Gdzie jechać w 2024 roku? Lista kierunków na wakacje i wycieczki

Nadal nie wiesz, gdzie jechać w 2024 roku? Jaki kraj wybrać na urlop i wakacje, jakie miasta na city break, a jaki region na objazdówkę i zwiedzanie? Poniżej znajdziesz listę naszych propozycji, opartą o nowe połączenia lotnicze, wydarzenia, atrakcje i inne czynniki, które w tym roku wyróżniają dane destynacje.

Staramy się nie szafować frazesami typu Toskania czy Tajlandia, bo tam albo większość z nas już była, albo chce się wybrać. Nie ma sensu wyliczać oczywistych destynacji, a także takich, które przyciągają ogromny ruch turystyczny. Listy tworzone przez Lonley Planet czy National Geographic wydają się nie mieć większego sensu.

gdzie jechać w 2024

Wystarczy spojrzeć na tegoroczną listę. Wyeksploatowany do granic możliwości Paryż na drugim miejscu listy najlepszych miast do odwiedzenia? I Praga w pierwszej dziesiątce, gdy samo miasto zaczyna borykać się z problemem overtourismu? Chorwacja? Po wakacjach w lipcu w Zadarze możemy powiedzieć jedno – nigdy więcej Chorwacji w sezonie!

Poniższa lista to tak naprawdę spora część naszych aktualnych marzeń i planów. Kto wie, może część z nich uda nam się zrealizować w 2024 roku. Skupiamy się na mniej oczywistych miejscach, więc szykujcie się na morze inspiracji!

Planujesz podróże w 2024 roku? Nasz blog podróżniczy może być świetnym źródłem inspiracji!

Gdzie jechać w 2024 roku? Mapa kierunków

Gdzie jechać w 2024 w Europie?

1. Albania hitem rankigów

Akurat z tym punktem listy stworzonej przez National Geographic możemy się zgodzić. Albania wciąż pozostaje jednym z najciekawszych kierunków podróżniczych ostatnich lat, tylko trzeba wiedzieć, jak ją zwiedzać i jak się do wyjazdu przygotować. Gdzie nie spojrzeć, wszyscy mówią o Albanii jako o jednym z najchętniej wybieranych miejsc na wakacje w 2024 roku. Miej na uwadzę, że w lipcu i sierpniu wybrzeże może być zatłoczone. Albania jest malutkim krajem, w dodatku coraz popularniejszym.

Za to interior Albanii, to dopiero przygoda! Tam wciąż po nieutwardzonych drogach można jeździć z takimi widokami, że głowa mała, a do tego odkrywać miejsca, których nie znajdziesz w Google Maps. W Albanii skosztujesz lokalnych specjałów u gospodyń w spokojnych wsiach, przemierzysz totalnie dzikie lasy i niewiarygodnie piękne góry, zachwycisz się widokami, odkryjesz starożytne miasta, kilometrami nie znajdziesz żadnego noclegu czy zasięgu. Albania, mimo swoich mankamentów, to kraj o niezwykłej urodzie, kulturze, historii, kuchnii i gościnności mieszkańców. Trzeba tylko chcieć ją poznać oraz mieć otwartą głowę i serce. Wówczas łatwo się w niej zakochać.

Wakaje w Albaniiw 2024

O Albanii moglibyśmy pisać i pisać, więc w tym miejscu przekierujemy Cię do naszego przewodnika po tym kraju (e-book), z którego dowiesz się o wielu ciekawych miejscach, jakich nie znajdziesz w żadnym innym przewodniku oraz poznasz wszystkie potrzebne informacje, niezbędne do zaplanowania podróży.

Zważając na rosnącą popularność Albanii, jej niewielkie rozmiary i wciąż rozwijającą się infrastrukturę, zrezygnowalibyśmy z wakacji w Albanii w lipcu, a zwłaszcza w sierpniu. O ile to możliwe polecamy wybrać maj, czerwiec, wrześnień i październik. A jeśli jendak muszą to być wakacje, odradzamy Ksamil, a za to polecamy ukryte plaże i zatoczki między Wlorą a Sarandą.

2. Azory

Czy też odnosisz wrażenie, że odkąd Wizzair uruchomił bezpośrednie połączenia z Polski na Maderę, to chyba nie ma już takiej osoby, która by tam nie była lub nie planowała wyjazdu? A może już byłeś lub byłaś na Maderze i szukasz podobnego, równie pięknego kierunku? W takim razie celuj w Azory. Ten niezwykle zielony archipelag zachwyca naturą: jeziora w kraterach wulkanów, plantacje herbaty, wodospady, bogactwo fauny (wieloryby, delfiny!) i flory, punkty widokowe, klify, szlaki, portugalskie miasteczka z piękną architekturą, gorące źródła, no po prostu – same cuda!

Klify na wybrzeżu Azorów

3. Gdzie jechać w 2024 na wakacje w Europie? Sprawdź Kalabrię!

Kolejny naszym celem podróżniczym na 2024, którym chętnie się tu podzielimy, są odwieczne Włochy.. A konkretnie region mało znany i rzadziej odwiedzany, otoczony przez słynne sąsiadki: Apulię, Toskanię czy Sycylię. Mowa o gorącej Kalabrii. Ileż ten region kryje niespodzianek! W pierwszej kolejności można wymienić plaże, naszym zdaniem piękniejsze niż w Toskanii, okolicach Rzymu, Rimini czy nawet Neapolu.

Wystarczy wspomnieć Capo Vaticano, Zambrone czy niezwykłą Spiaggia dell’Arcomagno. A to nie wszystko, bo lista atrakcji Kalabrii jest długa, począwszy od pięknie położonych miasteczek (Scalea, Scilla, Tropea, Orsomarso) przez górskie parki narodowe, po antyczne ruiny i zamki. Mam ogromną nadzieję, że i my w końcu tam dotrzemy.

Wakacje we Włoszech | Gdzie jecha w 2024
Tropea

4. Bawaria

Ponieważ pod koniec zeszłego roku PKP Intercity uruchomiło nowe połączenie kolejowe z Polski do Monachium, w 2024 mamy świetną okazję do eksplorowania Bawarii bez konieczności lotu samolotem. Bawaria jest regionem niezwykłym pod każdym względem. Nie dość, że zachwyca naturą (dzięki wam, piękne Alpy!), to jeszcze pełno tam ociekających przepychem zamków, pałaców i kościołów (sprawdź Szlak Romantyczny). Po drodze, między alpejskimi jeziorami a królewskimi rezydencjami, zawitasz do średniowiecznych miasteczek, a cały wyjazd okrasisz bawarską, dość nietypową kuchnią (zupa preclowa?!). Do tego Bawaria to świetny kierunek przez cały rok – piękny zarówno latem, jak i zimą.

Bawaria jezioro z górami
Jezioro Eibsee

5. Norwegia nieco mniej znana

Gdy w 2023 roku ponownie odwiedziliśmy Norwegię, wybierając się na Drogę Trolli i w rejs po fiordzie Geiranger, byliśmy wręcz przytłoczeni liczbą turystów (zwłaszcza z Polski!). Niemniej była to zarazem nasza najlepsza weekendowa wycieczka od dłuższego czasu, bo atrakcji w Norwegii co nie miara i naprawdę trudno wrócić z tego kraju niezadowolonym. No, może z wyjątkiem kosztów podróży.

Dlatego tym razem polecimy Ci rejs po fiordzie, ale nie z kategorii tych najsłynniejszych, za to równie pięknym. Mowa o fiordzie Hjørundfjorden, który okazał się absolutnym numerem jeden, jeśli chodzi o ilość podróżniczych zachwytów w zeszłym roku. Bajka to mało powiedziane. Koniecznie zajrzyj do naszego artykułu o tym fiordzie i rozważ wycieczkę do tego przepięknego miejsca.

Prom łynący po fiordzie między górami w Norwegii

6. Północna Hiszpania

Wybrzeże dzikie, majestatyczne i mało znane wśród turystów z Polski. Jak wygląda północna Hiszpania? Potężne klify, długie piaszczyste plaże, wysokie góry, parki narodowe, kolorowe miasteczka, kaniony, wodospady i świetna kuchnia. Na przód wysuwa się Baskonia z zagłębiem rewelacyjnych restauracji i plenerami z Gry o Tron. Podążając na zachód można wybrać się do Kantabrii, Asturii i znanej z Santiago de Compostela Galicji.

W Kantabrii zachwycisz się licznymi jaskiniami i górami Picos de Europa, w których koniecznie skorzystaj z kolejki linowej Teleférico Fuente Dé. Asturia, będąca najbardziej zielonym i deszczowym regionem Hiszpanii, słynie z cydru, serów, kolorowych miasteczek (Oviedo, Cudillero, Luarca) i jezior Covadonga. Z kolei Galicja przyciąga niezwykłym wybrzeżem – w tym klifami na Playa de las Catedrales oraz Parkiem Narodowym Atlantyckich Wysp Galicji (absolutna perełka).

Oczywiście atrakcji jest o wiele więcej. Wspólnym mianownikiem dla wszystkich trzech regionów są wioski rybackie, świetna kuchnia i spektakularne wybrzeże, na przemian z klifami i piaszczystymi plażami. Jeśli nie wiesz gdzie jechać na wakacje w 2024 roku, to wybór północnej Hiszpanii będzie bardzo oryginalnym pomysłem. Zwłaszcza, jeśli nie masz ochoty Costa Brava czy Andaluzję.

Z rzadko polecanych kierunków, które sami planujemy odwiedzić w najbliższym czasie, możemy podzielić się jeszcze tymi pomysłami: na zwiedzanie Akwitania we Francji i generalnie atlantyckie wybrzeże Francji, objazdówka po Irlandii oraz Kornwalia w Wielkiej Brytanii. Z kolei na wakacje Lefkada i Kefalonia w Grecji zamiast Cyklad czy Krety lub Minorka zamiast Majorki. A jeśli jednak Chorwacja, to wyspa Vis.

Gdzie jechać w 2024 poza Europę?

1. Uzbekistan

W marcu LOT rozpocznie realizowanie bezpośredniego połączenia z Polski do Uzbekistanu, dokładnie z Warszawy do Taszkentu. Uzbekistan to jeszcze mało popularny kierunek wśród turystów, gdzie póki co nie dotarł overtourism. Kraje Azji Środkowej wciąż pozostają mało odkrytym kierunkiem, gdzie można zachwycać się historią, architekturą, piękną Samarkandą, gościnnością mieszkańców i cudami dzikiej natury. Podróż do Uzbekistanu to wspaniały pomysł na poznanie nowej kultury, w czym może pomóc nowe połęczenie lotnicze.

Podróż do Uzbekistanu w 2024 roku

2. Arabia Saudyjska

Uzbekistan to niejedyna nowość w siatce połączeń LOT-u. Kolejną destynacją, na której polski przewoźnik zacznie latać w 2024 roku, jest tajemnicza Arabia Saudyjska. Tajemnicza, ponieważ przez lata odizolowana, zamknięta. Do tej pory mało kto mógł i decydował się na wyjazd do największego kraju na Półwyspie Arabskim. Podróż do Arabii Saudyjskiej wciąż wywołuje spore kontrowersje ze względu na opresyjne prawo i politykę prowadzoną przez tamtejszą monarchię absolutną.

Jednak zmiany na lepsze, mimo że powoli, zaczynają się dziać, a coraz więcej zaciekawionych turystów korzysta z nowych połączeń lotniczych do tego kraju. Dlatego warto mieć na uwadze bezpośrednie połączenie LOT-u do Rijadu, stolicy Arabii Saudyjskiej.

Ciekawa podróż w 2024 | Arabia Saudyjska

3. Sokotra

Wspaniały, rzadko wybierany kierunek. Wyprawa na odizolowaną wyspę, jaką jest Sokotra, nie należy do najłatwiejszych. Wyspa wchodzi w skład Jemenu, a samoloty lądują na niej tylko raz w tygodniu. Nie istnieje tam praktycznie żadna infrastruktura, nie tylko turystyczna. Dlatego podróż na Sokotrę to prawdziw przygoda bez luksusów, stałego dostępu do wody, hoteli czy dróg. Za to z namiotami, nieskazitelną naturą i prostotą.

Wyjazd na Sokotrę to dość droga i skomplikowana logistycznie impreza, dlatego najrozsądniejszą opcją jest wyjazd zorganizowany z niewielką grupą. Polecamy Tuk-Tuk Tours, prowadzonym m.in. przez Gosię z bloga Voyagerka. Ich oferta na ten rok przewiduje wyprawy na wyspę, co może Ci zagwarantować niezapomniane doświadczenia. Dla takich bajkowych widoków warto się nieco pomęczyć i wykosztować.

4. Gdzie jechać w 2024 do Azji? Odkryj Koreę Południową

Z naszej perspektywy najciekawszym nowym połączeniem lotniczym LOTu, jest Korea Południowa, z Wrocławia do Seulu. Rzadko się zdarza, że nieczarterowe trasy międzykontynentalne realizowane są z innych lotnisk, niż Warszawa. A że i sama Korea jest naszym marzeniem, to już szukamy biletów na ten rok. Na turystów czeka tam nowoczesna stolica, rajskie plaże wyspy Jeju, piękne Góry Wschodniokoreańskie, Park Narodowym Seoraksan wpisany na listę UNESCO, niezwykłe świątynie czy pola herbaciane Boseong. Korea to świetna alternatywa dla Japonii, a także idealny kierunek dla tych, co już mają za sobą Tajlandię czy Wietnam.

5. Tunezja

Tunezja się odradza – o tym w kontekście Tunezji możemy ostatnio przeczytać najczęściej. Gdy w 2015 roku w wyniku zamachu w Tunnisie ruch turystycznych niemal zamarł, tak po kilku latach wszystko zaczyna wracać do normy. Biura podróży odnotowują wzrost zainteresowania tym kierunkiem. I nic w tym dziwnego, bo Tunezja to wszystko to, co tak cenimy w krajach śródziemnomorskich. A więc bogata historia, której świadectwem są niezwykłe miasta, zabytki i antyczne ruiny. Piękne plaże, z błękitnym i ciepłą wodą. Piaszczyste pustynie, gościnni mieszkańcy, przepyszna kuchnia.

Do tego lot do Tunezji trwa relatywnie krótko, dobra pogoda jest niemal gwarantowana, a ceny wycieczek więcej niż zachęcające. My również mamy na celowniku podróż do Tunezji, ale nie wakacje, tylko objazdówkę. Ileż tam jest wspaniałych miejsc do zobaczenia! Pewnym jest, że Tunezja będzie jednym z najgorętszych kierunków 2024 roku.

Gdzie jechać w 2024 na wakacje | Tunezja

6. Gdzie jechać w 2024 na egzotyczne wakacje? Wybierz Margaritę!

Karaibska wyspa Margarita to nowość biur podróży jeszcze z 2023 roku, jednak pewnie i w tym roku będzie się cieszyć sporą popularnością jako kierunek ciekawy i niesztampowy. Margarita, należąca do Wenezueli, słynie z pięknych, rajskich plaż, z pereł oraz z dwóch parków narodowych. Warto też wyjechać z kurortów w celu odkrywania niemal dziewiczej natury wyspy, czyli gór, lasów deszczowych i wodospadów.

I o ile wypoczynek na plażach Margarity może wydawać się niezbyt różny od wakacji choćby na Dominikanie, tak już oferta wypoczynku połączona z objazdówką, robi się bardzo zachęcająca. Biuro podróży Rainbow ma w ofercie także wycieczki objazdowe, które wydają się świetnym wyborem w ucieczce przed polską zimą. Jeśli nie wiesz, gdzie jechać w 2024 na egzotyczne wakacje z biurem podróży, na pewno warto rozważyć słoneczną Margaritę.

Wyspa Margarita | Gdzie jechać w 2024 roku na egzotyczne wakacje

Nasze pozostałe marzenia i pomysły na to, gdzie jechać w 2024 roku poza Europę: Salvador w Brazylii, do którego od niedawna można dolecieć bezpośrednio. Etopia, o ile zostanie oficjalnie potwierdzone bezpośrednie połączenie z Warszawy do Addis Abeba. Do tego Oman, Martynika i środkowy Meksyk. I Peru, dokładnie Lima, w której restauracja Cental została ponownie wybrana najlepszym lokalem gastronomicznym świata.

Gdzie jechać w 2024 na city break?

1. Kair/Giza

Powód jest jeden – nowe Wielkie Muzeum Egipskie w Gizie (na przeciwko Kairu), największy tego typu obiekt na świecie. Oczywiście atrakcji turystycznych w obu miastach jest o wiele więcej. Jednak niedawne, od lat przekładane otwarcie Muzeum Egipskiego, jest wydarzeniem na tyle ciekawym i istotnym, że warto zaplanować wycieczkę do Egiptu właśnie teraz. Zwłaszcza, że mamy dostęp do bezpośrednich połączeń do Kairu.

2. Gdzie jechać w 2024 na city break we Włoszech? Do Perugii!

Jest to dość nowe połączenie Ryanaira z Krakowa, a jak do tego dodać fakt, że sama Perugia to miasto przepiękne, wychodzi nam idealny kierunek na city break w 2024 roku. Szukasz mniej ikonicznego miasta, niż Rzym, Wenecja czy Florencja, a zarazem łakniesz włoskiego klimatu, architektury, kuchni i historii? Perugia będzie świetnym wyborem!

Perugia we Włoszech | Gdzie jechać w 2024 na city break

3. Brema

To miasto położone w północnych Niemczech ostatnio zyskuje na popularności, a coraz więcej blogerów poleca zorganizować tam city break. I w ogóle nas to nie dziwi, ponieważ Brema, uznawana za jedno z najpiękniejszych niemieckich miast, prezentuje się niezwykle bajkowo! Jeśli szukasz pomysłu gdzie jechać w 2024 roku na city break blisko od Polski, a do tego nie samolotem, rozważ pomysł wyjazdu pociągiem ze Szczecina do Lubeki i Bremy. Zwłaszcza, jeśli widziałeś/aś już Berlin czy Drezno.

Zabytkowe kamieniczki na rynku w Bremie

4. Tartu i Helsinki

A może by tak Europejska Stolica Kultury 2024, czyli estońskie Tartu? Miasto niewielkie, acz ciekawe. Turystów może zaciekawić ładna architektura, kameralny klimat, liczne wydarzenia kulturalne, kilka ciekawych muzeów. Co więcej, city break w Tartu warto połączyć z wizytą w stolicy Estonii, w Tallinie. Każde z nich można zwiedzić w jeden dzień. Dodatkowym plusem jest fakt, że linie lotnicze Finnair uruchomiły nowe połączenie z Wrocławia do Helsinek. Daje nam to możliwość wygodnego eksplorowania tamtej części Europy. Z Helsinek do Tallina dostaniesz się promem w 2,5 godziny, nawet za kilkanaście euro.

Port w Helsinkach
Helsinki

5. Gdzie jechać w 2024 na city break w Polsce?

Do Poznania! I już tłumaczymy, dlaczego. Po pierwsze, odzyskaliśmy Rynek ;). Po drugie, w zeszłym roku restauracje w Poznaniu zostały wyróżnione przez przewodnik Michelin (w tym jedna gwiazdką). Poznań pod względem kulinarnym rozwija się z prędkością światła, a rewelacyjne knajpki wyrastają tu jak grzyby po deszczu.

Poza tym nie jest to tak zatłoczone i turystyczne miasto, jak chociażby Kraków czy Gdańsk. Do tego posiada kilka naprawdę ciekawych i unikalnych atrakcji. Wystarczy wspomnieć ciekawe Centrum Szyfrów Enigma, klimatyczne Jeżyce, Bramę Poznania czy Muzeum Rogala Świętomarcińskiego i Muzeum Pyry.

6. Toledo

To niezwykłe miasto znajduje się rzut beretem od Madrytu. Co jest tak wyjątkowego w Toledo, że warto tam pojechać w 2024 roku? Można powiedzieć, że wszystko! Wspaniała architektura, bogato zdobione kościoły, interesujące muzea, świetne widoki i wszystko to, czym może się tylko poszczycić dawna stolica kraju. Toledo jest świetnym kierunkiem na city break. Zwłaszcza, jeśli masz już za sobą Madryt, Barcelonę czy Sewillę, a marzysz o wycieczce do Hiszpanii. W końcu to jedno z najcenniejszych pod względem historycznym i turystycznym miast w Hiszpanii.

Toledo | Gdzie jechać w 2024 na city break

Z naszych pozostałych marzeń i pomysłów gdzie jechać w 2024 na city break. Bath w Anglii, Colmar w Alzacji, Salzburg i Graz w Austrii oraz Goteborg w Szwecji.

Może masz jeszcze jakieś inne pomysły na to, gdzie warto pojehać w 2024 roku? Daj znać w komentarzu!

Udanych podróży, Magda

Zdjęcia pochodzą z serwisów Pixabay i Unsplash (Poza Albanią, Bawarią, Norwegią i Helsinkami).

Rejs po fiordach w Norwegii. Jak go zaplanować?

Rejs po fiordach był naszym marzeniem, które spodziewaliśmy się spełnić na dalekiej i dostatniej emeryturze. Kiedy to, w naszym pozytywnym wyobrażeniu, nie będziemy musieli przejmować się budżetem i zrealizujemy wszystkie swoje zachcianki, na które wcześniej nie mogliśmy sobie pozwolić. Niespodziewanie przyszło nam to marzenie ziścić o wiele wcześniej, niż śmieliśmy w ogóle o tym myśleć. Okazało się, że norweskie fiordy są w naszym zasięgu, więc skorzystaliśmy z okazji, by ulec wręcz mistycznemu urokowi skandynawskiej natury.

Artykuł został zaktualizowany w 2022 roku. Podane w nim godziny i ceny aktualne są na ten rok. Mimo wszystko warto sprawdzić aktualne godziny i ceny na oficjalnych stronach, do których odsyłami w tekście w konkretnych linkach.

Widok na fiord | Rejs po fiordach w Norwegii

Czy było warto? Jak zaplanować rejs po fiordach w Norwegii? Gdzie zacząć, jak kupić bilety na rejs po fiordach, ile to kosztuje? W tym przewodniku znajdziecie opis i zdjęcia fiordów, a także atrakcji w ich okolicach oraz informacje praktyczne o tym, jak taki rejs zorganizować.

Popularne marzenie | Rejs po fiordach w Norwegii

Wiele artykułów na temat norweskich fiordów zaczyna się w ten sam sposób. To było nasze marzenie lub marzyliśmy o tym od lat. Okazuje się, że fiordy w Norwegii są bardzo popularnym marzeniem i nasze głowy także ono zaprzątało. Nie spodziewaliśmy się jednak, że tak szybko przyjdzie nam owo marzenie spełnić. I Wy też możecie to zrobić. Skoro to czytacie, to z pewnością jesteście już świadomi urody norweskich fiordów. A jeśli jeszcze jej nie odkryliście i zastanawiacie się, o co takie halo z tymi fiordami, to zapraszamy Was w podróż subtelną, acz majestatyczną, zapierającą dech w piersiach. Do miejsca, gdzie dzieją się cuda.

Fiordy w zimie | Rejs po fiordach w Norwegii

Norweskie fiordy | Rejs po fiordach w Norwegii

Tam, gdzie morze wcina się głęboką doliną w ląd i żłobi rozgałęzione wodne drogi między górami, tam odbywa się wspaniały spektakl natury. Morze Norweskie zalało zatoki polodowcowe, tworząc zajwisko niewiarygodnie piękne – fiordy. W Norwegii znajdziecie nie trzy czy cztery fiordy, nawet nie dziesiątki, tylko setki fiordów, uznawanych za jedne z największych cudów natury. Drogie marzenie, które prawdopodobnie ma spora część z Was.

Ta wodna plątanina otoczona jest przez strome szczyty po których można wędrować, a z których spływają setki wodospadów. Między górami rozciągają się jeziora, lodowce, zielone doliny, a gdzie niegdzie wysrastają czerwone plamki niewielkich, norweskich domków. Bujne lasy, rwące potoki, zielone łąki są tutaj zwyczajnym krajobrazem, który dosłownie wbija nas w ziemię. Człowiek tu się nie panoszy. Owszem, od czasu do czasu między tymi wszystkimi krajobrazami wybija się kamienna dzwonnica kościoła czy mała wioska, jednak to wszystko wydaje się niczym, jest ledwie cieniem cywilizacji, małą kropką na mapie, otoczoną z każdej strony przez wszechobecną, nieskażoną przyrodę.

Kolorowe domki przy fiordach | Rejs po fiordach w Norwegii

Strome zbocza gór zdają się schodzić pionowo do wody, w której odbija się ich obraz, a także cień białych obłoków sunących po niebie. Barwa wody zmienia się w zależności od pory dnia i roku. Fiordy zakręcają, owijają się wokół poszczególnych pasm i szczytów, przechodzą w załomy, czasem biegną prosto lub delikatnym łukiem. Dzięki temu za każdym zakrętem czeka na nas kolejny wspaniały krajobraz, nowy widok zapierajacy dech z wrażenia. Nad wszystkim szybują wysoko mewy, a gdy odwiedzacie Norwegię wiosną lub latem, zachłyśniecie się widokiem zielonych traw i kolorowych kwiatów, sadów i drzew.

Ciepły Prąd Zatokowy powoduje, że w Norwegii zachodniej panuje łagodny klimat,  a w słonych wodach fiordów żyją foki, morświny i wiele gatunków ryb. Spośród tysięcy fiordów, niektóre z nich nazywane są ikonicznymi, często występują na pocztówkach, a nawet zostały wpisane na listę UNESCO.

Góry otaczające fiordy | Rejs po fiordach w Norwegii

Naeroyfjord i Aurlandsfjord | Rejs po fiordach w Norwegii

Kraina Fiordów znajduje się w zachodniej Norwegii, w okolicach miasta Bergen. Najdłuższym i najgłębszym norweskim (a zarazem europejskim) fiordem jest Sognefjord, którego głębokość przekracza aż 1300 metrów, a długość 200 kilometrów! Liczne rozgałęzienia fiordów, ich szerokość i stosunkowo łatwy dostęp do nich powodują, że po niektórych fiordach można pływać statkami lub kajakami, co uznaje się za najlepszy sposób ich podziwiania.

Sognefjord posiada dwie wyjątkowe odnogi, Naeroyfjord oraz Aurlandsfjorden, należące do tych najsłynniejszych, które można zwiedzać z pokładu statku i o których Wam dzisiaj opowiem. Ten pierwszy został wpisany na listę UNESCO. Liczy sobie 17 kilometrów długości, otaczają go strzeliste góry, a w najwęższym miejscu ma jedynie 250 metrów – wrażenie spektakularne. Rejs promem zaczyna się w niewielkiej wiosce Gudvangen, dalej prom przedziera się przez Naeroyfjord, a następnie wypływa na szerokie wody prawie 30-kilometrowego Aurlandsfjord, by dobić do portu w wiosce Flam. 

Plan wyjazdu do Norwegii | Rejs po fiordach w Norwegii

Naszym miastem startowym, tak jak większości turystów wybierających się nad fiordy, było Bergen. Początkowo chcieliśmy udać się na wycieczkę „Norway in a nutshell”, jednak po przeliczeniu kosztów okazało się, że jest to zupełnie bezsensu. Możecie przeczytać o tym w naszym artykule. Dlatego postanowiliśmy posiłkować się planem wycieczki Norway in a nutshell, trochę ją uzrozmaicić i zrobić to samodzielnie, bez zbędnych dodatkowych opłat. Nasza podróż do Norwegii trwała weekend, od piątku wieczór do niedzieli, ale sama wycieczka nad fiordy – tylko jeden, pełny dzień.

Trasę, która odbyliśmy, można oczywiście modyfikować, a nad fiordami spędzić nawet tydzień, odpowiednio dodając do planu kolejne atrakcje w okolicy. Wszystkie bilety kupowaliśmy samodzielnie, przez internet z wyprzedzeniem. Pokażemy Wam jak zaplanować rejs fiordami krok po kroku. Jest to plan intensywny, ale w pełni satysfakcjonujący.

Wodospady nad fiordami | Rejs po fiordach w Norwegii

Weekend w okolicach Bergen | Rejs po fiordach w Norwegii

A więc jak wyglądała nasza trasa? Przylecieliśmy do Bergen w piątek po południu z Gdańska. W sobotę rano wsiedliśmy do pociągu do Voss. Zwiedziliśmy miasteczko i ciekawy wąwóz w okolicy. Z Voss mieliśmy autobus do Gudvangen (chociaż ostatecznie jechaliśmy taksówką, ale to już inna historia, przeczytacie o niej w akapicie z informacjami praktycznymi). W Gudvangen wsiedliśmy na prom, którym płynęłiśmy przez fiordy aż do wioski Flam. Po zwiedzeniu Flam wjechaliśmy busem na platformę widokową Stegastein, z której rozciąga się spektakularny widok na Aurlandsfjord. Wróciliśmy do Flam, gdzie wsiedliśmy do zabytkowej kolei Flamsbana, która zawiozła nas do Myrdal. W Myrdal przesiedliśmy się do szybkiego pociągu do Bergen, gdzie wracaliśmy na noc. W niedzielę zwiedzaliśmy Bergen i popołudniowym lotem wracaliśmy do Polski. Przepis wprost idealny na ciekawe spędzenie weekendu poza Polską.

Widok ze statku na fiord | Rejs po fiordach w Norwegii

Istotne modyfikacje planu | Rejs po fiordach w Norwegii

Nasz plan był tak ułożony, że ostatni przystanek wycieczki przypadał w Myrdal. Na miejscu okazało się, że Myrdal to jeden peron i trzy domy na krzyż. Co prawda w wiosce ma swój start najsławniejsza trasa rowerowa w Norwegii, Rallarvegen, jednakże w śnieżnej zadymie jaka nas zastała na miejscu, nie było mowy o żadnym spacerze, droga była nieprzejezdna. Musieliśmy więc prawie 3 godziny czekać na stacji na pociąg powrotny do Bergen. Dłuższy postój w Myrdal ma sens raczej tylko latem, kiedy możecie udać się na wędrówkę po słynnej trasie i macie więcej czasu w okolicy. Zimą to była strata czasu.

Bergen | Rejs po fiordach w Norwegii
Bergen

Dlatego też chcieliśmy przedstawić Wam trasę wyjazdu z pewnymi modyfikacjami, mianowicie – zrobienie całej pętli na odwrót. Zamiast z Bergen do Voss, dojechać rano pociągiem z Bergen do Myrdal i zrobić identyczną wycieczkę jak nasza, tylko od końca. Wtedy nie zmarnujecie w Myrdal zbyt wiele czasu. Zaletą zorganizowania wycieczki od drugiej strony jest też fakt, że widoki podziwiane z kolei Flamsbana wydają nam się lepsze, jeśli jedzie się z Myrdal do Flam, a nie na odwrót. Jadąc z Flam do Myrdal pociąg ciągle wspina się pod górę, zostawiając za sobą dość szybko widoki. Jadąc z Myrdal, co chwilę otwiera się przed Wami szeroki widok na kolejne doliny i wodospady, na wszystko patrzycie bardziej z góry.

Trasa przejazdu koleją Flamsbana | Rejs po fiordach w Norwegii

Wycieczka zimą

Szkopuł tkwi w tym, że jeśli zaplanujecie trasę w trakcie zimy od strony Myrdal, to według rozkładów, do Gudvangen dopłyniecie promem dopiero o godzinie 17. Co najmniej kolejną godzinę zajmie Wam dojazd do Voss, a tym samym prawdopodobnie nie zdążycie przed zachodem słońca zobaczyć wąwozu Bordalsgjelet. Od Was więc zależy, od której strony zaczniecie. Ta trasa to tak naprawdę pętla i można ją rozpocząć w każdym punkcie, np. pominąć Voss i wąwóz i dojechać od razu autobusem z Bergen na prom w Gudvangen.

Z jednej strony szkoda nam straconego czasu w Myrdal, z drugiej strony udało nam się za dnia zobaczyć Voss i wąwóz. Nasza trasa od strony Voss z pewnością będzie fajna do zrealizowania latem, kiedy dzień jest dłuższy i będziecie mieli sporo czasu na eksplorowanie okolicy Myrdal a jeśli nie interesuje Was Myrdal, to latem też lepiej będzie zacząć wycieczkę od tej miejscowości, traktując ją jedynie jako punkt przesiadkowy. Zimą wybór zależy już od Was – czy wolicie spędzić dużo czasu na stacji i zobaczyć wąwóz, czy obyć się bez czekania, ale i zwiedzania Bordalsgjelet.

Widok z gór na fiordy | Rejs po fiordach w Norwegii

Bergen | Rejs po fiordach w Norwegii

Bergen jest przeurocze! Rozkapryszona pogoda nieco utrudniała nam zwiedzanie, ale mimo to od razu odczuliśmy, że to bardzo klimatyczne miasto. Może to kwestia pierwszego razu w Norwegii i pierwszej styczności z norweskim miastem, ale Bergen nas zachwyciło. Kolorami i wspaniałą śnieżną oprawą, przez która przebijały się już pierwsze oznaki wiosny.

W Bergen warto zwiedzić zabytkową dzielnicę Bryggen (przepiękna! Zwłaszcza rząd kolorowych domków na tle ośnieżonych gór), a także wjechać kolejką na wzgórze Floyen i stamtąd ruszyć na spokojną wędrówkę po szczytach otaczających Bergen, między innymi na urokliwą górę z pięknym widokiem, Ulriken. Oprócz tego warto odwiedzić port i targ rybny, Muzeum Hanzeatyckie, Håkonshallen, Bryggens Museum, skandynawski drewniany kościół przypominający świątynię Wang, Fantoft stavkirke, ewentualnie Muzeum Morskie czy Muzeum Historii.

W Bergen znajdzie się sporo ciekawych zabytków, ale naszym zdaniem najlepszym sposobem na zwiedzanie miasta, jest powolny spacer po przepięknych, białych dzielnicach miasta oraz po najstarszej części Bergen, Bryggen. Bergen odwiedziliśmy z końcem zimy i zadbane białe budynki zachwyciły nas wystrojem, tym jak były zadbane oraz licznymi kwiatami, które przebijały się przez ostatnie śniegi. Bergen to super miasto na krótki city break, nawet bez rejsu po fiordach.

Atrakcje w Bergen | Rejs po fiordach w Norwegii
Zima w Bergen | Rejs po fiordach w Norwegii

Voss | Rejs po fiordach w Norwegii

Pociąg z Bergen do Voss, odjazd o 06:19, koszt biletu – 207 koron (94 zł). Bilety można kupić tu. Ok. 2,5 godzin na zwiedzanie Voss i wąwozu Bordalsgjelet. 

Trasa kolejowa z Bergen do Voss jest przepiękna! Niewysokie góry, gęste lasy, rwące potoki, wodospady, kolorowe wioski. W pustym wagonie lataliśmy od jednego okna do drugiego, próbując zapamiętać każdy detal tej podróży. Samo Voss specjalnie nas nie zachwyciło. Jest to norweska stolica sportów ekstremalnych, w okolicy możecie pojeździć na nartach, próbować windsurfingu czy skakać ze spadochronami – co dusza zapragnie. Voss jest ładnie położone, nad sporym jeziorem, ale w samej miejscowości nie ma zbyt wielu atrakcji do zwiedzania. Na szczęście w okolicy można obejrzeć kilka przyrodniczych perełek, na których polecamy Wam się skupić, jeśli macie tylko jeden dzień na tę wycieczkę.

Alternatywa: jeśli Wasza wycieczka jest dłuższa, niż jeden dzień, to w okolicy Voss warto zobaczyć liczne wodospady, m.in. Tvindefossen

Wąwóz Bordalsgjelet | Rejs po fiordach w Norwegii

Pieszo, około 1,5-2 h godzin w dwie strony łącznie z przejściem wąwozu, robieniem zdjęć itp. Atrakcja darmowa, czynna całą dobę przez cały rok.

Wąwóz Bordalsgjelet | Rejs po fiordach w Norwegii
Wąwóz Bordalsgjelet

Leży tuż za granicami miasteczka Voss i to na nim skupiłabym się podczas pobytu w okolicy. Do wąwozu można dojść w około 20-30 minut z centrum Voss malowniczą drogą prowadzącą nad jeziorem. Po drodze towarzyszyć Wam będą ciekawe widoki. Wejście do wąwozu jest łatwo dostępne, a sam Bordalsgjeket – krótki, ale zachwycajácy.

Ścieżka przyklejona do ostrych krawędzi skały, prowadzi aż do balkonu widokowego na wodospad. Trasa jest bardzo malownicza, ulokowana mniej więcej w połowie wysokości – znajduje się poniżej szczytu gór otaczających wąwóz, ale wysoko nad jego dnem. Huk rzeki zagøusza wszystkie myśli. Widok mokrych, niemal czarnych, pionowych skał obrośniętych mchem i rwącej, krystalicznej wody – zapiera dech w piersiach. Wąwóz Bordalsgjelet to pierwszy cud natury, jaki zobaczycie tego dnia, a który bardzo podkręci Wam apetyt na więcej.

Gudvangen | Rejs po fiordach w Norwegii

Autobus Nor-way z Voss do Gudvangen o 10:45, przejazd ok. 50 minut, bilet 140 koron (czyli ok. 64 zø). Bilety można kupić tu. Istotne: jeśli macie możliwość i zgadza się to z pozostałymi godzinami odjazdów w trakcie tej wycieczki, spróbujcie skorzystać z oferty innego przewoźnika, np. Nettbuss. Dlaczego, o tym przeczytacie pod koniec przewodnika w akapicie o naszych błędach podczas wycieczki. Pół godziny na spacer po Gudvangen .

Nærøyfjord | Rejs po fiordach w Norwegii

Z Voss do Gudvangen dojedziecie autobusem. Już sama trasa między miasteczkami sprawia, że będziecie mieć nosy przyklejone do szyby. Największą atrakcją mijaną po drodze są spektakularne wodospady. Krajobraz będzie szybko się zmieniał i prędko zauważycie, że wspinacie się coraz wyżej. Nie tylko krajobraz zmienia się szybko, bo i pogoda, fundując nam istną przeplatankę. Od śnieżycy, po ostre słońce i mgłę. Droga wiodąca tuż przy niewzruszonej tafli wody i pomiędzy górami, jest niezwykła.

Im bliżej Gudvangen, tym piękniej. A już najlepiej jest na sam koniec, kiedy tuż przed wioską góry zdają się otaczać nas ze wszystkich stron, nawet od nieba. Sama osada jest naprawdę maleńka, gdyż jej rozwój utrudniało położenie. Gudvangen, choć niewielkie, ważne jest z punktu widzenia historii – to właśnie stąd wypłynęło wiele statków Wikingów na podbój Wysp Brytyjskich. Obecnie można zwiedzać tu pradawną osadę Wikingów.

Alternatywa: Jeśli dysponujecie większą ilością czasu i na miejscu zostajecie dłużej niż jeden dzień, warto udać się na spacer przepiękną ścieżką do miejscowości Bakka.

Między fiordami | Rejs po fiordach w Norwegii

Rejs rozpoczyna się o 12 w południe i trwa dwie godziny z hakiem. Nowoczesny, elektryczny statek z restauracją i barem na pokładzie (piwo za 90 koron). Bilety kupicie tu. Można kupić bilety w jedną lub dwie strony, na potrzeby tego planu kupujecie tylko w jedną, z Gudvangen do Flam. Bilet dla jednej osoby kosztuje 530 NOK koron (ok. 242 zł). Prom elektryczny odpływa z Gudavangen dwa razy dziennie, o godzinie 12:00 i 17:50 latem, a zimą o 12:00 i 17:30 (stan na 2022 rok).

Zmienna pogoda nad fiordami | Rejs po fiordach w Norwegii

TIP: są dwa rodzaje promów. Zimą kursują tylko promy elektryczne, te droższe wspomniane wyżej. W sezonie, czyli od końca kwietnia do końca października, po fiordach pływają także duże promy (w 2019 roku kosztowało to 295 NOK, rejsy odbywały się codziennie o 08:45, 10:45, 11:15, 13:00, 13:45, 15:15 i 16:00, w październiku rzadziej; obecnie brak rozkładów i cen na 2022 roku, niewiadomo czy rejsy będą wznowione ze względu na covid-19). Jeśli te ceny nadal się utrzymają, będzie to o wiele mniejszy koszt niż za bilet na prom elektryczny. Bilety na te większe i tańsze promy kupicie tu.

Jak wyglądał rejs?

Już pierwszy moment, kiedy prom odbił od brzegu, wprawił nas w zachwyt. Wysokie góry zdają się szczelnie otaczać dolinę wypełnioną granatową wodą, chociaż ich szczyty były przez większość rejsu spowite we mgle i nie dostrzegaliśmy ich końca. Przyglądając się dolnym partiom pasma górskiego, mogliśmy już dostrzec wyraźne oznaki wiosny, chociaż wyższe połacie góry wciąż tonęły w białej zimie. Wiał tak silny wiatr, że ledwo byliśmy w stanie ustać na nogach, a pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie.

Gdzieniegdzie można dostrzec malowniczo położone domki w cieniu gór, które zdają się być zamieszkiwane przez krasnoludki – tak silnie kontrastują z wielkością okolicznych szczytów. Tego jednego dnia widzieliśmy więcej wodospadów, niż przez całe nasze życie. Płynąc fiordami można ich podziwiać dosłownie setki. Niewielkie i ukryte, wysokie i spektakularne, pojedyncze i rozgałęzione.

Z każdym przebytym w głąb fiordu kilometrem, coraz trudniej było nam uwierzyć, że jest to miejsce rzeczywiste. Fiordy w tej zimowej okrasie okazały się wyjątkowo majestatyczne. Ten surowy krajobraz i bliskość natury sprawiły, że norweska przyroda wydała się nam wręcz mistyczna i baśniowa. Każdy jeden zakręt, kolejny wyłom, kolejny wodospad powodował, że z naszych ust dobywały się kolejny westchnienia zachwytu. Mimo że dech w piersiach zapierały nam nie tylko widoki, ale i przeraźliwy wiatr. Nie przeszkadzał nam on jednak i wciąż trwaliśmy na zewnątrz pokładu, obejmując wzrokiem tyle ile się da.

Widoki ze statku płynącego po fiordach | Rejs po fiordach w Norwegii
Fiordy w marcu | Rejs po fiordach w Norwegii

Ciężko jest opisać zwykłymi słowami piękno tego miejsca, a niestety ze względu na paskudne warunki pogodowe, nasze zdjęcia do najlepszych nie należą. Liczymy jednak, że chociaż w ułamku powiedzą Wam to, czego my nie umiemy – że warto tam jechać, warto wydać każdą złotówkę, by ten jeden raz zobaczyć takie cuda. Nasz pierwszy dzień w Norwegii i rejs po fiordach stał się zarazem jednym z naszych najpiękniejszych podróżniczych dni.

Norweskie fiordy | Rejs po fiordach w Norwegii
Najpiękniejszy widok na fiord | Rejs po fiordach w Norwegii
Zamglone fiordy | Rejs po fiordach w Norwegii

Stegastein | Rejs po fiordach w Norwegii

Po dopłynięciu do Flam od razu udajcie się do busa czekającegow porcie. Bus odjeżdża o godzinie 14:15 spod portu, do którego przypłyniecie, czeka na ludzi wysiadających z promu, więc trzeba się pośpieszyć. 30 minut zajmuje dojazd na platformę widokową, na górze macie około pół godziny, w drodze powrotnej zatrzymujecie się na jeszcze jednym punkcie widokowym, znajdującym się poniżej Stegastein. Bilet w dwie strony dla jednej osoby kosztuje 360 koron (ok 164 zł).  Bilety można kupić tu, chociaż bardziej polecam zrobić to na miejscu, po sprawdzeniu warunków pogodowych. Zimą busy z Flam do Stegastein odjeżdżają jeszcze o godzinie 10 rano i 12, z kolei latem – regularnie co godzinę lub pół godziny od 09:00 do 17:00. Jeżeli do portu we Flam dopłyniecie tańszym promem wspomnianym wcześniej, na miejscu będziecie o godzinie 15:00, a do busa na Stegastein wsiądziecie od razu po opuszczeniu promu. 

Stegastein | Rejs po fiordach w Norwegii

Stegastein, to szklano-drewniana platforma widokowa wzniesiona na wysokości 650 metrów nad fiordem Aurlandsfjorden. To jeden z najlepszych i najbardziej panoramicznych widoków na norweskie fiordy. Na punkt trafiliśmy podczas  potężnej zawiei śnieżnej, ale tym razem mieliśmy sporo szczęscia. Początkowo nie było nic widać na 2 metry do przodu. Ale po 20 minutach oczekiwania i kilku odmrożonych kończynach, ukazał nam się taki widok, jak na powyższych zdjęciach. Sztos! Warunki pogodowe i widoczność nie były najlepsze, ale jesteśmy wdzięczni, że udało nam się zobaczyć cokolwiek.

Platforma widokowa Stegastein | Rejs po fiordach w Norwegii

Alternatywa: Jeśli zotajecie w okolicy na dłużej niż jeden dzień, koniecznie rozważcie wędrówkę na szczyt Prest. Nie możemy odżałować, że zabrakło nam na to czasu. Zdjęcia tego szlaku, które oglądamy w internecie, przyprawiają o dreszcze przyjemności. Coś niebywałego! Szlak na Prest zaczyna się kawałek dalej na parkingu za platformą widokową Stegastein.

Flam | Rejs po fiordach w Norwegii

Po powrocie do Flam macie czas na spacer po miasteczku, zwiedzanie muzeum czy zakup pamiątek.

Flam jest najbardziej znanym miasteczkiem w okolicach fiordów i Bergen. Chociaż zamieszkuje je ledwie kilkaset osób, to rocznie odwiedza kilka milionów turystów. Zaletą Flam jest spektakularne położenie. U końca (lub u początku, zależy jak na to spojrzeć) jednego z najpiękniejszych fiordów na świecie, między wysokimi górami i zielonymi łąkami. We Flam można zwiedzić darmowe Muzeum Kolei czy wybrać się na spacer do Wodospadu Brekkefossen. To natura jest gwiazdą tego dnia, więc małe miasteczka typu Flam czy Gudvangen, to tylko przyjemne dodatki, ładnie prezentujące się na tle gór. Swą popularność Flam zawdzięcza właśnie portowi, z którego wypływają statki oraz kolei Flamsbana, o której przeczytacie w kolejnych akapitach.

Muzeum Kolei we Flam | Rejs po fiordach w Norwegii

Alternatywa: Dysponując większą ilością czasu warto przespacerować się (lub dojechać autem/rowerem) do położonej 8 kilometrów dalej miejscowości Aurland, spokojniejszej i naszym zdaniem ładniejszej wersji Flam.

Fiordy z lotu ptaka | Rejs po fiordach w Norwegii

Kolej Flamsbana | Rejs po fiordach w Norwegii

Ze Stegastein do Flam wrócicie prawdopodobnie o godzinie 15:30 (zakładając, że do Flam dopłyniecie tym droższym, elektrycznym promem o 14:15). Wasz pociąg Flamsbana odjeżdża o 16:50 (zimą), a jeśli podróżujecie latem, to o 17:25 lub 18:40. Bilety kosztują 500 koron (228 zł), a kupicie je tu. Z kolei tutaj znajdziecie szczegółowy rozkład jazdy kolei Flamsbana. Przejazd trwa 50 minut. 

Flamsbana | Rejs po fiordach w Norwegii

Kolej Flamsbana uznawana jest za najpiękniejszą trasę kolejową w Skandynawii. Jest też jedną z najbardziej stromych linii kolejowych na normalnym torze i biegnie między wioską Flam a Myrdal. Ledwie 20 kilometrów długości, po drodze 20 tuneli, średnia prędkość – 30 km/h. Jakie są nasze odczucia? Przede wszystkim widzieliśmy piękną, wręcz bajkową zimę. Do tego dziesiątki wodospadów, dolin, górskich szczytów, kolorowych norweskich wiosek. Im wyżej się wspinaliśmy, tym więcej śniegu było dookoła.

Widoki z zabytkowego pociągu Flamsbana |Rejs po fiordach w Norwegii

Niestety niemal połowa trasy to przejazd tunelami, co jeszcze mocniej skraca wrażenia z i tak już krótkiej podróży (około godzinna jazda). Jednak za każdym razem gdy wyjeżdżaliśmy z takiego tuneli, krajobraz zmieniał się diametralnie, a przez wszystkie wagony przetaczała się fala westchnień i zachwytów turystów przyklejonych nosami do szyb. Trasa jest krótka, ale faktycznie te kilka panoram dosłownie zwala z nóg. Skoro droga wyglądała tak niezwykle podczas zimy, to jak pięknie musi tam być w środku lata?

W pociągu dosłownie dostaliśmy obłędu i skakaliśmy od okna do okna, robiąc zdjęcia i filmy. Może urok tego miejsca nie jest aż tak dobrze widoczny na zdjęciach, bo nie tak łatwo jest fotografować w ruchu, przez szybę, pod wieczór, ale musicie nam uwierzyć na słowo, że jest pięknie. Albo pojechać i samemu sprawdzić.

Myrdal i powrót do Bergen| Rejs po fiordach w Norwegii

Ostatni pociąg z Myrdal do Bergen odjeżdża o 21:20, czyli na stacji macie do przeczekania bardzo dużo czasu. Jeśli jedziecie zimą i Wam się poszczęści, a na drodze nie będzie zalegał śnieg, może uda się zrobić jakiś przyjemny spacer. Jeśli jedziecie latem, warto zwiedzić okolicę. Bilet powrotny do Bergen kosztuje 314 NOK (143 zł). Bilety kupione na ostatnią chwilę mogą być droższe. Kupicie je tu

Myrdal | Rejs po fiordach w Norwegii

Myrdal to maleńka wioska, w której za bardzo nie ma co robić. Lepiej jest latem, kiedy można wędrować po okolicznych górach czy trasie Rallarvegen. Jeśli wybieracie się do Norwegii zimą, prawdopodobnie ze względu na pogodę będziecie musieli oczekiwać na pociąg do Bergen na stacji. Pamiętajcie, że całą wycieczkę możecie zacząć też od tej strony, właśnie od Myrdal. Latem uda się Wam wówczas zrealizować cały plan, ceny będą takie same, a rozkłady jazdy możecie sprawdzić w podanych w tym przewodniku wyszukiwarkach. Jednak zimą możecie nie zdążyć zwiedzić okolic Voss, zwłaszcza wąwozu, bo uniemożliwi Wam to wczesny zachód słońca.

Stacja kolejowa w Myrdal | Rejs po fiordach w Norwegii
Stacja kolejowa w Myrdal

Rejs po fiordach w zimie – czy warto?

Jak to widać na zdjęciach, pogoda była wyjątkowo niesprzyjająca. Norwegię odwiedziliśmy w najmniej dogodnym ku temu momencie – na przełomie lutego i marca. Bo ani nie było zieleni, słońca, kolorów i bezchmurnego nieba, ani ostrej zimy, kiedy biel gór odcina się wyraźnie w tafli niezmąconej wody. Nie była to też złota jesień, tylko szaro bura, nieprzyjemna chlapa przychodząca wraz z początkiem wiosny. A mimo to, rejs po fiordach zachwycił nas jak mało co dotychczas – nie ma więc chyba lepszej rekomendacji, by wybrać się w te okolice.

Statki pływają po fiordach przez cały rok, więc warto tu się wybrać bez względu na porę roku – w końcu fiordy zachwycają bez przerwy. Rejs zimą jest świetnym pomysłem. Wystarczy obejrzeć zdjęcia w internecie – granatowe niebo, nieruchoma woda, ośnieżone szczyty. O takich fiordach marzyliśmy, jednak nasz wybór terminu podróży okazał się dość niefortunny. Nie żałujemy, ale w planach mamy powtórzenie tej samej trasy, tylko latem. Zalety lata – dobra pogoda, minusy – mnóstwo turystów i wyższe ceny. Zalety zimy – spokój, cisza, niski sezon, niższe ceny, wady – bardzo niepewna pogoda. To od Was zależy czy podejmiecie ryzyko i udacie się na rejs po fiordach zimą.

Gdybyśmy mieli jeszcze raz wybierać, zdecydowalibyśmy się albo na grudzień/styczeń, albo na miesiące letnie. Luty, marzec, to tak ni w pięć, ni w dziesięć. Wyjazd był wspaniały, ale pogoda dała nam się nieźle w kość.

Fiordy zimą, czy to ma sens? | Rejs po fiordach w Norwegii

Co zrobilibyśmy inaczej? | Rejs po fiordach w Norwegii

Czyli uczcie się na naszych błędach !!!

Inny termin rejsu – Wybralibyśmy inny termin podróży. Rejs po fiordach z trakcie zimy jest fajny, pod warunkiem, że wszędzie dookoła leży jeszcze śnieg. A luty i marzec to nieciekawa plucha, silny wiatr (dzień wcześniej odwołano rejs z powodu zbyt silnych porywów wiatru) i ogólnie najmniej sprzyjająca zwiedzaniu atmosfera.

Kupno biletów – Jeśli jednak wybieracie się w okresie jesienno zimowym, nie kupowałabym wcześniej biletów tylko robiłabym to na miejscu lub przez internet w trakcie wycieczki. Dzień przed naszym pobytem w Norwegii rejs został odwołany z powodu paskudnej pogody. Więc gdy kupicie bilety na wszystkie etapy podróży, a rejs się nie odbędzie, to macie problem. A tak zawsze możecie w pewnym momencie zawrócić.

Wcześniejsze kupowanie biletów ma sens w sezonie, kiedy obłożenie turystów jest ogromne i na ostatnią chwilę może zabraknąć dla Was miejsc. W zimie nie jest to konieczne, bo i ruch turystyczny jest mniejszy. Nie powinno być problemu z kupowaniem biletów w ostatnim momencie. Wcześniejsze kupowanie biletów na Stegastein jest w ogóle strzałem w kolano. Nie warto, bo pogoda w Norwegii zmienia się jak w kalejdoskopie. Podczas Waszej wycieczki może świecić słońce, ale jak już dostaniecie się do Flam, na górze może nic nie widać. Bilety lepiej kupić już na miejscu po przekonaniu się, jakie zastaliście warunki atmosferyczne.

Wnętrze pociągu Flamsbana | Rejs po fiordach w Norwegii
Wnętrze pociągu Flamsbana

Informacje praktyczne – Jak zaplanować rejs po fiordach w Norwegii?

Loty do Bergen

Linie Wizzair latają do Bergen z Gdańska, Katowic, Warszawy, Krakowa i Szczecina. Rozstrzał cenowy jest spory, bo za bilet w jedną stronę można zapłacić nawet kilkaset zł, w zależności od terminu wyjazdu i momentu zakupu biletów. Na szczęście często można znaleźć bilety po 39 zł w jedną stronę, głównie poza sezonem – sami również zakupiliśmy bilety w tej cenie. Najbardziej opłaca się lecieć z Gdańska, bo stamtąd samoloty latają do Bergen codziennie z wyjątkiem wtorków i sobót, a z innych miast tylko po dwa razy w tygodniu. Poza tym loty z Gdańska do Bergen są zazwyczaj najtańsze i bardzo łatwo jest znaleźć bilety po 39, 59 czy 89 zł w jedną stronę.  Warto trochę poszukać i obserwować ceny przed wyjazdem.

Transfer z lotniska w Bergen

Tramwaj nr 1, odjeżdża spod lotniska co 10 minut, do centrum miasta jedzie 45 minut, bilety można kupić w automatach płacąc kartą lub gotówką (37 koron). Rozkład jazdy można sprawdzić tu. Z lotniska do Bergen kursują też co 20 minut autobusy Flybussen, jednak jest to opcja droższa – bilet w jedną stronę kosztuje 118 koron, a 185 w dwie. Rozkłady jazdy można sprawdzić (i też kupić bilety) tu.

Gdzie spać w Bergen?

Już dwa razy się przekonaliśmy, że w tak drogich krajach jak Norwegia, o wiele bardziej opłaca się rezerwować nocleg przez Airbnb, niż przez np. Booking. Tutaj znajdziecie nasz nocleg zarezerwowany przez Airbnb. Za pokój 4-osobowy płaciliśmy 107 dolarów, a za dwójkę około 80 dolarów (jechaliśmy dużą grupą). Mieszkanie jest super ładnie i zadbane – dobrze wyposażona kuchnia, przyjemny salon, czyste łazienki, pokoje proste, ale wygodne. I najlepszy widok z balkonu na Bergen, super! Mieszkanie nie jest położone w samym centrum miasta, ale w mniej niż pół godziny można dojść tam spacerem lub w kilka minut podjechać autobusem z przystanków zlokalizowanych tuż obok budynku.

Gdzie zjeść w Bergen?

Polecamy przejść się na targ rybny w porcie w Bergen i spróbować sushi, kanapek czy sałatek z rybą. Pyszne świeże i jak na Norwegię, nie aż tak drogie. W ostateczności w mieście znajdziecie Mcdonalda.

Jedzenie w Norwegii 

Jeśli Wasza podróż jest krótka, proponuję dokupić mały bagaż na lot i trochę jedzenia w Polsce. Sami również tak robimy w przypadku wycieczek do Norwegii i zawsze się sprawdza. Ewentualnie można kupić coś w Cafe Deli Luca – sklepach, które znajdują się często przy dworcach, stacjach benzynowych itp. W tych lokalach w miarę sensownych cenach znajdziecie smaczne kanapki, makarony, burgery, wrapy i tego typu jedzenie. Nie jest to wyszukane, ale w norweskich warunkach nie pogardziliśmy takimi cenami za coś ciepłego na ząb.

Komunikacja miejska w Bergen

Miasto posiada świetną komunikację miejską. Polecamy ściągnąć na telefon aplikację Skyss, dzięki której możecie kupić bilety na przejazd (37 koron bilet 90-minutowy). Łatwe i przyjemne w obsłudze. W tej apce sprawdzicie też rozkłady jazdy autobusów, to takie coś jak nasze „jak dojadę”.

Wąwóz Bordalsgjelet

Trasa z Voss do wąwozu w dwie strony wynosi 5 kilometrów i jest łatwa do pokonania. Sezon na wizytę w wąwozie trwa od maja do września, ale tak naprawdę można odwiedzać go przez cały rok. Należy uważać na śliskie kamienie. Trasa jest ogólnodostępna, niebiletowana i nietrudna – chociaż trzeba w kilku miejscach zejść i z powrotem wejść po kamienistych, śliskich stopniach. Drogę z dworca kolejowego w Voss do wąwozu można łatwo sprawdzić w Google Maps.

Zniżki studenckie w pociągach w Norwegii

Co istotne, bardzo wiele stron internetowych i grup podróżniczych twierdzi, że zniżki studenckie nie obowiązują w norweskich pociągach. Nie jest to prawda. Posiadam tylko i wyłącznie zwykłą zieloną legitymację studencką, nie mam karty ISIC ani żadnej innej legitymacji. Napisaliśmy w tej sprawie przed wyjazdem do kolei NSB. Otrzymaliśmy odpowiedź, że mogę kupić bilety studenckie ze swoją polską legitymacją. A w pociągach nawet nikt o to nie pytał. Wyjątkiem jest kolej Flamsbana, tam zniżki studenckie nie obowiązują (ale dla dzieci do 17 roku życia już tak).

Rozkłady jazdy

Pamiętajcie, żeby przed każdym wyjazdem sprawdzić AKTUALNE rozkłady jazdy. Godziny odjazdów mogą się zmienić w każdej chwili, a my możemy nie zdążyć z aktualizacją przewodnika. Pamiętajcie również, że rejsy po fiordach odbywają się według dwóch rozkładów – zimowego i letniego. Powyższy plan dotyczy rozkładu zimowego, kiedy kursów w ciągu dnia jest o wiele mniej. Na wszystkich stronach, które podaliśmy w tym przewodniku, możecie sprawdzić godziny odjazdów/odpłynięć wiosną i latem i ułożyć własny plan. Ceny biletów będą identyczne, jak podane tutaj (no chyba, że przewoźnicy coś w tej kwestii zmienią).

Koszt wyjazdu

Uwzględniając kurs z marca 2019 roku, za wycieczkę zapłaciliśmy 688 zł. A z moimi zniżkami studenckimi na pociąg wyniosło nas to jeszcze mniej. Identyczny plan wyjazdu zrealizowany w ramach „wycieczki” Norway in a nutshell to koszt 830 zł. Robiąc to na własną rękę zaoszczędziliśmy łącznie 300 zł, które mogliśmy poświęcić m.in. na loty lub nocleg w Bergen. Do 688 zł trzeba doliczyć 190 zł za dwa noclegi oraz 78 zł za loty. Większość jedzenia przywieźliśmy z Polski.

Na miejscu jedliśmy sushi na targu rybnym za 70 koron, kanapkę za 50 koron w Cafe Deli Luca i cztery razy korzystaliśmy z komunikacji miejskiej, w tym dojazdu na lotnisko (4 x 37 koron). Czyli łącznie na osobę wydaliśmy około 1066 zł. Gdybyśmy nie kupowali jedzenia i odpuścili sobie komunikację miejską, wyszłoby mniej niż 1000 zł. Oczywiście nie wliczając w to przejazdu taksówką. No i da się to zrobić taniej. Można odpuścić Stegastein, można jechać do Gudvangen komunikacją miejską zamiast Nor-wayem, można płynąć tańszym i większym promem, zamiast elektrykiem. Wyszło dużo jak na krótki weekend, ale warto. Nie żałujemy ani złotówki. A jeździliśmy taksówką po Norwegii, więc wiemy o czym mówimy 😀

Aktualizacja 2022. Ze względu na wzrost cen, obecnie zorganizowanie samwgo dnia nad fiordami to koszt ponad 900 zł za osobę.

Rejs po fiordach w Norwegii – czy warto? 

To miejsce jest tak magiczne, że nie sposób w pełni oddać mu sprawiedliwość i uhonorować to piękno. To trzeba zobaczyć na własne oczy. Może nie mamy aż tak dużej siły perswazji, a nasze zdjęcia w ułamku nawet nie pokazują emocji, jakie towarzyszą podziwianiu takich widoków. Pozostaje nam jedynie namawiać Was, byście nie żałowali ani jednej złotówki. Bo nawet tylko jeden dzień w raju wart jest każdej sumy.

Magda

Jak zorganizować rejs po fiordach w Norwegii?
Początek wiosny w Norwegii, Bergen | Rejs po fiordach w Norwegii

Tutaj znajdziecie informacje praktyczne na temat wycieczki Norway in a nutshell

Preikestolen i Stavanger – informacje praktyczne

Preikestolen, czyli skalną półkę w Norwegii (zwaną też Amboną lub Pulpit Rock), widzieliśmy na zdjęciach dziesiątki razy. Jako jedna z głównych atrakcji Norwegii i jedno z najbardziej widokowych miejsc nie tylko w tym kraju, ale i w ogóle na świecie, Preikestolen co rusz trafia to na łamy magazynów podróżo-krajoznawczych, na blogi, do filmów i na zdjęcia zamieszczane w internecie, książek czy różnorakich albumów. Nie da się zaplanować wyjazdu do Norwegii i nie potknąć się gdzieś o zdjęcia Preikestolen. Tak, to popularne miejsce. Tak, wydawało nam się, że już nam się opatrzyło i nie spodziewaliśmy się większego zaskoczenia po tym miejscu. A jednak, kiedy po żmudnej wędrówce zza zakrętu wyłonił się TEN widok, to mocno nas – lekko mówiąc – zatkało. 

Jak wygląda Preikestolen ?

Preikestolen okazał się miejscem, które wryło nas w ziemię. Lecicie do Norwegii i wspinacie się po ten konkretny widok, który obił się o Wasze oczy już tysiące razy. Określona panorama – góry, niebo, woda, skalna półka. Zazwyczaj w tej samej konfiguracji, te same ujęcia, podobne kadry, bo i ciężko o jakąś innowacyjność w miejscu, które dziennie fotografuje setki osób. Ale oglądając zdjęcia w domu, nie zdajemy sobie sprawy z ogromu tego miejsca. Z wygodnej kanapy nie doceniamy trudu, jaki trzeba włożyć, by ten widok zobaczyć (tak, dla nas to był trud). Przez ekran monitora nie jesteśmy w stanie ogarnąć przestrzeni Preikestolen. Ani potęgi gór, a tym bardziej, przytłaczającej wręcz wysokości. Nie poczujecie silnego wiatru na twarzy, oddziaływania pogody zmieniającej się jak w kalejdoskopie. A przede wszystkim, nie poczujecie się malutcy wobec potęgi przyrody. Jak my uwielbiamy to uczucie! Mimo, że przytłacza i pokazuje, jak mało miejsca na świecie każdy z nas zajmuje, to także otumania, wpływa na wszystkie zmysły i chwyta za serce. To jest uzależniające.

Połączenie wody i gór to coś, co uwielbiamy podziwiać podczas podróży. Domyślamy się, że i na Was ten duet robi wrażenie. W końcu jakżeby można byłoby pozostawać obojętnym na takie zestawienie? Zwłaszcza, gdy możemy podziwiać je z takiej perspektywy, z takiej wysokości. Preikestolen to z pewnością jedno z najbardziej fotogenicznych miejsc, jakie przyszło nam oglądać, a zarazem jeden z najlepszych panoramicznych widoków na fiordy. Kilka tygodni wcześniej mieliśmy okazję podziwiać fiordy w okolicy Bergen, ze spektakularnej platformy widokowej Stegastein i wydawało nam się, że już mocniej fiordami zachwycić się nie można. A Preikestolen bije Stegastein na głowę!

Na Preikestolen mamy szerszą perspektywę, możemy dostrzec więcej. Widzimy nie tylko „pierwszą linię” gór, ale ich całe połacie, aż po horyzont. Przez te góry przebija się na wylot szeroka i długa wstęga wody, która mieni się najróżniejszymi odcieniami koloru niebieskiego. Im mocniej zaświeci słońce, tym lepiej widoczna staje się turkusowa barwa wody. Momentami aż strach podchodzić do krawędzi skał, bo wysokość się zatrważająca. Wychylając się trochę poza nią aż trudno uwierzyć, że wdrapaliśmy się tak wysoko. Momentami w wodzie u naszych stóp odbijają się obłoki, które otulają niebo nie dość szczelnie, bo co rusz oślepia nas intensywne słońce. Odwracając głowę można zobaczyć pięknie wijący się fiord i dolinę, którą rzeźbi, a którą otaczają zielone już, łagodne góry. Oglądane z półki skalnej wodospady, których wody spadają kaskadami do fiordu, wydają się mieć ledwie kilka centymetrów wysokości. Jednolitą taflę wody przecina co jakiś czas statek lub motorówka, pozostawiająca po sobie spienioną smugę.

Jak wygląda szlak na Preikestolen?

O ile podziwianie widoków z Pulpit Rock było jednym z najpiękniejszych doświadczeń w naszym życiu, o tyle zdobycie tego punktu okazało się dla nas mordęgą. Gdyby Preikestolen okazał się nie być wart tego całego trudu, to byłabym na górze bardzo, ale to bardzo niezadowolona. Na szczęście widok z góry okazał się na tyle fenomenalny, że mogłam wybaczyć temu miejscu całą resztę.

Przechodząc do konkretów, szlak na Preikestolen był dla mnie zwyczajnie nudny. Oczywiście, co człowiek to opinia i pewnie znajdzie się wiele osób, które powie, że wręcz przeciwnie. Każdemu podoba się co innego, nam niestety szlak na Preikestolen do gustu nie przypadł. W większości wiedzie przez las, śliskich kamieniach i stopniach, dlatego cały czas trzeba patrzeć pod nogi. Wiadomo, ma on kilka swoich momentów, na przykład kiedy trasa wiedzie przez drewnianą ścieżkę przez niewielkie mokradła lub po dużych skałach między jeziorkami. Jednak są to tylko przebłyski i przez większość czasu nie ma na co popatrzeć, a jedyną rozrywką może być obserwacja lasu lub pleców osób wędrujących przed nami. Pamiętajcie jednak, że jest to nasza subiektywna opinia i kto wie, sami może szlakiem się zachwycicie.

Czy Preikestolen jest zatłoczone?

Drugi minus stanowi fakt, że szlak jest piekielnie zatłoczony. Wcześniej nie pomyślałam, że będzie mi to przeszkadzać, jednak jak dotąd jeszcze nigdzie nie doświadczyłam na szlaku takiego tłoku. Kolejka przed Tobą, wyminąć nie ma jak, turyści zatrzymują się w połowie marszu, żeby zrobić sobie zdjęcie na tle jakiegoś drzewka, a z tyłu drepczą Wam już niecierpliwie po piętach i chuchają w kark. Tłok jest ogromny, zainteresowanie Preikestolen jest ogromne i trzeba się z tym pogodzić.

Wskazówka: najgorzej na szlaku jest po przyjeździe autobusu. Kiedy wszyscy w tym samym czasie ruszają w drogę, warto przeczekać około pół godziny, jak największa fala turystów przejdzie. Pierwsze 20 minut szlaku jest w takim tłumie nie do zniesienia, a przecież nie wchodziliśmy na Preikestolen jeszcze w szczycie sezonu. Na początku co chwilę zatrzymaliśmy się, żeby przepuścić coraz to nowych przybyłych turystów i w końcu poskutkowało – droga się względnie uspokoiła. Przez resztę wspinaczki mieliśmy zazwyczaj chociaż wolne 50 metrów przed i za nami. W niektórych miejscach korek się kumulował, zazwyczaj w jakimś trudniejszym momencie szlaku. Co prawda mijaliśmy po drodze osoby, które dojechały pod Preikestolen indywidualnie, ale najgorsze tłumy już były za nami. Innym sposobem jest rozpoczęcie wędrówki bardzo wczesnym rankiem lub popołudniem, kiedy turystów jest już mniej. Warto też przemyśleć wyprawę na początku sezonu, właśnie na przykład w kwietniu lub maju, jednak pogoda w tych miesiącach jest z pewnością bardziej niepewna, niż na przykład w lipcu.

Na samej skalnej półce ludzi było sporo, ale nie aż tak bardzo, jak tego oczekiwaliśmy. Myśleliśmy, że będzie gorzej. A może to dlatego, że nastawiliśmy się już na to wcześniej, że nie będziemy mieli Preikestolen na wyłączność. Na skałach powyżej skalnej półki, skąd rozprościerają się najlesze widoki, nie było prawie nikogo. Co jakiś czas na górę wspięło się kilka osób, ale w porównaniu z samą półką i szlakiem, było tam już bardzo spokojnie.

Czy szlak na Preikestolen jest trudny?

Z reguły staramy się nie udzielać rad w stylu, że w tych i tych górach jest łatwo/trudno, ponieważ wszystko zależy od naszych osobistych predyspozycji. Trasa liczy sobie 8 kilometrów w dwie strony, w większości po kamiennych schodach. Chociaż całość to istna przeplatanka – raz na dół, raz pod górę, znowu na dół i po chwili jeszcze bardziej pod górę. Droga składa się głównie z kamieni, które były bardzo mokre (mimo, że podczas naszej wizyty deszcz nie padał) i trzeba było uważać na nogi. Szlak jest oznaczony jako średniozaawansowany. Dla osób, które uprawiają jakiś sport i mają dobrą kondycję, jego przejście nie powinno stanowić większego wyzwania. Podobnie dla osób, które często chodzą po górach, przejście trasy na Preikestolen będzie łatwym zadaniem. Po drodze mijaliśmy zarówno dzieci, jak i emerytów, także każdy powinien dać radę.

Trzeba jednak brać pod uwagę, że bez kondycji nieźle się zmachacie. Dla nas to była męczarnia, bo ostatnie miesiące spędziliśmy pracując/studiując przed komputerami, bez żadnego ruchu, a nawet wyjazdów. Nie mając dobrej kondycji zmęczyliśmy się okropnie, chociaż czytając przed wyjazdem inne blogi, spodziewaliśmy się lekkiego spacerku. Sugerujący takie informacje autorzy powinny jednak brać pod uwagę, że każdy z nas ma inną kondycję i kategoryczne stwierdzenia w  stylu 'szlak jest łatwy/trudny”, mogą wprowadzić w błąd. Wszędzie można natrafić na informację, że wejście na górę zajmuje od jednej do dwóch godzin.  Nam zajęło to trzy godziny, a zdjęć wcale dużo nie mamy. Tak więc wskazania co do czasu przejścia trasy trzeba brać z przymrużeniem oka i przez pryzmat własnych możliwości. Naszym zdaniem szlak jest średniozaawansowany. Łatwy nie jest, ale do trudnych też nie należy. Jest też dobrze oznaczony, więc na pewno się nie zgubicie. 

Ile czasu poświęcić na Preikestolen ?

Tak jak pisaliśmy we wcześniejszym akapicie, najczęściej można spotkać informację, że na górę wchodzi się średnio w 1,5- 2 godziny, a schodzi w 1,5 godziny. Nam to zajęło jednak 3 godziny na górę i dwie w dół. Do tego szkoda jest schodzić na dół po piętnastu minutach i warto na półce skalnej spędzić trochę więcej czasu, by nacieszyć się widokiem. Trzeba też doliczyć czas na dojazd ze Stavanger – 40 minut promem, 30 minut autobusem/autem w jedną stronę. Na Preikestolen najlepiej jest przeznaczyć jeden dzień, chociaż wejście na górę można połączyć np. ze zwiedzaniem Stavanger lub innej okolicznej atrakcji. Plusem jest to, że latem dni w Norwegii są bardzo długie, dlatego macie sporo czasu do zachodu słońca i wędrówkę możecie zacząć nawet późnym popołudniem (pamiętając o ostatnim promie wracającym do Stavanger. Chyba, że nocleg macie gdzieś w okolicy Preikestolen).

Kiedy wchodzić na Preikestolen?

Preikestolen w teorii jest dostępne przez cały rok, ale w praktyce wejście na górę zimą może okazać się trudne, a nawet niewykonalne. Warunki pogodowe i śnieg mogą skutecznie utrudnić i uniemożliwić zdobycie Preikestolen, poza tym widoczność w miesiącach jesienno-zimowych może być ograniczona. Sezon na Preikestolen trwa od kwietnia do października i właśnie w okresie letnim mamy największe szanse na dobrą pogodę i porządną widoczność. Wtedy też z kolei Preikestolen jest najbardziej oblegane, więc do nas należy decyzja – ryzykujemy wycieczkę zimą, kiedy może się zdarzyć, że nic nie zobaczymy, czy lecimy tam latem, mamy duże prawdopodobieństwo dobrej pogody, ale gwarantowany tłok na szlaku.

Jak się ubrać na Preikestolen i co ze sobą zabrać ?

Przede wszystkim wygodnie. Dobre buty to podstawa. Jasne, w adidasach też dacie radę, ale nie będzie to najrozsądniejsze rozwiązanie. Szlak jest kamienisty, śliski i mokry. Bardzo łatwo o wywrotkę i wypadek, a kostki pracują cały czas. Nie wyobrażam sobie wejścia na Preikestolen bez porządnych górskich butów. Na pewno przyda się kurtka przeciwdeszczowa, bo pogoda w Norwegii lubi zaskakiwać. Na górze jest też chłodniej, niż na dole. W połowie maja ochoczo wciągnęliśmy na zmarznięte głowy czapki. Przy szlaku nie ma żadnych sklepów ani toalet. Dobrze jest mieć zapas wody, jakieś przekąski i oczywiście apteczkę. Na początku szlaku przy parkingu znajduje się schronisko, gdzie można skorzystać z toalety, wypić coś ciepłego już zjeść, na przykład zupę dnia za 98 koron.

Bezpieczeństwo na Preikestolen

Osoby z lękiem wysokości mogą się na Preikestolen nie czuć komfortowo. Wysokość jest ogromna i robi wrażenie. Szlak pod koniec nie jest zabezpieczony w żaden sposób, nie znajdziecie tam żadnych murków, poręczy czy łańcuchów. Wychylając się trzeba bardzo uważać, a nawet lepiej nie podchodzić na sam skraj przepaści. Na Preikestolen zdarzały się już wypadki śmiertelne i to z tak prozaicznych powodów, jak chęć zrobienia sobie fajnego zdjęcia… bezpieczeństwo i rozsądek przede wszystkim! My woleliśmy do skraju półki skalnej nie podchodzić, a super zdjęcia mamy zrobione z odpowiedniej, bezpiecznej odległości.

Najlepszy widok na Pulpit Rock

Żeby oglądać Pulpit Rock z góry, musicie się wspiąć nieco wyżej po krótkim, acz wymagającym szlaku. Zaczyna się on po prawej stronie zaraz przed wejściem na Pulpit Rock i jest oznaczony tabliczką, także bez trudu drogę znajdziecie. Trudność polega na tym, że po szlaku trzeba się trochę wspinać i ja, mimo, że mam 172 centymetry wzrostu, bez pomocy Marcina nie dałabym rady. Ale tak jak w przypadku kondycji, to bardziej indywidualna sprawa i każdy może sobie tam poradzić inaczej. Wejście jest bardzo krótkie i już po kilku minutach można oglądać półkę skalną z góry. Fajne jest to, że wbrew pozorom nie ma tam wielu osób. Gdy weszliśmy na wyższy poziom, na górze była mała grupka, jednak po chwili zebrała się do schodzenia, także punkt widokowy mieliśmy tylko dla siebie. Kilka minut przed dojściem na Pulpit Rock w pewnym momencie ścieżka odbija na prawo i można tamtędy dojść na kolejny, jeszcze wyżej położony punkt widokowy na półkę, jednak my z tej trasy nie korzystaliśmy.

Preikestolen

Jak dojechać do Preikestolen ?

Wejście na Preikestolen jest świetnym pomysłem na weekendowy wyjazd. Jak dostać się do Preikestolen?

  • lot do Stavanger – Linie Wizzair z Gdańska, Katowic i Szczecina. Wielką zaletą jest to, że bilety do Norwegii kupowane u tej linii lotniczej są z reguły bardzo tanie. My za swoje zapłaciliśmy 39 zł (bez zniżki Wizzair cena wynosiła 59 zł.) w jedną stronę. Oczywiście rozstrzał cenowy potrafi być spory, ale wiedząc ile te bilety potrafią kosztować, warto poczekać na promocję lub wybrać inny termin wyjazdu. Sami za loty nie zapłacilibyśmy więcej, niż 60 zł w jedną stronę, bo byłoby to przepłacenie. Najdroższe bilety obowiązują zazwyczaj w lipcu i sierpniu, dlatego warto kupić je z wyprzedzeniem albo zaplanować wyjazd wiosną, co również ma swoje zalety (mniej osób na szlaku). Terminowo najlepiej wyglądają loty z Gdańska, skąd można wylecieć w sobotę o 6 rano i wrócić po południu w niedzielę. Ale można również zmienić lotnisko, na przykład lecieć z Katowic i wracać do Szczecina itp.
  • Dojazd z lotniska do Stavanger – dostępne są dwie opcje. Dojazd bezpośrednim autobusem linii Flybussen (opcja droższa) – bilet kupiony u kierowcy w jedną stronę kosztuje 200 koron, online w jedną stronę – 120 koron, a w dwie strony – 180 koron. Wysiąść musicie przy Fiskepiren, czyli w samym porcie. Drugą opcją jest tańsza opcja dojazdem komunikacją miejską z przesiadkami – pod wyjściem z lotniska ustawcie się przy przystanku, z którego odjeżdża autobus linii nr 42 (kilka kroków na lewo od wyjścia). Tym autobusem dojedziecie na przystanek Sande Terrasse (Sola), przejdziecie na przystanek na drugą stronę ulicy i przesiadacie się do autobusu nr 7, który zawiezie Was do centrum Stavanger. Cały przejazd będzie trwał około 40-50 minut, bilet kosztuje 37 koron. Na jednym bilecie możecie jechać przez godzinę, nie musicie kupować drugiego po przesiadce. Bilety możecie kupić w aplikacji Kolumbusa. Wracając na lotnisko będziecie musieli wsiąść np. do autobusu nr 2, wysiąść na przystanku Risabergvegen i tam przesiąść się do linii 42. Rozkład jazdy najlepiej sprawdzać na Google Maps lub na stronie Kolumbusa (i jego aplikacji).

Strona z rozkładem jazdy Flybussen – https://www.flybussen.no/billett/#/reise/til/stavanger-flyplass/svg

Strona z rozkładem jazdy Kolumbusa – https://www.kolumbus.no/en/

  • Prom do Tau i przejazd autobusem do Preikestolen – Z przystani Fiskepiren w Stavanger trzeba dopłynąć promem do Tau. Sam rejs promem w jedną stronę dla osoby dorosłej kosztuje 62 korony. W kilku miejscach natrafiliśmy na informację, że najlepiej jest wykupić przez internet opcją Kombo, czyli rejst do Tau, przejazd z portu na parking pod Preikestolen autobusem i z powrotem (firma Tide) oraz rejs powrotny do Stavanger za 350 koron od osoby (kupiony na miejscu 400 koron). Skoro wyczytaliśmy na innych blogach, że jest to opcja najtańsza, to się na nią skusiliśmy. wszystko macie na jednym bilecie i teoretycznie o nic martwić się nie musicie. Jednak, bilet Kombo sprzedawany jest na dany dzień, nie na określoną godzinę. Kiedy zeszliśmy z Preikestolen na ostatni autobus, ludzi z biletem Kombo było tak dużo, że do środka nie zapakowali się wszyscy i część osób musiała sobie radzić sama. Nie wiemy jak wygląda kwestia zwrotu pieniędzy za niewykorzystane bilety i czy jest w ogóle dostępna. Sami doszliśmy do wniosku, że kolejnym razem na pewno z tej opcji nie skorzystamy. Bilet normalny w jedną stronę autobusem Tide kupiony u kierowcy kosztuje 200 koron. Do Preikestolen kursuje jeszcze inny autobus Kolumbus (Boreal), którym przejazd kosztuje 150 koron. Podsumowując – najbardziej opłacalną formą wydaje się być wykupienie pakietu Kombo. Rejs promem trwa około 40 minut, a przejazd autobusem na parking pod Preikestolen – 30 minut. Autobusy są skomunikowane z promami. Na prom można wjechać też autem za dodatkową opłatą, a także rowerem.

Rozkład jazdy autobusów i godziny odpłynięcia promów – https://www.norled.no/en/maps-and-schedules/ferry/rogaland/

Preikestolen

Koszt wyjazdu do Preikestolen

Ceny podane są dla jednej osoby. Do kwoty należy doliczyć dojazd na lotnisku w Gdańsku (my jechaliśmy pociągiem z Wrocławia) oraz ewentualne jedzenie czy pamiątki. My na miejscu kupiliśmy tylko kawę (40 koron).

  • Loty do Stavanger – 79 zł w dwie strony.
  • Dojazd z i na lotnisko – 35 zł w dwie strony.
  • Nocleg w centrum miasta (Airbnb) – 100 zł/osoba za jedną noc.
  • Bagaż – tylko podręczny, bez żadnych dodatkowych opłat.
  • Jedzenie – przywiezione z Polski.
  • Dojazd na Preikestolen – 154 zł w dwie strony.
  • Wejście na Preikestolen – darmowe.

Łączny koszt wyjazdu – 368 zł.

Preikestolen

 

Będąc na świeżo po wejściu na Preikestolen, pisząc ten tekst dzień po i rozmyślając o tym miejscu, ciągle mi kołacze w głowie jeden przymiotnik – Preikestolen jest na potęgę malownicze. Od a do z. Wszystko tam ze sobą współgra. To jedno z takich miejsc, do których udając się możecie być pewni, że zaprze Wam w piersiach dech, wprawi w szok, zdumienie, by na koniec skłonić do refleksji nad pięknem planety, na której przyszło nam żyć i naszej „maleńkości” w stosunku do jej potęgi i ogromu. Biorąc po uwagę bliskość tego miejsca i łatwość dostania się na Preikestolen z Polski, pomimo ewentualnego trudu związanego z wejściem na górę, warto pojechać tam po ten jeden malowniczy widok. 

Magda

Jeśli szukacie informacji o Norwegii, zajrzyjcie do tego wpisu:

Norway in a nutshell – czy warto?

Norway in a nutshell – czy warto?

Norway in a nutshell to popularna forma zwiedzania Norwegii, dzięki której możemy zobaczyć najpopularniejsze atrakcje tego kraju w stosunkowo krótkim czasie. Wyjeżdżając do Norwegii przymierzaliśmy się do wykupienia takiej wycieczki. Czy warto? Jaki jest jej koszt? Na czym ona polega i co podczas niej można zobaczyć? Na te wszystkie pytania udzielamy odpowiedzi poniżej. 

Norway in a nutshell

Czym jest Norway in a nutshell ?

Naszym początkowym zamysłem było wybranie się na polecaną wycieczkę zorganizowaną o wdzięcznej nazwie „Norway in a nutshell”. Podczas tej wycieczki mamy możliwość zobaczenia Norwegii w pigułce, jej najokazalszych, najpopularniejszych atrakcji w krótkim czasie.  Taka wycieczka trwa zazwyczaj jeden dzień (chociaż można ją przedłużyć) i polega na przemieszczaniu się od jednej do drugiej atrakcji przewidzianej w programie. Pomysł od razu nas zaintrygował, ponieważ do Norwegii wybieraliśmy się na krótko, ledwie jeden weekend, a o norweskich cenach słyszał chyba każdy. Zależało nam więc na krótkiej, ale skondensowanej wycieczce, podczas której zobaczymy jak najwięcej, w jak najkrótszym czasie i niedużym kosztem. Miało to być nasze pierwsze spotkanie z Norwegią, dlatego chcieliśmy z wyjazdu wycisnąć ile się tylko da.

Ostatecznie z oferty „Norway in a nutshell” nie skorzystaliśmy, ponieważ uznaliśmy tę wycieczkę za zupełnie bezsensowną. Dlaczego?

  • Forma – Po pierwsze, ta wycieczka jest samodzielna, bez udziału przewodnika czy innych turystów.
  • Cena – Po drugie, po przeliczeniu kosztów okazało się, że jest droższa, niż gdyby zorganizować identyczną trasę wyjazdu na własną rękę.

Już tłumaczymy o co w tym chodzi. Zamysłem „Norway in a nutshell” jest to, że turysta przemierza określoną trasę wycieczkową na jednym bilecie na własną rękę. Ułatwienie stanowi możliwość podróżowania na jednym bilecie – nie trzeba kupować osobnych biletów na rejs po fiordach, na pociąg czy autobus. W cenę wycieczki nie jest wliczony ani przewodnik, ani bilety wstępu, ani nic innego, poza biletami na transport zbiorowy (pociąg, autobus, statek). Więc od razu zadaliśmy sobie pytanie – jaki jest sens kupować taką wycieczkę i dopłacać do i tak już nietaniego interesu, skoro można przemierzyć identyczną trasę, ale mniejszym kosztem?

Rejs po fiordzie. Norway in a nutshell
Widok na fiord Aurlandsfjord.

Na czym polega Norway in a nutshell ?

Norway in a nutshell to z góry opracowana trasa, której trzon stanowi rejs po fiordach. Całą wycieczkę realizuje się samodzielnie i o wybranych przez nas godzinach. Nie ma ona stałych ram czasowych, jesteśmy jedynie uzależnieni od rozkładu jazdy pociągów, autobusów i promów. Nikogo nie interesuje, czy rozpoczniecie wycieczkę o ósmej rano czy w piątek po południu. W praktyce Norway in a nutshell nie jest typową wycieczką zorganizowaną, a jedynie propozycją trasy zwiedzania, na przejazdy którą można wykupić jeden bilet, zamiast kilku. Może nam to oszczędzić trochę czasu, ale czy pieniędzy?

Pociąg Flamsbana. Norway in a nutshell.
Podczas wycieczki Norway in a nutshell podróżuje się m.in. koleją Flamsbana.

Wycieczka dostępna jest w najpopularniejszym, jednodniowym wariancie, ale można ją też zrealizować z noclegiem po drodze. Norway in a nutshell odbywa się przez cały rok, nawet w środku zimy. Można ją rozpocząć w Bergen lub Oslo, a także w miejscowościach znajdujących się już na trasie – Flam, Voss, Gundvangen czy Myrdal. Jednak najpopularniejszym miejscem startowym jest właśnie miasto Bergen. Trasa jest skonstruowana w ten sposób, że można ją dowolnie modyfikować. Na przykład, jeżeli podzielicie ją jednym noclegiem, to zyskacie więcej czasu na dodatkowe atrakcje zlokalizowane na trasie lub w jej pobliżu.

Rejs po fiordach. Norway in a nutshell.
Platformy widokowe na statku podczas rejsu po fiordach.

Jak wygląda trasa wycieczki Norway in a nutshell ?

Norway in a nutshel obejmuje przejazdy pociągiem na trasie Bergen – Voss, następni przejazd autobusem do Gundvangen, rejs po fiordach do Flam, dalej przejazd koleją widokową Flamsbana do Myrdal i na koniec z powrotem pociągiem do Bergen. Drugą opcją jest dojazd z Oslo pociągiem do Myrdal, następnie przesiadka na pociąg do Voss i dalej trasa wygląda identycznie, jak w pierwszym wypadku, a na koniec można wrócić z Myrdal do Bergen lub do Oslo. Istnieje możliwość zrobienia wycieczki w drugą stronę – z Oslo do Myrdal, z Myrdal do Flam koleją widokową Flamsbana, dalej rejs promem do Gundvangen, przejazd autobusem do Voss i stamtąd powrót pociągiem do Bergen lub do Oslo, z przesiadką w Myrdal.

Trasa wycieczki Norway in a nutshell.
Trasa wycieczki Norway in a nutshell.

Co można zobaczyć w trakcie wycieczki Norway in a nutshell ?

Już same trasy kolejowe z Bergen i Oslo w kierunku Voss i Myrdal uznawane są za jedne z najpiękniejszych w całej Norwegii. Po drodze można oglądać niezwykłe fiordy, otaczające je góry, których zbocza porastają gęste lasy, a gdzieniegdzie przebijają się miedzy nimi kolorowe wioski i kościelne dzwonnice.

Bergen. Norway in a nutshell.
Bergen, w którym można rozpocząć wycieczkę Norway in a nutshell.

Pierwszym przystankiem tej wycieczki jest miasto Voss, który naszym zdaniem nie ma nic do zaoferowania, poza możliwością uprawiania sportów ekstremalnych. W okolicy Voss znajduje się kilka atrakcji, na przykład kolejka linowa na jeden z pobliskich szczytów, albo uroczo położony wąwóz Bordalsgjelet. Kilkanaście kilometrów od miasta można natrafić na przepiękne wodospady, jednak by je zobaczyć, trzeba już dysponować własnym autem. Samo miasto  nie jest zbyt interesujące.

wąwóz Bordalsgjelet. Norway in a nutshell.
Wąwóz Bordalsgjelet w Voss.

Dalsza część wycieczki to przejazd autobusem do przystani promowej w Gundvangen. Trasa biegnie wzdłuż jezior, przez doliny, w których otaczające góry wydają się być niemal pionowe. Zmienia się też wysokość, także im bliżej byliśmy Gundvangen, tym więcej śniegu dostrzegaliśmy na około. W Gundvangen czeka już prom, który zabierze Was na 2 – godzinny rejs po dwóch niewiarygodnie pięknych fiordach – Aurlandsfjord oraz Nærøyfjord. Nowoczesny statek był duży, elegancki, czysty i świetnie skonstruowany. Spacerując po pokładzie można było wchodzić na coraz to wyższe poziomy i podziwiać fiordy z różnych perspektyw.

Rejs po fiordach. Norway in a nutshell.
Wnętrze statku wycieczkowego kursującego po fiordach.

Rejs po fiordach. Norway in a nutshell.
Widoki podczas rejsu po fiodach.

Około godziny 14:00 statek dobijał do portu we Flam, gdzie ma się trochę czasu wolnego, między innymi na zwiedzanie darmowego Muzeum Kolei. Przedostatni etap podróży to przejazd koleją Flamsbana, która uznawana jest za jedną z najpiękniejszych tras kolejowych na świecie.

Muzeum Kolei we Flam. Norway in a nutshell.
Muzeum Kolei we Flam.

Przejazd jest bardzo krótki i trwa niewiele więcej, niż 40 minut. Pociąg zatrzymuje się przy platformie widokowej przy spektakularnym wodospad Kiosfossen.

Kjosfossen Norway in a nutshell.
Platforma widokowa przy wodospadzie Kjosfossen.

Stacja końcowa znajduje się w Myrdal, na które składa się ledwie jeden peron i trzy domy na krzyż, także o większym zwiedzaniu nie może być mowy, a na wyjście z góry braknie czasu (chyba, że podróżujecie wiosną/latem, kiedy dzień jest dłuższy). W Myrdal czekacie na ostatni pociąg, który zabierze Was z powrotem do Bergen albo do Oslo. To, o której skończycie wycieczkę, zależy w głównej mierze od godziny jej rozpoczęcia oraz tego, które przejazdy wybierzecie w ciągu dnia.

Flamsbana. Norway in a nutshell.
Wnętrze pociągu Flamsbana.

Porównanie kosztów identycznej wycieczki zaplanowanej na własną rękę z Norway in a nutshell

Wydawać by się mogło, że „wycieczka” wykupiona w takim pakiecie, będzie tańsza. Od początku zakładaliśmy, że wybierzemy Norway in a nutshell, no bo przecież tak na logikę, skoro ktoś oferuje taką „wycieczkę”, w sumie pakiet biletów na jednym świstku, bez przewodnika i żadnych dodatkowych udogodnień, to cena musi być niższa. Nic bardziej mylnego. Sprawdziliśmy ceny osobno kupionych biletów na przejazdy dokładnie tymi samymi pociągami, autobusami itp. i podliczyliśmy koszty. Okazało się, że Norway in a nutshell jest opcją droższą, niż zaplanowanie tego na własną rękę – czyli w sumie kupienie osobno biletów, bo trasę i tak realizuje się samodzielnie. Chociaż strona, na której można zarezerwować Norway in a nutshell trąbi, że cena tej usługi zaczyna się już od 1300 koron norweskich, to wielokrotnie sprawdzane ceny na przeróżne daty w tym roku wskazywały, że stała cana wynosi 1850 koron od osoby, co daje około 830 zł! Jak widzicie cena jest bardzo wysoka. Ile zapłaciliśmy robiąc identyczną trasę, ale kupując bilety oddzielnie?

  • pociąg z Bergen do Voss – 219 koron  (przysługują zniżki studenckie!)
  • autobus z Voss do Gudvangen – 149 koron za dwie osoby (wg wyszukiwarki bilet dla jednej osoby kosztuje 100 koron. Koszt tego przejazdu może być jeszcze niższy, jeśli wybierze się lokalne busy, o których dowiedzieliśmy się dopiero na miejscu)
  • rejs fiordami z Gudvangen do Flam – 465 koron za osobę
  • kolej Flamsbama – 490 koron za osobę
  • pociąg z Myrdal do Bergen – 299 koron za osobę (obowiązują zniżki studenckie)

Łącznie = 1547 koron norweskich, czyli 688 zł za osobę dorosłą bez zniżek. Sama płaciłam jeszcze mniej, ponieważ na przejazdy pociągiem ( z wyjątkiem Flamsbany) obowiązują mnie  zniżki studenckie.

Stegastein. Norway in a nutshell.
Platforma widokowa Stegastein. Podstawowa wersja Norway in a nutshell nie przewiduje wjazdu na Stegastein, ale we Flam turyści mają wystarczającą ilość czasu, by podjechać na punkt widokowy podstawionym (dodatkowo płatnym) busem.

688 zł to wciąż dużo, ale jednak mniej, niż 830. Cieszymy się, że podliczyliśmy te koszta, bo tym samym zaoszczędziliśmy we dwójkę prawie 300 zł, które mogliśmy przeznaczyć na nocleg czy jedzenie. Uwzględniając jeszcze ceny w Norwegii i ilość przejazdów wliczonych w tą cenę ( w tym dwugodzinny rejs po fiordach), to podana kwota wydaje nam się być optymalna i w ogóle tych pieniędzy nie żałujemy. Co więcej, uważamy, że zostały świetnie spożytkowane i warto było je wydać, by w zamian móc cieszyć się takimi widokami.

Czy jest sens wybrać się na Norway in a nutshell?

Naszym zdaniem, Norway in a nutshell nie ma żadnego sensu. Podane wyżej ceny tylko to potwierdzają. Zrozumielibyśmy, gdyby to była wycieczka grupowa, prowadzona przez przewodnika, może oferująca jakieś zniżki, dodatkowe atrakcje i udogodnienia, może nawet niższą cenę. Ale w sytuacji, gdy chodzi tylko o podróż na jednym bilecie, traci ona dla nas całkowicie sens. Kupienie biletów online na wszystkie przejazdy zajęło mi niecałe pól godziny. Jeśli chodzi o sam sens wybrania się w tamten rejon – to jak najbardziej Wam to polecamy. Norwegia jest niezwykle interesującym krajem, głównie pod względem przyrodniczym. Rejs po fiordach to prawdziwa atrakcja.

Oficjalna strona Norway in a nutshell – https://www.norwaynutshell.com/original-norway-in-a-nutshell/#

Stegastein. Norway in a nutshell.
Widok z platformy Stegastein.

Norway in a nutshell na własną rękę

Jakby nie było, to trasa wycieczki Norway in a nutshell wciąż jest bardzo imponująca i warto się nią posiłkować planując własną wycieczkę. Tak właśnie zrobiliśmy my – za podstawę przyjęliśmy Norway in a nutshell, dodaliśmy do niej kilka atrakcji, zrobiliśmy trochę modyfikacji, kupiliśmy osobno bilety, a na miejscu przeżyliśmy jedne z największych zachwytów w naszym życiu. Cała trasa jest niezwykle urodziwa i „nasze” Norway in a nutshell okazało się strzałem w dziesiątkę, jedndniową wycieczką wręcz idealną, którą będziemy polecać każdemu, i którą z pewnością odbędziemy jeszcze raz, tylko o cieplejszej porze roku.

Flamsbana. Norway in a nutshell.
Widoki z pociągu Flamsbana.

Podsumowując, odradzamy Wam bawienie się w taką „wycieczkę zorganizowaną”, bo Norway in a nutshell nie ma za dużo sensu. Na formę zwiedzania szczególną uwagę powinny zwrócić osoby, które nastawiają się na zwiedzanie w grupie i z przewodnikiem. Norway in a nutshell tego nie oferuje, bo tak naprawdę jest odmienną formą samodzielnego podróżowania. Za to serdecznie Wam polecamy wykorzystać tę trasę i zorganizować ją prawdziwie na własną rękę. Widoki podziwiane po drodze zostaną z Wami na długo. 

Wodospad Kjosfossen. Norway in a nutshell.
Wodospad Kjosfossen.

Magda

Norwegia nie należy do najtańszych krajów, jeśli więc szukacie przydatnych wskazówek o tym, jak tanio podróżować, zajrzyjcie tutaj:

Pieniądze na podróże – skąd je brać?