Wielki Meczet w Abu Zabi – biała ikona ZEA

Wielki Meczet w Abu Zabi to z pewnością jedno z najbardziej fotogenicznych miejsc na świecie. Wprawia w podziw oglądany zarówno za dnia, jak i w nocy. Wielkość obiektu, ilość zdobień i bogactwo momentami aż przytłaczają. Cały kompleks jest bardzo popularną atrakcją w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, którą odwiedza coraz więcej Polaków. Czy słusznie? Jak wygląda Wielki Meczet w Abu Zabi, jak go zwiedzać i czy w ogóle warto ?

Wielki Meczet w Abu Zabi

Może zacznijmy od liczb:

  • Wielki Meczet w Abu Zabi to jeden z największych meczetów na świecie i największa świątynia w ZEA
  • był budowany przez 12 lat
  • kosztował 205 milionów funtów
  • przy budowie zatrudniowo 3500 pracowników
  • na dziedzińcu postawiono 1048 kolumn
  • meczet posiada 82 kopuły
  • z czego kopuła główna jest największa na świecie
  • cały kompleks zajmuje powierzchnię ponad 22 tysięcy metrów kwadratowych
  • na terenie meczetów może przebywać w tym samym czasie 42 tysiące osób
  • w meczecie zawieszono 7 żyrandoli wykonanych z kryształów od Svarovskiego, z czego jeden z nich jest największy na świecie
  • podłogę jednej z sal zdobi największy na świecie ręcznie tkany dywan

Tak imponujące liczby mogą tylko świadczyć o niezwykłości budowli. Wielki Meczet w Abu Zabi, który powstał z inicjatywy pierwszego prezydenta ZEA, szejka Zajida,  jest jednym z najwymyślniejszych obiektów architektonicznych na świecie i dosłownie olśniewa – szczególnie za dnia, gdy jego biel aż bije po oczach. Meczet to dość młoda budowla, gdyż kamień węgielny położono dopiero w 1996 roku.

Wielki Meczet w Abu Zabi

Już wysiadając z autobusu, gdy zobaczyliśmy Wielki Meczet, z naszych ust wydarły się ciche zachwyty, by urastać w coraz to głośniejsze ochy i achy, im bliżej byliśmy wejścia. Cały kompleks wyraźnie góruje nad okolicą i nie da się go nie zauważyć. Wiedzieliśmy, że jest spory i ostentacyjny, ale to co zobaczyliśmy na miejscu, dosłownie zwaliło nas z nóg. Jasne mury i kopuły wydają się być tak nieskazitelnie białe, że aż korci by ich dotknąć i sprawdzić fakturę, przyjrzeć się z bliska. Na tle nieba biały meczet wygląda niezwykle. Otaczające go sadzawki, w których wodach odbijają się rzędy zdobnych kolumn, tylko dodają mu uroku. Wielki Meczet w Abu Zabi jest tak prosty, harmonijny i kszałtny, a zarazem majestatyczny oraz bogaty, że aż onieśmiela.

Wielki Meczet w Abu Zabi

Oficjalna strona Grand Mosque https://www.szgmc.gov.ae/ar/Home

Chodźcie, zobaczcie z nami jak wygląda Wielki Meczet w Abu Zabi!

Już wchodząc do wnętrza meczetu uwagę zwraca ogromny portal, przez który dobrze widać największą kopułę meczetu. Wejście przypomina nieco swym wyglądem dziurkę od klucza, tylko wielokrotnie powiększoną.

Wielki Meczet w Abu Zabi

Meczet zwiedza sie na boso, co jest wielką ulga dla zmęczonych upałem nóg. Posadzki wykonane z białego marmuru przyozdobione są pięknymi motywami roślinnymi.

Wielki Meczet w Abu Zabi

Cały główny plac również wyłożony jest wielkimi jasnymi płytami. Gdy w ciągu dnia świeci ostre słońce, ta wszechobecna biel musi aż razić po oczach! Nieprawdopodbnych rozmiarów kopuła góruje nad całym meczetem przyprawiając o zawrót głowy – w końcu liczy sobie aż 85 metrów wysokości.

Wielki Meczet w Abu Zabi

Główny plac otaczają kolumnady, między którymi można spacerować. Arkady odbijają się zarówno w wypolerowanej na błysk posadzce, jak i w otaczających meczet basenach.

Wielki Meczet w Abu Zabi

Wielki Meczet w Abu Zabi

Filary ukoronowane są bogato złoconymi zdobieniami, które pięknie się prezentują na tle białych marmurów. Rzędy kolumn zdają się ciągnąć dziesiątkami metrów i nie mieć końca.

Wielki Meczet w Abu Zabi

Może się zdawać, że już nic bardziej nie może nas zachwycić, gdy wchodzimy do wielkiej, zdobionej  motywami roślinnymi sali.

A jednak! Można wejść do jeszcze większej i jeszcze piękniejszej sali! Główna sala w białym meczecie jest chyba jedną z największych, jaką kiedykolwiek widzieliśmy. Dosłownie nie widać końca. Przez całą salę biegną rzędy potężnych kolumn, a pod kopułą zwisa kolorowy, oryginalny i największy na świecie żyrandol zrobiony z kryształów.  Oglądając zdjęcia może się wydawać, że w tej prostocie wcale nie widac bogactwa. Trzeba jednak przyjrzeć się elementom całej konstrukcji. Wówczas dostrzeżemy je wyraźnie. Czy można oglądać w jednym miejscu jeszcze więcej przepychu, ale takiego wyszukanego, eleganckiego?

Wielki Meczet w Abu Zabi

Wielki Meczet w Abu Zabi

Można. Wystarczy spojrzeć pod nogi. Wielka sala wyłożona jest największym na świecie tkanym dywanem. Jakiż on był miękki! Aż dziw bierze w jaki sposób został stworzony i ułożony na tak ogromnej przestrzeni między filarami.

Wielki Meczet w Abu Zabi

Wielki Meczet w Abu Zabi robi wrażenie oglądany tak z zewnątrz, jak i ze środka. Niezwykłe są tu kontarasty – w pierwszym momencie Wielki Meczet może wydawać się prostą budowlą, gdy jednak przyjrzymy się detalom – dostrzec można niezwykle szczegółowe zdobienia i ornamenty, których wykonanie wymagało z pewnością mozolnej pracy. Tutaj każdy detal, każdy najmniejszy element jest pięknie wykończony przez rzemieślinków z całego świata.

Kiedy warto jechać, o jakiej porze dnia zwiedzać, ile czasu poświęcić? | Wielki Meczet w Abu Zabi

Wielki Meczet w Abu Zabi

Kiedy jechać? Ogólnie rzecz biorąc, do Emiratów Arabskich nie polecamy jechać latem, zwłaszcza w lipcu i sierpniu. Dubaj i Abu Dabi odwiedziliśmy początkiem września i pod względem pogodowym to była prawdziwa mordęga. Wiele osób twierdzi, że dobrze znosi wrześniowe temperatury, ale jeśli ma to być Wasz pierwszy wyjazd o takiej porze roku do ciepłych krajów, lepiej nie ryzykować, żeby nie zepsuć sobie wyjazdu. Na lotnisku po przylocie przeżyliśmy prawdziwy szok termiczny. W ciągu dnia temperatury rzędu 45 stopni, w nocy około 38. A do tego okropnie wilgotne powietrze. Jak do tego dodać klimatyzacje podkręconą na maksa w każdym możliwym budynku, przystanku, sklepie, hotelu, co skutkowało potężnymi wahaniami temperatury (a w rezultacie przeziębieniem) – pogoda może nieźle uprzykrzyć wakacje. Idealnym pomysłem będzie wycieczka do ZEA w miesiącach jesienno-zimowych, ewentualnie wczesną wiosną. Wtedy w ZEA panuje idealna pogoda i na zwiedzanie, i na wypoczynek na plaży a wyjazd do Dubaju i Abu Zabi podczas naszej zimy jest świetną okazją do złapania kilku promieni słonecznych i naładowania akumulatorów.

O jakiej porze dnia zwiedzać? Tak się złożyło, że Wielki Meczet w Abu Zabi zwiedzaliśmy nocą, czym byliśmy mocno rozczarowani. Oczywiście meczet wygląda spektakulanie nawet w nocy, ale oglądając zdjęcia zrobione za dnia czujemy niedosyt. Chcielibyśmy zobaczyć białe kopuły na tle błekitnego nieba. Warto przyjechać tu popołudniu, by zobaczyć jeszcze Wielki Meczet za dnia, spokojnie zwiedzić cały kompleks i poczekać na jego terenie na zachód słońca i przyjrzeć się świątyni już po zmroku. Trudno nam porównać o jakiej porze dnia wielki meczet odwiedza najwięcej turystów. Gdy zwiedzaliśmy go późnym wieczorem, zwiedzających było niewielu i mogliśmy nacieszyć się tym miejscem w spokoju. Podobnie sytuacja musi wyglądać z samego rana, kiedy większość turystów jeszcze śpi. Warto być rannym ptaszkiem i obejrzeć Wielki Meczet w Abu Zabi o wschodzie słońca. Najwięcej osób odwiedza meczet z piątki i soboty.

Ile czasu poświęcić na zwiedzanie? Minimum godzinę. Wielki Meczet w Abu Zabi jest duży, warto poświęcić na jego podziwianie więcej czasu. Ale też nie jest aż tak ogromny, by spędzić w nim pół dnia. Jeśli nie macie wiele czasu, spokojnie zorganizujecie półdniową wycieczkę z Dubaju. Najlepiej będzie jednak zorganizować wycieczkę na jeden pełny dzień, podczas którego zwiedzicie nie tylko Wielki Meczet, ale i inne atrakcje w Abu Zabi.

Wielki Meczet w Abu Zabi

Dojazd | Wielki Meczet w Abu Zabi

Jeśli lecicie bezpośrednio do Abu Zabi, kwestia dojazdu rozwiązuje się sama. Jednak większość z nas na wakacje wybiera Dubaj lub zwiedza to miasto przy okazji przesiadki w trakcie lotów do kolejnych krajów. Na szczęście Dubaj połączony jest z Abu Zabi wygodną autostradą, a czas przejazdu wynosi mniej wiecej 2 godziny, które mogą przedłużyć się do trzech godzin – w zależności od korków. Dojazd z Dubaju do Abu Zabi transportem zbiorowym jest bezproblemowy i stosunkowo tani. Pamiętajcie, że godziny odjazdów w piątki mogą być inne.

  • Autobus E100 – odjeżdża z dworca Al Ghubaibah (dzielnica Deira, dojeżdża metro). Bilet kosztuje 50 dirham (około 51 zł) w dwie strony. Bilet można było kupić w budce po środku dworca, także przy pomocy doładowanej odpowiednią ilością środków srebrnej karty NOL (biletu na komunikację miejską w Dubaju). Obowiązują dwie osobne kolejki dla kobiet i mężczyzn do tego samego okienka, płatność tylko gotówką. Autobusy kursują bardzo często – od godziny 4 rano średnio co 15 minut do godziny pierwszej w nocy. Nocą i bladym świtem autobusy oczywiście odjeżdżają z mniejszą częstotliwością. Autobus powrotny do Dubaju odjeżdża o 01:00 w nocy. NIewarto wracać tak późno na nocleg w Dubaju, ponieważ o tej godzinie nie kursuje już metro – w takiej sytuacji czeka Wad długi spacer do hotelu lub droga taksówka, ewnetualnie szukanie nocnych autobusów, które jeżdżą rzadko. W autobusie kierowca wskaże Wam miejsce. Kobiety nie będą mogły siedzieć obok obcych mężczyzn, ale nie będzie problemu, żebyście usiedli obok swoich partnerek/partnerów w podróży.
  • Autobus E101 –  odjeżdża z dworca Ibn Batuta (Stacja metra). Bilet jeszcze rok temu kosztował o wiele mniej, jednak wg oficjalnej strony transportu publicznego w Dubaju, cena za przed w dwie strony wynosi w 2019 roku już 50 dirham w dwie strony – czyli tyle samo, co z dworca Al Ghubaibah. Zasady kupowania biletu wyglądają tak samo, jak w przypadku linii E100. Autobusy kursują z bardzo dużą częstotliwością – po około 3,4 kursy na godzinę, od 4 rano do około 1 w nocy.  Osttani autobus również odjeżdża do Dubaju o 1 w nocy. Dobrze jest pamiętać, że nocą autobusy kursują rzadziej – często tylko raz na godzinę.

Wielki Meczet w Abu Zabi

  • Z głównego dworca Abu Zabi do meczetu – na dworcu w automacie należy kupić bilet na przejazd komunikacją miejską. Za przejazd w jedną stronę dla jednej osoby zapłaciliśmy 2 dirhamy (ale nie jesteśmy pewni, czy zaznaczyliśmy dobrą opcję przy wyborze biletu). Po wyjściu głównym wyjściem z dworca, na wprost przy ruchliwej drodze znajduje się przystanek po tej samej stronie drogi. Z niego odjeżdżają autobusy miejskie (nr 56) pod sam Wielki Meczet. Kursują co 30 minut, a czas przejazdu jest bardzo bardzo długi. Trzeba liczyć nawet do godziny, w zależności od natężenia ruchu. Trzeba pamiętać, że bilety musimy skasować zarówno przy wejściu do autobusu, jak i po wyjściu. Po wyjściu z autobusu od razu zauważycie już meczet. Na terenie kompleksu i między meczetem a przystankmi kursują niewielkie meleksy, które podwożą turystów i pielgrzymujących do wejścia. Parking pod meczetem, któy trzeba przejść od przystanku do wejścia, jest naprawdę rozległy, więc warto skorzystać. My nie wiedzieliśmy gdzie iść i bez pomocy kierowcy meleksa pewnie błądzilibyśmy po ogromnym terenie kolejne pół godziny. Parking jest bezpłatny i z pewnością znajdziecie miejsce.

Godziny odjazdów i koszt biletów możecie sprawdzić na tej stronie:

http://www.dubai.ae

Wielki Meczet w Abu Zabi

Strój | Wielki Meczet w Abu Zabi

Kusy, odkrywający części ciała strój jest zabroniony. Z pewnością i tak zwiedzając Zjednoczone Emiraty Arabskie będziecie odpowiednio odziani, jednak luźne ubrania zakrywajace dekolty to za mało przy zwiedzaniu białego meczetu. Kobiety muszą mieć zakryte głowy, do tego długie zakrywające nogi zwiewna spódnice lub spodnie, nieobcisłe koszule zakrywające ramiona, dekolt i ręce. Jeśli nie macie odpowiedniego stroju, to i tak uda Wam się zwiedzić maczet. Przy wejściu panowie i panie zostaną poproszeni do osobnych garderób, gdzie otrzymają odpowiednie stroje zakrywające całe ciało od stóp do głów, czyli czadory. Jest to jedna z niewielu okazji, kiedy można przywdziać taki strój i  wczuć się w sytuację społeczeńst, które rygorostycznie przestrzegają zasad dotyczących ubioru. Panowie dostaną długie, zwiewne spodnie. Bez tego stroju wejście na teren meczetu jest niemożliwe. Przy wejściu należy zdjąć buty w wyznaczonym do tego miejscu, odłożyć na półki i zwiedzać meczet boso. W szatni zostawia się także wszystkie większe plecaki. Przed wyjazdem natknęliśmy się w wielu miejscach na informację, że w garderobach ze czadorami i odzieniami dla mężczyzn należy zostawić dokument ze zdjęciem. Od nas nikt jednak dowodów nie wymagał.

Wielki Meczet w Abu Zabi

Zdjęcia | Wielki Meczet w Abu Zabi

Na terenie meczetu dozwolone jest robienie zdjęć i kręcenie filmów. Trzeba tylko pamiętać, by nie obściskiwać się ani nie pozować w niewłaściwy sposób.

Przewodnik | Wielki Meczet w Abu Zabi

Jeżeli lubicie zwiedzać z przewodnikiem, to co około pół godziny organizowane są godzinne wycieczki z przewodnikiem. Takie zwiedzanie jest darmowe i warto przy wejściu pytać o miejsce i godzinę zbiórki.

Wielki Meczet w Abu Zabi

Bilety | Wielki Meczet w Abu Zabi

Wielki Meczet w Abu Zabi można zwiedzać bezpłatnie.

Godziny otwarcia | Wielki Meczet w Abu Zabi

Wielki Meczet w Abu Zabi można zwiedzać od soboty do czwartku od godziny 09:00 do 22:00. Ostatnie wejścia przewiduje się na pół godziny przed zamknięciem. W piątki meczet jest czynny tylko od godziny 16:00 do 22:00. W czasie ramadanu meczet jest zamknięty.

Wielki Meczet w Abu Zabi

Czy warto ? | Wielki Meczet w Abu Zabi

Już same liczby robią wrażenie, to wyobraźcie sobie, jak imponujące wszystko wydaje się na miejscu, kiedy cyferki i światowe rekordy zamieniają się w żywy, choć monumentalny obraz. Wielki Meczet w Abu Zabi jest z pewnością jedną z największych atrakcji ZEA i warto poświęcić pół dnia na odwiedzenie go. Przepych onieśmiela, wielkość przytłacza, cały obrazek zapada głęboko w serce. 

Magda

Wielki Meczet w Abu Zabi

A jeśli zastanawiacie się jak upolować tanie bilety lotnicze, to zapraszamy do naszego poradnika:

Jak kupować tanie bilety lotnicze? – poradnik

 

 

Tarasy ryżowe w Chinach – informacje praktyczne

Tarasy ryżowe w Chinach to jedna z najpopularniejszych atrakcji tego kraju i trudno się temu dziwić. W końcu ryż i niezwykłe tarasy są najczęstrzymi skojarzeniami z Państwem Środka. Taraży ryżowe w Chinach można podziwiać w wielu miejscach, jednak najpiękniejsze znajdują się niedaleko miasta Guilin i noszą nazwę Tarasy Ryżowe Smoczego Grzbietu. To właśnie o nich dzisiaj Wam opowiemy, pokażemy zdjęcia i podpowiemy jak zorganizować udaną wycieczkę. 

 Tarasy Ryżowe w Chinach

 Tarasy Ryżowe w Chinach

Tarasy Ryżowe Smoczego Grzbietu

Tarasy Ryżowe Smoczego Grzbietu w Chinach powstały już ponad 500 lat temu za czasów panowania dynastii Yuan. Rozciągają się na powierzchni 66 kilometrów kwadratowych, a że leżą w powiecie Longsheng blisko miejscowości Longji, często nazywane są tarasami ryżowymi Longsheng lub właśnie Longji. Obserwując tarasy z różnych perspektyw ciężko jest uwierzyć, że zostały stworzone ręką człowieka w próbach przystosowania natualnego krajobrazu do ludzkich potrzeb i jak najlepszego wykorzystania tego, co zsyła nam matka natura. Budowane dziesiątki lat tarasy obecnie zachwycają swoją rozległością, kolorami i harmonią. Idealnie współgrają z okolicznymi górami do tego stopnia, że dzięki nasuwającym się skojarzeniom ze smokiem zyskały nazwę Smoczego Grzbietu. Tarasy robią wrażenie podziwiane zarówno z dołu, jak i z góry. Pną się zielonymi stopniami od samej doliny i rzeki po górskie szczyty, na wysokość nawet 800 m.n.p.m. Wędrując po tarasach i do punktów widokowych naszym oczom ukazują się widoki, po jakie właśnie ludzie przyjeżdżają do Chin. Trawiaste góskie zobacza i poletka zmieniają swoją barwę w zależności od pory roku, niezmiennie zachwycając przez cały rok.

Tarasy Smoczego Grzbietu wyróżniają się tym, że powstały na niezwykle urozmaiconym, górskim terenie. Na miejscu zachwyciły nas nie tylko same pola ryżowe, ale i otaczające je góry, których przed wyjazdem na zdjęciach nie widzieliśmy. Okolice Longsheng są wymarzonym miejscem na spokojne wędrówki, odpoczynek od miejskich tłumów i kontakt w przyrodą. Widoki podziwiane z punktów widokowych położonych na szczytach gór, po zboczach których stromo pną się zielone poletka są tym, co najmocniej nas w Chinach urzekło i zapadło nam w pamięć. Uroku temu miejscu dodają malowniczo położone wioski mniejszości etnicznych – ludów Zuang i Yao. Miejscowości Ping’an, Dazhai, Longji  złożone z niezwykłej, drewnianej architektury są pięknym dopełnieniem tego krajobrazu. Te oryginalne domy zamieszkują miejscowe rodziny, ale niektóre z nich to także hotele i restauracje. Sielski klimat, błękitne niebo, głęboka zieleń i pogodna pogoda towarzyszyły nam podczas zwiedzania tarasów przez cały dzień.

Tarasy Ryżowe Smoczego Grzbietu – atrakcje

Tarasy ryżowe w Chinach są atrakcją samą w sobie i najlepszym rozwiązaniem jest spokojna wędrówka między nimi. Podobnie ma się rzecz z Tarasami Longsheng. Podziwianie ryżowych pół oraz otaczajacych je gór z różnych perspektyw i punktów widokowych jest najlepszą formą aktywności w tym rejonie. Jako, że tarasy położone są w górach, nie brak tam licznych punktów widokowych o najwymyślniejszych nazwach. Do najpopularniejszych należą Muzyka Zachodniego Wzgórza, Niebiańska Muzyka, Szczyt Złotego Buddy, Dziewięć Smoków i Pięć Tygrysów, Siedem Gwiazd Towarzyszących Księżycowi. Nam również te nazwy niewiele mówiły, jednak widoki podziwiane z każdej z tych platform są spektakularne i to powinno się liczyć najbardziej. Z pewnością dużą atrakcją jest kolejka linowa na Szczyt Złotego Buddy (Czynna codziennie od 08:00 do 17:00, bilet w jedną stronę 60 juanów, w dwie 110 juanów), z której można podziwiać tarasy ryżowe z lotu ptaka. A dopełnieniem wycieczki będzie przechadzka po uroczych wioskach etnicznych i podziwianie kultury oraz strojów ludów je zamieszkujących i próbowanie lokalnej kuchni.

Tarasy Ryżowe w Chinach

Tarasy Ryżowe w Chinach

Jak zwiedzać Tarasy Ryżowe Smoczego Grzbietu ?

Tarasy Ryżowe w Chinach oraz w te położone w innych częściach świata, zwzwyczaj znajdują się w górach, także przed wyjazdem trzeba się przygotować jak na górską wędrówkę.  Należą one do najpopularniejszych atrakcji tego typu na świecie i nic więc dziwnego, że są oblegane o każdej porze roku. Tarasy Longsheng to obszar krajobrazowy, który składa się z trzech części – Ping’an Zhuang Terraced Fields Spot, Longji Old Village Terraced Fields Spot oraz Jinkeng Red Yao terraced Fields Spot. Centrum każdej z nich stanowi niewielka wioska, na przykład Dazhai lub Ping’an, które są najlepiej rozwiniętymi i najbardziej turystycznymi wioskami.

 Tarasy Ryżowe w Chinach

Na szczęście większość turystów koncentruje się w wioskach, a wycieczki kończą się tam, gdzie kończą się stragany z pamiątkami. Także można mieć tę przepiękną krainę tylko dla siebie. Wszystkie grupy turystów oblegają Dazhai, Ping’an i Longji, ewentualnie kilka najpopularniejszych i najłatwiejszych do zdobycia punktów widokowych. Pozostałe miejsca, ścieżki i platformy widokowe najczęściej świecą pustkami. Dlatego najlepszym co można zrobić, to po krótkiej przechadzce po wioskach, od razu wyjść na szlaki! Wówczas będziecie mieć niezwykłą – jak na Chiny – okazję obcowania z tak popularną atrakcją w samotności i móc napawać się jej urodą w spokoju. To właśnie szlaki, ścieżki i ukryte schodki prowadzące między polami ryżowymi i poszczególnymi wioskami oraz punktami widokowymi są tym, co na tarasach ryżowych najlepsze. Piękne widoki macie gwarantowane!

 Tarasy Ryżowe w Chinach

Najlepsze szlaki punkty widokowe Tarasów Ryżowych Smoczego Grzbietu

Na obszarze Jinkeng (Dazhai):

  • West Hill Music – to właśnie z tego punktu pochodzi większość zdjęć zrobiona na Tarasach Ryżowych Smoczego Grzbietu. Jest to też najwyżej położony punkt, bo aż na wysokości 1180 m.n.p.m. Przejście szlaku z Dazhai zajmuje ok. 2 godzin.
  • Large-Scale Thousand-Layer Terraces – szlak prosty i niewymagący, głównie ze względu na porządne ścieżki. Po drodze można podziwiać domy ludu Yao. Popularne miejsce na oglądanie wschodów i zachodów słońca.
  • Golden Buddha Peak – przejście zajmuje około 3 godzin w dwie strony. Ułatwienie dla osób nielubiących chodzić – kolejka linowa.

Na obszarze Ping’an:

  • Seven Stars Accompany the Moon – stosunkowo krótki i jeden z najbardziej obleganych szlaków. Widoki z góry obłędne.
  • Nine Dragons and Five Tigers – również jeden z popularniejszych szlaków, którego nazwa nawiązuje do kształtu otaczajacych go wzgórz.
  • Trasa z Ping’an do Dazhai – jej przejście zajmuje około 4-5 godzin, momentami trzeba się trochę powspinać po stromych schodach i kamieniach, ale widoki są niezapomniane. Po drodze mija się mnóstwo innych ścieżek i łatwo pomylić drogę. W Ping’an lub Dazhai można wynająć przewodnika.

Na obszarze Longji:

  • Trasa między Longji a Ping’an – dzieli je około 3 kilometrów, po drodze można podziwiać najpiękniejsze widoki na tarasach. Szlak jest bardzo rzadko uczęszczany. Miejscowość Longji szczyci się nastarszą zabudową z wszystkich wiosek znajdujących się na terenie tarasów. Przejście szlaku zajmuje około 2 godzin, ścieżka jest bardzo łatwa.

Tarasy Ryżowe w Chinach

Ile czasu poświęcić na zwiedzanie Smoczego Grzbietu?

Kontynuując poprzedni akapit musimy napisać, że Tarasy Ryżowe Smoczego Grzbietu najlepiej zwiedzać w ciągu co najmniej dwóch dni, a nocleg zorganizować w Ping’an. Wioska ta położona jest jakby w centrum całego obszaru krajobrazowego i stanowi idealny punkt wypadowy na poznanie okolicy. Nocleg w tym miejscu dzieli jakby szlaki między tarasami na dwa dni – jednego dnia można się udać na wędrówkę do pól w okolicach wioski Dazhai i wrócić na noc do Ping’an, a kolejnego dnia wędrować szlakiem do wioski Longji i pod koniec dnia stamtąd już wracać do Guilin i kontynuować dalszą podróż po Chinach.

 Tarasy Ryżowe w Chinach

Jeśli jednak nie macie zbyt wiele czasu i w miarę dobrą kondycję, możliwe jest zwiedzenie większości tarasów w ciągu jednego dnia. Na szczęście szlaki nie są wymagające, co ułatwia wędrówkę. Warunkiem jest jednak rozpoczęcie zwiedzania z samego rana. Na noc można wrócić do Guilin, chociaż noc w starych drewnianych domach mniejszości etnicznych jest atrakcją samą w sobie. Poza tym, kiedy większość wycieczek opuści tarasy, wszystkie te wioski macie tylko dla siebie i możecie je zwiedzać we względnym spokoju.

 Tarasy Ryżowe w Chinach

Nie wiadomo też na jaką pogodę traficie. Mimo, że odwiedzialiśmy tarasy ryżowe w Chinach w najlepszym na to momencie, trafiła nam się taka ulewa, że pierwszy dzień musieliśmy spędzić w hotelu. Dopiero drugiego dnia wyszło słońce i mieliśmy przyjemną temperaturę, jednak nie udało nam się przez to zwiedzić większości zaplanowanych wcześniej miejsc.

Jak dojechać do Tarasów Ryżowych Smoczego Grzbietu?

  1. Na własną rękę – korzystaliśmy z tego sposobu, który teoretycznie aż tak trudny nie jest, ale wiele rzeczy może pójść nie tak. Najpierw należy dojechać do miasta Guilin w prowincji Kuangsi (z każdego większego miasta w Chinach: z Pekinu od 35 dolarów w 3. klasie po 95 dolarów w pierwszej klasie, w szybkich pociągach kilkukrotnie więcej; z Szanghaju od 28 dolarów w 3. klasie po 80 dolarów w pierwszej, w szybkich pociągach kilkukrotnie więcej; z Shenzen od 35 dolarów w 3. klasie po 95 dolarów w pierwszej klasie, po kilkaset dolarów w szybkich pociągach; z Nanning od 14 dolarów w 3. klasie po 30 dolarów w 1. klasie, od 20 dolarów po 50 dolarów w szybkich pociągach; z Chengdu od 50 dolarów w 3. klasie po 100 dolarów w 1. klasie; autobusem z Fenghuang. Jako, że Guilin jest jednym z większych miast Chin, da się do niego dojechać niemal z każdego miasta w Chinach – najlepiej nocnym pociągiem, by nie tracić czasu). W Guilin z dworca kolejowego należy dojechać na dworzec autobusowy Qintan (autobusem nr 91 przejazd trwa 20 minut, autobusem nr 1 przejazd trwa około godziny, z innych części miasta – 2, 12, 23; koszt przejazdu – 2 juany wrzucane do skrzynki koło kierowcy zaraz po wejściu do autobusu). Na dworcu Qintan należy kupić bilety autobusowy do tarasów ryżowych koło Longsheng. Busy do Longsheng kursują średnio co 15 minut od 06:00 rano do 17:20. Przejazd trwa około 2 godzin i kosztuje 30 – 40 juanów w jedną stronę.  Kiedy wejdziecie do autobusu pokażcie kierowcy na mapie gdzie chcecie jechać lub zapisaną na kartce chińską nazwę tarasów ryżowych. Po dwóch godzinach drogi kierowca powie Wam gdzie wysiąść (będzie to skrzyżowanie dróg w Heping obok stacji beznynowej). Tam musicie czekać na minibusa, który zawiezie Was już do Longji. Bilet na przejazd minibusem kosztuje kolejne 10 juanów. Minus jest taki, że niezany jest rozkład jazdy tych minibusików, które zabierają turystów na skrzyżowaniu do Ping’an lub Dazhai. Powiedziano nam, że musimy czekać do 13 (2 h). Busik przyjechał po godzinie, ale był tak niemiłosiernie wypakowany, że nie było żadnych szans na wejście do środka. Te busiki kursują bardzo rzadko. Chociaż wracając z Ping’an do Guilin, autokar z Longsheng do Guilin czekał na turystów z Ping’an na skrzyżowaniu.  Zostaliśmy na lodzie z kilkoma turystkami z Chin, a obok kręcił się kierowca i namawiał nas na podwózkę. Nie chcąc tracić więcej czasu zdecydowaliśmy się na przejazd z nim, za co zapłaciliśmy po 20 juanów od osoby – za ledwie kilkanaście kilometrów jazdy! Kierowca zabrał nas do samego Ping’an. Po powrocie wyczytaliśmy na chińskich stronach turystycznych, że można też dojechać do samego Longsheng i tam wsiąść do busa jadącego bezpośrednio do Ping’an (ten sam, co zabiera turystów ze skrzyżowania). Jadąc na własną rękę może to być lepsza opcja, bo przynajmniej będziecie mieli pewne miejsce w autobusie, a czasowo wyjdzie podobnie.
  2. Transfer z hotelu – najkorzystniejszą opcją wydaje się skorzystanie z hotelowego transportu. Wiele hoteli w Guilin zachwala tarasy ryżowe w Chinach i oferuje wycieczki z przewodnikiem, jak i bez oraz sam transfer. Dla przykadu, w Cyan Box Hostel, w którym mieszkaliśmy w Guilin, oferowano przejazd na Tarasy Ryżowe Smoczego Grzbietu za 50 juanów od osoby w jedną stronę. Niektóre hotele wprowadziły taką usługę już za 40 juanów. Zaletą jest to, że nie trzeba się męczyć z dojazdem na własną rękę, zostaniecie dowiezieni bez przesiadek bezpośrednio ze swojego hotelu, cena jest zachęcająca no i nie musicie się stresować planowaniem na własną rękę. Nie jesteście też uzależnieni od grupy i przewodnika, a tarasy ryżowe podziwiacie w spokoju.
  3. Wycieczka zorganizowana – tarasy ryżowe w Chinach można także zwiedzać z wycieczką zorganizowaną. Taka wycieczka z przewodnikiem to będzie koszt 70-90 dolarów od osoby. Najczęściej około godziny 08:00 rano turyści są odbierani z hotelu, jadą na cały dzień na tarasy Longji i stamtąd wracają późnym wieczorem na noc do hotelu w Guilin. W naszym hostelu Cyan Box Hostel w Guilin otrzymaliśmy mapkę, na której zaznaczono opcję takie wycieczki – z przewodnikiem miała kosztować 460 juanów od osoby, bez przewodnika – 370 juanów od osoby. W cenę wliczono dojazd i bilety wstępu. Warto dopytać w hotelu o możliwość zorganizowania takiej wycieczki, miejąc jednak na uwadze, że chińska turystyka jest dość głośna, szybka, chaotyczna i zmasowana. W internecie można też bez problemu znaleźć bardziej luksusowe wycieczki, stworzone pod zachodnich turystów, których ceny oscylują wokół 200,300 dolarów i więcej.

Tarasy Ryżowe w Chinach

Porównując wszystkie koszta, a do tego dokładając stracony czas na dojazd (stanie w korkach w Guilin podczas jazdy na stację autobusową, oczekiwanie na opóźniony autobus, przejazd, oczekiwanie na minibusa, targowanie się itp.) i stres, nie polecamy wycieczki na własną rękę. Owszem, jest to możliwe, ale przy wyborze tej opcji coś może pójść nie tak. Korzystając z hotelowego trasferu jesteście podwiezieni bezpośrednio pod same tarasy i nie musicie się martwić, że nie będzie dla Was miejsca w autobusie. Gdybyśmy wybierali się tam drugi raz, również skorzystalibyśmy z możliwości dojazdu busem podstawionym przez hotel.

Rozkładu jazdy autobusów z Guilin do Longsheng można szukać na stronie:

https://www.chinabusguide.com/

Tarasy ryżowe w Chinach – Gdzie spać ?

Tak jak już pisaliśmy wcześniej, najlepszą opcją wydaje się być nocleg w wiosce Ping’an ze względu na jej położenie. Jest to dobra baza wypadowa, z której można rozplanować przyjemne zwiedzanie w przeciągu jednego, jak i większej liczby dni spędzonych przy tarasach. Ceny noclegów przy tarasach zaczynają się już od 8 dolarów za łóżko w pokoju wieloosobowym. Wybór noclegu na tarasach ryżowych Longsheng nie należy do najłatwiejszych – ofert jest mnóstwo, a wiele z nich jest do siebie podobnych. Wynika to z tego, że większość hoteli znajduje się w tradycyjnych, 3-piętrowych drewnianych domach. Są one pięknym uzupełnieniem krajobrazu pół ryżowych i nocleg w nich stanowi atrakcję samą w sobie. Skrzypiące podłogi drewnianych domów nadają im klimatu. Na uwagę zasługują szczególnie te, które są położone w wyższych partiach gór. Z ich balkonów rozpsześcierają się oszałamiające widoki na tarasy ryżowe o każdej porze dnia. Budzić się i zapisypiać z takim widokiem – kto z nas by nie chciał?

Godnym polecenia jest obiekt Longji International Youth Hostel w wiosne Ping’an, w którym sami spaliśmy. Hotel jest cały drewniany, czysty (co w przypadku Chin nie jest normą), przytulny i klimatyczny. Ma dogodną lokalizację i wspaniałe widoki na pobliskie tarasy. Na samym dole hotelu znajduje się restauracja z szeroką ofertą, w której możecie spróbować wspomnianego niżej ryżu pieczonego w laskach bambusa. W sezonie łóżko w pokoju wieloosobowym kosztuje około 43 zł, a pokój prywatny dla dwóch osób za noc około 120 zł. Ciężko jest znaleźć nocleg przez stronę Booking.com w wioskach Ping’an czy Dazhai. Jedynie wpisując nazwę „Longsheng” mogą się nam wyświetlić hotele położone na tarasach. Dobrym pomysłem jest szukanie noclegu przez inne strony, na przykład na:

https://www.trip.com/

Tarasy Ryżowe w Chinach – ceny?

Tarasy ryżowe w Chinach są jedną z popularniejszych atrakcji tego kraju, tak więc i cena biletów wstępu musi być odpowiednia. Nie jest ona najniższa, ale i tak nie tak wysoka, jak bilety do innych znanych miejsc w Chinach (np. do Zhangjiajie). Biorąc pod uwagę, że bilety nie są limitowane czasowo i zakupując jedną wejściówkę, możecie spędzić na terenie tarasów tyle czasu, ile Wam dusza zapragnie, koszta nie wydają się zbyt wygórowane. Cena biletu uprawniającego do wejścia na Tarasy Ryżowe Smoczego Grzbietu wynosi 100 juanów (ok. 57 zł). Bilety można kupić w kasach przy głównej bramie wjazdowej na teren krajobrazowy, blisko Longji. Przy wejściu na każdą z trzech części tarasów sprawdzane są bilety.

Tarasy Ryżowe w Chinach

Tarasy Ryżowe w Chinach – co i gdzie zjeść?

Większość hoteli to również restauracje. Spacerując uroczymi uliczkami wiosek ulokowanych na zboczach gór i w dolinach, bez problemu natraficie na wiele lokali serwujących dania kuchni chińskiej. Oczywiście najpopularniejsze będą noodle i posiłki majace za bazę ryż. Najwięcej knajpek znajduje się w trzech głównych wioskach – Ping’an, Longji i Dazhai. Poza nimi na próżno szukać restauracji. Za to dość często można się natknąć jeszcze w granicach tych wiosek na liczne stragany z ulicznym jedzeniem. Tym, co polecamy Wam do spróbowania, jest ryż z warzywami grillowany w lasce bambusa – pysznie smakuje a i walory estetyczne niczego sobie.

Tarasy Ryżowe w Chinach – kiedy jechać?

Tarasy ryżowe w Chinach wyglądają pięknie o każdej porze roku, ale wiele zależy od tego, czego szukamy i co chcemy zobaczyć. Wiosna to czas nawadniania pól ryżowych, które mienią się tysiącami barw i odbijają w wodzie promienie słoneczne. Wtedy też tarasy ryżowe w Chinach odwiedza najwięcej turystów. W miesiącach letnich pola są głównie jasnozielone. Gdy nadchodzi jesień, na przełomie września i października pola wciąż są intensywnie zielone, ale miejscami przechodzą już z złocisto – brązowe barwy. Właśnie o takiej porze zwiedzaliśmy tarasy ryżowe w Chinach i Wietnamie i w takiej krasie podobały nam się najbardziej. Jesienią można także podglądać żniwa, a zimą brązowe pola częściowo opruszone są śniegiem i szronem, co również stanowi niecodzienny widok. Jednak pod względem krajobrazowym i pogodowym, miesiące zimowe wydają się najmniej korzystnym okresem na podziwianie tarasów. Podobnie lipiec i sierpień – gorąc i wilgoć potrafią się nieźle uprzykrzyć. Dlatego tarasy ryżowe w Chinach – nie tylko te w okolicach Logsheng, najlepiej zwiedzać wiosną lub jesienią.

 Tarasy Ryżowe w Chinach

Tarasy ryżowe w Chinach – Kiedy jest najlepszy czas na fotografowanie?

Podobno najlepszym czasem na fotografowanie tarasów ryżowych jest okres od maja do czerwca, kiedy pola są nawodnione, a także wrzesień i październik, gdy pola są intensywnie zielone. Chociaż w naszej opinii zdjęcia zrobione w tak wyjątkowym miejscu będą piękne o każdej porze roku.

 Tarasy Ryżowe w Chinach

Tarasy ryżowe w Chinach – bezpieczeństwo, co ze sobą zabrać, co ubrać ?

Z pewnością wygodne buty, chociaż nie muszą to być koniecznie buty trekkingowe czy nawet adidasy. Większość ścieżek nie jest wymagająca i wędruje się nimi wygodnie. Na zwiedzanie tarasów wystarczą porządne sandały. Jednak dla własnego bezpieczeństwa warto wybrać zamknięte buty sportowe. Dlaczego? Jeszcze w miejscowości Ping’an widzieliśmy węża, także spotkanie go wśród ryżowych pól tym bardziej wydaje się być prawdopodobne. Nie wiemy jaki to był gatunek i czy jego ukąszenie stanowiłoby zagrożenie. Dla komfortu psychicznego lepiej założyć zabudowane obuwie. Większość chińskich turystów wybiera się na zwiedzanie tarasów w balerinach lub klapkach, jednak oni zazwyczaj kończą wycieczkę w wioskach i położonych przy nich punktkach widokowych.

Oprócz tego oczywiście trzeba pamiętać o apteczce. Mimo, że szlaki w okolicach tarasów ryżowych nie są wymagające, to jednak wciąż góry, w których łatwo o potknięcie czy skaleczenie. Zawsze należy mieć przy sobie plastry, bandaż czy jakiś spray do odkażania bakterii. Komary nie były jakoś specjalnie widoczne, ale oczywiście warto zabrać ze sobą spray przeciwko tym owadom. Do tego nakrycie głowy, bo słońce potrafi tam nieźle przypiec. I jak to w górach, kurtkę przeciwdeszczową, bo pogoda potrafi się zmienić w przeciągu kilku minut. Na pewno przyda się chiński adres Waszego hotelu, by nie błądzić godzinami w poszukiwaniu noclegu (zmarnowaliśmy na to ponad 2 godziny…). Bardzo przydatna okazała się również aplikacja Maps.me, a także zdjęcie mapy okolicy zawieszonej w hotelu, które można znaleźć w internecie i które zamieściliśmy poniżej. Warto mieć przy sobie zapas wody, ponieważ sklepiki i stragany koncentrują się głównie w wioskach, nie przy szlakach.

Pod koniec września mieliśmy w Ping’an bardzo kapryśną pogodę. Pierwszego dnia lało tak bardzo, że o żadnych spacerach nie mogło być mowy. Z kolei drugiego dnia słońce grzało przyjemnie i mogliśmy zwiedzać w krótkim rękawku. Jednak dobrze mieć w plecaku zapasowy sweter i kurtkę przeciwdeszczową.

 Tarasy Ryżowe w Chinach

Niewarto jechać tam z walizkami. Z parkingów do wiosek, a tym samym hoteli, trzeba przejść trochę schodów i targanie po nich swoich toreb na kółkach nie będzie przyjemnym zajęciem. Najlepiej sprawdzi się plecak. Co prawda po niektórych trasach kursują strasze osoby z zamieszkujących okolicę plemion, które za dodatkową opłatą dźwigają ogromne walizy przybyłych turystów. Widok kilkudziesiąletnich babć, które od noszenia walizek na plecach poruszały się praktycznie zgięte w pół, był przykry i bulwersujący.

Oprócz tego nie czyhają tam na Was jakieś większe bezpieczeństwa, bo i same Chiny należą do krajów stosunkowo bezpiecznych. Należy zachować podstawowe środki ostrożoności, które stosujecie zazwyczaj podczas górskich wycieczek oraz wizyt w innych krajach.

Czy polecamy wycieczkę na Tarasy Ryżowe Smoczego Grzbietu?

Tak jak przechadzka po wioskach etnicznych w ciągu dnia była nie do zniesienia przez tłumy i hałas, tak wędrówka między tarasami była prawdziwym ukojeniem. Szlaki były zupełnie puste, mogliśmy się nacieszyć ciszą i wspaniałymi widokami w samotności. Tak naprawdę pomiędzy trzema wcześniej wymienionymi miejscowościami leży więcej niewielkich wiosek, które można odwiedzać. Są wyludnione, spokojne i naturalne. Bez straganów i komercji. Trafiliśmy do jednej z takich wiosek na szlaku między Ping’an a Longji. Mieszkańcy spokojnie pracowali w polu, a pewna rodzina łuskała na tarasie widokowym pieprz syczuański. Okazało się, że jedna z kobiet, prawniczka, znała angielski, którego nauczyła ją córka studiująca w Szanghaju. Przyjechała na wieś do rodziców pomóc w gospodarstwie. Okazała nam ogromną sympatię, rozmawiała z nami o tarasach, całych Chinach, naszej podróży. Otrzymaliśmy od niej zaproszenie na obiad, z którego z wielkim smutkiem nie mogliśmy przyjąć, ponieważ musieliśmy już wracać do Guilin (Czego nie możemy odżałować do dziś). A na koniec podarowała nam garść pieprzu syczuańskiego, który znieczula język. Jej ojciec przerwał pracę i przyniósł nam trochę wody. Rozmawialiśmy na jednym z tarasów ryżowych, podziwiając okolice, błękitne niebo, ciesząc się spokojem i swoim towarzystwem, odpoczywając od hałaśliwego Guilinu.

Tarasy Ryżowe w Chinach

I było to jedno z naszych najlepszych przeżyć podczas podróży do Chin, a obecnie jest najpiękniejszym wspomnieniem z całego wyjazdu.  A więc tak, polecamy wizytę na Tarasach Longsheng. Poletka ryżowe skrupulatnie rzeźbione w zboczach góry od ponad 500 lat, zmieniające kolory wraz z porami roku są widokiem, który z pewnością warto zobaczyć podczas wycieczki do Chin. Zdjęcia w pełni nie oddają urody tego miejsca i są dość ograniczone, obejmując jedynie same tarasy. Spacerując między nimi szokująca jest właśnie ta przestrzeń i ciemne masywy gór, na tle których pola ryżowe prezentują się wspaniale.

Magda

Jeżeli chcecie poczytać o innych atrakcjach w Chinach, zajrzyjcie tutaj:

Atrakcje w Chinach – czym kusi południe Chin ?

Chiny na własną rękę czy z biurem podróży?

Pustynia Wadi Rum – informacje praktyczne

Pustynia Wadi Rum to miejsce, które wielu z nas pewnie niejednokrotnie widziało, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nie ma chyba na świecie miejsca odpowiadającego w większym stopniu naszym wyobrażeniom o Marsie, niż właśnie jordańska pustynia. Wadi Rum było scenerią dla wielu kosmicznych filmów, w których „grała” czerwoną planetę. I teraz rodzi się pytanie – Wadi Rum grało Marsa, bo pustynia ta wyglądem faktycznie zbliżona jest do marsjańskiego krajobrazu, czy Marsa wyobrażamy sobie właśnie jako Wadi Rum, bo media i filmy właśnie w ten sposób ukształtowały o nim nasze wyobrażenie?

Pustynia Wadi Rum

Wiosna na Wadi Rum 

Przyjechaliście na Wadi Rum w najlepszej porze jaka może być, powiedział nasz przewodni, Ahmed. Dlaczego?

Bo Pusytnia Wadi Rum najpiękniej wygląda wiosną, kiedy wszystko kwitnie.

Ale jak to kwitnie, kwiaty na pustyni? Do tej pory pustynia  Wadi Rum kojarzyła nam się jako niekończące się połacie czerwonego piachu oraz grnaitowych skał, z Lawrencem z Arabii, dziesiątkami marsjańskich filmów, z nabatejską kulturą rozwijajacą się tym rejonie, z Beduinami prowadzącymi często jeszcze koczowniczy tryb życia. Ale wiosna i kwiaty? Tego się nie spodziewaliśmy. Jednak słowa Ahmeda szybko się potwierdziły – cała pustynia Wadi Rum usiana była fioletowymi kwiatami, zielonymi krzakami a miejscami nawet trawą przebijającą się przez piach i kamienie. Między tymi pustynnymi pastwiskami krążyły stada wielbłądów, które posilały się tym, co w cudowny sposób zrodziła im pustynia. Co prawda nie były to dzikie wielbłądy, bo takowych na Wadi Rum już nie ma, jednak wciąż te zwierzęta mogą się przemieszczać po pustyni w  miarę swobodnie. Jedyną oznaką ich niewoli są liny, które pętają im zazwyczaj dwie przednie nogi, by utrudnić ewentualną ucieczkę po miejscami niemal zielonej pustyni.

Jak wygląda pustynia Wadi Rum?

Jak bardzo pustynia Wadi Rum odziałowuje na naszą wyobraźnię? Czerwone piaski, masywne pustynne góry, ostre słońce, zimne noce, rozgwieżdżone niebo, wielbłądy, Beduini w swoich długich tunikach, kaniony, obozy… ten mit o tajemniczej pustyni, Beduinach, karawanach, to wyobrażenie orientalnego Lewantu rozpala umysły dziesiątek ludzi na całym świecie, przyciągając ich wszystkich do Jordanii. Pustynia Wadi Rum to taka pustynia z prawdziwego zdarzenia, spełniająca nasze oczekiwania względem miejsca, które nazwać można właśnie pustynią i to jeszcze jedną z najpiękniejszych na świecie. Wadi Rum jest nie tylko pustynią – to także największa dolina w Jordanii, to najwyższy górski szczyt tego państwa (Dżabal Umm ad Dami), to kaniony, ukryte źródła, wydmy i jaskinie. Cały obszar pustyni wpisany na listę UNESCO, obfituje w przyrodnicze atrakcje, które byłyby w stanie zapełnić plan co najmniej tygodniowej wycieczki. Pustynia Wadi Rum to miejsce z jednej strony tak wyjątkowe i nieziemskie, a zarazem bardziej ziemskie już być nie może – gdy czujecie wiatr we włosach, pył w oczach i we wszystkich możliwych częsciach ciała, piasek pod stopami i smak beduińskiej herbaty w ustach – dociera do Was z ogromną siłą myśl, na jakiej pięknej planecie żyjemy. Ciemne po zmroku, brązowe po wschodzie, piaskowe w ciągu dnia i czerwone przed zachodem słońca skały porażają ogromem, kształtem, kolorami, magnetyzują panoramami podziwianymi z punktów widokowych. Również i piach zmienia swoją barwę, w zależności od pory dnia i pory roku.

Pustynia Wadi Rum

Pustynia Wadi Rum

Pustynia Wadi Rum

Charakteru temu miejscu dodają majestatyczne góry, a także gościnni Beduini, najmocniej z pustynią związani. Co prawda większość Beduinów porzuciła nomadzki tryb życia, jednak ten magiczny nimb, który ich wciąż otacza, wciąż tworzy beduińską legendę. Beduini w przeważającej części to wyznawcy Islamu, jednak trochę zmodyfikowali swoje wierzenia o kult sił przyrody, natury, demonów czy księżyca. Ich historie są magiczne, ich herbata jest magiczna, rozmowy z nimi sa magiczne. Tak samo jak pustynia. Wadi Rum to magia i uczta dla oczu.

Pustynia Wadi Rum

Pustynia Wadi Rum – dojazd

  • Z Ammanu – brak bezpośredniego autobus. Trzeba się przesiąść w Ma’an albo w Wadi Musa.
  • Minibus z  Petry (Wadi Musa) – codziennie między 6 a 6.30 rano odjeżdża minibus do Wadi Rum. Miejsce w busie koniecznie trzeba rezerwować co najmniej dzień wcześniej poprzez hotel. W recepcji powinni zadzwonić wtedy do przewoźnika i zrobić dla Was rezerwację. W naszym hotelu (Valentin Inn) powiedziano nam, że mamy się nie przejmować, bo jest poza sezonem (koniec lutego) i iść przed 6 na dworzec, żebyśmy mieli na pewno miejsce. Zerwaliśmy się o 5 rano, od 05:30 do 06:30 sterczeliśmy na dworcu z dwiema innymi osobami, a bus nie przyjechał. Inni kierowcy powiedzieli nam, że był już cały zapełniony, więc nawet nie zajeżdżał na stację… także bądźcie nieustępliwi i domagajcie się zrobienia rezerwacji do skutku. Minibus dojeżdża do Wadi Rum około 9 rano. A co do kwesti ceny mamy pewne niejasności. Na kilku blogach przeczytaliśmy, że bilet osztuj 7/8/9 JD od osoby, taksówkarz powiedział nam, że 4,5 JD, bo tyle płacą miejscowi i jeśli domagają się od nas więcej, to mamy to zgłosić policji, a w hotelu recepcjonista powiedział nam, że bilet kosztuje 2,5 JD (ten sam recepcjonista, który twierdził, że nie musimy robić rezerwacji). Możliwe, że bilet faktycznie kosztuje 2-3 JD, a do ceny doliczana jest kwota za zrobienie rezerwacji. W internecie trafiliśmy na numer telefonu, pod którym można dokonać rezerwacji miejsca na własą rękę, jednak nie mamy pewności czy jest aktualny – 079 5235257.
  • Taksówka z Petry (Wadi Musa) –  na szczęście obok dworca stała jedna taksówka i taksówkarz zaproponował nam podwózkę do Wadi Rum za 7 JD od osoby, a była nas czwórka. Uznaliśmy to za dobrą cenę, bo i tak tyle mieliśmy prawdopodobnie zapłacić za przejazd minibusem. Z tego, co wyczytaliśmy, taksówka między Petrą a Wadi Rum nie powinna kosztować więcej, niż 35 JD za całość.
  • Turystyczny autobus JETT z Aqaby – wyjeżdża spod resortu Tala Bay  (a potem zatrzymuje się jeszcze w Divers Village) codziennie o 08:00 rano. Na miejsce dojeżdża o godzinie 11:00. Bilet w dwie strony kosztuje 18 JD, a kupowany tylko w jedną stronę – 12 JD. Bilety można kupić przez internet. Autobus powrotny do Aqaby wyjeżdża o godzinie 17:00, a na miejsce dojeżdża o 18:30.
  • Turystyczny autobus JETT z Petry – Autobus wyjeżdża z  Petry (Wadi Musa) o godzinie 10:00, a do Wadi Rum dojeżdża o 13:00. Bilet z Petry do Wadi Rum kosztuje 15 JD, a bilet powrotny 15 JD. Autobus z Wadi Rum do Petry również odjeżdża o 10:00, a na miejsce dojeżdża o 13:00. Bilety można kupić przez internet na stronie przewoźnia.
  • Minibus z Aqaby – odjeżdża codziennie (w piątki tylko rano) o godzinach 6.30, 11.00, 13.00 i 15.00. Autobus odjeżdża z Wadi Rum z powrotem do Aqaby godzinę po przyjeździe do Wadi Rum. Autobusy mogą też odjechać zaraz po zapełnieniu lub czekać nawet kilka godzin na zebranie się dostatecznej liczby pasażerów a nawet nie odjechać w ogóle, bo nie opłaca się to kierwocy. To tania, ale męcząca wersja raczej dla cierpliwych. Trzeba się nastawić, że dojazd może się przeciągać lub w ogóle nie odbyć. Cena biletu – 3 JD.
  • Taksówka w Aqaby – ok. 20 JD za cały przejazd.

https://www.jtt.com.jo/en/programs

Pustynia Wadi Rum

Pustynia Wadi Rum – Kiedy jechać?

Pustynia Wadi Rum nie jest sprzyjąjącym zwiedzaniu miejscem w miesiącach letnich, głównie w lipcu i sierpniu. Chyba, że ktoś dobrze znosi bardzo wysokie temperatury rzędu nawet 40 stopni. Wrzesień też będzie gorącym miesiącem. Na Wadi Rum najlepiej się wybrać właśnie jesienią, w październiku i listopadzie, lub wiosną – w marcu, kwietniu i maju. Zimą oczywiście jest to też możliwe, ale wtedy trzeba się przygotować na bardzo niskie temperatury, a nawet ulewy i opady śniegu. Pod koniec lutego mieliśmy bardzo przyjemną temperaturę, około 20 stopni i dość pogodną noc z temperaturą około 7 stopni. Jednak nie jest to w lutym regułą i dwa dni po naszej wizycie na Wadi Rum, na pustyni spadł śnieg.

Pustynia Wadi Rum

Pustynia Wadi Rum – rodzaje wycieczek

Pustynia Wadi Rum autem czy pieszo? Konno czy na wielbłądzie? Można przemierzać ją własnym samochodem   (ale z przewodnikiem) lub biorąc udział w zorganizowanej wycieczce – pieszo, jeepem, na wielbłądach, można wspinać się na najwyższe góry w okolicy, zorganizować zwiedzanie jedno lub kilkudniowe, zjeżdżać z wydm na deskach. Oczywiście najpopularniejszą formą zwiedzania Wadi Rum jest zorganizowana jednodniowa wycieczka z jazdą jeepem, na przyczepie którego znajdują się ławeczki dla turystów. W ten sposób można zobaczyć najwięcej. Oprócz tego, poszczególne campy i organizatorzy oferują najróżniejsze wycieczki. Jednodniowa wycieczka jeepem jest podstawą, z której powstają różne modyfikacje bardziej rozbudowanych wycieczek. Przykładowe wycieczki po Wadi Rum:

  • 2-3 godzinne przejście Rakabat Canyon, cena ok. 45 JD/os.
  • Kilkugodzinna wycieczka jeepem bez noclegu po najpopularniejszych atrakcjach, cena ok. 30-40 za cały samochód.
  • 3 – dniowa wycieczka na wielbłądach, mocno rozszerzona wersja jednodniowej wycieczki jeepem (dodana wizyta na białych wydmach, w jaskiniach, przy źródłach i wielu innych miejscach), cena ok. 100 JD/os.
  • jednodniowa  (lub dwudniowa z noclegiem) wycieczka na wielbłądach – skrócona wersja wycieczki jednodniowej jeepem z ograniczoną liczbą atrakcji.
  • 3-dniowa wycieczka połączona ze zdobyciem najwyższego szczytu Jordanii Um Ad Dami, cena w przypadku udziału tylko jednej osoby – ok. 500 JD, im więcej osób, tym wyższa cena do podziału, która w ostatecznym rozrachunku będzie wielokrotnie niższa dla jednej osoby.
  • 3 dniowa – wycieczka piesza po pustyni, cena to 240 JD/osoba, przy udziale większej grupy cena wzrasta, ale podzielona na uczestników koszt wycieczki dla jednej osoby obniża się.
  • 5 – dniowy pobyt na pustyni to dodatkowe, zazwyczaj nieodwiedzane atrakcje, jak np. Siq Nograh, Harab Anta Cave, El Qattar Spring. Cena wynosi 1000 JD/os. i jak w przypadkach opisanych wyżej, maleje przy udziale większej liczby osób.
  • 3 – godzinne zdobywanie skalnego mostu Burdah Arch lub szczytu Jebel Haash plus atrakcje przewidziane w jednodniowej wycieczce jeepem, cena od ok. 50 JD przy udziale 6 osób do ok. 170 JD przy udziale jednej osoby. Wycieczkę można oczywiście modyfikować pod względem czasowym i zakresem zwiedzanych miejsc.

Pustynia Wadi Rum

Możliwości jest multum. Podane przykłady zostały opracowane na podstawie wykazu cen na stronie organizatora, z którym zwiedzaliśmy Wadi Rum (Bedouin Directions), dlatego trzeba wziąć poprawkę na to, że ceny mogą się różnić. Koszta będą różnić się w zależności od wybranego przez Was organizatora, standardu obozu, wyboru wariantu czasowego zwiedzania i konkretnych atrakcji, sposobu zwiedzania pustyni i nawet Waszych umiejętności targowania się. Może to być jednak dla Was jakiś punkt odniesienia dla wyboru odpowiedniej wycieczki dla siebie i do targowania się o jej koszt. Nasz camp oferował raczej jedne z przystępniejszych cen na całej pustyni. Tak jak widzicie, możliwości jest po porstu od groma i przytoczone tutaj przykłady są po prostu kroplą w morzu możliwości. Odpowiedniej wycieczki najlepiej szukać właśnie w internecie. Po wpisaniu w wyszkuwarkę hasła „Wadi Rum tour” zaleje Was lawina stron najróżniejszych obozów i organizatorów. Wówczas po prostu trzeba cierpliwie przez wszystkie przebrnąć, oglądać stronę za stroną i wybrać taki obóz, który pasuje Wam najbardziej pod względem cenowym, jak i w kwestii komfortu, zaplanowanych atrakcji czy sposobu zwiedzania.

Pustynia Wadi Rum

Pustynia Wadi Rum – ile czasu na zwiedzanie?

Pustynia Wadi Rum oferuje nam wiele opcji zwiedzania. Jeśli brakuje Wam czasu, można zwiedzać Wadi Rum w ciągu 3-4 godzinnej wycieczki. Naszym zdaniem tak krótkie zwiedzanie może pozostawić spory niedosyt. Najczęściej wybieraną opcją jest wycieczka całodniowa z ewentualnym noclegiem na pustyni. Można również spędzić na Wadi Rum więcej czasu, na przykład dwa , trzy dni i wtedy wycieczka jest odpowiednio zmodyfikowana i rozszerzona.  Naszym zdaniem najoptymalniejszym czasem na zwiedzanie Wadi Rum jest jeden dzień z noclegiem. Można wtedy zobaczyć naprawdę sporo i oglądać niezwykłe niebo pełne gwiazd. Oczywiście mając więcej czasu w Jordanii świetnym pomysłem będzie dłuższy pobyt na Wadi Rum i rozszerzenie wycieczki o kolejne atrakcje. Jednodniowca wycieczka obejmuje zazwyczaj odbiór turystów spod Visitor Center, przejazd na pustynię, zwiedzanie poszczególnych atrakcji, o których piszę w kolejnych akapitach, obiad na pustyni i dalsze zwiedzanie, podziwianie zachodu słońca, przejazd do obozu, kolację, nocleg, ranne śniadanie i wyjazd do wioski Wadi Rum. Plan można odpowiednio modyfikować indywidualnie z przewodnikiem według swoich wymagań i propozycji.

Pustynia Wadi Rum

Pustynia Wadi Rum – ceny i organizacja wycieczki

Po przyjeździe do wioski Wadi Rum, w pierwszej kolejności należy udać się do Visitor Center, gdzie kupicie bilety na Wadi Rum. Jeśli posiadacie Jordan Pass, nie musicie już kupować biletów, gdyż są one wliczone w cenę Jordan Pass. W przypadku gdy chcecie podróżować po Wadi Rum własnym/wypożyczonym autem, taże musicie podjechać do Visitor Center, gdzie kupicie bilet umożliwiający wjazd autem na Wadi Rum i znajdziecie przewodnika – wjazd bez niego na pustynię jest niedozwolony.

Pustynia Wadi Rum

Bilet wstępu na Wadi Rum – 5 JD. Bilet jest ważny na cały Wasz pobyt na pustyni bez względu na to ile czasu tam spędzicie. Zdarza się, że bilet wstępu wliczony już jest w cenę wycieczki, ale o to trzeba dopytać podczas rezerwacji.

Bilet wstępu z Jordan Pass – bilet na pustynię Wadi Rum wliczony jest w cenę Jordan Pass

Pustynia Wadi Rum własnym samochodem – 20 JD za cały samochód.

Najczęściej spotykana cena za jednodniową wycieczkę od osoby z noclegiem – 60 JD

Najczęściej spotykana cena za 3-4 godzinne zwiedzanie Wadi Rum – 30 – 40 JD

Jordan Pass Osoby, które zostają w Jordanii co najmniej trzy noce (cztery dni), powinny rozważyć zakup Jordan Pass. Jest to rodzaj turystycznej karty, dzięki której nie trzeba kupować już wizy na lotnisku, a która uprawnia do wejścia do 40 atrakcji w Jordanii, w tym do Petry i Wadi Rum. Przy zakupie Jordan Pass wybiera się liczbę dni, jaką chcemy poświęcić na zwiedzanie Petry. Zakup karty opłaci się na pewno tym, którzy chcą zwiedzać Jordanię i zwróci się już po pobycie w Petrze. Osobny zakup wizy jordańskiej (40 JD) i biletu do Petry na jeden dzień (55 JD) jest wyższy, niż koszt najtańszego wariantu Jordan Pass – 70 JD. Jak do tego doliczy się, że Jordan Pass uprawnia do wejścia do innych atrakcji, takich jak Wadi Rum czy Dżerasz, to bez dwóch zdań warto ją zakupić przez internet przed wyjazdem. Ceny Jordan Pass – przy jednodniowym zwiedzaniu Petry to 70 JD, przy dwudniowym 75 JD, a trzydniowym – 80. Nawet zakup wariantu trzydniowego będzie się opłacał bardziej, niż osobne kupowanie wizy i biletów. Trzeba jednak pamiętać, że z tej opcji mogą skorzystać jedynie osoby, które zostają w Jordanii co najmniej 3 noce! Jeżeli jednak rezygnujecie ze zwiedzania Petry i planujecie jedynie wizytę na Wadi Rum, wtedy zakup Jordan Pass nie opłaci się.

Pustynia Wadi Rum

Cena Waszej wycieczki na Wadi Rum zależy od wielu czynników:

  • podróżujecie w pojedynkę, dwójkę lub grupą? – im więcej osób, tym niższa cena
  • decydujecie się na 3-4 h zwiedzanie czy całodniowe zwiedzanie? –  im dłuższa wycieczka, tym droższa
  • decydujecie się na nocleg na pustyni? – oczywiście cena wtedy również będzie wyższa
  • decydujecie się na obiad, na obiad i kolację, tylko śniadanie czy wariant bez posiłków?
  • dobieracie dodatkowo płatne atrakcje, takie jak jazda na wielbłądzie lub zjazd na desce z wydmy, wejście na najwyższy szczyt Jordanii?
  • długość Waszego pobytu ma decydujący wpływ na cenę

Pustynia Wadi Rum

Ciężko jest znaleźć standardową cenę, bo rozpiętość cenowa jest ogromna. Ale po przeczesaniu internetu i zasięgnięciu opinii innych osób odwiedzający Wadi Rum można stwierdzić, że w przypadku dwójki podróżujących standardową ceną będzie 120-140 JD, a w cenę wliczona będzie całodzienna wycieczka jeepem po pustyni, nocleg, trzy posiłki. Często trafialiśmy również na relacje osób, które płaciły 90 JD od osoby, co jest jak dla nas górną granicą cenową, której byśmy nie przekroczyli (no chyba, że w ceną wliczone byłyby jakieś dodatkowe atrakcje i lepszy standard campu). W przypadku, gdy w wycieczce bierze udział więcej niż dwie osoby, ceny spadają do 30-40 JD od osoby. Niektórzy organizatorzy oferują też zniżki, np. dla studentów lub dzieci. W tym miejscu możemy przedstawić Wam koszta wycieczki, w której sami wzięliśmy udział:

Wycieczka Mehedi Special z Bedouin Directions z noclegiem na pustyni w beduińskim obozie:

  • 1 osoba: 100JD
  • 2 osoby: 65JD/os. (130JD)
  • 3 osoby: 60JD/os.(180JD)
  • 4 osoby: 55JD/ os. (220JD)
  • 5 osób: 50JD/ os.  (250JD)
  • 6 osób i więcej: 45JD/ os.

Tak więc na pustynię Wadi Rum opłaca się zwiedzać w grupie.

Pustynia Wadi Rum – rezerwacja online czy na miejscu?

Od naszego przewodnika Ahmeda dostaliśmy ostrzeżenie już przed przyjazdem – kiedy wysiądziemy pod Visitor Center zacznie do nas podchodzić sporo przewodników, którzy będą pytali „na kogo czekacie?”. W momencie, gdy powiemy „na Ahmeda z Bedouin Directions”, oni prawdopodobnie się za niego podadzą mówiąc „to ja, czekałem tu na Was”. Ahmed poinstruował nas, że w takiej sytuacji mamy im odpowiadać „Nasz przewodnik wie jak mamy na imię i gdzie się mamy spotkać”. I nie było to Visitor Center, tylko autobus miał się zatrzymać pod domem przewodnika po naszej uprzedniej prośbie.

Ogólnie taką wycieczkę można oczywiście zarezerwować na miejscu, Beduini sami będą co chwilę do Was zagadywać i proponować ich usługi. Wyjeżdżając spontanicznie do Jordanii bez problemu znajdziecie przewodnika na miejscu. Jednak w takiej sytuacji łatwiej się nadziać i trafić na kiepskiego organizatora, niż wtedy, gdy znajdziecie odpowiedzi obóz i wycieczkę przez internet przed wyjazdem – co Wam polecamy.

Pustynia Wadi Rum

Pustynia Wadi Rum – która wycieczkę i nocleg polecamy?

Zdecydowaliśmy się na wycieczkę z Bedouin Directions. Jest to niewielka firma, którą prowadzi ledwie kilka osób, a na cały obóz składa się mniej niż 10 namiotów – także kameralną atmosferę macie zapewnioną na 100 procent. Bedouin Directions oferuje zniżki dla dzieci, studentów czy blogerów – w jakiej wysokości? To już jest indywidualna kwestia do dogadania z organizatorem. My, jako blogerzy, dostaliśmy 10 JD zniżki za naszą dwójkę, więc za całą wycieczkę na Wadi Rum zapłaciliśmy 120 JD za dwie osoby. W cenę był wliczony odbiór spod Visitor Center, napoje, obiad, kolacja, śniadanie, prywatna wycieczka jeepem z przewodnikiem po atrakcjach opisanych w kolejnych akapitach, nocleg na pustyni w wygodnym namiocie, poranny przejazd z pustyni do wioski.

Nasi przewodnicy i osoby, które zarządzały obozem, były bardzo uprzejme, chętnie nawiązywały kontakt z gośćmi. Mieliśmy dostęp do wody pitnej i do pysznej herbaty. Przygotowane dla nas posiłki były bardzo smaczne i syte. Plan wycieczki został przeprowadzony w całości, a nawet trafiły nam się dodatkowe atrakcje. Przewodnik Amhed był uprzejmy i miał sporą wiedzę na temat Wadi Rum, ale też nie był gadułą – pozwalał też nacieszyć się pustynią w ciszy i często zostawiał nas samych. Na terenie obozu dostępne były prysznice, jednak bez ciepłej wody, o czym jednak wiedzieliśmy już wcześniej. Położenie obozu jest niezwykle urokliwe, a dodatkowo chroniło nas przed zimnem. Namioty – proste, czyste i wygodne, z oświetleniem i kilkoma kocami. Nie różniły się niczym od większość podobnych namiotów oferowanych przez innych organizatorów wycieczek na Wadi Rum.

Pustynia Wadi Rum, beduiński grill

Podróżowaliśmy dość wysłużonym, ale wygodnym jeepem, w którym mieliśmy sporo miejsca. Przewodnik zatrzymywał się zawsze wtedy, gdy mieliśmy na to ochotę oraz oferował nam wodę do picia.  Ogólnie nie mamy się do czego przyczepić, wszystko było tak zaplanowane, jak to można przeczytać na stronie Bedouin Directions. Jesteśmy zadowoleni z wyboru tego organizatora i z czystym sumieniem możemy Wam go polecić. Nasza wycieczka była standardową wycieczką na Wadi Rum bez jakiś większych udogodnień, ale też bez negatywnych odchyłów. Było tak jak być powinno. 

Pustynia Wadi Rum

Strona internetowa Bedouin Directions – https://wadirumjeeptours.com/

Pustynia Wadi Rum – czy można na własną rękę?

Organizowanie wycieczki na własną rękę jest zabronione. Udział przewodnika jest każdorazowo obowiązkowy. Na Wadi Rum można wjechać własnym/wypożyczonym autem, ale wtedy płaci się opłatę za auto (20 JD) oraz za udział przewodnika-kierowcy, który będzie z Wami podróżował. Jeżeli przyjedziecie do wioski Wadi Rum samochodem, można go zostawić na dużym parkingu pod Visitor Center lub na drugim, bardziej w głębi wioski. Kilkugodzinne wycieczki samochodowe lub na wielbłądach organizuje również Visitor Center.

Pustynia Wadi Rum – jaki typ samochodu będzie lepszy?

Po pustyni Wadi Rum podróżuje się dwoma typami samochodów – zwykłym jeepem oraz jeepem z przyczepą, na której znajdują się ławeczki dla turystów, a często też prowizoryczne zadaszenie dla ochrony przed słońcem. Przed wyjazdem spodziewaliśmy się tego drugiego typu samochodu, jednak podróżowaliśmy zwykłym jeepem. Od czego to zależało? Podejrzewamy, że wynikało to z tego, że rezerwując jednodniową wycieczkę przez internet mogliśmy zaznaczyć, czy chcemy, aby była to wycieczka prywatna, czy godzimy się na podróżowanie w towarzystwie innych turystów. Podnieceni wizją zagarnięcia całej przyczepy auta tylko dla siebie, a tym samym lepszej perspektywy dla podziwiania widoków i robienia zdjęć, zaznaczyliśmy opcję z wycieczką prywatną. Tym samym skreśliliśmy możliwość podróżowania na przyczepie, ponieważ nasza dwójka spokojnie mogła zmieścić się do zwykłego jeepa. Jak to oceniamy? Początkowo byliśmy rozczarowani. Bądź co bądź, szyby, nawet otwarte, ograniczały widok. Ale jak czuliśmy prędkość wiatru wpadajacego przez otwarte okna do środka, doszliśmy do wniosku, że wyszło nam to na dobre. Na przyczepie pewnie strasznie wieje, kurzy się i jest niewygodnie, a przez otwarte okna pustynia Wadi Rum wygląda równie pięknie.

Pustynia Wadi Rum

No i rano, podczas powrotu do wioski Wadi Rum, mieliśmy możliwość porównania. Zapakowano nas z innymi turystami na przyczepę jeepa. Co zauważyliśmy – faktycznie strasznie wiało, ale nie było zimno. Wiosną i latem taka przejażdżka musi być przyjemna. Z kolei zimą – raczej męcząca. Wcale się nie kurzyło, a widoki… były sto razy lepsze, niż ze środka samochodu. Perspektywa była pełniejsza, można było objąć wzrokiem całą otaczającą nas przestrzeń. Ten rodzaj jazdy podobał nam się bardziej, chociaż na dłuższę metę, podczas całodniowej wycieczki mógł być bardziej uciążliwy. Przewodnik, który nas wiózł, chyba specjalnie chciał nam zapewnić na koniec dodatkową atrakcję, bo jechał jak wariat i wszyscy z tyłu bardzo się baliśmy. Ściskanie rękoma całą siłą za barierki nie chroniło nas przed wyskokami w powietrze na kilkadziesiąt centrymetrów do góry. Domyślamy się jednak, że w ciągu dnia auta nie pędzą z taką prędkością.

Pustynia Wadi Rum

Podsumowując, warto się zastanowić nad plusami i minusami podróżowania tymi dwoma sposobami. Wycieczka na pace jeepa z pewnością będzie lepszym pomysłem latem, a wewnątrz – zimą. Dobrze jest o tym pamiętać podczas rezerwacji wycieczki online, byście na miejscu nie rozczarowali się sposobem, w jaki będziecie podziwiać Wadi Rum, ponieważ będzie to miało wpływ Wasz odbiór tego miejsca.

Jeśli chodzi o jazdę po pustyni własnym autem, to najlepsze będą właśnie jeepy, z napędem na cztery koła. Miejskie autka z niskim podwoziem nie wchodzą w grę.

Pustynia Wadi Rum – plan jednodniowej wycieczki

Do wioski Wadi Rum przyjedziecie wcześnie rano, pewnie około 8-9 rano. Zwiedzanie rozpoczniecie albo spod Visitor Center, gdzie kupicie bilet dla siebie a także w razie potrzeby bilet uprawniający do wjazdu na pustynię własnym autem. Pod Visitor Center  możecie też zostawić swoje auto i przesiąść się do jeepa przewodnika. Jeżeli przyjedziecie do Petry autobusem, np. z Petry, autobus najpierw zatrzyma się pod Visitor Center, do którego trzeba się udać po bilety (o ile nie macie Jordan Pass), a następnie autobus dojedzie do centrum miejscowości. Jeżeli poprosicie kierowcę, żeby zatrzymał się w miejscu, w którym umówiliście się ze swoim przewodnikiem, zrobi to. W biurze/domu przewodnika napijecie się z nim herbaty i omówicie nadchodzącą wycieczkę, by po kilku minutach wyruszyć na podbój pustyni. Wycieczka trwa 6-9 godzin w zależności od tego kiedy przyjedziecie do Wadi Rum i na którą godzinę przewidziany jest zachód słońca.

Pustynia Wadi Rum

Ze zwiedzaniem Wadi Rum jest trochę tak jak w tym powiedzeniu, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Coś mi się zdaje, że w każdym kolejnym akapicie będę używała podobnych określeń i sformułowań, by opisać te piękne widoki i poszczególne atrakcje. Podczas wycieczki po Wadi Rum mieliśmy wrażenie, że co jedna atrakcja, co kolejny punkt widokowy, to lepszy. Już nam się wydawało, że lepiej być nie może, po czym jechaliśmy do kolejnego miejsca i serca nam stawały z zachwytu. Jednodniowa wycieczka po Wadi Rum, to wbrew pozorom dość napięty plan, pełen atrakcji i niesamowitych widoków. Na mapie pustyni znajduje się kilka punktów, które odwiedza każda wycieczka z przewodnikiem. Już po przejechaniu kilkudziesięciu metrów po pustyni ukażą się Wam takie widoki:

Pustynia Wadi Rum

Pierwszy postój to ukryte źródełko o nazwie Lawrence’s Spring. Aby się dostać do źródełka, trzeba wspiąć się po dość stromych kamieniach. Widoki po drodze są piękne, chociaż samo źródełko szału nie robi. Obok wejścia na ścieżkę do źródła znajduje się spory kamień z inskrypcjami, prawdopodobnie nabatejskiego pochodzenia.

Pustynia Wadi Rum

W Jordanii pije się dużo herbaty, a na pustyni wypijecie jej hektolitry. Przy Lawrence’s Spring piliśmy też najlepszą herbatę w życiu. Przy każdej atrakcji na Wadi Rum ulokowany jest namiot, w którym Beduini sączą herbatę przy palenisku, zapraszają tam przyjezdnych, czasem mają jakieś pamiątki do sprzedania. Patrząc na to wszystko z boku można odnieść wrażenie, że trafiło się na plan jakiegoś filmu kręconego w krajach Lewantu. Świetny klimat!

Pustynia Wadi Rum

Kolejnym punktem jest wspięcie się na Czerwoną Wydmę (Red Sand Dunes). Z dołu wydma może wydawać się mała, ale w rzeczywistości wdrapując się na nią, można się nieźle zasapać! Najlepiej ściągnąć buty i na boso śmigać w mięciutkim piasku. Widoki z góry robią wrażenie.

Pustynia Wadi Rum

 Dosłownie pięc minut drogi od wydmy będziecie podziwiać piękny kanion Khazali, który zrobił na nas spore wrażenie. Może jest krótki i nie za duży, ale za to kształt oraz kolory skał, na których widnieją nabatejskie inskrypcje, są niezwykłe. U końca kanionu znajduje się źródełko. Mimo, że kanion nie ma sporych rozmiarów, to przejście po nich nie należało do najłatwiejszych. W szczelinach ukryła się woda po deszczu i żeby przedostać się dalej, trzeba było skakać nad kałużami. Barwne skalne zawijasy w kanionie to jedno z tych miejsc, które na Wadi Rum podobało nam się najbardziej. Na szczęście przewdonicy ze swoimi wycieczkami w miarę sprawnie rozkładali czas zwiedzania i „dzielili się” pustynią, więc nie właziliśmy sobie na głowę. W kanionie Khazali byliśmy sami, a wycieczka, która przyjechała po nas, spokojnie poczekała aż nasza dwójka opuści kanion.

Znowu zbyt długo nie posiedzicie w jeepie. Już po kilku krótkich minutach zawitacie pod Dom Lawrence’a (House of Lawrence), a raczej to, co z niego zostało. Co do domu, w którym miała zamieszkiwać tak znana postać, to więcej w tym fantazji, niż prawdy, a sam dom to zwykła, nieciekawa kupa kamieni. To, co najlepsze w tym miejscu, to punkt widokowy. Obeszliśmy skały otaczające dom i wspięliśmy się w dwie minuty na jedną z nich. Chwilę później wędrowaliśmy jeszcze wyżej i musimy przyznać, że ten widok był jednym z najbardziej urzekających, jakie widzieliśmy na Wadi Rum. Przede wszystkim z tego punktu była świetnie widoczna potężna, czerwona skała, albo raczej góra, leżąca na przeciwko domu Lawrenc’a. Nie byliśmy w stanie jej objąć aparatem, by zrobić porządne zdjęcie. Ogrom góry robi wrażenie.

Pustynia Wadi Rum

Pod skałą wędrowało całe stado wielbłądów, które skubało zielone i fioletowe kwiaty wyrastające na tym, zdawać by się mogło, polu nieurodzaju. Dom Lawrenc’a położony jest na niewielkim wzniesieniu, także ze skał nad nim położonych, było dla nas bardzo wyraźnie dostrzegalne ukształtowanie terenu. Kierując wzrok na prawo można się zorientować, że Wadi Rum, to też dolina, z której wyrastają jak grzyby po deszczu niezwykłe góry.

Pustynia Wadi Rum

Grzyb (The Mushroom Rock), czyli skała przypominająca swym kształtem wielką pieczarę. Jest to jedno z najpopularniejszych miejsc na Wadi Rum.

Pustynia Wadi RumA potem nastąpiła zabawa z wielbłądami. Była to raczej atrakcja nadprogramowa, która przytrafiła nam się przypadkiem. Mieliśmy szczęście, bo po przejechaniu kilkuset metrów od „Grzyba”, przed autem wyrosło nam kilka 2,3-tygodniowych wielbłądów i ich matki. Przewodnik Ahmed zatrzymał jeepa i pokazał nam, jak przywoływać wielbłądy, jak je karmić i głaskać. Wielbłądy okazały się przymilne, łase na jedzenie i ciekawskie – zaglądały nam do samochodu. Udało nam się podpatrzeć piękne zjawisko – matkę karmiącą swe młode. Te małe to chcieliśmy zabrać do Polski…

Pustynia Wadi Rum

I w tym miejscu następuje pewna nieścisłość. Według planu naszej wycieczki zamieszczonej na stronie internetowej, powinniśmy jechać pod Burdah Arch, czyli skalny most, na który nawiasem mówiąc można się wspiąć podczas kilkugodzinnej wycieczki. Jednak ten punkt został przez naszego przewodnika pominięty, o czym zorientowaliśmy się dopiero po powrocie. Na Wadi Rum znajduje się wiele skalnych mostów i nasz przewdonik zabrał nas do innego. Ostatecznie, gdy oglądamy zdjęcia jesteśmy z tej zamiany zadowoleni, ponieważ most, który nam pokazał, był możliwy do zdobycia w kilka minut, a widoki z niego okazały się spektakularne. Także jakiś most zobaczycie na pewno, ale który konkretnie, to już zależy od Waszego organizatora wycieczki i może tego, jak się z nim dogadacie. Ten niewielki skalny most, na który się z łatwością wdrapaliśmy, wygląda niesamowicie na tle pomarańczowych piasków pustyni.

Pustynia Wadi Rum

Po pierwszym skalnym łuku od razu był kolejny – Um Frouth Arch. Wejście na niego trwało krótko, ale ścieżka jest dość stroma i nie odważyłam się, żeby tam się wdrapać. Na górę wskoczył Marcin, co z dołu wyglądało świetnie, a według niego z góry widok również był przedni, chociaż nie aż tak dobry, jak ze wcześniejszego łuku. Um Frouth Arch jest też z pewnością wyższy od poprzedniego mostu.

Pustynia Wadi Rum

Po zejściu ze skalnego mostu czeka Was kolejny skalny przesmyk –Kanion Burrah. Jego przejście jest już nieco dłuższe i miejscami bardziej wymagające. Gdzieniegdzie trzeba było wspiąć się po głazach i bez pomocy Marcina zajęłoby mi to o wiele więcej czasu. U wyjścia z kanionu czeka Was kolejna piękna panorama na Wadi Rum. Co ciekawe, zwiedzanie kanionu Burrah nie jest przewidziane w planie wycieczki zamieszczonej na stronie organizatora.

Pustynia Wadi Rum

Z łuku jedziecie piękną pod względem widokowym trasą do kolejnej wydmy – Small Sand Dune. Ta wydma jest nieco niższa, niż Red Sand Dunes, ale panorama oglądana z jej szczytu powala. Zwłaszcza, gdy słońce chyli się ku zachodowi.

Pustynia Wadi Rum

Kolejny punkt programu – „Kura i jajko”. Pustynia Wadi Rum obfituje w różnorodne skały, które przypominają swym wyglądem jakieś rzeczy lub zwierzęta. Na przykład pod koniec jednodniowej wycieczki zobaczycie kurę i jajko. Faktycznie, można dostrzec podobieństwo.

Gdy już napatrzycie się na te skały, możecie wdrapać się na którąś z nich i podziwiać niezwykły zachód słońca.

Pustynia Wadi Rum

Po zmroku udacie się do obozu, w którym spędzicie noc pod niewiarygodnie rozgwieżdżonym niebem. Najpierw zostanie przydzielony Wam namiot, potem czeka Was smaczna kolacja, koncert beduińskiej muzyki i podziwianie gwiazd. Nocleg w takim miejscu to niesamowite przeżycie i atrakcje sama w sobie. Mając nad sobą tak rozgwieżdżony nieboskłon, aż szkoda czasu na spanie!

O 7 rano czeka Was proste śniadanie, o 07:30 wyjazd powrotny do wioski Wadi Rum. Po drodze będziecie podziwiać z perspektywy samochodu jedne z najpopularniejszych krajobrazów Wadi Rum, cudownie oświetlone wschodzącym słońcem.

Pustynia Wadi Rum – obiad podczas wycieczki

Podczas  każdej jednodniowej wycieczki po Wadi Rum, mniej więcej w jej połowie, przewidziany jest obiad.

Nasz przewodnik, Ahmed, podczas jazdy po Wadi Rum spytał, czy możemy podjechać do jego domu, który leżał nieopodal naszej trasy. Spotkaliśmy tam jego matkę, która wypasa kozy i przemieszcza się z miejsca na miejsce, prowadząc nomadyczny tryb życia. Zaprosiła nas do środka swojego tymczasowego domu, którego fragment (a w sumie nawet większość), możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej. Na gołej ziemi maty do siedzenia i spania, na które chwilę wcześniej nasikała koza (mamy się tym nie przejmować, bo to zdrowe, bo kozy jedzą głównie same zioła). Na środku palenisko. Wszystko otoczone blachą, nie więcej niż 5 na 5 metrów , częściowe zadaszenie zrobione z koca. Kilka garnków, beczka z wodą i koce, to wszystko. Toaleta? Pod chmurką. Zjedliśmy razem obiad, do którego dołączyła się rodzina Ahmeda – oprócz naszej dwójki, jeszcze 6 osób, w tym trójka małych dzieci.
Według planu standardowej wycieczki na pustynię, przewodnik wybiera gdzieś ładne miejsce na przerwę i obiad. My bez zapowiedzi trafiliśmy do beduińskiego namiotu, gdzie nikt nie był nastawiony na turystów, na zysk. W jednej chwili zastanawiamy się, jakby tu zrobić doskonale Instagramowe zdjęcie, godzinę później siedzimy na macie między kozami, w prowizorycznym domu Beduinki. I o dziwo, czuliśmy się tam bardzo dobrze i naturalnie. Nikt na nas nie zwracał uwagi, rodzina zachowywała się raczej swobodnie. To było jedno z najbardziej niespodziewanych i abstrakcyjnych przeżyć w naszym życiu. A że jesteśmy akurat w trakcie przeprowadzki, to nagle do nas dotarło, czego tak naprawdę w nowym domu nam tak serio do szczęścia potrzeba. Swoją drogą obiad był prosty i przepyszny. Przed wyjazdem na pustynię przewodnik zapytał nas, czy jesteśmy wegetarianami. 

Pustynia Wadi Rum

Pustynia Wadi Rum – nocleg na pustyni

Obozów na pustyni, na których można spać, jest po prostu od zatrzęsienia. Podczas planowania pobytu na Wadi Rum mieliśmy mętlik w głowie. Widząc ilość obozów zlokalizowanych na pustyni, ich standard oraz otrzymując różne sprzeczne porady odnośnie wyboru noclegu, ciężko nam było się zdecydować na konkretny camp. Na miejscu się zorientowaliśmy, że tak naprawdę większość obozów wygląda identycznie, a tylko niektóre z nich to prawdziwe luksusowe hotelowe petardy. Tak naprawdę każdy obóz ma identyczne namioty, identyczny wystrój, identyczny plan wycieczki, a odbiór tego miejsca zależy w dużej mierze od podejścia przewodników do gości, od dostępności ciepłej wody, od towarzystwa, od rodzaju posiłku. Rozpiętość cenowa jest ogromna i można znaleźć noclegi od 20 zł za noc od osoby (np. Khazali Mountain Camp), jak i takie za kilkaset złotych, na przykład w hotelach kapsułowych (Desert Planet Camp). O ile nie nastawiacie się na nocleg w miejscu o bardzo wysokim standardzie, to większość oferowanych noclegów wydaje się być podoba lub taka sama i chyba nie ma co przepłacać za identyczne warunki. Oczywiście można nieszczęśliwie trafić do miejsca o naprawdę kiepskim standardzie lub niespełniającego warunków, które wcześniej oferowało choćby na stronie internetowej. Dlatego przed wyjazdem warto poopytać i sprawdzić oceny obozu, który sobie upatrzyliśmy.

Pustynia Wadi Rum, droga do obozu

Namioty z reguły są proste, mają oświetlenie, małe okienka, dużo ciepłych kocy. Tak było i na naszym campie w Bedouin Directions. Pod kocami było nam bardzo ciepło. Woda niestety była zimna, ponieważ ciepła jest tylko wówczas, gdy się nagrzeje od słońca (o czym jednak organizator uczciwie informuje na stronie). Także prysznic sobie odpuściliśmy – ale jeśli ktoś ma ochotę na kąpiel to owszem, prysznice są dostępne. Wspólny namiot był mocno ogrzany od paleniska, na którym nieustannie parzyła się pyszna herbata, gdzie można było porozmawiać z innymi gośćmi i posłuchać beduińskiej muzyki. Przygotowano dla nas obfitą i smaczną kolację, na którą składał się również grill zakopany w ziemi. Za plus trzeba uznać położenie obozu. Większość campów zlokalizowana jest na otwartym terenie, gdzieś pod skałami, które zazwyczaj osłaniają je z jednej strony. Takie obozy z pewnością mają świetne widoki przez cały dzień. Nasz camp zlokalizowany jest na niewielkiej przestrzeni z każdej strony otoczonej skałami, do której prowadzi tylko jedna wąska droga. Te skały odgradzały nas od wiatru, a tym samym i zimna. Niby nie mieliśmy takich widoków, jakie mają inne obozy zlokalizowane na otwartej przestrzeni, ale cóż z tego, skoro do obozu przyjechaliśmy po zmroku, kiedy i tak nic nie widać? Najważniejsze, że niebo było doskonale widoczne, a jeśli ktoś chciał, to mógł rano wspiąć się na skały otaczające obóz. Latem można wyciągnąć materace na zewnątrz i spać pod rozgwieżdżonym niebem.

Pustynia Wadi Rum

Pustynia Wadi Rum – co ze sobą zabrać i jak bardzo jest zimno podczas nocy ?

Co ciekawe, pustynia Wadi Rum zaskoczyła nas także pod względem temperatury mimo, że odwiedzaliśmy ją w lutym. Nocleg w namiocie był jedynym miejscem podczas naszego pobytu w Jordanii, podczas którego nie zmarzliśmy. Tak jak w Ammanie lub Wadi Musa ziąb w nocy wymęczył nas niemiłosiernie, tak na Wadi Rum zasnęliśmy pod ciepłymi kocami jak dzieci. W namiotach dostępnych jej zazwyczaj kilka grubych koców. My spaliśmy w leginsach/dresach, skarpetkach i krótkich koszulkach oraz pod dwoma kocami, pod którymi się przegrzaliśmy.  W ciągu dnia (a był to 24 luty) mieliśmy temperaturę około 20 stopni i mogliśmy zwiedzać w krótkich koszulkach/cienkich sweterkach. Momentami było naprawdę gorąco, ale też potrafiło zawiać – zwłaszcza na skalnych mostach. Jeżeli wybieracie się do Jordanii w miesiącach wiosenno – letnich, to przygotujcie się na iście piekielne temperatury. Z kolei zimą trzeba mieć dużo ciepłych rzeczy. Noce na pustyni z reguły zawsze są zimne, dlatego coś cieplszego na noc trzeba zabrać ze sobą bez względu na porę roku.

Co warto ze sobą zabrać na pustynię Wadi Rum?

  • Okulary przeciwłoneczne, dla ochrony przed słońcem i zawiewającym piaskiem
  • Wygodne buty, najlepiej jakieś sportowe lub porządne sandały latem. Jeśli chcecie wchodzić na skalne łuki, to klapki odpadają.
  • Latem – coś na głowę do ochrony przed słońcem. Nam się przytrafił lekki udar wieczorem, dlatego lepiej zabezpieczyć głowę przed działaniem promienii słonecznych
  • Krem przeciwsłoneczny, bo nawet zimą można sobie nieźle przypiec nosy i karki.
  • Latarkę, gdy w nocy chcecie udać się do toalety, przyda Wam się do oświetlenia drogi.
  • Dodatkową butelkę wody do mycia zębów. Jakoś nie ufaliśmy tamtejszej wodzie i woleliśmy dmuchać na zimne i wyszorować zęby wodą butelkowaną.
  • Przekąski, by między posiłkami mieć ciągle zapas energii na dalsze zwiedzanie.
  • Książki, gry, inne rozrywki – pustynia Wadi Rum to miejsce bez internetu, więc warto coś ze sobą zabrać na wieczór, co zapewni Was rozrywkę. Chociaż zdarzają się obozowiska z wifi, dlatego warto przed wyjazdem upewnić się i co do tej kwesti.
  • Coś cieplejszego do spania – najlepiej dresy, ciepłe skarpety, koszulki na długi rękaw, bez względu na porę roku, w jakiej planujecie odwiedzić pustynię. Co więcej, jeżeli wybieracie się na  Wadi Rum w grudniu lub styczniu, warto zabrać jak najwięcej ciepłych rzeczy.
  • Jeśli wybieracie się zimą, to ciepła kurtka, długie spodnie, rękawiczki i czapki to podstawa.
  • Chustka na głowę – jazda na otwartej przyczepie jeepa (i to momentami dość prędka), może się okazać męcząca. Po kilku godzinach twarz wystawiona na działanie wiatru, słońca i piachu, będzie domagała się ochrony. Zwłaszcza zimą, kiedy jazda w chłodnym powietrzu z pewnością odmrozi Wam uszy i nosy. Dlatego świetnym pomysłem jest opatulenie całej głowy chustką. Taka chusta zawsze może też służyć Wam nocą jako dodatkowe okrycie lub prześcieradło.
  • Mokre chusteczki – są świetnym rozwiązaniem gdy jest za zimno na prysznic, a chcecie się wytrzeć od wszędobylskiego pustynnego piachu i kurzu. W ciągu dnia podczas jazdy również mogą się przydać.
  • Pustynia Wadi Rum to nie tylko piasek i góry. Warto ze sobą zabrać statyw do robienia pięknych nocnych zdjęć rozgwieżdżonego nieba.
  • Powerbank do naładowania telefonu lub aparatu. W namiotach zazwyczaj kontaktów nie ma, znajdują się jedynie w głównym namiocie, gdzie będziecie jeść kolację. Z oczywistych względów bardziej wygodne jest posiadanie źródła energii blisko siebie.
  • Zapas wody, jeżeli nie jest zapewniony przez organizatora. Różnie bywa i lepiej o to zapytać przed wyjazdem.
  • Jeśli podróżujecie na pustynię w miesiącach zimowych i macie jeszcze trochę miejsca w bagażu, można pomyśleć o bieliźnie termoaktywnej i śpiworze. Zawsze to jakaś dodatkowa ochrona przed zimnem. Ale bez śpiwora też spokojnie dacie radę.

Pustynia Wadi Rum

Baliśmy się, że pustynia Wadi Rum nie sprosta naszym oczekiwaniom i wymaganiom, które wykreowały te wszystkie zachwyty osób, które były tam przed nami. Ku naszemu zadowoleniu, Wadi Rum nas nie zawiodło. Co prawda, dopiero po nocy na pustyni, gdy rano wracaliśmy do wioski Wadi Rum, to gdzie jestem, co widzę i jak bardzo mi się to podoba – spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Bo porzedniego dnia podczas wycieczki po pustyni, nie do końca docierało do mnie to, gdzie jestem. Potęga, uroda i niezwykłość Wadi Rum trochę nas przytłoczyły i onieśmieliły. Ciągle się rozglądałam w poszukiwaniu tego widoku, tego momentu, który powali mnie na kolana i stworzy w mojej głowie myśl, że to najpiękniejsze miejsce na ziemi. W końcu tyle osób twierdzi, że takim właśnie pustynia Wadi Rum jest. Może i tak, ale za wcześnie na to, by tak stwierdzić. Przed nami jeszcze tyle miejsc. Ale już teraz możemy nazywać Wadi Rum jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie, jakie do tej pory widzieliśmy. 

Magda

Pustynia Wadi Rum

A jeśli szukacie informacji o Petrze, zapraszamy do naszego przewodnika – https://wypiszwymalujpodroz.pl/praktyczny-poradnik/azja/jordania/petra/

 

Petra. Ciekawostki, atrakcje, szlaki i zwiedzanie

Petra tak długo była skrywana przed światem zewnętrznym, że obecnie, gdy otworzono dla wszystkich jej bramy, płaci za to swoją cenę. Cenę za popularność i za piękno. Teraz każdy ciągnie do Jordanii, by zobaczyć ten osławiony obrazek, by zrobić to jedyne zdjęcie, by zachłannie podziwiać to, co zostało z dawnej potęgi nabatejskiego miasta. Jak zaplanować wycieczkę do Petry  i się nie rozczarować, co warto w niej zobaczyć i jakie szlaki wybrać? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie poniżej. 

Petra, Skarbiec Faraona

Pozostałe wpisy z Jordanii:

Czemu akurat Petra?

Niegdyś niezdobyte miasto, obecnie przeżywa prawdziwe oblężenie. Przez otwarte bramy przelewają się nowe fale przyjezdnych, złaknionych splendoru starożytnej Petry. Czy to możliwe, że cokolwiek z tego blasku jeszcze przetrwało do naszych czasów?

Petra została uznana za jeden z nowych cudów świata. I w tym przypadku zgodnie stwierdziliśmy, że tytuł ten jest zasłużony. Owszem, zwiedzanie jej momentami przytłacza. Męczący jest hałas, zgiełk, tłum i końskie kupy rozsiane niczym miny przez konie ciągnące powozy w kanionie As- Sik. Przytłaczająca się wielkość kompleksu, przytłaczające jest poczucie dawnej potęgi miasta, niezwykłe góry, kolory czy ilość schodów do pokonania w poszukiwaniu coraz to nowych zachwytów. To jedno miejsce warte jest przeciskania się z rozdziawionymi buziami przez morze gapiów. Petra wciąga bez końca, im głębiej się ją eksploruje, tym większą ma się ochotę na więcej. Apetyt na Petrę rośnie w miarę zwiedzania. Petra jest magnesem ściągającym tu ludzi z całego świata, którzy jak jeden mąż ulegają jej urokowi. Zwłaszcza Instagramerzy upodobali sobie to miejsce, bo też trudno o bardziej instagramową atrakcję. Tu wszystko ze sobą współgra – historia, natura, światło, kolory.

Petra, szlak do Klasztoru

Czerwone, niemal pionowe skały wydrążone ręką człowieka i siłą przyrody nieodmiennie zadziwiają od lat. Kamień drążyli ludzie, kamień teraz drąży woda, czego znak można oglądać na sklepieniach skalnych komnat. Gigantyczne rzeźbione portale o piaskowym kolorze, zmieniają barwę zgodnie z ruchem wskazówek zegara – nabierają ostrej czerwieni, gdy dzień chyli się ku zachodowi. Gdy słońce się chowa, mają lekko żółtawy kolor i wyglądają niczym zamki z piasku.

Petra, punkt widokowy przy zielonym szlaku

Skąd się wzięła Petra?

Petra, to inaczej w języku greckim skała i trudno o trafniejsze określenie tego miejsca. Antyczne miasto, ukryte między szczytami masywu Dżabal asz-Szara, w dolinie okresowej rzeki Wadi Musa, zostało założone przed tysiącami lat. Ślady ludzkiej działalności na terenie Petry pochodzą sprzed 300 tysięcy lat. Wielu informacji na temat ówczesnej Petry dostarcza nam Stary Testament, który opowiada o ludach zamieszkujących te tereny czy Mojżeszu, który prowadził tędy lud do Ziemi Obiecanej. Na ziemie te zaczęli napływać nomadzi, prowadzący koczowniczy styl życia, a wśród nich prym wiedli Nabatejczycy. Nie do końca pewne są wcześniejsze koleje losu Nabatejczyków, jednak potwierdzono, że w IV wieku p.n.e. tworzyli ono dość silne królestwo ze stolicą w Petrze. Z latami postępował rozwój królestwa, które ostatecznie tak silnie się rozwinęło z powodu swego położenia – na styku ważnych szlaków handlowych. Początkowo mieszkańcy Petry wciąż mieszkali w namiotach, jednak z roku na rok upiększana Petra nabierała większego blasku, a mieszkańcy powoli przenosili się do domów wykutych w skale i nieużytkowanych dawnych świątyń. Miasto zawdzięczało swemu doskonałemu położeniu stabilność polityczną, gospodarczą i bezpieczeństwo. Petra była nie do zdobycia. Osłaniające ją góry skutecznie broniły dostępu do miasta ewentualnym najeźdźcom.

Petra, Skarbiec Faraona

Gdy w 106 r.n.e. zmarł ostatni nabatejski król, Rabel II, cesarz Trajan zarządził utworzenie nowej prowicnji, Arabii, stolicę przeniósł z Petry do Bosry, tym samym nadając Petrze status metropolii – miasto wciąż miało znaczenie, jednak już nie tak duże, jak jako stolica. Jednak włączenie Petry do Imperium Romanum tylko jej się przysłużyło, a samo miasto nabierało rumieńców, rozkwitło jeszcze bardziej pod protektoratem Rzymu. Stąd też w Petrze tak silnie nawiązania architektoniczne do rzymskiego stylu. Seria nieszczęsnych trzęsień ziemi w IV, VI i VII wieku była prawdopodobną przyczyną upadku miasta i opuszczenia go przez mieszkańców. Bywali jeszcze w nim krzyżowcy, w wybudowanych przez nich twierdzach i fortach. Jednak klęska w starciach z Saladynem w XII wieku spowodowała całkowite wyludnienie Petry, a antyczne miasto popadło w zapomnienie na wieki. Dopiero w XIX wieku, trochę przypadkiem, a trochę podstępem, europejski podróżnik  – Johann Ludwik Burckhardt – odkrył dla nas Petrę na nowo, wydając dziennik z podróży i opisując zaginione miasto, którego strzegli Beduini.

Petra, Skarbiec Faraona

Petra – co można tam oglądać?

Kanion As Sik jest przedsłowiem, pięknym wstępem do tego, co zobaczymy potem. Wąski, ponad 2 – kilometrowy przesmyk skalny powstał w wyniku ruchów płyt tektonicznych, by dziś zachwycać wysokością, kolorem i formą skał. To tutaj też znajduje się jeden z najpopularniejszych widoków w Petrze. Gdy tak spacerujecie wąskim kanionem i wyciągacie twarze do góry, by jak najlepiej objąć wzrokiem As Sik, u końcu wąwozu Waszym oczom ukazuje się nagle ledwie widoczny zarys Sakrbca Faraona, tylko jego fragment. I w tym momencie zapiera Wam dech.  Jest to niezwykle fotogeniczne miejsce i można poznać, że jest się u celu, kiedy w pewnym miejscu zobaczycie  pod ścianą rządek ludzi oczekujących w kolejce na zrobienie zdjęcia. Niestety, spacer kanionem utrudniają pędzące co chwile powozy z turystami, ciągnięte przez konie oraz Beduini na osłach. Zwierzęta pozostawiają po sobie nieczystości, a w wąskim kanionie zapach momentami jest nie do zniesienia.

Zdjęcia oglądane w internecie nie są przekoloryzowane, bo nawet ich podkręcać nie trzeba. Doskonale zachowany Skarbiec Faraona spełnia oczekiwania (a to co pod nim, już niekoniecznie). Wykute w skale Skarbiec czy Klasztor są proste i w tej prostocie piękne. Inne grobowce zadziwiają kunsztem zdobień, który naruszył już ząb czasu.

Wrażenie też robi teatr, nawiązujący stylem do rzymskich i greckich amfiteatrów. Jednak od razu po ujrzeniu sporych rozmiarów budowli coś rzuca się w oczy, jakiś zgrzyt dla przyzwyczajonych do rzymskich budowli, oczu. Teatr w Petrze nie został zbudowany z kamienia, a całkowicie wykuty w skale. Był w stanie pomieścić 7 tysięcy widzów. Dalej można podziwiać kolejne grobowce, świątynie, ulice. Co zadziwiające, archeolodzy odkryli dopiero około 30 procent wszystkich grobowców. A już teraz znanych jest nam ich kilkaset! Za głównym placem miasta, który odkryto ledwie kilkadziesiąt lat temu, zaczyna się to, co w Petrze najlepsze. Górskie szlaki! Są idealną opcją na zwiedzanie Petry, ponieważ pozwalają podziwiać starożytne miasto z innej, ciekawej perspektywy, a zarazem oglądać przepiękne jordańskie góry i uciec od tłumów. Dlatego właśnie lepiej w Petrze spędzić więcej czasu i zrobić coś więcej, niż dojście głownym szlakiem do centrum miasta.

Jak zobaczyć Petrę i się nie rozczarować?

Gdy relacjonowaliśmy swoją podróż do Jordanii na Facebooku, odezwało się kilka głosów twierdzących, że Petra jest przeraklamowana, zatłoczona, turystyczna. Owszem, jest turystyczna, ale piękno i popularność mają swoją cenę. Zatłoczona, ale tylko w niektórych miejscach. Przereklamowana? Cóż, na osobiste doznania i wrażenia z wycieczki nie mamy już wpływu. Więc jak zobaczyć Petrę i się nie rozczarować, jak zrobić to dobrze? Trzeba pamiętać o tym, że:

  1. Petra to nie tylko Skarbiec Faraona, a dziesiątki innych atrakcji i piękne góry,
  2. Turyści koncentrują się tylko w niektórych miejscach i te miejsce z reugły robią najgorsze wrażanie.
  3. Konieczne jest dobre rozeznanie przed wyjazdem, żeby wiedzieć, co i jak. 
  4. W Petrze lepiej spędzić więcej czasu, by oddalić się od najpopularniejszych i najbardziej zatłoczonych punktów. 
  5. Warto wcześnie rozpocząć i późno zakończyć zwiedzanie, bo wówczas możemy cieszyć się urokiem miasta we względnym spokoju. 
  6. Trzeba się pogodzic z faktem, że Petra jest znana i przyciąga turystów. Im szybciej się z tym pogodzimy, tym łatwiej będzie nam później się do tego dostosować i prędzej zacząć zachwycać się tym miejscem. 

Wszystkie te punkty rozwiniemy w kolejnych akapitach.

Petra – turystyczne szaleństwo 

Moim zdaniem kluczem do sukcesu w przypadku Petry, jest zwiedzanie jej dłuższe, niż przez kilka godzin i zobaczenie czegoś więcej, niż tylko osławiony Skarbiec Farona. Bo  ten, choć piękny i intrygujący, koncentruje większość turystów w jednym miejscu. A to ma swoje konsekwencje. Wraz ze zwrostem liczby turystów wzrasta liczba „wyspecjalizowanych” usług przewodników, poziom decybeli, śmieci, straganów z byle jakimi pamiątkami. Wszystko to ma często negatywny wpływ na odbiór całej Petry. Dlatego przyjechanie do Wadi Musa na kilka godzin może nie tyle, co mija się z celem (bo zawsze jest sens gdzieś jechać i warto zobaczyć chociaż „tylko” Skarbiec Farona), ale może znacznie uprzykrzyć zwiedzanie i pozostawić po sobie kiepskie wspomnienia.

Do Petry dobrze jest podejść z dystansem i dużą dozą świadomości, że jest to jedna z najsłynniejszych atrakcji świata.  Konsekwencją popularności Petry, jest właśnie turystyka rozbuchana do granic możliwośći, taka w najgorszym wydaniu. Mamy do wyboru – albo się z tym pogodzić i przyjąć Petrę taką, jaka jest lub przyjechać, namęczyć się, zdenerwować i wyjechać niepysznym.

A bądź co bądź, Skarbiec Faraona wznosi się majestatycznie nad tym całym kramem, obojętny na wszystko od tysięcy lat, dumnie nie zwracając na nas uwagi. Możemy jedynie starać się „wyłączyć” z ogólnego zamieszania i próbować chłonąć ten niezwykły widok lub przybyć do Petry wczesnym rankiem (ewentualnie opuszczać ją jak najpóźniej się da). Wówczas może trafi nam się ta niezwykła szansa, by obcować ze starożytnym miastem w niemal prywatny sposób.

Petra to nie tylko Skarbiec Faraona

Wszystko się sprowadza do tego by zrozumieć, że Petra do nie tylko kanion Sik czy Skarbiec Faraona, ale  i potężne grobowce, amfiteatry, świątynie i przepiękne pod względem widokowym górskie szlaki, które nawiasem mówiąc, najbardziej nas w Petrze urzekły. Dlatego przed przyjazdem należy odpowiedzieć sobie na kilka pytań:

  • Chcę zobaczyć tylko Skarbiec Faraona, zrobić kilka fajnych zdjęć i to wszystko?
  • Jaka jest moja kondycja?
  • Czy interesują mnie górskie szlaki?

Petra, punkt widokowy przy zielonym szlaku

Ile czasu poświęcić na zwiedzanie Petry?

Jeżeli więc Wasza podróż do Jordanii obejmuje jedynie kilka krótkich dni, oczywiście warto wybrać się do Petry nawet na te kilka skąpych  godzin, by zobaczyć chociaż fragment miasta Nabatejczyków. Jeśli jednak chcecie naprawdę Petry doświadczyć, zachwycić się i zachłysnąć, polecamy Wam zostać co najmniej jeden pełny dzień, a najlepiej dwa.

Kilka godzin – Jeżeli nie zależy Wam na dokładnym ekspolorowaniu Petry, nie macie wiele siły lub czasu w Jordanii, w ciągu kilku godzin zobaczycie kanion, Skarbiec Faraona, amfiteatr, grobowce i może uda Wam się przejść jeden z krótszych szlaków.

1 pełny dzień – Jeżeli macie do dyspozycji jeden pełny dzień i dobrą kondycję, jesteście w stanie zwiedzić większość Petry. Ile? To zależy od Waszej wytrzymałości i samozaparcia. Jest to możliwe, ale czy przyjemne? Naszym zdaniem byłaby to mordęga. Przeszlibyście trzy, może nawet cztery najpopularniejsze szlaki, ale czy wszystkimi z nich potrafilibyście się spokojnie nacieszyć? Jeśli macie dobrą kondycję i chęci, jest to na pewno wykonalne.

Petra, punkt widokowy przy Klasztorze

2 dni – spędzenie dwóch dni w Petrze jest naszym zdaniem idealnym rozwiązaniem, jeżeli lubicie góry. Masyw Dżabal asz-Szara, który osłania starożytne miasto Nabatejczyków, jest wyjątkowy i naprawdę warto poświęcić mu chociaż kilka godzin. Przejście górskich szlaków w Petrze nie zajmuje dużo czasu, maksymalnie do 4 godzin, a kilka najdłuższych około 6-7 godzin. Przez cały kompleks wiedze wiele ścieżek, z czego najpopularniejsze są cztery. Dwa dni są odpowiednim czasem na ich spokojne przejście, jeśli rozdysponujemy odpowiednio czas – na każdy dzień po dwa szlaki. Ten wariant najbardziej Wam polecamy.

3 dni – pozwolą na dogłębne eksplorowanie Petry i poznanie jej zakamarków, przejście większości, jak i nawet wszystkich szlaków. Gdybyśmy mieli więcej czasu w Jordanii, pewnie byśmy się na tą opcję zdecydowali, bo jordańskie góry w okolicach Petry nas urzekły.

Petra, "Klasztor"

Który wariant dniowy jest najlepszy?

Szkopuł właśnie tkwi w tym, że jeżeli pójdziecie tylko do Skarbca, zobaczycie cały ten jarmak, to entuzjam raczej szybko Was opuści. Petrę trzeba podziwiać jako całość – tak z dołu, jak i z góry, z niezliczonych schodów, z wnętrza świątyń i grobowców, z górskich szczytów. Dopiero wtedy da sie nam poznać jako ogromne, starożytne, fascynujące miasto. Dwa pełne dni dają Wam możliwość na zejście z utartych szlaków, na odłączenie się od tłumu i podziwianie okolicy w zupełnej ciszy. Petra portafi być niezatłoczona, nieturystyczna, niekomercyjna. Tylko trzeba mieć czas, by ją poznać i by takie miejsca znaleźć. A w ciągu jednego dnia czy kilku godzin może być ciężko. Zdjęcia z Petry to chyba w przeważającej większości ujęcia spod Skarbca, ewentualnie kanionu As Sik. A to właśnie pozostałe atrakcje i góry są dopełnieniem całości i  ukazują piękno antycznego miasta. To połączenie historii i natury sprawia, że Petra jest tak bardzo interesująca dla większości z nas.

Petra, różowy szlak

Petra – które szlaki wybrać?

Górskie szlaki to coś, co w Petrze najpiękniejsze. To właśnie na nich możecie złapać oddech po przeciskaniu się w gęstym tłumie pod Skarbcem Faraona, na nich możecie podziwiać strzegące Petrę od stuleci góry, a także  zabytki miasta Nabatejczyków. Same plusy. Przez Petrę wiedzie kilka szlaków, jednak najpopularniejsze to szlak główny, zielony, różowy i pomarańczowy. Poniżej zamieszczamy czas przejścia i odległość dla każdego z nich, według map dostępnych w Visitor Center. Oczywiście czas przejścia może być krótszy lub dłuższy, w zależności od naszego tempa zwiedzania. Pierwsze cztery szlaki są najpopularniejsze, chociaż najgorsze tłumy można spotkać tylko na głównym. Na szlakach 2-4 spotyka się turystów, ale od czasu do czasu. Szlaki od 5, 6 i 7 są zazwyczaj puste.

  1. Mail Trail – czerwony szlak do Skarbca Faraona i dalej do centru miasta. 8 km, 3,5-4 h.
  2. Al-Khubtha Trail – zielony szlak wiedzie obok grobowców do punktu widokowego na Skarbiec. 3,5 km, 2,5-3 h.
  3. High Place of Sacrafise Trail – pomarańczowy szlak, wymagający, dobre punkty widokowe. 3 km, ok. 4 h.
  4. Ad-Deir (Monastery) Trail – różowy szlak do Klasztoru, przedłużenie szlaku czerwonego. 2,5 km, 2,5- 3 h.
  5. Umm al-Biyara Trail – szlak brązowy. 4 km, 3,5-4 h.
  6. Jabal Haroun Trail – szlak turkusowy? (na mapie kolor wygląda też na ciemnozielony). 7,5 km, 5-6 h.
  7. Sabra Trail – szlak fioletowy. 10 km, 6-7 h.
  8. Al-Madras Trail – szlak niebieski. 1,5 km, 1,5 h.

Dokładny opis szlaków wraz ze zdjęciami możecie znaleźć na stronie Petry – http://www.visitpetra.jo/Pages/viewpage.aspx?pageID=144

Opis jeszcze kilku dodatkowych szlaków znajdziecie na poniższej stronie. Ciekawym pomysłem na wędrówkę wydaje się być wycieczka na górę Aarona – https://petraprzewodnik.wordpress.com/przewodnik/

Jak rozplanować przejście szlaków? 

Petra, centrum miasta

Oto nasze propozycje:

  • Jesteście wytrzymali, macie kondycje, mało czasu i chęć zobaczenia większości starożytnego miasta ?– w ciągu jednego dnia jesteście w stanie przejść te cztery szlaki, ale będzie to bardzo wyczerpujące i musicie zacząć wcześnie rano. No chyba, że macie kondychę jak konie pociągowe. Zwiedzanie najlepiej zacząć od przejścia kanionu As Sik do Skarbca Faraona, następnie wspiąć się na  High Place of Sacrafise, stamtąd ruszyć rzadko uczęszczaną trasą do Klasztoru, wracając z Klasztoru wspiąć się obok Grobowców zielonym szlakiem na punkt widokowy na Skarbiec Faraona, wrócić tą samą drogą pod teatr na główny plac miasta, a stamtąd już wracać do bram wyjściowych, znowu obok Skarbca i przez kanion.
  • Jesteście mniej wytrzymali, ale chcecie zobaczyć jak najwięcej w ciągu jednego dnia? – w takiej sytuacji idealnym rozwiązaniem wydaje się przejście głownego szlaku przez kanion, obok Skarbca do teatru i centrum miasta. Stamtąd ruszenie różowym szlakiem do „Klasztoru”, który jest jakby kontynuacją głównego, czerwonego szlaku. Gdy wrócicie z Klasztoru tą samą drogę i wciąż macie siły, odbijcie zielonym szlakiem do grobowców i punktu widokowego na Skarbiec Faraona, który oferuje najlepsze widoki zarówno na miasto, jak i na góry i Skarbiec Faraona.
  • Nie jesteście w ogóle wytrzymali, a Wasza kondycja leży, macie tylko kilka godzin? – te kilka godzin wystarczy na spokojny spacer kanionem, obok Skarbca, teatru, przez centrum miasta aż do grobowców i z powrotem.

Wskazówka: Z kondycją na bakier lub czasu mało, a chcecie mieć ten jeden wymarzony kadr, zdjęcie, które robi każdy odwiedzający Petrę? Ten widok na Skarbiec Faraona można osiągnąć dwoma sposobami. Albo dłuższą, trudniejszą, bezpłatną trasą po zielonym szlaku – wtedy macie widok na Skarbiec bardziej od prawej strony. Możecie też dać się namówić Beduinom polującym na turystów pod Skarbcem, zapłacić im, a oni zaprowadzą Was w kilkanaście minut po stromych schodach do punktu widokowego na Skarbiec, ale bardziej od lewej strony. Usługa jest oczywiście słono płatna, nam zaśpiewali 30 JD od osoby, chociaż standardową ceną jest 15 JD od osoby. Na górze można zrobić zdjęcie za 1 JD, lub napić się herbaty za 1 JD. Co ciekawe, chyba 90 procent zdjęc na Skarbiec Faraona oglądanych przez nas w internecie, została właśnie zrobiona na tym „beduińskim szlaku”. Ale co się dziwić, zakurzone ubrania i spocone twarze po dwugodzinnej wędrówce nie wyglądałyby tak dobrze na Instagramie, jak po krótkiej wspinaczce w kiecce do beduińskiego punktu widokowego 😉

  • Jeśli zostajecie w Petrze na dwa dni? – wóczas najlepiej rozłożyć przejście po dwa szlaki na jeden dzień, co właśnie sami zrobiliśmy. Jednego dnia wybrać szlak główny i szlak High Place of Sacrafise Trail, a kolejnego szlak do Klasztoru oraz zielony szlak obok grobowców. Oczywiście, jeżeli macie dobrą kondycję, można zrealizować w jeden dzień plan jednodniowy, a drugiego dnia wybrać inne, nieznane i nieoblegane trasy.
  • Jeśli zostajecie w Petrze trzy dni ? – jesteście w stanie zobaczyć większość skalnego miasta, a przy dobrej kondycji nawet całe. Szlaki w Petrze nie są długie, ale czuje się je w nogach. Mając trzy dni, dotrzecie do zakamarków, ruin na obrzeżach, przemierzycie szlaki nieodwiedzane. Naszym zdaniem warto.

Petra, różowy szlak

Kombinacji oczywiście jest więcej, jest to tylko nasza propozycja zwiedzania. Sprawdziliśmy wariant dwudniowy i możemy go polecić. Po jednym dniu w Petrze albo czulibyśmy niedosyt, albo olbrzymie zmęczenie.

Petra – który szlak jest najpiękniejszy?

Naszym zdaniem szlak różowy i zielony są tymi najpiękniejszymi. Szlak główny przechodzi każdy. Szlak różowy, prowadzący do Klasztoru, obfituje w niezwykłe widoki, ponieważ droga wiedze między niemal czerwonymi skałami o intrygujących kształtach. A ponad Klasztorem, na szczytach gór,  usadzonych jest kilka punktów widokowych, z których można obserwować cały masyw i Wadi Araba. Coś pięknego! Z kolei zielony szlak będzie dobrym wyborem, jeżeli nie zostajecie w Petrze długo, a chcecie zobaczyć w niej coś więcej. Wędrując do punktu widokowego na Skarbiec Faraona, macie widok na niezwykłe starożytne zabudowania zarówno w centru miasta, jak i na jego obrzeżach, na te mniej widoczne z dołu  oraz na piękne górskie szczyty. Oprócz tego, możecie kawałek odbić z zielonego szlaku na zapomniany punkt widokowy, o którym wspomnimy w kolejnych akapitach. To miejsce i ogólnie cały zielony szlak najbardziej chwycił nas za serce i gdybyśmy mieli wybierać jedną trasę na jedeń dzień, to z pewnością byłby to szlak zielony, bo daje on nam niemal wszystko to, co oferują też inne szlaki.

Petra, punkt widokowy obok grobowców

Petra – najlepszy punkt widokowy

Trochę pobłądziliśmy podczas wspinaczki zielonym szlakiem do punktu widokowego na Skarbiec Faraona, dzięki czemu odkryliśmy miejsce, które podczas pobytu w Petrze sposobało nam się najbardziej. Tuż przed dość stromym zejściem do punktu widokowego odbiliśmy na prawo, do ukrytych w skale schodów. Po kilku minutach znaleźliśmy się na tym oto punkcie widokowym:

Petra, Best panoramic view of Wadi Musa

Petra, Best panoramic view of Wadi Musa

Podejrzewamy, że jest to punkt widokowy o nazwie „The best panoramic view o Wadi Musa”, gdyż z jednej strony mieliśmy dobry widok na miasteczko, a kilkadziesiąt metrów przed schodami natknęliśmy się na tablicę informacyjną, która wskazywała drogę na punkt widokowy na teatr, dalej na Skarbiec i właśnie na Wadi Musa. Miejsce to nie jest zaznaczone na mapkach, które otrzymujemy w Vistor Center. Było puste, ciche, spokojne. I powaliło nas na nogi. Mieliśmy tam widok na te pobliskie, ale też dalsze grobowce, niewidoczne z niższych parti gór. Był widok na Wadi Musa i na różnorodne, wielobarwne góry o fantastycznych kształtach. Trafiła nam się doskonała pogoda z bezchmurnym, błękitnym niebem. To był właśnie taki moment, dla którego wstaje się z kanapy, wychodzi z domu z plecakiem i wyrusza w podróż. Miejsce jest absolutnie niezwykłe, a obecnie nieużytkowane, daje możliwość pobycia z tym niezwykłym, czerwonym miastem i górami sam na sam i upojenia się pięknymi widokami.

Petra, Best panoramic view of Wadi Musa

Petra, Best panoramic view of Wadi Musa

Ciężko wytłumaczyć jak dojść do tego miejsca, chociaż sama droga jest bardzo łatwa. Dosłownie kilka metrów przed ostrzejszym zejściem do samgo punktu widokowego na Skarbiec Faraona, między skałami znajduje się wolna przestrzeń obrośnięta krzakami. Dla lepszego zobrazowania, poniżej zamieszczamy zdjęcie miejsca, w które trzeba skręcić. Jak wejdziecie na szczyt tej górki, po lewej stronie zauważycie ukryte stare schody, których nie widać z dołu. Przejdźcie je, a dalej co chwilę będziecie już widzieć kolorowe strzałki narysowane na skałach, które zaprowadzą Was do celu. Na miejscu jest sporo przestrzeni, można chodzić od skały do skały i oglądać centralną część Petry z różnych perspektyw.

Koszt biletów wstępu

Petra jest zaskakująca pod każdym względem – także cenowym. Kiedy sprawdziliśmy koszta zwiedzania, rozsadzający nas od momentu kupna tanich biletów entuzjazm, momentalnie zmalał. Chyba jeszcze nigdy nie zapłaciliśmy tak dużo za jakąś atrakcję. (A nie, wróć. Przecież byliśmy w Chinach). Ale warto przeboleć i wyłożyć każdą sumę na zwiedzanie tego miejsca.

Petra, różowy szlak

System biletowy jest dość złożony. Obowiązują różne stawki w zależności od tego, na ile czasu przyjechaliśmy do Jordanii oraz jak długo chcemy eksplorować Petrę. 1 Jod to około 5,30 zł. Bilety do Petry można zakupić tylko na miejscu, w Visitor Center w Wadi Musa. W internecie natrafiliśmy na informację, że 3-dniowy bilet do Petry tak naprawdę ważny jest 4 dni. Warto o to zapytać w kasie podczas zakupu. Nie do końca jest jasna kwestia płatności kartą – można znaleźć informacje, że terminale płatnicze są, chociaż niektóre źródła twierdzą, że płacenie kartą jeszcze nie jest możliwe lub jest, tylko często bywa utrudnione. Dlatego lepiej być przygotowanym na zakup gotówką. W Wadi Musa znajdują się bankomaty. Bilety dwu i trzydniowe są imienne i przy wejściu mogą poprosić Was o pokazanie dokumentów. Paszport należy pokazać także podczas kupowania biletów.

  • Opłata dla osób, które spędzą w Jordanii więcej niż jedną noc:
  1. Jednodniowe zwiedzanie Petry – 55 JD
  2. Dwudniowe zwiedzanie Petry – 60 JD
  3. Trzydniowe zwiedzanie Petry – 65 JD
  • Opłata dla osób, które przekroczą granicę i od razu udadzą się do Petry i zostaną tam na noc – 50 JD
  • Opłata dla osób, które spędzą w Petrze jeden dzień bez noclegu – 90 JD
  • Opłata dla osób, które wykupią Jordan Pass – bilet do Petry jest wliczony w cenę Jordan Pass.

Jordan Pass Osoby, które zostają w Jordanii co najmniej trzy noce (cztery dni), powinny rozważyć zakup Jordan Pass. Jest to rodzaj turystycznej karty, dzięki której nie trzeba kupować już wizy na lotnisku, a która uprawnia do wejścia do 40 atrakcji w Jordanii, w tym do Petry i Wadi Rum. Przy zakupie Jordan Pass wybiera się liczbę dni, jaką chcemy poświęcić na zwiedzanie Petry. Zakup karty opłaci się na pewno tym, którzy chcą zwiedzać Jordanię i zwróci się już po pobycie w Petrze. Osobny zakup wizy jordańskiej (40 JD) i biletu do Petry na jeden dzień (55 JD) jest wyższy, niż koszt najtańśzego wariantu Jordan Pass – 70 JD. Jak do tego doliczy się, że Jordan Pass uprawnia do wejścia do innych atrakcji, takich jak Wadi Rum czy Dżerasz, to bez dwóch zdań warto ją zakupić przez internet przed wyjazdem. Ceny Jordan Pass – przy jednodniowym zwiedzaniu Petry to 70 JD, przy dwudniowym 75 JD, a trzydniowym – 80. Nawet zakup wariantu trzydniowego będzie się opłacał bardziej, niż osobne kupowanie wizy i biletów. Trzeba jednak pamiętać, że z tej opcji mogą skorzystać jedynie osoby, które zostają w Jordanii co najmniej 3 noce!

Klasztor w Petrze

Petra – godziny zwiedzania

Oficjalne godziny otwarcia:

  • latem od 06:00 do 18:00
  • zimą od 06:00 do 16:00

A teraz mniej oficjalnie. Przy bramach do Petry widnieje tablica z informacją, że turystów, którzy przebywają na terenie kompleksu, prosi się o opuszczenie miasta do godziny 17:00 zimą , a latem do godziny 19:00. Czyli w praktyce, w Petrze można zostać do zachodu słońca. Pierwszego dnia zamarudziliśmy na szlaku różownym i zanim zeszliśmy na doł, byliśmy już jedynymi turystami w Petrze. Słońce już się skryło za skałami, ale wciąż było na tyle jasno, by w ciszy podziwiać grobowce, Skarbiec Faraona i resztę zabytków. Odbiór Petry był wtedy zupełnie inny, niż w ciągu dnia. Po odjęciu od tego obrazka całej komercji, hałasu i tłumu, wyłoniło nam się starożytne miasto w pełnej krasie, prostocie i urodzie, bez zbędnych dodatków. Mogliśmy się poczuć tak, jakbyśmy mieli to miejsce tylko dla siebie lub dopiero je odkrywali. Do bram doszliśmy już w ciemnościach, czego Wam nie polecamy. Wędrowanie po ciemku na terenie Petry nie jest ani bezpieczne, ani przyjemne, ani dozwolone. W Petrze nie można zostawać na noc ani biwakować. Bramy jednak były wciąż otwarte, nikt nie zwrócił uwagi. Czyli sprawdziła się informacja, na którą się natknęliśmy już przed wyjazdem – że tak naprawdę, Petrę można zwiedzać właśnie do zachodu słońca, a od oficjalnych godzin nowi turyści raczej nie są już wpuszczani. Na oficjalnej stronie Petry również widnieje prośba o opuszczenie miasta przed zachodem słońca.

Podsumowując, bardzo Wam polecamy wczesne rozpoczęcie zwiedzania Petry lub opuszczenie jej na sam koniec, przez zamknięciem. Wtedy macie największe szanse na to, by starożytnym miastem się zachwycić i nacieszyć, a także zrobić przyzwoite zdjęcia bez Azjatów w kadrze 🙂

Jak dojechać do Petry?

Aby zwiedzać Petrę, najpierw trzeba dostać się do Wadi Musa, gdzie znajduje się Visitor Center oraz brama do Petry. Oficjalny rozkład jazdy można sprawdzić jedynie na stronie przewoźnika JETT, który oferuje przejazdy do Petry z Ammanu. Reszta połączeń to minibusy, które nie mają oficjalnego rozkładu jazdy i bardzo ciężko konkretnie wskazać, o której, za ile i czy w ogóle mogą odjechać. Przebrnęliśmy przed cały internet, zebraliśmy własne doświadczenia i opisaliśmy wszystko to, czego udało nam się dowiedzieć. Pewne są jedynie autobusy z Ammanu do Petry i z powrotem oraz z Petry do Wadi Rum i z powrotem. Reszta pozostaje niejasna. Minibusy odjeżdżają po zapełnieniu, jeżeli kierowca nie uzbiera wystarczającej liczby pasażerów może uznać, że nie opłaca mu się w ogóle odjeżdżać. Godziny odjazdów i ceny biletów proszę traktować orientacyjnie, bo sytuacja może ulec zmianie. Najlepiej pytać o szczegóły na miejscu w hotelu lub wypożyczyć auto/przemieszczać się taksówką w kilka osób. Podróżowanie minibusami zajmuje dużo czasu i  jest upierdliwe, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze.

  • JETT z Ammanu – o 06:30 z dworca Abdali odjeżdża autobus firmy JETT. Do Petry dociera około godziny 10:30. Bilet w jedną stronę kosztuje 11 JD, a zakupiony od razu z biletem powrotnym 18 JD. Do autobusu można wsiąść jeszcze na przystanku przy 7th Circle Office. Bilety można zakupić online lub w biurze przy dworcu Abdali. Nie polecamy zostawiać zakupu biletu na ostatnią chwilę! Gdy próbowaliśmy kupić je dzień przed planowanym odjazdem, dostaliśmy ostatnie dwa miejsca w autobusie, a jest to jedyny autobus do Petry obsługiwany przez tą firmę w ciągu dnia. Autobus powrotny do Ammanu odjeżdża o godzinie 17:00 w lecie i 16:00 zimą, chociaż według poleceń kierowcy, na dworcu trzeba się pojawić już pół godziny przed odjazdem. Autobusy zatrzymują się w Wadi Musa nie na dworcu autobusowym, a na parkingu przy Visitor Center.
  • Minibus z Ammanu – Z Ammanu do Petry odjeżdżają również minibusy, które kursują ze South Bus Station (Mujamaaa Janobi) w godzinach 09:00-16:00, a z Petry od 06:00 do 13:00, ale ciężko jest zdobyć konkretny rozkład jazdy oraz potwierdzenie, czy autobus na pewno odjedzie (może się zdarzyć, że w powodu zbyt małej liczby podróżujących kierowca nie odjedzie). Ceny również nie są znane, chociaż  powinny być niższe niż te oferowane przez firmę JETT.
  • Minibus z Aqaby – w ciągu dnia z Aqaby odjeżdżają busy do Wadi Musa, pierwszy o 6 rano, a ostatni o 13 lub 15 (sprzeczne informacje). Ciężko jest ustalić rozkład jazdy, ponieważ jest on dość umowny, a kierowca odjedzie tylko wtedy, gdy będzie mu się to opłacać. Może się więc zdarzyć, że bus nie wyjedzie z powodu niedostatecznej liczby pasażerów albo autobus będzie czekał nawet kilka godzin na zapełnienie i dopiero wówczas odjedzie. Busy odjeżdżają z placu przy Aqaba Police Office. Według różnych źródeł bilety kosztują 5-7 JD, więc najlepiej być przygotowanym na najdroższą wersję. Przejazd trwa około 2 godzin.  Autobusy wracają do Aqaby zaraz po zapełnieniu, ostatni wczesnym popołudniem. Natrafiliśmy jedynie na informację, że przedostatni bus z Wadi Musa do Aqaby odjeżdża o godzinie 13:00.
  • Minibus z Wadi Rum – odjeżdża codziennie około 08:30 rano, po wcześniej rezerwacji miejsca. Kwestia ceny jest dość niejedoznaczna, ponieważ na różnych blogach znaleźliśmy informację, że bilet kosztuje 7,8 lub 9 JD, taksówkarz w Wadi Musa powiedział nam, że koszt biletu z Petry do Wadi Rum to 4 JD, bo tyle płacą miejscowi i jeśli ktoś chce od nas więcej, to mamy zgłosić to policji, a recepcjonista twierdził, że za bilet mamy zapłacić jedynie 2,5 JD, bo tyle płacą miejscowi i mamy się nie dać nabrać. Jednak ten sam recepcjonista twierdził, że poza sezonem nie trzeba rezerwować miejsca w autobusie i wystarczy się pojawić o 6 rano na dworcu. Autobus oczywiście nawet nie przyjechał, bo był zapełniony i do Wadi Rum musieliśmy udać się taksówką. Na szczęście niedrogą, bo bez żadnych negocjacji taksówkarz poprosił po 7 JD od osoby, a była nas czwórka.
  • Autobusem w Madaby – trafiliśmy na informację, że Mariam Hotel in Madaba codziennie o 10:00 rano oferuje przejazd busem do Petry za 18 JD. Autobus przemieszcza się piękną King’s Highway, zatrzymuje się przy punkcie widokowym na Wadi Mujib oraz na godzinny postój pod zamkiem Kerak. Przez wyjazdem lepiej jednak upewnić się w samym hotelu, czy wycieczka jest aktualna.

Czerwony szlak z grbowcami w tle w Petrze

  • Taksówka z Wadi Rum – nie powinna kosztować więcej, niż 25-30 JD. My płaciliśmy w drugą stronę 7 JD od osoby bez targowania się, bo uznaliśmy to za dobrą cenę. Taksówkarz powiedział nam, że to uczciwa cena, bo tyle bierze się od turystów za przejazd busem do Wadi Rum.
  • Taksówka z Aqaby – powinna kosztować około 35-40 JD, chociaż jako cenę wyjściową możecie usłyszeć 50 JD.
  • Taksówka z granicy izraelsko-jordańskiej – ok. 60 JD.
  • Taksówki na terenie Wadi Musa – dwa razy płaciliśmy  2 JD za przejazd, raz 3, a raz 4 wytargowane z 6. Z pewnością cena wyższa niż 3 JD, jest za wysoka.
  • JETT z Wadi Rum – turystyczny autobus odjeżdża codziennie o 10 rano (przyjazd o 11:30), a odjeżdża o godzinie 17:00. Bilet z Wadi Rum do Petry – 12 JD, bilet z Petry do Wadi Rum – 15 JD, a bilet kupiony od razu w dwie strony – 18 JD. Bilety można kupić na stronie przewoźnika.
  • JETT  z Aqaby – turystyczny autobus odjeżdża codziennie o 10 rano z dworca autobusowego w Aqabie  do Petry za 12 JD w jedną stronę (przyjazd o 10:00), powrotny za 15 JD,  a kupiony od razu w obie strony 18 JD. Autobus powrotny z Petry do Aqaby odjeżdża o godzinie 17:00 (przyjazd o 19:00). Bilety można kupić na stronie przewoźnika.

Stron przewoźnika JETT – https://www.jett.com.jo/en/

Petra – gdzie spać?

Spanie na terenie Petry jest niedozowlone. Za to w pobliskiej miejscowości, w Wadi Musa, gdzie zaczyna się droga do starożytnego miasta, znajduje się wiele hoteli, lepszych lub gorszych. My akurat trafiliśmy na ten gorszy. Więc nie możemy polecić gdzie spać, za to możemy Wam powiedzieć, gdzie nie spać.

Po spontanicznym zakupie biletów lotniczych do Ammanu i rozpoczęciu przygotowań do wyjazdu, dość mocno zaskoczyły nas ceny w Jordanii. Próbowaliśmy więc zaoszczędzić na czym się da, między innymi na noclegach, Gdybyśmy jednak wiedzieli wtedy to, co teraz, to zapłacilibyśmy nawet te kilkadziesiąt złotych więcej, byle się tak nie męczyć.

Wadi Musa

W Wadi Musa padło na jeden z tańszych hoteli, a dokładnie na Valentin Inn. I nie pamiętam kiedy ostatni raz tak zmarzliśmy. Ubrania i koce nie wystarczyły a o ciepłych kaloryferach czy jakimkolwiek ogrzewaniu nie było mowy mimo, że był to luty. Hotel miał nieszczelne okna lub w ogóle ich nie było na korytarzach, więc non stop wiało. Mogliśmy sobie dokupić klimatyzator za 5 JD na jedną noc (około 30 zł), ale używać go można tylko nocą! Także gdy wracaliśmy do hotelu po zamknięciu Petry około 17, w pokoju panował ziąb i musielibyśmy czekać do wieczora, by dopiero wtedy włączyć klimatyzator, który i tak grzał z przerwami i taką siłą, że równocześnie w ogóle mogłoby go nie być. Interent w pokoju? Zapomnijcie. Gniazdka? Jedno na pokój. Łazienka była tak mała, że na toalecie musieliśmy siadać bokiem i nogi wystawiać już za drzwi. Woda oczywiście zima. W teorii gorąca woda miała być dostępna w określonych, wieczornych godzinach. Ale jak o 19 wszyscy ruszyli pod prysznic, to o godzinie 20 ciepła woda była już tylko wspomnieniem. Gorąca woda była też dostępna akurat w tym czasie, kiedy zaczynała się kolacja. Gdy kupiliśmy śniadanie na wynos, które otrzymaliśmy już po ostaniej nocy i wymeldowaniu, w drodze do Wadi Rum zorientowaliśmy się, że jedzenie jest przeterminowane, a po nieumytych ogórkach chodzą robaki. Oczywiście było to już po wyjeździe z Wadi Musa, więc nie mogliśmy nic z tym zrobić. Także sami widzicie, że chyba lepiej było dopłacić kilka złotych i mieć święty spokój.

A co do kwestii rezerwowania noclegów. Wadi Musa nie jest aż tak duże. Owszem, znajduje się tam sporo hoteli, ale nie należą one do najtańszych, a chętnych jest sporo. Dlatego o rezerwacji noclegu lepiej pomyśleć już trochę wcześniej.

Gdzie zjeść w Wadi Musa?

W pobliżu Visitor Cener ceny są trochę wyższe, niż kilka przecznic dalej. Możemy Wam polecić miejsce położone dość blisko dworca autobusowego o nazwie Bukhara. Bardzo przystępne ceny, porcje ogromne i w smaku również bez zastrzeżeń. Próbowaliśmy kurczaka podanego na misce pełnej sałat (5 JD, porcja na dwie osoby), hummus (2 JD) oraz rewelacyjnego ryżu z  przyprawami. (2/3 JD porcja, w zaleźności od typu ryżu). Do tego dostaliśmy smaczną potrawkę z pomidorów. Na dworze przed lokalem panowie smażą mięsko na grillu, a kurczaki obracają się na rożnie. Wszystko było pyszne. Lokal czynny codziennie od godziny 10:00 do 23:45.

Petra, gdzie zjeść

Adres – وادي موسى 

Petra By Night

Istnieje możliwość zwiedzania Petry nocą, przy dźwiękach muzyki i w blasku lampionów. Kojarzycie te zdjęcia, na których widać pod Skarbcem Faraona dziesiątki świec? To właśnie widowisko Petra By Night, odbywające się kilka razy w tygodniu. Koszt udziału w takim przedstawieniu wynosi 17 JD.

Więcej informacji na ten temat znajdziecie na oficjalnej stronie – http://www.petrabynight.jo/

Petra – co ze sobą zabrać i jak się ubrać?

  • Klapki zostawcie w domu. No chyba, że idziecie tylko do Skarbcu Faraona.
  • Petra to także góry, więc wygodne obuwie to podstawa.
  • Filtr słoneczny. O tym przekonaliśmy się (boleśnie i dosłownie) na własnej skórze. Czerwone, spalone nosy mamy do teraz.
  • Dużo wody, coś do jedzenia – sklepy i sklepiki na terenie Petry są, ale oczywiście możecie domyślać się cen.
  • Apteczkę też warto mieć, zawsze i wszędzie. I plastry!
  • Mapę Petry, którą możecie dostać w Visitor Center.
  • Ubrać się najlepiej na cebulkę. Gdy chowaliśmy się w cieniu, było nam zimno. Gdy słońce smażyło nam plecy, prażyliśmy się niemiłosiernie, a spalone karki wciąż przypominają nam o odbytej wycieczce. I koniecznie jakieś okrycie głowy.

Grobowce królewskie w Petrze

Petra – kiedy jechać?

Odradzamy podróż do Petry w grudniu-styczniu oraz czerwcu, lipcu i sierpniu. Latem temperatury są iście piekielne, z kolei zimą można nieźle zmarznąć. No i nie można zapomnieć o flash flood, czyli nagłych powodziach, które nawiedzają Jordanię w wyniku ulewnych deszczy, przez co może się zdarzyć, że Petra zostanie zamknięta ze względów bezpieczeństwa. Najlepszymi miesiącami na odwiedzenie Petry będzie marzec, kwiecień, maj oraz wrzesień, październik, listopad. Wówczas będzie ciepło, ale nie gorąco. Chociaż sami odwiedziliśmy Petrę w ostatnim tygodniu lutego, trafiliśmy na przepiękną pogodę. Co prawda temperatury nie rozpieszczały za mocno – w ciągu dnia do 15 stopni, jednak w słońcu bez kremu spaliliśmy twarze i karki. Zwiedzaliśmy w swetrach, które w ciągu dnia zrzuciliśmy. Za to dwa dni po naszym pobycie w Wadi Musa, Petra została zamknięta z powodu burzy piaskowej i ogromnych ulew. W jordańskiej telewizji podano, że był to najgorszy luty pod względem pogodowym od 20 lat, a wiele miejsc, w tym Amman, zostało zalanych. Dlatego przy wyborze daty podróży należy wziąć pod uwagę ewentualne pogodowe komplikacje.

Różowy szlak w Petrze

Petra – przewodnicy

W Visitor Center, przy bramach do Petry, można zarezerwować zwiedzanie z przewodnikiem. Przewodnicy mówią w języku angielskim, hiszpańskim, rosyjskim, francuskim, niemieckiem, greckim oraz arabskim. Na terenie Petry spotkacie dosłownie setki Beduinów – przewodników, którzy będą próbowali namówić Was na wycieczkę z nimi, na przykład krótszą drogą na punkt widokowy na Skarbiec Faraona. Nam za taką przyjemność zaśpiewali 30 JD od osoby (ok. 160 zł), a jak zobaczyli naszą rozbawioną reakcję, to zeszli do 15 JD. Taki sam widok można osiągnąć wędrując zielonym szlakiem, o czym pisałam we wcześniejszych akapitach. Teoretycznie nie musicie nikomu nic płacić i na terenie Petry możecie chodzić gdzie chcecie, ale ciężko będzie się przebić do schodów przez mur przewodników bez awantury.

Traktowanie zwierząt

Na terenie Petry masowo wykorzystuje się zwierzęta (wielbłądy, osły, konie) w celach turystycznych. Przewodnicy oferują przejażdżki na wiełbłądach, a dla tych leniwych – wjazd na konkretne góry na ośle, po stromych schodach. Zwierzęta nie mają dostępu do wody, ani cienia, a tą sprawą zajęta się już PETA, światowa organizacja bronicąca praw zwierząt. Sami byliśmy świadkami znęcania się przez jednego z Beduinów nad osłami. Nigdy w życiu nie widzieliśmy u kogs takiej agresii i obawialiśmy się, że ten człowiek zatłucze swojego osła na śmierć. Zwierze ze strachu skakało w kółko z właścicielem na grzbiecie, obijając się co rusz głową i zadem o skały, a w tym czasie Beduin łoił go z całej siły batem raz za razem, najczęściej po głowie. Zgłosiliśmy to zdarzenie Policji Turystycznej, razem ze wskazaniem sprawcy, jednak bez skutku. Widok młodych chłopaków jadących na osłach, które zwioziły ich  po stromych górskich schodach, był okropny – miało się wrażenie, że osły zaraz połamią sobie cienkie nogi.

Jeżeli wybieracie się do Petry i ktoś oferuje Wam taką przejażdżkę, darujcie sobie. Nigdy nie wiecie jak te zwierzęta są traktowane, kiedy odwracamy wzork. Jak się wdrapaliście na jakąś górę, to znaczy, że zejść z niej też potraficie. Zwłaszcza, że wyjście w góry w Petrze to żaden atak szczytowy. A jeśli nie czujecie się na siłach, to nie pchajcie się tam, gdzie nie trzeba, żeby potem nie było płaczu. Dwa razy się zastanówcie, zanim skorzystacie z „atrakcji”, w której wykorzystuje się zwierzęta. One głosu nie mają i obronić się nie potrafią. Jak człowiek o nie nie zadba, to kto?

Nie chcemy generalizować i twierdzić, że każdy Beduin na terenie Petry znęca się nad swoimi zwierzętami. Ale problem istnieje i jeżeli my powstrzymamy swoje zachcianki, to może choć trochę ulżymy w życiu tych zwierząt.

Tutaj można obejrzeć film nagrany przez PETA o traktowaniu zwierząt w Petrze:

Nie nam oceniać, czy Petra jest najpiękniejszym miejscem na świecie, ale na pewno możemy stwierdzić, że to jedna z najpopularniejszych światowych atrakcji. Pod Skarbcem Faraona rozbrzmiewają języki ze wszystkich stron świata, bo uniwersalne piękno Petry przyciąga jak magnes. Jakby ukryta przed światem Petra musiała teraz nadrobić zaległości i dać się podziwiać tysiącom par oczu. I jedno jest pewne – Petrę warto odwiedzić. Jeśli mądrze  zaplanujecie wyjazd i z głową podejdzie do zwiedzania, to w Petrze można doświadczyć wrażeń, które zostaną z nami na długo. 

Wszystkie aktualne informacje znajdziecie na oficjalnej stronie Petry – http://www.visitpetra.jo/

Magda

Dasht-e Lut. Kaluty i pustynia w Iranie

Dasht-e Lut, czyli Pustynia Lota w Iranie i kaluty, które na niej można podziwiać, to miejsce, które zwaliło nas z nóg i gdzie zostawiliśmy nasze serca. Jako wielbiciele pustyni zawsze staramy się odwiedzić takową, jeżeli leży na terenie państwa, które akurat zwiedzamy. Tak było i podczas naszej podróży po Iranie. I to był strzał z dziesiątkę! Po magicznych pustyniach Izraela czy komercyjnych saharyjskich piaskach w Maroku, irańska Dasht-e Lut uplasowała się w naszej czołówce najpiękniejszych miejsc, jakie widzieliśmy w życiu. Jak zaplanować wycieczkę na Dasht-e Lut?

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Turystyka na Pustynia Lota | Dasht-e Lut

Dasht-e Lut nie jest pierwszym miejscem, które przychodzi nam na myśl, kiedy myślimy o Iranie. Bardziej popularna jest Wielka Pustynia Słona, położona w rejonie miasta Kashan, gdzie dociera większość zorganizowanych wycieczek. Z kolei niewiele z nich wybiera Pustynię Lota, co stanowi jej ogromny atut – zero komercji, autentyczność i czysta natura to coś, co na każdym zrobi wrażenie. Z drugiej strony, poznaliśmy mieszkańców okolicznych wiosek oraz ich historie – wielodzietne rodziny, brak perspektyw, pracy czy możliwości rozwoju, skutkują biedą panującą w regionie. Dopiero otwarcie na świat i turystykę pozwoliło im rozpocząć życie na nieco wyższym poziomie, w rozumieniu „życia na poziomie” w irańskiej rzeczywistości. Domy, które wybudowali dla gości za pierwsze pieniądze uzyskane z turystyki, są dla nich szczytem luksusu. Turysta z Europy widzi proste, zimne pokoje lub baraki bez żadnych udogodnień i łazienkę na dworze, w której o ciepłej wodzie można tylko pomarzyć. Może więc spokojny, zdrowy rozwój turystyki w rejonie Dasht-e Lut, pozwoli Irańczykom mieszkającym w okolicach pustyni na lepszy byt.

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Bezpieczeństwo | Dasht-e Lut

Pustynny klimat, brak pracy, roślinności i upraw, dziesiątki kilometrów do najbliższych miast nie są jedynymi utrudnieniami, z jakimi muszą się mierzyć mieszkańcy okolic Dasht-e Lut. Na poprawę ich losu i poziomu zaangażowania w turystykę nie wpływa korzystnie fakt samego położenia Pustyni Lota. Przez teren ten wiedzie droga do Pakistanu, która owiana jest złą sławą szlaku przemytniczego, porwań turystów i napadów. Co prawda w ostatnich kilkunastu latach handel i przemyt narkotyków podobno ustał i do negatywnych incydentów nie dochodzi, jednak ferment w powietrzu został. Nawet na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych można znaleźć ostrzeżenia przed podróżami do Sistanu i Beludżystanu, w których to właśnie położona jest Dasht-e Lut. My czuliśmy się tam bezpiecznie, nic złego nie wydarzyło się nam ani tym wszystkim turystom, którzy od lat odwiedzają Pustynię Lota. Jednak zawsze trzeba mieć na uwadze nie tylko podstawowe zasady bezpieczeństwa, ale też to,  że nasze doświadczenie nie jest dla Was gwarancją i może to być teren jakiegoś podwyższonego ryzyka.

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Trzęsienia ziemi | Dasht-e Lut

Sytuacji nie poprawiają sejsmiczne niepokoje w tym regionie, o ile zwyczajnymi niepokojami można to nazwać. W 2003 roku w wyniku trzęsienia ziemi w mieście Bam zginęło ponad 26 tysięcy ludzi. Tego nie możemy przewidzieć. Przed wyjazdem w tamte strony zapoznajcie się z regułami, jakich trzeba przestrzegać w trakcie trzęsienia ziemi. Podczas naszego pobytu w Iranie doszło do trzęsienia, ale w północno – zachodniej części kraju, prawie o 1000 kilometrów dalej. Nie należy bać się wyjazdu, ale tak jak podczas wszystkich podróży, przystosować się do specyfiki kraju i dbać o swoje bezpieczeństwo na tyle, ile tylko można.

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Jak wygląda Pustynia Lota? | Dasht-e Lut

Zaczęliśmy dość nietypowo, bo od nastraszenia Was, dlatego przejdźmy do pozytywów! Pustynia Lota, a dokładnie jej część, na której znajdują się skały wyrzeźbione przez wiatr – kaluty –  to coś, co po prostu trzeba zobaczyć. Kiedy trafiliśmy na zdjęcia kalutów w internecie, Dasht-e Lut od razu powędrowało na szczyt naszej listy miejsc, które w Iranie zobaczyć po prostu musimy. W internecie ta pustynia często funkcjonuje pod nazwą Kaluts Desert. Kalut w języku perskim oznacza ‚zamek z piasku’. Mamy mały kłopot z nazewnictwem, ponieważ Dasht-e Lut funckjonuje w internecie pod polskimi nazwami Pustynia Lota lub Luta, czasem też Pustynia Kalut, jednak nie jesteśmy pewni, czy są to poprawne nazwy.

Co do samego krajobrazu- miłośnicy pustyń i otwartych przestrzeni będą nimi zachwyceni. Coś, co nieodmiennie kojarzy nam się z Dzikim Zachodem i USA, nagle możemy oglądać w zupełnie innym zakątku świata. Strzeliste, czerwone góry o najbardziej wymyślnych kształtach, wyrastają nagle z sypkiego piasku i ciągną się po horyzont. Każdy jeden kalut zdaje się być piękniejszy i bardziej fantazyjny od poprzedniego. Rozsiane po całej pustyni szczyty zdają się być prawdziwymi zamkami z piasku. Kaluty prezentują się najpiękniej przy wschodzie i zachodzie słońca, kiedy promienie słoneczne wydobywają ich głębie koloru. Ciekawostkę stanowi fakt, że Pustynia Lota jak do tej pory dzierży palmę pierwszeństwa jeśli chodzi o najgorętsze miejsce na ziemi – satelity NASA odnotowały tu temperaturę przekraczającą 70 stopni Celsjusza! Na pustyni poczułam się też bardziej swobodnie, ponieważ nasz przewodnik powiedział, że mogę zdjąć chustkę z głowy (w końcu!), bo „tutaj rządzi tylko przyroda”.

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Przewodnik – obowiązek czy możliwość? | Dasht-e Lut

Niemało logistycznego gimnastykowania się dostarczyło nam planowanie wycieczki na Dasht-e Lut, oj niemało. Ale dzięki temu udało nam się zebrać wszystkie przydatne informacje w tym poradniku, który z pewnością Wam się przysłuży.

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Jak najłatwiej zwiedzić Dasht-e Lut? Ano z przewodnikiem. Nie ma to tamto, że lubicie wolność i swobodę. Nie w tym przypadku, już chociażby z tych względów, o których pisaliśmy w akapicie o bezpieczeństwie. Nigdy nie można przewidzieć co nam przydarzy się w podróży, a biorąc pod uwagę zajścia na drodze do Pakistanu sprzed lat, nie polecamy wycieczki na pustynię samemu. Przewodnik będzie wiedział, gdzie można jechać, a dokąd nie, gdzie się zatrzymać, z kim nie rozmawiać i w miarę swoich możliwości zapewni Wam  bezpieczeństwo. Poza tym, nie powinno się wybierać na pustynię samemu bez licencjonowanego przewodnika. Teoretycznie nikt tego nie sprawdza, nie ma tam kas – w ogóle niczego nie ma. Możecie przyjechać na pustynię samemu, wynajętym autem, ale co jeśli się zgubicie?

Jak to jest zgubić się na pustyni? Nam się to przydarzyło mimo, że byliśmy tam w towarzystwie przewodnika! Nie ma zasięgu, ciemna noc, a nasz przewodnik mówi, że od 5 lat jak pracuje na pustyni, to nigdy nie wiedział jeszcze tak ciemnej nocy. Godzinę błądziliśmy autem w poszukiwaniu właściwego kierunku w obawie, że stoczymy się ze skarpy lub nigdy nie odnajdziemy drogi (to znaczy ja się trzęsłam ze strachu, Panowie dawali radę, albo przynajmniej sprawiali takie wrażenie!). Poza tym, na pustyni mieszkają jadowite tarantule (nie widzieliśmy), węże (ale tylko w skałach), szakale i wiele innych zwierząt, a nasz przewodnik widział każde z nich. Pustynia Lota jest też jednym z najgorętszych miejsc na ziemi i po dwóch godzinach bez wody, w środku lata, nie macie tam żadnych szans. Przewodnik też wie gdzie jest najładniej, pokaże Wam najlepsze punkty widokowe i wskaże kaluty, na które można wejść. 

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Dojazd na Pustynię Lota | Dasht-e Lut

Największym atutem podróżowania z przewodnikiem na Dasht-e Lut jest fakt, że nie ma jak tam dojechać transportem zbiorowym, a przewodnik zabierze Was własnym samochodem. Żadne autobusy czy pociągi na Dasht-e Lut nie jeżdżą. Możecie tam dojechać własnym autem, ale z wyżej wspomnianych powodów zalecamy, abyście poszukali przewodnika jeszcze przed wyjazdem! Przewodnik odbierze Was z Kerman, które jest głównym ośrodkiem miejskim w regionie i zabierze na pustynię. Przewodnika można znaleźć też w Kerman, ale jeśli macie mało czasu, lepiej umówić się z kimś wcześniej przez internet.

Do Kerman możecie dolecieć samolotem z Teheranu i innych dużych miast, a także dojechać autobusem z :

  • Shiraz – odjazdy o 06:15, 20:30, 21:30, koszt 490 tys. riali, czas przejazdu 9 h
  • Teheran – odjazdy regularnie od 14:00 do 22:00, koszt 690 tys. riali, czas przejazdu 14 h
  • Jazd – odjazdy regularnie od 06.00 do 17:00, koszt 280 tys. riali, czas przejazdu 4-5 h [z Kerman do Jazdu wyjeżdżaliśmy o 8.50]
  • Isfahan – odjazd o 21:15, koszt 490 tys. riali, czas przejazdu 10-11 h
  • Meszhed – odjazdy o 14:00, 17:40, 20.30, koszt 690 tys. riali, czas przejazdu 14-15 h
  • Bandar-e Abbas – odjazy o 11:30 i 21:30, koszt 370 tys. riali, czas przejazdu 7-8 h
  • Pociągiem – dojedziemy do Teheranu (odjazd o 15:00 i 22:30, cena 500-700 tys. riali, czas przejazdu 14 h) i Meszhedu (odjazd o 17:40, cena 650-900 tys. riali, czas przejazdu 16-17 h)

Wskazówka: Polecamy połączenia nocne! Bardzo wygodne, tanie, szybkie. Autobusy VIP zabierają na pokład zazwyczaj tylko 25 pasażerów, fotele rozkłada się do pozycji półleżącej, podczas drogi serwowane są przekąski i napoje. Można zaoszczędzić na noclegu i nie tracić czasu na przejazdy. Z kolei decydując się na lot wewnętrzny, trzeba mieć na uwadze zły stan floty lotniczej w Iranie i stosunkowo częste katastrofy lotniczej.

Dasht-e Lut, kaluty, pustynia kalut, pustynia lota

Kolejnym plusem jest to, że z przewodnikiem możecie dowolnie ustalić swoją trasę. Nie musicie decydować się tylko na wizytę na Dasht-e Lut. Jeżeli w okolicy jest jakiekolwiek miejsce, które chcielibyście odwiedzić, przewodnik Was tam zabierze. Co więcej, przewodnicy mieszkający w Kerman i okolicach znają takie miejsca, o których nie przeczytacie w żadnych przewodnikach. Może zobaczycie liczne pustynne zamki, Ogród Mahen, Cytadelę w Bam, absolutnie przepiękny i mało znany kanion Rageh i Keshit i inne miejsca. Na przykład te ze zdjęć poniżej.

Kolorowe Góry | Dasht-e Lut

Na zdjęciach oglądacie Kolorowe Góry, które nawet nie mają oficjalnej nazwy i są tak roboczo nazywane przez Irańczyków. Możecie poprosić przewodnika – kierowcę, żeby wybrał drogę na Pustynię Lota właśnie przez te góry. Zdjęcia nie oddają niezwykłości tego miejsca, serio. To było największe zaskoczenie naszego wyjazdu! Do tej pory kolorowe góry kojarzyły nam się jedynie z Peru albo Chinami, a tu taka niespodzianka.

Twierdza Rayen | Dasht-e Lut

Albo Twierdza Rayen. Historia twierdzy jest bardzo ciekawa, a malowniczo położone ruiny prezentują się na tle ośnieżonych gór przepięknie. Widok z jednej z wież twierdzy był jednym z najlepszych, jakich doświadczyliśmy w Iranie. Choć renowacja twierdzy po trzęsieniu ziemi w 2003 roku nie była dokładna i momentami budowla może się wydać zaniedbana – nie można odmówić jej uroku.

Wycieczki zorganizowane na Pustynię Lota | Dasht-e Lut

Na początku musicie się jeszcze nastawić na to, że wycieczki zorganizowane na Dasht-e Lut nie są wycieczkami w naszym rozumieniu tego słowa. I to jest w tym wszystkim najlepsze! Nie ma żadnych grup, ustalonych schematów, widełek cenowych, ustalonych z góry tras czy ograniczeń. Tylko ledwie raczkująca turystyka, która jest jeszcze płynna i nie narzuca schematów. Oczywiście w internecie możecie znaleźć kilka biur oferujących wycieczkę na pustynię w dość wysokich cenach, co ostatecznie i tak sprowadza się do podróży z prywatnym kierowcą, który na miejscu niekoniecznie musi się okazać przewodnikiem.

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Jak znaleźć przewodnika na Pustynię Lota | Dasht-e Lut

Nie przez oficjalne strony

Przez internet, ale nie przez oficjalne strony. Jeśli drogą elektroniczną zgłosicie się do organizatora takich wycieczek, będziecie płacić za całe auto mocno zawyżoną cenę, nawet jeśli podróżujecie w pojedynkę lub dwójkę. Na miejscu zawsze można coś wytargować. Poza tym mieliśmy w Iranie takie historie, że przez stronę oficjalnego organizatora wynajmowaliśmy kierowcę – przewodnika, który nie umiał mówić po angielsku i nie był przewodnikiem, tylko kierowcą. Nie jesteśmy nawet pewni, czy zapłacona przez nas kwota w jakimkolwiek ułamku dotarła do wykonawcy zadania, czyli kierowcy, dla którego mogło  to być jedyne źródło utrzymania.

Przykładowe wycieczki organizowane – https://www.visitkalouts.com/

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Przez grupy na Facebooku lub na miejscu

Bardzo Wam w tym miejscu polecamy grupę na Facebooku o nazwie „See you in Iran”. Tam można załatwić sobie wszystko, zebrać wszelkie potrzebne informacje. To forum jest niczym elektroniczny targ. Piszecie, czego potrzebujecie lub kogo szukacie i w przeciągu paru minut pojawiają się dosłownie dziesiątki komentarzy. Szukasz przewodnika? Sam się zgłosi, przywita uprzejmie, zostawi swój numer telefonu. Wtedy zapisujecie sobie numery w kontaktach na Whatsappie (konieczność do podróży po Iranie!) i nawiązujecie rozmowę prywatną. Wy przekazujecie kiedy i co chcecie zobaczyć, przewodnik Wam doradza i podaje cenę, możecie się targować i ostatecznie umawiacie się na wycieczkę. Z tego sposobu korzystaliśmy dwa razy i dwa razy sprawdził się wyśmienicie. Większość Irańczyków związanych z turystyką jest na tym forum, także nie będziecie mieć najmniejszego problemu ze znalezieniem przewodnika. Oprócz tego, na Facebooku znajdziecie bardziej szczegółową grupę o nazwie „Iran Kalut”, którą tworzą przewodnicy z Kerman i okolic.

Tak jak pisałam wcześniej, przewodnika można także znaleźć w Kerman, jednak jest to sposób dla osób, które mają pod dostatkiem czasu. Nasz napięty plan nie pozwalał na chodzenie po mieście i szukanie najlepszej oferty, gdyż zwyczajnie zabrakłoby nam na wszystko czasu. Jeśli więc chcecie oszczędzić na czasie, warto rozważyć zorganizowanie wycieczki jeszcze przed wyjazdem. Jeżeli chcecie mieć całkowicie wolą rękę, można też dojechać na pustynię taksówką z Kerman, co będzie się opłacało zwłaszcza wtedy, gdy podróżujecie grupą.

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Jakiego przewodnika wybrać? | Dasht-e Lut

Jeżeli bierzecie pod uwagę nasze skromne zdanie, to możecie rozważyć też wycieczkę z przewodnikiem, którego polecamy Wam z całego serca. Ahmad to filolog pochodzący z Kerman, licencjonowany przewodnik, który od 5 lat poświęca się oprowadzaniu wycieczek po regionie. Dobrze mówi po angielsku, a to co mówi, bardzo przypadnie Wam do gustu. Ahmad nie tylko ma ogromną wiedzę na temat atrakcji i zabytków oraz samej pustyni Dasht-e Lut, ale też z przyjemnością rozmawia o samym Iranie. Opowiada o historii, polityce, problemach społecznych, o tym jak żyją ludzie, o swoim życiu i rodzinie. Równie często zadaje pytania o nasze życie w Polsce, o nasze podróże i marzenia. To właśnie on przybliżył nam Iran „od środka”, z perspektywy mieszkańców jego kraju. Pokazał nam życie codzienne w Iranie, a także kawałek  swojego świata. Jesteśmy mu za to niezmiernie wdzięczni i chcielibyśmy mu pomóc w jakiś sposób. Jego skromność, dobroć i empatia dosłownie nas urzekły.

W naszym odczuciu dużą zaletą Ahmada jest też jego takt. Nie zarzucał nas pytaniami, nie gadał bez przerwy. Wręcz przeciwnie – dużo było w naszych rozmowach milczenia, prywatności i spokoju. Dawał nam swobodę, pozwalał samym przechadzać się po pustyni. Nie był natrętny i czuliśmy się w jego towarzystwie doskonale. Namiar na Ahmada znajdziecie poniżej. Możecie się na nas powoływać.

Numer telefonu: +989131956447

Koszt wycieczki na Pustynię Lota | Dasht-e Lut

Skoro już znacie Ahmada, pora przejść do bardziej przyziemnych spraw. Ile kosztowała wycieczka na Dasht-e Lut z Ahmadem? 60 euro za dwie osoby. Za co płaciliśmy?

  • transport
  • kierowca – przewodnik
  • obiad, kolacja i dwa śniadania
  • nocleg przy pustyni u irańskiej rodziny w Shafiabad, obok pustynnego zamku
  • wizytę na Pustyni Lota, w twierdzy Rayen i przejazd przez Kolorowe Góry
  • ognisko i nocne oglądanie gwiazd na pustyni

Czy to mało? Naszym zdaniem tak. Koszty takiej wycieczki w biurach turystycznych są o wiele wyższe, a to co przeżyliśmy to nasze. Próbowaliśmy domowej, wyśmienitej kuchni irańskiej, spaliśmy przy pustyni pod niebem rozświetlonym milionem gwiazd, poznaliśmy irańską rodzinę, zobaczyliśmy niezwykłe miejsca – te wszystkie doświadczenia były warte tej, a nawet i trzy razy wyższej ceny. Warunki noclegowe były proste, ale wygodne, a klimat przedni i jedzenie pyszne. Byliśmy tam jedynymi gośćmi. Podczas ciepłych wieczorów można rozsiąść się na dworze na poduszkach i palić shishę, zrobić ognisko, obserwować gwiazdy i napawać się niezwykłą ciszą. Nasi gospodarze nie znali angielskiego, ale byli dla nas niezwykle uprzejmi i gościnni, a Ahmad tłumaczył nasze rozmowy.

Ile czasu poświęcić na Pustynię Lota? | Dasht-e Lut

Wszystko zależy od tego, ile czasu macie na cały pobyt w Iranie. My musieliśmy się zadowolić tylko jednym dniem i nocą, ale było warto i starczyło. Optymalne są 2-4 dni, podczas których można odwiedzić cytadelę w Bam, twierdzę Rayen, ogród Mahan, kaniony i spędzić jeden pełen dzień na Dasht-e Lut. Ale przy braku czasu również uda się to zaplanować w ciągu jednego dnia pod warunkiem, że wstaniecie bardzo wcześnie. Nasz plan wyglądał następująco:

  • nocny wyjazd autobusem w Shiraz do Kerman
  • przyjazd do Kerman około 7 rano
  • śniadanie w Kerman w okolicach ruin zamku
  • przejazd do Twierdzy Rayen i zwiedzanie, czas na kawę
  • przejazd przez Kolorowe Góry z postojami na podziwianie widoków i zdjęcia
  • dojazd do naszego zakwaterowania, obiad
  • pobyt na Dasht-e Lut (spacer bez przewodnika po określonej przez niego trasie)
  • wspólne zdobycie jednego z kalutów i podziwianie z niego zachodu słońca
  • ognisko i nocne podziwianie gwiazd
  • powrót na nocleg, kolacja, wspólna mini biesiada
  • rano śniadanie i powrót do Kerman na autobus odjeżdżający około 9 do Jazd

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Noc i ognisko na Pustyni Lota | Dasht-e Lut

Pustynię podziwialiśmy sami. Nie było tam ani jednego turysty czy mieszkańca. Cisza panująca na Dasht-e Lut aż dzwoniła w uszach. Żadnych kas, żadnych biletów, żadnych godzin otwarcia (chociaż nie polecamy odwiedzin latem). I dopiero gdy sami szukaliśmy drewna na opał, siedzieliśmy na gołej ziemi, jedliśmy ciastka, które udało nam się zakupić w sklepie przed podróżą, wtedy dotarło do nas, jak mało komercyjne jest to miejsce. Na Dasht-e Lut możecie mieć styczność z czystą naturą, podziwiać jej potęgę i kunszt. Dzielimy się z Wami tym miejscem, ale prosimy – nie zniszczcie tego. Niech Dasht-e Lut pozostanie jak najdłużej takie, jakim je widzieliśmy po raz ostatni. Ahmad do tego stopnia stara się wyjść naprzeciw swoim wycieczkowiczom, że dla naszych poprzedników pojechał po namioty do miasta gdy zażyczyli sobie, by spędzić noc na samej pustyni. Także jeżeli macie ochotę, to śmiało go pytajcie. A niebo? Ah, pustynne niebo. Nie ma słów by opisać ten widok.

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Kiedy jechać na Pustynię Lota? | Dasht-e Lut

Na pewno nie między czerwcem a sierpniem, kiedy to temperatury są ekstremalnie wysokie i przewodnicy unikają organizowania wycieczek na pustynię w tym czasie. My odwiedziliśmy Dasht-e Lut pod koniec listopada i trafiliśmy na bardzo przyjemną pogodę – około 20 stopni w ciągu dnia, słońce w południe dość mocno grzało, jednak przydał się cienki sweterek lub jakaś narzutka. Pogoda była wręcz wymarzona na eksplorowanie pustyni i okolic.

Dasht-e Lut, kaluty, pustynia kalut, pustynia lota

Czy warto odwiedzić Pustynię Lota | Dasht-e Lut

Wydaje mi się, że po przeczytaniu tego tekstu znacie już odpowiedź. Dla nas Dasht-e Lut i okolice miasta Kerman są odkryciem podróży do Iranu, terenem nieskażonym przez masową turystykę, gdzie można jeszcze oglądać nienaruszoną przyrodę, napawać się spokojem i ciszą. Kaluty zafascynują zwłaszcza osoby cenijące kontakt z naturą, eksplorowanie przyrody, pustyń i gór. Dziwaczne formacje skalne mieniące się tysiącem odcieni czerwieni są zaskakujące, oryginalne i piękne. Bardzo Wam Pustynię Lota polecamy, uwzględnijcie są w swoich irańskich planach.

Jeśli podobał Ci się ten tekst, będziemy wdzięczni jeśli udostępnisz go dalej!

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

Dasht-e Lut, kaluty, kaluts desert, Pustynia Lota

 

A tutaj znajdziecie listę pozostałych miejsc, które warto naszym zdaniem odwiedzić w Iranie:

Iran atrakcje – co warto zobaczyć w Iranie?

Magda M. 

Macedonia atrakcje. Co zobaczyć w Macedonii?

Zastanawiacie się, co zobaczyć w Macedonii? Na myśl pewnie przychodzi stolica, a także Jezioro Ochrydzkie. Nie zdziwimy się, jeżeli nic innego nie wymyślicie – jeszcze kilka miesięcy temu sami nie mieliśmy o tym kraju pojęcia. Nie bez powodu Macedonia uznawana jest za najrzadziej odwiedzany kraj w Europie. Jednak to szybko się zmienia – coraz więcej turystów odkrywa uroki tego niewielkiego skrawka naszego kontynentu.

Macedonia atrakcje

Mały wielki kraj

Na wstępie musimy zaznaczyć, że pomimo niewielkiego obszaru, Macedonia może się poszczycić wieloma naprawdę niezłymi atrakcjami. Co więcej, zwiedzanie Macedonii może się okazać bardzo różnorodne. Co prawda nie ma ona dostępu do morza, ale za to posiada dostęp do najstarszego jeziora w Europie – Jeziora Ochrydzkiego, a także pobliskiego jeziora Prepsa. Oczywiście w całym kraju jezior jest więcej (Debar, Mawrowo). Jednakże to właśnie miejscowości położone nad dwoma pierwszymi w głównej mierze spełniają warunki macedońskich kurortów wypoczynkowych.

Ochryda | Macedonia atrakcje

Co oprócz jeziora i stolicy?

Oprócz tego w Macedonii można odnaleźć niezwykłe, stosunkowo dzikie góry, które okazały się największym zaskoczeniem naszego wyjazdu. Oglądane wcześniej na zdjęciach w internecie nie wydawały się tak piękne i interesujące, jakie się okazały być na miejscu. Jeśli do tego dodamy urocze, niewielkie miasteczka (Kratovo, Kruszewo), parki narodowe (Mawrowo, Pelister, Galichica), starożytne miasta i ruiny (Heraklea, Stobi), wiekowe monastery (Tetovo, Treskawec, św. Naum, Bigorski monaster św. Jana Chrzciciela), stoki narciarskie, winnice, wodospady (Kolesino, Smolare), jaskinie (Vrelo), kaniony i raftingi (Matka), starożytne megalityczne obserwatoria astronomiczne (Kokino), to nagle się okazuje, że dostajemy przepis na zapełnienie co najmniej 2 – tygodniowych, udanych wakacji.

Skopje | Macedonia atrakcje

W Macedonii nie mieliśmy zbyt dużo czasu, bo jedynie 5 dni w okresie sylwestrowym. Jednak staraliśmy się wykorzystać je na maksimum. Może z listy ciekawych miejsc w Macedonii w tym artykule wybierzecie coś dla siebie. Co prawda skupiliśmy się raczej na najpopularniejszych miejscach, ale w opisach i zdjęciach znajdziecie chociaż dla siebie potwierdzenie, czy warto te atrakcje odwiedzić.

Zamek w Ochrydzie | Macedonia atrakcje

Monaster Treskawec | Macedonia – atrakcje

Ten niezwykły prawosławny monaster pod wezwaniem Zaśnięcia Matki Bożej, znajduje się na górze Zlatowraw, niedaleko miasta Prilep. Co prawda sama cerkiew uległa zniszczeniom w pożarze w 2014 roku i wciąż jest remontowana (styczeń 2019). Jednak XVII-wieczne freski znajdujące się na wewnętrznych ścianach świątyni wciąż cieszą oko. Nas urzekła panująca tam cisza – monaster jest miejscem odosobnienia, przyjeżdża do niego niewielu turystów.

Góry w Macedonii w okolicy klasztoru Treskawiec | Macedonia atrakcje

Ogromnym atutem Treskawca jest jego położenie. Monaster leży na wysokości ponad 1400 m.n.p.m. i samo zdobycie szczytu jest nie lada atrakcją. Wycieczka do Treskawca jest świetnym pomysłem na zapełnienie sobie połowy dnia w Macedonii. To trekking z fantastycznymi widokami, któremu każdy podoła. A przy okazji można poznać nieco historii i kultury tego kraju.

Klasztor Treskawiec | Macedonia atrakcje

Kanion Matka | Macedonia – atrakcje

Kanion Matka, jest obok Jeziora Ochrydzkiego, sztandarową atrakcją Macedonii. Jego zwiedzanie ułatwia fakt, że leży w pobliżu stolicy i lotniska. Odwiedzając Kanion Matka w grudniu, nasze serca zostały podbite – pomimo (albo właśnie dzięki) surowego krajobrazu i niesprzyjającej aury. Zachwyciła nas obłędnie turkusowa woda, spokój tam panujący, majestatyczne, jasne skały wchodzące niemal pionowo do wody oraz ilość atrakcji w okolicy.

Kanion Matka | Macedonia atrakcje

Po kanionie można pływać łódkami i kajakami, można wędrować wzdłuż niego albo wybrać się na trekking po licznych szlakach otaczających kanion i oglądać go z góry, odwiedzić kilka cerkwi czy  jaskinię Vrelo.

Klasztor św. Nauma | Macedonia -atrakcje

Klasztor położony tuż przy granicy albańsko-macedońskiej, został założony w X wieku przez św. Nauma, ucznia Cyryla i Metodego. Na miejscu obecnej cerkwi stały kiedyś inne świątynie, a ta współczesna była budowana na przełomie XVI i XVII wieku.

Freski zdobiące wewnętrzne ściany cerkwi pochodzą z XVIII wieku. Ze wszystkich cerkwi, które oglądaliśmy w Macedonii, ta zachwyciła nas najbardziej. Nie dość, że jej położenie jest ujmujące, to jeszcze wnętrze cerkwi powinno zachwycić każdego. Klasztor jest miejscem spoczynku św. Nauma, a przykładając ucho do jego grobu, może się zdawać, że słyszymy bicie ludzkiego serca. To jednak prawdopodobnie dźwięk wydawany przez liczne strumienie przebiegające tuż pod klasztorem.

Klasztor św Nauma | Macedonia atrakcje

Jezioro Ochrydzkie | Macedonia – atrakcje

Najstarsze jezioro Europy z roku na rok przyciąga ku sobie coraz więcej zagranicznych turystów. Jezioro jest bardzo duże, otaczają je majestatyczne góry, a woda posiada niezwykle przejrzysty kolor. Zdjęcia oglądane w internecie nie do końca oddawały urok tego miejsca. Owszem, wiedzieliśmy, że Jezioro Ochrydzkie z pewnością jest ładne, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak. Wizyta nad jeziorem będzie dobrym pomysłem zarówno na letni wypoczynek, jak i na ferie zimowe. Statki wycieczkowe kursują po jeziorze także zimą. I warto wziąć udział w takim rejsie bez względu na porę roku. Wspaniałe widoki gwarantowane!

Rejs po Jeziorze Ochrydzkim | Maceodnia atrakcje

Ochryda | Macedonia – atrakcje

Podobnie jak z rejsem po Jeziorze Ochrydzkim, być w Macedonii i nie zawitać do Ochrydy, to grzech. Ochryda jest bardzo interesującym miastem. Macedończycy uznają ją za perłę Macedonii. W mieście możecie oglądać przepiękne tureckie zabudowania i cytadelę, z której rozciąga się wspaniały widok na miasto. Do tego góry, muzea i cerkwie. Ponoć w przeszłości w Ochrydzie było aż 365 świątyń – po jednej na każdy dzień roku! 

Cerkiew św Jana Teologa | Macedonia atrakcje
Ochryda nad Jeziorem Ochrydzkim | Macedonia Atrakcje

Zatoka Kości | Macedonia – atrakcje

Nie jest może to miejsce, do którego koniecznie będziecie jechać mając mało czasu w Macedonii. Ale na pewno warto zwiedzić je podczas rejsu po Jeziorze Ochrydzkim! Statki wycieczkowe odbijające z Ochrydy w kierunku monasteru św. Nauma, zatrzymują się na krótki przystanek przy Zatoce Kości. Jest to rekonstrukcja prehistorycznej wioski wzniesionej na palach umieszczonych w wodzie, która zbudowana była tutaj już około 1000 roku p.n.e. Nazwa „Zatoka Kości” wzięła się od tego, że archeolodzy odnaleźli w tym miejscu setki kości, które stanowiły narzędzia oraz trofea.

Zatoka Kości | Macedonia Atrakcje
Stanowisko archeologiczne w Macedonii | Macedonia atrakcje
Atrakcje nad Jeziorem Ochrydzkim | Macedonia atrakcje

Jaskinia Vrelo | Macedonia -atrakcje

Niewielka, acz bardzo ładna grota, jest z pewnością świetnym urozmaiceniem podczas zwiedzania Kanionu Matka. Miejscami podświetlona i bardzo głęboka jaskinia nie będzie raczej Waszym głównym celem wizyty w tych rejonach. Ale przebywając w okolicy Kanionu Matka szkoda byłoby do Vrelo nie zajrzeć. Warto rzucić okiem.

Jaskinia w Macedonii | Macedonia atrakcje
Jaskinia Vrelo | Macedonia atrakcje

Skopje | Macedonia – atrakcje

Skopje jest kontrowersyjnym miastem. W głównej mierze wpływa na to fakt wydania przez rząd 300 milionów dolarów na budowę nowego, atrakcyjnego centrum. Niezadowolenie ludzi zrodziło falę protestów, podczas których nowe budynki i muzea zostały obrzucone kolorowymi farbami. Skopje zostało zniszczone podczas trzęsienia ziemi, a jego odbudowie przysłużyli się także polscy architekci i inżynierowie.

Stary Bazar w Skopje | Macedonia atrakcje

Urzekający jest Stary Bazar, gdzie można oglądać islamską architekturę, próbować bałkańskich specjałów i zaopatrzyć się w macedońskie pamiątki. Oświetlone Skopje nocą wygląda naprawdę ładnie. Dobrze jest zatrzymać się w tym mieście chociaż na jeden dzień. To właśnie w Skopje urodziła się i wychowała w albańskiej rodzinie Matka Teresa, a teraz można oglądać tam jej dom. I w Skopje znajduje się również bardzo ciekawe Muzeum Etnograficzne, do którego z pewnością warto skierować swe kroki.

Skopje nocą | Macedonia atrakcje

Galiczica | Macedonia – atrakcje

Park Narodowy Galiczica obejmuje pasmo górskie o tej samej nazwie oraz Jezioro Ochrydzkie i Jezioro Prepsa. Planując wyjazd do Macedonii nie zwracaliśmy uwagi na ten park, kierując swe myśli bardziej w stronę Parku Narodowego Mawrowo. Jak się okazało, niesłusznie. Okazało się, że macedońskie góry są nieprzebyte, majestatyczne i piękne. W zimowej krasie prezentowały się wyjątkowo i chyba każdy miłośnik gór od razu zakocha się w macedońskich szczytach.

Park Narodowy Galiczica | Macedonia atrakcje

Góra Vodno | Macedonia – atrakcje

To świetna alternatywa na zwiedzanie miasta – wyskoczyć ze Skopje na łono natury i poobserwować miejski gąszcz z innej perspektywy. Na Górę Vodno dojedziecie z centrum, a autobus dowiezie Was na stację kolejki linowej. Już podczas krótkiej przejażdżki można podziwiać świetną panoramę. Na szczycie Vodno zbudowany jest prawdopodobnie najwyższy chrześcijański krzyż na świecie. Skopje oglądane z tej perspektywy prezentują się naprawdę ciekawie. A jeśli obejrzycie się w drugą stronę, czeka Was miłe zaskoczenie. Zobaczycie góry, doliny, lasy i dziki krajobraz. Coś pięknego!

Góra Vodno | Macedonia atrakcje
Kolejka linowa na Górę Vodno | Macedonia atrakcje

Czy to wszystko?

Zdajemy sobie sprawę, że ta lista nie wyczerpuje nawet w połowie listy atrakcji w Macedonii. Ale mając na miejscu jedynie 5 dni, zwyczajnie nie byliśmy w stanie zwiedzić więcej. Okazuje się, że Macedonia jest dobrym pomysłem nie tylko na wakacyjny urlop, ale też na zimowy wypad! Co Wam oczywiście bardzo polecamy ze względu na niższe ceny, brak turystów, spokój i odmienny krajobraz, który chwyta za serce.

A jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat podróży do Macedonii poza sezonem, zajrzyjcie do naszego artykułu pod tym linkiem. Tutaj z kolei znajdziecie stronę z przydatnymi wskazówkami.

Magda

Treskawec – atrakcje w Macedonii. Informacje

Treskawec to nazwa prawosławnego monasteru w centralnej Macedonii, który jest jedną z ciekawszych atrakcji tego kraju. Macedonia jest jednym z najrzadziej odwiedzanych państw w Europie. A jeśli już do Macedonii jedziemy, to często kończymy na wizycie w Skopje, Kanionie Matka i nad Jeziorem Ochrydzkim. Jednak ten niewielki kraj ma do zaoferowania wiele więcej. Jaskinie, raftingi, stare świątynie, góry i wodospady, urocze miasteczka i właśnie monastery, takie jak Treskawec. Jak zaplanować wycieczkę do Treskawca i czy w ogóle warto tam jechać?

Treskawec, Macedonia

Góra Zlatowraw | Treskawec

Zaletą Treskawca jest przede wszystkim jego położenie. Monaster wznosi się między skałami na wysokiej górze Zlatowraw, liczącej sobie 1422 m.n.p.m. Na miejscu byliśmy dość zaskoczeni – spodziewaliśmy się niewielkiego wzniesienia, ujrzeliśmy górę. Zlatowraw wyrasta dość niespodziewanie na płaskowyżu, 6 kilometrów od miasta Prilep. Dość płaskie, kolorowe pola i lasy wypiętrzają się nagle na horyzoncie w wysokie, ośnieżone pasmo górskie. Wijąca się asfaltowa droga, która koniec swój znajduje niemal pod samą bramą do kompleksu świątynnego, idealnie się nadaje na pieszą wędrówkę. Mijane formacje skalne obrośnięte mchem na tle płaskowyżu i pobliskch gór, prezentują się rewelacyjnie.

Treskawec, Macedonia

Musimy przyznać, że zimą nieźle się zmachaliśmy wchodząc na górę, a i tak nie zaczynaliśmy od samego dołu. Momentami trasa jest bardzo stroma. Jednak panorama dzikich gór wynagradza wszelkie trudy. Krajobraz kojarzył nam się nieco z tolkienowskim Rohanem, tym z filmu. Jeszcze na początku drogi da się dojrzeć górę zwieńczoną ogromnym krzyżem, tuż nad Prilepem. Droga wije się przez pola, między skałami a monaster oglądany z dołu wydaje się być bardzo odległy i nie do zdobycia. Roślinność porastająca górę przypomina trochę szkockie wrzosowiska i wygląda ciekawie nawet w środku zimy. Latem, kiedy jest zielono, musi tam być jeszcze ładniej. Pod samą bramą na teren kompleksu świątynnego znajduje się mapa z zaznaczonymi trasami trekkingowymi w okolicy.

Treskawec, Macedonia

Monaster | Treskawec

Sama świątynia spłonęła w 2014 roku i na tym etapie (styczeń 2019), jest w trakcie remontu. Widać, że najpierw ruszono z odbudową budynków użytkowych, a sama świątynia dołsownie leży odłogiem. Niekiedy baliśmy się wchodzić do poszczegółnych części niewielkiego monasteru w obawie przed zawaleniem. Choć całkowicie zdewastowany, wewnątrze malowidła wyglądają niezwykle. Gdyby tylko tak odrestaurować stare freski! Sam kompleks nie jest może bardzo wyróżniający się na tle innych, położonych w Macedonii, ale to właśnie lokalizacja Treskawca na szczycie góry sprawia, że jest on godny uwagi. Rusztowania otaczające świątynię na zewnątrz nie pozwalały w pełni docenić uroku tego miejsca. Za kilka lat, gdy świątynia zostanie całkowicie wyremontowana, z pewnością będzie stanowiła jeden z głównych punktów na mapie atrakcji Macedonii. Obecnie niewiele osób tam zagląda, co traktujemy jako zaletę. Na górę wchodziliśmy sami oraz sami kompleks zwiedzaliśmy. Monaster zamieszkuje tylko jeden mnich i nie odbywają się tam żadne nabożeństwa. Wewnątrz świątyni nie można robić zdjęć.

Historia Monasteru | Treskawec

Ten prawosławny monaster pod wezwaniem Zaśnięcia Matki Bożej, położony jest niecałe 6 kilometrów od miasta Prilep. Nazwa Treskawec oznacza miejsce, w które uderzają pioruny. Został zbudowany na przełomie XII i XIII wieku, ale nie był pierwszą świątynią zlokalizowaną na górze Zlatowraw, ponieważ powstał na miejscu dawnej świątyni chrześcijańskiej. Treskawec wybudowano w stylu bizantyjskim, ale z bałkańskim sznytem – jest to charakterystyczna budowa, jakich wiele możemy znaleźć nie tylko na terenie Macedonii, ale całego Półwyspu Bałkańskiego. Jest to niewielka, przysadzista świątynia, a jako budulec wykorzystano czerwoną cegłę oraz czerwone dachówki. Przez maleńkie pionowe okienka przebija się do ciemnego środka odrobina światła. Kopuły ozdobione są wiekowymi, wprawiajacymi w podziw freskami. Pochodzą one z XVII i XVIII wieku i przykryły one znaczą część o wiele starszych malowideł ściennych. W pożarze w 2014 roku cerkiew na szczęście nie ucierpiała. Jednak szkoda, że pieniądze które można by było włożyć w renowację Treskawca, muszą być przeznaczane na kapitalny remont przyległych zabudowań gospodarczych.

Treskawec, Macedonia

Nocleg obok cerkwi | Treskawec

Co ciekawe, czytaliśmy o możliwości noclegu na terenie kompleksu. Sami z tego nie korzystaliśmy i sytuacja mogła się zmienić po pożarze, dlatego lepiej nie brać tej informacji za pewnik. Przy niektórych innych macedońskich monasterach również można spędzić noc, spożywać posiłki z mnichami, modlić się z nimi i obserwować ich życie, dlatego całkiem prawdopodobne, że i w Treskawcu rzeczywiście taka możliwość istnieje. Co prawda taki nocleg jest darmowy, ale w dobrym tonie jest pozostawienie chociaż małego datku – który przy odbudownie Treskawca może się okazać nieocenioną pomocą. Musimy przyznać, że Treskawec jest doskonałym miejscem na medytację i sposoba się tam wszystkim tym, którzy szukają spokoju. Rzadko się zdarza, że można gdzieś (np. poza pustynią) doświadczyć takiej ciszy. Zwłaszcza, że kilka kilometrów dalej znajduje się miasto.

Treskawec, Macedonia

Informacje praktyczne | Treskawec

Dojazd do Macedonii – najlepiej bezpośredni lot polskimi liniamii lotniczymi z Warszawy (średnia cena w jedną stronę to 320 zł) lub w rewelacyjnie nieskich cenach liniamii Wizzair z Budapesztu (bardzo często po 40 zł w jedną stronę, na sylwestra w obie strony zapłaciliśmy 140 zł os osoby w dwie strony). Samoloty obu linii lądują w Skopje. Można również próbować z przesiadką we Wiedniu liniami Austrian, jednak loty w obie strony będą kosztowały aż ponad 1000 zł. Popularne są również objazdówki po Bałkanach, trzeba jednak wtedy pamiętać, że autostrady w Macedonii są płatne.

Link do poradnika „Jak szukać tanich biletów lotniczych” – https://wypiszwymalujpodroz.pl/felietony/tanie-bilety-lotnicze/ 

Dojazd – najlepiej będzie dojechać do miasta Prilep. Autobusy do Prilepu odjeżdżają ze wszystkich większych miast w Macedonii – ze Skopje, Ochrydy czy Bitoli. Z samego Prilepu trzeba będzie już wziąć taksówkę lub wybrać się na spacer. Trzeba jednak nastawić się wtedy na długą wędrówkę – do samego podnóża góry jest 6 kilometrów od granic miasta, a samo wejście na szczyt też zajmuje trochę czasu. Taksówkę bez problemu złapiecie w mieście już pod dworcem autobusowym. Z Bitoli do Prilepu autobusy kursują praktycznie co pół godziny. Bilety kupuje się w kasach na dworcach autobusowych, gdzie raczej bez problemu dogadacie się po angielsku. Rozkład jazdy znajdziecie na poniższych stronach. Warto kupować bilety w dwie strony, bo wtedy zapłacicie o wiele mniej.

Prilep dojazd \ Treskawec

Rozkład jazdy autobusów ze Skopje – http://www.sas.com.mk/

Rozkład jazdy autobusów z Ochrydy, Bitoli, Kruseva – https://www.balkanviator.com/en/

Dojazd z Prilepu do Treskawca – pod górą macie trzy opcje: albo idziecie pieszo całą trasę, albo taksówka zawiezie Was do połowy lub innego umówionego momentu, albo pod same bramy Treskawca. Asfaltowa droga poprowadzi Was aż na sam szczyt. My z racji braku czasu i niesprzyjającej pogody, zdecydowaliśmy się na wjazd taksówką mniej więcej do połowy. Taksówkarz potem zjechał do miasta na dwie godziny, by wrócić po nas w to samo miejsce po dwóch godzinach. Za całość zapłaciliśmy 620 denarów macedońskich (45 zł w styczniu 2019 roku), chociaż gdy wysiadaliśmy w połowie drogi, na taksometrze wyświetlała się kwota 250 denarów – czyli w obie strony powinniśmy zapłacić około 500 denarów. Jednak śpieszyliśmy się na autobus powrotny i nie mieliśmy czasu na dyskusję z kierowcą, więc zapłaciliśmy żądaną cenę.

Treskawec, Macedonia

Wejście na górę – na miejscu byliśmy zaskoczeni wysokością góry. Trasa jest przyjemna, nie można się zgubić. Asfaltowa droga wije się zakosami pod same bramy klasztoru, ale miejscami naprawdę jest dość stromo. Co prawda żadni z nas wyczynowcy, ale nieźle się zmachaliśmy. Wejście od połowy (miejscami oblodzoną drogą), zwiedzanie, robienie zdjęć i zejście na sam dół góry (kierowca spóźnił się 20 minut), zajęło nam 2 godziny. Jednak gdybyście chcieli wchodzić sami od samego dołu, trzeba doliczyć co najmniej po godzinie w jedną stronę, o ile nie więcej – w zależności od Waszej kondycji. Wycieczka do Treskawca zajmie Wam maksymalnie pół dnia – chyba, że zdecydujecie się pochodzić po szlakach rozsianych w okolicy. Autem można zajechać też na parking znajdujący się pod samym monasterem. Wtedy cała wycieczka łącznie z dojazdem z Prilepu zajmie Wam około 1-1,5 godziny.

Treskawec, Macedonia

Zwiedzanie – jest darmowe i nie powinno Wam zabrać więcej niż pół godziny.

Kiedy jechać – oczywiście najlepiej wiosną i latem, kiedy panuje przyjemna pogoda, a roślinność jest zielona. Nam wypadło odwiedzić Treskawec głęboką zimą i nie było z tym problemu. Auto było w stanie wjechać tylko do połowy, bo od pewnego momentu droga była zbyt oblodzona i zbyt stroma. Ale mając zimowe buty bez problemu zdobyliśmy szczyt, ponieważ oblodzona droga w większości była przykryta śniegiem i oblodzenie występowało tylko miejscami, także w każdym momencie udawało się znaleźć jakieś dogodne przejście. Także zdobywanie góry zimą także jest dobrym pomysłem. Trzeba mieć na uwadze, że latem temperatury w Macedonii są bardzo wysokie, a po drodze nie mija się żadnych drzew i trudno o cień – w takich warunkach wspinaczka może okazać się nieznośna.

Lot paralotnią – po drodze na szczyt będziecie mijać miejsce, z którego latem odbywają się loty paralotniami. O szczegóły trzeba już pytać na miejscu, ponieważ nie udało nam się zdobyć konkretnych informacji o tej atrakcji, a stacja zimą była nieczynna.

Nocleg – spać można – tak wcześniej zostało już wspomniane – w samym Treskawcu, albo w mieście Prilep. Ceny za jedną noc w hotelu zaczynają się już od 30 zł od osoby.

Treskawec, Macedonia

Czy warto tam jechać? | Treskawec

Z pewnością! Jest to mniej znana atrakcje Macedonii, a już samą Macedonię i tak odwiedza niewielu turystów. Szlak można mieć tylko dla siebie, bo Treskawec to miejsce, gdzie nacieszycie się ciszą i spokojem. Widoki z góry są oszałamiające, a zwiedzanie monasteru będzie gratką dla miłośników historii i kultury. Wizyta w Treskawcu może w ciekawy sposób zapełnić Wam połowę dnia podczas zwiedzania Macedonii, być przyejmnym trekkingiem i odpoczynkiem połączonym z podziwianiem macedońskiej przyrody i historii. Podczas naszej wizyty w Macedonii, to właśnie Treskawec i góra, na której jest położony, zrobiły na nas największe wrażenie. Bardzo Wam to miejsce polecamy!

Treskawec, Macedonia

Treskawec, Macedonia

Treskawec, Macedonia

Treskawec, Macedonia

Pasterka w Betlejem – czy warto?

Pasterka w Betlejem to jedno z tych wydarzeń, o którym marzy wiele osób. Któż by nie chciał spędzić świąt Bożego Narodzenia w miejscu, w którym wszystko miało się wydarzyć? Na które 24 grudnia skierowane są oczy całego świata, gdzie wszystko się zaczęło? W zeszłym roku mieliśmy okazję spędzić w Betlejem święta. Czy było warto? Jak zorganizować pasterkę w Betlejem?

Pasterka w Betlejem

Jak wygląda Betlejem?

Od razu muszę zaznaczyć – kolędy kłamią. Jak wyobrażacie sobie Betlejem? Kolędy śpiewane przy wigilijnym stole wykreowały w mojej głowie obraz pustkowia, niemal pustyni, gdzie nie ma żadnych zabudowań, a w małej ubogiej grocie schroniła się rodzina. Takie było moje wyobrażenie o Betlejem przed wyjazdem do Izraela. A na miejscu? Przepych, bogactwo, jasność – wizerunek Betlejem w mojej głowie uleciał z niej w kilka minut. Betlejem ma się nijak do tego, jak większość z nas je sobie wyobraża. Co ciekawe, wcześniej wydawało mi się, że Betlejem leży nie wiadomo jak daleko od Jerozolimy. Na miejscu okazało się jednak, że oba miasta dzieli jedynie odległość 10 kilometrów!

Pasterka w Betlejem

Betlejem jest miastem, którego zabudowania są typowo arabskie. Leży na terenie Autonomii Palestyńskiej, na wzgórzach Judei i zamieszkuje je aż ponad 30 tysięcy ludzi. Aby dojść do Groty Narodzenia Jezusa, musicie przejść przez liczne typowo bliskowschodnie bazary i stragany, a widok na miasto podczas tego spaceru jest naprawdę interesujący – między dachami domów mieszają się ze sobą dzwonnice kościelne i minarety. Betlejem miało burzliwe losy, przechodząc z rąk do rąk – władali nim Rzymianie, Persowie, Muzułmanie, Krzyżowcy… jednak najważniejsze jest to, że miasto jest dla nas dostępne i możemy je zwiedzać o każdej porze roku. W trakcie świąt całe Betlejem jest pięknie rozświetlone świątecznymi ozdobami, a na placu pod Bazyliką Narodzenia budowana jest co roku szopka oraz stawiana ogromna choinka.

Bazylika Narodzenia Pańskiego w Betlejem

Bazylika Narodzenia Pańskiego dość mocno mnie zaskoczyła. Budowla dość toporna, niska i bezkształtna – nie wiadomo gdzie początek, a gdzie koniec. Jest to z pewnością skutek wielowiekowych zawirowań, wojen, dobudówek i rozbiórek oraz tego, że piecze nad Bazyliką pełnią Franciszkanie, Ormianie i Greko-Katolicy. Franciszkanie mają swój kościół pw. św. Katarzyny, gdzie właśnie odbywa się Pasterka, ale też opiekują się Grotą Narodzenia położoną tuż pod świątynią bizantyjką, należącą do greckich mnichów. Można byłoby się spodziewać, że cała Bazylika będzie opływać w złoto i olśniewać przepychem, jednak jest ona dość prosta – zwłaszcza kościół św. Katarzyny – nie różni się on niczym od polskich, nowych świątyń. O wiele ciekawsza jest część greko-katolicka, gdzie można podziwiać wspaniałe ikony i zdobienia. Jednak największe wrażenie robi Grota Narodzenia – niewielka, ciasta, pachnąca kadzidłem – nie jest bardzo ozdobna, jednak atmosfera tego miejsca jest odczuwalna chyba dla każdego.

Krótka historia Bazyliki Narodzenia w Betlejem

Wedle tradycji i źródeł pisanych, w miejscu gdzie obecnie stoi Bazylika, narodzić się miał Jezus. Bazylika Narodzenia Pańskiego jest jednym z najstarszych kościołów na świecie. Pierwszą świątynię w Betlejem miała wznieść święta Helena, matka cesarza Konstantyna. Świątynię rozbudował Justynian Wielki, a sama budowla nie uległa zniszczeniu podczas najazdu perskiego.  Kiedy wojska Saladyna zajęły Ziemię Świętą, o którą toczyły się boje i do której prowadzono Wyprawy Krzyżowe, mimo to zezwalano odprawiać w Bazylice liturgię łacińską. Franciszkanie opiekują się świątynią już od XIV wieku. Od tego też wieku rozpoczęły się spory o własność Bazyliki między Franciszkanami, reprezentującymi świat katolicki, a greckimi mnichami. Historia pokazuje, że sytuacja polityczna ewidentnie sprzyjała Grekom. Sytuację unormował zawarty dopiero w XIX wieku Status Quo, obowiązujący do dziś.

Architektura Bazyliki Narodzenia Chrystusa

Bazylika pochodząca z IV wieku ma budowę pięcionawową. Mozaiki konstantyńskie znajdują się obecnie pod posadzką (w 2017 i 2018 roku trwały jeszcze prace renowacyjne przy mozaikach). Największe wrażenie robi zabytkowy ikonostas w części prawosławnej. Część kolumn w bazylice zbudowana jest w stylu korynckim. Z zewnątrz widok na bazylikę ograniczony jest innym zabudowaniami. Tak naprawdę to i wewnątrz trudno się rozeznać po całym obszarze Bazyliki – mnóstwo w niej grot naturalnych i sztucznych, większych świątyń, patiów, korytarzy, bram i zakamarków. Ciekawe wrażenie robi niewielkich rozmiarów wejście. Według tradycji nieduże wejście zmusza do oddania pokłonu Jezusowi już na samym początku. Bazylika jest sporych rozmiarów, w jej podziemiach oprócz Groty Narodzenia, można zwiedzać m.in. Grotę św. Hieronima,w której przebywał on i pracował, Grota św. Józefa czy Grota Młodzianków, w której 6 stycznia odprawiana jest uroczysta Msza. Krzyżowcy dość znacznie przyczynili się do rozbudowy kościoła.

Pasterka w Betlejem

Jak wygląda pasterka w Betlejem?

Od strony formalnej świętowanie Wigilii Bożego Narodzenia rozpoczyna się już uroczystym ingresem Patriarchy Jerozolimy, który następnie przyjmowany jest przez burmistrza Betlejem oraz spotyka się ze wspólnota katolicką i innymi mniejszościami chrześcijańskimi. Popołudniu w kościele św. Katarzyny odbywają się uroczyste procesje, a sama Pasterka rozpoczyna się dopiero około północy. Jednak do Bazyliki ludzie zjeżdżają się już od wczesnych godzin wieczornych, także około godziny 21 może już być problem ze znalezieniem miejsca. Wigilijną mszę transmitują stacje całego świata, dlatego co rusz można się natknąć na stacje telewizyjne i kamery, a światła fleszy rozbłyskują co chwilę. W Pasterce biorą udział politycy i dostojnicy kościelni, na przykład prezydent Autonomii Palestyńskiej czy politycy z Etiopii). Także wszędzie widać mnóstwo ochrony, a znane osoby poruszają się z obstawą. Cała bazylika jest otoczona przez wojsko i policje, które kontroluje wszystkich, którzy chcą wejść na teren świątyni.

Pasterka w Betlejem

Wnętrze kościoła św. Katarzyny jest niemiłosiernie zatłoczone i każdy staje na palcach, by cokolwiek zobaczyć. Nie każdy ma tyle farta, by znaleźć sobie miejsce siedzące. Dla tych, którym nie udało się wejść do środka, na zewnątrz przygotowany jest telebim i ogromna szopka. Uwierzcie mi, na placu pod Bazyliką był tłum ludzi! W samej Bazylice podczas Pasterki przebywa zazwyczaj ponad 2000 osób.  W 2016 roku do Izraela oraz do samego Betlejem przyjechało łącznie ponad 60 tysięcy ludzi. W 2017 roku, podczas naszej bytności w Betlejem, turystów było o wiele mniej (dlaczego, o tym przeczytacie w kolejnych akapitach), a i tak miejsca było tyle, co kot napłakał.

Pasterka rozpoczyna się około północy (albo przynajmniej powinna, nasza dość znacznie się spóźniła). Msza trwa co najmniej dwie godziny albo i dłużej, podczas których odprawiane są modły po łacinie, procesje z figurką Jezusa, procesje Trzech króli, wspólne śpiewanie kolęd. Jeśli będziecie mieć szczęście, uda Wam się zejść do Groty Narodzenia. Jeżeli będziecie mieć jeszcze więcej szczęścia – zauważycie, że w niewielkiej grocie obok kościoła św. Katarzyny (wciąż na terenie Bazyliki Narodzenia), odprawiana jest polska pasterka, w której bierze udział ledwie kilka osób, a którą celebrują polscy franciszkanie.

Pasterka w Betlejem

Czy Pasterka w Betlejem rzeczywiście wygląda tak jak w telewizji?

A teraz kilka słów prawdy. Czy Pasterka w Betlejem warta jest tego zachodu? I tak i nie. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Podczas Pasterki zauważyliśmy wiele elementów, które nam się wyjątkowo nie podobały. Z naszej perspektywy wyglądało to tak:

  • Gdy przyjechaliśmy do Bazyliki Narodzenia na trzy godziny przed rozpoczęciem Pasterki byliśmy w szoku, że wewnątrz już o tej porze brakowało miejsca. Nie było szans na znalezienie wolnej ławki. Ledwo dopchaliśmy się do środka i w ścisku staliśmy na samym tyle, przez większość czasu podpierając ścianę. Nie do końca widzimy sens wciskaniu do środka tylu ludzi na siłę, kiedy większość i tak nic nie widzi i nie słyszy, a jedynie liczba osób wzmaga hałas podczas mszy i utrudnia skupienie się modlącym osobom. Osoby, które nie dostały się do środka, mogły oglądać Pasterkę na ekranach ustawionych na placu pod Bazyliką. W ulewnym deszczu…
  • W większości msza prowadzona jest po łacinie, w tym samym języku śpiewa się kolędy. I nie są to kolędy takie, jakie znacie z domu. Po pewnym czasie słuchanie ich stało się dość monotonne. Co prawda może uda Wam się dorwać do spisu kolęd śpiewanych podczas Pasterki zawierającego ich teksty, jednak niewiele pociechy to przynosi, gdy i tak nic nie rozumiecie i nie wiecie co śpiewacie. No chyba, że biegle władacie łaciną.
  • Nie spodziewaliśmy się również tego, że podczas takiego wydarzenia będziemy się czuli jak… podczas premiery kasowego filmu. Czerwony dywan, barierki odgradzające dywan od gawiedzi stojącej po bokach, ochrona na każdym kroku, kamery i fotoreporterzy rzucający się z aparatami na każdą wchodzącą do środka osobistość. Jakoś nam to nie pasowało… Rozumiemy, że na Pasterce pojawiają się ważne osoby, dostojnicy kościelni, politycy, królowie i tacy tam różni znani ludzie, ale naszym zdaniem za mało było w tym wszystkim skromności i świątecznego ducha.
  • Ciekawym zjawiskiem było oglądanie ludzi, którzy rzucali się ku figurce Jezusa, płakali, dostawali spazmów. W pewnym momencie doszło nawet do bójki wierzącego z ochroniarzem, który za wszelką cenę próbował dotrzeć do ołtarza. Figurka Jezusa była obnoszona wokół kościoła w trakcie procesji, by następnie przed ołtarzem każdy z modlących się mógł ją pocałować. A pod ołtarzem działy się sceny dantejskie. Niektórzy zachowywali się tak, jakby dostali obłędu lub zobaczyli jakąś gwiazdę filmową. Oczywiście dla osób wierzących Pasterka w Betlejem musi być niezwykle ekscytującym wydarzeniem, jednak niektórzy chyba zapomnieli, jak w takim miejscu wypada się zachować.
  • Jak już wcześniej pisaliśmy, pieczę nad Bazyliką Narodzenia sprawują Franciszkanie, Ormianie oraz Greko-Katolicy. Szokujący dla nas był fakt, że w trakcie Pasterki w bizantyjskiej świątyni przylegającej do kościoła św. Katarzyny, mnisi greccy odbywali własne uroczystości – w tym samym czasie! Możecie sobie tylko wyobrazić jaki chaos i zamieszanie panowało na terenie Bazyliki, kiedy procesja z figurką Jezusa przechodziła przez kolejne sale w kierunku Groty Narodzenia. Śpiewy i modlitwy mieszały się ze sobą, podobnie jak turyści i pielgrzymi z całego świata. Może pytanie jest prozaiczne – ale czy nie można byłoby się i w tym temacie dogadać? Najpierw modlimy się my, a potem Wy?

Co było piękne podczas Pasterki w Betlejem?

Z drugiej strony, jakby pominąć wszystkie wyżej opisane rzeczy, Pasterka w Betlejem była przeżyciem niesamowitym. Największe wrażenie zrobili na mnie ludzie. Ci wszyscy pielgrzymi z całego świata, którzy jechali tyle czasu z najdalszych zakątków, by spędzić tu ten jeden wieczór. Ludzie, którzy w skupieniu i modlitwie sprawiali wrażenie nie dostrzegających tego, co się dzieje dookoła, ludzi rozmodlonych, uniesionych i szczęśliwych. Płaczących i śmiejących się, okazujących sobie uczucia, milcząco obserwujących wszystko lub rozmawiających z rodziną i obcymi. Pieśni i kolędy, mimo że śpiewane po łacinie (której teoretycznie uczyłam się kilka lat), choć w większości niezrozumiałe, były piękne i słuchało się ich raczej z przyjemnością. Tłok i ścisk sprzyjał też zawieraniu nowych znajomości. Poznałam charyzmatyka ze Stanów, który przyjechał do Betlejem z grupą, osoby chore i nieszczęśliwe, młode dziewczyny – Arabki – z domu dziecka, mówiące po arabsku, hebrajsku, angielsku, hiszpańsku i … po polsku! Polskie siostry zakonne i Franciszkanów całą duszą oddanych Betlejem.

Podniosła atmosfera udzielała się wszystkim. Możliwość uklęknięcia w Grocie Narodzenia, gdzie 2000 lat temu miał przyjść na świat Jezus, jest czymś niezwykłym bez względu na to, czy ktoś jest wierzący czy nie. Z punktu widzenia historyka, to miejsce również jest wyjątkowe. Bardzo wzruszającym doświadczeniem był również udział w polskiej pasterce – podczas gdy w kościele św. Katarzyny trwały ostatnie procesje podczas Pasterki, jej echa docierały do maleńkiej groty, gdzie ledwie kilka osób śpiewało po polsku Cichą noc.

Czy w końcu warto spędzić Pasterkę w Betlejem?

Pasterka w Betlejem z pewnością jest dla tych, co wierzą i pielgrzymują. Dla wierzących osób spędzenie Wigilii w Betlejem będzie wydarzeniem ważnym i ekscytującym. Będzie to też ciekawe doświadczenie nawet dla tych, którzy nie wierzą mocno lub wcale. Mi nie podobało się to, że w tym całym chaosie, blasku fleszy, olśniewających strojach znanych polityków, gdzieś zagubiła się prawdziwa atmosfera świąt i mało było w tym wszystkim Wigilii. Jestem szczęśliwa, że miałam okazję uczestniczyć w Pasterce w Betlejem, jest to coś co zapamiętam na całe życie, ale jednak nie powtórzę. Zebrałam tę noc jako cenne doświadczenie, ale bardziej przemawia do mnie spędzenie tego czasu w mniejszym gronie. Moim zdaniem warto doświadczyć tego raz w życiu. Ale nie więcej. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że wchodzi tutaj także kwestia wiary i religii i moje zdanie jest wyjątkowo subiektywne – dla jednej osoby taka pasterka może oznaczać wszystko, dla drugiej nic.

Pasterka w Betlejem

Czy pasterka w Betlejem jest bezpieczna?

Oczywiście nie jest to żaden wyznacznik i gwarancja na przyszłość, ale my w Betlejem czuliśmy się bardzo bezpiecznie. Wizyta w Betlejem była też moją pierwszą stycznością ze światem arabskim. Odwiedziłam Betlejem już 7 razy i ani razu nie przytrafiła mi się nieprzyjemna czy niebezpieczna sytuacja. W samym mieście życie wielu chrześcijan, a mieszkańcy miasta przyzwyczajeni są do widoku pielgrzymów z całego świata. Podczas zeszłorocznych świąt Bożego Narodzenia (2017 rok), wiele osób zrezygnowało z pobytu w Izraelu. Miały wówczas miejsce zamieszki na granicach, spowodowane wystąpieniem prezydenta Trumpa, który twierdził, że stolicą Izraela będzie nie Tel Awiw, a Jerozolima. Polskie i inne zagraniczne media bardzo sprawę rozdmuchały, wszyscy nawzajem się straszyli i z tego powodu mnóstwo pielgrzymów zrezygnowało ze świąt w Izraelu. Sama również miałam lekkie obawy, jednak ostatecznie zdecydowałam się na wyjazd. Jedynym efektem tego dyplomatycznego sporu, jaki widziałam, było rozwieszenie w Jerozolimie w żydowskiej dzielnicy plakatów z napisem „Boże pobłogosław Trumpa”. Bazylika Narodzenia jest zawsze bardzo dobrze strzeżona, a już zwłaszcza w święta i podczas Pasterki, kiedy odwiedza ją tyle ludzi i polityków. W trakcie świąt na granicy między Izraelem a Palestyną żołnierze rozdają słodycze.

Więcej informacji na temat podróżowania do Izraela i bezpieczeństwa znajdziecie tutaj:

Co warto zobaczyć w Betlejem?

Betlejem to nie tylko Bazylika Narodzenia Pańskiego, ale też kilka innych ciekawych obiektów – głównie sakralnych. Na pewno warto wybrać się na Pole Pasterzy, o którym więcej przeczytacie w kolejnych akapitach. Kilka kroków od Bazyliki położona jest bardzo ciekawa Grota Mleczna, w której kobiety z całego świata modlą się o potomstwo. Nieco dalej leżą Baseny Salomona, będące częścią starożytnego systemu wodnego Jerozolimy. 9 kilometrów od miasta wznosi się Herodion, czyli wzgórze o niezwykłym stożkowatym kształcie, przy którym można oglądać ruiny pałacu Heroda. Niedaleko Bazyliki oglądać można Meczet Omara, a na obrzeżach miasta jedno z najświętszych miejsc Judaizmu – grób Racheli.

Pasterka w Betlejem

Jak dojechać na pasterkę w Betlejem?

  • Loty do Izraela – Do Izraela latają z Polski tanie linie lotnicze, LOT oraz Izraelskie linie El Al. Do Tel Awiwu i Eljatu dostaniecie się niemal z każdego większego miasta w Polsce. Co lepsze, bilety – zwłaszcza w okresie zimowym – są śmiesznie tanie. Za bilety w okresie świątecznym zapłaciłam około 300 zł w dwie strony na przelot LOT-em, a bez większego trudu natraficie na bilety i po 30 zł w jedną stronę! Klikając w link poniżej traficie do poradnika o tym, jak uniknąć długiej kontroli na lotniskach w Izraelu: https://wypiszwymalujpodroz.pl/praktyczny-poradnik/kontrola-na-lotniskach-w-izraelu/
  • Bezpośrednim autobusem – Betlejem leży na terenie Autonomii Palestyńskiej i nie ma problemu, by się do niego dostać. Najłatwiej będzie złapać autobus nr 231 odjeżdżający z Dworca Autobusowego (obok Bramy Damasceńskiej) do Betlejem. Bilet za przejazd kosztuje 7 szekli. Autobus odjeżdża zazwyczaj po zapełnieniu, średnio co pół godziny. Gdy wysiądziecie na ostatnim przystanku, do Bazyliki Narodzenia trzeba przejść się około jednego kilometra. Po opuszczeniu autobusu dochodzicie do skrzyżowania na przeciwko, skręcacie w lewo i potem idziecie już cały czas prosto. Po niedługim spacerze dojdziecie do Bazyliki.
  • Dojazd w nocy – Pamiętajcie, że w nocy może być problem z dojazdem na Pasterkę w Betlejem. Autobusy mogą dojeżdżać tylko do checkpointu (do bramek na drodze, gdzie celnicy sprawdzają dokumenty osobom przekraczającym granicę miedzy Izraelem a Autonomią). Nam zdarzyła się właśnie taka sytuacja – musieliśmy opuścić autobus przy granicy i przejść ją pieszo, jednak po drugiej stronie czekał już na nas cały rząd taksówek. Za przejazd do Bazyliki zapłaciliśmy 50 szekli (cena już po wytargowaniu, jednak powinna być niższa – według niektórych źródeł tyle powinna kosztować taxi już z samej Jerozolimy).
  • Busem Egged – Ewentualnie można także dojechać busem narodowego przewoźnika Egged do Grobu Racheli i stamtąd taksówką do Betlejem.
  • Własnym autem – Pamiętajcie, że wypożyczonym autem w Izraelu nie można wjechać na teren Autonomii. Fizycznie jest to możliwe, ale robicie to na własną odpowiedzialność – ubezpieczenie nie obejmuje wypadków na terenie Palestyny.
  • Pieszo – Oprócz powyższych, wiele osób decyduje się w Wigilię na przejście trasy z Jerozolimy do Betlejem pieszo. To niecałe 8 kilometrów po wzgórzach, dlatego lepiej wybrać się na taką wycieczkę podczas dobrej pogody. Po drodze spotkacie wiele pielgrzymów śpiewających kolędy – wrażenia niezapomniane.
  • Z Franciszkanami – Spod klasztoru Eliasza między Jerozolimą a Betlejem kursują specjalnie autobusy dla chętnych, dowożące pod Bazylikę. Oprócz Was do Jerozolimy będą wracały setki przyjezdnych, w tym zakonników i księży, dla których podstawiane są autobusy. Bardzo często mają oni wolne miejsca. Wystarczy zagadnąć przy parkingu któregoś z nich i zapytać o wolne miejsce (bez problemu znajdziecie duchownych z Polski!). My właśnie w ten sposób wróciliśmy na nocleg do Jerozolimy.
  • Z Hotelu – Kolejnym dobrym sposobem jest dojazd na Pasterkę w Betlejem zorganizowany przez hotel. Taki transport organizuje na przykład Abraham Hostel (z Jerozolimy i Tel Awiwu). Szczegółowe informacje znajdziecie pod tym linkiem:

Jak dostać się na Pasterkę w Betlejem?

Pasterka w Betlejem

Teoretycznie jest to proste, ale w praktyce otrzymanie wejściówki na Pasterkę w Betlejem często graniczy z cudem. Zwiedzanie Bazyliki Narodzenia Pańskiego jest darmowe przez cały rok, również wejście na Pasterkę nie jest jest płatne. Co roku Franciszkanie rozdają nawet ponad dwa tysiące darmowych wejściówek, które jednak rozchodzą się w mgnieniu oka. Żeby było sprawiedliwie, organizowane są zapisy online. Nie do końca są dla nas jasne zasady zapisów – chodzi nam dokładnie o ich termin. Niektóre źródła internetowe twierdzą, że zapisy online odbywają się w połowie grudnia. Jednak z naszego doświadczenia wynika, że wejściówki zostały przedzielone już na wiele miesięcy przed Bożym Narodzeniem. Wygląda na to, że termin zapisów jest ruchomy i najlepszym sposobem będzie systematyczne sprawdzanie strony Kustodii Ziemi Świętej w języku angielskim, gdzie pojawi się informacja o terminie zapisów. Osoby, które nie dostały biletów a brały udział w zapisach, wpisywane są na listę rezerwową. Jeśli ktoś zrezygnuje z udziału w Pasterce, pierwsza osoba z listy rezerwowej automatycznie wskakuje na jej miejsce. (My po rezerwacji byliśmy hen hen kilkaset osób do tyłu!). Poniżej link do strony:

http://www.cicts.org/default.asp?id=353

Czy da się zdobyć wejściówkę na Pasterkę w Betlejem na miejscu?

Ale teraz Was pocieszymy. Jeśli nie uda Wam się załapać na bilety online, to jeszcze nic straconego! Osoby, które na stałe mieszkają w Ziemi Świętej i związane w jakiś sposób ze wspólnotą katolicką – głównie siostry Elżbietanki i Franciszkanie – czasem mają jeszcze w zanadrzu kilku wejściówek. Często mogą otrzymać więcej niż zamawiali albo ktoś zrezygnował z wyjazdu. W taki sposób również i ja dostałam wejściówkę. Cały miesiąc spędziłam u sióstr Elżbietanek w Jerozolimie, gdzie co chwilę odwiedzał nas któryś z polskich księży, zakonnice, pielgrzymi z Polski i innych krajów. W takim miejscu bardzo szybko może się okazać, że ktoś ma dodatkową wolną wejściówkę albo wie, kto takimi dysponuje. W ten sposób cała nasza czwórka otrzymała bilet na Pasterkę w Betlejem! Wystarczy odrobina chęci. Zapytaliśmy siostry o Pasterkę  i udało im się załatwić dla nas bilety. Poznaliśmy czteroosobową rodzinę, która w Wigilię kilka godzin przed Pasterką odwiedziła Franciszkanów w Betlejem prosząc o bilety – z powodzeniem. Ilość wolnych wejściówek mogła wynikać z faktu, że bardzo dużo osób zrezygnowało z przyjazdu do Izraela w obawie przed zamieszkami. Jednak zawsze warto próbować.

Podsumowując, najlepiej będzie jeśli uda Wam się zdobyć wejściówkę online. Jeżeli nie będziecie mieli tyle szczęścia, a będziecie spędzać święta w Ziemi Świętej, lepiej zaplanujecie spędzenie Pasterki w inny sposób. Niech Betlejem będzie dla Was alternatywą. Próbujcie zdobyć bilety, ale miejcie w zapasie plan B na wypadek niepowodzenia.

Pasterka na Polu Pasterzy

W mieście Bajt Sahur, należącym do aglomeracji Betlejem, dokonano ciekawych odkryć archeologicznych. Na kilku wzgórzach odnaleziono przedmioty datowane na czasy Heroda, a także skalne groty i magazyny, w których mieli się chronić pasterze. To właśnie tam miał ukazać się pasterzom anioł, nakazujący im oddać pokłon narodzonemu Synowi Bożemu. Obecnie można zwiedzać groty oraz niewielką świątynię, która szczyci się wspaniałą akustyką oraz faktem, że właśnie tam w dawnych wiekach oficjalnie celebrowano Wigilię. Na mnie Pole Pasterzy wywarło niezwykle duże wrażenie. Nie ma tam olśniewających kościołów i kaplic, nie ma wielu pielgrzymów i turystów, dosłownie nie ma nic. To jest jedno z tych miejsc, które macie przed oczami śpiewając w domu kolędy. Natura, goła ziemia, na około suche wzgórza i jałowe drogi, na które patrzycie i tylko czekacie, aż za moment wyjadą na zakręcie Józef z Maryją na osiołku. Atmosfera tego miejsca jest niezwykła i warto przemyśleć spędzenie Pasterki właśnie tam. W kaplicy i na polach co roku również odbywa się wigilijna msza.

Pasterka w Betlejem

Jednoznacznie muszę stwierdzić, że warto spędzić Pasterkę w Betlejem. Zawsze warto doświadczyć czegoś nowego i nie można dyskutować z tym, że święta w Betlejem są wydarzeniem niezwyczajnym i ciekawym. Może takie spędzanie świąt zdala od rodziny i domu i w takich warunkach ma też swoje minusy, ale plusów również co nie miara. Warto też wyrobić sobie własne zdanie na ten temat, odwiedzić Betlejem i inne miejsca w Izraelu właśnie w trakcie świąt, gdyż jest to idealny czas na zwiedzanie tego regionu. Bardzo Wam polecamy wizytę w Izraelu podczas świąt – nie można sobie wyobrazić bardziej magicznego sposobu na celebrowanie Wigilii. 

 

Iran atrakcje – co warto zobaczyć w Iranie?

Iran atrakcje – co Wam przychodzi na myśl? Z czym kojarzy Wam się Iran? Z zatłoczonym Teheranem? Z ogromnymi pustyniami? Ośnieżonymi górami? Kolorowymi miastami? Głośnymi bazarami? Zastanawiacie się, jak wygląda Iran i jakie są w tym kraju ciekawe atrakcje? Dzisiaj podpowiadamy – co warto zobaczyć w Iranie. 

noc na pustyni w Iranie / Iran atrakcje

O Iranie marzyliśmy długo i już podczas kupna biletów wiedzieliśmy, że ta podróż wyrwie nas z butów. Czy tak się stało? Zdecydowanie tak! Przed wyjazdem mieliśmy spory dylemat. Im więcej czytaliśmy, oglądaliśmy zdjęć, poznawaliśmy relacji innych podróżników, tym coraz większy mętlik panował w naszych głowach – jak zobaczyć te wszystkie atrakcje w Iranie w tak krótkim czasie? Które wybrać? Każda z możliwości jawiła nam się obłędnie. Żal było z którejkolwiek zrezygnować. Wybrać mniej popularne miejsca czy uczęszczany szlak? Po chińskich doświadczeniach postawiliśmy na najbardziej popularną trasę wycieczkową po Iranie, jednak z pewnymi modyfikacjami. Chcieliśmy najpierw sprawdzić, czy dobrze się tam czujemy, a gdy nam się spodoba – wrócić i dokładniej eksplorować cały kraj. Na miejscu przejechaliśmy trzy i pół tysiąca kilometrów, zobaczyliśmy całkiem sporo – chociaż w stosunku do wielkości kraju i ilości atrakcji – wciąż niewiele. Po powrocie stworzyliśmy listę miejsc, które najbardziej nas urzekły i które naszym zdaniem warto w Iranie odwiedzić.

Dasht-e Lut – kaluty na Pustynii Lota | Iran atrakcje

Dasht-e Lut znajduje się w ścisłej czołówce najpiękniejszych miejsc, jakie widzieliśmy w życiu. Pustynia Lota, a dokładnie jej część, na której znajdują się skały wyrzeźbione przez wiatr – kaluty to coś, co po prostu trzeba zobaczyć. W internecie to miejsce często funkcjonuje pod nazwą Kaluts Desert. Kalut w języku perskim oznacza 'zamek z piasku’. Ciężko opisać słowami piękno kalutów – miłośnicy pustyń i otwartych przestrzeni będą nimi zachwyceni. Ta część Iranu wciąż pozostaje niezadeptana przez turystów, chociaż z roku na rok kaluty przyjeżdża oglądać coraz więcej osób. Jednak to wciąż jedno z tych miejsc na ziemi, gdzie można podziwiać potęgę przyrody i cieszyć się nią w samotności, bez tłoku i komercji. Na Dasht-e Lut można w całkowitym spokoju podziwiać skalne formacje przypominające pałace, oświetlone przez zachodzące słońce, odpoczywać w niewiarygodnej wręcz ciszy, podziwiać zachód słońca, a nocą grzać się przy ognisku i chłonąć wzrokiem niebo rozświetlone miliardem gwiazd. Pobyt na pustyni przy kalutach był jednym z naszych najpiękniejszych podróżniczych przeżyć. Ciekawostkę stanowi fakt, że Pustynia Lota jak do tej pory dzierży palmę pierwszeństwa jeśli chodzi o najgorętsze miejsce na ziemi – satelity NASA odnotowały tu temperaturę przekraczającą 70 stopni Celsjusza!

Kaluty Pustynia Lota Iran atrakcje

Kaluty Pustynia Lota Iran atrakcje

Kaluty na Pustyni Lota Iran atrakcje

Yazd | Iran atrakcje

To pustynne miasto całkowicie skradło nasze serca. Może w Yazd nie ma aż tylu zabytków i atrakcji, co w Shiraz lub Esfahan, jednak gdy ujrzycie panoramę miasta z jednego z tarasów widokowych, to gwarantujemy Wam – to będzie jeden z najpiękniejszych widoków w Waszym życiu. Oglądając Yazd z góry można się poczuć niczym w Baśni z Tysiąca i Jednej Nocy lub conajmniej spodziewać się Alladyna biegajacego po dachach. Czerwone mury niewysokich budynków, poprzeplatane wysokimi łapaczami wiatru, minaretami i kopułami meczetów na tle pobliskich gór to coś, co na długo zapadnie Wam w pamięć. Meczety w Yazd były również tymi, których zdobienia najbardziej nas urzekły w całym Iranie. Warto zapuścić się między kręte uliczki, starając się wczuć w bliskowschodni klimat i wyobrazić sobie te wszystkie kupieckie karawany, zgiełk bazarów, spokój odludnych ulic, zapach przypraw, smak orientalnej kuchni, widok kolorowych ubrań. Yazd pozwala przenieść się w czasie.

Jazd Iran atrakcje

Kolorowe Góry | Iran atrakcje

Pasmo górskie rozciągające się między miejscowościami Rayen a Golbaf oraz miastem Kerman, nie doczekało się oficjalnej nazwy i przez miejscowych nazywane jest „Kolorowymi Górami”. Barwne góry w Iranie kojarzą się raczej z okolicami miasta Tabriz, a te koło Kerman są praktycznie zawsze pomijane w przewodnikach. W tych Kolorowych Górach nie ma żadnej infrastruktury – szlaków, schronik, zabudowań. Jedynie prowadzi przez nie droga w kierunku miejscowości Golbaf. Warto wybrać się na przejażdżkę tą malowniczą trasą i podziwiać spektakularne kształy gór, a także ich ciekawe kolory. Trasa jest zazwyczaj pusta, w okolicy trudno o spotkanie z innymi ludźmi. Po raz kolejny w Iranie potęga natury sprawiła, że z zachwytu wrośliśmy w ziemię. To była jedna z najpiękniejszych tras widokowych w naszym życiu!

Kolorowe Góry Iran atrakcje

Esfahan – perskie ogrody i pałace | Iran atrakcje

Iran odwiedziliśmy jesienią, która nas totalnie oczarowała. Dawno nie widzieliśmy w Polsce tak pięknej jesieni. Była ona widoczna zwłaszcza w Esfahan, w którym można podziwiać wiele parków i perskich ogrodów. Miasto wręcz tonęło w złotych liściach, a służby porządkowe nie nadążały w ich usuwaniu. W tak barwnej krasie Esfahan prezentował się wyjątkowo malowniczo. Miasto uznawane jest za architektoczniną perełkę nie tylko samego Iranu, ale i całego Bliskiego Wschodu. I rzeczywiście – ilość meczetów, pałaców, kościołów i mostów momentami powala. Zdobienia poszczególnych świątyń i komnat, ich przepych i kunszt jest niewiarygodny. W Esfahan chyba spodoba się każdemu! Na nas największe wrażenie zrobiły pałace – Chehel Sotoon oraz Hasht Behesht. Nie wspominamy już o takich miejscach, jak meczety przy placu Imama – zwalają z nóg.

Twierdza Rayen | Iran atrakcje

Przyznamy, że po twierdzy Rayen nie spodziewaliśmy się cudów, bo miała być tylko zastępstwem dla wizyty w cytadeli w Bam – do której nie mogliśmy dojechać z braku czasu. Poza tym, cytadela w Bam została doszczętnie zniszczona podczas trzęsienia ziemi w 2003 roku. Położone bliżej Rayen zostało już odnowione, dlatego tam skierowaliśmy swe kroki, co teraz bardzo sobie chwalimy. Z powodów wyżej wymienionych, Rayen  podobno odwiedza ostatnio coraz więcej turystów. Jednak podczas naszej bytności – nie spotkaliśmy tam nikogo. Ciekawa historia twierdzy i malowniczo położone ruiny, prezentują się na tle ośnieżonych gór przepięknie. Widok z jednej z wież twierdzy był jednym z najlepszych, jakich doświadczyliśmy w Iranie. Choć renowacja twierdzy nie była dokładna i momentami budowla może się wydać zaniedbana – nie można odmówić jej uroku. Nam spodobała się ogromnie.

Shiraz – mauzoleum Shah Cheragh| Iran atrakcje

Shiraz poraził nas liczbą zabytków, pięknych ogrodów, meczetów, pałaców i mauzoleów. Dwa dni po dwanaście godzin bitego zwiedzania, a i tak odwiedziliśmy ledwie najbardziej znane atrakcje miasta. Z pewnością kojarzycie Nasir ol-Molk, czyli Różowy Meczet w Iranie, który rankiem zalewany jest falami kolorowego światła przez jego witraże – to właśnie w Shiraz! W mieście leżą też największi irańscy poeci – Hafez i Sa’di. Tutaj możecie odpoczywać w spokojnych ogrodach – Eram, Shaopuri czy Qavam. I to właśnie w Shiraz mieliśmy okazję oglądać najbardziej spekakularny jak do tej pory architektoniczny muzułmański cud – Mauzoleum Shah Cheragh. Jeśli chodzi o zabytki, to mauzoleum rozłożyło nas na łopatki najmocniej podczas całego wyjazdu. Ogromny plac otoczony arkadowymi zabudowaniami, których łuki podświetlone są różnymi kolorami, do tego piękna kopuła i minaret, niewiarygodnie kunsztowne i barwne zdobienia oraz wnętrza ozdobione milionami odłamków luster! Budowniczym tego miejsca łatwiej były wykonać tytaniczną pracę ułożenia ścian z fragmentów lustra, niż przymocowanie do nich całych dużych luster.  Czegoś takiego jeszcze w życiu nie widzieliśmy!

Naqhsh-e Rostam | Iran atrakcje

To miejsce surowe i niesamowicie piękne w swej prostocie. Oryginalne, nietuzinkowe i z punktu widzenia europejskiego turysty – zaskakujące. Naqhsh-e Rostam to groby wykute na wysokości w ogromnej skale, gdzie pochowano perskich królów z dynasti Achemenidów – Dariusza Wielkiego, Dariusza II, Artakserksesa oraz Kserksesa. Groby usytuowane są w dolinie w górach Zagros niedaleko Shirazu i Persepolis. Krypty wykute w skale ozdobione reliefami porażają ogromem. Jasne skały na tle intensywnie niebieskiego nieba prezentują się wspaniale. Jeżeli wybierzecie się na wycieczkę do Persepolis, koniecznie zahaczcie o Naqhsh-e Rostam, to tylko kilka kilometrów dalej!

Kashan – kadżarskie rezydencje | Iran atrakcje

Kashan rywalizuje z Yazdem o miano najpiękniejszego miasta w regionie, jednak to pustynny Yazd chwycił nas szczególnie za serca. Ale Kashan ma coś, czego nie ma w innych miastach – piękne kupieckie rezydencje z XIX wieku wybudowane w stylu kadżarskim. Szczególne wrażenie robi Chane-je Abbasan. Rezydencja zaskakuje swoją wielkością – w niezliczonych komnatach, korytarzach i zaułkach można się szybko zgubić. Rezydencji w mieście jest więcej – Chane-je Tabatabaei, Chan-je Borudżerdi i każda z nich zasługuje na uwagę. Oprócz tego Kashan zachwyca ostentacyjnie pięknymi łaźniami, wpisanymi na listę UNESCO, ogrodem Fin czy meczetem Aqa Bozorg. W okolicy Kashanu można odwiedzić kilka ciekawych miejsc – pustynię Marandżab, wioskę Abjane, podziemne miasto Nuszabad czy mauzoleum Helala Alego, miasto więc stanowi dobrą bazę wypadową na zwiedzanie okolicy.

Meybod – nietypowe budynki | Iran atrakcje

Meybod to kolejne pustynne miasto zlokalizowane między dwoma największymi pustyniami Iranu – Wielką Pustynią Słoną i Pustynią Lota. Meybod liczy sobie ponad 1800 lat i można w nim oglądać unikalną architekturą pustynną. Czymś, co nas najbardziej zaskoczyło, to wieża lodu, czyli starożytna lodówka. W Meybod możecie oglądać miejsce, gdzie w starożytności mieszkańcy miasta doprowadzali do zamarznięcia wody, by na wiosnę cieszyć się lodem. Ponoć takich fabryk w Iranie było znacznie więcej. Kolejnym niezwykle ciekawym punktem na mapie Maybod, jest Wieża Gołębi. Z zewnątrz niepozorna, wewnątrz zachwyca kunsztem wykonania. W wysokich ścianach wykuto kilkadziesiąt tysięcy otworów, w których na noc kryły się gołębie. Ptasie odchody zbierali potem mieszkańcy miasta, by uzyskać nawóz! Oprócz tego, w Meybod można podziwiać także ruiny zamku Narin, a także porządnie odrestaurowany karawanseraj, gdzie mieści się Muzeum Dywanów. Wizytę w Meybod szczególnie polecamy fanom architektury, będą zachwyceni.

Persepolis | Iran atrakcje

Dla miłośników historii i starożytności wizyta w Persepolis podczas podróży po Iranie, będzie taką wisienką na torcie. Starożytna stolica świadcząca o potędze perskiego imperium jest miejscem, które chyba zawsze jako pierwsze przychodzi nam na myśl, gdy mówimy „Iran” lub „Persja”. Persepolis zdecydowanie lepiej odwiedzić z przewodnikiem. Podczas samotnego zwiedzania łatwo pominąć istotne elementy, które przewodnik pomoże nam dostrzec. Jego opowieść zadziała na wyobraźnię i będziecie w stanie wyobrazić sobie wielkość i przepych wszystkich pałaców. Strzeliste kolumny, reliefy, ruiny komnat wyglądają niesamowicie na tle granatowego nieba. Warto poświęcić chociaż połowę dnia na wizytę w Persepolis, nie będziecie żałować! Z resztą, któż by nie chciał odwiedzić miasta uznawanego wówczas za „najbogatsze pod słońcem”, a zdobytego przez Aleksandra Macedońskiego?

Persepolis Iran atrakcje

Chak Chak | Iran atrakcje

Chak Chak to najświętsze miejsce pielgrzymkowe zaratrusztian na całym świecie. Na kompleks Czak Czak składa się niewielka jaskinia, w której stale płonie święty płomień oraz kilka pięter zabudowań i otwartych pomieszczeń, gdzie Irańczycy lubią organizować rodzinne pikniki. Może sama świątynia nie jest interesująca, ale już widok z licznych tarasów widokowych robi imponujące wrażenie. Podobnie jak trasa wiodąca do góry, na której świątynia Czak Czak jest dosłownie zawieszona. Pustynny krajobraz, przez który biegnie droga, jest oszałamiający i można poczuć się tam jak na innej planecie. Wizyta w Czak Czak będzie ciekawostką podczas podróży po Iranie i urozmaiceniem, a widoki po drodze i te roztaczające się ze świątyni – zawrócą Wam w głowach.

Czak Czak Iran atrakcje

Mahan – ogród Shazden | Iran atrakcje

Perski tyb ogrodu wywodzi się ze starożytności i rozprzestrzenił się na terenie całego Bliskiego Wschodu. Perskie ogrody charakteryzują się tym, że posiadają w centralnym punkcie sadzawkę lub basen, przy której wznosi się pawilon lub pałac, a cały geometryczny teren obrośnięty bujną rośłinnością, otoczony jest murem. Na terenie Iranu można podziwiać wiele perskich ogrodów, a kilka z nich jest nawet wpisanych na listę UNESCO. I nic w tym dziwnego. Na niewielkiej czasem przestrzeni obsadzonej roślinnością z całego świata, można się poczuć jak w małym raju. Doskonałym przykładem takiego ogrodu jest Shazden Garden w Mahan, czyli Ogród Książęcy, pochodzący z XIX wieku. Kaskady spływającej wody w długim basenie wśród soczystej roślinności robią wrażenie. Warto spędzić leniwe godziny blisko natury, w spokojnym, zielonym ogrodzie, który tym bardziej zdaje się być cudem, bo położony jest na tak pustynnym obszarze.

Abjane | Iran atrakcje

Co do miejscowości Abjane (Abyaneh) mamy mieszane uczucia, jednak uważamy, że wciąż zasługuje na uwzględnienie na tej liście. Piętrowo ułożona u podnóża góry Karkas wioska, o charakterystycznej czerwonej zabudowie, przyciąga ku sobie wielu turystów. My mieliśmy to szczęście w nieszczęściu, że trafiliśmy na paskudną pogodę. Dzięki temu, w wymarłym Abjane byliśmy jedynymi gośćmi. Z drugiej – pięknych widoków na wioskę i przylegle góry możemy się jedynie domyślać, gdyż chmury niemal całkowicie przykryły nam widok. Dlatego też ciężko nam ocenić, czy Abjane rzeczywiście jest warte odwiedzin. Rozczarowujące było również to, że na ulicach nie było widać turystów, ale także i mieszkańców, którzy noszą tradycyjne stroje i posługują się dialektetem. Mimo niesprzyjającej aury, wioska Abjane wydała nam się przyjemnym miejscem i jeżeli będziecie dysponować w Iranie odrobiną wolnego czasu, a przebywacie w okolicy, warto tam zajrzeć. Na zdjęciach podczas dobrej pogody Abjane wygląda bardzo zachęcająco, a nawet podczas brzydkiej pogody nie można było odmówić jej uroku i atmosfery.

Karawanseraj Zein-o-din | Iran atrakcje

Karawanseraj to rodzaj budynku, który był zajazdem dla karawan przemierzających jedwabny szlak. Rozprzestrzenione były na terenie całego Bliskiego Wschodu, jednak szczególnie dużo karawanserajów zachowało się w Iranie, gdzie były licznie budowane już od czasów starożytnych. Karawany wędrujące pustynią zatrzymywały się tam na nocleg. Karawanseraje oddalone były od siebie średnio o 30 kilometrów czyli tyle, ile była w stanie przejść w ciągu dnia karawana z wielbłądami. Jednym z popularniejszych obiektów tego typu w Iranie, jest Karawanseraj Zein-o-din. Pewien milioner z Teheranu postanowił odnowić to miejsce i stworzył w nim hotel, gdzie można poczuć się jak przed wiekami, podczas wizyty karawany w zajeździe, a także oglądać nocne rozgwieżdżone niebo w towarzystwie astrologa i spać w podobnych warunkach, w jakich czyniono to przed wiekami. Zein-o-din leży 60 kilometrów od Jazdu i warto wybrać się tu na wycieczkę. Inne karawanseraje można oglądać również w miastach, na przykład w Kashanie czy Meybod.

karawanseraj Iran atrakcje

Zurchane – Dom Siły w Yazd | Iran atrakcje

Aboslutny hit, miejsce „ciekawostka”. Domy Siły to takie starożytne siłownie! Zurchane, czyli właśnie dom siły, to miejsce gdzie odbywają się tradycyjne zapasy i ćwiczenia siłowe. Wszystko to odbywa się w rytm muzyki dobiegającej z bębnów i podczas śpiewów. Do domów siły mogli chodzić tylko mężczyźni. Ich najważniejszymi cnotami powinny być czyste myśli oraz męstwo. Ćwiczenia odbywają się w okrągłym pomieszczeniu, w którego centralnym punkcie znajduje się wgłębienie z matą, na której ćwiczą mężczyźni. Na podwyższeniu z kolei zasiada publiczność oraz morszid, czyli osoba prowadząca ćwiczenia, która co jakiś czas wykrzykuje hasła z Koranu oraz fragmenty irańskiego eposu Szahname. Tradycja Zurchane powoli zamiera, ale wciąż niektórzy zajmują się tym zawodowo i organizują pokazy turystyczne – na przykład wieczorami (godz. 16.30 , 17.30 i 19.00 )  w Jazd, tuż po prawej stronie placu Amir Chakhmag.

Kharanaq | Iran atrakcje

Kharanag szczególnie przypadło nam do gustu – wymarłe starożytne miasteczko, położone na wzniesieniu z widokiem na góry, rzadko – według naszego Przewodnika – odwiedzanie przez turystów, to ten rodzaj miejsca, które podczas podróży bardzo odwiedzać lubimy. Kharanaq, czyli ziemia słońca, jest bardzo starą, niemal wymarłą wioską, w której centrum żyją ledwie dwie rodziny. Wioska urzekła nas swoją gliniastą zabudową, całkowicie wyludnionymi krętymi uliczkami i zaułkami oraz pięknym położeniem. Kharanaq wygląda pięknie oglądane z jednego z dachów, a jeszcze lepiej z przeciwległego wzniesienia – podczas ładnej pogody do złudzenia przypominało nam toskańskie maisteczka na wzgórzach 😀 Jasne zabudowania z gliny mocno kontrastują z niemal czarnymi górami położonymi w okolicy. Tuż pod wioską znajduje się wspaniale zachowany akwedukt na suchej przez większość roku rzece. Warto udać się tam na spacer, bo z perspektywy akweduktu okolica prezentuje się szczególnie urokliwie. Nam się tam bardzo podobało i jeśli jesteście w Jazd i macie choć trochę czasu, koniecznie wybierzcie się na wycieczkę do Kharanaq, na przykład połączoną z wizytą w Meybod i świątyni Czak Czak.

Kharanaq Iran atrakcje

Kharanaq Iran atrakcje

Kharanaq Iran atrakcje

I jak Wam się podoba Iran? My wróciliśmy do domu totalnie podbici. Iran jest magiczny, kolorowy, gościnny, wyjątkowy i piękny. Powyższe miejsca składają się na dość utarty szlak, który polecamy i który warto przemierzyć, by zapoznać się z tym krajem i się w nim zakochać, a podczas kolejnych powrotów, poznawać coraz dalsze rubieże i mniej znane obszary. I taki też jest właśnie nasz plan! Mamy nadzieję, że w zamieszczonych tu zdjęciach i opisach znajdziecie chociaż trochę inspiracji. 

pustynia Iran atrakcje

 

Rejs po Ha Long Bay – jak go zorganizować?

Rejs po Ha Long Bay – jak go zorganizować? Jesteśmy niemal pewni, że zadacie sobie to pytanie planując swoją podróż do Wietnamu. Ha Long Bay jest sztandarową atrakcją tego kraju i chyba każdy go odwiedzający, zahacza również o zatokę. Czy warto zobaczyć Ha Long? Jak to zorganizować i się nie rozczarować?

Rejs po Ha Long Bay

Czy warto zorganizować rejs po Ha Long Bay?

Wciąż trwają spory o to, czy warto organizować sobie rejs po Ha Long Bay i czy w ogóle nad zatokę jechać. Wiele osób twierdzi, że to miejsce jest przereklamowane, zaśmiecone, że w Wietnamie jest wiele piękniejszych atrakcji, że Ha Long Bay zalała fala turystów z całego świata. Wszystko to prawda. Ha Long Bay jest zaśmiecone, przybywa tam co roku mnóstwo ludzi, komercja jest odczuwalna na każdym kroku. Nie ma co wdawać się w dyskusję na ten temat, czy w Wietnamie są piękniejsze miejsca – piękno to pojęcie względne, każdemu się spodoba co innego i uroda jednej atrakcji nie umniejsza przecież innym.

Rejs po Ha Long Bay

Jednak drugie tyle ludzi twierdzących, że Ha Long Bay jest przepiękne, mylić się chyba nie może i coś w tym Ha Long Bay jednak jest wyjątkowego? Po mimo wszystkich swoich minusów, zatoka to takie miejsce, które warto odwiedzić – chociażby po to, by wyrobić sobie własną opinię. Przesiąknięta komercją, turystyką i znacznie zaśmiecona, Ha Long Bay i tak robi wrażenie i po prostu nie da się jej odmówić urody.

Niesprawiedliwa ocena Ha Long Bay

W internecie można się natknąć na bardzo skrajne opinie na temat Ha Long Bay, co uważamy za krzywdzące. Nie tylko dla samej zatoki, ale dla każdego miejsca poddawanego tak skrajnej ocenie. Dla przykładu – wiele osób trafiło tam na brzydką pogodę. Po czym na blogach możemy przeczytać, jakie to jest paskudne miejsce i że w ogóle nie warto tam jechać. Niby dlaczego? Skąd piszące to osoby mogą wiedzieć, czy nie warto, skoro nie widziały zatoki w pełnej krasie? My mieliśmy to szczęście, że trafiliśmy na absolutnie fantastyczną pogodę.

Drugim takim przykładem jest wybór firmy organizującej rejs pod Ha Long Bay. Naszym zdaniem, wybór przewoźnika i rodzaj łodzi, jest jedynie środkiem do celu. Statek ma nam pozwolić podziwianie zatoki z perspektywy pokładu oraz pokazać zakamarki, których nie dojrzymy z brzegu. Czy wygląd statku ma znaczenie? Co za różnica, czy płyniemy drewnianą łajbą czy ekskluzywnym jachtem? Jasne, rejs jachtem będzie zawsze na plus, ale z jakiego powodu ludzie z całego świata przyjeżdżają do Ha Long Bay? Dla statku czy dla widoku? Zdarza się, że ktoś spodziewał się nowiutkiego statku, a trafił na stary i zniszczony. Po czym w internecie obsmaruje całą zatokę – że beznadzieja, że naciągactwo, że nie warto jechać, że było okropnie. A szkoda, bo to nie do końca sprawiedliwa ocena. Czy ten statek aż tak bardzo wpływa na postrzeganie przyrody i innych atrakcji w Wietnamie?

Rejs po Ha Long Bay

Bądźmy rzetelni w swoich opiniach i krytykujmy te rzeczy, które naprawdę mają znaczenie. Na przykład zanieczyszczenie zatoki. Prawdą jest również, że na rejs pod Ha Long Bay decyduje się mnóstwo turystów. Ale nie bądźmy egoistami – świat mogą podziwiać wszyscy. Wiadomo, że każdy chciałby mieć jego piękny kawałek dla siebie, jednak nie zawsze jest to możliwe. Proponujemy patrzeć na wszystkie tego typu opinie zamieszcza w internecie z przymrużeniem oka. Lepiej pojechać i przekonać się na własnej skórze.

Rejs po Ha Long Bay a komercja

Rejs po Ha Long Bay

Przed wyjazdem spotkaliśmy się z wieloma zarzutami, że Ha Long Bay jest bardzo komercyjnym miejscem. Z tym nie dyskutujemy, bo to raczej dość oczywista sprawa. Tak popularne miejsce nie może się obyć bez tej całej turystycznej otoczki. Słyszeliśmy również opinie, że Wietnamczycy związani z turystyką, wycwanili się do perfekcji w naciąganiu klientów i w nieuczciwych zagrywkach. Mieliśmy o tyle dobrze, że udało nam się tego w zatoce uniknąć. Co prawda nacięliśmy się na nieuczciwość organizatorów wycieczek, ale w Sapa. Wierzymy więc, że takie rzeczy w Wietnamie się dzieją. Ale nie o to też chodzi, że pojedziemy do Wietnamu, z własnej głupoty damy się komuś wyrolować, a po  powrocie będziemy trąbić na prawo i lewo, żeby nie jechać do Wietnamu, bo jest beznadziejnie a Wietnamczycy to sami oszuści. To, że daliśmy się nabrać, nie jest powodem ku temu, by pisać Wam, jak to okropnie w tym Wietnamie jest i byście wybrali inny kierunek. Bądźmy sprawiedliwi i obiektywni. W tym miejscu postaramy się tak wyłożyć całą sprawę, byście wiedzieli jak najlepiej zaplanować wizytę w zatoce i się nie rozczarować.

Rejs po Ha Long Bay – gdzie baza wypadowa?

Zdecydowanie polecamy wyspę Cat Ba. Na pewno na innych blogach również znajdziecie taką informację. My trafiliśmy na takie rekomendacje przed wyjazdem i zdecydowaliśmy się z nich skorzystać. I wiecie co? To był strzał w dziesiątkę. Wyspa Cat Ba okazała się spokojnym, atrakcyjnym miejscem, gdzie można zarówno miło wypocząć, jak i aktywnie spędzić czas. Idealnie nadaje się ona na kilkudniowy pobyt w tym regionie. Chociaż jej popularność rośnie z roku na rok, podczas naszego pobytu w mieście Cat Ba na wyspie, turystów było tam bardzo niewielu. Wszędzie panowała spokojna, sielska i wakacyjna atmosfera. Nikt nas nie nagabywał, nikt nie próbował sprzedawać na siłę wycieczek, nikt nie zachęcał do kupowania przy straganach czy wejścia do restauracji. Mieliśmy tam prawdziwy spokój i prawdziwe wakacje. Cat Ba zauroczyło nas na tyle, że zostaliśmy tam dwa razy dłużej, niż zamierzaliśmy.

Wyspa okazała się idealną bazą wypadową na rejs po Ha Long Bay. Nie doświadczyliśmy tego na własnej skórze, ale wiele osób odwiedzających Wietnam twierdzi, że miasto Ha Long jest w sezonie okropnie zatłoczone. Nie wiemy ile w tym prawdy, ponieważ pominęliśmy je w naszych planach. Fakt, że Cat Ba jest mniej zatłoczone niż miasto Ha Long nie był w tym wypadku dla nas najistotniejszy. Wybraliśmy Cat Ba z prostego względu – poza rejsem wyspa oferuje również kilka innych atrakcji. Można tam byczyć się na plaży, zwiedzać, wędrować po Parku Narodowym. Miasto Ha Long tego nie oferuje. I rzeczywiście, spokojny czas spędzony na Cat Ba wspominamy bardzo dobrze.

Rejs po Ha Long Bay jedno czy dwudniowy?

Przed wyjazdem natrafiliśmy na wiele informacji, że rejsy trwające dłużej, niż jeden dzień, są nudne. Z tego też powodu zdecydowaliśmy się na wycieczkę jednodniową. Poza tym, nie mieliśmy aż tyle czasu, by pływać po zatoce dwa dni. No i cena też grała rolę. Relacje z podróży do Wietnamu wskazywały, że wycieczki z noclegiem na łodzi są o wiele droższe.

Rejs po Ha Long Bay

Czy był to dobry wybór? Dla nas idealny. Jeden dzień pływania po Ha Long Bay w zupełności wystarczy. W ciągu tego jednego dnia nie było ani chwili, podczas której byśmy się nudzili. Był to dzień pełen wrażeń i atrakcji. Nie czuliśmy żadnego niedosytu z tego powodu, że nie zostaliśmy tam na noc. Do tego cieszył nas fakt, że nie wydaliśmy na rejs milionów monet. W wielu relacjach na ten temat znalezionych w internecie można przeczytać, że organizatorzy nie zapewniają rozrywki przez cały czas trwania rejsu. Ponoć często jest tak, że statek zatrzymuje się w jednym miejscu i stoi tam przez pół dnia. Sami musicie wtedy zadbać o swój czas i rozrywkę. Nie sprawdziliśmy tego na własnej skórze, bo niedostatek czasu w Wietnamie nam to uniemożliwił. Teraz widzimy, że wyszło nam to na dobre. Jednodniowa wycieczka to idealny pomysł na spędzenie czasu w zatoce.

Która firma zorganizuje najlepszy rejs po Ha Long Bay?

Firm, które organizują rejsy po Ha Long Bay, jest po prostu od zatrzęsienia. Musimy przyznać, że przed wyjazdem mieliśmy mętlik w głowie. Internet, blogi, przewodniki, po prostu zarzucały nas dziesiątkami sprzecznych ze sobą informacji, różnych cen, skrajnych opinii. Ten brak konkretnych odpowiedzi na nasze pytania frustrował nas na tyle, że postanowiliśmy zorganizować wszystko spontanicznie, na miejscu. Wiedzieliśmy jedynie, że dojedziemy na Cat Ba bezpośrednim autobusem z Sapa.

Rejs po Ha Long Bay

Wskazówka: Jak dojechać do Cat Ba? Na Cat Ba można dostać się albo na własną rękę, albo przy pomocy organizacji turystycznej. Z licznych relacji podróżników wynika, że dojazd na wyspę na własną rękę niekoniecznie będzie tańszy niż dojazd zorganizowany, a z pewnością zajmie więcej czasu i stresu. Bo wiadomo, tam gdzie kwitnie turystyka, tam nie przepuszczą nas tak o sobie – Wasze pieniądze muszą przejść odpowiednią drogę i dostać się do właściwych rąk. Z racji tego, że nie mieliśmy dużo czasu, zdecydowaliśmy się skorzystać z zorganizowanego transportu, co bardzo sobie chwalimy. Na Cat Ba jechaliśmy nocnym autobusem z Sapa. Miejsce zarezerwowaliśmy w recepcji naszego hostelu w Sapa, skąd wyjechaliśmy o 8 wieczorem. Autobus miał miejsca leżące, więc większość nocy przespaliśmy. Rano dojechaliśmy do przystani i nie musieliśmy się martwić o szukanie portu, kasy biletowej, promu, a następnie dojazdu z portu na Cat Ba do miasta o tej samej nazwie – wszystko było zorganizowane za nas i to za niewielką cenę. Za przejazd zapłaciliśmy około 500 tyś dongów od osoby. Powrót autobusem do Hanoi zarezerwowaliśmy w naszym Le Pont Hotel, również z przewoźnikiem Daiichi Travel.

Nocleg zaklepaliśmy sobie wcześniej. Zaraz po przyjeździe do hotelu Le Pont, rzuciliśmy okiem na ofertę wycieczek zorganizowanych. I bardzo przypadła nam ona do gustu. Przede wszystkim spodobała nam się niewygórowana cena. Poza tym, byliśmy na tyle zmęczeni przeszło miesięczna podróżą po Chinach, że nie mieliśmy siły chodzić i szukać innych ofert – było nam już wszystko jedno. Wykupiliśmy wycieczkę i nie nastawialiśmy się na cuda. Chcieliśmy zobaczyć chociaż fragment zatoki. I ten wybór okazał się strzałem w dziesiątkę.

Rejs po Ha Long Bay

Wskazówka: Gdzie spać w Cat Ba? Bardzo polecamy Le Pont Hotel. Był to chyba najbardziej zadbany pokój podczas naszej miesięcznej podróży po Azji. Pokój był duży, zadbany, z łazienką, klimatyzacją, moskitierą w oknach. Lokalizację ma bardzo dogodną, w centrum miasteczka, skąd wszędzie jest blisko. Cena była śmiesznie niska, za 5 nocy dla dwóch osób zapłaciliśmy 157 zł. W cenę było wliczone śniadanie (makaron smażony/naleśniki/jajka/tosty+wybrany owoc+wybrany napój). Bardzo miła i pomocna obsługa mówiła po angielsku. Na miejscu można było zarezerwować tanie wycieczki po wyspie i rejsy po Ha Long Bay, wypożyczyć skuter, skorzystać z pralni. Bardzo polecamy!

Rejs po Ha Long Bay – informacje praktyczne

  • miejsce rezerwacji – Hotel Le Pont
  • Organizator wycieczki – Daiichi Travel
  • cena wycieczki – 350 tys. dongów od osoby / ok. 56 zł
  • Czas wycieczki – jednodniowa od 08:00 do 16:00

Plan rejsu po Ha Long Bay

  • odbiór uczestników z hotelu
  • przejazd autobusem do przystani
  • sprawdzenie biletów, wejście na statek, gdzie każdy otrzymuje małą butelkę wody
  • rejs po zatoce
  • wizyta w pływających wioskach
  • kajaki
  • lunch (również z opcją dla wegetarian)
  • pływanie w morzu, nurkowanie
  • wizyta na Monkey Island, wejście na punkt widokowy
  • dalszy rejs po zatoce
  • powrót do portu
  • przesiadka do busa, który odwozi każdego do hotelu

Czy polecamy ten rejs po Ha Long Bay?

Zdecydowanie tak. Po pierwsze, jednodniowy pobyt na statku był absolutnie wystarczający. Cena była bardzo niska, nie musieliśmy chodzić po mieście i szukać organizatora, bo wszystko załatwiliśmy na miejscu w hotelu. Podczas rejsu towarzyszył nam bardzo miły i pomocny przewodnik, który rozmawiał z nami po angielsku. Lunch był po prostu przepyszny. Tofu, warzywa, ryż, owoce morza – wszystko smakowało rewelacyjnie. Na początku wycieczki otrzymaliśmy butelkę wody, co również jest plusem. Niektórzy organizatorzy zapewniają w ofercie wyżywienie, po czym na miejscu okazuje się, że napoje nie są w cenę wliczone, a dodatkowo – oczywiście słono – płatne. Oprócz tego na statku można było kupić na własną rękę piwo i inne napoje. My kupiliśmy piwo tuż przed zakończeniem rejsu i nie zdążyliśmy ich nawet otworzyć. Jednak przy barze nikt nie robił z tym problemu, by oddać nam pieniądze w zamian za zwrócenie nietkniętych jeszcze puszek. W wycieczce brało udział tylko 10 osób z różnych stron świata. Wszyscy załapali kontakt i świetnie spędziliśmy razem czas. Na górnym pokładzie znajdowały się leżaki i materace, na których można było się opalać i wypoczywać. Dodatkowy plus stanowi fakt, że statek przepływa również przez mniej popularną zatokę Lan Ha Bay. Na Cat Ba przyjeżdża mniej turystów, także i ceny są niższe i nie tak łatwo zostać wykorzystanym.

Jak wyglądał statek?

Był stary, drewniany, trochę skrzypiący. Ale w ogóle nam to nie przeszkadzało! Wręcz przeciwnie, dodawało jedynie uroku naszej wycieczce. W rejsie brało udział tylko kilka osób, dlatego każdy miał trochę przestrzeni dla siebie. Na statku było nam bardzo komfortowo i nigdy byśmy nie narzekali, że statek to powinien być taki i owaki, bardziej nowoczesny i luksusowy. Biorąc jeszcze pod uwagę niską cenę wycieczki, naprawdę nie możemy na to narzekać.

Trzeba jednak  pamiętać, że spędziliśmy na statku tylko jeden dzień. Była to łajba bez kajut i miejsc do spania, bez pryszniców itp. Nie wiemy jak wyglądają statki, które używane są do rejsów kilkudniowych. Tym bardziej cieszymy się, że wybraliśmy rejs jednodniowy – nie byliśmy rozczarowani.

Co spakować na rejs po Ha Long Bay?

W naszym przypadku potrzebne były:

  • stroje kąpielowe, chociaż ostatecznie z nich nie skorzystaliśmy
  • ręczniki, chociaż na statku były dla nas przygotowane ręczniki firmowe. Jednak nigdy nie wiecie, jak przygotowany będzie organizator. Lepiej mieć niż nie mieć. W programie zapowiedziany był snorkeling, jednak żadnych masek i płetw nie było widać. Może warto pomyśleć o zabraniu ich ze sobą?
  • Krem do opalania – naprawdę nieźle nas spaliło!
  • Coś przeciwdeszczowego, jeśli traficie na kiepską pogodę.
  • Wodę, piwo – jeśli będziecie mieli kiepskiego organizatora, to za napoje będziecie musieli dodatkowo płacić
  • wygodne obuwie oprócz japonek/sandał/klapek – przed wejściem na punkt widokowy na Monkey Island zapewniano nas, że w badziewnych japoneczkach wejdziemy bez problemu. Weszliśmy, ale wspinaczka po ostrych głazach pod górę w klapkach była okropna, a miejscami  niebezpieczna. Polecamy zabrać ze sobą w worku coś bardziej solidnego na stopy.
  • wodoodprona torebka – nie podobał nam się fakt, że musimy zostawić wszystkie rzeczy i pójść kajakować. Zwłaszcza, gdy przed wyjściem z pokładu przewodnik szepnął nam do ucha, że mamy uważać na kradzieże. Trochę nas to zestresowało, bo nie mieliśmy gdzie schować paszportu i pieniędzy. A wiadomo, po wyjściu z kajaka nie byliśmy do końca susi.
  • Książki, karty, inne rozrywki – jeśli płyniecie na dłużej niż jeden dzień. Wszędzie straszono nas nudą podczas rejsu, więc zabraliśmy ze sobą książki. Okazało się, że nie było nawet czasu, by je wyciągnąć. Widoki po drodze zapierały dech w piersiach i co chwilę coś się działo. Żeby jednak uniknąć pokładowej nudy – zwłaszcza podczas złej pogody – na dłuższy rejs warto mieć ze sobą coś, co zapewni Wam rozrywkę.

Czy rejs po Ha Long Bay miał minusy?

Miał dwa. Po pierwsze, nasz rejs zaczął się z godzinnym opóźnieniem. Nie wiedzieć dlaczego, gdy przyjechaliśmy do portu około 8 rano, musieliśmy czekać godzinę na wejście na statek. Po nas przyjeżdżały kolejne wycieczki i wchodziły na swoje łódki, a my czekaliśmy najdłużej i weszliśmy jako ostatni. Jednak nie wiemy z czego to mogło wyniknąć. Drugim minus – nie było w ciągu dnia pływania i nurkowania. Statek wpłynął do jednej z zatok i zatrzymał się w miejscu, które było bardzo brudne. Na około widoczne były urocze, niewielkie plaże, do których aż się chciało podpłynąć. Jednak każda z nich była koszmarnie zaśmiecona. Wprawiło nas to w pewien smutek i dopiero wtedy zrozumieliśmy, skąd się biorą te wszystkie plakaty rozwieszone na wyspie z napisami „Oczyśćmy Ha Long Bay ze śmieci”. Naturalnie wszyscy stracili ochotę na pływanie, więc przewdonik sam zaproponował, by zmienić miejsce. Potem od razu popłynęliśmy na Monkey Island. Nie wiedzieć czemu, do pływania tego dnia nie doszło. Do portu zawinęliśmy około 16, czyli o przewidzianej godzinie według rozkładu. Ten brak zwalamy na karb opóźnienia rano, gdyż z portu wypłynęliśmy godzinę później.

Czy warto było wypłynąć na rejs po Ha Long Bay z Cat Ba?

Zdecydowanie tak. Owszem, kilka statków pełnych ludzi wypłynęło tego samego dnia na morze, jednak potem były one dla nas praktycznie niewidoczne. Na wodach zatoki nie było tłoku, mieliśmy widok na piękną przyrodę. Nie było też żadnego problemu z kupieniem wycieczki na ostatnią chwilę i zmianą terminu wypłynięcia na kolejny dzień. Pomijając te minusy wymienione w akapicie wyżej, wycieczkę oceniamy bardzo wysoko i jesteśmy z niej zadowoleni. Brak kąpieli w morzu nie wpłynął aż tak znacząco na postrzeganie całego rejsu, gdyż kąpiel i nurkowanie nie były dla nas celem samym w sobie. Po prostu chcieliśmy obejrzeć zatokę Ha Long, co nam się udało. Pogoda dopisała, kompani podróży również – dlatego wspominamy to miejsce bardzo dobrze. Nie zaprzeczamy, w Ha Long na pewno można się naciąć, ale nas to na szczęście nie spotkało.

Rejs po Ha Long Bay

Czy Ha Long Bay jest rzeczywiście takie piękne?

Naszym zdaniem tak. Może nie jest to najpiękniejsze miejsce, jakie widzieliśmy w życiu, ale ogólnie zatoka bardzo nam przypadła do gustu. Niesamowita przyroda – chociaż miejscami widocznie zdewastowana – robi ogromne wrażenie. Jednodniowe podziwianie Ha Long Bay z perspektywy statku jest zdecydowanie godnym uwagi pomysłem na spędzenie czasu w Wietnamie. Bardzo Wam taki rejs polecamy, gdyż niezaprzeczalnie Ha Long Bay jest miejscem pięknym. Skały o najbardziej wymyślnych kształtach wyrastające z turkusowej wody, pływające wioski, ciche i niewielkie plaże to coś, co zdecydowanie warto zobaczyć na własne oczy chociaż raz w życiu.

Dla nas pobyt na Cat Ba i rejs po Ha Long Bay był prawdziwym odpoczynkiem po podróży do Chin. Podczas rejsu zrelaksowaliśmy się tak bardzo, jak dawno nie mieliśmy na to okazji. Spokój, cisza i olśniewające widoki towarzyszyły nam przez cały rejs po Ha Long Bay. Naszym zdaniem wizyta w zatoce Ha Long to jedna z tych rzeczy, których na pewno warto doświadczyć.

Rejs po Ha Long Bay

Rejs po Ha Long Bay

Rejs po Ha Long Bay

Rejs po Ha Long Bay

Rejs po Ha Long Bay

Rejs po Ha Long Bay

 

Jeśli chcecie obejrzeć resztę zdjęć z Wietnamu, zajrzyjcie tutaj:

Wietnam fotorelacja – jak wygląda północ kraju?

Strona Le Pont Hotel:

https://www.facebook.com/lepontcatba/

Strona organizatora wycieczek:

http://daiichitravel.com/vi/index.html

A ten wpis powstał we współpracy z pośrednikiem wizowym Aina:

www.aina.pl