mykonos, to można ewentualnie dolecieć do Aten i stamtąd promem dostać się na wyspę.
Hitem są wycieczki zorganizowane za kilkadziesiąt euro. Mykonos jest naprawdę niewielką wyspą, na której za bardzo nie ma co robić. Ale o tym później. Jedną z niewielu atrakcji jest latarnia morska Armenistis. Oczywiście autobusy tam nie dojeżdżają, więc pozostaje wypożyczenie auta lub skorzystanie z transferu organizowanego przez jedną z lokalnych firm. Wiecie jak daleko od miasta Mykonos położona jest latarnia morska? 6 kilometrów. A ile kosztuje przejazd autobusem tam i z powrotem? 60 euro. Kurtyna.
Plaże to już jest w ogóle osobna historia. Taką standardową cena za dwa leżaki i parasol na cały dzień jest 20, czasem 40 euro, w zależnosci od popularności plaży. Dla porównania, na Paros i Naksos płaciliśmy 10 euro. Oprócz tego na Mykonos znajdziecie mnóstwo miejsc, gdzie możecie wynająć nawet nie leżaki, a komfortowe loże z kilkadziesiąt/kilkaset euro, gdzie podadzą Wam szampana, DJ gra muzykę na żywo, zrobią masaż i jeszcze sushi przyniosą. My skusiliśmy się na pobyt przy pięknej plaży Agio Stefanos. Miłym zaskoczeniem był fakt, że za leżak dla dwóch osób z parasolem za cały dzień płaciliśmy 10 euro.
Jednak wrażenie z pobytu zepsuli właściciele pobliskiej restauracji. Po kilku godzinach plażowania podeszli do nas i stwierdzili, że skoro mamy przy sobie wodę ze sklepu, a u nich nic nie zamawiamy, to albo płacimy jeszcze raz za leżaki, albo „musimy iść do domu”. Na samo wspomnienie tej historii para mi idzie uszami. Nigdzie nie było żadnej informacji, że musimy coś zamówić w barze, żeby zapłacić taką cenę. Miliard razy przechodził obok nas kelner i nie powiedział nam słowa na ten temat. Co więcej, byliśmy w tym samym miejscu kilka dni wcześniej i problemu nie było. A i tak mieliśmy zamiar zjeść kolację w tej restauracji. Ale cała sytuacja tak nas wkurzyła, że zabraliśmy rzeczy i poszliśmy sobie leżeć na piasku. Pozostawiło nam to ogromny niesmak po pobycie na wyspie.
Czy na Mykonos jest co zwiedzać? | Czy warto jechać na Mykonos?
Czy warto jechać na Mykonos, jeżeli oprócz leżenia plackiem na plaży, chcecie także zwiedzać? Mykonos to jedna wielka posucha. NIe będzie w tym przesady, jeśli napiszę, że na wyspie nie ma co zwiedzać. Wyjątkiem jest Mykonos Town, w którym koncentruje się większość ruchu turystycznego. I nie ma co się temu dziwić, bo miasto jest olśniewające. Białe, zadbane uliczki, kolorowe kwiaty pnące się po murach, malownicze punkty widokowe, barwne wystawy i eleganckie sklepy, ekskluzywne hotele i restauracje z niesamowitym designem, wiatraki, koty na murkach, turkus wody, łódki w porcie – to wszystko sprawia, że miasto Mykonos robi na zwiedzających ogromne wrażenie. Mykonos Town jest kwintesencją szyku i elegancji, do tego to niezwykle fotogeniczne miejsce. Spacer po mieście to czysta przyjemność. I bez względu na to, jak wiele „ale” mamy w stosunku do całej wyspy, to jedno musimy jej przyznać – że główne miasto na Mykonos jest wyjątkowe.
Bardzo podobały nam się plaże na wyspie, są faktycznie urokliwe i zachęcające do dłuższego wypoczynku. Zauroczyły nas też krajobrazy. Bo choć na Mykonos poza miastem i wybrzeżem nie ma atrakcji z prawdziwego zdarzenia, to jednak widoki są naprawdę ujmujące. Miasto Mykonos pnie się stromo po zboczach górzystej wyspy. Białe zabudowania kontrastują z brązem wypalonych przez słońce pól. Chrakateru wyspie dodają intensywne kolory śródziemnomorskiej roślinności. Do tego granat morza Egejskiego i niezwykły błękit nieba sprawiają, że powstaje z tego przepiękna kolorystyczna mieszanka. Mini road trip po wyspie samochodem musi być fajnym pomysłem. Nie dla zwiedzania samego w sobie, a właśnie podziwiania tychże widoków.
Ogromną atrakcją Mykonos jest… wyspa Delos. Tak, w artykule o tym, czy warto jechać na Mykonos, piszemy o zupełnie innej wyspie. To powinno Wam uświadomić, jak ubogie pod względem posiadanych atrakcji jest Mykonos. Delos to maleńka, skalista i niezamieszkana wyspa położona blisko Mykonos, na której znajduje się niesamowite stanowisko archeologiczne, wpisane na listę UNESCO. Na tej wyspece silnie związanej z mitologią i historią Grecji, można zwiedzać jeden z najważniejszych w kraju kompleków archeologicznych, w którego skład wchodzą świątynie, miasto, drogi. Ten starożytny zabytek prezentuje się naprawdę niesamowice!
Plaże jak z folderu biura podróży | Czy warto jechać na Mykonos?
Poza tym Mykonos posiada spektakularne plaże, takie z prawdziwego zdarzenia. Krystaliczna woda o wszystkich możliwych odcieniach turkusu, złoty piasek, udogodnienia, klimatyczne beach bary powodują, że na Mykonos panuje przyjemny, wakacyjny klimat. Najpiękniejsze plaże znajdują się na południu wyspy – Paradise Beach, Super Paradise Beach, Ornos, Paraga, Platis Gialos. Na północnym wschodzie można znaleźć więcej kameralnych, spokojnych, wietrznych i niezagospodarowanych plaż. Te południowe ściągają ku sobie większość turystów i są też bardzo imprezowe.
Wypoczywanie na tych plażach też kosztuje, począwszy od drogich leżaków, na drinkach w barze kończąc. Jeżeli ktoś nie ma ochoty na takie klimaty, to najlepiej wypożyczyć auto i pojechać na północ wyspy w poszukiwaniu bezludnych plaż i ukrytych zatoczek. Nieco spokojniejsze są plaże Ponormos, Ftelia, Agios Sostis, Fokos Beach. Podsumowując, trzeba się przygotować na to, że w sezonie plaże zamieniają się w dość imprezowe miejsce spotkań, gdzie hałas może zakłócać wypoczynek, a ceny mogą przyprawić o zawrót głowy.
Tłumy na Mykonos | Czy warto jechać na Mykonos?
Ciężko nam wypowiadać się w tym temacie, bo z jednej strony byliśmy na Mykonos w sierpniu, ale było to sierpień 2020, czyli rok w cieniu wirusa. Podobno na wyspę nie przyjechało nawet 30 % turystów, którzy zazwyczaj w tym czasie ją odwiedzają. A i tak wcale nie było pusto! Owszem, uliczki Mykonos Town okazały się bardzo spokojne, w dużej mierze były puste. Ale już okolice Little Venice, słynnych wiatraków czy Starego Portu były dość gęsto odwiedzane przez turystów. Na plażach było różnie. Jednego dnia wszystkie leżaki zajęte, ale pozostała część plaży puściutka, kolejnego zapchana do granic – chociaż wydaje mi się, że to jeszcze i tak niezbyt dużo w porównaniu ze zwyczajnym sezonem. Gdzieś przeczytałam, że „Mykonos padło ofiarą swojego sukcesu” i uważam, że to bardzo trafne zdanie. Chociaż Grecy zdają się być z Mykonos dumni i zadowoleni z takiego stanu rzeczy. Trochę nie rozumiem fenomenu tej wyspy, bo chyba każdy się zgodzi, że nie jest to ani najpiękniejsza ani najciekawsza grecka wyspa. No ale cóż, gusta są różne.
Atmosfera Mykonos | Czy warto jechać na Mykonos?
Śmiejemy się, że Mykonos jest Insta friendly i Money friendly. Atmosfera na wyspie jest bardzo specyficzna. Przyjemna, wakacyjna, luźna, wszędzie rządzi wystrój boho. Ale przy okazji w powietrzu niemal czuć blichtr, imprezę, komercję, pieniądze. W Mykonos pompowane są zawrotne sumy, a bogaci turyści bez skrupułów płacą sztucznie zawyżone ceny. I tak błędne koło się zamyka. W wielu miejscach można natknąć się na irytujące instagramerki (sami mamy Instagrama, ale wiecie o co chodzi – zajmuje godzinę miejsce, bo robi przecież insta sesję i wszyscy muszą się dostosować i jeszcze prycha jak ktoś ośmieli się przejść obok). Po ulicach jeżdżą kabriolety z tańczącymi dziewczynami w samych stanikach i rozwianym włosem (autentyk). Restauracje są fancy. Tym bardziej sklepy i wystawy. To miejsce jest stworzone do wydawania pieniędzy. I nie mamy z tym problemu – nie płaczemy, że chcemy mieć auto i nie stać nas na ferrari. Po prostu przyjmujemy to do wiadomości i uznajemy, że na Mykonos wrócimy, gdy zostaniemy milionerami 😉
Warto po prostu mieć tego świadomość, a nie tak jak my, kupić wesoło tanie bilety na wyspę, a potem panikować, bo ceny przyprawiają o ból głowy. I dobrze jest wiedzieć, że Mykonos jest turystyczną maszynką, której brakuje autentyczności. Oszem, między ulicami przemykają mieszkańcy miasta, dzieci grają w piłkę, a koty wygrzewają się na murku. Jednak klimat wyspy zdominowany jest przez ekskluzywne hotele i beztroskich gości. Mykonos baaardzo różni się od pozostałych greckich wysp.
Wnioski?
Ze względu na specyficzną atmosferę Mykonos, lepiej zastanowić się dwa razy, czy to odpowiedni kierunek dla Was. Naszym zdaniem Mykonos mimo wszystko jest ciekawą i piękną wyspą, ale nie każdy będzie zadowolony z wyjazdu. Więc dla kogo wakacje na Mykonos? Dla osób, które lubią piękne widoki, urocze miasteczka, instagramowe spoty, ekskluzywne hotele, imprezowe klimaty, boho restauracje, eleganckie sklepy i wystawy, ładne i komfortowe plaże, wakacyjny vibe i nie przejmują się wyjazdowym budżetem. Jeżeli jesteś osobą, która nie lubi przepłacać, szuka „prawdziwej” greckiej wyspy, z greckim klimatem, która szuka spokoju, atrakcji i zabytków, to nie wybrałabym Mykonos. Wydaje nam się, że Mykonos jest idealnym kierunkiem wakacyjnym dla tych, którzy lubią wygodę, elegancję i luksus, które chcąć odpocząć na pięknych plażach, lubią fancy podróże i nie mają zamiaru za dużo zwiedzać. Pozostali mogą się rozczarować. My się cieszymy, że zobaczyliśmy wyspę, bo nie można jej odmówić uroku. Ale raczej prędko na nią nie wrócimy, bo to po prostu nie nasze klimaty. Może Was Mykonos zachwyci i to jest w porządku, że każdemu z nas podoba się co innego.
Tak więc czy warto jechać na Mykonos? Zdecydujcie sami. Ja kiedy oglądam te zdjęcia i wspominam wyjazd mam mieszane uczucia. Z jednej strony wyspa nie przypadła nam całkiem do gustu, a z drugiej nie mogę przestać się zachwycać Mykonos Town. Wszyscy w podróży szukamy czego innego, więc nigdy nie będziemy Wam mówić – nie jedźcie tam, bo to beznadziejne miejsce. Zachwycają nas różne rzeczy i między innymi za tę różnorodność kochamy podróże.
Weekend w Amsterdamie to niestety droga zabawa, ale warta swojej ceny. Chociaż miasto ma swoje minusy, to jednak nie można odmówić mu urody i posiadania jednych z najlepszych muzeów na świecie. Jak zaplanować wycieczkę do Amsterdamu na własną rękę? Jak dostać się do Amsterdamu, gdzie spać, co zjeść, jak się poruszać, co zobaczyć, kiedy jechać, jak oszczędzić podczas zwiedzania? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w naszym praktycznym przewodniku z Amsterdamu!
Dojazd do Amsterdamu | Weekend w Amsterdamie
Loty bezpośrednie – z Polski do Amsterdamu latają linie KLM (z Wrocławia, Warszawy, Gdańska i Krakowa i od października z Poznania) i cena w jedną stronę oscyluje zazwyczaj wokół 200-250 zł. Na trasie między Warszawą a Amsterdamem kursują też Polskie Linie Lotnicze, a rozpiętość cenowa jest dość spora. Jednak z reguły da się kupić bilety także po 200-300 zł w jedną stronę, a czasem zdarzają się większe promocje. W ostatnich latach do Amsterdamu latały z Katowic linie Transavia, jednak na ten moment połączenie to zostało zlikwidowane. Niestety, tanie linie lotnicze (Wizzair, Ryanair, EasyJet) do na lotnisko Schiphol nie latają.
Loty do Eindhoven lub Brukseli – Wizzair i Ryanair latają do holenderskiego Eindhoven, a stamtąd już przysłowiowy rzut beretem do Amsterdamu. Ceny biletów na tej trasie są bardzo korzystne, nie ma problemu, żeby kupić bilety w dwie strony poniżej 300 zł. My kupiliśmy po 39 zł w jedną stronę dzięki członkostwu w klubie Wizzaira. Samoloty do Eindhoven latają z wszystkich większych miast w Polsce niemal codziennie. Z Eindhoven można bez najmniejszego problemu dostać się do Amsterdamu pociągiem lub autobusem. Generalnie loty do Eindhoven są w miarę tanie przez cały rok, chociaż ceny zazwyczaj idą w górę w trakcie świąt, wakacji i długich weekendów. Ewentualnie można rozważyć lot z Polski do Brukseli, skąd autobusem lub pociągiem dojedziecie do Amsterdamu w 2-3 godziny. Przykładowo bilet w jedną stronę Flixbusem kosztuje na tej trasie 30-40 zł.
Autobusy – inną opcją jest bezpośredni dojazd z Polski do Holandii autobusem. Na trasie do Amsterdamu z Poznania, Wrocławia czy Warszawy kursuje Flixbus i Sindbad. Ceny biletów nie są aż takie tragiczne, bo można znaleźć bilet w jedną stronę za 120-150 zł. Aczkolwiek 12-15 godzinna jazda w ciasnym autobusie nie należy do najprzyjemniejszych. Chociaż pokonywałam tę trasę autokarem dwa razy i było okej, to jednak moje postrzeganie tej podróży może być nieobiektywne, bo docelowo jechałam do Londynu, a potem do Portugalii 😀
Dojazd z Eindhoven do Amsterdamu | Weekend w Amsterdamie
Z Eindhoven do Amsterdamu można dostać się pociągiem i autobusem. Ceny są raczej mało konkurencyjne. Najtaniej wychodzi Flixbus z lotniska lub miasta, ale tylko pod warunkiem, że kupicie bilety odpowiednio wcześniej. Zdarzają się po 39 zł w jedną stronę, ale im bliżej wyjazdu tym drożej. Tydzień przed naszym wylotem bilet w jedną stronę kosztował już 100 zł. Pociągi i autokary holenderskich firm oferują bilety w podobnych cenach – około 20 euro w jedną stronę. Czas przejazdu jest wynosi zazwyczaj około 1,5 godziny. W sierpniu 2020 jadąć pociągiem konieczna była przesiadka w Bredzie lub Rotterdamie, ze względu na trwające remonty. Bilety na pociąg najlepiej kupić online na tej stronie, co wychodzi nieco taniej, niż bilet kupowany w automacie. Jeżeli chcecie jechać pociągiem, to musicie dojechać z lotniska do centrum miasta na dworzec autobusem miejskiem. Bilet w jedną stronę kosztuje 4 euro z hakiem i kupicie go w automacie w hali przylotów. Rozkłady jazdy można sprawdzić w Google Maps.
Czy lot do Eindhoven się opłaca? | Weekend w Amsterdamie
To zależy. Jeżeli lecicie ze swojego miasta lub lotniska w okolicy i upolujecie tani bilet na przejazd Flixbusem, to tak. Nam się wydawało, że zrobiliśmy deal życia. Ale po podliczeniu kosztów okazało się, że niekoniecznie. Pociąg do Katowic i z powrotem 120 zł, autobus na lotnisko 40 zł, konieczny nocleg 120 zł, 20 euro za przejazd z lotniska do centrum miasta i 80 euro za przejazd pociągiem do Amsterdamu… i wychodzi ładna sumka około 750 zł. Jak to podliczyliśmy, to się za głowę załapałam. Wystarczyło dopłacić stówkę i w tym samym termine mogliśmy polecieć wygodnie prosto z Wrocławia do samego Amsterdamu. A do tego byliśmy bardzo zmęczeni tym dojazdem. Bardzo często podróżujemy w ten sposób, ale w tym przypadku po raz pierwszy okazało się, że metoda zabich skoków i przesiadki niekoniecznie sa tak opłacalne. Także taką opcję polecamy tylko w wypadku, gdy nie macie jakiś dodatkowych opłat typu konieczny nocleg po drodze lub dojazd na lotnisko w Polsce na drugi koniec kraju, a bilety lotnicze i Flixbus faktycznie są tanie. Ewentualnie warto korzystać z tej opcji, kiedy akurat LOT lub KLM są sporo droższe, niż zazwyczaj.
Transfer z lotniska | Weekend w Amsterdamie
Pociągiem – bezpośrednio na dworzec główny w Amsterdamie. Pociągi odjeżdżają z peronu położonego pod samym terminalem. Bilety można kupić w automatach na peronie. W ciągu dnia pociągi kursują średnio co 5-10 minut, nocą co godzinę. Pociągi dojeżdżają do centrum miasta w 15-20 minut. Bilet kosztuje 4,5 euro. Bilety można kupić też na stronie kolei holenderskich. Bilet kupiony w automacie przykłada się do czytnika przed wejściem na peron. Autobusem – linia ekspresowa 397. Pojedyńczy bilet można kupić w biletomatach na lotnisku. Autobusem – linia ekspresowa 397. Pojedyńczy bilet można kupić w biletomatach na lotnisku. Autobus odjeżdża co 7,5 minut z przystanku B17 przy lotnisku (po wyjściu z lotniska na prawo). Nocą linia N97 pokonuje tę samą trasę. Autobusy dojeżdżają bezpośrednio na plac Museumplein, pod Rijskmuseum i Leidseplein. Bilet w jedną stronę kosztuje 6,50 euro, a kupiony od razu w dwie 11,25 euro. Można ściągnąć na telefon aplikację Amsterdam Airport Express i tam kupić bilet oraz zaplanować trasę. Bilet można kupić też na tej stronie. W tym samym miejscu można sprawdzić rozkład jazdy. Naszym zdaniem transfer pociągiem jest wygodniejszą (i tańszą) opcją.
Gdzie spać w Amsterdamie? | Weekend w Amsterdamie
Jak to w dużym mieście, wybór jest olbrzymi. Mamy do wyboru eleganckie hotele, pensjonaty, hostele, kajuty na statkach przycumowanych w kanałach, Airbnb. Noclegi są dość drogie, zwłaszcza w sezonie, dlatego zalecamy jak najwcześniejsze rozpoczęcie poszukiwań hotelu. Hostele jak to hostele, niektóre są byle jaki i niczym się nie wyróżniają, a inne to prawdziwy odlot – pięknie urządzone, zapewniające prywatność, ze sporą przestrzenią wspólną. Poza ścisłym centrum można znaleźć trochę hoteli o wysokim standardzie w przyzwoitych cenach. Najlepiej jest porównać ceny i zobaczyć co się bardziej opłaca, nocleg w centrum czy poza i dojeżdżanie. Chociaż komunikacja miejska w Amsterdamie nie jest bardzo droga, więc prawdopodobnie bardziej będzie się opłacać nocleg poza centrum. Ceny w hostelach zaczynają się od około 100 zł za noc, a w pokojach prywatnych od 200-250 dla dwóch osób i to raczej daleko od centrum.
Hotel New Kit – nowoczesny wieżowiec poza centrum Amsterdamu, hotel trzygwiazdkowy. Czysty i zadbany, nowy, wygodny, ze śniadaniem, miłą obsługą, sprzątaniem, prywatną łazienką, klimatyzacją. W pokojach duże i wygodne łóżka, tv, sejf, suszarki do włosów, ręczniki, kosmetyki – czyli podstawowy zestaw. Możliwość wykupienia śniadań. Pod samym hotelem metro i przystanek tramwajowy. Do centrum 10-20 minut tramwajem. Za dwie noce dla dwóch osób płaciliśmy około 500 zł.
Hotel not hotel – magiczne miejsce. Hotel niczym park rozrywki. Pokoje zrobione w starych vanach albo do których wchodzi się przez ukryte drzwi w bibliotece, niesamowity design, ogrom miejsca, smaczne śniadania, niezwykły klimat, czysto i w dobrej lokalizacji. A co najlepsze, że te najtańsze pokoje w tym hotelu to i tak jedne z najkorzystniejszych opcji w całym Amsterdamie. Za dwie noce dla dwóch osób około 500-600 zł i w górę, w zależności od wybranego standardu pokoju.
Na ile jechać? | Weekend w Amsterdamie
Amsterdam jest idealnym kierunkiem na weekendowy city break. Nawet w ciągu jednego dnia można zobaczyć naprawdę sporo. W weekend można zrobić bardzo dużo, ale na pewno nie da się odwiedzić wszystkich możliwych atrakcji. Na spacer, wizytę w kilka muzeach, rejs po knałach w zupełności wystarczy jeden czy dwa dni. Ale jeżeli ktoś chce intensywnie zwiedzać wszystkie możliwe miejsca, do trzeba liczyć tak co najmniej 3-5 dni. Jak do tego jeszcze doda się wizytę w atrakcjach pod miastem, np. w skansenie Zaanse Schans lub Zamek Muiderslot, to okazuje się, że w mieście można spokojnie spędzić tydzień i mieć co robić. Na szczęście Amsterdam to tego typu miasto, do którego można wracać wielokrotnie i zawsze znajdzie się jeszcze coś ciekawego do zobaczenia. My spędziliśmy w Amsterdamie weekend i mimo, że zwiedzaliśmy bardzo dużo, to jeszcze mamy mnóstwo powodów, by tam wrócić.
Kiedy jechać? | Weekend w Amsterdamie
A na kiedy jechać, to już trudno znaleźć najlepszą odpowiedź. Charakter city breaków jest taki, że można na nie jeździć o każdej porze roku. Jedyne, o czym warto pamiętać, że latem ceny są wyższe i miasto odwiedza więcej turystów. Nas również wymordowały ponad 30-stopniowe temperatury w sierpniu, ale nie wiem, czy tak to zawsze latem wygląda. Pamiętam Amsterdam w kwietniu i we wrześniu i to właśnie we wrześniu podobało mi się najbardziej. A tak poza tym to wydaje mi się, ze to tego typu miasto, które jest pełne turystów przez cały rok. Pod względem pogody, cen i tłoków najlepsze wydają się właśnie miesiące wiosenne lub jesienne.
Co zobaczyć? | Weekend w Amsterdamie
Amsterdam to w głównej mierze świetne muzea i wystawy. Także osoby lubiące tego typu wycieczki powinny być zadowolone. Poza muzeami warto odwiedzić Pałac Królewski, dawne rezydencje kupieckie, browar Heinekena, stadion Ajaxu, Ogród Botaniczny, Foodhallen i Market 33 – także innych atrakcji też się trochę znajdzie. Oprócz tego świetnym pomysłem są rejsy po amsterdamskich kanałach oraz spacery, podczas których można podziwiać piękną holenderską architekturę. Poniżej znajdziecie nasz przewodnik po amsterdamskim atrakcjach:
Tutaj znajdziecie nasz przewodnik kulinarny z Amsterdamu, a poniżej spiszemy wszystko w skrótowej formie:
Rainbowls – na śniadanie; owocowe bowlsy niczym małe dzieła sztuki. Syte, miłe dla oczu, smaczne. Jeden bowls 10 euro
Madame Pancake – pyszne naleśniki amerykańskie na słodko i słono. Świeże owoce, naleśniki syte, ale dość lekkie. Porcja ok 10 euro
Cheesy Cake – puszyste, kolorowe serniki, podobno najlepsze w mieście i ciężko z tym dyskutować. Porcja z aokoło 4-5 euro.
Pier-62 – owoce morza, burgery i fish&chips, świetny stosunek jakości do ceny, duże porcje, pyszna świeża rybka, tanio jak na Amsterdam
Mo’mmo Mozzarella – czyli street food we włoskim stylu, mozzarella w różnych kombinacjach za kilka euro. Polecamy z truflami!
China Sichuan Restaurant – super miejsce na kolację. Duży wybór, potężne porcje, rewelacyjne chińskie jedzenie, ładny wystrój i spoko ceny
Melly’s Cookies – holenderskie wafle w syropie i różnych słodkich dodatkach; piękne to i na dodatek smaczne
Henk’s Herrings – czyli śledź w amsterdamskim wydaniu; zupełnie inny, niż w Polsce, nie tak słony, do tego smaczne dodatki. Łącznie 3 e.
Karta I Amsterdam | Weekend w Amsterdamie
Miasto słynie z fantastycznych muzeów, jednak ceny biletów wstępu mogą przyprawić o zawrót głowy…
Rijskmuseum 20 euro
Muzeum van Gogha 20 euro
Moco Museum 20 euro
Muzeum Morskie 17 euro
Ogród Botaniczny 10 euro
Dom Rembrandta 14 euro
I tak dalej, i tak dalej. Koszta są zawrotne. Jeżeli jednak zależy Wam na zwiedzaniu tych i innych miejsc, to absolutnie najlepszym, co możecie zrobić, jest zakup turystycznej karty I Amsterdam. Ona też tania nie jest, ale jej zakup zwraca się już po wizytach w 3-4 atrakcjach. Do tego w cenę karty wliczona jest możliwość nielimitowanego korzystania z komunikacji miejskiej, godzinny rejs po kanałach i bilety wstępu do kilku atrakcji poza miastem (np. Skansen wiatraków).
Istnieje kilka wariantów karty: 24 godzinna za 65 euro, 48 godzinna za 85 euro, 72 godzinna za 105 euro, 96 godzinna za 120 euro, 120 godzinna za 130 euro. O ile dwa ostatnie warianty są już baardzo drogie, o tyle wersje 1,2 i 3 dniowe naprawdę się opłacają! Mając kartę na 48 godzin, łącznie odwiedziliśmy 9 płatnych atrakcji, 6 razy korzystaliśmy z komunikacji miejskiej i braliśmy udział w rejsie po kanałach. Wszystko to w ciągu niepełnych dwóch dni. Kartę można kupić w oznaczonych punktach na lotnisku lub dworcu kolejowym, a także online. Chociaż ta ostatnia możliwość jest trochę bezsensu, bo bilet kupiony przez internet i tak musi być odebrany w którymś z dwóch ww punktów. Karta jest ważna od momentu jej pierwszego użycia. Bieg ważności karty na zwiedzanie atrakcji i korzystania z komunikacji liczy się osobno. W tej chwili aby wejść do zamkniętych atrakcji, konieczne jest zrobienie rezerwacji na daną godzinę, a kasy biletowe są zamknięte. Kupując pojedynczo wejściówki przez internet od razu robi się rezerwacje daty i płaci za bilet. Posiadacze karty I Amsterdam robią tylko darmową rezerwację, a ich właściwym biletem jest karta. Dzięki temu mogą zmieniać godziny rezerwacji, a kupujący osobne bilety związani są wybraną datą.
Karta Muzealna | Weekend w Amsterdamie
Oprócz karty I Amsterdam mamy do dyspozycji też Kartę Muzealą, która niestety nie jest tak łatwo dostępna. Z góry zaznaczę, że sprawdzi się ona raczej tylko u osób, które na stałe lub przez dłuższy czas mieszkają w Holandii. Dzięki Museumkaart możecie wejść do niemal wszystkich (ponad 400) atrakcji na terenie całej Holandii w ciągu roku. Kartę kupuje się online i zamawia pod wskazany adres tylko na terenie Holandii. Zakup online dostępny jest tylko dla mieszkańców Holandii. Czyli to raczej odpada. No chyba, że będziecie w Amsterdamie co najmniej tydzień. Inną opcją jest zakup karty w jednym z muzeów, w którym znajduje się punkt sprzedaży. Otrzymana karta nie jest właściwą Museumkaart, a kartą tymczasową – ważną przez 31 dni w maksymalnie 5 muzeach. W międzyczasie trzeba na dedykowanej stronie zarejestrować swoją kartę i… zostanie ona wysłana na podany przez Was adres na terenie Holandii. A więc z tej opcji mogą korzystać jedynie osoby, które na stałe mieszkają w Holandii lub wybierają się do kraju na dłużej i mają adres, pod który można wysłać kartę muzealną. Cena karty dla osoby dorosłej wynosi 64,90 euro. Kartę można zamówić na tej stronie.
Amsterdam City Pass Plus | Weekend w Amsterdamie
Zamiast Museumkaart, dla turystów stworzono dedykowaną kartę Amsterdam City Pass Plus. Kartę zamawia się online i nie trzeba jej obierać w żadnym punkcie. W cenę karty wliczony jest rejs po kałanach, transport na lotnisko i wejście do Muzeum van Gogha poza kolejką, a także 20% zniżek do wielu najważniejszych amsterdamskich atrakcji. Do ceny nie jest wliczona komunikacja miejska. Karta nie jest ograniczona do 24 czy 48 godzin – jest ważna przez cały rok. Czy zakup tej karty się opłaca? Zważając na to, że kosztuje ona aż 75 euro, to naszym zdaniem w ogóle się nie opłaca. Za kilka euro mniej możecie kupić kartę I Amsterdam, która uprawnia do nielimitowanego korzystania z komunikacji miejskiej i zwiedzania niemal wszystkich atrakcji w mieście. Jeśli jednak jesteście zainteresowani, to kartę zamówicie tutaj.
Jak zwiedzać Amsterdam? | Weekend w Amsterdamie
Komunikacja miejska w Amsterdamie jest dobrze zorganizowana, a Wy… prawdopodobnie nie będzie z niej korzystać. Chyba, że zaplanujecie zwiedzanie jakiś dalszych dzielnic lub macie nocleg poza centrum miasta. W sumie to chyba wszystkie atrakcje Amsterdamu znajdują się w ścisłym centrum i można do nich dojść pieszo, ewentualnie podjechać jeden czy dwa przystanki, np. do Ogrodu Botanicznego lub z dworca kolejowego do Rijksmuseum. Amsterdam w większości zwiedza się na nogach. A jak już chceliśmy skorzystać z tramwaju lub autobusu to często okazywało się, że nie miało to sensu, bo mieliśmy do przejścia 1 km do muzeum, a dwa na stację metra. Niezłym pomysłem jest również wypożyczenie roweru.
Komunikacja miejska | Weekend w Amsterdamie
Jednak jeżeli chcecie korzystać z komunikacji miejskiej, to po Amsterdamie możecie jeździć metrem, autobusami, tramwajami i w niektórych miejscach pływać promem. Chcąc podróżować po Amsterdamie mamy do wyboru kupowac bilety jednorazowe lub czasowe, a także zakupić kartę przedpłaconą OV-chipkaart.
Rodzaje biletów | Weekend w Amsterdamie
Bilety jednorazowe i czasowe. Bilet 60 – minutowy kosztuje aż 3,20 euro, nocny 4,50 euro. Dlatego o wiele bardziej opłaca się zakup niedrogich biletów czasowych. Bilet 24-godzinny kosztuje 7,5 euro, dwudniowy 12,5 euro, trzydniowy 17 eurom czterodniowy 22 euro, tygodniowy 33 euro. Jeśli więc Wasz nocleg znajduje się poza ścisłym centrum i nie zakupicie karty turystycznej I Amsterdam, to zakup biletów czasowych bardzo się opłaca. Bilet jednorazowy uprawnia do nielimitowanych przesiadek w ciągu 60 minut. Trzeba jednak pamiętać o każdorazowym podbiciu karty przy wejściu i wyjściu z tramwaju/autobusu/metra. Wszystkie rodzaje biletów znajdziecie tutaj.
OV-chipkaart. Uzywając tej karty płacimy za przejechaną odległość, czyli cena bazowa (około 1 euro) plus liczba przejechanych kilometrów pomnożona przez opłatę za jeden kilometr. Brzmi skomplikowanie, ale wszystko ułatwia ten planer podróży – wpisujemy skąd dokąd jedziemy i planer wylicza nam, ile zapłacimy za bilet, a także pokazuje czym i o której dojedziemy na miejsce. Np. przejazd z dworca kolejowego na stację metra położoną najbliżej Rijksmuseum zapłacimy 1,38 euro. Karta przedpłacona nie posiada tak jak np. jak w Londynie, górnego limitu opłat pobieranych za przejazdy. Na karcie musimy posiadać co najmniej 4 euro (w przypadku metra, autobusów i tramwajów; wprzypadku pociągów musi to być minimum 20 euro). Kartę można doładować na 10, 20, 30, 40 lub 50 euro. Wyrobienie tej karty kosztuje aż 7,5 euro. Wchodząc do autobusu/metra/tramwaju przykłądamy kartę do czytnika, wtedy z karty pobierane 4 euro. Wychodząc ze środka komunikacji miejskiej znowu przykłada się kartę do czytnika i wtedy system zatrzymuje u siebie odpowiednią opłatę za przejazd, a resztę zwraca na Waszą kartę. Można ją kupić na dworcach w punktach informacji lub w automatach NS (gdzie kupuje się też bilety kolejowe). Karta może się opłacać, jeżeli zostajemy w Holandii na dłużej. Karta działa nie tylko na komunikację miejską w Amsterdamie, ale i na cały transport zbiorowy w kraju, m.in. pociągi. Jeśli na karcie znajduje się poniżej 30 euro, to możemy np. w kasie na dworcu odebrać środki z karty, za co pobierana jest opłata administracyjna w wysokości 1 euro. Nie zwraca się kosztu wyrobienia karty, czyli 7,5 euro. Jeżeli na karcie jest więcej, niąż 30 euro, wóczas trzeba ją zamknąć i wtedy odzyskacie pieniądze. Więcej o samej karcie możecie przeczytać na tej stronie.
Gdzie kupić? Bilety jednorazowe, czasowe i karty OV można kupić w automatach na przystankach, specjalnych punktach sprzedaży GVB (np. na dworcu kolejowym w Amsterdamie), a także w niektórych tramwajach w specjalnej budce u kasjera, kioskach i na stacjach metra. Nie we wszystkich automatach da się zapłacić gotówką.
Amsterdam Travel Ticket – karta umożliwiająca nielimitowane korzystanie z komunikacji miejskiej i połączeń z lotniskiem Schiphol w ciągu jednego, dwóch lub trzech dni. Połączenia z lotniskiem obejmują korzystanie z pociągów do centrum Amsterdamu oraz autobusów miejskich GVB i Connexxion (tylko 397 oraz N97). Ten rodzaj karty można kupić na lotnisku w centrum informacji turystycznej, w kasach i automatach NS oraz GVB oraz w I Amsterdam Visitor Center. Opcja jednodniowa kosztuje 17 euro, dwudniowa 22,5 euro, a trzydniowa 28 euro. Więcej informacji na temat karty znajdziecie tutaj.
Rejsy po kanałach | Weekend w Amsterdamie
W Amsterdamie działa kilka firm wycieczkowych, które oferują rejsy po kanałach – od podstawowych, po takie z wystawną kolacją i muzyką na pokładzie. Podstawowa wersja godzinnego kursu kosztuje 17 euro i jest też wliczona w ceną karty turystycznej I Amsterdam. Sam rejs średnio nam się podobał. Z jednej strony samo miasto zachwycało, a przewodnik opowiadał pasażerom ciekawostki i historię Amsterdamu. Jednak te rejsy odbywają się na takich dużych łodziach, które są głośne, przepełnione, śmierdzą i są na tyle duże, że nie mogą wszędzie wpłynąć i kursują głównie największymi kanałami. Gdybym miała wybrać się na taki rejs jeszcze raz, zdecydowałabym się na jakąś bardziej kameralną opcją albo nawet i wypożyczyła jakąś łódkę czy rower wodny. W mieście w wielu miejscach można natknąć się na przystanie. Najpopularniejsza jest ta zaraz przed wejściem do dworca kolejowego. Tam w specjalnej budce możecie kupić swoje bilety. Rejsy trwają od około 10 rano do 22 wieczorem. Wybraliśmy się na rejs o zmierzchu, co było średnim pomysłem. Słońce już zaszło, więc nic nie widzieliśmy, a budynki i ulice były jeszcze oświetlone, także mało co było widać. Także lepiej w ciągu dnia lub ciemną nocą. Oprócz takich godzinnych rejsów, moża kupić bilet na Hop on-Hop Off i kursować w ten sposób po całym mieście. Pełną listę przystani i oferowanych wycieczek znajdziecie tutaj.
Ceny w Amsterdamie | Weekend w Amsterdamie
Amsterdam to jedno z droższych europejskich miast, a sprawdzenie stanu konta po powrocie przyprawiło nas o lekki zawał. Nie jest to miejsce, gdzie można zorganizować budżetowy wyjazd. Owszem, są opcje na oszczędniejsze zwiedzanie Amsterdamu, ale wciąż nie zmienia to faktu, że aby znaleźć porządny nocleg, coś zjeść i zobaczyć jakieś biletowane atrakcje, to trzeba sporo zapłacić.
Loty – bezpośrednie są drość drogie, bo średnio się uśmiecha wydać nagle 1000 zł na loty dla dwóch osób, kiedy np. o wiele mniej zapłaciliśmy za loty dla dwójki do Iranu. Loty do Eindhoven są często bardzo tanie, ale tylko bez noclegu po drodze i przy kupieniu tanich biletów dla Flixbusa.
Noclegi – drogie lub bardzo drogie. Im bliżej wyjazdu, tym drożej. Szukając noclegu na 2-3 miesiące przed wylotem, najtańsze opcje oferowały hostele i kajuty na łajbach. Dobrą opcją jest szukanie noclegu poza ścisłym centrum i spacerowanie/dojeżdżanie do miasta. My spaliśmy w super hotelu poza centrum i mieliśmy 20 minut tramwajem spod samego hotelu do centrum i nie było w związku z tym żadnych utrudnień. A nocleg był super i o wiele tańszy, niż w zabytkowym centrum. Raczej ciężko znaleźć coś w centrum poniżej 100 zł za noc dla jednej osoby.
Jedzenie i restauracje – rzadko kiedy robienie listy miejsce, w których chcemy zjeść, zajęło mi aż tyle czasu. Jak na polskie warunki, Amsterdam jest pod tym względem bardzo drogi. Jeśli znajdziecie jakieś miejsce, gdzie za obiad zapłacicie 15 euro, to już jest spoko cena. Zazwyczaj ceny za jeden posiłek oscylują między 15 a 25 euro. Co nas zaskoczyło, to wysokie ceny kuchni włoskiej (np. pizza zazwyczaj kosztuje 10-15 euro) oraz kuchni azjatyckiej (około 20 euro za posiłek). Ale jak się dobrze poszuka, to można coś tam znaleźć w rozsądniejszych cenach. Bardzo polecam Wam zajrzeć do naszego kulinarnego przewodnika z Amsterdamu, bo we wszystkich miejscach, które polecamy, zjecie średnio za 10 euro od osoby!
Sklepy – też jest dość drogo, drożej niż w Polsce. Jeżeli chcecie robić zakupy w centrum to najtaniej jest w sklepach Spar. Unikajcie małych sklepików, bo w tych śpiewają po 4-5 euro za małą butelkę wody.
Komunikacja miejska – akurat jest dość tania jak na tak duże miasto. Chociaż jeżeli macie nocleg w centrum, to korzystanie z autobusów lub metra w ogóle nie jest Wam do szczęścia potrzebne. Transfer z lotniska też jest w bardzo rozsądnych cenach.
Atrakcje – no tu już jest bardzo ciężko, bo wykładanie za każdym razem 20 euro od osoby może nieźle uszczuplić portfel. Na szczęście istnieje karta I Amsterdam, a dzieci poniżej 18 roku życia zwiedzają płatne atrakcje za darmo. Tak poza tym to można przyjechać do Amsterdamu i nie wchodzić do płatnych atrakcji, chociaż byłoby trochę szkoda nie zobaczyć chociaż jednego ze sławnych muzeów.
Podsumowując – jest drogo i trzeba się na to przygotować.
Pozostałe informacje praktyczne | Weekend w Amsterdamie
Dokumenty – Unia Europejska i strefa Schengen, więc dowód lub paszport wystarczy.
Język – znajomość angielskiego jest powszechna, bez problemu dogadacie się w tym języku. Może nawet spotkacie tak jak my na lotnisku pracowników z Polski.
Gniazdka – takie same jak w Polsce
Pamiątki – chyba najlepszą pamiątką będzie cebulka tulipana lub holenderski ser. Z bardziej typowych pamiątek to sami musimy przyznać, że te magnesy przedstawiające Amsterdam są wyjątkowo ładne. Można je zakupić m.in. na targu kwiatowym i w wielu sklepikach w turystycznych miejscach. Najładniejsze pocztówki można znaleźć w sklepach muzealnych.
Bezpieczeństwo – wbrew pozorom Amsterdam uznawany jest za jedno z najbezpieczniejszych miast w Europie. Tak jak w każdym większym mieście trzeba uważać na drobne kradzieże, na rozpędzonych rowerzystów i… na niefotografowanie witryn w dzielnicy czerwonych latarnii, bo można stracić sprzęt lub kilka zębów.
Jak widać wyjazd do Amsterdamu nie jest najtańszą imprezę, a podziwianie sztuki i architektury niderlandzkiej ma swoją cenę. Jednak stolica Holandii jest tego warta. Jaka by nie była, ile wad by nie miała, jednego nie można jej odmówić – nie ma drugiego takiego miasta na świecie. Ze swoimi rowerami, kanałami, kolorowymi kamienicami i wspaniałymi muzeami – trudno Amsterdamu nie lubić. Może nie chcielibyśmy tam mieszkać na stale, ale wrócić i zwiedzać owszem. To jak, przekonaliśmy Was do wyjazdu?