Wodospad Detian i Ban Gioc

Wodospad Detian jest chyba najbardziej znaną atrakcją w południowej prowincji Guangxi i jednym z najbardziej spektakularnych wodospadów w Chinach. Jednak jego położenie zdala od utartych turytycznych szlaków sprawia, że niewielu zagranicznych turystów tu dociera. Jak zaplanować taką wycieczkę? Czy warto zobaczyć wodospad Detian? Sprawdźmy. 

Wodospad Detian, Chiny

Wodospad Detian – co to za miejsce?

Wodospad Detian leży na granicy chińsko-wietnamskiej i jest czwartym co do wielkości wodospadem granicznym świata, zaraz po wodospadach Iguazu, wodospadzie Wiktorii i wodospadzie Niagara. Wodospad znajduje się w górnym biegu rzeki Guichun i dzieli się na dwie części – jedna leży po stronie chińskiej, a druga – o nazwie Ban Gioc – po wietnamskiej. Wody Detian spadają miejscami z wysokości 30 metrów. Wodospad ma trzy części, poprzecinane głazami i drzewami, a w porze deszczowej huk wody przybiera na sile – rzeka zasilana ulewnymi deszczami wzmaga przepływ, co daje niesamowity efekt. Potężne kaskady spadają z rzeki wijącej się między krasowymi górami, które tak bardzo kojarzą nam się z egzotyką i dzikością, a są tak pięknym dodatkiem do tego krajobrazu. Pojawiają się rozbieżności co do dokładnego przebiegu granicy między krajami, jednak nie stanowi to żadnego problemu dla zwiedzających.

Wodospad Detian, Chiny

Czy warto odwiedzić wodospad Detian?

Wodospad Detian to miejsce, które chyba najbardziej uchwyciło nas za serce podczas długiego pobytu w Chinach. W tym miejscu jest coś egzotycznego, dzikiego i niewymownie pięknego. Gdy stoicie na jednej z platform widokowych, widzicie zielone stożki gór porośniętych tropikalną roślinnością i błękitne kaskady spadającej wody, a do Waszych uszu docieka huk wodospadu – to jest coś, co zostanie z Wami na długo po powrocie do domu. Taki widok jak z obrazka, jak ze zdjęcia lub z płótna jakiegoś wybitnego malarza. Wręcz nierzeczywisty widok. Tutaj nie trzeba wielu słów, by opisać to miejsce – jest zwyczajnie, a zarazem nadzwyczaj piękne. Z jednej strony jest to plusem, że wodospady leżą na samym południu Chin, daleko od najpopularniejszych atrakcji turystycznych – Detian nie jest aż tak bardzo oblegane (przynajmniej przez zagranicznych turystów). Podczas wycieczki byliśmy tam jedynymi cudzoziemcami. Z drugiej strony szkoda, że dojazd do Detian zajmuje tyle czasu. Powinien je zobaczyć każdy przybywający do Chin!

Gdzie najpiękniejszy widok na wodospad Detian?

Co ciekawe, chińscy turyści tłumnie tłoczyli się na platformach tuż pod samymi wodospadami, co naturalnie skutkowało ograniczonym widokiem. A wystarczyło przejść kilkaset metrów do tyłu, by trafić na punkt widokowy, gdzie nie było absolutnie nikogo poza nami. Tylko my i obcowanie z czystą naturą. Intensywne kolory roślin, motyle, niesamowity górski krajobraz – a tym wszystkim możecie cieszyć się w samotności. Gdy tam będziecie, uciekajcie jak najdalej od wodospadu! Tuż przy nim widok jest ładny, ale bez porównania z tym, co można zobaczyć z większej odległości. Wystarczy wejść na górę po schodach przy wodospadzie, wzdłuż jedynej ścieżki i udać się w stronę bramy wyjściowej. Po drodze będziecie mijać platformy widokowe, ale ta najlepsza czeka na Was przy końcu, tuż przy bramie. Gdy zobaczycie po lewej wyjście z terenu parku, spójrzcie na prawo – zobaczycie tam kilka schodków prowadzących na drewniany taras, skąd rozpościera się jeden z najpiękniejszych widoków, jakie zobaczycie w życiu.

Wodospad Detian, Chiny

Wodospad Detian, Chiny

Wodospady Detian – informacje praktyczne

Położenie – południowe Chiny, prowincja Guangxi, granica chińsko-wietnamska, okolice miasta Jingxi i Hurun. Najbliższa metropolia to Nanning.

Dojazd – najłatwiej będzie najpierw dojechać do Nanning, do którego można się dostać praktycznie z każdego dużego miasta w Chinach, m.in. z Pekingu, Szanghaju, Shenzhen, Xian, Chengdu czy Guilinu.  Z Nanning dojedziemy do Detian np. z dworca Nanning Langdong do Detian za 75 juanów o godzinie 08:30, czas przejazdu to około 4 godziny. Polski przewodnik z 2018 roku (wydawnictwo Bezdroża) wskazuje jeszcze możliwość złapania busa spod Centrum Dystrybucji Turystów – koszt 50-60 juanów, czas przejazdu 3,4 godziny. Rozkład internetowy pokazuje godziny odjazdów widoczne na zdjęciach, na kilku chińskich stronach można znaleźć jeszcze informacje o autobusie odjeżdżającym   dworca centralnego o godzinie 11:30. Według tych samych źródł autobus powrotny odjeżdża do Nanning o 15:00 lub 15:30. Wyszukiwarka jednak na ten temat milczy, mimo że w drugą stronę działa – jednak jakoś kompletnie nas to nie dziwi.

Przewodnik wskazuje również trzecią opcję – przejazd autobusem z przesiadką w mieście Daxin lub podróż od strony Ningmingu z przesiadką w Chongzuo – koszt 60-70 juanów, czas przejazdu 3,4 godziny. Jednak najlepszą opcją wydaje się być ranny przejazd autobusem z dworca w Nanning. Po wizycie przy wodospadach, na parkingu przy wejściu stało całkiem sporo autobusów wycieczkowych, w tym jeden zwykły do Nanning. Odjechał o 17, przejazd trwał około 4 godzin, a za bilety zapłaciliśmy 75 juanów. Gdybyście nie znaleźli żadnego autobusu, można próbować zabrać się z wycieczką.

Bilety wstępu – osoby dorosłe płacą 80 juanów, studenci ze zniżką płacą 40 juanów. Oprócz tego w kasie należy wykupić bilety na przejazd od kas do samego wodospadu. Uwierzcie – chcecie ten bilet wykupić, bo jedzie się naprawdę długo. Możliwe, że pieszy spacer nie jest nawet dozwolony. Gdy w kolejce strażnicy zobaczą Wasze białe twarze, prawdopodobnie przepuszczą Was od razu do autobusu.

Przejazd powrotny – do bramy wyjściowej kursują melexy. Odradzamy! Odległość jest niewielka, przejazd dodatkowy płatny po 10 juanów od osoby, a widoki po drodze są zniewalające – szkoda by było zmarnować szansę na ich podziwianie.

Forma zwiedzania – bez przewodnika, w sporawym tłumie przy samych wodospadach, w samotności w pewnej odległości od wodospadu.

Czas zwiedzania – samo przejście z przystanku do wodospadu, schodami powyżej jego poziomu i z powrotem zajęło nam około 1-1,5 godziny, łącznie z długimi postojami na zdjęcia. Jeśli dodać do tego przejazd autobusem od kas do wodospadu oraz powrót, a także kupienie biletów itp., wszystko może zająć około 3 godzin.

Godziny otwarcia – 07:30-17:30. Pierwszy autobus do wodospadu odjeżdża o godzinie 07:45, a ostatni powrotny o 18:30.

Strona wietnamska – jeśli przebywacie w Wietnamie, również możecie odwiedzić wodospad po wietnamskiej stronie. Wietnamska nazwa wodospadu to Ban Gioc.

Strona internetowa – http://www.detian1999.com/

Wskazówka: wodospad Detian leży około 40 kilometrów od kanionu Tongling. Warto połączyć zwiedzanie obu miejsc w ciągu  jednodniowej wycieczki. O ile do wodospadu Detian można dojechać z Nanning, a do Tongling również z Nanning przez Jingxi, o tyle między samym kanionem Tongling a wodospadem Detian nie kursuje transport zbiorowy. Co naszym zdaniem, jest wielką szkodą dla rozwoju turystyki w tym regionie. Połączenie obu atrakcji autobusami lub wspólnymi biletami z pewnością urozmaiciło by zwiedzanie. Jedynym rozwiązaniem będzie przejazd stopem lub taksówką – nas zgarnął ktoś z drogi i za przejazd wziął 100 juanów za dwie osoby, czyli około 55 zł, co stanowi raczej akceptowalną kwotę. A widoki po drodze! Coś niewiarygodnego. Więcej o Kanionie Tongling przeczytacie tutaj -> https://www.wypiszwymalujpodroz.pl/praktyczny-poradnik/kanion-tongling/

Wodospad Detian, Chiny

Wodospad Detian, Chiny

Jeśli macie taką możliwość, koniecznie odwiedźcie wodospad Detian. To zapewne będzie jedna z najpiękniejszych wycieczek w Waszym życiu. Dla tego jednego widoku – warto. 

Wpis powstał we współpracy z pośrednikiem wizowym Aina.pl

Kanion Tongling – atrakcje na południu Chin

Kanion Tongling dosłownie wyrwał nas z butów. Nasz obiektyw nie był w stanie uwiecznić na zdjęciach ogromu tego miejsca. W kanionie spotkaliśmy ledwie kilka osób, bo nie jest to typowe „must see” w Chinach, a jego położenie sprawia, że Tongling nie stanowi oczywistego celu wycieczek zachodnich turystów. Jednak warto nadłożyć drogi, żeby zobaczyć takie cuda! W internecie na próźno szukać polskojęzycznych informacji na temat kanionu, przewodnik też udziela jedynie strzępkowych informacji. Dlatego przygotowaliśmy ten oto wpis – znajdziecie tu informacje praktyczne, piękne zdjęcia i kilka zachęcających opisów. 

Kanion Tongling, Chiny

Kanion Tongling – kilka słów o kanionie

Tongling stanowi jedną z pięciu części Wielkiego Kanionu Jingxi. Liczy sobie kilometr długości, 200 metrów szerokości oraz 300 metrów głębokości. Jest całkowicie zamknięty. U jego końca można podziwiać wodospad o ponad 170 metrach wysokości co oznacza, że jest to najwyższy wodospad w południowo-wschodnich Chinach. Naturalny basen, do którego wpada woda w wodospadu, ma 8 metrów głębokości. Kanion jest wyjątkowym miejscem pod względem przyrodniczym. Można w nim spotkać ponad 2 tysiące gatunków roślin i 800 gatunków zwierząt,  z czego większość podlega ochronie. Las porastający kanion jest dziewiczy, a niektóre rośliny w nim pojawiły się już w erze jurajskiej!

Najwyższym szczytem otaczającym kanion Tongling jest Góra Gulong, która liczy sobie 1034 m.n.p.m. Na terenie kanionu Tongling odnaleziono stare cmentarzysko. Na północnym krańcu kanionu znajduje się jaskinia o wysokości 100 metrów i szerokości 60 metrów, która  jest jedynym przejściem prowadzącym do doliny. Niestety, znalezienie jakichkolwiek innych informacji przyrodniczych o Tongling jest bardzo trudne. Internet milczy, polskie książki i przewodniki również. Nawet anglo i francuskojęzyczne źródła internetowe są bardzo skąpe.

Jak wygląda Kanion Tongling?

Kanion Tonglin spokojnie buduje napięcie przyjezdnych. Najpierw będziecie schodzić w dół wśród bujnej, tropikalnej roślinności, by dotrzeć do niezwykłego wejścia do jaskini. Po drodze miniecie kilka wodospadów i ciekawych formacji skalnych. Te 800 schodów doprowadzi Was do… górnej części jaskini. Musimy przyznać, że czegoś takiego nigdy wcześniej nie widzieliśmy. Pokonując schody można obserwować po prawej stronie rzekę wypływającą z góry. Schody poprowadzą Was do ogromnego otworu w skale, do wyjścia, z którego wypływa również rwąca rzeka. Ten widok jest niesamowity.

Następnie czeka Was niedługa wędrówka wśród zielonej, bujnej roślinności. Gęste pnącza, liany, figowce i palmy wyglądają jak prawdziwa dżungla. Po drodze miniecie kilka mostków i chińskich altan. Niezwykłe wrażenie robią bloki skalne usadowione po obu stronach kanionu. Rzeka tak bardzo wryła się w ziemię i skały, że te skalne ściany wydają się otaczać ścieżkę i rzekę z każdej strony, nawet od góry – co wygląda jak skalne, naturalne zadaszenie. Do tego te ściany mają tak nieprawdopodbnie dziwne i ostre kształty oraz zakończenia, że chciałoby się tylko ich dotknąć i przyjrzeć z bliska. Niestety są one na tyle wysoko, że można tylko wytężać ku nim  wzrok od dołu.

Kanion Tongling, Chiny

Pod koniec wędrówki ujrzycie piekny, wysoki wodospad, którego wody spadają po ścianie wąwozu. Wielki Wodospad Tongling liczy sobie ponad 170 metrów wysokości i na tle granitowych skał obrośniętych zielonym mchem, prezentują się niezwykle ujmująco. W Kanionie Tongling traficie jeszcze do długiego tunelu wiodącego w jaskini wzdłuż rzeki oraz jeszcze kilku mniejszych, kolorowo podświetlonych grot.  Przy wyjściu z jaskini trafiacie do ogromnej, półotwartej groty o fantazyjnych kształtach, a u jej końca możecie podziwiać huczącą rzekę, intensywną zieleń i wysokie ściany Kanionu Tongling. Coś pięknego!

Czy warto odwiedzić Kanion Tongling?

Jeśli tylko macie chociaż trochę czasu i znajdujecie się w południowych Chinach lub północnym Wietnamie, koniecznie pomyślcie o odwiedzinach w Kanionie Tongling! Dla nas było to jedno z napiękniejszych miejsc podczas naszej przeszło miesięcznej wyprawy do Państwa Środka.  Urzekająca jest różnorodność kanionu – tropikalne lasy deszczowe, wodospady, jaskinie, tunele, chińśkie altany, a to wszystko zgromadzone na tak niewielkim terenie. Jeśli pragniecie kontaktu z naturą, to miejsce nada się idealnie na jednodniową wycieczkę. W Kanionie Tongling trudno spotkać jakichkolwiek turystów, a co dopiero turystów zza granicy. Podczas naszej wizyty było tam oprócz nas kilka osób, ale to nic w porównaniu z masowymi wycieczkami, wśród których zwiedzaliśmy inne chińskie atrakcje.

Kanion Tongling, Chiny

Jak dojechać do Kanionu Tongling?

Etap I – Nanning – Jingxi

Dojazd do Kanionu Tongling jest niestety dość czasochłonny i nienajlepiej zorganizowany, jednak nie jest tak, że w ogóle nie da się do niego dojechać. Kanion  leży w południowo-wschodnich Chinach, w prowincji Guangxi, tuż przy granicy z Wietnamem, niedaleko miasta Baise, Huran i Jingxi. Najlepiej dojechać do stolicy prowincji Guanxji – Nanning. Do samego Nanning bez większych problemów dojedziecie z większych miast w Chinach, m.in. z Pekingu, Shenzhen, Szanghaju, Xian, Chengdu czy Guilinu. W Nanning musicie wsiąść w pociąg do Jingxi, które swoją drogą, jest bardzo fajnym, mało znanym chińskim miastem z wieloma atrakcjami w okolicy. Pod dworcem w Jingxi czekać będą taksówki i autobusy miejskie, dowożące przyjezdnych do centrum. Za przejazd miejskim autobusem jak zawsze zapłacicie 2 juany, które wrzuca się do skrzynki przy przednim wejściu do autobusu. Kierowca nie wydaje reszty.

Etap II – Jingxi – Kanion Tongling

W Jingxi, by dojechać do Tongling, musicie udać się na południowy dworzec autobusowy. Najlepiej będzie, jeśli napiszecie sobie na kartce papieru chińską nazwę Kanionu Tongling i pokażecie ją kierowcy tuk tuka. On już będzie wiedział dokąd Was zawieźć. Za przejazd zapłacicie około 10 juanów (ok. 5,5 zł). Ewentualnie możecie się udać na główny dworzec autobusowo-kolejowy, podejść do informacji turystycznej, powiedzieć „Tongling”, a pani odeśle Was i tak do tuk tuka, która zawiezie Was na odpowiednią stację. Gdy już na niej będziecie, w jedynej kasie znowu powtórzcie „Tongling” lub pokażcie zapisaną chińską nazwę kanionu, ewentualnie pokażcie na mapie gdzie chcecie jechać. Pracownik dworca zaprowadzi Was do odpowiedniego autobusu. Ustalenie godzin odjazdów okazało się dla nas niewykonalne. Możemy jedynie napisać, że nasz odjechał o 09:40 rano i prawdopodobnie busy w tamtym kierunku odjeżdżają średnio co godzinę, zapewne do 18 wieczorem.

Kanion Tongling, Chiny

Etap III – Dojście do bramy Kanionu Tongling

Jednak busy nie zatrzymują się w samym Tongling, a jedynie przy zjeździe do miejscowości o nazwie Jantun. Kierowca powinien zatrzymać się dla Was na skrzyżowaniu dróg i wskazać Wam kierunek. Będziecie wiedzieć gdzie iść, bo to jedyna inna droga poza tą, którą pojedzie dalej autobus. Poza tym, obwieszona jest plakatami reklamującymi Kanion Tongling. Z tego miejsca do bram kanionu macie jakieś pół godziny spaceru. Widoki po drodze są bardzo piękne, więc nie powinno Wam się nudzić. Będziecie szli cały czas tą samą jezdnią aż po około połtora kilometra będziecie na miejscu.

Kanion Tongling, Chiny

Wskazówka: Wydaje nam się, że z Baise również się da dojechać bezpośrednio do kanionu, ponieważ droga z kanionu do Baise jest tylko przedłużeniem tej do Jingxi. Jednak nie udało nam się uzyskać konkretnych informacji na ten temat. Juz w Polsce na jendym z podróżniczych Chin ktoś napisał, że „na pewno coś kursuje na tej trasie”. Z lakoniczych informacji na stronie kanionu oraz na Tripadvisorze również można wywnioskować, że jakiś bus z Baise kursuje. Ale skąd dokładnie, o której i za ile – musicie pytać sami na miejscu.

Kanion Tongling – inne informacje praktyczne

Godziny otwarcia – 08:00-17:00

Bilety wstępu – 115 juanów (ok. 63 zł)

Zniżki – przewidziane dla dzieci, studentów, reporterów, seniorów, niepełnosprawnych za okazaniem odpowiednich dokumentów. Zielona polska legitymacja studencka prawdopodobnie nie zostanie uznana. Bilety ze zniżką dla seniorów kosztują 90 juanów, a dla pozostałych 55 juanów.

Bilet powrotny do bramy parku – 20 juanów (około 10 zł), tyle wskazuje strona internetowa. Na miejscu okazało się, że tyle mamy zapłacić za dwie osoby. Dobrze jest być przygotowanym na obie ewentualności.

Niepełnosprawni, rodzice z wózkami dla dzieci – będą mieli ogromy problem w kanionie. Miejsce nie jest przystosowane do zwiedzania na wózku lub z wózkiem dla dzieci ze względu na sporą liczbę schodów i bardzo wąskie przejścia.

Czas zwiedzania – przejście kanionu w dwie strony zajęło nam około godziny, łącznie z długimi przystankami na zdjęcia. Potrzebny czas na dojazd do kanionu, jego zwiedzanie i powrót, to około 3-4 godziny.

Forma zwiedzania – bez przewodnika, pieszo.

Infrastruktura – całkiem nieźle rozwinięta, ale nie na tyle, by kuła po oczach. W kilku miejscach można natrafić w kanionie na stoiska z tanimi pamiątkami i jedzeniem. Od wyjścia z kanionu do jego bram i parkingu kursuje autobus. Warto ze sobą zabrać jakąś bluzę lub kurtkę z kapturem, bo podczas przechodzenia podziemnego tunelu nieźle nas zmoczyło. Przy kasach biletowych znajduje się przechowywalnia bagażu.

Strona internetowa – http://www.gxtldxg.com/

 

Jak wyglądała nasza wizyta w Kanionie Tongling?

Przedstawimy poniżej plan naszej wycieczki na południu Chin, między miastem Nanning, Jingxi, kanionem Tongling, wodospadem Detian i miastem Baise, również bardzo interesującym.

Jechaliśmy z Nanning do Jingxi pociągiem, zostaliśmy na noc w Jingxi. Rano z dworca południowego wyruszyliśmy do Tongling. Wcześniej poinformowany kierowca zatrzymał się dla nas przy zjeździe do Kanionu Tongling. Chwilę później przejeżdżający obok nas Chińczyk zatrzymał się i zachwycony zabrał  po samą bramę kanionu. Po około 2 godzinach opuściliśmy Kanion Tongling i z powrotem ruszyliśmy do miejsca, gdzie zostaliśmy wysadzeni. Trasa nie jest długa, zajęła nam około pół godziny. Po drodze mogliśmy podziwiać niesamowite widoki. Gdy doszliśmy na miejsce dość długo nic nie jechało, a obok stało auto, którego kierowca usilnie próbował nas namówić na transport do Jingxi za 200 juanów (śmiech na sali). Tuż obok znajdowało się coś na wzór informacji turystycznej, gdzie spytaliśmy o autobus do Wodospadów Dietian. Powiedziano nam, że o 13 coś będzie jechać.

Niestety, 13 minęła i nic nie nadjechało. Ale zjawił się inny kierowca, który zabrał naszą dwójkę za 100 juanów do odległych o 40 kilometrów wodospadów Detian, zatrzymując się po drodze w najpiękniejszych miejscach, byśmy mogli zrobić kilka zdjęć. Nie testowaliśmy drogi powrotnej do Jingxi, ale z położonego godzinę drogi od niego Kanionu Tongling raczej nie powinno być problemów ze złapaniem autobusu lub stopa. Chcieliśmy z wodospadów Detian dojechać z powrotem do Jingxi lub jeszcze dalej – do miasta Baise, gdzie mieliśmy zaplanowane zwiedzanie kolejnego dnia. Jednak wszyscy nas zapewniali, że z Detian nic do Jingxi i Baise nie kursuje. Pozostał nam 4 – godzinny powrót atutobusem do Nanning, a następnie przesiadka do pociągu do Baise, które było dla nas bazą wypadową na zwiedzanie rewerwatu Leye – Fengshan.

Czy było ciężko? Może trochę. Ale wizyta w Kanionie Tongling i przy wodospadach Detian wynagrodziła wszelkie trudy podróży. Gorąco polecamy Kanion Tongling!

Wpis powstał we współpracy z pośrednikiem wizowym Aina.pl

A jeśli jesteście ciekawi innych pięknych miejsc w Chinach, zajrzyjcie do naszej listy top atrakcji południowych Chin!

 

Atrakcje w Chinach – czym kusi południe Chin ?

 

 

Reed Flute Cave – jaskinia w Chinach

Reed Flute Cave, czyli Jaskinia Trzcinowego Fletu – to jedna z najpopularniejszych grot w całych Chinach. Leży ona w granicach miasta Guilin w Chinach południowych i stanowi jedną z najciekawszych atrakcji okolicy. Gdy zobaczyliśmy w internecie zdjęcia Reed Flute Cave wiedzieliśmy, że musimy to miejsce odwiedzić. Czy było warto i jak zaplanować taką wycieczkę?

Reed Flute Cave / Jaskinie w Chinach

 

Reed Flute Cave  – kilka słów o jaskini

Reed Flute Cave jest naciekową jaskinią wapienną, liczącą 240 metrów długości i  ponad 180 milionów lat. Nieprawdopodobne jest to, że jaskinia stanowiła już atrakcję turystyczną w czasach starożytnych! Można w niej odnaleźć napisy na skałach wykonane atramentem, pochodzące z około 700 roku naszej ery, czyli z czasów dynastii Tang. W późniejszych wiekach Reed Flute Cave została zapomniana, by ponownie zostać odkrytą przez uciekinierów w 1940 roku, którzy zbiegli przed japońskimi oddziałami. Nazwa groty pochodzi od trzciny rosnącej na zewnątrz w jej okolicach, z której produkuje się flety. Największa sala w jaskini nosi nazwę Kryształowego Pałacu Króla Smoka, a sama grota zwana jest często Pałacem Sztuki Naturalnej. Obecnie dla podkreślenia walorów jaskini, podświetla się ją rzęsiście niemal w każdym miejscu.

Reed Flute Cave / Jaskinie w Chinach

Reed Flute Cave / Jaskinie w Chinach

Reed Flute Cave / Jaskinie w Chinach

Reed Flute Cave rozczarowywuje?

Musimy przyznać, że spodziewaliśmy się trochę czegoś innego. Oglądając zdjęcia Reed Flute Cave przed wyjazdem, odnieśliśmy wrażenie, że jaskinia jest ogromna. Szczególnie zauroczyło nas podziemne jezioro, w którym odbijały się podświetlone na niebiesko stalaktyty i stalagmity. Na miejscu jednak okazało się, że Reed Flute Cave jest niewielkich rozmiarów, a podziemne jezioro bajorkiem wielkości kilku metrów kwadratowych. Poza tym, jaskinie zazwyczaj kojarzą nam się z potęgą natury, wilgocią, ciemnością, niezwykłymi kształtami, echem, przestrzenią, a zarazem ciasnotą. W Reed Flute Cave będziecie spacerować wygodnymi, szerokimi chodnikami, przewyższenia pokonywać schodami z barierkami, nie odczujecie wilgoci, za to do Waszych nozdrzy dotrze unoszący się w powietrzu zapach kwiatów, a do uszu – spokojna muzyka. Zwiedzanie Reed Flute Cave jest komfortowe,  a ingerencja człowieka  bardzo widoczna. Na koniec zwiedzania odwiedzającym wyświetla się film o historii Reed Flute Cave oraz o tym, jakie to znane osobistości odwiedziły jaskinię przed nami.

Czy Reed Flute Cave warto odwiedzić?

Po stokroć warto. Ponieważ stalaktyty i stalagmity, które można w niej obejrzeć, są absolutnie niesamowite. Przybierają one tak fantazyjne kształty, że obserwując je wyobraźnia będzie Wam działać na najwyższych obrotach. Interesujące dla nas jest również to, że formy spotkane w Reed Flute Cave są znacząco inne od tych, które podziwiać możemy w jaskiniach europejskich. Można zaobserwować znaczącą różnicę w tych wszystkich skałach i naciekach, co dla nas – zachodnich turystów – jest niezwykle ciekawe. Zwłaszcza, jeżeli będzie to jedna z pierwszych azjatyckich jaskiń, z jakimi mamy styczność.

Reed Flute Cave / Jaskinia w Chinach

Reed Flute Cave / Jaskinia w Chinach

Niektórym turystom nie odpowiada forma prezentacji jaskini. Często można spotkać się z opinią, że podświetlone skały wyglądają kiczowato. Co człowiek, to opinia. Nam kolorowa grota przypadła do gustu z tego względu, że podświetlone formacje skalne prezentowały się naprawdę fantazyjnie. Reed Flute Cave przypominała nam pałac pełen roślin, grzybów, bakłażanów i … ludzkich mózgów! Z resztą, sami zobaczcie na zdjęciach. Wydaje nam się, że światła są tu raczej walorem, nie wadą. Mimo, że niektóre rzeczy – na przykład wielkość jaskini – nas rozczarowały, z kolei inne, których się nie spodziewaliśmy – pozytywnie nas zaskoczyły. Także bilans jest dodatni.

 

Reed Flute Cave – informacje praktyczne

Położenie – Reed Flute Cave znajduje się w obrębie miasta Guilin. Guilin jest dużym miastem, dobrze skomunikowanym  z resztą kraju. Bez problemu można dojechać tu z Pekinu, Szanghaju, Xian czy Hong Kongu. W Guilin znajduje się również lotnisko.

Na tej stronie możecie sprawdzić godziny odjazdów pociągów i ceny biletów:

https://www.travelchinaguide.com/china-trains/

Dojazd – z centrum miasta do jaskini dojeżdża autobus numer 3. Przejazd trwa około  godziny, czasem nawet do dwóch – w zależności od korków. Bilet autobusowy kosztuje 2 juany. Za przejazd płaci się przy wejściu do autobusu, wrzucając do skrzynki odliczone pieniądze. Kierowca nie wydaje reszty. Autobus odjeżdża np. z przystanku przy Guilin Art Museum i zatrzymuje się przy parkingu i kasach biletowych. Przystanek nazywa się tak samo jak jaskinia.

Wstęp – bilety kosztują 100 juanów od osoby, czyli około 55 zł. Obowiązują zniżki dla studentów, jednak nasza polska zielona legitymacja nie została uznana i musieliśmy kupić zwykłe bilety. Widocznie zniżka przewidziana jest jedynie dla chińskich studentów.

Godziny otwarcia – od 08:00 do 18:00, jednak trzeba mieć na uwadze, że ostatnia wycieczka wchodzi o godzinie 17:00.

Forma zwiedzania – w grupie z przewodnikiem

Czas zwiedzania – 1 godzina

Kolejka – od parkingu i kas biletowych do wejścia do jaskini kursuje kolejka. Nie ma sensu korzystać z niej, ponieważ przejście tego dystansu zajmuje około 5 minut.

Adres –  1 Ludi Rd, Xiufeng Qu, Guilin Shi, Guangxi Zhuangzuzizhiqu, Chiny, 541000

 

A więc czy warto? Zdecydowanie warto! Jeśli jesteście w Guilin i macie kilka wolnych godzin, polecamy Wam wizytę w Reed Flute Cave. Na pewno się nie rozczarujecie!

 

Artykuł powstał we współpracy z pośrednikiem wizowym Aina.pl

Jeżeli szukacie innych informacji o Chinch, zapraszamy do naszych kolejnych poradników!

Atrakcje w Chinach – czym kusi południe Chin ?

 

 

Zhangjiajie – Jak nie zepsuć sobie wyjazdu?

Zhangjiajie – kojarzycie? Pewnie tak. A jeśli nie, to oglądaliście może Avatara? No jasne, że oglądaliście. I pamiętacie z filmu te strzeliste, latające formacje skalne obrośnięte bujną roślinnością? Nie, to nie Zhangjiajie. Wielu twierdziło, że film był tam kręcony lub co najmniej James Cameron, reżyser filmu, tym miejscem się inspirował. Prawdą jest, że Cameron nigdy tego faktu nie potwierdził, a sceny do Avatra nie były tam kręcone. Jednak momentami kraina przedstawiona z kasowym filmie do złudzenia przypomina Zhangjiajie. Dlatego też często mówi się o Parku Zhangjiajie, jako o górach Avatara, a władze parku skrzętnie wykorzystały motyw do promocji gór. Tę nazwę przynajmniej łatwiej nam wymówić. 

Zhangjiajie

Jedną z najbardziej znanych przyrodniczych atrakcji Chin – o ile już nie najpopularniejszą – jest właśnie Park Narodowy Zhangjiajie. Spora część wycieczek z biurem podróży dociera do tego miejsca, wielu z Was pewnie też już kiedyś słyszało o tym miejscu, planowało lub planuje tam pobyt albo już wspomina go z nostalgią. Zhangjiajie należy do sztandarowych atrakcji Chin i z roku na rok zyskuje coraz większą sławę. Odwiedzane jest rocznie przez miliony turystów (chociaż wciąż głównie chińskich turystów). My również daliśmy się zwieść urodzie Zhangjiajie i wybraliśmy się tam na krótką wycieczkę.

Zhangjiajie – czy warto?

Zhangjiajie

A więc, Zhangjiajie. Warto, niewarto? O to jest pytanie. Co blog, to inna opinia. A to jeden rozczarowany, a to inny zachwycony. Biorąc pod uwagę bardzo wysoki koszt biletów wstępu i kwestię dojazdu, czy warto poświęcić tyle czasu i pieniędzy na odwiedziny w tym parku? Naszym skromnym zdaniem warto. Już pomijamy fakt, że każdemu podoba się co innego, przedstawione w internecie zdania są subiektywne i warto samemu wyrobić sobie opinię. Warto wydać pieniądze na bilet, warto poświęcić czas. Zhanghjiajie jest niezaprzeczalnie piękne i nikt chyba nie będzie z tym dyskutować. Ale…

Zhangjiajie – jak zrobić to z głową?

Ale trzeba zrobić to z głową. Ten park narodowy to miejsce, w którym nietrudno się rozczarować i uznać je za przereklamowane. Łatwo pojechać tam na jedzeń dzień, wydać fortunę, trafić na złą pogodę, nic nie zobaczyć a potem trąbić całemu światu, że miejsce jest beznadziejne i w ogóle nie ma co tam robić. Jest co robić, warto je odwiedzić, tylko trzeba wiedzieć, jak ugryźć temat.

Zhangjiajie

My go ugryźliśmy, ale od złej strony. Wycieczka nie do końca nam się udała i dopiero będąc na miejscu zdaliśmy sobie sprawę z szeregu logistycznych błędów, które popełniliśmy po drodze. Mogło to wynikać z braku dostatecznych informacji na temat Parku Zhangjiajie i kwestii jego zwiedzania. Wszędzie tylko pisano, że warto lub niewarto, ale o tym JAK  to zrobić, to już nikt się nie pofatygował.

No ty my się pofatygujemy. Jak się tych błędów ustrzec, pojechać do Zhangjiajie i się nie rozczarować i nie zepsuć sobie wyjazdu? Oto kilka rad:

1. Zhangjiajie odwiedź tylko podczas dobrej pogody 

Przed wyjazdem czytaliśmy, że pogoda w Parku Narodowym Zhangjiajie – jak to z resztą w każdych górach bywa – jest bardzo zmienna. Zanim zdecydujecie się na wycieczkę do Zhangjiajie, koniecznie sprawdźcie w internecie klimat panujący w tej części Chin, porównajcie z poprzednimi latami warunki pogodowe, upewnijcie się, że Wasz miesiąc nie jest najbardziej deszczowym w roku. Mimo, że obszar ten nawiedzany jest przez ulewne deszcze niemal przez cały rok i ciężko trafić w okno pogodowe, lepiej jednak porównać wykresy.

Najzimniejszymi miesiącami w Zhangjiaje jest grudzień i styczeń, ale wtedy też istnieje najmniejsze ryzyko opadów. Okres od maja do sierpnia to czas najwyższych temperatur i wzmożonych opadów. Według internetu najlepszym czasem na zwiedzanie Zhangjiajie jest kwiecień i wrzesień. Jeśli macie do wyboru zwiedzać z turystami i coś zobaczyć, a zwiedzać bez turystów i przez pogodę nie zobaczyć nic – wybierzcie sezon. Jeśli prognoza wyraźnie mówi, że pogoda będzie zła – odpuście sobie. Szkoda stresu, czasu i pieniędzy. Lepiej ten czas poświęcić na wizytę w innych miejscach. Jeśli traficie na pochmurny dzień to jeszcze nic straconego. Ale podczas deszczu i mgły, gdy nie zobaczycie nic – gwarantujemy, że to będzie jedne z Waszych największych podróżniczych rozczarowań.

Wskazówka: Jeżeli już jednak jesteście w Parku podczas złej pogody, a wierzchołki gór są niewidoczne w mgle i chmurach, lepiej nie gramolić się na górę. Z dołu zobaczycie cokolwiek, chociaż podstawy skalnych gór,  z góry – nie zobaczycie nic.

Zhangjiajie

2.  Miej w obwodzie inne atrakcje…

…a Zhangjiajie zwiedź przy okazji. Odwiedziliśmy Zhangjiajie we wrześniu. Byliśmy pewni pogody, w końcu to miał być idealny miesiąc na eksplorowanie parku. I na jaką aurę trafiliśmy? Taką jak na poniższych zdjęciach.

To nasz widok z jednego z punktów widokowych w Zhangjiajie. Jest to dobrym przykładem na to, że nawet we wrześniu czy kwietniu można trafić na złą pogodę. Co ciekawe, dzień wcześniej mieliśmy w Zhangjiajie temperaturę rzędu 30 stopni. Dlatego dobrym pomysłem na niezmarnowanie czasu i pieniędzy, jest znalezienie sobie w okolicy innych atrakcji i traktowanie ich jako punktów docelowych. Warto obrać za cel wycieczki na przykład Chengdu albo Fenghuang lub inne miasto, z którego kursują do Zhangjiajie nocne pociągi (np. z Hong Kongu, Kantonu czy nawet Szanghaju), a z których to stosunkowo łatwo i najszybciej można dojechać do Zhangjiajie. Niedaleko Zhangjiajie leży sławny Park Tianmen, ze szklanymi ścieżkami wysoko w górach.

Wówczas można skupić się na innych atrakcjach, systematycznie sprawdzać pogodę. Jeśli ta się poprawi – wskoczyć w nocny pociąg i rano rozpocząć wędrówkę po górach. Jeśli nie, nie stracicie czasu i pieniędzy na dojazd i bilety oraz zwiedzicie inne interesujące miejsce.

3. Rozłóż zwiedzanie Zhangjiajie na kilka dni

Jest jeszcze jeden sposób na to, by uniknąć złej pogody w Zhangjiajie. Jeśli już zdecydujecie się na pobyt w parku, warto spędzić tam więcej czasu. Zwłaszcza, że absurdalnie drogie bilety (135 zł od osoby) są ważne aż przez 4 dni. Na jednym bilecie możecie w ciągu tych 4 dni wchodzić i wychodzić z parku ile razy tylko chcecie. Jeśli więc już kupujecie tak drogie wejściówki, a pogoda jest niesprzyjająca, warto mieć w zapasie jeszcze dzień czy dwa. Nie udało się dzisiaj, ale może jutro się przejaśni? W naszym wypadku zadziałało. Na Zhangjiajie zaplanowaliśmy niecałe dwa dni. Pierwszego dnia pogodę mieliśmy wyśmienitą – prawie 30 stopni i ani jednej chmurki na niebie. Wtedy udało nam się zobaczyć co nie co i utwierdzić się w przekonaniu, że teren parku jest ogromny i nie da się go zwiedzić w całości nawet w te cztery dni, a same góry robią naprawdę ogromne wrażenie. Kolejnego dnia mgła była tak gęsta, że nie widzieliśmy dalej niż na dwa metry do przodu. Zrezygnowaliśmy z innej wycieczki, by zostać tu trzeci dzień – było ciut lepiej, ale lepszy widok mieliśmy głównie z dołu. Dla porównania zdjęcie – po lewej widoki z naszej pierwszej wizyty w parku, po prawej z drugiego dnia.

Wskazówka: Dlatego właśnie warto połączyć te trzy punkty – sprawdzać pogodę, mieć w obwodzie inne atrakcje i zaplanować na Zhangjiajie więcej czasu. Wtedy istnieje większe prawdopodobieństwo, że uda Wam się cokolwiek zobaczyć i nie rozczarujecie się. Poza tym,  teren Zhangjiajie jest potężny. Ciężko zwiedzić cały park w ciągu jednego dnia. Warto poświęcić na niego o wiele więcej czasu, nawet do tygodnia. Niby w ciągu jednego czy dwóch dni można obejrzeć najciekawsze miejsca, ale wystarczy, że traficie na złą pogodę i wtedy cały wyjazd okazuje się być bezsensowny. Biorąc pod uwagę piękno tego mieksca, długą podróż, jaką trzeba odbyć by tu dojechać oraz ceny biletów, warto zostać w Zhangjiajie na dłużej.

4. Omiń miasto Zhangjiajie

I to szerokim łukiem! Wiele osób decyduje się na nocleg w mieście Zhangjiajie i codzienne dojeżdżanie do Parku Narodowego. To błąd! Po pierwsze, Zhangjiajie – miasto, nie leży wcale tak blisko bram parku. Nasz przejazd autobusem do zachodniej bramy zajął ponad dwie godziny i był jednym z bardziej męczących podczas całej podróży po Państwie Środka. Liczne zakręty, brak asfaltu i ogromne dziury sprawiły, że przejażdżka dłużyła nam się niemiłosiernie i wytelepało nas za wszystkie czasy.  Poza tym, Zhangjiajie jest bardzo brzydkim i nieciekawym miastem. Nie ma w nim nic interesującego, a szkoda marnować każdego dnia po 4 godziny, żeby dojechać do hotelu. Lepiej spać blisko gór – ze świeżym powietrzem, ciszą i pięknymi widokami.

5. Unikaj schodów

Przed wyjazdem musicie uwzględnić obszar parku – Zhangjiajie jest przeogromne. Może na mapie na takie nie wygląda, ale na miejscu rzeczywistość szybko zweryfikuje Wasze plany. Na cały Park Narodowy składa się kilka obszarów krajobrazowych, których przejście z pewnością nie zajmie Wam jednego czy dwóch dni. Po parku rozsiana jest gęsta sieć dróg asfaltowych, chodników, ścieżek, mostków, schodów, schodów i jeszcze raz schodów. Jeśli jesteście w Zhangjiajie tylko na jeden dzień, może nie dadzą się one Wam tak we znaki. Jeżeli jednak dłużej – odczujecie to boleśnie w swoich mięśniach.

Zwiedzanie Zhangjiajie drugiego dnia rozpoczęliśmy właśnie od strony południowej i nie pamiętam kiedy ostatni raz się umordowaliśmy. Lał deszcz, komary nie dawały żyć, byliśmy przepoceni pod naszymi kurtkami i przez kilka godzin próbowaliśmy pokonać schody. Pod koniec dnia mieliśmy wrażenie, że to one jednak pokonały nas. Na domiar złego po wejściu na szczyt okazało się, że widoczność jest zerowa, a więc nasz wysiłek poszedł na marne. Zhangjiajie jest ogromne i jeszcze zdążycie się nachodzić w nim co nie miara. Po drodze nie mieliśmy nawet pocieszenia w postaci widoków. Za każdym razem gdy zaczynały się schody, ze wszystkich stron wyrastał las. Dlatego planując trasę wycieczki, warto ją ustalić tak, by omijała schody – jeszcze i tak zdążycie się tam zmęczyć.

6. Nie śpij w Yangjiajie ani w Zhangjiajie

Yangjiajie, Zhangjiajie National Park

A jak tych schodów uniknąć? Do Parku Zhangjiajie prowadzą cztery bramy – wschodnia w Wulingyuan , zachodnia w Yangjiajie, północa w Tianzi i południowa w Zhangjiajie. Przed wyjazdem czytaliśmy, że warto zarezerwować nocleg w Tianzi, chociaż większość turystów decyduje się na zakwaterowanie z pobliżu wschodniej i południowej bramy, ewentualnie w mieście Zhangjiajie. My na przekór wszystkiemu wybraliśmy Yangjiajie, czyli zachodnią bramę, bo wydawało nam się, ze tym samym ułatwimy sobie zwiedzanie. Kolejny błąd.

Owszem, miasteczko jest spokojne, nieoblegane przez turystów. Byliśmy tam chyba jedynymi gośćmi. Ale nie przewidzieliśmy tego, że od przystanku do bram parku trzeba przejść ponad 2 kilometry, a potem od bram do jakichkolwiek gór, widoków czy kolejek trzeba jeszcze przejść ładny kawałek zupełnie nieinteresującą drogą, czyli jakieś kolejne 2,3 kilometry. Zbędny wysiłek. Sytuację ratowało to, że chociaż od bram do kolejki kursowały co jakiś czas darmowe autobusy. Ale co z tego, jeżeli żeby zobaczyć cokolwiek musieliśmy się gramolić godzinami pod górę.  Wszędzie mieliśmy pod górkę i to często z kiepskimi widokami. Schodząc z Yangjiajie w dół obok trasy kolejki linowej, nie widzieliśmy praktycznie nic. Las skutecznie ograniczał widoczność. Za to możemy powiedzieć Wam ile przeszliśmy schodów. Miliony!

7. Śpij w Tianzi

Tianzi, Zhangjiajie

W Tianzi podobało nam się bardziej- jest to ładniejsza wioska niż Yangjiajie. Do tego spokój, cisza, zieleń, piękne widoki. Poza tym, dogodne położenie Tanzi bardzo ułatwiało zwiedzanie. Z dworca autobusowego do bram parku jest ledwie kilka kroków. Z kolei spod bramy odjeżdża w góry darmowy autobus i jedzie on naprawdę ładny kawałek. Przejazd trwa co najmniej 15, 20 minut, jak nie więcej – w zależności od warunków pogodowych. Droga asfaltowa wiedzie zakosami stromo pod górę i także w tym wypadku szkoda sił i czasu na pokonywanie jej na własnych nogach. Lepiej podjechać autobusem i wyruszyć na wędrówkę z ostatniego przystanku. Nie namęczycie się wchodząc po schodach, zobaczycie więcej a i swoje przejdziecie. Same plusy.

Z tego też co udało nam się dojrzeć przez gęste opary mgły, najładniejsze widoki znaleźć można w rejonie Tianzi. Przejazd z miasta Zhangjiajie do Tianzi jest niewiele dłuższy, niż do Yangjiajie. Z Tianzi bez rewelacyjnej kondycji dotrzecie na większość punktów widokowych i szlaków. Nie musicie się wspinać, bo przewyższenie pokonacie już autobusem. My możemy Was zapewnić, że wspinanie się na górę od strony południowej nie jest jakąś wielką przyjemnością i nie gwarantuje żadnych widoków.

8. Korzystaj z darmowych autobusów

Zhangjiajie

Skoro już o autobusach była mowa, zatrzymajmy się na chwilę przy tym temacie. Po raz kolejny napiszemy – Zhangjiajie jest tak duże, że nie sposób zwiedzić go nawet w przeciągu 4 dni. Korzystając z darmowych parkowych autobusów, znacznie przyśpieszycie i ułatwicie sobie zwiedzanie. Chyba, że lubicie wspinać się krętymi schodami bez końca lub wędrować asfaltową drogą bez widoku. Szkoda marnować sił! Lepiej wsiąść do tego autobusu, podjechać kawałek i wędrować tymi ścieżkami, które gwarantują Wam niezapomniane widoki. A takich jest w Zhangjiajie bez liku. Jeśli uprzecie się zwiedzać wszystko o własnych siłach, to życia Wam nie starczy, by przejść każdą możliwą trasę na terenie parku.

9. Pamiętaj, że autobusy nie docierają wszędzie

Zhangjiajie

Niestety drogi w Zhangjiajie nie są poprowadzone tak, by w dogodnym momencie można było skorzystać ze środka transportu. W części parku można trafić na całkiem niezłe rozwiązania. Da się na przykład część trasy przejść pieszo, potem gdzieś podjechać kolejką, a wrócić nieciekawym fragmentem drogi autobusem. Nie wszędzie jednak dało się asfalt poprowadzić i niektóre miejsca trzeba obejść o własnych siłach, co może zabrać dużo czasu i energii. Dobrze jest więc zaplanować zwiedzanie tak, by na nogach przejść trasy z widokami i najlepiej – te niezbyt męczące, a powroty lub odcinki nieciekawe i bardzo męczące pokonywać autobusem. Pamiętajcie również o tym, że autobusy nie robią pętli wokół parku ani nie kursują od kolejki do. kolejki One jeżdżą jedynie od konkretnej bramy do najbliższej kolejki lub początku szlaku i z powrotem. Trasę między jedną kolejką a następną lub innym punktem, gdzie zatrzymują się autobusy, odjeżdżające już do kolejnej bramy parku, musicie pokonać pieszo. Dlatego wcześniej dokładnie przestudiujcie mapę i ułóżcie  trasę wycieczki.

10. Kup dobrą mapę

Zhangjiajie

No właśnie, mapy. Rzeczą, która nas doprowadzała do szału w Zhangjiajie nie były schody, nie były komary, nie była nawet zła pogoda – to były tragiczne mapy i oznaczenia. Czegoś takiego jeszcze w życiu nie widzieliśmy. A że Zhangjiajie to była nasza pierwsza styczność z Chinami i pierwszy przystanek w tym kraju, irytację czuliśmy ogromną. Znaków albo było zatrzęsienie w jednym miejscu, albo nie było ich widać kilometrami. Rzadko kiedy zgadzały się one ze sobą. Skala? Jaka skala, zapomnijcie. Trasy, które wyglądały na wielogodzinne, przechodziliśmy w kilka minut. Te, które miały być krótkie – ciągnęły się kilometrami. Drogi nie zgadzały się – na jednej mapie były, na kolejnej znikały. Krzyżowały się ze sobą, pojawiały znienacka, miały różne nazwy. Mimo, że posiadaliśmy zwykłą mapę parku, nie byliśmy w stanie dojść do ładu z kierunkami i wytyczonymi ścieżkami. Nazwy się nie pokrywały – raz widzieliśmy drogowskaz do Pięciu Kobiet Kłaniających się Generałowi, parę metrów dalej było to już miejsce zwane Mężczyzną zbierającym Kwiaty, na naszej mapie punkt nosił nazwę Tańczącego Smoka lub Modlącego się Buddy.

  Gubiliśmy się w parku milion razy, zbaczaliśmy z obranej drogi, nie wiedzieliśmy dokąd idziemy. Wszystko robiliśmy na czuja, obieraliśmy drogę instynktownie. Jeżeli nie chcecie marnować czasu na szukanie właściwej dróżki lub błądzenie po krzakach, warto zaopatrzyć się w porządną mapę (o ile takowa istnieje) i podążać też za swoim instynktem. Warto mieć przy sobie jakąkolwiek mapę, bo gdy się zgubicie, łatwiej pokazać na niej dokąd zmierzacie niż łamać sobie język przy próbach wypowiedzenia chińskich nazw.

11. Zabierz ze sobą zapasy

W Zhangjiajie trudno o sklepy czy stragany. Owszem, takowe istnieją, ale przede wszystkim obok głównym punktów widokowych i kolejek, z których masami korzystają Chińczycy. Tam też zaopatrzycie się w wodę czy coś do zjedzenia. Ale gdy tylko zboczycie z głównych szlaków, nieprędko spotkacie miejsce, gdzie ugasicie pragnienie. Zabierzcie więc ze sobą wystarczający zapas wody i coś do zjedzenia. Na terenie parku ceny wody czy przekąsek są oczywiście odpowiednio zawyżone.

12. I spray na komary

Zdjęć komarów nie mamy, ale udało nam się uwiecznić zmutowaną osę w kolejce linowej

I koniecznie coś na komary! Nie spodziewaliśmy się, że właśnie w Zhangjiajie spotkamy ich najwięcej – i to podczas deszczu. Wędrówka w ich towarzystwie była nie do zniesienia. Nie dość, że niemiłosiernie lało i wchodząc po schodach nie dało się rozglądać, próbując wyłapać między chmurami szczyty gór, bo trzeba było patrzeć pod nogi – to na domiar złego musieliśmy ciągle machać rękoma, odpędzając od siebie te przebrzydłe stworzenia. Nie wiemy czy los nam je zesłał na pokaranie, ale były ich całe stada, latały wprost przed naszymi twarzami i odganianie się od nich było okropnie upierdliwe. A preparatu przeciw komarom oczywiście zapomnieliśmy ze sobą zabrać.

13. I zapas gotówki

Wybierając się z miasta Zhangjiajie do Parku Narodowego o tej samej nazwie, zaopatrzyliśmy się w zapas gotówki w obawie, by nie skończyły nam się tam pieniądze. A jednak, pieniądze skończyły się szybciej, niż można się było tego spodziewać. Ku naszej radości w Yangjiajie znajdowały się cztery bankomaty. Cóż z tego, skoro by wypłacić z nich pieniądze, musieliśmy wpisać sześciocyfrowy pin! Nie dało się tego w żaden sposób obejść. Gdyby nie to, że odłożyliśmy sobie już wcześniej pieniądze na przejazd powrotny do miasta, z pewnością utknęlibyśmy tam na zawsze. Dobrze jest więc być przygotowanym na taką ewentualność i mieć w zapasie trochę gotówki.

Wskazówka: Podobno w takiej sytuacji należy przed lub po swoim PINie wpisać dwa zera, jednak w naszym przypadku – bez skutku.

14. Unikaj dodatkowych opłat

Kolejka linowa, Zhangjiajie

Na terenie Zhagnjiajie zbudowano kilka różnych kolejek, wind i gondoli, które są dodatkowo płatne, a kosztują słono. Okazuje się jednak, że korzystanie z niektórych z nich jest całkowicie zbędne. Dla przykładu, przejście trasy, którą pokonuje pociąg Gallery Tourist Train, zajmuje ledwie kilkanaście minut i prowadzi po przyjemnej drodze. Szkoda pieniędzy! Korzystanie z kolejek ma sens tylko wtedy, gdy nie macie na zwiedzanie Zhangjiajie wiele czasu. W naszym wypadku, gdyby nie wjazd kolejką linową w Yangjiajie, w parku nie zobaczylibyśmy nic. Przez problem z dojazdem do Yangjiajie do parku trafiliśmy późnym popołudniem i mieliśmy ledwie 3 godziny na wędrówkę. Zdecydowaliśmy się na skorzystanie z dodatkowo płatnej kolejki, dzięki czemu zobaczyliśmy cokolwiek – kolejnego dnia nastąpiło już załamanie pogody. Udało nam się przejść część parku Yangjiajie. A żeby zobaczyć ile się da, w drogę powrotną przemierzaliśmy pieszo i szczerze mówiąc, była ona nudna jak flaki z olejem. Schody, schody i jeszcze raz schody. Co jakiś czas pojawiła się jakaś skała, ale widok był dość ograniczony przed drzewa. W tym wypadku warto było skorzystać z wjazdu kolejką. A można było to zrobić lepiej – spać w Tianzi i oszczędzić czasu na schodzenie i pieniędzy na wjeżdżanie kolejką… Jak to jedna błędna decyzja potrafi wpłynąć na cały wyjazd!

15. Uciekajcie z głównych szlaków i punktów widokowych

Główne punkty widokowe w Zhangjiajie – takie jak Avatar Hallelujah (lub jakiekolwiek inne miejsce z 'Hallelujah’ w nazwie, bo nazwy się przecież zmieniają na każdej mapie), zobaczcie i szybko z nich uciekajcie. Warto na nie wejść, bo nie bez powodu są najpopularniejsze – naprawdę zwalają z nóg. Ale są one położone często przy wszystkich kolejkach, wyciągach i gondolach i tam koncentruje się ruch turystyczny. A ruch turystyczny w chińskim wydaniu, to jednym słowem rzeźnia. Tłumy, hałas, kury (nie wiemy skąd się tam wzięły), stragany, wrzaski, przepychanki, kije selfie, krzywe spojrzenia, kolejki – jednym słowem wszystko to, czego w górach i chyba nigdzie indziej nikt nie lubi. Taka pierwsza styczność z Zhangjiajie, właśnie w tych miejscach, potrafi nieżle zniechęcić i odstraszyć. Gwarantujemy jednak, że gdy tylko opuścicie teren rażenia, ominiecie stragany i różnego rodzaju wyciągi i windy, na szlaku nie spotkacie żywej duszy. A jeśli już spotkacie, to będzie dusza zachodniego turysty. Chińczycy chodzić nie lubią i niezliczone ścieżki, mostki i dziesiątki punktów widokowych będziecie mieć tylko dla siebie. Warto więc nie zrażać się i dać Zhangjiajie szansę. Wyjść poza utarty szlak i napawać się jego pięknem.

Bo tak, chociaż wycieczka do Zhangjiajie kompletnie nam się wypaliła, to przez te kilka godzin pierwszego dnia, mogliśmy podziwiać ogrom parku, kunszt natury, jej potęgę, oryginalność tego miejsca i niezwykłość gór. Jeśli ktoś będzie odmawiał Was od wizyty w Zhangjiajie, nie wierzcie mu – może zraziła go chińska zmasowana turystyka, ceny biletów lub brzydka pogoda. Niestety, wszystko to możemy mieć w Zhangjiajie w pakiecie. Ale bez tego, w oderwaniu od tych minusów, gdy staniecie na jednej z platform widokowych i zobaczycie TEN widok – z pewnością dostrzeżecie wybitne dzieło natury. Zachłyśniecie się, będziecie chcieli więcej i pomyślicie „Warto było”. Bo mimo wszystko, Zhangjiajie warte jest tego całego trudu, czasu i pieniędzy. 

Zhangjiajie

16. Informacje praktyczne

  • Do miasta Zhangjiajie z innych części Chin można się dostać pociągiem lub autobusem, Nocne pociągi kursują np. z Hong Kongu i Kantonu. Z Kantonu pociąg jedzie około 12 godzin. Bilet na hard sleep, czyli na twarde miejsce leżące, kosztował 47 dolarów od osoby. Na miejscu byliśmy pozytywnie zaskoczeni wygodą łóżka, czystością i dobrym zorganizowaniem przejazdu. Nie mamy na co narzekać i z czystym  sumieniem możemy polecić taką formę transportu. Wyspaliśmy się tak samo dobrze, jak w hotelowym pokoju. Do Zhangjiajie można również dojechać z Fenghuang (pierwszy odjazd o 08.30, ostatni o 17.00. Przejazd trwa około 3,5 godziny i kosztuje 80 juanów od osoby). Pociągi dzienne i nocne do Zhangjiajie kursują także z Changsy, Szanghaju i Pekinu, a koszt hard sleep również będzie wynosił około 50 dolarów. Zwykłe miejsce siedzące będzie kosztować około 30 dolarów, jednak spędzenie w taki sposób podróży trwającej około 24 godzin nie będzie należało do najprzyjemniejszych.
  • Biletów, godzin odjazdów i cen za przejazdy do miasta Zhangjiajie możecie szukać na tych stronach:

https://www.travelchinaguide.com/china-trains/

https://www.chinabusguide.com/

  • Po opuszczeniu dworca kolejowego w Zhangjiajie, należy od razu udać się na lewo, do dworca autobusowego, tuż obok Mcdonalda. Na stacji autobusowej dobrze jest zaopatrzyć się w zapas gotówki w bankomacie. Nie ustawiajcie się w żadnej kolejce, nie pytajcie o dojazd – nikt Wam biletu i tak nie sprzeda. Po prostu udajcie się do kontroli bagażu i wejdźcie do poczekalni bez zakupu biletu. Tam, po lewej stronie zobaczycie stanowisko autobusowe numer 1. Skierujcie się tam i kierowcom siedzącym przy autobusach pokażcie na mapie Wasze miejsce docelowe lub przetłumaczoną i napisaną wyraźnie nazwę Waszej miejscowości. Oni wskażą Wam do którego autobusu macie wsiąść. Bilety kupuje się dopiero w trakcie jazdy. Odliczoną sumę albo ktoś od Was zbierze albo wrzucicie ją do specjalnej skrzynki stojącej zaraz przy wejściu. Busy odjeżdżają zazwyczaj po zapełnieniu, z częstotliwością jeden na godzinę. Nasz bus do Yangjiajie odjechał około godziny 11 rano.
  • Przejazd do Yangjiajie z Zhangjiajie trwa ponad 2 godziny mimo, że trasa liczy tylko 30 km. Koszt – 13 juanów
  • Wysiadając w centrum Yangjiajie trzeba kierować się na prawo patrząc od tej strony, od której przyjedziecie, w kierunku gór. Po przejściu około 2 kilometrów traficie do kas biletowych.
  • Jeśli zdecydujecie się na nocleg w Yangjiajie, polecamy hostel One Step to Heaven. Gdy dojdziecie do kas biletowych, przed nimi będzie wiodła asfaltowa droga w prawo, w kierunku mostu. Należy się tam udać, w kierunku domów położonych za rzeką. Między nimi, po prawej stronie znajduje się hostel. Jest czysty, komfortowy, a obsługa bardzo pomocna. Na miejscu można wykupić posiłki, co bardzo polecamy. Śniadanie było rewelacyjne. Najtańszy pokój dwuosobowy kosztuje 48 zł za dwie osoby za noc.
  • Do Tianzi z Zhangjiajie dojedziecie tym samym autobusem, co do Yangjiajie. Tianzi leży pół godziny drogi dalej za Yangjiajie. Przejazd między Yangjiajie a Tianzi to koszt 5 juanów, chociaż możecie się spotkać z próbą naciągania na 20 juanów od osoby w prywatnym busie. Autobusy kursują średnio co godzinę. W Tianzi na wprost bram parku, tuż za skrzyżowaniem po prawej stronie znajduje się niewielki parking, służący także za dworzec autobusowy. Stamtąd odjeżdżają średnio co godzinę autobusy do Yangjiajie i Zhangjiajie. Przejazd między miastem Zhangjiajie a Tianzi to koszt 17 juanów od osoby. Przejazd trwa około 2,5 godziny. Bus do Tianzi jedzie przez Yangjiajie. Ostatnie autobusy odjeżdżają prawdopodobnie około godziny 18.
  • Przejazd z miasta Zhangjiajie do południowej bramy Zhangjiajie kosztuje 12 juanów i trwa około 40 minut.
  • Bilet wstępu do Parku kosztuje 248 juanów, czyli w przeliczeniu ok. 135 zł. Bilet ważny jest przez 4 dni. W tym czasie możecie wchodzić i wychodzić z parku tyle razy, ile tylko zechcecie. Nie możecie nikomu sprzedać ani oddać biletu, ponieważ przy bramach będą skanowane Wasze kciuki – w ten sposób bilety są przypisane do konkretnej osoby.
  • Z reguły w chińskich atrakcjach polska zielona legitymacja studencka nie była uznawana, jednak w Zhangjiajie udało nam się kupić dzięki niej bilet ze zniżką studencką, który kosztował około 70 zł.
  • Park jest czynny od godziny 7 rano do 18.
  • Na terenie parku kursują darmowe autobusy. Autobusy przestają kursować o godzinie 18, chociaż nasz ostatni autobus czekał na spóźnialskich z kolejki i odjechał o 18.10.
  • W parku znajduje się również dużo hoteli i hosteli. Początkowo rozważaliśmy pomysł noclegu w jednym z nich, ale po namyśle doszliśmy do wniosku, że będzie to bezsensowny wysiłek. Aby dostać się do któregoś z hoteli, musielibyśmy najpierw do niego dotrzeć z naszymi ciężkimi bagażami. Wygodniej było zostawić je w hostelu przy samej bramie parku i dopiero wówczas rozpocząć zwiedzanie.
  • Inne płatne kolejki i wyciągi na terenie Parku Narodowego: Tianzi Mountain Cableway (67 juanów jedną stronę, 104 w dwie),  Bailong Elevator (72 juany w jedną stronę, 112 juanów w dwie), Yangjiajie Cable Car (79 juanów w jedną stronę), Ten-Li Gallery Mini Train (38 juanów w jedną stronę, 52 juany w dwie). Trzeba wziąć pod uwagę sytuację, że bilety na te kolejki będą jednak droższe. Podane ceny są kosztami, które wskazane są na chińskich stronach internetowych. Jednak na miejscu okazało się, że za bilety na przejazd Yangjiajie Cable Car zapłaciliśmy po 95 juanów od osoby.
  • Jeszcze raz polecamy nocleg w Tianzi, co oszczędzi Wam czasu i pieniędzy. Jednak gdy zdobywacie Yangjiajie od strony południowej, wschodniej czy zachodniej, warto przemyśleć skorzystanie np. z kolejki w Yangjiajie. Wjechaliśmy nią na górę, a schodziliśmy pieszo. Po drodze nie było widać nic, a wymęczyliśmy swoje kolana nieludzko. Nie żałowaliśmy wydanych na kolejkę pieniędzy a jedynie tego, że nie zarezerwowaliśmy  noclegu w Tianzi.
  • Na terenie parku można znaleźć toalety. Jednak pojawiają się one nie aż tak często, dlatego warto skorzystać, gdy już się na jakąś trafi.
  • Podczas zwiedzania skupcie się głównie na północnej części parku, Tianzi- jest najokazalsza i naszym zdaniem najładniejsza.
  • W zachodniej części Parku polecamy odwiedzić punkty zwące się „Great Wall”, „Prey Buddha” i „One step to heaven”.
  • W Zhangjiajie mieszkają małpy. Są niegroźne, ale kradną na potęgę i zaczepiają turystów. Oglądać je można głównie w najpopularniejszych punktach widokowych, gdzie koncentruje się większość chińskich turystów. Bawią się oni z małpami i sami je zaczepiają. My jakoś woleliśmy unikać tych zwierząt, bo nie wyglądały aż tak przyjaźnie.
  • Mamy nadzieję, że poradnik przyda Wam się podczas planowania wyjazdu do Zhangjiajie. A wpis ten powstał ze współpracy z pośrednikiem wizowym Aina, który załatwia wizy między innymi właśnie do Chin. 

https://www.aina.pl/

Atrakcje w Chinach – czym kusi południe Chin ?

Atrakcje w Chinach to nie tylko Mur Chiński, Armia Terakotowa, rezerwat pandy w Chengdu czy Szanghaj. Na palcach dwóch rąk można zliczyć atrakcje, które kojarzą nam się z Chinami i które są najczęściej przez nas odwiedzane. Chiny są niemal wielkości Europy. Ten kraj, to także nieprzemierzone rubieże, miejsca nieskażone masową turystyką, nieodwiedzane przez zagranicznych turystów. To miejsca, o których istnieniu nie wiedzą często nawet i sami Chińczycy. Do których dotarcie zajmuje mnóstwo czasu, a powoduje jeszcze więcej zmęczenia i stresu. To miejsca dziewicze, dzikie, zielone i piękne. 

Takie właśnie są południowe krańce Chin. Chociaż standardowe turystyczne szlaki z reguły omijają południową część Chin, to właśnie w tamtych regionach postanowiliśmy spędzić większą część naszych chińskich wakacji. To tam zauroczyła nas subtropikalna roślinność, ciekawość Chińczyków widzących często po raz pierwszy białych turystów, brak jakiejkolwiek infrastruktury turystycznej, brunatne wody rzek, zachmurzone niebo, wysokie wodospady, strzeliste góry, żółte łąki, białe domy, etniczne wioski z drewnianą zabudową i wieżami bębnów.

Nie będziemy się tu rozwodzić o Pekinie, Kantonie, rejsie po rzece Jangcy czy Klasztorze Shaolin. O tych miejscach znajdziecie zatrzęsienie informacji w internecie i przewodnikach. My zabierzemy Was w miejsca mniej znane, pomijane, a równie piękne. Czy w Chinach warto zboczyć z utartego szlaku? Po stokroć warto. Ale przygotujcie się na przygodę w miejscach, gdzie ciężko spotkać białego turystę, gdzie będziecie budzić zdziwienie a nawet niechęć, gdzie kontakt jest utrudniony, mur kulturowy niemal nie do przeskoczenia, a bajkowe widoki zapierają dech w piersiach. W tym artykule pokażemy Wam miejsca znane wśród turystów, żeby rozwiać Wasze wątpliwości i potwierdzić, że naprawdę warto je odwiedzić, a także te pomijane, spoza utartego szlaku. A więc, co warto zobaczyć w południowych Chinach?

Atrakcje w Chinach, prowincja Guangxi

Prowincja Guangxi

Miejscem, które nas najbardziej w południowych Chinach urzekło, to prowincja Guangxi. Jest tu wszystko co widzieliśmy wcześniej podczas naszej wycieczki po tym kraju i co nam się w nim najbardziej podobało. No i nie ma tu zbyt wielu chińskich turystów (a tym bardziej zagranicznych). Guangxi to krasowe wzgórza i stożkowate góry, intensywnie zielone pola ryżowe, liczne wodospady, białe wioski zbudowane w stylu kolonialnym, plantacje herbaty, żółte rzeki na równinach i przejrzyste górskie potoki wypływające z jaskiń. To wszystko tworzy sielankowy krajobraz, nieoszpecony miejską zabudową, turystyczną infrastrukturą czy kominami fabryk. Tutaj industrializacja nie jest tak bardzo widoczna, jak w innych częściach kraju. 

Atrakcje w Chinach, Guangxi

W prowincji Guangxi ludzie mówili do nas i pisali po chińsku mimo, że tłumaczyliśmy wszelkimi sposobami, że ich nie rozumiemy. Wydawało im się niepojęte, że ktoś może nie znać chińskiego. W recepcji hotelu pytali co to jest ten nasz paszport i jak go używać, na ulicach nasz wzrost budził zainteresowanie, nikt nas nie próbował naciągnąć, bo też nikt nie wiedział po jakiemu ma z nami rozmawiać, niektórzy młodzi Chińczycy uśmiechali się do nas lub sami wskazywali drogę. Tutejsi mieszkańcy nie zdają sobie sprawy, że żyją obok jakichś atrakcji wpisanych na listę UNESCO, autobusów i pociągów jeździ niewiele, a w łóżkach nogi nam wystawały, bo materace są „skrojone” na człowieka metr sześćdziesiąt. To był dla nas nowy nieodkryty świat. Żółte rzeki leniwie toczące się polami, bystre górskie potoki, kaskady niezliczonych wodospadów, które w Europie byłyby zaraz okrzyknięte największymi atrakcjami, bielone ściany prostych domów czy ciągnące się po horyzont pola, są zaskoczeniem i czymś, czego po Chinach się nie spodziewaliśmy. 

Obszar ten o wiele bardziej przypadł nam do gustu, niż okolice tak popularnego Guilin i Yangshuo, ponieważ był on bardziej odcięty od świata, nieskażony turystyką, dziki. Charakterystycznych, stożkowatych gór jest jakby więcej i wydają się  one  wyższe od tych w okolicach Guilin. Dżungla jest gęsta, zielona, dziksza. Drogi są w opłakanym stanie, kilometrami można nie spotkać na nich żywego ducha. Na polach widać pracujących ludzi, pasące się stada zwierząt, a o wierzchołki gór obijają się białe chmury. Widok jak z bajki. Moglibyśmy zatrzymać się w nim na o wiele dłużej. Przed Wami lista miejsc, które warto zobaczyć w Chinach południowo-wschodnich. 

 

1. Punkt widokowy Cuiping

To jest ten widok, który większość ma z nas przed oczami, myśląc „Chiny”. Widok nieprawdopodobny, jak nie z tej planety, dla którego warto się męczyć i jechać na drugi koniec świata. Jak wąż wijąca się leniwie rzeka, przecinająca różnobarwne pola ryżowe, opływająca wioski i góry w kształcie piramid, niekończąca się zieleń i błękit nieba. A do tego niezwykła cisza, bo… można mieć to miejsce tylko dla siebie! Do wzgórza nie prowadzi żadna porządna droga, dojechać tam można jedynie skuterem lub rowerem, dlatego Cuping nie jest odwiedzany przez chińskie wycieczki. Przyjeżdżając tam około południa zastaliśmy zamknięte bramy, a strażnik otworzył je dla nas jako dla pierwszych odwiedzającymch tego dnia. Po drodze nie spotkaliśmy żywej duszy, co tylko spotęgowało pozytywny odbiór wzniesienia. Wrażenia i widok obłędne.Atrakcje w Chinach, Cuipeg

2. Skuterowa wycieczka wokół Yangshuo

Nie ma chyba lepszego sposobu na zwiedzanie okolic Yangshuo, niż przejażdżka skuterem! Same Yangshuo jest typowym chińskim, bardzo turystycznym miastem, w którym nie ma raczej nic ciekawego do roboty. Ale to doskonała baza wypadowa na eksplorowanie okolicznych gór, pól i wiosek. Polecamy zostawić w pokoju mapy, telefony i wszystko co zbędne, a potem wypożyczenie skutera i przejażdżkę w siną dal. Warto wręcz zgubić się między polami ryżowymi, odkrywać nowe atrakcje, piękne widoki, spokojne wsie, urządzić piknik nad wodą, zatrzymywać się w małych wsiach. Warto też jechać wzdłuż rzeki Li, w której odbijają się niesamowite mogoty i białe chmury. Wiele osób decyduje się na rejs po rzece Li, my jednak wolimy skuter. Widoki te same, a skuter macie do dyspozycji na cały dzień, rejs – na godzinę czy dwie. No chyba, że zdecydujecie się na rejs do Yangshuo z Guilin – to już zupełnie inna para kaloszy. Tak czy siak, na co byście się nie zdecydowali – na pewno nie będziecie żałować, a mogoty przy rzece Li wyglądają obłędnie z każdej perspektywy.  Okolice Yangshuo są jednym z najpopularniejszych miejsc w południowych Chinach wśród zagranicznych turystów, jednak bez najmniejszego problemu znajdziecie tu miejsca odludne, ciche i położone blisko natury – wystarczy tylko wyjechać poza miasto. Dla tych kosmicznych widoków naprawdę warto tutaj przyjechać.

Południowe Chiny, Yangshuo

3. Ping’an, Longji, Dazai – Tarasy Ryżowe Smoczego Grzbietu

…czyli wioski położone między tarasami ryżowymi Smoczego Grzbietu. A Wam z czym kojarzą się Chiny? Idziemy o zakład, że między innymi właśnie z ryżem. Tarasy ryżowe Smoczego Grzbietu są jednym z najbardziej znanych miejsc, gdzie można to dzieło natury i człowieka podziwiać. Poletka ryżowe skrupulatnie rzeźbione w zboczach góry od ponad 500 lat, zmieniające kolory wraz z porami roku są widokiem, który z pewnością warto zobaczyć podczas wycieczki do Chin. Polecamy na kilka dni zostać w jednej z okolicznych miejscowości i każdego dnia wędrować tarasami, napawając się widokiem gór i zielonych pól. Longji jest najbardziej znane, Ping’an z kolei oblegane przez chińskie wycieczki zorganizowane. Wymienione w tym punkcie wioski są naprawdę urocze, ale lepiej unikać straganów – to głównie na nich koncentruje się uwaga chińskich turystów. Wystarczy opuścić teren rażenia, zapuścić się w ciche uliczki, wyjść z wiosek i ruszyć na wędrówkę tarasami od wioski do wioski, mijając po drodze mieszkańców na polach czy zajętych swoimi przydomowymi sprawami. Na miejscu byliśmy zaskoczeni, ale tak pozytywnie. Zdjęcia w pełni nie oddają urody tego miejsca i są dość ograniczone, obejmując jedynie same tarasy. Spacerując między nimi szokująca jest właśnie ta przestrzeń i ciemne masywy gór, na tle których pola ryżowe prezentują się wspaniale.

Atrakcje w Chinach, Ping'an, Tarasy Ryżowe Smoczego Grzbietu

4. Kanion Tongling

Kanion Tongling dosłownie wyrwał nas z butów. Nasz obiektyw nie był w stanie uwiecznić na zdjęciach ogromu tego miejsca. Wygodna ścieżka prowadzi wzdłuż rwącej rzeki, między pionowymi skałami o niezwykłych kształtach, przez niesamowite jaskinie, podziemne tunele, dżunglę z niewiarygodnie zieloną roślinnością, aż po wodospad liczący ponad 170 metrów wysokości. Wysokie ściany skalne otaczające z dwóch stron kanion mają tak niespotykane kształty, że trudno je do czegokolwiek nam znanego porównać. Poza tym już sam ich ogromn robi wrażenie. Chińskie altany mijane po drodze tylko podnoszą atrakcyjność tego miejsca. W kanionie spotkaliśmy ledwie kilka osób, bo nie jest to typowe „must see” w Chinach, a jego położenie sprawia, że Tongling nie stanowi oczywistego celu wycieczek zachodnich turystów. Jednak warto nadłożyć drogi, żeby zobaczyć takie cuda!

Więcej o kanionie Tongling przeczytacie tutaj -> https://wypiszwymalujpodroz.pl/praktyczny-poradnik/kanion-tongling/

5. Guilin

Już się obawialiśmy, że znienawidziliśmy każde miasto w Chinach, jednak w Guilin jest naprawdę przyjemnie. Czyste, bardzo kolorowe, żywe miasto z kilkoma ciekawymi atrakcjami. Nocą jest intensywnie i barwnie oświetlone, co daje ciekawy efekt. Na kilka dni Guilin stał się naszą bazą wypadową na zwiedzanie okolicy. Może samo miasto nie jest jakąś wybitną atrakcją samą w sobie, ale w porównaniu do innych chińskich metropolii, wypada całkiem przyzwoicie. I fajnie jest wieczorem przejść się wzdłuż oświetlonej rzeki, przypatrując się spacerującym rodzinom i grupom znajomych odpoczywających w cieniu rozłożystych drzew, podświetlonym altanom, mostkom i pagodom.

6. Hong Kong

Hong Kong jest totalnie hipnotyzującym miastem, które zachwyca od pierwszej chwili. Tutaj nie można się rozczarować, jest dokładnie tak jak w filmach i na zdjęciach! Naszym zdaniem jest to miasto z tych, które trzeba odwiedzić chociaż raz w życiu. Na jednej ulicy można znaleźć szklane drapacze chmur, ogrody z tropikalną roślinnością, spokojne świątynie, głośne centra handlowe, targi, ulice pełne ludzi i ciche zaułki oświetlone neonami. Niektóre rozwiązanie zastosowane w mieście są naprawdę zachwycające – wielopoziomowe chodniki i pasy jezdni, ulice przebiegające przez wnętrza budynków, nielimitowana herbata podawana do posiłków, dwupiętrowe autobusy i tramwaje, pokrowce na parasole przy wejściach do restauracji, knajpy z gwiazdkami Michelina, gdzie posiłek dla dwóch osób kosztuje 30 zł, życie toczące się na ulicach  24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu… można byłoby wymieniać jeszcze długo. Warto odwiedzić to miasto już dla samego widoku rozciągającego się ze wzgórza Wiktorii oraz dla smaku rewelacyjnych dim sumów! Odwiedzając południowe Chiny po prostu nie można pominąć Hong Kongu.

Atrakcje w Chinach, Hong Kong

7. Reed Flute Cave

Południowe Chiny obfitują w ogromne i piękne jaskinie, a najbardziej popularną jest właśnie ta. Zdjęcia Jaskini Reed Flute Cave, które oglądamy w Internecie nieco rozmijają się z rzeczywistością. Grota owszem, jest piękna. Jednak na zdjęciach wyglądała na ogromną, a naprawdę jest niewielkich rozmiarów. Podziemne jezioro okazało się bajorkiem o powierzchni kilku metrów kwadratowych. Co nie zmienia faktu, że Reed Flute Cave jest bardzo interesującym miejscem. Uroku dodają jej kolorowe światła. Widać różnice między grotami europejskimi, a tymi w Chinach. Inne kształty, inne nacieki, inne stalagmity i stalaktyty. To wszystko przypominało nam… pałac! Niektóre skały wyglądały jak kwiaty, girlandy, grzyby i… bakłażany oraz ludzkie mózgi ? z resztą, zobaczcie sami na zdjęciach. Skojarzenia z lasem i roślinami same się nasuwają podczas tej krótkiej wycieczki. Reed Flute Cave jest bardzo komfortowa do zwiedzania – wygodne chodniki i schody, optymalna temperatura, zero wilgoci, zapach kwiatów unoszący się w powietrzu, bardzo ułatwiają spacer. Na koniec wyświetlany jest propagandowy film o tym, jacy to znani politycy odwiedzili już jaskinię przed nami. Jakby nie było, grota zrobiła na nas duże wrażenie, głównie dzięki nieprawdopodobnie ciekawym kształtom skał. 

Więcej o Reed Flute Cave przeczytacie tutaj -> https://wypiszwymalujpodroz.pl/praktyczny-poradnik/azja/reed-flute-cave/

Atrakcje w Chinach, Reed Flute Cave

8. Wodospad Detian

Wodospad Detian to południowe Chiny w najlepszym wydaniu. Jest czwartym pod względem wielkości wodospadem granicznym na świecie – zaraz po Niagarze, Wodospadach Wiktorii oraz Iguazu. Wodospady leżą na granicy chińsko – wietnamskiej. Bajkowe otoczenie sprawia, że odwiedza je wielu chińskich turystów, ale odległość od głównych atrakcji turystycznych odstrasza turystów zagranicznych.  Widok z tarasu na spienione wodospady i zielone stożki gór, a do tego odgłosy dżungli to coś, co chyba najlepiej zapamiętaliśmy z podróży do Chin i najbardziej wryło nam się w serce. Kolory tego miejsca są tak intensywne, że aż biją po oczach. Ten obrazek jest dla nas synonimem egzotyki, natury i urody Chin. Kojarzy nam się z nieodkrytym jeszcze  rajem, miejscem dzikim, niedostępnym, nieskażonym ludzką ręką i dziewiczo pięknym. Co ciekawe, wszyscy chińscy turyści tłoczyli się bezsensownie pod samymi wodospadami, a wystarczyło przejść się wzdłuż rzeki i pozostaliśmy z tym widokiem zupełnie sami!

Atrakcje w Chinach, Wodospad Detian

9. Rezerwat Leye-Fengshan

To niezwykły geopark pełen jaskiń, podziemnych rzek, lejów, wodospadów, stożkowatych gór, skalnych mostów, komór i studni, a wszystko to porośnięte jest gęstą tropikalną roślinnością. Te nieznane szerszemu gronu turystów rubieże południowych Chin, z pewnością zainteresują każdego amatora jaskiń. Cały rezerwat wpisany jest na listę UNESCO. Teren jest ogromny, na tym obszarze znajdują się również największe jaskinie na świecie, które rozmiarem ustępują jedynie tym wietnamskim – leżącym całkiem niedaleko. To miejsce to trochę taka terra incognita pod względem turystycznym. W internecie – posucha, informacji brak. W przewodniku kilka strzępkowych wiadomości, które swoją drogą wyprowadziły nas w pole. Na rezerwat składa się kilka obszarów krajobrazowych, które oddalone są od siebie nierzadko po 100-150 km. Do Leye prowadzi jedna, tragiczna droga, której przejechanie zajmuje nie 4, a 8 godzin. Autobusów jeździ niewiele. Na miejscu mieszkańcy traktowali nas niemal jak przybyszy z innej planety. Punktem wypadowym dla zwiedzania rezerwatu może być miasto Baise.

Raczej niemożliwością jest  zwiedzić wszystkiego w ciągu jednego dnia. Przez brak informacji i słabe zaplanowanie wycieczki udało nam się ledwie liznąć Leye i do tej pory nie możemy odżałować, że nie poświęciliśmy na Leye-Fengshan więcej czasu. Geopark jest atrakcją niezwykłą, nieznaną, oddaloną od głównych szlaków turystycznych w Chinach. Polecamy ją wytrwałym, cierpliwym i tym, którzy dysponują większą ilością czasu i mogą zatrzymać się tu na dłużej. Naprawdę, jest co oglądać.

Atrakcje w Chinach, Leye - Fengshan, Zdjęcie udostępnione dzięki stronie http://www.globalgeopark.org

10. Zhaoxing

Pomijając już kwestie, że mamy sprzeczne uczucia co do kupowania biletów wstępu do wiosek mniejszości etnicznych, musimy przyznać, że Zhaoxing jest miasteczkiem pięknym. Właśnie tak wyobrażaliśmy sobie chińskie wioski. Niestety wiele wątpliwości w nas budziło zaklasyfikowanie Zhaoxing ( i innych okolicznych wiosek) jako biletowanej atrakcji i rodziło to w nas wiele pytań – czy mieszkańcy mają z tego jakieś profity? Czy taki stan rzeczy im przeszkadza? Wydawać się może, że nie. Na miejscu było tak normalnie. Zwłaszcza wieczorem, gdy turyści wyjechali, a we wiosce toczyło się zwykłe życie. Ludzie pracowali, prali, jedli, rozmawiali z sąsiadami. Niczym się nie wyróżniali – ani ubiorem, ani zachowaniem. Wydawali się nie zwracać na przyjezdnych większej uwagi. Ale na ten temat napiszemy jeszcze obszerniejszy artykuł. Sama miejscowość jest bardzo klimatyczna i spokojna. Drewniana zabudowa, czerwone lampiony, smoki, kolorowe zdobienia wieże bębnów, w których spotykali się mieszkańcy wioski, prezentują się wyjątkowo. Polecamy spędzić wieczór z mieszkańcami, usiąść przy jednym z grillów na ulicy i pałaszować chińskie przysmaki. W życiu nie jedliśmy lepszego bambusa, niż ten z grilla w Zhaoxing. 

11. Tang’An

Kolejna wioska etniczna, Tang’an. Położona wysoko w górach między tarasami ryżowymi, sprawia wrażenie odciętej od świata. Jest senna, spokojna i piękna. Nie ma w niej sklepów, straganów, restauracji, wielu wycieczek. Wydaje się opuszczona, bo wszyscy mieszkańcy są na polach – podczas naszej wizyty rozpoczęły się zbiory. Zwyczajna wieś i zwyczajne życie. Tang’an jest stosunkowo i tak dość często odwiedzane przez turystów. W okolicy leży wiele innych wiosek, których mieszkańcy praktykują plemienne tradycje (wspaniałe stroje, noszenie długich włosów do ziemi, strzelanie z łuku, śpiewy i obrzędy, własne dialekty), a które rzadko kiedy goszczą u siebie przybyszów z zewnątrz. Wydaje się, że ludzie tu zwyczajnie żyją i przestrzegają tradycji, nie przejmując się turystami i nie zwracając uwagi na to, że gdzieś jakiś urzędnik inkasuje opłatę z racji ich “inności” i za to, że my możemy do ich wiosek wejść. Żałujemy, że bariera językowa uniemożliwia nam poznanie wersji mieszkańców i postrzegania przez nich tej sytuacji. Tutejsze tarasy ryżowe urzekły nas bardziej, niż popularne tarasy ryżowe Smoczego Grzbietu, ponieważ było ich nieporównywalnie więcej. Jak okiem sięgnąć, ciągnęły się po horyzont. Część z nich była jeszcze nawodniona. Sama wioska była jak rodem wyjęta z naszych wcześniejszych wyobrażeń o Chinach – dziadkowie siedzący pod domami z długimi brodami i fajkami, kobiety dźwigające na barkach ciężary, kury biegające po ulicy, dzieci bawiące się pod szkołą w trakcie przerwy, żadnych sklepów czy restauracji, tradycyjna drewniana architektura – dla nas całkowicie nowa i orientalna. Ta wioska była bardziej zaniedbana i brudna niż Zhaoxing, przez co wydawała się autentyczna i nie na pokaz. 

12. Zhangjiajie

Z oceną tego miejsca mamy niewielki problem, ponieważ nie udało nam się go w pełni zobaczyć. Utrudniło nam to załamanie pogody, przez które w ciągu trzech dni w Parku Narodowym  Zhangjiajie widzieliśmy naprawdę niewiele. Jedynie pierwszego dnia udało nam się wjechać kolejką linową do Yangjiajie Scenic Area. Mieliśmy tam mało czasu, ale zdążyliśmy się zachłysnąć ogromem tego miejsca, potęgą natury, niezwykłością gór. Widzieliśmy ledwie skrawek Parku i to był jakby przedsmak kolejnych widoków, na jakie nastawiliśmy się kolejnego dnia. Niestety pogoda uniemożliwiła nam poznanie uroków tego miejsca w całości. Ale cieszymy się, że chociaż przez te kilka godzin mieliśmy możliwość zrozumieć, jak ogromny jest ten park i że warto do niego przyjechać. I na pewno w przyszłości tam wrócimy. Ilość oryginalnych formacji skalnych i ich kształt są imponujące. Widok z platform widokowych wyglądają jak żywcem wyjęte z chińskich obrazów. Na zwiedzanie Zhangjiajie z pewnością warto poświęcić więcej czasu, niż tylko jeden dzień. Zwłaszcza, że pogoda w tych górach nigdy nie jest pewna.

Więcej o Zhangjiajie przeczytacie tutaj -> https://wypiszwymalujpodroz.pl/praktyczny-poradnik/azja/chiny/zhangjiajie/

Atrakcje w Chinach, Zhanghjiajie

13. Baise i Jingxi

Południowe Chiny zaskoczyły nas swoimi niewielkimi miastami. Nie mówimy tu o kolosach typu Nanning czu Kunming, ale o tych mniejszych i raczej nieznanych zagranicznym turystom. Baise i Jingxi to dwa nieduże miasta położone w prowincji Guangxi, które nas zauroczyły spokojną atmosferą, czystością i ciekawą architekturą. Szczególnie Baise i jego monumentalne, socrealistyczne, czerwone pomniki, zrobiły na nas duże wrażenie. Po wizycie w tych miastach nabraliśmy trochę większej sympatii do chińskich metropolii, które niestety potrafią do Chin bardzo zrazić. Baise i Jingxi są ciekawymi miejscami, a w ich okolicach znajduje się sporo fajnych atrakcji (np. Equan Spring). Tutaj nie dogadacie się po angielsku, nikt nie zrozumie Was ani do czego służy Wasz paszport, ludzie będą patrzeć na Was dziwnie. Tutaj też nie zobaczycie zmasowanej turystyki, bo do Baise i Jingxi nie docierają Chińskie wycieczki ani turyści zza granicy. Są to po prostu zwyczajne, chińskie miasta – autentyczne, nieskażone turystyką i naprawdę zachęcające chociaż do krótkiej wizyty. Może nie jako docelowa atrakcja, ale postój w drodze do innego miejsca, np. kanionu Tongling.

14. Fenghuang

Mimo, że Fenghuang było naszym największym rozczarowaniem wyjazdu, musimy oddać mu sprawiedliwość i umieścić je w tym zestawieniu. Fenghuang, zwane miastem feniksów, kojarzyło nam się wcześniej ze starym Singapurem, ale w takiej miniatureowej wersji. Gdy zobaczyliśmy zdjęcia tego miejsca przed wyjazdem, od razu było wiadome, że musimy tam pojechać. Miasto niestety jest bardzo popularne wśród chińskich turystówm oblegane i turystyczne. Pełno tam dyskotek, barów, straganów, naganiaczy, dudniącej muzyki, kiczowatych neonów, głośnych przewodników i kijów selfie. Taki urok chińskiej zmasowanej turystyki. Początkowo Fenghuang nas odstraszyło – zwłaszcza, że była to nasza pierwsza styczność z chińskimi wycieczkami zorganizowanymi. Jednak warto temu miejscu dać szansę. Gdy pominiecie zwiedzanie miasteczka wieczorem, a wstaniecie skoro świt i zapuścicie się między wąskie uliczki, na których dopiero się budzi życie – wówczas odkryjecie prawdziwy urok Fenghuang. Szczególnie duże wrażenie robią domu osadzone na drewnianych palach wbitych w koryto rzeki.

Chiny są trudne do podróżowania, do poznania i zrozumienia. Ale warte podjętego wysiłku. Nawet jeśli nie uda nam się ich poznać w takim stopniu, w jakim byśmy tego pragnęli i zrozumieć choć w części. Warto jednak próbować i starać się zobaczyć jak najwięcej. Mamy nadzieję, że powyższa lista pomoże Wam w jakimkolwiek stopniu zaplanować wymarzona podróż do Państwa Środka!

 

Wpis powstał we współpracy z pośrednikiem wizowym Aina.

https://www.aina.pl/

Izrael od A do Z – informacje praktyczne 2020

Izrael stał się w ostatnich latach popularnym kierunkiem urlopowym – głównie dzięki tanim liniom lotniczym. Mamy wiele możliwości dostania się do Izraela i jeszcze więcej pytań odnośnie planowania wyjazdu. Na internetowych forach i grupach podróżniczych co rusz pojawiają się pytania o to, jak do Izraela dolecieć, co z wizą, kontrolą na lotnisku, jak nie wydać tam fortuny, na co uważać, czy jest bezpiecznie, gdzie spać, co zwiedzić, gdzie się kąpać nad morzem, jaka jest pogoda, a jakie ceny… na wszystkie te pytania odpowiadamy w poniższym poradniku. W jednym miejscu znajdziecie wszelkie niezbędne informacje potrzebne do zaplanowania pobytu w Izraelu. Przekonajcie się, że zorganizowanie podróży do tego kraju jest łatwe, a wakacje w nim spędzone bezpieczne i przyjemne. 

*Przewodnik został zaktualizowany na początku 2020 roku, także znajdziecie w nim wszystkie najświeższe informacje.

Izrael informacje praktyczne | Izrael od a do z

Jak dostać się do Izraela? | Izrael od A do Z

Aktualizacja 2020: Zdecydowanie najłatwiejszą i najtańszą opcją będzie lot samolotem. Do Izraela dostaniemy się bezpośrednio liniami  Ryanair, Wizzair, LOT,  El Al Israel Airlines. W jakich izraelskich miastach samoloty lądują? W Tel Awiwie i Ejlacie. Do Tel Awiwu dolecimy Wizzairem z Krakowa, Katowic i Warszawy oraz Ryanairem z Krakowa, Poznania i Warszawy. Do Ejlatu lata Wizzair Warszawy, a także Ryanair z Warszawy, Krakowa. Siatka połączeń jest płynna i zmienia się co sezon – jeszcze rok, dwa lata temu tych połączeń było więcej, chociażby z Gdańska, z którego tanie linie lotnicze obecnie nie do Izraela nie latają. Aktualne rozkłady lotów wraz z cenami znajdziecie na stronach linii lotniczych tu, tu, tu i tu. Jerozolima nie posiada własnego lotniska, ze względu na bliskość lotniska Ben Guriona (Tel – Awiw). Pamiętajcie również, że część lotów z Polski do Izraela odbywa się tylko w sezonie zimowym (np. Ryanair na trasie Warszawa -Ejlat).

widok na Jerozolimę | Izrael od a do z

Ile kosztują loty do Izraela? | Izrael od A do Z

Aktualizacja 2020: Ceny biletów do Izraela wciąż potrafią być bardzo niskie. Najtańsze bilety znajdziecie najczęściej na trasie Warszawa – Ejlat oraz Kraków-Ejlat w okresie zimowym, który jest dobrym czasem na odwiedziny w Izraelu. Swoje bilety do Ejlatu kupiliśmy w grudniu na dwa tygodnie przed wylotem i zapłaciliśmy za nie 38 zł w jedną stronę. Wciąż zdarzają się promocje, kiedy do Ejlatu można dolecieć nawet za 19 zł. Bilety do Tel Awiwu zazwyczaj są trochę droższe, niż do Ejlatu, ale nadal trafiają się niezłe oferty. Jeśli się trochę poszuka, to można znaleźć bilety po 100 zł i mniej w jedną stronę (najczęściej Wizzair). W dobrej pozycji są osoby posiadające członkostwo w klubie Wizzair, dzięki któremu można kupować bilety w niższych cenach. Bardzo dobre ceny można znaleźć też na stronie LOTu, a patrząc na to, że w cenę biletu w Locie wliczony jest trochę większy bagaż, a samoloty są wygodniejsze niż Ryanair czy Wizzair, zakup biletu u tych linii może okazać się opłacalny. Należy oczywiście pamiętać, że rozstrzał cenowy jest ogromny i niskie ceny nie będą dostępne zawsze i w każdym momencie. Wszystko zależy od terminu zakupu biletu i wyjazdu – zazwyczaj drożej jest w trakcie długich weekendów, świąt, wakacji. Dlatego biletów lepiej szukać z wyprzedzeniem, porównywać ceny, bo rozstrzał cenowy potrafi być ogromny – jednego dnia znajdziecie bilet za 50 zł, a kolejnego dnia za 500.  Podane ceny obejmują tylko „gołe bilety”, bez dodatkowego bagażu i innych udogodnień. O tym jak szukać tanich biletów lotniczych przeczytacie tutaj. Generalnie nie ma problemu ze znalezieniem biletów po mniej niż 300 zł w dwie strony i takie bilety można uznać za korzystne. Dobra cena to taka, jaką możecie i chcecie zapłacić 🙂

Zwiedzanie Izraela | Izrael od a do z

Które lotnisko i linię lotniczą wybrać? | Izrael od A do Z

Jeśli chcemy lecieć tanio, radzimy wybrać linie Ryanair lub Wizzair. Jeżeli szukacie wygodnej opcji, lepiej wybrać linie LOT, które czasem również oferują niedrogie bilety.  Gdy planujecie skupić się na zwiedzaniu Jerozolimy i okolic (łącznie z Morzem Martwym), Galilei (Nazaret, Jezioro Galilejskie), Hajfy, Tel Awiwu – czyli północnej części kraju, warto wybrać lot do Tel Awiwu. W sytuacji, gdy planujecie  nie tylko zwiedzać Jerozolimę, a chcecie połączyć wyjazd z wypoczynkiem nad Morzem Czerwonym (Eilat) lub/ a także wycieczką do Jordanii, warto zakupić bilety do Eilatu. Między Eilatem a Jerozolimą kursuje bus, należy jednak pamiętać, że nie jeździ on często, a podróż zajmie około 5 godzin w jedną stronę. Oczywiście możliwe jest jednak zorganizowanie objazdówki typu Eilat (przylot) – Jerozolima – Tel Awiw (wylot) i na odwrót. Jeżeli ktoś nie lubi długich kontroli na lotnisku, raczej nie polecamy lotu Izraelskimi Liniami Lotniczymi (El Al). Skrupulatna kontrola odbywa się nie tylko na lotnisku w Izraelu, ale już na lotnisku w Warszawie.

Ściana Płaczu w Jerozolimie | Izrael od a do z

Dokumenty i wizy, obowiązek meldunkowy | Izrael od A do Z

Dokumentem uprawniającym do wjazdu do Izraela jest paszport ważny jeszcze przez 6 miesięcy od momentu wjazdu. Obywatele Polski nie muszą ubiegać się o wizę, jeżeli planują pobyt w Izraelu na maksymalnie 3 miesiące. Podczas przylotu otrzymujemy darmową wizę, w formie małego druczku (niebieska karteczka), zamiast pieczątki w paszporcie. Wydruk ten jest bardzo ważny – w razie ewentualnej rutynowej kontroli w Izraelu (np. przy przekraczaniu granicy między Autonomią a Izraelem), wizy będą sprawdzane, a jej brak przy wylocie z kraju może skutkować poważnymi utrudnieniami. Dlatego bezwzględnie należy wizy pilnować. Jeśli jednak po przylocie zauważycie, że celnik będzie chciał wbić pieczątkę do paszportu, można go uprzejmie poprosić o wydrukowaną wizę. W przyszłości ułatwi to Wam podróżowanie po krajach arabskich. Obowiązek meldunkowy w Izraelu nie obowiązuje. Podobnie nie są wymagane żadne zaproszenia do Izraela.

Dzielnica Żydowska w Jerozolimie, Izrael

Jak wygląda kontrola na lotniskach w Izraelu? | Izrael od A do Z 

Dużo opinii na ten temat pojawiajacych sie w internecie jest bardzo skrajnych i  sprzecznych ze sobą. Naszym zdaniem, na takie opinie należy patrzeć z przymrużeniem oka. Prawda jest taka, że nigdy nie wiadomo, na jakiego celnika traficie – a wiele właśnie zależy od niego. Może przepuścić Was z uśmiechem po 30 sekundach rozmowy, a może Was przemaglować i zadawac dużo pytań. Jeżeli ktoś pisze lub opowiada, że kontrole na lotnisku wcale nie są ciężkie, trwają krótko i są bezproblemowe to nie znaczy, że nasza kontrola też taka będzie. Jest to spora generalizacja i niepotrzebne wprowadzanie ludzi w błąd. To, że komuś kontrola się „udała” i poszła dość sprawnie nie oznacza od razu, że każda kontrola tak wygląda. Działa to też w drugą stronę. Jeśli ktoś miał pecha i przeszedł bardzo drobiazgową kontrolę i spędził na lotnisku wiele godzin nie oznacza od razu, że nam również to się przydarzy.

Kopuła na Skale w Jerozolimie, Izrael

Jakie pytania mogą zostać nam zadane na lotnisku? | Izrael od A do Z 

Przy sprawdzaniu biletów, będą zadawane nam pytania typu: (w nawiasach sugerowane odpowiedzi)
– z kim podróżowałeś po Izraelu? (z rodziną, przyjaciółmi, samemu – jeśli podróżujecie sami, celnik może się zdziwić i zadać to pytanie kilka razy)
– Czy znasz osoby, z którymi podróżujesz (tak) i kim dla siebie jesteście ?
– Gdzie podróżowałeś po Izraelu? (Jerozolima i Morze Martwe, nie wspominać o Betlejem i Autonomii)
– Czy zawsze miałeś swój bagaż przy sobie? (zawsze)
– Czy ktoś był przy tym, jak pakowałeś swój bagaż? (nie)
– Gdzie mieszkałeś ? (w Jerozolimie, ewentualnie podać adres)
– Czy masz przy sobie broń, bombę? (nie. Przynajmniej mamy taką nadzieję ? )
– Czy wywozisz ze sobą jakieś prezenty ? (nie)
– Czy ktoś dawał ci do przekazania jakieś prezenty ? (nie)
– Jeśli macie w paszportach pieczątki z krajów arabskich , mogą się pojawić o nie pytania.

Świątynia na Górze Błogosławieństw w Izraelu

Języki. Co jeśli nie rozumiecie pytań na lotnisku ?| Izrael od A do Z 

Język angielski (ewentualnie łamany angielski +mowa ciała) jestw Izraelu dość powszechny i zazwyczaj bez problemu będziemy mogli się nim porozumieć. Oprócz tego, bardzo przydatny jest język rosyjski – nawet część napisów na ulicach, sklepach czy w atrakcjach jest właśnie w tym języku. I nie będzie też problemu, by spotkać polskojęzycznych turystów. Polacy bardzo lubią odwiedzać Izrael, zwłaszcza ostatnio, kiedy bilety lotnicze są tak tanie. Zawsze więc można poprosić jakiegoś rodaka o pomoc. Oprócz tego na ulicach króluje oczywiście też język hebrajski i arabski. W sytuacji gdy nie umiecie posługiwać się językiem angielskim lub rosyjskim, na lotniskach często dostępne są wydrukowane listy pytań (na lotnisku Ramon widzieliśmy drukowane, w Tel Awiwie podobno wyświetlają się na monitorach) w wielu językach, również po polsku. Jeśli nie rozumiemy celnika lub wiemy już przed wyjazdem, że nie zrozumiemy – warto przygotować sobie wydrukowaną na kartce prośbę po angielsku o listę pytań. Można również zapytać celnika, czy posługuje się jakimś innym językiem, który znacie Wy – np. francuskim, hiszpańskim czy niemieckim, a nawet polskim. Całkiem możliwe, że na takiego funkcjonariusza traficie.

Jezioro Galilejskie, Izrael

Pieczątki w paszporcie z krajów arabskich | Izrael od A do Z

Nie jest prawdą, że mając w paszporcie pieczątki wbite w krajach arabskich (Maroko, Egipt, Iran, ZEA), możemy zostać nie wpuszczeni do Izraela lub mieć z tym poważne trudności. To działa w drugą stronę, mając pieczątkę z Izraela nie wjedziemy do Uciążliwością w takim przypadku może być zwiększona ilość pytań  (czasem uszczypliwych) zadawanych przez celnika – dlaczego podróżowaliśmy do tych krajów, z kim, czy kogoś tam znamy. W skrajnych przypadkach, możemy zostać zabrani na przesłuchanie do osobnego pomieszczenia. Przesłuchanie może potrwać nawet kilka godzin. Wówczas będą wypytywali o naszą rodzinę, pracę, stan cywilny, czy znamy kogoś w tych krajach arabskich, które odwiedziliśmy (odpowiadać, że nie), dlaczego tam podróżowaliśmy (turystycznie).

Izrael przewodnik | Izrael od a do z

Podczas takich przesłuchań należy odpowiadać krótko i na temat, mówić prawdę. Jeśli nie macie nic wspólnego z terrorystami – nic Wam nie grozi. Jesteście niewinni i nie możecie za nic ponieść odpowiedzialności. Może spróbujcie myśleć w ten sposób, że właśnie te kontrole sprawiają, że Izrael jest państwem bezpiecznym dla turystów. Mimo długich przesłuchań, nie ma takiego przepisu, który zabraniałby turystom, ktorzy wcześniej spędzali wakacje np. W Egipcie, wjazdu do Izraela.  Nie jest też powiedziane, że to się przydarzy każdej osobie, która była w Maroku czy Turcji. Mając pięczątki z Iranu czy ze ZEA, może w ogóle nie będziecie przepytywani, może rozmowa będzie trwałą 15 minut, a może 3 godziny. Wszystko zależy od tego, na jakiego celnika traficie. Mimo to, nie należy się takiej kontroli obawiać, ponieważ jest to tylko rozmowa.

Zwiedzanie Jerozolimy | Izrael od a do z

A jeśli widzicie, że przesłuchanie się „nie klei”, zawsze możecie udawać „głupich”. (W naszym przypadku pomogło. Celnik mówił tak niewyraźnie, że po dziesiątym razie, gdy zapytaliśmy czy może powtórzyć, machnął na nas ręką i kazał iść dalej). Jakby źle nie było – jeśli jesteście niewinni, nie ma się czego bać. To tylko rozmowa i prędzej czy później muszą Was z lotniska wypuścić.

Transfer z lotniska Ben Guriona w Tel-Awiwie | Izrael od a do z

Samoloty przylatują na terminal 3, ale wyloty odbywają się i z terminalu pierwszego (Ryanair), a niektóre z terminalu 3 (LOT). Zawsze upewnijcie się, na który terminal musicie dojechać (powinno być napisane na bilecie lub stronie linii lotniczych). Co 10-20 minut kursuje przez całą dobę darmowy autobus między terminalami. Przejazd  trwa nie więcej niż 5 minut. Pamiętajcie, że w trakcie szabatu jedyną opcją wydostania się z lotniska będzie shuttle bus lub taksówka.

  • Shuttle Bus do Jerozolimy – Nesher to opcja najwygodniejsza.  Wychodząc z hali przylotów (Terminal 3), od razu na przeciwko głównego wyjścia, stoją na parkingu niewielkie busiki zapewniające transfer do Jerozolimy. Odjeżdżają zaraz po zapełnieniu. Cena to 64 szekle od osoby, bilety kupuje się gotówką u kierowcy. Bus podjeżdża pod wskazany adres w Jerozolimie. Busy kursują również w czasie szabatu i w tym czasie są jedyną opcją wydostania się z lotniska. W ten sam sposób można wrócić z Jerozolimy na lot powrotny. Wówczas trzeba jednak zarezerwować miejsca w busie z dwudniowym wyprzedzeniem. Numer telefonu znajdziecie na tej stronie.
  • Bus nr 485 do Jerozolimy – to opcja najtańsza. Autobus kursuje 24 godziny na dobę, od soboty wieczorem do piątkowego popołudnia (czyli codziennie poza szabatem – w piątki do godz. 14:00, w soboty od godz. 19:00). Autobus odjeżdża o każdej pełnej godzinie z terminalu 3 (dokładnie z parkingu na poziomie drugim). Cena biletu – 16 NIS. Bilety kupuje się u kierowcy gotówką. Czas przejazdu to 1-1,5 godziny. Autobusy zatrzymują się przy centralnym dworcu aurobusowym w Jerozolimie. Rozkłady jazdy znajdziecie na tej stronie.
  • Autobusem Egged do Tel Awiwu – najpierw trzeba podjechać autobusem wahadłowym nr 5 z lotniska z terminalu 3 na skrzyżowanie El Al Junction, . Przejazd zajmuje kilka minut, bilet kosztuje 5 NIS, kupuje się gotówką u kierowcy. W tym miejscu można przesiąść się do autobusu 286 jadącego do Tel Awiwu – czas przejazdu ok. 50 minut (w zależności od korków), a bilet kosztuje 12,5 NIS (również gotówką u kierowcy).
  • Abraham Tours Shuttle Bus – z Tel Awiwu na lotnisko, kursuje tylko w trakcie szabatu, od godziny 17:00 w piątek do 19:00 w sobotę. Busy kursują co dwie godziny. Wg oferty czas przejazdu to tylko 30 minut, chociaż przy korkach może się znacznie wydłużyć. Przejazd kosztuje 20 dolarów. Bus wyjeżdża spod Abraham Hostel w Tel Awiwie. Miejsce w busie można zarezerwować na tej stronie, od razu płacąc za przejazd. Szeruty/taxi tej samej firmy kursują między lotniskiem z Jerozolimą. Usługa realizowana jest przez całą dobę 7 dni w tygodniu. Czas przejazdu do Jerozolimy wynosi około 1,5 godziny, a sam przejazd kosztuje 22 dolary. Miejsce należy zarezerwować przed wyjazdem na tej stronie, a następnie wydrukować bilet i okazać kierowcy, który odbierze nas spod terminalu 3. Jeśli nie wydrukujemy biletu, będziemy musieli zapłacić za miejsce jeszcze raz u kierowcy. Usługa realizowana jest przez firmę Nesher. Ogólnie rzecz biorąc z tą opcją dojazdu do Jerozolimy jest za dużo zamieszania – najłatwiej po prostu skorzystać z szerutów jeżdżących spod lotniska bez konieczności wcześniejszej rezerwacji miejsc.
  • Pociąg do Tel-Awiwu lub Jerozolimy – Najtańszą, najszybszą i najwygodniejszą opcją będzie przejazd pociągiem. Pociągi odjeżdżają ze stacji na Terminalu 3 co około 30 minut. Przejazd do Tel Awiwu trwa 16 minut. Bilet dla jednej osoby dorosłej kosztuje 13,5 NIS. Dworce kolejowe położone w centrum Tel Awiwu do stacja HaShalom oraz Savidor Center, na północy miasta – University, a w południowej części – HaHagana. Pociągi do Jerozolimy na stację Yitzchak Navon Train Station również odjeżdżają co 30 minut, mniej więcej od 6 rano do 21. Przejazd trwa 26 minut i kosztuje 17 NIS. Bilety można kupić w kasie lub w automacie, a płaci się gotówką lub kartą. Pociągi kursują mniej więcej od 5 rano do 21 wieczorem (w szabat nie jeżdżą), aktualne rozkłady jazdy znajdziecie na tej stronie.
Cerkiew w Jerozolimie, Izrael

Transfer z lotniska Ejlat Ovda | Izrael od a do z

Ejlat obsługują dwa porty lotnicze. Tanie linie (Ryanair, Wizzair) latają na to drugie,  położone dalej na pustyni, 60 kilometrów od miasta. Aktualizacja 2020: samoloty z Polski nie lądują już na lotnisku Ovda, tylko na nowym lotnisku Ramon.

  • Shuttle bus z lotniska Ovda– opcja najwygodniejsza. Bus rezerwuje się wcześniej na stronie internetowej. Strona prowadzona jest równiezżw języku polskim, dlatego rezerwacja będzie łatwa. Biletu nie można kupić w busie ani na lotnisku. Cena przejazdu – 8 dolarów. Czas przejazdu – około godziny. Busy podjeżdżają pod wskazany adres. Busy kursują przez cały tydzień, również w czasie szabatu. Odjeżdżają i przyjeżdżają na lotnisko zgodnie z rozkładem lotów – 45 minut po przylocie oraz wyjeżdżają z Ejlatu 4,5 godziny przed planowanym odlotem. Zakupiony bilet może zostać okazany przed wejśiem do busa w wersji elektronicznej. Tutaj znajdziecie stronę.
  • Busem firmy Egged z lotniska Ovda– Bus nr 282 odjeżdża spod lotniska i skoorelowany jest z rozkładem lotów. Bus jeździ również w czasie szabatu. Bilety można kupić u kierowcy (tylko gotówka) lub w kasie na lotnisku (gotówka lub karta); płatność przyjmowana tylko w szeklach. Bus odjeżdża z lotniska 60 minut po przylocie, a z Ejlatu w stronę lotniska 3,5 godziny przed planowanym odlotem. Przejazd kosztuje 21,5 szekla od osoby (ok. 22 zł.).
  • Taxi – Przejazd taksówką będzie bardzo kosztowny – od 200 do 400 zł.
  • Transfer z lotniska Ramon do Ejlatu – autobus numer 30 do Ejlatu jedzie 30 minut. W mieście wyjeżdża z dworca autobusowego. Bilet kosztuje 4,20 NIS. Można go kupić u kierowcy, na stronie lub w automacie czy kasie na lotnisku/na dworcu autobusowym. Rozkład jazdy znajdziecie tutaj. Zielone autobusy firmy Egged zatrzymują się zaraz na prawo od wyjścia z lotniska, łatwo zauważyć.
Cmentarz żydowski w Jerozolimie, Izrael

Czy Izrael jest drogi? | Izrael od a do z

Generalnie tak, jest bardzo drogi, jednak podróż do Izraela nie musi być kosztowna pod każdym względem i istnieje kilka sposobów na złagodzenie bólu portfela. Szczęśliwie loty do Izraela zazwyczaj są bardzo tanie. Spora część atrakcji – głównie sakralnych – jest darmowa i nie trzeba kupować biletów wstępu. W Izraelu dobrze działa autostop i couchsurfing, a rozbijanie namiotu jest legalne. Autobusy nie są jak na Izrael drogie, a siatka połączeń jest porządnie rozbudowana, więc kilka przejazdów busami/pociągami nie powinno aż tak zrujnować naszego podróżniczego budżetu. Jeśli ktoś lubi hummus, świeże warzywa i falafele w picie, to na jedzenie nie wyda aż tak dużo. Oczywiście, jedzenie w restauracjach jest  zazwyczaj drogie, ale pita z falafelem czy hummus kupiony w ulicznym barze, nie będzie kosztował fortuny. Najtańsze i najsmaczniejsze będą dania kuchni arabskiej. Tańsze restauracje w Jerozolimie to Hummus Ben Sira, Basta Pasta,  Nafoura. Warto też zjeść obiad na bazarze Beer Bazar w Tel-Awiwie, gdzie oprócz dobrego piwa można zamówić obiad w przedziale cenowym od 20 do 50 szekli. Koszta wyjazdu zawyżają niestety drogie noclegi, dlatego warto szukać ich z wyprzedzeniem.

Noclegi w Izraelu | Izrael od a do z

Baza noclegowa w Izraelu jest urozmaicona, ale noclegi niestety kosztowne. Ceny noclegów zaczynają się mniej więcej od 100 zł od osoby za noc. Co istotne, Izrael z pewnością nie jest miejscem, w którym warto szukać noclegów na miejscu, bo będzie to kompletnie nieopłacalne. Noclegi są drogie, więc im szybciej je zarezerwujecie, tym większa szansa, że traficie na korzystne cenowo oferty. Wiele osób chwali sobie dobrze działający tam couchsurfing.  W całym kraju powstaje coraz więcej hosteli. Szukając noclegu warto zajrzeć też na stronę Airbnb, bo już niejednokrotnie przekonaliśmy się, że w drogich miastach na tym portalu można znaleźć korzystniejsze oferty, niż np. na Booking. W Izraelu bardzo popularne są kempingi – namioty można rozbijać wszędzie poza plażami w Ejlacie i nad Morzem Śródziemnym, aczkolwiek nie polecamy spania na dziko w niesprawdzonym miejscu, bo np. w takich rejonach jak pustynia Negew albo Wzgórza Golan, nie zlikwidowano wszystkich min. Bezpieczniejszym wyborem będą liczne kempingi, także te beduińskie znajdujące się na pustyniach czy nad Morzem Martwym.

Co zobaczyć w Izraelu | Izrael od a do z

Naszym zdaniem najlepszą bazą wypadową będzie Jerozolima i właśnie tam najwygodniej będzie zorganizować sobie nocleg na całość, albo chociaż część pobytu w Izraelu. Stąd blisko jest do Tel Awiwu, Betlejem, Betani i Mar Saby czy nad Morze Martwe i do Masady. Jerozolima jest bardzo dobrze skomunikowana z całą resztą kraju i można w niej spędzić mnóstwo cz asu z powodu dużej ilości zabytków i atrakcji.   W Ejlacie polecamy prosty, czysty i dobrze zlokalizowany Motel Aviv z basenem i ładnym widokiem na miasto z górnych pięter. Za 2 noce dla dwóch osób w pokoju prywatnym płaciliśmy 320 zł. Z kolei w Jerozolimie ciekawym miejscem, w którym można zatrzymać się na dłużej, jest Stary Dom sióstr Elżbietanek.

Palestyna | Izrael od a do z

Dom Sióstr Elżbietanek – W Jerozolimie będzie to najlepsza opcja noclegu pod względem zarówno ceny, jak i komfortu. W mieście znajdują się dwa domy prowadzone przez siostry – Nowy Dom w żydowskiej dzielnic Mea Shearim (możliwość oglądania życia codziennego ortodoksyjnych Żydów), a także Stary Dom w dzielnicy chrześcijańskiej, 3 minuty pieszo od Bazyliki Grobu Pańskiego, czyli w ścisłym centru, w pobliżu najciekawszych atrakcji Starego Miasta. Zdecydowanie polecamy nocleg w Starym Domu, ze względu na jego położenie oraz kameralność. Stary Dom dysponuje 19 miejscami noclegowymi, a Nowy Dom 60 miejscami noclegowymi. Oba domy są bardzo czyste, zadbane i pięknie położone. Z dachu i licznych balkonów Starego Domu, rozprościera się zapierajacy dech w piersiach widok na całe miasto, złota kopułę meczetu, a także Wzgórze Oliwne.

Nocleg w Izraelu

Cena zakwaterowania również jest bardzo korzystna, ponieważ wynosi 35 dolarów z trzema obfitymi posiłkami dziennie. Na obiad składają się dwa dania, desery, kawa i herbata. Posiłki są syte, urozmaicone, obfite i doskonale przygotowane. Cena zakwaterowania ze śniadaniami i kolacjami wynosi 25 dolarów za dobę, a bez wyżywienia – 20 dolarów. Pokój należy rezerwować drogą mailową lub telefoniczną ze znacznym wyprzedzeniem – nocleg u sióstr Elżbietanek jest bardzo popularny wśród Polaków, ze względu na wysoki komfort i stosunkowo niskie ceny. Siostry Elzbietanki prowadzą Domy już od kilkudziesięciu lat, znają panujące w Jerozolimie realia bardzo dobrze – jest to sporą zaletą, ponieważ siostry służą radą, mogą polecić różne ciekawe miejsca lub zamówić busa na lotnisko. Siostry przyjmują również wolontariuszy, którzy w zamian za pomaganie przy sprzątaniu i robieniu zakupów, otrzymują dach nad głową i wyżywienie. Kontakt znajdziecie na tej stronie.

Syjon w Jerozolimie, Izrael

Karta Rav Kav | Izrael od A do Z

Zanim przejdziemy do opisu transportu publicznego w Izraelu, musimy zwrócić uwagę na pewne zmiany, jakie zachodzą w tej kwesti w Izraelu w ciągu ostatnich lat. Rav Kav, czyli przedpłacona karta, coś na kształt biletu, na którym opiera się w dużej mierzecały izraelski transport zbiorowy. Karta Rav Kav (po uprzednim naładowaniu na określoną kwotę) staje się naszym biletem w pociągach, autobusach, ( też w parkach narodowych oraz jest podstawą do udzielania zniżek przy zakupie biletów wstępu do poszczególnych atrakcji, o czym przeczytacie w kolejnych akapitach). Generalnie ta karta jest bardzo istotna w przypadku podróży do Izraela, bo w całym kraju powoli odchodzi się od biletów papierowych, które w najbliższej przyszłości mają całkowicie zostać zastąpione przez Rav Kav. Na tej moment (początek 2020 roku) biletu papierowego nie kupicie w Tel Awiwie, gdzie korzysta się już tylko z kart, a np. w Ejlacie nie było żadnego problemu z kupowaniem biletów u kierowcy (grudzień 2019). W pozostałych częściach Izraela niby można jeszcze z papierowych biletów korzystać, ale jest to ciągle zmieniane i nigdy nie macie pewności, czy dostaniecie drukowany bilet na przejazd, zmiany zachodzą w dość szybkim tempie a obceny stan jest jedynie stanem przejściowym. Dlatego dla świętego spokoju najlepiej jest taką kartę kupić i bez stresu podróżować po całym kraju. Poza tym te karty i tak są bardzo korzystne pod względem cenowym, bilety dzięki tej karcie są zazwyczaj tańsze o jakieś 20%. Pamiętajcie jednak, że w Izraelu kursują także palestyńskie autobusy, których nie obejmuje karta Rav Kav (np. z Jerozolimy do Betlejem). W przypadku tych busów wciąż można kupować bilety u kierowcy.

Przewodnik po Izraelu | Izrael od a do z

Najważniejsze kwestie związane z kartą Rav Kav:

  1. Ile kosztuje Rav Kav? – Karta kosztuje 5 NIS (bezzwrotne) i uprawnia do przejazdów autobusami, pociągami i tramwajem nr 1 w Jerozolimie oraz autobusami miejskimi. Karta obowiązuje na przejazdy u niemal wszystkich przewoźników w kraju, nie tylko z największą firmą Egged, ale też z mniejszymi, lokalnymi firmami. Oznacza to, że posiadając taką kartę możecie jeździć wszelkimi środkami transportu, publicznymi i prywatnymi. Ale! Jeśli planujecie przejazd z punktu a do b jakąś mniejszą, lokalną firmą, zawsze upewnijcie się na stronie Rav Kav, czy w autobusach tych możecie korzystać z karty. Rav Kav nie obejmuje wszelkich szerutów, busików kilkuososbowych i shuttle busów z lotniska.
  2. Na ile doładować kartę? Oprócz kosztu samej karty (5 NIS), ponosicie koszta załadowania jej na określoną kwotę. Jaką? Zależy od liczby Waszych przejazdów (minimum 30 NIS), miejsca, po którym się przemieszczacie, czasu, na jaki kupujecie kartę itp. Jeśli załadujecie na conajmniej 30 NIS, na kartę otrzymacie kwotę większą o 25%, czyli np. doładujecie kartę na 100 NIS, a na karcie macie wówczas do dyspozycji 125 NIS do wykorzystania. Czyli w ostatecznym rozrachunku kupowanie biletów za pomocą Rav Kav jest o kilkadziesiąt % tańsze, niż w przypadku jednorazowych biletów. Dobrze jest przygotować przed wyjazdem plan zwiedzania, bo tym samym jesteście w stanie ocenić ile środków musicie nabić na kartę i czy może opłaca się zakupić bilet czasowy i/lub strefowy.
  3. Jak się korzysta z karty? Wchodząc do autobusu mówi się kierowcy dokąd chce się jechać, a następnie przykłada kartę do czytnika. Skanując bilet na czytniku wyświetla się kwota, jaka pozostała jeszcze do wykorzystania. W tramwaju również przykłada się kartę do czytnika. W przypadku pociągów kartę podbija się w biletomatach na peronach.
  4. Czy z karty może korzystać więcej osób? W autobusach tak, tzn przy użyciu jednej karty można kupić kilka biletów. Nie działa to w tramwaju nr 1 w Jerozolimie, gdzie każdy musi posiadać własną kartę. Osobna karta dla każdego jest również potrzebna w pociągach oraz w przypadku biletów czasowych.. Wspólne karty dotyczą tylko biletów jednorazowych.
  5. Jakie dokumenty? Karty są imienne lub anonimowe. Obie bezpłatne. Dla turystów najwygodniej jest wyrobić anonimową, do wyrobienia której nie są potrzebne żadne dokumenty.
  6. Bilety czasowe? – Na kartę można nabijać bilety strefowe i czasowe, np. dzienne, jednak nie można za nie płacić w ramach wolnych środków na karcie przeznaczonych na pojedyncze przejazdy, tylko trzeba dokonać osobnej zapłaty.
  7. Czym są kontrakty? Kartę można naładować wolnymi środkami do wykorzystania na pojedyncze przejazdu i/lub wybrać tzw. kontrakt na przejazdy u danego operatora. Kontrakt to w praktyce bilet – strefowy, wieloprzejazdowy, czasowy (dzienny, tygodniowy, miesięczny). Kontrakty na przejazdy można kupować u przewoźnika Egged, Metropolin, Kavim, Afikim, Superbus, Nateev Expres, Golan Regional Council. Generalnie kupując np. czasowy bilet na przejazdy firmą Egged, możemy korzystać też z przejazdów np. z firmą Metropolin, jednakże każdorazowo lepiej się upewnić wcześniej przed przejazdem czy dany kontrakt obowiązuje też u tego drugiego przewoźnika. Jeśli chcecie odnowić kontrakt, nie musicie robić to u tego samego przewoźnika, można u innego jeśli oferuje identyczne warunki kontraktu. Możecie mieć kilka kontraktów na karcie. Jeśli zdecydujecie się na automatyczne przedłużenie kontraktu, system wybierze tego samego operatora, u którego ostatnio kupiliście kotrakt.
  8. Rodzaje kontraktów? – Na tej stronie znajdziecie całą listę możliwości naładowania karty: 1) wolne środki na jednorazowe przejazdy za 30 NIS, 62,5 NIS, 125 NIS, 187,5 NIC I 250 NIS; 2) Karta 30-dniowa (ważna od pierwszego użycia), możliwości jest multum, więc nie bedziemy tu wypisywać wszystkiego, to można sprawdzić na stronie Rav Kav, podamy jedynie przykłady – 30-dniowa karta uprawniająca do nielimitowanych przejazdów w Jerozolimie lub Tel Awiwie kosztuje 213 NIS. Karta uprawniająca do nielimitowanych przejazdów po całym Izraelu przez 30 dni kosztuje 900 NIS. Karta na przejazdy po centralnym i południowym Izraelu przez 30 dni – 624 NIS. 30 dni w Ejlacie to koszt 146 NIS; 3) Karta miesięczna (ważna na konkretny miesiąc), w Jerozolimie i Tel Awiwie to rónież koszt rzędu 213 NIS; 4) Karta tygodniowa – generalnie kosztuje 64 NIS w Jerozolimie, Hajfie, Tel Awiwie itp., ale można ją urozmaicać np. o okolice miasta, wtedy cena oczywiście rośnie; 5) Karta jednodniowa w samych miastach to koszt 13,5 NIS, podobnie jak w przypadku pozostałych kart można ją rozszerzać, np. jednodniowa karta na przejazdy po całym Izraelu kosztuje 60 NIS, a między Ejlatem a Be’er Sheva – 70 NIS. 6) Karta wieloprzejazdowa, np. 10 przejazdów tramwajem w Jerozolimie kosztuje 40 NIS, a jeden 5,90 NIS.  Wyszukiwarka jest bardzo przejrzysta – zaznaczacie w niej czy macie kartę anonimową czy imienną, operatora, region, okres na jaki ma obowiązywać oraz obszar, po którym chcecie się poruszać i wtedy wyświetla się wynik dostosowany do Waszych preferencji.
  9. Gdzie dostać kartę? W kasach na dworcach autobusowych, kolejowych, w punktach Egged oraz specjalnych automatach Rav Kav. Kupimy je też na lotnisku w Tel Awiwie w automacie lub przy stanowisku Egged, na szóstym piętrze głównego dworca autobusowego w Tel Awiwie, w Jerozolimie w centrach handlowych. Ogólnie karty są bardzo łatwo dostępne. Kartę można też zamówić online, jednak w takiej sytuacji obowiązuje nas dodatkowa opłata za wysyłkę. Tutaj znajdziecie mapkę, która wskazuje Wam lokalizacje wszystkich najbliższych punktów, gdzie kupicie Rav Kav.
  10. Jak doładować kartę? W automacie oznaczonym logiem Rav Kav, w kasach biletowych, w bankomatach Capsonet, w niektórych sklepach i kioskach (np. Superpfarm), przez apliakcję w telefonie. W sklepach i kasach doładowuje się gotówką, przez aplikację i automat kartą płatniczą. Karta płatnicza musi mieć aktywny pasek magnetyczny. Więkoszść kart ma włączony, ale np. Revolut zazwyczaj domyślnie blokuje, więc lepiej wcześniej się upewnić w ustawieniach aplikacji. W automatach można wybrać język angielski. Telefonem można doładować kartę, jeśli urządzenie posiada czytnik NFC (większość nowych telefonów ma).
  11. Czy Rav Kav można kupić u kierowcy? Teoretycznie tak, o ile kierowca takie posiada, co nie jest zasadą. Może się zdarzyć, że zwyczajnie wszystkie już sprzedał wcześniej, a jeśli nie można kupić biletu papierowego, to nie pojedziecie. Dlatego lepiej wcześniej pomyśleć o zakupie karty i nie zostawiać tego na ostatnią chwilę. Jeśli takową kartę posiada, to zapłacicie 5 NIS za kartę plus opłatę za przejazd (np. w komunikacji miejskiej w Tel Awiwie 11 NIS, 5 za kartę i 5,90 za bilet). U kierowcy można doładować kartę gotówką za 30, 50 i 100 NIS (podobno z wyjątkiem autobusów miejskiej w Jerozolimie).
  12. Ważność karty? Karta jest ważna przez 8 lat, więc zachowajcie ją na kolejny ewentualny wyjazd do Izraela. Pod koniec podróży pozostałych na karcie środków nie można wypłacić, przepadają;
  13. Dzieci do 5 roku życia podróżują za darmo.
  14. Interaktywna mapa na stronie Rav Kav – na tej mapie zaznaczacie region, po jakim chcecie podróżować, albo czas, przez jaki bilet ma byc ważny, albo Waszą planowaną podróż z punktu a do b. Na podstawie zaznaczonych informacji wyszukiwarka wskazuje Wam taki kontrakt, który jest dla Was najkorzystniejszy i opiera się na Waszych preferencjach. Mapę znajdziecie tutaj.

Atrakcje Jerozolimy | Izrael od a do z

Transport zbiorowy w Izraelu | Izrael od a do z

Transport zbiorowy w Izraelu jest doskonale zorganizowany i nie aż tak niedrogi. Siatka połączeń autobusowych jest rozbudowana, a busy kursują z dużą częstotliwością. Autobusami przewoźnika Egged dojedziemy niemal wszędzie. Między największymi miastami wzdłuż wybrzeża można przemieszczać się też pociągami, a od 2019 roku kursuje tez pociąg z Tel Awiwu do Jerozolimy. Wiele osób chwali sobie dobrze działający w Izraelu autostop. Zazwyczaj na przystankach nie ma rozkładów. Jeżeli chcemy sprawdzić, czy w danym kierunku jeździ jakiś autobus i o której mniej więcej godzinie, rozkłady najlepiej sprawdzać wówczas na stronie przewoźnika Egged. Przewoźników lokalnych jest więcej, ale Egged to największa izraelska firma transportowa, dzięki której dojedziecie niemal wszędzie. Połączenia warto sprawdzać też w Google Aps, w Rome2Rio oraz Moovit. Pamiętajcie, że generalnie w trakcie szabatu komunikacja zamiera (z kilkoma wyjątkami – np. w Hajfie, darmowe autobusy w Tel Awiwie, szeruty z lotniska do Jerozolimy i Tel Awiwu).

Darmowa komunikacja w trakcie szabatu – od 2019 roku w Tel Awiwie kursują darmowe autobusy miejskie, średnio co 20-30 minut. Podyktowane jest to głosem mniej konserwatywnej części społeczeństwa, chociaż spotyka się też ze sporą krytyką osób ścieśle przestrzegających szabatowych zasad. Podobno w przyszłości więcej miast będzie próbowało wprowadzić autobusy w trakcie szabatu. Póki co w ten święty dzień można korzystać z komunikacji miejskiej także w Tyberiadzie.

Dachy w Jerozolimie | Izrael od a do z

Autobusy – wygodne, raczej punktualne, niektóre oferują wifi na pokładzie. Sporo tras jest bardzo oblegana, i tak na przykład na trasie Ejlat-Jerozolima/Tel Awiw warto zarezerwować online lub na dworcu miejsce z wyprzedzeniem, żeby zagwarantować sobie miejsca siedzące. W całym izraelu kursują autobusy kilku przewoźników, ale największą i najpopularniejszą firmę jest Egged. Na ich stronie możecie sprawdzić rozkłady jazdy. Generalnie bilety można kupować gotówką u kierowcy, ale tak jak zostało to wspomniane wcześniej, izrael odchodzi od jednorazowych biletów na rzecz karty Rav Kav, więc lepiej na początku wyjazdu zainwestować w taką kartę (5 NIC plus doładowana kwota na bilety) i posugiwać się nią przez resztę pobytu w Izraelu. W niektórych autobusach (np. Egged) dostępne jest darmowe wifi. Wiele przystanków to przystanki 'na żądanie”, więc starajcie się pamiętać o wciśnięciu przycisku stop odpowiednio wcześniej. W większości autobusów na elektronicznym wyświetlaczu pojawia się nazwa zbliżających się przystanków, co potwierdzane jest też informacją głosową, również po angielsku. Zbiorcza wyszukiwarka cen i rozkładów jazdy wszystkich przewoźników znajduje się na tej stronie. Do niektórych mniejszych miejscowości, np. wokół Jeziora Galilejskiego (Tabka, Kana) można dojechać z przesiadkami w Nazarecie, Tyberiadzie itd., co jest do sprawdzenia choćby w Google Maps.

Ulice w Jerozolimie | Izrael od a do z

Przykładowe autobusy przewoźnika Egged:

Tel Awiw – Jerozolima: linia 405, odjeżdża kilka w ciągu godziny, jedzie około godziny, bilet kosztuje 16 NIS;

Tel Awiw – Hajfa: linie 921, 910, kilka kursów w ciągu godziny, czas przejazdu ponad 3 h (nie opłaca się, lepszy pociąg), bilet 27 NIS;

Jerozolima – Nazaret: linia 955, niewiele połączeń w ciągu dnia, czas przejazdu 2-3 h, bilet za 37,5 NIS;

Tel Awiw – Nazaret: linia 826, średnio 1-2 odjazdy na godzinę, czas przejazdu 2,5 h, bilet za 34 NIS. Dojeżdża też do Kany;

Jerozolima – Morze Martwe (np. Ein Bokek): linie 444, 486, średnio 1-2 odjazdy na godzinę, czas przejazdy ok. 2 h, bilet za 37,5 NIS;

Jerozolima – Masada: linie 444, 486, średnio 1-2 odjazdy na godzinę, czas przejazdu 1,5 h, bilet za 37, 5 NIS;

Jerozolima – Ejlat: linia 444, zazwyczaj dwa przejazdy przed południem i dwa po południu, czas przejazdu 4-5 h, bilet za 70 NIS;

Jerozolima – Tyberiada: linia 951, odjazdy co godzinę, dwie. Czas przejazdu 2,5 h, bilet za 37,5 NIS.

Ejlat – Tel Awiw: linie 390, 394, odjazdy co 1-2 godziny, czas przejazdu 5 h z minutami, bilet za 70 NIS;

Tel Awiw – Masada, Morze Martwe: najlepiej przez Jerozolimę, ewentualnie linia 421, rzadko kursuje, czas przejazdu 3 h, bilet za 42,5 NIS;

Be’er Shewa – Mitspe Ramon: linia 382, odjazdy średnio co jedną, dwie godziny, czas przejazdu 1,5 h, bilety po 27,5 NIS;

Ejlat – Mitspe Ramon: linia 393, odjazdy co ok. 2 h, czas przejazdu 2,5 h, bilet za 39,5 NIS;

Jerozolima – Betlejem: autobus arabski, linia 231, odjazdy po kilka razy w ciągu godziny, czas przejazdu 30-40 min, bilet za 7 NIS;

Ejlat – okolice parku Timna: linie 394, 397, zatrzymują się obok skrętu do parku (faktycznie do bram trzeba przejść jeszcze z 2 km), czas przejazdu ok. 20-30 min, bilet za 14,5 NIS;

Plaże nad Morzem Martwym | Izrael od a do z

Pociągi – są szybkie, wygodne i nowoczesne, łączą ze sobą główne miasta Izraela, ale tylko na północy kraju – póki co żaden pociąg nie dojeżdża do Ejlatu. Tak więc możemy podróżować pociągiem z lotniska Ben Guriona do Tel Awiwu i Jerozolimy, z Tel Awiwu na północ krajun wzdłuż wybrzeża, do Hajfy i mniejszych miejscowości, a także na południe do miasta Be’e Sheva. Wszystkie linie możecie sprawdzić na tej mapie. Rozkłady jazdy i ceny można sprawdzić na tej stronie. Bilety kupuje się w kasach lub automatach. Na pociągi również obowiązuje karta Rav Kav. Pociągi to zdecydowanie najwygodniejsza (i wcale nie najdroższa) opcja podróżowania po Izraelu. Bilety kupuje się w biletomatach, w kasach lub przez stronę internetową kolei izraelskich poprzez załadowanie biletu na kartę Rav Kav, po uprzednim wpisaniu numeru karty podczas zakupu. Bilet powinien zostać załadowany na kartę w ciągu 30 minut.

Istnieje możliwość zakupu na konkretnej trasie biletów czasowych – 30 dniowych, tygodniowych oraz wieloprzejazdowych, a także biletów łączonych na przejazd pociągiem i komunikacją miejską w miastach wyjazdu i przyjazdu lub na cała strefę miedzy miastem wyjazdu a przyjazdu. Dodatkowo te dwa ostatnie rodzaje biletu wybiera się na okreśłony czas – na 1 dzień lub 30 dni. Np. 1- dniowy pociąg z Tel Awiwu do Jerozolimy z wliczoną komunikacją miejską w obu miastach kosztuje 30 NIS.  Opcje te można sprawdzić w bardzo intuicyjnej wyszukiwarce pociągów na stronie kolei. Pociągi kursują bardzo często, z Tel Awiwu w kierunku Hajfy i Acco co kilkanaście minut.  Do pociągów można wchodzić z rowerem, jednak tylko w godzinach między 09:00 a 15:00 oraz między 19:00 a 06:00.

Atrakcje Jerozolima | Izrael od a do z

Przykładowe ceny biletów:

Tel Awiw – Hajfa – 27,5 NIS

Tel Awiw – Jerozolima – 22 NIS

Tel Awiw – Akko – 35,5 NIS

Tel Awiw- Be’er Sheva – 27 NIS

Lotnisko Ben Gurion – Tel Awiw – 13,5 NIS

Lotnisko Ben Gurion – Jerozolima – 17 NIS

Komnikacja miejska w Izraelu | Izrael od a do z

Tramwaje, metro, autobusy –  Najpopularniejszą formą transportu w miastach są autobusy miejskie, główni przewoźnicy do Egged, Dan. w Jerozolimie kursuje tylko jedna linia tramwajowa nr 1 – bilet do kupienia w automatach na przystankach, obowiązuje na jeden przejazd bez przesiadek. Zachodzi pewna sprzeczność wkwestii cen biletów komunikacji miejskiej – za przejazdy tramwajem/autobusem w Jerozolimie czy Tel Awiwie płaciliśmy 5,90 NIS, takie ceny podają też rozkłady jazdy np. na stronie Egged. Jednak wiele stron internetowych i oficjalnych przewodników drukowanych z Izraela wskazuje, że cena biletu jednorazowego, to 6,90 NIS. Postaramy się te informacje zweryfikować podczas najbliższego wyjazdu do Izraela w 2020 roku, a na ten moment dobrze jest być przygotowanym na tę droższą opcję.  W trakcie szabatu w Tel Awiwie kursują darmowe autobusy miejskie. Jedyne metro na ten moment znajduje się w Hajfie (bilety ważne też w autobusach), a kolejne jest w trakcie budowy w Tel Awiwie. Bilety najlepiej kupować za pomocą karty Rav Kav i raczej odpuścić kupowanie ich u kierowcy, co było do tej pory powszechną metodą. W obecnej sytuacji nigdy nie mamy pewności, czy kierowca będzie posiada na stanie jednorazowe bilety. Rozkłady jazdy można sprawdzić na stronach przewoźników np. tutaj i tutaj. Na niektórych przystankach znajdziecie elektroniczne tablice, na których wyświetlają się godziny odjazdu najbliższych autobusów i rozkłady drukowane, a na niektórych brakuje w ogóle jakichkolwiek rozkładów.

zachód słońca w Ejlacie | Izrael od a do z

Dan City Tour – autobus turystyczny w Tel Awiwie, docierający do kilkudziesięciu najważniejszych atrakcji w mieście. Czas przejazdu całą trasą wynosi 2 godziny, po drodze zatrzymuje się na 28 przystankach, na których można wsiadać/wysiadać. Bilety kupuje się gotówką u kierowcy za 45 NIS (bilet jednorazowy), lub 36 NIS dla osób do 18. roku życia lub 65 NIS za bilet całodniowy. Po wejściu do autobusu otrzymuje się słuchawki, przez które prezentowane jest historia i opisy mijanych atrakcji (niestety brak j. polskiego, mawmy do wybory angielski, hebrajski, arabski, hizpański, francuski, niemiecki, włoski o rosyjski).

Sheruty – minivany działające jako wspólne taksówki, kursujące wzdłuż głównych dróg w miastach i na terenie całego kraju, zabierajace na pokład 10-12 osób, zazwyczaj są to żółte pojazdy. Nie mają oficjalnego rozkładu jazdy, ruszają po zapłenieniu. Bilety kupuje się u kierowcy i są one trochę droższe, niż bilety kupowane na przjeazdy transportem publicznym. Jednak kursują one też w trakcie szabatu, więc czasem mogą być jedyną opcją dostania się z punktu a do punktu b (np. w trakcie szabatu na lotnisko Ben Guriona lub w Tel Awiwu do Jerozolimy za 20 NIS). Więcej na temat dzielonych taxi przeczytacie tutaj. Czas przejazdu mikrobusem często jest szybszy, niż autobusem. W Tel Awiwie minibusy zatrzymują się przy postoju taksówek pod głównym dworcem autobusowym.

Linie nocne – w dużych miastach kursują autobusy nocne, codziennie w trakcie wakacji szkolnych z wyjątkiem piątków, w trakcie roku szkolnego w czwartki.

Taksówki – bardzo drogie, o 25% droższe w soboty i święta. Oznaczone taksówki są wyposażone w taksometry, jednak kierowcy nie zawsze z nich korzystają – mają jednak obowiązek uruchomić urządzenie na prośbę pasażera. Nawet jeśli umawiacie się z kierowcą wcześniej na stałą cenę, lepiej poprosić o włączenie taksometru, aby unikąć oszustwa. W Tel Awiwie czy Jerozolimie opłata za kurs wynosi zazwyczaj co najmniej 30-40 NIS, a przejazd taksówką z Tel Awiwu na lotnisko, to koszt 100-150 NIS, w zależności od nida tygodnia. Najpopularniejsze aplikacje do zamawiania taksówek, to Gett oraz Raxi.

Betlejem | Izrael od a do z

Wypożyczenie auta w Izraelu | Izrael od a do z

Polskie prawo jazdy uprawnia do podróżowania autem po Izraelu. Przy wypożyczaniu auta najczęściej trzeba okazać prawo jazdy, paszport oraz kartę kredytową. Wypożyczalnie nie zezwalają na wjazd ich samochodami na terytorium Zachodniego Brzegu oraz Strefy Gazy. Technicznie jest to możliwe, jednak robicie to na własne ryzyko. Koszt wypożyczenia będzie się wahał w zależności od terminu wyjazdu i czasu rezerwacji.  Wypożyczenie auta na lotnisku na 7 dni to koszt minimum około 200 euro ( bez dziennego limitu kilometrów). Wypożyczenie auto w sprawdzonej wypożyczalni w Jerozolimie, bez limitu kilometrów  na 3 dni to koszt 100 euro, na jedną dobę – 50 euro. GPS – około 16 euro za jeden dzień. Warto zabrać zestaw GPS ze sobą. Wypożyczalnia, którą rekomendujemy – EuropCar. Drogi w Izraelu są w bardzo dobrym stanie. Generalnie użytkowanie dróg jest bezpłatne, z wyjątkiem autostrady biegnącej nr 6 biegnącej z Hajfy do Be’er Shevy, a także droga między Tel Awiwem a lotniskiem Ben Guriona.

Timna Park | Izrael od a do z

Atrakcje w Izraelu | Izrael od a do z

W przygotowaniu jest osobny artykuł o atrakcjach w Izraelu, ponieważ ich lista jest zbyt długa, by umieścić to w jednym poradniku. Tutaj tylko nadmienimy o kilku z nich. Izrael, choć niewielki, obfituje w niesamowitą ilość zabytków, atrakcji czy miejsc kultu religijnego wielu wyznań. Dobrze jest jednak pamiętać, że choć ogromna część turystyki ma charakter pielgrzymkowy, Izrael oferuje nam także inne, niezwiązane z religią atrakcje. Ziemia, na której rodziły się pierwsze cywilizacje, na której przebywali Fenicjanie, Rzymianie, Żydzi, które przemierzały wojska krzyżowców, gdzie  powstawały zakony rycerskie, gdzie żyli i żyją nadal Arabowie – musi być ziemią niezwykła i fascynującą. Do Izraela można wracać wielokrotnie i zawsze znajdzie się jakieś nowe, ciekawe miejsce do odwiedzenia. Ale jeśli jest to nasza pierwsza (może być również kolejna z rzędu) podróż do Izraela, jakie miejsca koniecznie trzeba zobaczyć?

Tel Awiw, Izrael

O takich miejscach jak Jerozolima, Morze Martwe, Betlejem i Tel-Awiw nie trzeba wspominać, gdyż są to z reguły stałe punkty wszystkich wycieczek do Izraela. Jeśli interesuje Was pasterka lub chcielibyście dowiedzieć się co warto zobaczyć w Betlejem, zajrzyjcie do tego wpisu. Oprócz tego warto odwiedzić Herodion, jedno z najciekawszych stanowisk w Izraelu – QumranMasadę, klasztor Mar Saba, nowoczesną HajfęGórę Kuszenia w Jerycho , stare miasto w Akko, ruiny starożytengo miasta w Cezarei Nadmorskiej, bazylikę w Nazaret, pięknie położone Jezioro Tyberiadzkie z okolicznymi świątyniami (Góra Błogosławieństw, Tabka, Kana). Ciekawym doświadczeniem może być wizyta w spornym mieście Hebron. W całym Izraelu znajduje się mnóstwo stanowisk archeologicznych, a część z nich związana jest z Biblią ( np. Kafarnaum).  I choć standardem są wizyty w Jerozolimie i nad Morzem Martwym, warto pamiętać o tych mniej znanych atrakcjach i poświęcić na eksplorowanie Izraela więcej czasu, niż zwyczajowy weekend czy pielgrzymka po miejscach świętych.

Wybrzeże Morza Martwego, Izrael

Rzadziej zwraca się uwagę na atrakcje przyrodnicze (może poza Morzem Martwym czy rafą koralową), bo jednak dominującymi wabikami na turystów w Izraelu są miejsca kultu świętego oraz piękne plaże z dobrą pogodą przez większość roku. A w tym kraju warto zwrócić też uwagę na walory przyrodnicze, chociażby niezwykłe dwie pustynie – Judzka z spektakularnym punktem widokowym na Wadi Qelt czy pustynia Negew z Timna Park.  Do tej listy można dodać wspaniale podświetlone i wyeksponowane dla zwiedzającyh Jaskinie Soreq, źródła i Wodospad Banias, kredowe jaskinie i groty Rosz Hanikra wypełnione lazurową wodą, oazę En Gedi nad Morzem Martwym, spektakularny krater Mitzpe Ramon, niedługi, acz interesujący Red Canyon obok Ejlatu czy rafę koralową i delfiny w Morzu Czerwonym. Musimy pamiętać, że Izrael to nie tylko świątynie, ale i piękne Parki Narodowe – wręcz nieziemski Eit Advat, Eilat Coral Beach czy Tel Dan Nature Reserve i wspaniałe szlaki trekkingowe (Israel National Trial, Jesus Trail). Nad Morzem Martwym można wypoczywać niemal przez cały rok, a doskonałe warunki do plażowania przez większość roku panują także w okolicach Ejlatu. Piękne plaże znajdziecie też w Tel Awiwie.

Co zobaczyć w Betlejem | Izrael od a do z

Miejsca kultu religijnego w Ziemi Świętej | Izrael od a do z

Po całym kraju rozsiane są miejsca związane z kultem religijnym, takie jak miejscowość Ain Kerem, Abu Ghosh, Karmel, miejsce chrztu przy rzece Jordan, góra Tabor, Betania, Emaus. Podczas pierwszego, miesięcznego pobytu w Izraelu z rodziną, widziałam większość tych miejsc – również takich naprawdę nieznanych, których nie obejmują żadne wycieczki zorganizowane. Czasem sobie żartuję, że ktoś może wymienić jakiekolwiek miejsce w Zimie Świętej wspomniane w Biblii i prawdopodobnie okaże się, że tam byłam. Dla osób wierzących wizyta w tych miejscach jest ogromnym przeżyciem. Na mnie, jako na osobie wierzącej, większość miejsc kultu religijnego zrobiła spore wrażenie (Bazylika Grobu Pańskiego, Góra Oliwna itd.), niektóre niespecjalnie mnie interesowały (np. wejście do grobu św. Łazarza w Betani, Sadzawki Salomona), inne zachwyciły pod względem architektury (sanktuaria położone wokół Jeziora Genezaret, sanktuarium Abu Ghosh), klimatu (Pole Pasterzy w Betlejem) czy ciekawego położenia – Shrine of Our Lady of the Garden w Artas, Pustelnia św. Jana, Monaster i winnica w Latrun, Sanktuarium Królowej Palestyny Deir Rafat, (w którym przebywają głónie francuskie siostry zakonne zajmujące się m.in. wyrobem rękodzieła i sprzedawaniem go w niewielkim sklepiku). Jeśli nie jesteście religijnymi osobami, to warto przed wyjazdem zrobić dobry rekonesans i listę miejsc, które Was interesują, bo w niektóre miejsca kultu religijnego zwyczajnie niewarto jechać, jeżeli nie mają dla Was żadnego znaczenia, a niektóre są na tyle ciekawe, że warto je zobaczyć bez względu na Wasze odczucia religijne.

Palestyna | Izrael od a do z

Wycieczki zorganizowane | Izrael od a do z

Jeśli chodzi o wyjazdy z biurem podróży, to wydaje nam się, że akurat te do Izraela są jednymi z niewielu, na które warto się zapisać pod względem cenowym. Chodzi o to, że zazwyczaj wycieczki z biurami są droższe, niż organizowane na własną rękę. Niestety w przypadku podróży do Izraela choćby same ceny noclegów na tyle zawyżają koszta wyjazdu, że jadąc na własną rękę i tak prawdopodobnie wydacie podobną sumę, co za wycieczkę zorganizowaną (oczywiście pomijam sytuację, gdy jedziecie sami, śpicie na couchsurfingu czy pod namiotem, stopujecie i nie jecie w restauracjach). Warto zrobić wstępny kosztorys samodzielnego wyjazdu do Izraela i porównać go z cenami wycieczek zorganizowanych. Może się okazać, że wyjazd z biurem będzie dla Was bardziej przystępny cenowo. Pomijamy już kwestie zalet i wad podróży z biurami, bo to inny zupełnie inny temat. Z Polski organizowane są też liczne pielgrzymki do Izraela przez poszczególne kościoły.

Zwiedzanie Hebronu | Izrael od a do z

Druga kwestią są wycieczki zorganizowane na miejscu. W Izraelu nie wszędzie da się dojechać transportem zbiorowym (np. klasztor Mar Saba),a nawet jeśli się da, to turystyka kwitnie i rozwija się, także pod tym względem. Mianowicie można w Izraelu rezerwować kilkugodzinne czy całodniowe wycieczki zorganizowane do miejsc, gdzie nie dojeżdżają autobusy. Takie rozwiązanie sprawdzi się idealnie u tych osób, które nie chcą lub nie mogą wynająć samochodu. Dorym przykładem jest chociażby zwiedzanie przepięknego Timna Park niedaleko Ejlatu, o którym przeczytacie w tym wpisie. Do bram parku nie dojeżdża żaden autobus, więc pozostaje nam tylko wypożyczenie auta, zwiedzanie pieszo lub rowerem (trudne zadanie, potrzebna dobra kondycja) albo udział w wycieczce zorganizowanej. Zdecydowaliśmy się na to ostatnie, co ogólnie sobie chwalimy (Abraham Tours, 30 dolarów od osoby, opis wycieczki znajdziecie w podlinkowanym wyżej wpisie). Takich wycieczek można znaleźć w całym Izraelu naprawdę sporo, ale najbardziej polecamy właśnie Abraham Tours, bo ich oferta jest częśto najkorzystniejsza cenowo. Bezpieczną wyszukiwarką wycieczek jest strona Viator, a także ta strona poświęcona izraelskiej turystyce. Wycieczki zarezerwujecie również na tych przykładowych stronach tu, tu, tu i tu.  Zwłaszcza popularne są wycieczki na pustynię lub na Masadę i nad Morze Martwe.

Izrael poza sezonem | Izrael od a do z

Karty zniżkowe do Parków Narodowych | Izrael od a do z

Izrael posiada kilka fascynujących Parków Narodowych, które warto odwiedzić. Jednak bilety wstępu do nich potrafią nadwyrężyć podróżniczy budżet. Istnieje jednak pewien sposób, by naszemu portfelowi trochę ulżyć. Są to karty ze zniżkami, które uprawniają do wizyty w określonej liczbie Parków Narodowych w określonym czasie, za odpowiednią kwotę – wszystko zależy od opcji na jaką się zdecydujemy. Bieg ważności karty rozpoczyna się od pierwszego użycia. Warianty kart są następujące:

  •  Niebieska karta – ważna przez 7 dni. Aktualizacja 2020: przez 14 dni. Upoważnia do wstępu po 3 parków. Cena – 78 szekli.
  •  Zielona Karta – ważna przez 14 dni. Upoważnia do wstępu do 6 parków. Cena –  150 szekli.
  •  Pomarańczowa karta – ważna przez 14 dni. Nielimitowana – można wchodzić do każdego parku. Cena – 150 szekli.
Akwedukt rzymki w Cezarei Nadmorskiej | Izrael od a do z

Aktualizacja 2020: Obecnie karta zniżkowa Israel Pass dedykowana parkom narodowym sprzedawana jest też w drugim wariancie, który oprócz wejściówek do parków narodowych, zawiera także transport zbiorowy i transfer na lotnisko Ramon oraz Ben Gurion. Jednak karta nie jest podobna do turystycznych kart miejskich, bo wliczając do niej transport zbiorowy, Izrael ma na myśli kartę Rav Kav. Opłata za taką kartę jest identyczna, jak w przypadku karty niebieskiej/zielonej/pomarańczowej i tak trzeba zapłacić 5 NIS za wyrobienie Rav Kav, a Wasza karta jest zarówno biletem do autobusów/pociągów/tramwajów, jak i do parków narodowych. Oprócz tego połączona karta Israel Pass & Ride daje możliwość korzystania z wielu 20% zniżek w różnych atrakcjach, o których przeczytacie na tej stronie. Generalnie zniżki te nie są jakieś rewelacyjnei wydaje mi się, że pomysłodawcy połączenia obu tych kart w jedną nie zachęcają skutecznie do wyrobienia Israel Pass & Ride. W sumie jedynym argumentem za wyrobieniem tylko jednej karty jest wygoda, bo posługujecie się tylko i wyłącznie jednym biletem. Kartę Israel Pass&Ride może wyrobić na lotnisku w Ejlacie, w Tel Awieie oraz w hostelu Abraham w Jerozolimie i Tel Awiwie. Tutaj możecie zakupić klasyczną kartę Israel Pass z samymi parkami narodowymi.

Jerusalem, Israel

Zakup samej karty Israel Pass (bez względu na to czy wybierzemy opcję z transportem czy bez) bardzo się opłaca – już samo wejście na Masadę i do parku w Cezarei będzie kosztować około stu  szekli. Za niższą cenę możemy otrzymać wstęp do trzech parków lub płacąc nieco ponad 100 NIS, do 3 kolejnych. Karta nie przewiduje zniżek. Lista Parków Narodowych, które obejmuje karta:

  • Masada National Park
  • Bet Guvrin National Park
  • Tel Megiddo (Armageddon) National Park
  • Tel Dan Nature Reserve
  • En Gedi Nature Reserve
  • En Avdat National Park
  • Avdat National Park
  • Hermon Stream (Banias) Nature Reserve
  • Zippori National Park
  • Eilat Coral Beach Nature Reserve
  • Makhtesh Ramon – Nature Reserve and Visitors
  •  Caesarea National Park
  • En Hemed National Park
Nazaret, Izrael

Bezpieczeństwo | Izrael od a do z

Obrazki Bliskiego Wschodu przedstawiane w mediach zazwyczach sa nacechowane pejoratywnie i mają wpływ na negatywny obraz Izraela w społeczeństwie. Należy pamiętać, że media jedno, a codzienność drugie. Ogólnie rzecz biorąc, Izrael jest krajem bezpiecznym dla turystów. Nie należy obawiać się wyjazdu. W Izraelu czuliśmy się bardzo bezpiecznie.  Na ulicach można spotkać liczne patrole wojskowe z bronią, co wbrew pozorom powoduje, że turysta czuje się bezpieczniej, a na w miastach panuje spokój. Poczucie bezpieczeństwa mimo wszystko dają również skrupulatne kontrole na lotnisku i świadomości, że Izrael posiada jedno z najlepiej wyszkolonych wojsk na świecie i doskonały system antyrakietowy. Na ataki rakietowe narażone są głównie północne i południowe rubieże kraju, a i tak dzięki tarczy żadna rakieta nie doleciała do celu. Jeśli dochodzi już do jakiś niepokojów i walk, to dzieją się one na terenach spornych i granicznych, nie w Jerozolimie czy Tel Awiwie.  Specyfika konfliktów w tamtym rejonie znacznie zmieniłą się w ostatnich latach, dzięki jednemu z najlepszych wojsk na świecie, za jakie uważa się wojsko Izraelskie. Wiele rakiet leci w kierunku Izraela, ale żadna nie spada, a mieszkańcy i turyści mogą czuć się bezpiecznie. Inną sprawą jest decyzja, czy mamy ochotę spędzać wakacje w kraju, nad którym latają jakiekolwiek rakiety.

Jerozolima, Izrael

Od wielu lat w tych miastach nie doszło do zamachów. W pierwszych latach XXI wieku na terenie Izraela dochodziło do wielu ataków samobójczych, jednak w ostatnich latach one ustały – podobno dzięki interwencji ONZ, Rosji i UE.  Zawsze należy bez protestów poddawać się rutynowym kontrolom przy wejściach do niektórych atrakcji. Zaleca się unikanie zgromadzeń publicznych i nie spacerowanie późną nocą. Czytaliśmy relacje osób odwiedzających Izrael, które chwaliły sobie nocne spacery. Naszym zdaniem nie jest to dobry pomysł w większości odwiedzanych przez nas miejsc – nie tylko w Izraelu. Lepiej dmuchać na zimne. Zwłaszcza, gdy podróżujemy w pojedynkę. Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzega przed możliwymi zagrożeniami terrorystycznymi, jednak w ostatnim czasie nie odnotowano takich wypadków. Należy pamiętać, że te ataki nie są nigdy skierowane w turystów, jednak turyści mogą zostać w nich poszkodowani przypadkiem. Wszystkie kontrole – również te na lotnisku, są właśnie po to, by w Izraelu było bezpiecznie. Prawdopodobieństwo występowania zamieszek i starć występuje raczej  jedynie na terenach przygranicznych. Cała sytuacja polityczna w Izraelu jest bardzo rozdmuchiwana przez polskie i inne zagraniczne media. Na miejscu panuje spokój i turysta może czuć się bezpiecznie, ale powinien pilnować się tak jak podczas każdej innej podróży.

Przebywaliśmy w Izraelu w trakcie rzekomych zamieszek wywołanych deklaracją prezydenta Trumpa o przeniesieniu stolicy z Tel-Awiwu do Jerozolimy. I sytuacja na miejscu nijak miała się do tej przedstawianej w mediach. Byliśmy o włos od zrezygnowania z wyjazdu, a w Izraelu panował absolutny spokój – mimo to, wiele osób zrezygnowało wówczas z przyjazdu do Izraela. Dlatego też Jerozolima świeciła pustkami i wszędzie wchodziliśmy bez kolejek. Jedyną widoczną reakcją było oplakatowanie dzielnicy Mea Shearim plakatami z napisem „Boże pobłogosław Trumpa”.. Przystanki autobusowe i tramwajowe są zabezpieczone specjalnymi słupkami, które uniemożliwiają uderzenie w nie autem. Przy wejściach do największych atrakcji (np. pod Ścianę Płaczu) prowadzone są dokładne kontrole. W bardziej obleganych miejscach zlokalizowane są specjalne kapsuły, do których w razie alarmu bobmbowego, można wsadzić ładunek.

Uliczki w Jerozolimie, Izrael

Miastem, w którym co jakiś czas zdarzają się dość niebezpieczne incydenty, jest Hebron. Chociaż turyści regularnie odwiedzają to miejsce, należy zawsze pamiętać o zachowaniu ostrożności, gdyż  sytuacja polityczna wciąż pozostaje tam napięta. Od napiętej sytuacji politycznej należy odróżniać bezpieczeństwo na miejscu, typu drobne kradzieże. Dobrze jest pilnować swoich torebek i bagaży, zwłaszcza na zatłoczonych dworcach, bazarach i w środkach komunikacji miejskiej – ponieważ w takich miejscach zdarzają się kradzieże. Pieniądze warto mnie pochowane w kilku miejscach lub nie zabierać ze sobą wielkich sum. Wielką ostrożność trzeba zachować kąpiąc się w Morzu Martwym, a także zwiedzając pustynie i kaniony w trakcie/po ulewnych deszczach. W takich krajach, jak Izrael, często dochodzi do tzw. flash flood, kiedy woda nie zdąży wsiąknąć w ziemię i w ogromnych ilościach spływa korytami rzek okresowych, wąwozami itd. Nie lekceważcie tego, bo co roku w Izraelu z powodu szybkich powodzi ginie co najmniej kilka osób. Izrael uznawany jest też za bezpieczny dla kobiet podróżujących solo, o ile pamiętają one o zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa.

Sanktuarium w Tabdze, Izrael

Do Izraela codziennie latają setki turystów, jednak trzeba mieć świadomość, że w tym kraju zawsze istnieje jakieś potencjalne ryzyko, a sytuacja polityczna jest napięta. Dlatego lepiej zastanowić się, czy jego świadomość nie przeszkadza nam w zwiedzaniu  i czy nie lepiej odłożyć wycieczki na dalszy termin – dla własnego komfortu psychicznego. Nie ma sensu jechać gdzieś, gdzie nie będziecie czuć się bezpiecznie, bo zwiedzanie z duszą na ramieniu to żadna przyjemność. Niewarto stresować się wyjazdem, za to polecamy na bieżąco śledzić sytuację, by wylecieć w komfortowym dla Was momencie. A na miejscu zwyczajnie mieć oczy do okoła głowy, tak jak w trakcie innych podróży.  Od siebie możemy tylko dodać, że przebywając w Izraelu miesiąc, a następnie podczas kolejnej podróży na południe Izraela tylko w damskim gronie, nie było ani jednej sytuacji, w której czulibyśmy jakikolwiek dyskomfort lub niebezpieczeństwo. Nie jest to jednak żaden wyznacznik i gwarancja dla kolejnych turystów.

Herodion, Izrael

Strój w Izraelu | Izrael od a do z

Nie ma restrykcyjnych zasad pod względem ubioru, jednak naszym zdaniem warto stosować się do pewnych zwyczajów, w zależnosci od miejsca, w którym przebywamy  – nie jest konieczne noszenie nakrycia głowy (poza Wzgórzem Świątynnym w Jerozolimie), jednak zalecamy zakrywanie ramion, dekoltów i nie noszenie krótkich spódnic/spodenek (powyżej kolana), zarówno przez panie, jak i panów. Szczególną uwagę na strój należy zwracać w Jerozolimie, gdzie większość zabytków stanowią obiekty religijne – nieodpowiedni ubiór może powodować zgorszenie modlących się ludzi i zostać wyproszeni ze świątyni. Jeśli udacie się  na spacer w kusym stroju (np. Do Mea Shearim, dzielnicy ortodoksyjnych Żydów), możecie się narazić na nieprzyjemności, takie jak wyzwiska, plucie, rzucanie kamieniami – zwłaszcza w trakcie szabatu.  Sytuacja lepiej prezentuje się w Tel Awiwie, Hajfie czy nad Morzem Martwym i Śródziemnym – w tych miejscach zasady dotyczące ubioru nie są tak restrykcyjne i można ubierać się tak jak podczas wakacji w każdym innym miejscu.

Mar Saba, Izrael

Nad morzem można kąpać się w strojach kąielowych, w Tel Awiwie są nawet plaże dla nudystów. Przebywając też na pustyni w wysokich temperaturach, również nie musicie zakrywać się od stóp do głów. W Miastach lepiej nie eksponować ciała, zwłaszcza jeśli jesteście podróżującymi samotnie kobietami. Nie chodzi oczywiście o to, by zakrywać się od stóp do głów przez cały pobyt w Izraelu, lecz dobrze mieć świadomość gdzie się jest oraz wyczucie i pewien takt. Wakacyjne stroje nie będą stanowiły problemu nad Morzem Martwym czy w Tel-Awiwie, ale w Jerozolimie mogą już budzić zgorszenie. Dla własnego komfortu psychicznego w takich miejscach jak Jerozolima, lepiej więcej zasłonić, niż odsłonić i wcześniej zastanowić się, w jakim miejscu będziecie danego dnia przebywać.

Brzeg Jordanu, Izrael i Jordania

Kiedy najlepiej jechać ? | Izrael od a do z

Ogólnie Izrael można odwiedzić przez cały rok, jednak nie polecamy lipca i sierpnia. Wybierając termin podróży warto się zastanowić, czego oczekujecie. Jeśli jesteśmy nastawieni na zwiedzanie, dobrym momentem bedzie okres od listopada do marca, kiedy to nie ma w Izraelu tłumu turystów (z wyjątkiem Świąt Bożego Narodzenia), ceny sa niższe, a temperatury znośne. Jeżeli komuś zależy na plażowaniu, idealnie będą się do tego nadawały miesiące wczesną jesienią i wiosną (marzec – maj, wrzesień). W Morzu Martwym można się kąpać nawet w grudniu i styczniu. W styczniu 2018 roku kąpaliśmy się tam przy temperaturze sięgającej 25 stopni.  Okres od maja do września to czas bardzo wysokich temperatur, dochodzących do ponad 40 stopnii w cieniu, na pustyniach do 50, a Morze Martwe to wówczas istne piekiełko. Jeśli ktoś źle znosi upały, powinien unikać podróży w tych miesiącach. Zwiedzanie w takiej temperaturze będzie uciążliwe. A kiedy jest najładniej? Wczesną wiosną, kiedy wszystko kwitnie, a temperatury są znośne. Jesienią też może być ładnie, ale wtedy ziemia jest już mocno spalona w letnich upałach.

Góra Kuszenia w Jerycho, Izrael

Jerozolima jest położona na wzgórzach i pogoda w tym mieście zazwyczaj różni się znacznie od pogody w miejscach położonych nawet niedaleko niej. Temperatura w Jerozolimie zawsze jest o kilka stopni niższa niż poza nią, zdarzają się ulewne deszcze, a wieczory i noce są zazwyczaj chłodne. Jadąć do Jerozolimy (zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym), dobrze jest mieć przygotowaną kurtkę przeciwdeszczową. W grudniu i styczniu w Jerozolimie temperatura oscylowała między 12 a 20 stopni, zdarzały się ulewne deszcze, jak i dni, kiedy chodziliśmy w cienkich sweterkach. Z kolei region Morza Martwego charakteryzuje się tym, że jest tam zawsze o co najmniej 10 stopnii więcej niż w pozostałych częściach kraju. Dobra pogoda (odpowiednia także na palżowanie) panuje tam w zasadzie przez cały rok. W styczniu kąpaliśmy się w Morzu Martywm przy temperaturze 24 stopni. Okres zimowy nad Morzem Śródziemnym, to temperatury sięgające kilkunastu stopnii, czasem 20 – jednak kąpanie się w morzu nie będzie wtedy aż tak przyjemnie, kąpieli w tym czasie zażywa niewiele osób. Z kolei w Ejlacie w grudniu temperatury przekraczały 20 stopni, na pustyni dochodziły do 25. Dla nas woda była zbyt chłodna (może jak Bałtyk latem), jednak niektórzy śmiałkowie kąpali się. Z kolei na północy kraju, powyżej Jerozolimy i Tel Awiwu, zimą można spodziewac się śniegu, a latem bardziej znośnych temperatur i dużej wilgotności. Ze względu na klimat, bezwzględnie należy pamiętać o dobrym nawodnieniu w trakcie wyjazdu i zawsze mieć przy sobie butelkę wody.

Jerycho, Izrael

Którą plażę wybrać? | Izrael od a do z

Piękne, szerokie, piaszczyste i dobrze zagospodarowane plaże można znaleźć w Tel Awiwie i wzdłuż wybrzeża, w stronę Akko. Są bezpłatne i na tych w Tel Aiwiwe można wypożyczyć leżaki, parasole itp. Wskazówka dla pań podróżujących w pojedynkę – w Tel Awiwie znajduje się plaża przeznaczona dla ultraortodoksyjnych Żydów i korzystanie z niej jest podzielone, raz kobiety, raz mężczyźni. Plaża nazywa się Nordau Beach. Przepiękną, szeroką plażę widzieliśmy obok starożytnego akweduktu pod Cezareą Nadmorską.

Plaże w Tel Awiwie | | Izrael od a do z

Więcej pytań rodzi wypoczynek nad Morzem Martwym, gdzie wiele plaż jest płatnych lub prywatnych. Plaża Kalya jest najłatwiej dostępna, znajduje się najbliżej Jerozolimy, potrafi być tłoczno. Czynna jest od 08:00 do 19:00, wstęp kosztuje 47 NIS. W cenie biletu jest leżak, parasol, prysznic i błoto. Plaże Biankini i Siesta czynne są codziennie od 08:00 do 20:00, wstęp za 50 NIS. Przy plaży znajduje się kemping. Plaża Neve Midbar czynna jest codziennie od 07:00 do 19:00, w poniedziałki i czwartki w godzinach 07:00-09:300 tylko dla kobiet, wstęp 40 NIS. Plaża Ein Gedi pozostaje zamknięta od kilku lat (luty 2020; niby aktualne przewodniki drukowane często wprowadzają w błąd) i jeśli coś zmieni się w tej kwestii, od razu wstawimy tu aktualizację.  Ein Bokek jest plażą dość długą, piaszczystą, dobrze zagospodarowaną (prysznice, sklepy, leżaki), strzeżoną i bezpłatną. No i bardzo ładną.

Plaża w Ejlacie, Izrael

Bezwzględnie nie polecamy kąpieli w Morzu Martwym poza wyznaczonymi plażami, ponieważ jest to bardzo niebezpieczne. Przy zejściach do wody znajdują się niebezpieczne uskoki, przez które co roku ginie co najmniej kilka osób. Do morza należy wchodzić spokojnie, nie chlapać, nie rzucać się na wodę, nie nurkować, uważać na oczy. Trzeba mieć na uwadze, że nie jest to zwyczajne morze i obowiązują tu inne reguły zachowania – ze względów bezpieczeństwa. Jeśli macie rany na ciele lub dopiero co się goliliście, nie polecamy wejścia do wody. Będzie piekło. Po kąpieli koniecznie idźcie pod prysznic.

Cezarea Nadmorska, Izrael

W Ejlacie plaże są raczej wąskie, kamieniste, nie tak ładne, jak w Tel Awiwie, ale woda za to przepiękna i czysta. Dodatkowy plus stanowi ładna pooda przez niemal cały rok i możliwość podziwiania rafy koralowej. Ale zdarzają się też plaże piaszczyste, głównie na plaży północnej, jest to jednak zbiorcza nazwa dla poszczególnych, mniejszych plaż. Plaże są wąskie, w niektórych miejscach do wody schodzi się po schodkach. Zazwyczaj można przy nich wypożyczyć leżaki i parasole. Przy tych plażach nie występuje rafa koralowa. Nieco spokojniej jest na plażach zlokalizowanych między Ejlatem, a granicą z Egiptem (dojazd autobusem miejskim nr 16 lub 15 firmy Egged). Najbardziej polecaną plażą jest Princess Beach, przy której występują najładniejsze rafy. Całkiem przyjemna (kamienista) plaża to Dekel i Migdalor. Plaże w Ejlacie są bezpłatne.

Ein Bokek | Izrael od a do z

Rejsy po Jeziorze Galilejskim | Izrael od a do z

Wokół Jezioro Galilejskiego (także zwanego morzem lub Jeziorem Genezaret) działa sporo firm, które oferują rejsy wycieczkowe po jeziorze. Łodzie najczęściej wypływają z Tyberiady, zaczynają się o o 08:00 rano, trwają 45 – 60 minut i kończą się wraz z zachodem słońca. Niektóre firmy organizują rejsy nocne i na wschód słońca. Oferowane rejsy mogą mieć różny standard i cenę, zazwyczaj z wycieczką płynie przewodnik, który opowiada o jeziorze i okolicach. Po jeziorze pływają nowoczesne większe statki, łódki prywatne, przeznaczone dla mniejszych grup czy drewniane łodzie będące imitacją wczesnochrześcijańskich łodzi występujących w tym regionie. Mimo, że przekopaliśmy się przez różne strony i przewodniki, nie dotarliśmy do cen takich rejsów. Podamy tutaj linki do stron firm organizujących wycieczki po jeziorze, a ich łodzie znajdziecie w porcie w Tyberiadzie. Wycieczki zarezerwujecie tu, tu, tu i tu.

Brzeg Jeziora Galilejskiego | Izrael od a do z

Szabat i Ramadan | Izrael od a do z

Zalecamy przyjazd do Izraela w inny dzień, niż sobota i piątek wieczorem. Komunikacja miejska jest wtedy znacznie utrudniona, a sklepy i atrakcje żydowskie pozamykane. W Jerozolimie przestają kursować tramwaje. Wyjątek od tej zasady stanowi Haifa, gdzie mimo szabatu, wszystko funkcjonuje normalnie. Szabat nie jest też tak bardzo odczuwalny w Tel Awiwie, gdzie m.in. wprowadzono darmowe autobusy miejskie kursujące od piątkowego popoułudnia przez całą sobotę. Dlatego warto ten czas spędzić w jednym z tych miast. Odradzamy wycieczki do dzielnicy żydowskiej w Jerozolimie w trakcie szabatu. Z kolei w czasie ramadanu (w dzielnicy arabskiej starego miasta Jerozolimy, w Strefie Gazy, w miastach palestyńskich) należy unikać publicznego spożywania posiłków, napoi i palenia tytoniu. Większość arabskich sklepików i restauracji może być wtedy zamknięta.

Timna, Izrael

Zdrowie, szczepienia, ubezpieczenia | Izrael od a do z

Szczepienia ochronne nie są w Izraelu obowiązkowe. Woda z wodociągów jest zdatna do spożycia, jednak by unikać ewentualnych zatruć, zalecane jest korzystanie z wody butelkowanej. W Jerozolimie do mycia zębów przez cały miesiąc używaliśmy wody z kranu i nic nam się nie stało, jednak nie jest to wyznacznik i warto mieć na uwadze ewentualne perturbacje żołądkowe. Opieka medyczna jest na dobrym poziomie, ale też droga. Udając się na wizytę do lekarza, należy się liczyć z kwotą rzędu kilkuset dolarów (ok. 300).  Polskie polisy ubezpieczeniowe są uznawane na terenie Izraela. Koszty leczenia i opieka medyczna w Izraelu są bardzo drogie, dlatego zalecamy wykupienie przed wyjazdem stosownego ubezpieczenia. Osoby wjeżdżające na teren Izraela pojazdem mechanicznym, zobowiązane sa do posiadania tzw. Zielonej karty.

Cezarea Nadmorska, Izrael

Gniazdka, wtyczki

Wszędzie funkcjonują zwykłe gniazdka elektryczne, takie jak w Polsce. Nie jest konieczne zabieranie ze sobą przejściówek.

Czas

Różnica czasu w Izraelu wynosi + 1 godzinę, czyli w stosunku do czasu polskiego, w Izraelu zawsze jest jedna godzina do przodu.

Free walking tour

Będąc w Jerozolimie, warto skorzystać z darmowych wycieczek z przewodnikiem, na przykład po dachach miasta. Po szczegółowe informacje należy udać się do Biura Informacji Turystycznej, np. Na lotnisku lub biura w Jerozolimie naprzeciw cytadeli Dawida.

Ambasada 

Ambasada Rzeczpospolitej Polskiej w Izraelu znajduje się z Tel-Awiwie. Jeżeli chcecie śledzić bieżącą sytuację w Izraelu i wiedzieć o wszystkim z pierwszej ręki, warto zaglądać na stronę Ministerstwa Spraw Zagranicznych – Polak za granicą.

Adres – 16, Soutine St. Tel Aviv 64684

Hajfa, Izrael

Internet, karty SIM

Standardem jest, że każde miejsce noclegowe oferuje bezpłatny dostęp do wifi. Oprócz tego, w całym Izraelu łatwo jest połączyć z bezpłatnym internetem w sklepach, restauracjach, na dworcach, w pociągach czy w atrakcjach turystycznych. Otwarte wifi można znaleźć nawet na plażach w Tel-Awiwie, dlatego zawyżanie kosztów wycieczki i kupowanie karty SIM wydaje się być niecelowe.  Opcji na zakup karty SIM jest wiele, koszty są bardzo zróżnicowane.  Na przykład zakup karty z pakietem 6GB internetu i minutami na rozmowy można kupić za 60 szekli (około 61 zł). Zakupu dokonuje się w sklepie z telefonami lub w serwisie telefonicznym, gdzie dostaniemy karty różnych operatorów.

Czy warto jechać do Izraela?

Po stokroć warto. Takiej atmosfery, takiego niewymownego klimatu nie ma w żadnym innym miejscu na świecie. Korzystajcie z tanich biletów póki są i cieszcie się tym pięknym krajem!

Hebron, Izrael
Stary Port w Tel Awiwie, Izrael

Magda

Berat w Albanii. Zwiedzanie i informacje

Berat początkowo nas nie zachwycił. Jechaliśmy tam bardziej z braku laku, niż rzeczywistej chęci. I to był błąd! Czy zaskoczył nas Berat oraz jak zorganizować zwiedzanie tego oryginalnego miasta?

Berat

Czy Berat rzeczywiście jest pięknym miastem?

Dobrze zrobiliśmy, że mimo oporów pojechaliśmy do Beratu. Przed wyjazdem glądając to miasto na zdjęciach, w ogóle nie przypadło nam ono do gustu. Ale skoro już byliśmy w okolicy, to czemu nie? Teraz mogę napisać, że to była bardzo dobra decyzja. Jeśli pojedziecie do Albanii i będąc w okolicy (lub nawet nie), do Beratu nie zajedziecie, to możecie sobie potem tylko pluć w brodę. Berat okazał sie absolutnie fantastycznym miastem i jednym z większym zaskoczeń naszego wyjazdu.

Most w Beracie

Przede wszystkim, nie wiedzieć czemu, ale zdjęcia Beratu jakoś niespecjalnie umieją oddać jego klimat. Na miejscu, na żywo, to wszystko wygląda jakoś zupełnie inaczej.

Zwiedzanie Beratu

Jak wygląda Berat?

Starówka Beratu jest na tyle unikalna, że postanowiono wpisać ją na listę UNESCO. W architekturze widoczne są przeplatające się style i wpływy. Patrząc na miasto z mostu, z perspektywy rzeki, łatwo odnieść wrażenie, że domu składają się głównie z okien. Więc nic w tym dziwnego, że Berat bywa nazywany Miastem Tysiąca Okien.

Berat - Miasto Tysiąca Okien

Białe, kamienne domy wzdłuż ulic ozdobione są wiosennymi kwiatami w oknach i na balkonach. Berat zwiedzaliśmy w trakcie ponad 40-stopniowego upały, dlatego zacienione uliczki sprawiały nam wprost fizyczną przyjemność, a liczne schody – utratę tchu. Trochę ze zmęczenia, a trochę z wrażenia. Bo stare miasto Beratu wspina sie stromo po wzgórzu, które wieńczy stara twierdza. A z niej roztaczają się spektakularne panoramy, warte każdego wysiłku.

Uliczki w Beracie

Czym Berat nas zaskoczył?

Berat oglądany z nad rzeki, a dokładnie z mostu, wygląda fenomenalnie. Wówczas słusznym wydaje się nazywanie go miastem tysiąca okien. Zauroczyły nas niskie, podłużne zabudowania z rzędami okien, gdyż są po prostu dla nas czymś niespotykanym i oryginalnym. Jeśli do tego doliczy się kilka bardzo ciekawych zabytków, dużo dobrych restauracji, kawiarni i barów, piękne widoki, głębokie kolory rzeki i lasów, to nagle się okazuje, że Berat jest jednym z najciekawszych miejsc w Albanii. Do tego w mieście panuje świetny klimat. Wieczorami mieszkańcy miasta zaludniają deptak wzdłuż rzeki, a restauracje i bary dosłownie pękają w szwach.

Starówka w Beracie

Trochę ciekawostek

Berat założono w starożytności przez Ilirów, zostało zdobyte w II w.n.e. przez Rzymian. W kolejnych wiekach miasto przechodziło do rąk bizantyjskich i bułgarskich. Nazwane przez Bułgarów Beligradem (Pięknym Miastem), obecnie zostało Beratem. I pięknym miastem również. Ostatecznie miasto przejęło Imperium Osmańskie, a w XV wieku bohater narodowy Skanderbeg bezskutecznie próbował je odbić. Berat był jednym z najważniejszych miast w Imperium Osmańskim na terenie Albanii. Odegrało ważną rolę podczas odrodzenia państwa albańskiego.

Berat – atrakcje

W Beracie można znaleźć kilka miejsc wartych uwagi. Ogromne wrażenie robią ruiny twierdzy ulokowane na szczycie wzgórza górującego nad miastem. Stąd rozprościera się przepiękny widok na miasto, rzekę i okoliczne góry. Koniecznie trzeba trochę pospacerować między najstarszymi zabudowaniami w mieście, po uliczkach ciągnących się od podnórza góry ku jej szczytowi, między białymi tureckimi domami. Nad rzeką można podziwiać stary turecki most. Warto też zajść do jednych z najciekawszych w kraju muzeów – do Muzeum Etnograficznego i równie ciekawego Muzeum Onufrego, prezentującego największy zbiór ikon w Albanii. Oprócz tego w Beracie znajduje się wiele ciekawych świątyń – Meczet Ołowiany, Meczet Kawalerów, Czerwony i Biały Meczet czy Cerkiew św. Teodora. A jak zwiedzicie całe miasto, to i okolica Beratu warto odwiedzić Winiarnie Cobo i Kanion Osumi, a także wodospad Bogova i Wodospady Sotira.

Kanion Osumi koło Beratu

Jak dojechać do Beratu ?

Do Beratu można dostać się autobusem z Sarandy, Tirany, Durres czy Gjirokastry. Miasto posiada całkiem dobre i częste połączenia z większością dużych miast w Albanii. Rozkłady jazdy można sprawdzić tutaj. Dworzec autobusowy w Beracie jest oddalony od centrum, ale można do niego dojechać autobusem miejskim z Rruga Antipatrea, a dokładnie spod sklepu Conad. Bilet kupuje się u kierowcy za 30 lek. Autobusy z Tirany do Beratu kursują dość często, średnio co pół godziny. Trzeba jednak mieć na uwadze, że ostatni autobus powrotny odjeżdża dość wcześnie. Bilet kosztuje 400 lek.

Gdzie spać w Beracie?

Berat jeszcze bardziej klimatyczny i tajemniczy robi się wieczorem, kiedy tureckie zabudowania są pięknie oświetlone, a nadrzeczne knajpy i bary ożywają po upalnym dniu. Dlatego warto zostać w nim na co najmniej jedną noc. Baza noclegowa w Beracie jest rozbudowana. Ceny za noc dla dwóch osób w pokoju prywatnym zaczynają się od 50 zł. Najlepiej rezerwować na stronie Booking.com. W Beracie warto spać w jednym z tradycyjnych domów na starówce.

Szczególnie polecam Hotel Ansel – doskonała lokalizacja, piękne i bardzo komfortowe pokoje, miła obsługa i smaczne śniadanie wliczone w niewygórowaną cenę. Tutaj znajdziecie link do hotelu.

Gdzie zjeść w Beracie?

W Beracie jedliśmy najlepszą kolację w Albanii. To było jedno z tych doświadczeń kulinarnych, których się nie zapomina do końca życia. Trafiliśmy do niewielkiej, uroczej restauracji (chociaż ciężko mi to miejsce nazwać restaurację) o nazwie Lily Homemade Food. Żona gotuje dla gości usadzonych przy ledwie pięciu stolikach, a jej mąż ich obsługuje. I to jak! Dawno nie spotkałam kogoś tak żywego i życzliwego. Do wyboru jest ledwie kilka lokalnych dań na krzyż, ale te, których próbowaliśmy, będą mi się śniły po nocach. Coś pysznego! Niewysokie ceny i super klimat również zasługują na plus.

Lily Homemade Food, Berat

Podsumowanie

I jak, przekonaliśmy Was do Beratu? Jeśli planujecie wyjazd do Albanii, to nawet się nie zastanawiajcie i odwiedźcie to miasto. Dla tej niezwykłej architektury, pięknych widoków, klimatu, ciekawych zabytków i pysznego jedzenia.

Pozostałe artykuły z Albanii:

Magda

Dojazd do Lwowa – jak zrobić to najlepiej?

Dojazd do Lwowa jest niezmiernie prosty. Do wyboru mamy samoloty, autobusy, pociągi. W najlepszej sytuacji są mieszkańcy wschodniej Polski, a zwłaszcza Lublina i Przemyśla. Stamtąd już tylko rzut beretem do Lwowa. Wycieczka do tego miasta będzie dobrą opcją dla osób, które planują zorganizować budżetowy wyjazd gdzieś blisko Polski. Z resztą, wyjazd do Lwowa zawsze będzie dobrą opcją dla wszystkich, gdyż miasto to jest niepowtarzalne. Więc jakie są sposoby na dojazd do Lwowa?

Dojazd do Lwowa

1. Tanio – piesze przejście granicy | Dojazd do Lwowa

Etap I – Dojazd do Przemyśla

Jeśli chcecie zorganizować dojazd do Lwowa tanio i dość przygodowo, najlepszą opcją będzie dojechać do Przemyśla, przekroczyć granicę pieszo i podjechać marszrutką z granicy do Lwowa. Bilet studencki w jedną stronę kupiony z wyprzedzeniem na trasie Wrocław – Przemyśl i Warszawa – Przemyśl kosztuje około 25 zł, z Krakowa do Przemyśla około 18 zł. Bilet normalny odpowiednio – około 50 zł z Wrocławia i Warszawy i 36 zł z Krakowa.   Do Przemyśla można oczywiście dojechać również autem lub autobusem. Jednak przejazd pociągiem chyba w każdym wypadku wydaje się być bardziej komfortowy.  Przemyśl, jako  jedno z większych miast na wschodzie Polski, jest dogodnie skomunikowane z innymi miastami, dlatego osoby pochodzące z innych części Polski nie powinny mieć problemu, by dostać się do tego miasta.

Etap II – Przejazd z Przemyśla na granicę w Medyce

Gdy już wysiądziemy na stacji Przemyśl Główny, należy zejść z peronu do tunelu podziemnego i skręcić nie w lewo, w stroną budynku dworca, do którego kieruje się większość wysiadających, a na prawo. Gdy wyjdziemy z tunelu, należy od razu skręcić na lewo, gdzie zlokalizowany jest dworzec autobusowy. Nie trudzcie się i nie szukajcie oznaczeń, rozkładów czy kas biletowych – takowych tu nie uświadczycie. Za budą z kantorem i hot-dogami dojrzycie niebieski znak wskazujący przystanek autobusowy. I albo będzie już tam czekał niewielki bus, który zawiezie was na granicę, albo taki zjawi się po kilku minutach. Bus odjeżdża do przejścia granicznego w Medyce po zapełnieniu się, a bilet na przejazd kosztuje 2 zł. Do granicy będziecie jechać około 15-20 minut.

Dojazd do Lwowa

Etap III – piesze przejście granicy

Gdy wysiądziecie przy granicy, po drugiej stronie ulicy ujrzycie wykładaną kostką ścieżkę, która po kilkuset metrach doprowadzi Was do przejścia granicznego dla niezmotoryzowanych. Po wejściu do budynku granicznego ujrzycie dwie kolejki. Polecamy od razu ustawić się pod oznaczeniem przejścia granicznego dla obywatelu Unii Europejskiej. Przejście na Ukrainę powinno pójść raczej sprawnie. Wiele też zależy od dnia tygodnia i pory dnia. Na początku weekendu może na granicy być więcej turystów, z kolei rano i po południu  w tygodniu, więcej Ukraińców. Ale i tak będzie to najszybszy sposób na przekroczenie granicy. Jadąc do Lwowa autem zazwyczaj musicie się nastawić na kilkugodzinne stanie w kolejkach. Po przejściu kontroli po polskiej stronie, kierujcie się wyznaczoną ścieżką około kilkaset metrów, by dojść do ukraińskiego punktu kontrolnego. Tam wbiją nam stempel do paszportu i już po wszystkim, jesteśmy na Ukrainie.

Etap IV- przejazd marszrutką z granicy do Lwowa

Następnie kilkadziesiąt metrów przejdźcie wyznaczoną ścieżką i wtedy wyjdziecie na dość ruchliwą drogę. Skręćcie na niej w lewo i dojdźcie do najbliższego skrzyżowania. Wówczas znowu skręcicie w lewo, gdzie po 100 metrach czekać będą już na Was marszrutki. Bilet kupujecie w kasie. Za bilet do Lwowa zapłaciliśmy 41 hrywien, co na ten moment daje około 5 zł (lipiec 2017). Obok kas znajdują się toalety i słabo zaopatrzone sklepiki, w których znajdziecie głównie alkohol. Podczas oczekiwania na marszrutkę pewnie podejdzie do Was wielu naganiaczy, proponujących Was podwózkę do Lwowa. Nam proponowali przejazd za 10 zł od osoby.  Rozklekotane mini busy zabiorą tyle osób, ile się da. Jeśli jedziecie dużą grupą, nie przejmujcie się. Prawdopodobnie pojedziecie wszyscy za jednym razem. I nikt nie będzie na was krzywo patrzył. Co więcej, starsze babcie będą jeszcze trzymały Wasze plecaki na kolanach i dociekliwie wypytywały skąd jesteście i gdzie zmierzacie. Nasza grupa liczyła 21 osób, a przed nami i tak weszło do marszrutki około 10. Do tej pory do końca nie wiemy, jak się tam wszyscy pomieściliśmy. We Lwowie będziecie po około 1,5 h szybkiej jazdy. Wysiądziecie na Zachodnim Dworcu Autobusowym. Ostatnia marszrutka odjeżdża po godzinie 21, dlatego lepiej zaplanować przejście granicy we wcześniejszych godzinach.

Dojazd do Lwowa

Rozkład jazdy z granicy do Lwowa

05:30, 5:45, 7:35, 7:45, 8:05, 8:35, 9:00, 9:15, 9:35, 10:05, 10:20, 10:45, 11:15, 11:50, 12:15, 12:45, 13:05, 13:30, 14:05, 14:45, 14:55, 15:15, 15:35, 16:10, 16:55, 17:20, 17:55, 18:35, 18:55, 19:20, 20:10, 21:00, 21:20.

Powrót

Marszrutki do granicy odjeżdżają z tego samego miejsca. Stoi ich zawsze kilka, najlepiej podchodzić do kierowców i pytać czy jadą do Medyki – Szeginie , czyli wioski granicznej po stronie ukraińskiej. Należy pamiętać, że marszrutki jeżdżą od 7 rano do około 20-21 (według różnych źródeł, ciężko ustalić aktualny rozkład), dlatego lepiej tak rozplanować sobie dzień, aby granicy nie przekraczać ani bladym świtem, ani ciemną nocą. Powrót wygląda identycznie jak droga do Lwowa. Po przejściu granicy może natkniecie się na klimatyzowany autobus miejski, który za 2 zł zawiezie was do Przemyśla, również pod dworzec.

Dojazd do Lwowa

2. Samolotem | Dojazd do Lwowa

Ostatnie trzy lata wręcz obfitują w rozkwit komunikacji lotniczej na trasach między Polską a Ukrainą. Kilka linii lotniczych uruchomiło połączenia między największymi polskimi miastami a Lwowem i Kijowem, w ostatnich miesiącach również Charkowem. Naszym zdaniem jest to najlepszy spobób na dotarcie do Lwowa, ponieważ ceny lotów są bardzo zachęcające. Bardzo często pojawiają się okazje i można zakupić bilet po 80 czy 50 zł w jedną stronę. Czasem nawet i po 39 zł. Standardowa cena za bilet lotniczy w jedną stronę oscyluje wokół 100-150 zł. Znając te ceny, więcej byśmy za lot nie zapłacili, ponieważ wtedy bardziej opłaca się jechać pociągiem. Studentom co prawda najbardziej opłaca się zazwyczaj piesze przejście granicy, a osobom, którym nie pszyługują zniżki – loty. Jednak warto uważnie śledzić ceny na stronach przewoźników, ponieważ często loty mogą się okazać najtańszym sposobem na transport do Lwowa.

Do Lwowa dolecimy niemal z każdego dużego miasta w Polsce liniami Ryanair, Wizzair, LOT, UIA. Najtańsze bilety najczęściej oferuje Wizzair, jednak i LOT potrafi zaskoczyć rewelacyjnymi promocjami.

A o tym jak szukać tanich lotów poczytacie tutaj:

Link – https://www.wypiszwymalujpodroz.pl/felietony/tanie-bilety-lotnicze/

3. Autobusem | Dojazd do Lwowa

Od kiedy Flixbus przejął Polskiego Busa, z przykrością obserwujemy niekorzystne zmiany dla nas, pasażerów. Polski Bus oferował przejazd autokarem do Lwowa z wielu polskich miast. Teraz jest to możliwe tylko z Krakowa. Ceny zaczynają się zazwyczaj od 100 zł w jedną stronę, więc jest to najmniej opłacalna forma dojazdu do Lwowa. Zdecydowanie bardziej opłaca się lot – nie tylko pod względem cenowym, ale i czasowym.

Z wyjątkiem Flixbusa codziennie z Polski wyjeżdża w kierunku Lwowa mnóstwo autobusów – Sindbad, Shevabus, P-trans, Agat, Contrabus, Eurolines, Wezun, Universe, Ideal Travel… opcji jest po prostu od zatrzęsienia. Bilety kosztują zazwyczaj od 50 do 100 zł. Jednak długi czas przejazdu wydaje się być nieopłacalny porównując go z cenami lotów i czasem lotu. Zwłaszcza, gdy ktoś pochodzi z północno – zachodnich rubieży Polski, a do Lwowa chciałby się wybrać tylko na weekend. Ceny biletów i rozkłady jazdy najlepiej sprawdzać w wyszukiwarce autobusów.

Aktualizacja: w sierpniu 2019 roku podano informację, że Flixbus wprowadza do swojej siatki połączenia między Kijowem a Warszawą (przez Lwów i Lublin) i Wrocławiem (przez Lwów, Kraków i Katowice). Biletów można szukać na oficjalnej stronie przewoźnika.

Link – https://www.busradar.pl/

4. Pociągiem | Dojazd do Lwowa

Z Trójmiasta, Warszawy i wszystkich największych miast na południu Polski można zorganizować dojazd do Lwowa pociągiem.  Są to pociągi nocne. Najczęściej składy łączą się w Krakowie i dalej razem jadą do Przemyśla, a przejście graniczne przekracza się też w Medyce.  Ceny biletów i fakt, że nie można ich kupić przez internet powodują, że ta forma transportu nie jest zachęcająca. Ale gdy do Lwowa bardzo jechać chcecie lub musicie, a bilety lotnicze są drogie, z pewnością przejazd pociągiem będzie bardziej komfortowy, niż autobusem.  Jeśli  zdecydujecie się na taki sposób transportu, biletów możecie szukać w międzynarodowych kasach PKP na dworcach kolejowych. Najtaniej kupią bilety osoby jadące z Przemyśla – za 16 euro, a najdrożej z Trójmiasta – za ok. 64 euro. Z Wrocławia, Warszawy czy Katowic będą to sumy rzędu 50 euro. I ten pociąg nocny wcale nie jest taki nocny, bo na przykład przejazd z Wrocławia trwa ponad 15 godzin. Wyjeżdżając z Wrocławia około godziny 22:00, we Lwowie wysiądziecie dopiero o godzinie 13. Z Przemyśla kursuje także pociąg dzienny, a bilet na przejazd nim kosztuje 6,10 euro. Dlatego bardzo dobrym pomysłem jest przejazd do Przemyśla, a następnie przesiadka do dziennego pociągu.

Wszystkie niezbędne informacje znajdziecie w poniższym linku:

Link – https://www.intercity.pl/pl/site/dla-pasazera/oferty/zagraniczne/ukraina/lwow.html

5. Samochodem | Dojazd do Lwowa

Czy opłaca się jechać samochodem? Niekoniecznie. W takim wypadku musicie się przygotować na kilku lub nawet kilkunastogodzinnie stanie w kolejkach na granicy.  W tym wypadku, po raz kolejny mieszkańcy południowej i wschodniej Polski są w lepszej sytuacji. Dojadą A4 na wschód kraju, a tam w Korczowej lub Medyce mogą przekroczyć granicę. Z kolei z Polski centralnej najlepiej kierować się na Lublin, a następnie na Rawę Ruską. Przejazd autem z granicy do Lwowa zajmuje około 1,5 do 2 godzin.

Jaki więc środek transportu wydaje się najlepszy ? Jeśli mamy czas, a wolimy zaoszczędzić – zdecydowanie dojazd z Przemyśla na granicę i piesze jej przejście. Ta opcja wydaje sie być najlepsza dla osób posiadających zniżki na przejazdy PKP, np. dla studentów.  Bardzo dobrym pomysłem jest przejazd z Przemyśla dziennym pociągiem. Warto jednak obserwować tanie loty, bo za niewiele większą lub równą cenę możemy dolecieć wygodnie i szybko, zyskując dodatkowy czas na zwiedzanie. Jednakże loty tracą w porównaniu do pociągów jeśli weźmiemy pod uwagę, że siatka połączeń oferowana przez tanich przewoźników nie jest regularna – loty najczęściej odbywają się tylko kilka razy w tygodniu, nie w same weekendy. 

Magda

Dojazd do Lwowa

Dojazd do Lwowa

Dojazd do Lwowa

Dojazd do Lwowa

Pieniądze na podróże – skąd je brać?

Pieniądze na podróże – skąd je brać? Niby w Polsce o pieniądzach mówić się nie lubi, ale gdy przychodzi co do czego, to każdy chciałby wiedzieć „Jak oni to robią, że tyle podróżują i skąd biorą na to pieniądze?” i co ważniejsze „Co muszę zrobić, żeby mieć tak samo lub lepiej?”. Odpowiedzi na te pytania były już w Internecie omówione wielokrotnie. Jednak musimy wtrącić swoje przysłowiowe trzy grosze do tej popularnej ostatnio dyskusji, gdyż na tą sprawę patrzymy z trochę innej strony. W pewien sposób czujemy się zobowiązani wobec Was do podzielenia się sposobami, które umożliwiają nam częste podróże. Skoro zachęcamy i namawiamy do wyjazdów, to musimy też odpowiedzieć na pytanie – jak?

Como

Od razu zaznaczamy, że to nie jest artykuł dla osób, które nie muszą się przejmować wyjazdowym budżetem, które podróżują często i bez ograniczeń, mogą sobie pozwolić na kupowanie biletów w ostatnim momencie, spanie w porządnych hotelach, jedzenie w restauracjach, korzystanie z najdroższych atrakcji. Ten wpis jest dla osób, które pragną podróżować, ale za bardzo nie wiedzą jak się za to zabrać, bo ciągle brakuje pieniędzy, czasu, odwagi. Oczywiście nie chodzi tu o to, że osoba, która jest zamożna i może sobie pozwolić na luksusowe wakacje, nie odnajdzie w tym artykule inspiracji. Znajdzie, jednak niektóre nasze sposoby mogą się okazać dla niej po prostu nieprzydatne, bo zwyczajnie nie musi się już takimi sprawami przejmować.

Skąd pieniądze?

Zacznijmy od tego, że nikomu nie zaglądamy do portfela – kto, jak, gdzie i za ile podróżuje, to nasza prywatna sprawa. Można dobrze zarabiać, oszczędzać, polować na promocje, wygrać na loterii, wyprzedawać majątek, być zamożnym, dostać bilety w prezencie urodzinowym, albo po prostu – zastrzyk gotówki od rodziny, stypendium czy premię w pracy. Jest to dość oczywiste – jeśli chcesz jeździć, coś tam zawsze musisz mieć. Nawet jak pojedziesz stopem, nawet jak będziesz spać u znajomych – człowiek musi chociażby jeść i pić, a skoro już gdzieś jedzie, to z pewnością nie chce sobie żałować i np. nie wejść do jakiejś płatnej atrakcji.

Bawaria

Pracujecie, ale to nie starcza?

Na pytanie „skąd masz pieniądze na podróże?” odpowiedź jest bardzo zaskakująca. Na pewno się jej nie spodziewacie. Także przygotujcie się na niemałe zaskoczenie. Siedzicie? Otóż, aby móc podróżować najpierw trzeba… zarobić. Szokujące prawda? Bo przecież skoro wyjeżdżamy z domu tyle razy w ciągu roku, to albo te pieniądze niezasłużenie dostaliśmy, albo je komuś ukradliśmy. Albo mamy ukrytą fortunę, o której nikt nic nie wie. A tak serio, to żeby jeździć, trzeba mieć jakiś stały, systematyczny dochód, który nam to umożliwi. Jak sobie na podróż sami nie zapracujemy, to nigdzie nie pojedziemy. Oczywiście, można mieć inne źródła dochodu – wszystkie inne przypływy gotówki – prezenty, premie świąteczne, kasa uzyskana ze sprzedaży, oszczędności, odziedziczony spadek, finansowanie przez rodzinę. Są to niestety sumy dodatkowe i nieoczywiste, które nie zdarzają się na co dzień, chociaż są cudownym zastrzykiem dla naszego podróżniczego budżetu. Jednak dla większości z nas to zawsze praca będzie podstawowym źródłem utrzymania – także w podróży. Ale zaraz powiecie, że zarabiacie za mało, by móc podróżować. Więc co jeszcze?

Oszczędzacie, ale wciąż macie za mało?

Sprawa tak oczywista, że aż ciężko tu coś odkrywczego napisać. Odkładając pieniądze do skarbonki jesteśmy w stanie zrealizować nasze podróżnicze marzenia. Im więcej uzbieramy, tym dłuższe i dalsze mogą być nasze wyjazdy. Kolejne powiedzenie – grosz do grosza i będzie… podróż! I w tym wypadku pewnie macie zastrzeżenia – powiecie, że przecież oszczędzacie i nic z tego nie wychodzi. Jesteście w stanie odłożyć w ciągu roku np. 1000 zł. A za tyle nie polecicie np. do Ameryki Południowej. Pracujecie, oszczędzacie, chcecie podróżować. Ale to ciągle za mało. Marzycie o dalekiej podróży do Ameryki, z której nic nie wychodzi, bo ciągle brakuje Wam pieniędzy na bezpośredni lot czy domek przy plaży. Wiecie co trzeba w takim momencie zrobić? Zejść na ziemię.

Najwyższa pora zmienić oczekiwania

Nie stać Was, żeby teraz jechać do Argentyny? Zaplanujcie tańszą i bliższą podróż. Sprawdźcie, które kraje są najtańsze do podróżowania. Tanio jest w Tajlandii, za niewielkie pieniądze można dolecieć do Wietnamu, Kazachstanu, czasem Indii. Nie wspominając już o Maroku, Izraelu, Gruzji i krajach europejskich. Czy podróż w te miejsca byłaby taka zła? Bo nie jest Waszą wyśnioną Ameryką? Kto powiedział, że musicie zaczynać z grubej rury? My zanim polecieliśmy na inny kontynent również przebieraliśmy dość długo nogami i minęło sporo czasu, zanim nam to się udało.

To nie jest tak, że rezygnujemy z marzeń, ale warto liczyć siły na zamiary. Czy nie lepiej odłożyć podróż na Islandię na późniejszy termin, żeby móc oszczędzić więcej, a nie pchać się tam teraz, kiedy z funduszami kiepsko, męczyć się cały wyjazd, jeść tylko konserwy i zamartwiać, że nie starczy nam pieniedzy do końca pobytu? Wolimy pojechać do Albanii lub gdzieś gdzie jest tanio i stać nas na fajne wakacje. Islandię zostawiamy na taki moment, kiedy będziemy bogaci 😀 Jak już jechać, to z przytupem. Na wszystko przyjdzie czas – na podróż na Islandię również. Teraz cieszmy się tymi możliwościami, które są w zasięgu ręki.

Priorytety

To najistotniejszy element tej układanki. Umiejętne wyznaczanie sobie priorytetów jest kluczem do sukcesu. Ten element umożliwia nam właśnie tak liczne podróże. Załóżmy, że z wypłaty pozostaną Wam wolne środki w sumie 500 zł. Rozdysponujecie je na różne rzeczy – na wyjście do restauracji, na weekednową balangę (na których nawiasem mówiąc, często wydaje się więcej, niż kosztuje weekendowy wypad za granicę), wizytę u fryzjera, zakupy i inne tego typu zachcianki. Nie ma szans, żeby zostało coś na wyjazd. My zmieniamy kolejność, przestawiamy myślenie. Na pierwszym miejscu stawiamy podróż. Kupujemy bilety, rezerwujemy noclegi, odkładamy gotówkę na wyjazd. Dopiero kiedy coś z tej sumy zostanie (a najczęściej nie zostaje :D), myślimy o nowych butach lub pójściu na koncert.

Zadaj sobie pytanie:  Czy koniecznie muszę iść ze znajomymi na piwo do drogiego baru? Może zaproponuję im wyjście na Wyspę Słodową albo zaproszę do siebie? Czy naprawdę potrzebuję nowych butów? Torebki? Sukienki? Czy na pewno muszę zjeść dzisiaj w tej restauracji, może pójdę do tańszej za rogiem? Czy koniecznie muszę iść na film do kina, skoro grają same gnioty, może obejrzę coś w sobotę podczas kina plenerowego na dachu centrum handlowego? Czy naprawdę potrzebuję samochodu w mieście, gdzie funkcjonuje komunikacja miejska i posiadam własny rower? Czy nie przeżyję bez czekolady tego dnia?

Przewartościowanie

Przewartościowujemy swoje życie i tym o to sposobem okazuje się, że wiele rzeczy/czynności wcale nie jest nam niezbędnych do godziwej egzystencji. Taki minimalizm życiowy jest ogromną zaletą.  Ważniejsze jest to, żeby wyjechać, zobaczyć, poczuć, poznać, porozmawiać. Inwestujemy w wspomnienia, nie rzeczy. Wybieramy doświadczanie, nie kolekcjonowanie przedmiotów. Fryzura zaraz się rozwali, lakier do paznokci wyblaknie, film na dobrą sprawę można obejrzeć w domu. I tu nie chodzi o wyrzekanie się wszelkich przyjemności i wiedzenie pustelniczego życia. Po prostu przy każdej takiej sytuacji warto się zastanowić, czy naprawdę jest to rzecz/czynność, której potrzebujemy. Jeżeli komuś tak naprawdę zależy na podróżach lub konkretnej podróży, będzie w stanie robić takie wyrzeczenia, które w świetle późniejszych przeżyć w trakcie wyjazdu i tak kompletnie tracą na znaczeniu.

Wiem, że możecie powiedzieć, że nam łatwo tak mówić, bo podróż jest dla nas największą przyjemnością i nie czujemy się tak, że na coś innego omija, skoro nie za bardzo nam na tym zależy. Pewnie, że czasem jest szkoda, kiedy widzimy piękne sukienki na sklepowych wystawach, zadowolonych ludzi w porządnych restauracjach, ludzi dojeżdżających do pracy własnymi samochodami. Ale każda chwila podczas podróży nam uświadamia, że to wszystko było tego warte i niczego nie żałujemy. I jeśli ktoś myśli podobnie, że chciałby podróżować i jest to jego największe marzenie – wszystkie inne zejdą na dalszy plan.

Gruzja

Pieniądze są – ale nadal za mało?

Poprzednie punkty umożliwiają nam zebranie jakiejś potrzebnej sumy na wyjazd. Kiedy zadbacie o podstawy, czyli o dochód z pracy (lub z innego źródła), oszczędność i zmianę priorytetów, uzyskacie jakąś kwotę, którą możecie przeznaczyć na podróż. I teraz przechodzimy do sedna sprawy – zdradzimy Wam pewien sekret. Pytanie nie sprowadza się do tego, skąd pieniądze brać, ale jak je spożytkować. W tym zdaniu zawarty jest nasz główny sposób na podróżowanie. Omówmy to na przykładzie. 

A więc mamy wypłatę. Umówmy się, że zarobiłeś 1000 zł. Ale jak rozdysponować te pieniądze? Myślisz „Za taką sumę mogę pojechać w miejsce X na tydzień czasu. Super. Ale Wy za taką samą sumę zorganizowaliście 4 wyjazdy”.  Więc myślisz –  Jak to możliwe? Niczym specjalnym się nie różnimy. Nie mamy lepszej pracy od Ciebie. Ba, nawet jesteś przekonany/na, że zarabiasz o wiele więcej od nas. Nie mamy bogatych rodziców, nie wygraliśmy na loterii. Więc jakim cudem za taką samą kwotę Ciebie stać na jeden, góra dwa wyjazdy, a my średnio raz w miesiącu pakujemy walizki?

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Do naszego złotego rozwiązania. Rozwiązania, które daje nam możliwość częstych wyjazdów i poznawania świata częściej, niż raz do roku. Mianowicie, rezygnujemy z komfortu.

Komfort w podróży – czy nas na niego stać?

A teraz zadaj sobie pytanie – na ile jesteś zdeterminowany, żeby poznawać cały świat? Na ile zależy Ci na podróżowaniu? Na ile kochasz ten moment, gdy z ciężkim plecakiem na plecach zamykasz drzwi od mieszkania i wyruszasz w nieznane? W odpowiedzi na to pytanie kryje się nasze rozwiązanie. Oczywiście, możemy za te konkretne 1000 zł pojechać do Mielna, zabawić się, spać w wygodnym hotelu, jeść w restauracjach 3 razy dziennie i ogólnie tarzać się w gotówce. My jednak robimy inaczej.

PRZYKŁAD I – Transport. Lecimy ekskluzywnymi liniami czy tanim i niewygodnym Ryanairem?

Opcja 1. – bilet w jedną stronę pochłonie większość naszego budżetu. Na miejscu będziemy mogli zostać jakieś 2,3 dni, nie wejdziemy do żadnej płatnej atrakcji, a żywić będziemy się poranną rosą.

Opcja 2. – wybieramy tanią i niewygodną linię, na miejscu możemy zostać dajmy na to tydzień, zobaczymy rzeczy, o których marzyliśmy od dawna i spróbujemy miejscowych specjałów.

Lecimy bezpośrednio czy z przesiadkami? Pierwszą czy drugą klasą? Dłuższą czy krótszą trasą? Odpowiedź zawsze będzie ta sama – ta gorsza. Ta mniej komfortowa. Bo rezygnując z wygodnego przejazdu, zyskujemy więcej czasu i możliwości w  miejscu docelowym.

Chorwacja

PRZYKŁAD II – Nocleg. Śpimy w hotelu z pełnym wyżywieniem i prywatną łazienką czy w hostelu, w pokoju kilkuosobowym?

Opcja 1. Nocleg w hotelu pochłania większość naszego budżetu. Na miejscu nie możemy sobie pozwolić na to, na co mieliśmy ochotę.

Opcja 2. Wybieramy tani hotel, hostel, namiot, wolontariat czy couchsurfing. I nie jest komfortowo. W hostelu śpimy w jednym pomieszczeniu z dziesiątkiem obcych osób, mamy dla siebie tylko jedną łazienkę I zero prywatności, a często i nieprzespane noce, bo sąsiad nad głową śpiewa przez sen. A teraz się zastanówmy – ile dzięki temu zyskujemy? Dzięki temu będziemy mogli sobie pozwolić, żeby wjechać na szczyt wieży Eiffla, wejść do wymarzonego muzeum, zostać we Włoszech o tydzień dłużej czy spróbować orientalnej kuchni.

Powyższe dotyczy wszystkich kwestii związanych z finansami. Nie zjemy dzisiaj obiadu w żadnej knajpie, za to zrobimy tosty w hostelowej kuchni. Dzięki temu będziemy mogli popłynąć gondolą w Wenecji. Coś za coś. Oddajemy komfort fizyczny w zamian za komfort psychiczny. Na tyle zależy nam na poznawaniu świata, że wolimy się przemęczyć w wieloosobowym pokoju, nie jeść przez 3 dni ciepłych posiłków czy męczyć się w 30 – godzinnej podróży, niż  siedzieć w domu.

Czy warto się tak męczyć?

Dochodzi do paradoksu – chcemy jechać w podróż i mieć wygodnie – spać w super hotelu, lecieć bezpośrednio drogimi liniami i nagle okazuje się, że jednak nas na to nie stać. Co wtedy? Zostajemy w domu? Drugą opcją jest czasowa niewygoda i wyjazd bez względu na wszystko. Bo czy to w ostatecznym rozrachunku jest to takie istotne? To jak dojechaliśmy, to, że trochę bolą plecy od ciężkiego plecaka? O tym się zapomina. Pobyt na miejscu rekompensuje wszystko. Takie minimalistyczne podejście do życia i podróży wiele uczy. Nagle się okazuje, że człowiek jest w stanie (albo i nie, różnie bywa) obyć się tydzień bez Internetu, spać w niewygodnym namiocie czy wytrzymać dłużej niż się powinno bez prysznica (tego akurat nie lubimy :D). Przez to jeszcze mocniej docenia się wszystko, co się wiąże z podróżą. Samo dotarcie na miejsce jest jak zdobycie Everestu, każdy szczegół, każde miejsce które widzicie, każdy pyszny posiłek, którego spróbujecie, każda osoba którą poznacie – CIESZY BARDZIEJ. Intensywniej przeżywa się całą drogę i pobyt w miejscu docelowym. Nagle zaczyna się doceniać takie drobne szczegóły, na które nie zwracamy uwagi będąc w domu. Umiemy to docenić, że gdzieś jesteśmy.

Włochy

Pytanie: Co jest dla nas ważniejsze? Wygodny i luksusowy pokój czy sam fakt przebywania w jakimś wspaniałym miejscu? Bo umówmy się, nie jedziemy na drugi koniec świata po to, żeby swoje wakacje  przeżywać w pokoju. Pokój ma być tylko miejscem, gdzie się wyśpisz, zostawisz bagaż i się wykąpiesz. Reszta nie ma znaczenia. Nie będziemy oglądać ścian tego pokoju, tylko wszystko to, co poza nim.

Czyli biura podróży i ekskluzywne wyjazdy są złe?

Zaznaczamy, że nie chodzi nam tu o to, że tylko taki sposób podróżowania jest tym właściwym, a ludzie, którzy korzystają z pięciogwiazdkowych hoteli to potwory. Oczywiście nie ! Możemy tylko zazdrościć takim osobom. Jeśli możecie sobie pozwolić na co najmniej jeden wyjazd w miesiącu i korzystanie z samych wygód, ten artykuł Was nie dotyczy. Sami nie obrazilibyśmy się, gdybyśmy mieli taką możliwość. Brzmi to jak bajka – możesz jechać w każdej chwili gdzie chcesz, kiedy chcesz, nie martwiąc się o to, że bilety  kupione na ostatnią chwilę będą niebotycznie drogie.

Póki co, gdy jesteśmy jeszcze studentami i początkującymi pracownikami, brzmi to dla nas jak nieosiągalna, acz wymarzona bajka. Ale czy jest to powód, dla którego wyrzekniemy się podróży? Czy tylko i wyłącznie dlatego będziemy siedzieć w czterech ścianach narzekając, że „ten to ma dobrze. Do Tajlandii znowu poleciał, ciekawe skąd ma kasę” ? Za bardzo nam zależy. Potrafimy wyrzec się komfortu, a w zamian za to otrzymujemy od losu miliony bezcennych przeżyć, o których będziemy pamiętać do końca życia. Będziemy wspominać właśnie je, a nie to, jaki kolor miały ściany w hotelu i czy stał w nim telewizor. Albo czy mamy pokój z widokiem na ocean. Czy nie lepiej po prostu pójść nad ten ocean?

Porto

Wymieniamy wygodę na przygodę

Dzięki temu możemy niemal w każdej chwili powiedzieć „ hej, jedziemy do Wiednia? Mamy 2 tygodnie do wyjazdu, uda nam się uzbierać trochę kasy, wezmę toster z domu a Ty zaklep dwa łóżka w hostelu”. A jeżeli zdarzy się sytuacja, że możemy spać w pokoju z widokiem na ocean lub zjeść kolację w fajnej restauracji – Boże, jak to cieszy! Gdy stoimy przed wyborem – komfort w domu a niewygoda w podróży, odpowiedz może być tylko jedna. Niewygodą byłoby zbyt długie siedzenie w jednym miejscu i stagnacja. To nasz sposób na częste podróżowanie, na ten moment najlepszy. Może za kilka lat nie będziemy musieli się przejmować takimi sprawami. Może będzie nas stać na loty Emiratesami w każdy zakątek świata.

 Łapiemy okazje

Szukamy tanich lotów, latamy tanimi liniami, śpimy w hostelach, szukamy bezpłatnych atrakcji (a z płatnych wybieramy zazwyczaj te, które najbardziej chcemy zobaczyć), często gotujemy sami lub jemy w plenerze (a za to co jakiś czas możemy zjeść coś w jakimś super miejscu – wszystko zależy od cen w miejscu, w którym jesteśmy). Bardzo dużo czasu poświęcamy na przeglądanie blogów podróżniczych i poszukiwanie inspiracji. Nie wybieramy się w podróż do USA, bo takie mamy widzi mi się, a pieniędzy brak. Kierujemy się w miejsca, które są stosunkowo tanie, gdzie można tanio dotrzeć i żyć lub gdzie akurat znaleźliśmy tanie połączenia lotnicze. Gdy podróżujemy w pojedynkę, śpimy w hostelach, ponieważ płacenie za pokój prywatny się nie opłaca. Podróżujemy z przesiadkami, metodą żabich skoków, lotami łączonymi (we wrześniu lecimy do Azji z 3 przesiadkami :D). Na miejscu wybieramy najtańszą formę transportu. Miasta zwiedzamy pieszo, bo i wtedy można najwięcej zobaczyć. Ogólnie rzecz biorąc, korzystamy z dobrodziejstw internetu, który niezliczoną ilość razy podsunął nam rewelacyjne promocje, inspiracje, pomysły.

Loty

Uparłeś się, żeby spędzić wakacje na Mauritiusie. Bilety horrendalnie drogie, nie ma sposobu na tani transport na wyspę. Rozpaczasz, bo co zrobić, nie masz planów na wakacje. Nagle znajdujesz bilety do Tajlandii. Co zrobisz? Dalej obstajesz przy Mauritiusie czy łapiesz okazję i lecisz do Tajlandii? Czy wakacje w Tajlandii byłyby naprawdę takie tragiczne? My nie wymyślamy sobie kierunków i nie szukamy konkretnych lotów. To promocje lotnicze determinują kierunki naszych podróży.

Obserwujemy wyszukiwarki lotów, fanpage linii lotniczych, bierzemy udział w konkursach podróżniczych, latamy z przesiadkami, z innych miast i krajów, z długimi postojami (na zwiedzanie, dodatkowy plus!) w miastach przesiadkowych, tanimi liniami lotniczymi, tylko z bagażem podręcznym, poza sezonem, kupując bilety z wyprzedzeniem (najlepiej w styczniu lub listopadzie) , nieustannie szukając nowych połączeń i nowych inspiracji, korzystając z trybu incognito  – przestrzeganie każdej z tych zasad umożliwia nam tak dużo latać. Jeszcze nigdy się tak nie zdarzyło, że założyliśmy sobie z góry kierunek wyjazdu, odpaliliśmy wyszukiwarkę i znaleźliśmy od razu loty w interesujące nas miejsce w dogodnym terminie i w dobrej cenie. Zazwyczaj są to miesiące polowań lub łapanie szybkich i niespodziewanych okazji. W tym roku udało nam się kupić np. Bilety do Hong Kongu za 320 zł, do Albanii za 70 zł, Maroka za 90 zł. Jest to bardzo obszerny temat, o którym rozpisujemy się w przewodniku, gdzie krok po kroku tłumaczymy w jaki sposób kupować tanie bilety.

Link- https://www.wypiszwymalujpodroz.pl/felietony/tanie-bilety-lotnicze/

Transfer z lotniska

Załóżmy, że przylatujesz do Agadiru w Maroku. Wszyscy taksówkarze pod lotniskiem krzyczą, że żadnego autobusu spod lotniska nie ma. I w sumie to prawda. Spod samego terminalu nic nie jeździ. Jesteś wygodny, to weźmiesz taksówkę, zapłacisz 200 dirham (80 zł) i dojedziesz pod sam hotel. Jesteś sprytny i cierpliwy – wyjdziesz z lotnika, przespacerujesz się kilka minut, dojdziesz na główną drogę pod lotniskiem i poczekasz. W końcu przyjedzie autobus miejski, który z przesiadką zawiezie Cię do miasta za pare złotych. Niewygodnie? Niespecjalnie. A zależy Ci na wyjeździe? To pojedziesz i tak. Możesz też zapytać na dziesiątkach grup podróżniczych, czy ktoś nie leci tym samym samolotem i nie chce się złożyć na taksówkę, ewentualnie zrobić to w samolocie lub pod lotniskiem. Można też złapać stopa. Często wystarczy poszukać i popytać, a okazuje się, że nie trzeba przepłacać, bo skądś odjeżdżają tańsze autobusy czy pociągi.

Noclegi 

Najczęściej korzystamy ze strony Booking.com. Wpisujemy interesujące nas miejsce i datę, kiedy wyświetlają się wyniki, klikamy opcję „pokazuj według ceny – od najniższej”. Dzięki temu znalezienie odpowiedniego noclegu zajmuje kilka minut. Z reguły nie jeździmy też w drogie miejsca, więc nie mamy aż takiego problemu ze znalezieniem noclegu w rozsądnej cenie. Kiedy podróżujemy w pojedynkę, zawsze wybieramy hostele (hostelworld.com, hostelbookers). Gdy nie możemy znaleźć odpowiednich dla nas cen, bo gdzies jest po prostu za drogo, sprawdzamy Airbnb i Couchsurfing. Może w danym miejscu mieszka Wasz znajomy albo rodzina? Warto zapytać, czy przygarnie Was pod swój dach. Jeśli jest naprawdę źle, stawiamy na namiot (chociaż w naszym przypadku zdarza się to niezwykle rzadko. Jednak jest to ogromna oszczęność, zwłaszcza w takich miejscach jak np. Islandia). Namiot będzie dobrym rozwiązaniem w krajach, gdzie legalnie można się rozbijać lub pola namiotowe są bezpłatne.

Wolontariat – Opcji mamy setki.  Ostatnio poznaliśmy dziewczynę, która dzięki temu, że studiowała coś związanego z biologią, dostała się na roczny wolontariat w chińskim Chengdu, gdzie opiekowała się pandami. Wystarczyła dobra wola i wysłanie maila. Organizacji zajmujących się wolontariatem jest mnóstwo. Wystarczy trochę poszperać w internecie i popytać na podróżniczych grupach.

Workaway – Dużo osób korzysta z serwisu WorkAway, czyli portalu oferującego wolontariat. Na tej stronie ludzie z całego świata proponują Ci darmowy nocleg (Często z wyżywieniem) w zamian za pomoc np. przy budowaniu altanki, wyprowadzaniu psów, sprzątaniu pokoi, gotowaniu obiadów, robieniu zakupów, nauce języka, malowaniu domu itp. Najważniejsze, że na taki wyjazd możesz pojechać na dłużej – często nawet na kilka miesięcy. W ten sposób można spędzić cudowny miesiąc w Toskanii czy innym miejscu na świecie poznając lokalną kulturę od środka.

Link – https://www.workaway.info/

Trusted Housesitters – Lecisz do Australii, USA, Anglii czy Kanady i nie stać Cię na nocleg? Na to też jest sposób. Słyszeliście kiedyś o stronie, na której ludzie wyjeżdżający na wakacje oferują nocleg w swoim domu w zamian za opiekę nad swoim pupilem? Opcja jest lepsza niż na couchsurfingu, bo macie zazwyczaj cały dom lub mieszkanie dla siebie, nie krępuje Was obecność gospodarza. W zamian za to musicie nakarmić koty lub wyprowadzić psa na spacer. Ten portal najprężniej rozwija się w takich krajach, jak Australia czy Anglia, co jest dla nas zaletą, bowiem w tych państwach jest po prostu drogo.

Link – https://www.trustedhousesitters.com/

Wyżywienie 

Szukamy rekomendacji w internecie, pytamy znajomych, sprawdzamy grupy podróżnicze, przeglądamy Tripadvisora pod kątem cen i lokalnych dań, robimy rekonesans przed wyjazdem. Dzięki temu już przed podróżą mamy zaznaczone miejsca, gdzie warto zjeść i dobrze i tanio. A najlepiej lokalnie. Dlatego prawie nigdy nie jemy przy głównych atrakcjach turystycznych, ponieważ one są z reguły nastawione na turystów, najczęściej drogie i niestety często jedzenie jest bardzo marne. Staramy się szukać miejsc, gdzie widać miejscowych. Jeśli oni tam jedzą, to my też możemy. Mieszkańcy stołujący się w danej restauracji, są dla niej najlepszą rekomendacją. Staramy się wybierać noclegi z udostępnioną kuchnią lub aneksem kuchennym. Wtedy nie musimy każdego posiłku spożywać w restauracjach. Śniadanie robimy sami, a obiad lub kolację jemy na mieście. Przekąski w ciągu dnia kupujemy w tanich supermarketach typu Lidl. Do tej pory nie jedliśmy lepszego śniadania, niż to w Wenecji – siedząc na ziemi, tuż nad kanałem, z widokiem na Canal Grande i wcinając bagietki z mozzarelą, pesto i pomidorami.

A teraz ciekawy temat do przemyśleń. Słyszeliście może o freeganiźmie? To styl życia sprzeciwiający się konsumpcji i materializmowi, a także zbyt dużej produkcji żywności i jej marnowaniu. Ludzie nazywający się freeganami próbują zwrócić uwagę na ten problem poprzez ograniczenie własnych wydatków m.in. na żywność, po przez korzystanie z tego, co wyrzucają supermarkety, a co jest najczęściej nadal zdatne do spożycia. Jak to się ma do podróży? Wielu podróżnikó funkcjonuje w ten sposób, że odwiedza taki supermarket, wybiera z mnóstwa dobrych jeszcze prodktów różne artykuły spożywcze i w ten sposób żywi się w podróży. Sklepy wyrzucają często produkty dobre, ale tylko uszkodzone, takie których termin ważności dopiero się zbliża. Więcej na ten temat pisał autor bloga Kołem się toczy.

Link – https://kolemsietoczy.pl/jak-tanio-podrozowac-po-norwegii-freeganizm-porady-ciekawostki/

Transport 

Staramy się wybierać najtańszą opcję. W Albanii i Maroku były to autobusy, w Chinach będą to pociągi. Jeśli macie trochę wolnego czasu, warto zajrzeć na grupę „Non – stop w drodze”. Ogłaszają się tam osoby, które jadą do lub z Polski gdzieś do Francji, Anglii, Niemiec i innych krajów i kogoś ze sobą zabierają. Za darmo. Taka współczesna forma autostopu. Jeśli się da, korzystamy z tanich linii lotniczych (np. na terenie Włoch może się okazać, że taniej będzie lecieć Ryanairem niż jechać drogą lądową) lub autobusowych (np. Flixbus. Dosłownie wczoraj udało nam się kupić dwa bilety z Wrocławia do Warszawy za 1,90 zł). Na uwagę zasługuje też BlaBlaCar, gdzie często można znaleźć relatywnie tanie przejazdy. Na przykład, przejazd z Wrocławia do Drezna pociągiem kosztuje 80 zł w jedną stronę, a w serwisie BlaBlaCar można znaleźć przejazdy już od 35 zł. Miasta zwiedzamy z reguły pieszo. Z metra i autobusów korzystamy w ostateczności.

Bagaż

Tylko i wyłącznie podręczny. Dzięki temu jesteśmy w stanie sporo zaoszczędzić. Nie dość, że ulga dla portfela, to jeszcze mniej dźwigania.

Sezon

Podróżujemy poza sezonem. Jadąc do Włoch w Sierpniu macie pewność, że wydacie małą fortunę. Poza sezonem jest zawsze taniej, swobodniej, spokojniej, jest mniej turystów, a pogoda często jest lżejsza i bardziej znośna – same plusy. Przykładowo, końcówkę listopada 2017 roku spędziliśmy na Santorini (przy temperaturze 20 – stopniowej), gdzie dolecieliśmy z przesiadką w Atenach za 156 zł w dwie strony.

Atrakcje 

Tutaj trzeba sobie wszystko przekalkulować. Może warto kupić kartę miejską/muzealną, dzięki której zwiedzimy więcej za mniej? Może jakieś muzeum przewiduje darmowe wejścia w niedzielę lub inny dzień tygodnia? Gdzieś mają zniżki lub darmowe bilety dla studentów? Gdzieś dzieci wchodzą za darmo? Może jest Noc Muzeów w danym mieście i wszyscy wszędzie wchodzą za darmo? Zawsze sprawdzamy ceny przed wyjazdem i konkretne miejsca, opinie o nich. Im szybciej będziemy świadomi cen, tym szybciej zaczniemy oszczędzać, a tym samym też oszczędzimy więcej i będziemy mogli wejść do większej ilości atrakcji.  Bo kto by chciał zapłacić kilkanaście euro za jakąś badziewną atrakcję. Dużo liczymy – może zamiast do tego miejsca da się w tej samej cenie wejść do dwóch innych? Na tej jednej atrakcji zależy Ci tak bardzo, że jesteś gotowy zrezygnować z innych? Wybierz te miejsca, które Cię najbardziej interesują. Zwłaszcza, jeżeli istnieje prawdopodobnieństwo, że kiedyś do tego miejsca będziesz mógł wrócić.

Grecja

Biura podróży 

Nigdy nie jeździmy z biurami podróży. I nie dlatego, że mamy coś przeciwko. Sami widzimy, jak dużo czasu zajmuje zaplanowanie wyjazdu, więc absolutnie nas nie dziwi, że ludzie pracujący i często też wychowujący dzieci, po prostu nie mają siły i czasu, a czasem też umiejętności, by taki wyjazd zaplanować. W końcu wakacje to wakacje, człowiek chce odpocząć. Nie jeździmy z biurami, bo pomijając już kwestię, że nie lubimy dostosowywać się do grupy, to jest to po prostu za drogie. Obecnie przez internet można zaplanować niemal każdą podróż – kupić bilety lotnicze, zarezerwować noclegi, wykupić wycieczki organizowane na miejscu, znaleźć przewodników, odpowiednie restauracje, załatwić sprawy wizowe czy wykupić ubezpieczenie. Wszystko możemy zrobić sami, wystarczy trochę cierpliwości, czasu i wiary w siebie. Często po powrocie z wyjazdu porównujemy swoje trasy i wydatki z samodzielnej podróży z tymi proponowanymi przez biura. Zawsze wychodzi taniej robiąc to samemu. Jeśli jesteście osobami, które po prostu chcą pojechać na wakacje, odpocząć, zobaczyć kawałek świata, ale nie mają takiego parcia na szkło, by robić to kilkanaście razy do roku, to biuro podróży wystarczy. Ale w momencie, gdy chcecie podróżować naprawdę dużo, co najmniej kilka razy do roku, wycieczki zorganizowane stają się już trochę problematyczne – zapłacić za każdą około 4 tysiące złotych (to średni koszt wyjazdów z biurem), przy założeniu, że chcecie pojechać gdzieś co najmniej kilka razy w roku? Trochę dużo.

Wszystkie te opcje sprowadzają się do jednego – do rezygnacji z komfortu. Trzeba poświęcić trochę czasu na szukanie, czytanie, planowanie. Nie lecimy tam gdzie akurat chcemy, nie wypożyczamy auta, nie wchodzimy do pierwszej lepszej restauracji, upychamy  cały bagaż w niewielkim plecaku. Może to i niewygodne, ale na ten moment – najlepsze. Bo daje nam szansę na wyjście z domu i umożliwia podróżowanie. 

Czarnogóra

Wykorzystaj życiowy moment, w jakim akurat się znajdujesz

Dobrze jest być świadomym możliwości, jakie nam daje życie. Jesteś studentem? Korzystaj ze zniżek. Właśnie skończyłeś 18 lat? Unia Europejska przyznaje w dniu 18 urodzin darmowe bilety na pociągi po Europie. Jesteś młodą mamą? W większości linii lotniczych małe dzieci podróżują za darmo, a w ogromnej liczbie atrakcji na całym świecie dzieci otrzymują bezpłatne bilety. Posiadasz jakąś umiejętność, którą można wykorzystać w pracy lub na wolontariacie za granicą? Wykorzystaj ją.  Masz rodzinę/znajomych zagranicą? Zapytaj, czy możesz ich odwiedzić.  Jak łączymy częste podróże z codziennym życiem?

Magda – studiuję, więc jestem bardzo elastyczna. Potrafię wygospodarować czas, co na studiach nie powinno stanowić problemu. Mam trzy miesiące wakacji i wiele wolnych dni w trakcie roku. Jeżeli odpowiednio poukładam sobie zajęcia, tak naprawdę w każdej chwili mogą gdzieś wyjechać chociaż na kilka dni. Jest to ogromne ułatwienie, z którego trzeba korzystać, póki można. Mam legitymację studencką, która uprawnia mnie do wielu zniżek  – do podróżowania pociągami za pół ceny, darmowego lub co najmniej tańszego biletu wstępu do wielu atrakcji. Byłam na wymianie w Hiszpanii, a jako studentka mogę również wziąć udział w programie Erasmus. Przez miesiąc mieszkałam w Jerozolimie u polskich sióstr zakonnych, które zawsze potrzebują wolontariuszy do pomocy w robieniu zakupów i sprzątaniu pokoi, w zamian ze dach nad głową i trzy posiłki dziennie. Na pierwszym roku studiów na dobre wyniki w nauce dostawałam stypendium, które bardzo ułatwiało mi podróże po Polsce i okolicznych krajach. Kieszonkowe w liceum czy każdą gotówkę, którą dostawałam np. jako prezent urodzinowy, przeznaczałam na zakup biletów i rezerwacje noclegu w hostelach, a nie przepijałam na kolejnych imprezach. Pierwsze samodzielne (i czasem solo) wyjazdy były blisko, najczęściej tam, gdzie da się dolecieć Wizzairem lub dojechać Polskim Busem (Budapeszt za 15 zł, Berlin za 30 zł, Praga za 2 zł). Internet to niezastąpione źródło informacji i możliwości. Poza tym jestem mózgiem każdego wyjazdu i potrafię wynajdywać ciekawe oferty, tanie loty itp. Na 1. zdjęciu widać, że zawsze podróżuje z małym bagażem.

Marcin – ma doskonałą pracę, bo zdalną. W każdej chwili może spakować laptopa i polecieć na drugi koniec świata. Potrzebne jest mu tylko dobre wifi. W zeszłym roku spakował manatki i z dnia na dzień poleciał do Chorwacji. Wstawał o 4 rano, pracował do południa, a resztę dnia poświęcał na zwiedzanie. Plusem jest to, że ma bardzo wyrozumiałych szefów, którzy sami wiele podróżują i nie obchodzi ich to, gdzie Marcin się znajduje – najważniejsze, aby wykonał swoje obowiązki. Poza tym, praca w branży IT jest bardzo intratnym zajęciem i wykonując zawód programisty nie trzeba się specjalnie martwić o pieniądze na wyjazdy. Zwłaszcza, jeśli jest się zatrudnionym w porządnej firmie. Jednak wiąże się to z ciężką pracą i poświęceniem, z nieba mu nic nie spadła. Ciężko sobie chłopak zapracował na taką pozycję, jaką ma. Do tego dochodzi jeszcze wiele służbowych podróży, zwłaszcza do Finladnii, w której nawiasem mówiąc, mieszkał całe życie. Kawał świata zwiedził też z rodzicami. Dzięki temu, że rodzice, rodzeństwo, kuzynostwo i znajomi są rozsiani po całym świecie (Finlandia, Słowenia, RPA, Kazachstan, Pakistan), może sobie pozwolić na wyjazdy w tych kierunkach. Na 1. zdjęciu Marcin w Chorwacji na wyspie Brac,w szczerym polu ma meeting w pracy 😀

Martynka – dopiero co skończyła studia i korzystała z tych samych dobrodziejstw, z których korzystam ja, Magda. Dużo wolnego czasu, wymiany, wyjazdy studenckie, legitymacja studencka – to zalety studiów, które dają możliwość częstych wyjazdów. Istotne jest to, że ma talent do języków, co umożliwiło jej pracę za granicą. Studiowała italianistykę, więc biegle posługując się językiem włoskim, wyjechała do pracy do Włoch jako au pair. Spędziła w słonecznej Ligurii prawie dwa miesiące, gdzie kilka godzin dziennie opiekowała się dziećmi, a dużą część czasu poświęcała na zwiedzanie regionu, poznawanie nowych ludzi i szlifowanie języka. Wcześniej spędziła całe wakacje w Anglii, gdzie praca była co prawda cięższa, ale okolica do poznawania równie ciekawa. Opcji takich wyjazdów jest sporo. Bardzo popularne są programy Work&Travel, dzięki którym młodzi ludzie wyjeżdżają na dłużej do Stanów. Tam przez kilka miesięcy pracują w jakimś ciekawym miejscu, a przez resztę pozostałego czasu zwiedzają. Inną pasją Martyny jest śpiewanie i gra na ukulele. Kiedyś w Barcelonie siedząc pod fontanną i śpiewając zebrała w pół godziny 20 euro, chociaż wcześniej tego nie planowała. Po prostu odpoczywaliśmy po zwiedzaniu słuchając jej brzdękania 😀 Na 1. zdjęciu Młynia podczas zwiedzania Ligurii.

Piotrek – posiada zawód, który sprawdzi się wszędzie i nie będą mu potrzebne do tego żadne papierki. Piotrek jest kucharzem, a że człowiek jeść musi, to znalazłby pracę nawet na końcu świata. Spędził ponad rok w Bawarii, gdzie gotował nawet dla obecnego króla Tajlandii, a wolny od pracy czas poświęcał na eksplorowanie okolicy. Ciekawa praca, doświadczenie lub umiejętności potrafią zdziałać cuda. Warto pomyśleć, czy nie można robić czegoś użytecznego w innym zakątku naszego globu i połączyć tego z podróżowaniem. Piotrek może w każdej chwili przenieść się z miejsca na miejsce i znaleźć pracę w kilka dni. Tutaj z kolei problem stanowi praca w każdy świątek, piątek czy niedziela, ale umiejętne łączenie urlopów z dniami ustawowo wolnymi, może dać niezłe efekty. Na przykład, w tym roku 1 i 2 listopada wypada w czwartek i piątek. Wystarczy wziąć jeden dzień wolnego i już macie długi weekend. Piotrek praktykuje to od dawna i zazwyczaj udaje mu się znaleźć chociaż kilka dni na wyjazd. A jeśli nie, to ma na tyle odwagi, by zmienić pracę – bo na tyle zależy mu na wyjeździe. Dla dobrego kucharza zawsze gdzieś się znajdzie miejsce. Na zdjęciu Piotrek podczas zwiedzania Bawarii.

 

Ale Wy macie lepiej, niż my!

Wiemy, co zaraz powiecie. Że mając pracę na pełen etat się nie da, że z dziećmi to nie takie łatwe, że schorowani ludzie nie mają takich możliwości, że mamy prościej niż Wy. Za mało zarabiam, nie mam czasu, nie mam sponsorów, nie mam bogatych rodziców – no i ? My też nie mamy.

Ale umiemy docenić to co mamy i to wykorzystać. Dysponujemy wolnym czasem, mamy dobre lub bardzo dobre prace, wykształcenie i doświadczenie, żyjemy  w świecie możliwości i Internetu, o których to nasi rodzice i dziadkowie mogli tylko pomarzyć. Mamy rodziców, którzy widząc nasze starania i zapał  podczas pierwszych wojaży, często przed wyjściem z domu wsuwali nam do kieszeni pare złotych lub pożyczali pieniądze na bilet, kiedy w danym momencie nie było nas stać na skorzystanie z promocji. Blog powoli zaczyna przynosić nam jakieś korzyści – niewielkie, ale zawsze jakieś. Jesteśmy zdrowi, nie mamy dzieci, nie musimy się martwić o to, co włożyć do garnka.

Z drugiej strony, nikt nam tego nie dał. Nikt nam nie płacił w całości za wyjazdy, nikt nie sponsorował. Wszystko to, co teraz mamy i robimy, zawdzięczamy tylko sobie. Zwłaszcza blog jest efektem długotrwałej i ciężkiej pracy. Znamy (lub czytamy blogi takich ludzi), którzy podróżują z dziećmi, w pojedynkę, autostopem, na wózku inwalidzkim, starym busem, rowerem, chociaż zarabiają również niewiele i pracują na pełnym etacie. Co więcej, znajdują  czas, by o tym pisać. I to właśnie dzięki im nigdy nie uwierzymy w narzekania, że się nie da. Oni są dobitnym przykładem, że jak się chce, to można. Sami staramy się praktykować tę zasadę.

Niemcy

Na czym tak naprawdę Ci zależy?

Nigdy nie próbujemy porównywać się z innymi, bo tak naprawdę – skąd możemy wiedzieć kto ma łatwiej? Każdy z nas zapracował sobie na wszystko co ma, zapracował za siebie i na życie, jakie wiedzie. Porównywanie, że ten miał łatwiej, bo rodzice mu płacili, a ta ma łatwiej, bo nie ma dzieci, kompletnie mija się z celem. Nigdy nie wiemy jaką drogę ktoś przebył, żeby znaleźć się w tym miejscu, w jakim się obecnie znajduje. Jeżeli ktoś naprawdę chce podróżować, to mu się uda. Nie musi to być od razu Japonia czy Nowa Zelandia. Można zacząć metodą małych kroczków. Można najpierw próbować blisko, na krótko, na spokojnie. Na wszystko przyjdzie przecież czas – także na dalsze podróże. Jeżeli komuś naprawdę na tym zależy, to będzie się cieszył, że może wyjść z domu, zobaczyć kawałek nieba. I nie będzie miało znaczenia, którego nieba. W domu zostaną malkontenci.

Po opublikowaniu tego wpisu z pewnością pojawi się krytyka, że jak zaznamy tego czy tamtego, albo gdyby nam zabrakło tego i tego, to wtedy byśmy wiedzieli, że podróżowanie wcale nie jest takie łatwe. Okej, przyjmujemy krytykę na klatę. Ale to nadal nie zmienia faktu, że my jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, czyli w drodze do kolejnego pięknego kraju, a malkontent siedzi w domu przed ekranem i hejtuje, zamiast pomyśleć, zainspirować się, zadziałać, by zmienić coś na lepsze. I skończmy z zazdrością. To, że ktoś gdzieś był/jest/będzie to znaczy, że sobie na to sam zapracował lub umiał wykorzystać sprzyjający los i okoliczności. Z nieba nic samo nie spada. Lepiej tę energię i czas poświęcić na namysł, co sami możemy zrobić, by mieć lepiej.

Izrael

Czyli nastawienie, a nie pieniądze!

Bo to ostatecznie nie o pieniądze się rozchodzi, ale o Twoje nastawienie i o to, czego pragniesz od życia. Wszystko da się zrobić. Może nie stać Cię teraz na wymarzony wyjazd do Australii, ale jeżeli naprawdę kochasz podróże, to zadowoli Cię nawet wycieczka w niedalekie góry czy krótki pobyt nad jeziorem w miejscowości obok. Bo kto powiedział, że dalej świat musi być piękniejszy od tego zaraz obok, na wyciągnięcie ręki?

A więc, na ile zależy Ci na podróżowaniu? Umiesz wyrzec się swojego komfortu, czy nadal będziesz szukać wymówek?

Portugalia

 

 

Albania plan wyjazdu na 7 dni

Albania – plan wyjazdu na 7 dni. Z tego artykuły dowiecie się jak zorganizować tydzień w północnej Albanii. Kraj Orłów, choć niewielki, obfituje w niezwykłe atrakcje przyrodnicze, piękne plaże, ciekawe miasta, stare zamki, górskie szlaki. Lista miejsc, które warto odwiedzić w Albanii jest naprawdę długa.

Albania plan wyjazdu na 7 dni

Przemieszczanie się

Plan uwzględnia przemieszczanie się tylko i wyłącznie transportem zbiorowym, a w wyjątkowych okolicznościach taksówkami. Oczywiście najkorzystniejsze jest poruszanie się własnym lub wypożyczonym autem. Wówczas mamy największą dowolność w kształtowaniu trasy, nie jesteśmy uzależnieni od autobusów czy pociągów, a także mamy duże szanse na zobaczenie większej ilości miejsc, niż gdybyśmy zobaczyli poruszając się tylko autobusami. Domyślamy się jednak, że jest sporo osób, które podobnie jak my woli korzystać z transportu zbiorowego. Jeżeli będziecie zwiedzać Albanię wypożyczonym/swoim autem, to z pewnością uda wam się zobaczyć o wiele więcej miejsc. Ten plan wyjazdu do Albanii skupia się na jej północnych obszarach.

TYDZIEŃ NA PÓŁNOCY ALBANII

DZIEŃ  1 – TIRANA

Przylot do Tirany – z lotniska do Tirany dostaniemy się od godziny 07:00 rano do 23:00, a z Tirany na lotnisko od 08:00 do północy za 300 leków. Busik zatrzymuje się pod Teatrem Narodowym, blisko placu Skanderberga. Przejazd zajmuje około pół godziny, w zależności od korków.

Zakwaterowanie w hotelu – polecamy nocleg w VH Premier AS Tirana lub w Hotel Stela Center.

Zwiedzanie miasta – Plac Skanderberga, Narodowe Muzeum Historyczne, Meczet Centralny, Narodowa Galeria Sztuki, Bunk’Art2, kolejka linowa Dajti, Most Garbarzy, Muzeum Archeologiczne.

Kolacja – w Tek Zgara Tirones 1, jedna z najlepszych kolacji, jakie jedliśmy w Albanii. Lokalna kuchnia, korzystne ceny, miła atmosfera. Ciężko o wolny stolik.

Tirana | Albania plan wyjazdu | źródło: Unsplash

DZIEŃ 2 – BERAT

Przejazd do Beratu – Z Tirany do Beratu autobusy kursują między godziną 06:30 a godziną 18:00, chociaż niektóre źródła twierdzą, że pierwszy bus odjeżdża już o 05:00, a ostatni o 17:00. Dlatego będąc na miejscu warto zapytać o ostatni kurs. Odjazdy odbywają się średnio co pół godziny, odjeżdżają po zapełnieniu. Ale co najmniej dwa busy muszą odjechać w kierunku Beratu w ciągu godziny. Nasz odjechał o 11:30. Przejazd trwa około dwóch – trzech godzin. Bilet kosztuje 400 leków. Busy z Tirany odjeżdżają z jednego z placów przy ulicy Rruga Dritan Hoxha (będzie to pierwszy plac z busami po lewej stronie za rondem z figurą orła po środku, jeśli idziecie od centrum miasta).

Zwiedzanie Beratu – warto rozpocząć od spaceru nad rzeką Osumi, której wody mają niezwykły kolor. Z mostu przerzuconego nad rzeką stare miasto wygląda szczególnie urokliwie. Warto obejrzeć tu turecki most zbudowany z kamienia. Warto też zgubić się między białymi, starymi uliczkami miasta. Na szczycie wzgórza znajdują się ciekawe ruiny twierdzy, która jest zarazem doskonałym punktem widokowym. Zajrzyjcie do Muzeum Etnograficznego, a także do bardzo ciekawego Muzeum Ikon Onufrego.

Berat | Albania plan wyjazdu

W Beracie znajduje się również kilka meczetów – Meczet Kawalerów, Meczet Czerwony i Meczet Ołowiany. Z kolei w okolicach Beratu można zwiedzać winiarnię Cobo, wziąć udział w raftingu na rzece Osumi lub udać się na wędrówkę w pobliskim Parku Narodowym Tomor.

Kolacja – Polecamy zjeść w Lili Home Made Food lub w Eni traditional Food.

Nocleg – powrót na noc do Tirany

DZIEŃ 3 – JEZIORO KOMAN I DOLINA VALBONE

Rejs po Jeziorze Koman – nad Jezioro Koman i do Doliny Valbone wybraliśmy się z firmą Komani Lake Ferry. W cenę wliczony był transfer z Tirany, rejs po jeziorze Koman oraz transfer z portu do miejscowości Valbona. w 2021 roku promy kursują o 11 kwietnia do 2 listopada. Bilety za rejs w jedną stronę kosztują już 7 euro (800 leków) na miejscu, 6 euro płacąc online. Rowery – 10 euro, motory – 20 euro, auto – 7 euro za metr kwadratowy. Za całość zapłaciliśmy 20 euro. Rejs trwa około 2-3 godzin.

Jezioro Koman | Albania plan wyjazdu

Zwiedzanie Doliny Valbone – spacer po okolicach, wzdłuż drogi prowadzącej przez dolinę. Nieziemskie widoki! W planach mieliśmy przejście szlakiem do Theth, ale raz, że przyjechaliśmy do Vabone za późno, a dwa – pogoda pokrzyżowała nam plany. Dlatego skupiliśmy się na samej Dolinie.

Nocleg i kolacja w hotelu Margjieka – bardzo wygodny, czysty hotel w pięknej lokalizacji. Z okien pokoju mieliśmy widok na Dolinę Valbony. W hotelu mieście się dobra restauracja, w której można zjeść kolację.

Opcjonalnie – 11-kilometrowa trasa do Thethi i tam nocleg. Kolejnego dnia około 13:00 autobus powrotny do Szkodry i zwiedzanie miasta.

Dolina Valbony | Albania plan wyjazdu

DZIEŃ 4 – SZKODRA

Przejazd do Szkodry – Jeżeli zostaliście na noc w Dolinie Valbony, około południa może was odebrać bus tej samej firmy, z którą dostaliśmy się nad Jezioro Koman i do doliny. O 13:00 rozpoczął się nasz rejs powrotny po Jeziorze Koman, a w przystani czekał już na nas zorganizowany transfer do Szkodry (!5 euro). Jeśli jednak postanowiliście udać się szlakiem do Thethi, to podobno około 13:00 odjeżdża stamtąd autobus do Szkodry. Nie są to jednak potwierdzone informacje.

Szkodra | Albania plan wyjazdu

Zwiedzanie Szkodry – Warto udać się do centrum pospacerować wzdłuż zabytkowych uliczek, niskich domów, świątyń, kawiarni i parków. Chociaż sama Szkodra nie jest wybitnie pięknym miastem, trzeba przyznać, że centrum ma całkiem ładne. Warto wspiąć się do TwierdzyRozafa, skąd rozciągają się piękne widoki na okolicę. Polecamy też spacer wzdłuż brzegu Jeziora Szkoderskiego.

Kolacja – Polecamy Fishart na ryby i owoce morza lub Tradita Geg&Tosk.

Nocleg – na przykład w ładnie położonym Hotelu Vataksi lub w pięknym Hotelu Tradita.

DZIEŃ 5 – VELIPOJA

Przejazd do Velipoja – Czas przejazdu to około 30 minut. Bud odjeżdża ze skrzyżowania Sheshi Balshaj, spod stacji beznzynowej co godzinę o pełnej. Nasz całkiem pusty bus odjechał o godzinie 09:50, bilet kosztował 400 leków od osoby.

Zakwaterowanie – Velipoje to typowy nadmorski kurort, który składa się w głównej mierze z hoteli i pensjonatów. Wybór jest spory. Poza sezonem nie ma najmniejszego problemu ze znalezieniem 5 – gwiazdkowego hotelu (na standardy albańskie) w cenie 50 zł od dwóch osób. Zaletą tej miejscowości jest to, że zagląda tu niewielu turystów. W Velipoje odpoczywają głównie mieszkańcy Albanii. My spaliśmy w prostym, ale wygodnym Holiday Hotel z basenem.

Velipoje

Plażowanie – Velipoje nie jest wybitnie interesującą miejscowością, a samej plaży daleko do wybrzeża południowej Albanii. Nie zmienia to faktu, że plaża jest ładna, piaszczysta, długa i bardzo szeroka, a woda ciepła. Zejścia do wody jest płytkie. Przy plaży znajduje się trochę sklepów, barów i restauracji, a także prysznice. Jeżeli nie macie zbyt dużo czasu na dokładniejsze eksplorowanie albańskiego wybrzeża czy też nie planujecie skupiać się tylko na plażowaniu, a nad morzem chcieliście wypocząc krótko – jeden czy dwa dni – to Velipoje będzie dobrym rozwiązaniem. Wypożyczenie leżaka i parasola dla jednej osoby za cały dzień – około 10 zł.

Kolacja – bardzo polecamy restaurację Shoket położoną przy plaży. Jeliśmy tam pyszne makarony z owocami morza.

DZIEŃ 6 – TWIERDZA LEZHA i ZAMEK PETRELE

Powrót do Lezhe- Najpierw przejazd do Szkodry (autobusy kursują od 6 rano), a następnie do Lezhe. Autobusy na tej trasie jeżdżą średnio co pół godziny, bilet kosztuje 200 leków, czas przejazdu wynosi 40 minut. Wyszukiwarkę rozkładów jazdy znajdziecie tutaj.

Zwiedzanie – twierdza w Lezhe z ładnymi widokami i Mauzoleum Skanderberga

Przejazd do Tirany – autobusy na tej trasie kursują bardzo często. Bilet dla jednej osoby kosztuje 250 leków. Przejazd trwa niewiele ponad godzinę.

Zamek Petrele | Albania plan wyjazdu

Przejazd do zamku Petrele – autobusy odjeżdżają z dworca wschodniego, średnio po jednym na godzinę. Przejazd kosztuje 50 leków od osoby i trwa około pół godziny.

Zwiedzanie zamku i obiad w zamkowej restauracji – zwiedzanie jest darmowe, a restauracja czynna albo do 20:00 albo do 22:00, różne źródła podają róźne informacje.

Powrót do Tirany – ostatni autobus odjeżdża o 18:00; nocleg w mieście.

Zamek w Albanii

DZIEŃ 7 – KRUJE

Przejazd do Kruje – Kiedy my jechaliśmy do Kruje, znaleźliśmy informacje, że busy z Tirany usy odjeżdżają w godzinach  07:00, 10:00, 12:00, 15:00, 18:00 z parkingu za rondem po prawej stornie na Rruga Dritan Hoxha. Obecnie rozkład jazdy pokazuje o wiele więcej połączeń. Bilet kosztuje 150 lek, a czas przejazdu wynosi około 45 minut.

Zwiedzanie Kruje – miasto zaskoczyło nas ciekawymi muzeami. Można zwiedzić Zamek, okazałe Muzeum Saknderberga z ciekawymi zbiorami, świetnie przygotowane Muzeum Etnograficzne, po którym oprowadza przewodnik, tarasy widokowe, targ turecki.

Kruje

Obiad – na przykład w Eli Bar Restorant albo w restauracji z widokiem położónej na terenie zamku.

Przejazd na lotnisko i wylot do Polski – najpierw musicie zjechać z górnego miasta Kruje to Fushe Kruje, czyli dolnego miasta. Busy kursują co kilkanaście minut z tego samego miejsca, gdzie wysiądziecie przyjeżdżając do Kruje, a koszt przejazdu wynosi 30 leków, czyli złotówkę. I dalej macie dwie opcje – dojechać na lotnisko taksówką, co zajmie może 15 minut.Za taki przejazd zapłaciliśmy w przeliczeniu 40 zł.

Inną opcją jest wyjście z miasteczka na główną drogę i łapanie stopa lub autobusu kierującego się do Tirany. Bez problemu złapiecie coś w góra pół godziny, przejazd będzie krótki. Gdy wysiądziecie z głównej drogi do lotniska będziecie mieli do przejścia tylko 200 metrów. Jeżeli macie więcej czasu do lotu, można podjechać taksówką do Zamku Prezha.

Bardzo polecamy Wam wakacje w Albanii,  gdzie pogodę macie niemal gwarantowaną, gdzie plaże są piękne, zabytki ciekawe, jedzenie pyszne, ludzie mili i gościnni, a ceny niskie. To wszystko razem powoduje, że Albania jest idealnym kierunkiem na wakacyjne wojaże.

Nasze pozostałe artykuły z Albanii:

Magda