Drezno na weekend – informacje praktyczne

Szczęśliwi ci, którzy mieszkają w zachodniej Polsce, bo stąd już tylko rzut beretem do niemieckiego Drezna. Wycieczka do tego miasta będzie idealnym pomysłem na weekend zarówno latem, gdy można urządzać leniwe spacery wzdłuż rzeki Łaby i starego miasta, a także zimą – bo Drezno posiada takie zbiory muzealne, że szczęka opada. I nawet jeśli muzeów zwiedzać nie lubicie, to te drezdeńskie na pewno przypadną Wam do gustu. 

Drezno, tak prężnie rozwijające się od XV wieku, było uznawane (i często nadal jest) za najpiękniejsze miasto w Niemczech. Rezydowali w nim królowie, tworzono tu placówki naukowo – kulturalne, w Dreźnie rodził się romantyzm. Miasto cudem przetrwało lata II wojny światowej, by pod jej koniec zostać doszczętnie zniszczonym. Naloty alianckie zrównały miasto z ziemią i tak naprawdę jest ono podnoszone z gruzów po dziś. Symboliczne jest umieszczenie kościele  Kreuzkirche krzyża wykonanego przez syna jednego z pilotów bombardujących Drezno. Drezno jest barokowym cudem, który zachwyca architekturą. I choć nieodmienne przez cały rok odwiedza je tysiące turystów, nic uroku temu miastu odebrać nie może. Szczególnie duże wrażenie robią niesamowite muzea, które posiadają jedne z najlepszych zbiorów na całym świecie. Nie wyobrażamy sobie zwiedzania Drezna bez wizyty chociaż w jednym muzeum. I Wy również nie powinniście!

Drezno

Jak dojechać do Drezna? | Drezno na weekend

Aby wygodnie dojechać do Drezna, najlepiej najpierw dostać się do Wrocławia. Ogólnie najłatwiej będzie mieszkańcom południowej, zachodniej i centralnej Polski. Polska niestety nie posiada bezpośredniego i taniego połączenia lotniczego w Dreznem.

  • Autem – Drezno leży blisko naszej zachodniej granicy i najlepiej dojechać do niego autem. Najłatwiej mają mieszkańcy południowej Polski. Autostradą A4 można dojechać do Drezna w 5 godzin z Krakowa, w 2,5 godziny z Wrocławia, w 4 godziny z Poznania. Auto można zostawić zaparkowane przy jednym z centrów handlowych przy autostradzie lub pod stadionem (płatne 3 euro) i do centrum miasta dojechać tramwajem lub autobusem. W centrum również znajduje się mnóstwo parkingów, do których co chwila prowadzą elektroniczne znaki, wskazujące liczbę wolnych miejsc. Trzeba pamiętac, że w parkomatach z reguły można płacić tylko gotówką. Najtańsze parkingi kosztują 5 euro za dzień, średni koszt parkingów miejskich to 6 euro, ale można znaleźć też hotelowe i turystyczne, gdzie za dzień zapłacicie i 25 euro. Na tej stronie znajdziecie listę bezpłatnych parkingów w mieście z aktualizowaną liczbą wolnych miejsc:  https://www.dresden.de/apps_ext/ParkplatzApp/index;jsessionid=5DA3A9CAD11DBA7C5D1B51FC7D76C033?0

 

  • BlaBlaCar – Jeśli nie dysponujemy własnym autem, bardzo dobrym pomysłem jest skorzystanie ze strony BlaBlaCar. Każdego dnia w kierunku Niemiec, w tym przez Drezno, jedzie z Polski mnóstwo samochodów osobowych, które za małe pieniądze oferują transport. Będzie to też najtańszy sposób dostania się tam, gdyż przejazd często kosztuje mniej niż 40 zł w jedną stronę.

 

  • Pociągiem – z Wrocławia (przez Legnicę, Bolesławiec, Goerlitz, Budziszyn) i Jeleniej Góry (przez Gryfów, Lubań, Zgorzelec, Budziszyn) do Drezna kursują pociągi. Jeśli nie jesteśmy z Wrocławia, dostanie się do stolicy Dolnego Śląska nie powinno stanowić problemu. Pociągi mają komfortowe godziny odjazdów. Przy ich pomocy możemy zorganizować wycieczkę do Drezna na jeden dzień. Pociąg odjeżdża z Wrocławia o godzinie 06:04 rano, a z Drezna do Wrocławia o godzinie 18:08. Czas przejazdu wynosi niecałe 4 godziny. Bilety można kupić jedynie w kasie lub u konduktora w pociągu (za dodatkową opłatą). Podczas zakupu biletu w kasie, koniecznie poproście o skorzystanie z Promocji Drezdeńskiej. Bilet w jedną stronę dla jednej osoby kosztuje 83 zł,  dlatego warto korzystać z promocji – wtedy zapłacicie za przejazd z dwie strony 100 zł lub za dwie osoby 180 zł na przejazd w dwie strony, a bilety ważne są przez dwa dni. Pociągi są dość wygodne, chociaż nie posiadają gniazdek elektrycznych przy fotelach. Całą rozpiskę promocji można sprawdzić na stronie: https://www.kolejedolnoslaskie.eu/pl/promocja-drezde%C5%84ska.html. 

 

  • Aktualizacja: od 9 grudnia 2018 roku bezpośrednie połączenie z Wrocławia do Drezna zostaje zlikwidowane. Wciąż jednak będzie można dojechać z Wrocławia do Drezna pociągiem – tyle, że z przesiadką w Węglińcu. Koleje Dolnośląskie zapewniają, że połączenia będą ze sobą skomunikowane, a ceny pozostaną bez zmian. Poniżej zamieszczony schemat przedstawia ofertę drezdeńską przed zmianami z 9 grudnia 2018 roku, a drugi schemat – ofertę aktualną.                                                                     

Drezno

  • Autobusem – tutaj również najbardziej poszczęściło się mieszkańcom Dolnego Śląska. Do Drezna kursuje Eurolines, Sindbad, jednak najkorzystniejsze oferty biletów ma Flixbus. Zdarza się, że przewoźnik sprzedaje bilety po około 40 zł. Jednak rozpiętość cenowa jest ogromna, bo można trafić na takie za 60 zł, 80 zł czy 120 zł. Z Warszawy można dojechać do Drezna bezpośrednio na pokładzie autobusu Ecolines, jednak bilety te są dość drogie, a przejazd trwa aż 12 godzin. Najwygodniej będzie połączyć zwiedzanie Drezna z wizytą we Wrocławiu.

Kiedy jechać do Drezna? | Drezno na weekend

City Break w Dreźnie jest dobrym pomysłem o każdej porze roku. Latem można urządzać przyjemne spacery po mieście, wypocząć nad rzeką, wziąć udział w rejsie po Łabie, korzystać z licznych ścieżek rowerowych, a nawet wybrać się poza miasto – najlepiej do pobliskiej Szwajcarii Saksońskiej. Z kolei zimą odnajdą się w Dreźnie miłośnicy sztuki. Drezno dysponuje niezwykłymi kolekcjami muzealnymi, które zaciekawią nawet największego przeciwnika takiej formy zwiedzania.

Drezno

Ile czasu poświęcić na zwiedzanie Drezna? | Drezno na weekend

Jeśli nie interesują nas muzea i chcemy jedynie spacerować ulicami miasta, podziwiać architekturę, wejść na jeden z punktów widokowych, wejść do jednego muzeum (np. Zwingera), posiedzieć nad Łabą, zjeść coś w kolorowej dzielnicy Neustadt, to na zwiedzanie może starczyć jeden dzień. Jeśli jednak planujemy zwiedzanie większej ilości atrakcji – zwłaszcza muzeów – dwa dni to absolutne minimum. W ciągu trzech dni można zwiedzić dużą część najciekawszych muzeów, a także odwiedzić mniej znane atrakcje miasta położone poza centrum. Bardzo przyjemnym rozwiązaniem jest także połączenie wycieczki do Drezna z wizytą w Szwajcarii Saksońskiej.

Jak poruszać się po Dreźnie? | Drezno na weekend

Większość atrakcji położona jest blisko siebie – szczególnie w przypadku zabytkowego centrum. Drezno najlepiej zwiedzać pieszo, a tylko w przypadku odwiedzin w takich miejscach, jak pałac Pillnitz, skorzystać z komunikacji miejskiej. Dobrym rozwiązaniem jest również przemieszczanie się rowerem. Miasto posiada gęstą sieć ścieżek rowerowych i wiele wypożyczalni rowerów (również Next Bike, ta sama firma co w Polsce). Można się zalogować do systemu już w Polsce, wpłacić minimum 9 euro i korzystać z rowerów na terenie Niemiec. Za pół godziny płaci się 1 euro, za cały dzień 9 euro.

Zwinger, Drezno na weekend

Drezno na weekend

Komunikacja miejska w Dreźnie | Drezno na weekend

W Dreźnie korzysta się z autobusów, linii tramwajowych oraz szybkiej kolei. Bilety można zakupić na wszystkich ważniejszych przystankach w mieście w automatach, a także w tramwajach – również w automatach. Trzeba jednak pamiętać, że w większości przystankowych automatów możliwa jest płatność zarówno kartą, jak i gotówką, jednak w tramwajach można płacić jedynie gotówką. W autobusach bilety kupuje się u kierowcy.

Bilet jednorazowy na komunikację miejską kosztuje 2,30 euro, a ulgowy 1,60 euro. Bilety ulgowe przysługują uczniom do 15 roku życia. W regionie Drezna obowiązują strefy taryfowe, jednak zwiedzając tylko centrum miasta, będziecie raczej poruszać się jedynie w jednej strefie, góra w dwóch. Bardzo przydatną stronę, na której można (w języku polskim) sprawdzić rozkład jazdy, ceny biletów, przystanki, na których zlokalizowane są automaty biletowe, znajdziecie pod tym linkiem:

https://www.dvb.de/pl-pl/

Bilety czasowe | Drezno na weekend

Jeśli macie zamiar często korzystać z komunikacji miejskiej lub planujecie dłuższy pobyt w Dreźnie, warto zainwestować w bilety czasowe. Na przykład bilet całodzienny dla jednej osoby jest ważny od momentu skasowania biletu do godz. 4 następnego dnia i uprawnia do nielimitowanych przejazdów środkami komunikacji miejskiej (6 euro bilet normalny, 5 euro bilet ulgowy).  Dobrym rozwiązaniem jest równiez całodzienny bilet rodzinny przeznaczony dla maksymalnie dwóch osób dorosłych oraz maksymalnie czworga dzieci do 15 roku życia, a który kosztuje 9 euro. Dla małych grup również się coś znajdzie – całodzienny bilet dla maksymalnie 5 osób kosztuje 15 euro. W Dreźnie można zakupić także bilet 7 – dniowy, zezwalający na nieograniczone przejazdy, który kosztuje 21,5 euro za bilet normalny i 16,40 euro za bilet ulgowy. Opis wszystkich możliwych biletów można znaleźć na wyżej podanej stronie.

Rejsy po Łabie | Drezno na weekend

Rejsy statkami po Łabie do najtańszych nie należą, ale w Dreźnie można się zadowolić również krótkim rejsem promem, który kosztuje … 1,50 euro! Bilet w dwie strony kosztuje 2 euro, a ulgowy odpowiednio – 1 euro i 1,5 euro. Promy pływają na następujących trasach:

1. Johannstadt – Neustadt

2.  Niederpoyritz – Laubegast

3. Kleinzschachwitz – Pillnitz (szczególnie polecamy dla zainteresowanych zwiedzaniem zamku w Pillnitz)

Oprócz tego, po Łabie można pływać też parostatkami, jednak będzie to już bardziej kosztowna rozrywka. Przystań znajduje się tuż pod Tarasami Bruhla. Bilety kosztują 18 euro. Za rejs podczas zachodu słońca płaci się około 22 euro. Bardzo ciekawym pomysłem jest rejst statkiem do Szwajcarii Saksońskiej za 27 euro (17 euro dla studentów i uczniów).

Bilety można zakupić na stronie: https://www.saechsische-dampfschiffahrt.de/

Czy warto zwiedzać muzea? | Drezno na weekend

Prawda jest taka, że Drezno muzeami stoi i pojechać tam i nie wejść do żadnego Drezna, to trochę zmarnować wyjazd. Jeśli jedziecie do Drezna na dłużej, niż jeden dzień – po prostu musicie wejść do chociaż jednego z muzeów. Ich wielką zaletą są pięknie wyeksponowane gabloty. Są estetyczne, nowoczesne, dobrze oświetlone prezentujące różnorodne dzieła, nie ma w nich natłoku. Warto wejść chociaż do kilku takich placówek.

Jak oszczędzić na zwiedzaniu muzeów w Dreźnie? | Drezno na weekend

Drezno oferuje nam jeden sprawdzony sposób – karty miejskie i muzealne, dzięki którym można zaoszczędzić sporo pieniędzy na biletach wstępu. Innym sposobem jest wizyta w Dreźnie podczas czerwcowej Nocy Muzeów, kiedy to można zwiedzać wszystkie muzea za darmo. Dobra wiadomość dla rodziców – dzieci do 16 roku życia wszędzie wchodzą za darmo. Lepiej też nie kupować biletów online, ponieważ wtedy do każdego biletu dopłacamy po 2 euro.

Drezno na weekend

Drezno na weekend

Karty miejskie, karty muzealne | Drezno na weekend

Jeśli planujecie zwiedzanie muzeów i innych atrakcji również od środka, ogromną ulgą dla naszego portfela może okazać się zakup kart muzealnych. Bilety wstępu do poszczególnych atrakcji nie są tanie, ich ceny zaczynają się od 4 euro, a kończą na 22 euro. Te najciekawsze i najbardziej oblegane atrakcje (jak Zwinger , 10 euro) są najdroższe. Po podliczeniu cen do wszystkich najciekawszych atrakcji w Dreźnie, nagle się okazuje, że na bilety trzeba wydać co najmniej kilkadziesiąt euro. W takim wypadku bardzo polecamy zakup karty muzealnej. Rodzajów i kombinacji kart jest od groma. Do najciekawszych kart należą:

  • Museum Card – najprostrza wersja karty przeznaczona jest dla jednej osoby i uprawnia do wejścia do 14 muzeów na terenie Drezna. Kosztuje ona 22 euro i ważna jest przez 2 dni. My w ciągu dwóch dni, posiadając tę kartę, byliśmy w stanie wejść do 4 muzeów, bo są one ogromne i niezwykle ciekawe. Spędziliśmy w nich mnóstwo czasu. I nadal była to spora oszczędność, bo zapłaciliśmy te 22 euro od osoby zamiast 54 euro. Bardzo polecamy zakup tej karty.
  • Dresden City Card – ważna jeden dzień karta dla jednej osoby za 12 euro  ( na dwa dni 17 euro) upoważnia do nielimitowanych przejazdów komunikacją miejską. Jednak wydaje się, że bardziej opłaca się zakup zwyczajnego jednodniowego biletu na komunikację miejską. Istnieje również wersja dwudniowa dla całej rodziny za 25 euro, ale tutaj sytuacja ma się podobnie, jak w pierwszym przypadku. W porównaniu z cenami biletów czasowych na komunikaję miejską, zakup Dresden City Card nie opłaca się.
  • Dresden City Card + Dresden Museums – karta dla jednej osoby ważna przez jeden dzień w cenie 37 euro. Tak samo jak w przypadku samej Dresden City Card – nie opłaca się.
  • Dresden Museum Card Plus – zakup tej karty opłaca się, jeśli zostajemy w Dreźnie dłużej, niż dwa dni, bo ważna jest przez 4, a także gdy chcemy odwiedzić Historyczne Zielone Sklepienie. Bilet do tego niezwykłego skarbca kosztuje aż 21 euro, więc kupując Dresden Museum Card Plus za 28 euro można sporo zaoszczędzić. Dodatkowo, karta upoważnia do wstępu nie do 14, a aż do 27 muzeów.
  • Dresden Regio Card – dla jednej osoby, ważna przez jeden dzień – kosztuje 20 euro i uprawnia do nieograniczonego korzystania ze środków transportu publicznego w Dreźnie i całym regionie. Zakup karty bardzo się opłaca, jeśli chcemy zwiedzać Saksonię. Wersja dwudniowa karty dla jednej osoby kosztuje 35 euro, a dla całej rodziny 47 euro. Dostępne są także wersje 3- dniowe, jak i grupowe.
  • Dresden Regio Card + Dresden Museums Card – ciekawa opcja dla tych, którzy chcą porządnie zwiedzić Drezno, a także pojeździć po okolicy poznając uroki Saksoni. Cena tego pakietu to 55 euro.

Kupowanie kart miejskich i muzealnych | Drezno na weekend

Można zakupić je online. Jednak w tym miejscu musimy przed tym przestrzec. Strona internetowa jest kiepsko przetłumaczona. Jedno z nas przeglądało ją w języku nagielskim. Podczas zakupu dla siebie jednej Museum Card, wyświetliły się dwie opcje – jedną z nich było print @home Ticket, a drugą mail – order ticket. Trzeba nadmienić, że w polskiej wersji językowej opcje te brzmiały tak: drukuj bilet w domu lub wyślij bilet do domu. Nieopatrznie zaznaczyliśmy opcję print @home ticket, po czym otrzymaliśmy tylko potwierdzenie opłaty bez biletu. Po czasie zorientowaliśmy się w czym rzecz – karnet miał zostać wysłany pod nasz adres, podczas gdy do Drezna wybieraliśmy się już kolejnego ranka. Na infolinię dodzwonić się nie dało, dlatego zaraz po przybyciu do Drezna udaliśmy się do punktu sprzedaży karnetów, powiedzieliśmy w czym rzecz, przedstawiliśmy numer rezerwacji i na szczęście otrzymaliśmy bilet. Co więcej, pani w kasie była bardzo zaskoczona, ponieważ karnety nie są wysyłane poza granice Niemiec. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy kilka dni po powrocie na naszym mailu znaleźliśmy elektroniczną Museum Card! Aby uniknąć takich sytuacji, polecamy zakup kart już na miejscu.

Czyli gdzie najlepiej kupować karty?

Karty można kupić w dwóch miejscach – na gównym Dworcu Kolejowym, gdzie punkt sprzedaży czynny jest codziennie od 09:00 do 21:00, a także w centrum miasta, w punkcie informacji turystycznej w galerii handlowej obok kościoła Frauenkirche (codziennie od 10:00 do godziny 19 w tygodniu, do 18 w soboty i 15 w niedziele). Wszystkie informacje o kartach, a także adresy miejsc, gdzie można kupić bilety online, znajdziecie na stronie: https://www.dresden.de/index_pl.php

Gdzie spać w Dreźnie? | Drezno na weekend

Nie rozumiemy przewodników i internetowych blogów, gdzie można przeczytać, że w Dreźnie bez problemu znajdziemy tani nocleg. Jest to dla nas zaskoczeniem, ponieważ byliśmy Londynie, Paryżu, Amsterdamie czy Berlinie i nigdy nie mieliśmy takiego problemu ze znalezieniem budżetowego noclegu. Drezno jest drogie i tyle. Najniższe ceny dla dwóch osób zaczynają się od 170 zł za noc i są to zazwyczaj hotele znacznie oddalone od centrum. Decydując się na nocleg w takim miejscu, musimy od razu wziąć pod uwagę koszt komunikacji miejskiej lub długie spacery do hotelu, na co zazwyczaj szkoda czasu.

Istnieje jednak kilka sposobów, które mogą nam zwiedzanie Drezna ułatwić – na przykład spanie w hostelu, jednodniowa wycieczka i powrót na noc do Wrocławia, nocleg w okolicy Drezna lub skorzystanie z serwisu Airbnb, gdzie można wynając część prywatnego mieszkania/domu (lub całość). Oprócz tego, możemy polecić te noclegi:

Kangaroo Hostel – ten hostel oferuje najkorzystniejsze ceny noclegowe w Dreźnie. Ma dobrą lokalizację – położony jest blisko dworca kolejowego, na którym wysiądziecie jadąc do Drezna pociągiem. Leży też poza Starym Miastem, w dzielnicy gdzie można znaleźć tańsze restauracje i bary. Spacer do zabytkowego centrum miasta zajmuje od 10 do 15 minut, w zależności od tempa marszu. Hostel jest czysty, prosty i duży. Trochę jak akademik. Nie ma się do czego przyczepić. Znajdziecie w nim salon i wspólną kuchnię. Ceny za łóżko w pokoju wieloosobowym zaczynają się od 80 zł. Korzstaliśmy z oferty tego hostelu i jesteśmy zadowoleni.

Drezno, Kangaroo Hostel

Strona internetowa  http://www.kangaroo-stop.de/de_hostel-dresden.phtml

Ibis Dresden Bastei – to miejsce jest godne polecenia ze względu na doskonałą lokalizację i stosunek jakości do ceny. Biorąc pod uwagę, że za najtańszy pokój dla dwóch osób poza centrum zapłacimy około 180 zł, do czego doliczyć trzeba będzie również koszty komunikacji miejskiej, cena 203 zł za noc dla dwóch osób w hotelu 3 – gwiazdkowym wydaje się być dobrą opcją. Hotel Ibis zlokalizowany się między głównym dworcem kolejowym (na którym również zatrzymują się pociągi z Polski) a zabytkowym centrum Drezna. Sieć hoteli Ibis jest znaną marką, więc można się spodziewać, że wszystko w nich będzie w porządku – wygodne łóżka, czyste łazienki itp.

Strona internetowa – https://www.accorhotels.com/gb/hotel-1578-ibis-dresden-bastei/index.shtml

Cityherberge – to chyba jeszcze lepsza opcja niż nocleg w hotelu Ibis, ponieważ w bardzo podobnej cenie otrzymujecie również śniadanie. A patrząc na ceny w restauracjach w Dreźnie – jest to spore udogodnienie. Lokalizacja hotelu również jest bardzo dobra – tuż poza zabytkowym centrum Drezna, do którego dojdziecie w 2 minuty. Obiekt jest bardzo dobrze oceniany, komfortowy i nowy. Za noc dla dwóch osób ze śniadaniem zapłacicie 212 zł, a pokój rodzinny dla czterech osób kosztuje 370 zł z wliczonymi śniadaniami dla wszystkich. Obiekt oferuje również pokoje 6 – osobowe, jeśli więc wybieracie się do Drezna większą grupą, to może być miejsce w sam raz dla Was. Pod hotelem znajduje się bezpłatny parking.

Strona internetowa – https://www.cityherberge.de/

Jarmak Bożonarodzeniowy | Dezno na weekend

W Dreźnie jarmaki bożonarodzeniowe znajdują się w kilku miejscach. My Wam polecamy Striezelmarkt, czyli  największy jarmak nie tylko w samym Dreźnie, ale i jedno z największych tego typu wydarzeń w całych Niemczech. Ciekawostkę stanowi fakt, że jest on organizowany nieprzerwanie od XV wieku! Na jarmarku warto spróbować grzanego wina i oryginalnej drezdeńskiej strucli.  Jarmak jest otwierany już pod koniec listopada i trwa do Wigilii, także macie niemal cały grudzień na odwiedziny. Stoiska czynne są od godziny 10 do 21. Warto przyjść na jarmark w ciągu dnia, ponieważ wieczorami na miejscu znajdziecie spory tłum ludzi. Jarmak bożonarodzeniowy znajduje się przy rynku Altmarkt. Ceny wina to w zależności od rodzaju 2-4 euro, grzaniec to około 3,5 euro plus 3 euro kaucji za kubek, który można sobie zostawić.

Drezno na weekend

O czym jeszcze pamiętać? |Drezno na weekend

  • Niedziele są dniem wolnym od handlu, a w soboty sklepy są czynne znacznie krócej
  • Benzyna – Przy autostradzie do Drezna znajduje się niewiele stacji benzynowych. Lepiej zatankować w Polsce.
  • Zamknięte atrakcje – Sprawdźcie, w które dni muzea i inne atrakcje są zamknięte. W Europie najczęściej tego typu placówki nieczynne są w poniedziałki.
  • Autostrady – Przejazd autostradą jest darmowy
  • Język – Na miejscu bez problemu dogadacie się po angielsku
  • Przewodnik – Polecany przewodnik po Dreźnie – „Drezno i Saksonia. Travelbook”, wyd. Bezdroża 2018
  • Dokumenty – Co prawda od czasu wstąpienia do strefy Shengen kontrola na granicy zniknęła, jednak należy mieć przy sobie dowód lub paszport na wypadek rutynowej kontroli przeprowadzanej gdzieś po drodze
  • Autobusy kursujące z Polski do Drezna mają ostatni przystanek na lotnisk w Dreźnie, skąd jeszcze trzeba dojechać do miasta pociągiem osobowym, a przejazd ten trwa 25 minut.
  • Sachces Ticket – grupowy bilet pociągowy na przejazdy nie tylko po Saksonii, ale i Saksonii-Anhalt i Turyngii i na odcinku granicznym z Gorlitz do Zgorzelca. Ważny od 9 rano do 3 w nocy kolejnego dnia, koszt oscyluje między 23 a 39 euro, w zależnosci od liczy osób, a maksymalnie może ich być 5.
  • Pamiątki – porcelana z Miśni, drewniane żołnierzyki, piwo, czekolada, wino (np. Riesling)
  • Banki są nieczynne w weekendy, a w piątki tylko do godziny 14.00.
  • Cło – przez granicę można przewieźć 800 sztuk papierosów, 400 sztuk cygaretek, 200 sztuk cygar, 1 kg tytoniu, 10 litrów wyrobów spirytusowych, 20 litrów wina alkoholizowanego, 90 litrów wina, 110 litrów piwa.
  • Wtyczki – są takie same jak w Polsce, podobnie jak napięcie i natężenie prądu
  • Napiwki – można zostawiać, nie jest to wymóg. Jeśli już chcecie zostawić napiwek, to powinno być przynajmniej 10 procent.
  • Wifi – bez problemu znajdziecie w hotelach, restaruacjach, atrakcjach turystycznych.
  • Ubezpieczenie – warto przed wyjazdem wyrobić kartę EKUZ, która potwierdza nasze prawo do bezpłatnego leczenia. Karta wyrabiana jest za darmo i od ręki.
  • Przepisy drogowe – wystarczy nasze prawo jazdy, nie trzeba mieć zielonej karty. Na terenie zabudowanym ograniczenie prędkości wynosi 50 km/h, poza – 80 km/h. Na autostradach zazwyczaj nie ma ograniczeń, o ile znaki nie mówią nam inaczej.
  • Mandaty –  za przekroczenie prędkości – od 15 do 500 euro. We krwi można mieć 0,5 promila alkoholu. Osoby poniżej 25 roku życia i mające prawo jazdy krócej niż dwa lata, muszą być trzeźwe.
  • Zakupy warto robić w Lidlu lub Aldi.
  • Warto spróbować ziemniaków podawanych w każdej postaci, np. zupy ziemniaczanej, a także klusek, wurstów, lerchen – marcepanowych babeczek.

Drezno na weekend

Gdzie zjeść w Dreźnie? | Drezno na weekend

Najatańsze restauracje znajdują się poza zabytkowym centrum. Jeśli nie chcecie wydać zbyt dużo, warto przejść się do pobliskiej dzielnicy Neustadt, gdzie zlokalizowane są tańsze knajpki serwujące naprawdę dobre jedzenie. Poszczególne ulice tej dzielnicy są wprost zagłębiem różnorodnych restauracji. Tam też znaleźliśmy kilka naprawdę dobrych miejsc, które opiszemy poniżej. Bez problemu znajdziemy burgery, pizze, dania kuchni indyjskiej za około 7, 8 euro, a niemieckie wursty czy frytki – za mniej niż 5 euro. Cenowo najlepiej wychodzi stołowanie się w restauracjach serwujących kuchnię azjatycką. W zabytkowym centrum znajduje się wiele restauracji i barów, jednak trzeba liczyć się z tym, że ciężko będzie nam znaleźć restaurację, gdzie za posiłek zapłacimy 10 euro, a ceny od 15 euro w górę będą normą. Jest to turystyczne miejsce, gdzie zawsze panuje tłok.  Oprócz tego pozostają oczywiście fast foody, Mcdonaldy i kebaby – za kebaba zapłacicie średnio od 2,5 do 4 euro, podobnie za bułkę z kiełbasą. Dużo turystycznych restauracji mieści się na starym mieście.  Dobrych, lokalnych smakołyków spróbujecie w Edelweiss, gdzie za obiad zapłacicie od 10 do 15 euro. Kiedy nie musicie tak bardzo przejmować się budżetem i macie ochotę na porządny niemiecki obiad, to warto zajść także do Altmarkt Keller.  Wegetarianom i weganom spodoba się knajpka Sprout. Przykładowe ceny w restauracjach:

Na śniadanie

Ron’s – Nasze ulubione miejsce w Dreźnie. Dużo smakołyków, pyszne lemoniady, omlety, kanapki, słodkości, wypieki. Idealne miejsce na pożywne śniadanie. Kawa – ogromna i smaczna. Lokal położony jest blisko opisanego wyżej hostelu Kangaroo i dworca kolejowego Neustadt. Ceny przystępne, niższe niż w centrum.  Za dwa duże przepyszne omlety z łososiem i chrzanem (chyba najdroższa pozycja w menu – 4,90 euro), dwie olbrzymie kawy i dwie pyszne lemoniady zapłaciliśmy 18 euro. Na miejscu można zjeść także burgery, mini pizze, słodkie ciastka. Kanapki kosztują tu około 2,5 euro, wypieki 1 euro, burgery 4 euro, omlety z nadzieniem od 2 do 5 euro, pudełko owoców (np. arbuza) około 2 euro. Wybór jest duży. Lokal urządzony jest w przyejmnym stylu. Bardzo nam się spodobał. Fani zdrowej żywności także powinni być zadowoleni – na pewno znajdą tu coś dla siebie.

Adres – Alaunstraße 5, 01099 Dresden

Strona internetowa – http://madebyrons.de/

 

Na obiad

Pizzeria Bite – jeśli szukacie czegoś na szybko, tanio i smacznie, to udajcie się do niewielkiej pizzeri Bite, która również zlokalizowana jest w dzielnicy Neustadt. Lokal jest bardzo mały, a pizza wypiekana w piecu smaczna i tania. Można tu się porządnie posilić na dalsze zwiedzanie. Oprócz pizzy można tu kupić również makarony. Zaletą jest to, że wszystkie pizze mają stałą cenę – 4,5 euro, a za makaron nie zapłacicie więcej niż 4,90 euro. Lokal czynny aż do 2 w nocy.

Adres – Alaunstraße 3, Drezno

Strona internetowa – https://www.facebook.com/pizzabitedresden/

Codo – nasze wietnamskie odkrycie. Lokal w dobrej lokalizacji – między dworcem kolejowym Neustadt a zabytkowym centrum. Przestronny, klimatyzowany, z ogródkiem. Ceny są bardzo zachęcające, ale tym co nas zaskoczyło, to ogromne porcje. Nie byliśmy w stanie przejeść zamówionego jedzenia. Zdecydowaliśmy się na bao z kurczakiem i curry z makaronem i warzywami. Burgera ledwie wcisnęliśmy, curry zostało zjedzone do połowy – to była porcja dla dwóch osób. I wszystko smakowało naprawdę rewelacyjnie. Zaskoczniem też było tanie sushi. Główne dania kosztują tu około 6 – 7 euro. Za jedno danie nie zapłacicie tu więcej niż 8 euro. Można tu przyjść większą grupą, wypić też piwo czy obejrzeć mecz.

Adres – Alaunstr. 1 01099 Drezno

Strona internetowa – http://www.codo-deli.de/


Na obiad w zabytkowym centrum miasta | Drezno na weekend

Jeśli w trakcie zwiedzania muzeów w centrum nagle zgłodniejecie, nie ma potrzeby, żeby przerywać zwiedzanie i udawać się specjalnie do dzielnicy Neustadt, by znaleźć coś dobrego do zjedzenia w nieabsurdalnych cenach. Wystarczy wejść do galerii handlowej znajdującej się dosłownie rzut beretem od Zwingera – do Altmarkt Galerie. Ta olbrzymia galeria handlowa skrywa w swych podziemiach kilka niezłych  knajpek. I nie są to fast foody, tylko lokale serwujące naprawdę porządne jedzenie! Znajdziecie tu kuchnię chińską, wietnamską, sushi, kuchnię amerykańską, grecką, włoską,  i niemiecką. My odwiedziliśmy ostatnie dwie restauracje i naprawdę je sobie chwalimy. Porcje ogromne, ceny zachęcające, do tego wszystko było bardzo smaczne.

Salumeria – sklep z włoskimi specjałami, w którym można posilić się także włoskimi daniami i to naprawdę smacznymi. Salumeria oferuje największy wybór makaronów w cenach oscylujących wokół 6 euro. Włoski makaron, włoskie sosy i dodatki są bardzo smaczne, a porcje spore. Oprócz tego można tu zamówić sałatki i różnego rodzaju kanapki, a także włoskie wino.

Adres – najniższy poziom galerii handlowej Altmarkt Galerie, Webergasse 1, 01067 Dresden

Strona internetowa – http://salumeria-dresden.de/

 

Wolf Wurst – tuż obok Salumeria znajdziecie lokal, który serwuje dania obiadowe przypominające typowe polskie obiady. Zupy, gulasze, zestawy – ziemniaki, kapusta/sałata, schabowy/kurczak, niemieckie kiełbaski w bułce lub z frytkami, a wszystko to sycące, smaczne i w dobrych cenach. My kosztowaliśmy tam zup – gulaszu i lokalnej zupy ziemniaczanej. Polecamy wybranie dużej porcji, ponieważ mała jest naprawdę mała, a niewiele droższa duża porcja zupy zadowoli każdego głodomora. Po takiej sycącej zupie już na nic więcej nie mieliśmy sił. Wszystkie dania kupicie tu za 6 euro, zupy za 3-5 euro.

Adres – najniższy poziom galerii handlowej Altmarkt Galerie, Webergasse 1, 01067 Dresden

Strona internetowa – https://www.wolf-wurst.de/

Na deser

Neustädter Markthalle – w dużych miastach bardzo lubimy zaglądać do hal targowych. Tak było i tym razem. Tak jak w innych, podobnych miejscach, można tu znaleźć niewielkie kawiarnie, piekarnie, restauracje i sklepy, gdzie kupimy miejscowe przysmaki, zjemy coś w przystępnych cenach czy napijemy się dobrej kawy. Sam budynek hali również robi wrażenie.

Adres – Metzer Str. 1, 01097 Dresden

Strona internetowa – https://markthalle-dresden.de/

Na kolację/ na piwo

Watzke Wurstkuche – Warto tu wpaść na jakieś tradycyjne niemieckie danie. Bardzo uniwersalne miejsce, które również sprawdzi się doskonale jako lokal na obiad czy wieczorne piwo. Knajpka znajduje się tuż przy Starym Mieście, posiada duży ogródek. Zawsze jest w niej sporo ludzi – zarówno miejscowych, jak i turystów. Można tu spróbować różnorodnych i pysznych lokalnych piw, a także zjeść coś konkretnego – na przykład tradycyjne kiełbaski z ziemniakami. Tradycyjne dania zjemy  w cenach od 9 do 12 euro, zupy i sałatki od 2 do 6 euro, dania główne od 6 do 9 euro.

Adres – Dr.-Külz-Ring 11, 01067 Drezno

Strona internetowa z menu – https://www.watzkes-wurstkueche.de/dateien/Karten/SPK%20H4web.pdf

Drezno jest świetnym pomysłem na aktywne spędzenie weekendu. Zwłaszcza miłośnicy sztuki powinni być zadowoleni, ponieważ w mieście znajdują się jedne z najważniejszych zbiorów malarstwa na całym świecie. Sporo osób wybiera także wycieczkę do Drezna zimą, kiedy organizowany jest tu jarmark bożonarodzeniowy. To miasto wygląda pięknie o każdej porze roku i zawsze jest dobry moment na to, by Drezno odwiedzić. Mamy nadzieję, że ten artykuł ułatwi Wam zaplanowanie wycieczki. 

Drezno

Jak dojechać do Wilna? – poradnik

Wilno, jako jedna ze stolic znajdująca się blisko polskiej granicy, do tego darzona w naszym kraju sporym sentymentem, ściąga ku sobie wielu polskich turystów. Nadal jednak pozostaje mniej popularnym weekendowym kierunkiem, niż Praga, Berlin czy Lwów. Jadąc na Litwę turyści z Polski częściej decydują się na zorganizowane wycieczki, niż podróże na własną rękę. Może to wynikać z ograniczonych możliwości dojazdu. Jednak kilka opcji dostania się do Wilna mamy i w tym poradniku znajdziecie informacje, jak to zrobić.

Wilno

SAMOLOTEM

Wersja najwygodniejsza, ale dostępna tylko dla mieszkańców Warszawy i Gdańska. Jednak inne miasta w Polsce są na tyle dobrze ze sobą skomunikowane, że dojazd do nich nie powinien stanowić żadnego problemu. Sami korzystaliśmy z połączenia lotniczego między Warszawą a Wilnem i z czystym sercem możemy tę opcję polecić. Zaskakujące jest to, że irlandzki Ryanair jeszcze nie uruchomił połączenia między Polską a Litwą, ponieważ ten kierunek wydaje się być dość popularny, sądząc po obłożeniu samolotów linii Wizzair kursujących do Wilna.

  • Wizzair – tanie linie lotnicze Wizzair kursują do Wilna z Warszawy i Gdańska. Musimy wziąć jednak pod uwagę, że w przeciągu ostatnich tygodni (lipiec 2018 roku), węgierski przewoźnik zapowiedział zlikwidowanie wielu tras z Polski, w tym tej do Wilna. Ostatni lot ma się odbyć jesienią. W systemie rezerwacyjnym ostatnie bilety przewidziane są na 19 października, mamy jednak ogromną nadzieję, że Wizzair zdecyduje się przywrócić połączenie w 2019 roku. W razie jakichkolwiek zmian zamieścimy w tym artykule aktualizację.  A kto dysponuje teraz wolnym czasem, temu polecamy wykorzystanie tego połączenia ze względu na bardzo niskie ceny. Bilety w dwie strony bez najmniejszego trudu można kupić poniżej 100 zł. Bardzo często pojawiają się ceny po 39 zł za bilet w jedną stronę, standardem jest kwota 59 zł (np. na cały wrzesień 2018).
    Loty z Warszawy realizowane są co drugi dzień – w poniedziałeki, środy, piątki i niedziele wczesnym rankiem, bo już około 7 rano. Wystarczy jeden dzień wolnego na piątek i można już spedzić na Litwie ciekawe trzy dni. Z Gdańska połączenie realizowane jest dwa razy w tygodniu – we wtorki i soboty, a od października również w środy. Bilety z Gdańska też bez problemu można zakupić w bardzo atrakcyjnych cenach. Skorzystanie z oferty tego przewoźnika będzie najkorzystniejszym sposobem dostania się do Wilna.
  • LOT – do Wilna lataja również Polskie Linie Lotnicze, jednak wydaje nam się, że ze względu na niewielką odległość i króki czas lotu (do godziny), nie ma sensu przepłacać i kupować biletów kilkakrtonie droższych, niż oferuje Wizzair. Jeśli jednak ktoś woli mimo wszystko bardziej komfortowe polskie linie, to taka możliwość istnieje. Bilety w jedną stronę kosztują zazwyczaj 200 zł i w górę, a czasem w promocyjnej cenie – około 150 zł. Najlepiej poszukać biletów odpowiednio wcześniej i wtedy istnieje szansa, że kupimy te poniżej 150 zł w jedną stronę. Dużą zaletą tego połączenia jest jego częstotliwość. LOT lata do Wilna aż 5 razy dziennie. Dwa razy rano, dwa razy po południu, a ostatni lot odbywa się po godzinie 22.

POCIĄGIEM

Bezpośrednio pociągiem do Wilna z Polski nie dojedziemy, ale możemy to zrobić z przesiadką w Kownie. Między Białymstokiem a Kownem zostało uruchomione weekendowe połączenie, dzięki któremu można spędzić co najmniej dwa dni w stolicy Litwy. Najłatwiej mają mieszkańcy północno – wschodniej Polski, jednak dojazd z innych części kraju do Białegostoku również jest możliwy. Przejazd trwa około 4 godzin i 20 minut. W piątki, soboty i niedziele kursują po dwa pociągi w jedną stronę. Pierwszy pociąg odjeżdza o godzinie 07:29, kolejny o 15:55. Z Kowna do Białegostoku pociągi odjeżdżają o godzinie 09:00 oraz 17:20. Ostatni pociąg odjeżdża w poniedziałek o godzinie 09:00 rano. Bilet w jedną stronę kosztuje 11 euro z Białegostoku, a 8 euro z Suwałk. Pociagi z Kowna kursują do WIlna co godzinę, bilet kosztuje zazwyczaj około 5 euro, a czas przejazdu wynosi półtora godziny. Bilety na przejazdy pociągami międzynarodowymi niestety można kupować tylko w kasach lub u konduktora.

Pociągi Kowno - Wilno

Rozkład jazdy pociągów do Kowna – http://www.pkp.pl/pl/home

Rozkład jazdy pociągów z Kowna do Wilna – https://www.traukiniobilietas.lt/portal/

AUTOBUSEM

Na trasie między Warszawą i innymi polskimi miastami a Wilnem kursują standardowi przewoźnicy typu, Ecolines, Sindbad i Eurolines, a także litewski przewoźnik TOKS. Bilety są zazwyczaj dość tanie (nawet po 70 zł w jedną stronę), jednak w zestawieniu z cenami biletów lotniczych, jazda przez 8-10 godzin autobusem może wydawać się nieopłacalna. Zdarzają się dobre promocje, w których można zakupić bilet w jedną stronę po 39 zł, jednak przed zakupem warto upewnić się, czy nie znajdziemy równie tanich biletów lotniczych. Jazda autobusem z Warszawy, Poznania czy Gdańska, a tym bardziej z południowej Polski, może się nie opłacać, jeśli wybieramy się do Wilna tylko na weekend – większość czasu spędzimy w autobusie. Ta opcja sprawdzi się, jeżeli na Litwie zamierzamy spędzić więcej czasu i zdążymy odpocząć między przyjazdem a powrotem.

W zdecydowanie lepszej sytuacji są mieszkańcy północnowschodniej Polski. Przejazd do Wilna autobusem zajmie im tylko od 3 do 4 godzin, co już się opłaca nawet wtedy, gdy wybieramy się do Wilna tylko na weekend. Kilka połączeń można znaleźć również z Poznania i Gdańska, jednak tutaj sytuacja ma się podobnie jak z Warszawą – bardziej opłaca się lot. W 6-7 godzin dojedziemy też do Wilna bezpośrednio z Białegostoku.

SAMOCHODEM

Z Warszawy to około 600 kilometrów, które pokonamy w niecałe 6 godzin. Z Krakowa to 800 kilometrów na 10 godzin jazdy, z Wrocławia 800 kilometrów na 9 godzin jazdy, ze Szczecina to ponad 1000 kilometrów. Jak widać, najlepiej dojechać do Warszawy lub Białegostoku i stamtąd rozpocząć dalszą podróż – czy to samolotem, czy pociągiem.

A jeżeli szukacie innych przydatnych przewodników na temat Litwy, zajrzyjcie do naszych poprzednich postów. Wilno jest piękne!

Zamek w Trokach – informacje praktyczne

Gdzie zjeść w Wilnie?- przewodnik kulinarny

 

Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna?

Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna? Która wybrać, którą zwiedzić? Żeby nie było potem niedomówień, to od razu dam znać – nie wiem. Wybór jest zbyt trudny. Oba miejsca są tak od siebie różne i tak piękne, że ich porównywanie nie ma sensu. Najlepiej więc zwiedzić obie finezyjną Jaskinię Postojna i Jaskinie Szkocjańskie, które tak naprawdę są podziemnym kanionem.

Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna

Dlaczego warto?

Odwiedzajac Słowenię nie sposób nie zwiedzić chociaż jednej jaskini, których jest w tym kraju nieporównywalnie dużo. Dzięki krasowemu ukształtowaniu terenu, na tak niewielkim obszaze odkryto ponad 8000 niezwykłych grot. Postojna i Jaksinie Szkocjańskie należą do najpopularniejszych, które odwiedzane są co roku przez miliony turystów. Oprócz tego warto też zobaczyć takie jaskinie, jak Divaca, Vilenica czy Krizna Jama, po której pływa się pontonami.

Jaskinia Postojna

Jaskinia Postojna

Spacerujac po Jaskini w Postojnej można odnieść wrażenie, że trafiło się do niezwkłego kosmicznego miasta, położonego na innej planecie. Ilość oraz fantazyjność poszczególnych stalagmitów i stalaktytów jest fascynująca. Niektóre z nich są tak wysokie, że można poczuć się jak podczas wędrówki między wysokimi budynkami. Gdybyśmy mogli napisać scenariusz do jakiegoś fantastycznego filmu i wybrać miejsce, w którym film zostałby nakręcony – byłaby to wlaśnie jaskinia Postojna. Zaletą Jaskini Postojna jest fakt, że możemy podziwiać elementy jaskini z bliska, dostrzec więcej szczegółów.

Zwiedzanie Jaskinii Postojnej | Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna?

Zanim rozpoczniecie podziemną wedrówkę, przez kilka minut będziecie podróżować niewielkimi wagonikami, które zawiozą Was do właściwego punktu, gdzie rozpoczniecie zwiedzanie. Ale cóż to będzie za przejażdżka! To właśnie podczas jazdy wagonikiem można podziwiac najbardziej spektakularne sale: świetliste pomieszczenia, ciemne groty, kompleksy skał i ich kolory.

Tych stalagmitów i stalaktytów jest tam po prostu setki tysięcy i nie da sie ich zliczyć. Wrażenie robi ogrom jaskini, jej różnorodność i fantazyjne kształty. Nie bez przyczyny Postojna jest jedną z najpopularniejszych atrakcji w Słowenii. Co prawda bilety są dość drogie, ale nie żałujemy ani jednego wydanego centa.

Wycieczka do Jaskinii Postojnej | Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna?

Jaskinie Szkocjańskie

Z kolei Jaskinie Szkocjańskie są zupełnie innym typem jaskini, odróżniającym się od wszystkich innych podziemnych królestw, jakie widzieliśmy do tej pory. Tak jak w przypadku Postojnej pisaliśmy o podobieństwie do kosmicznego miasta, tak Jaskinie Szkocjańskie porównać możemy do jakiegoś pozdziemnego, zaginionego królestwa. Jeśli oglądaliście Władcę Pierścieni, wyobraźcie sobie, że trafiliście do Morii, podziemnego królestwa krasnoludów.

Początkowo jaskinia może wydawać się niepozorna. Zwłaszcza, jeżeli najpierw zwiedzaliście finezyjną Postojną. Bo co może jeszcze Was zaskoczyć po takich widokach jak w tej pierwszej? A jednak – coś może. Po przejściu dwóch czy trzech podziemnych grot, nagle otwiera się widok nie z tej ziemi. Niewyobrażalna przestrzeń, pionowe skały, po zboczach których wiedze ledwie widoczna ścieżka oświetlona żółtym światłem, tworząca złotą linię w ciemności. Z dołu dochodzi huk rwącej podziemnej rzeki, a sufit ginie w ciemności. To miejsce jest tak absolutnie fantastyczne, że nie da się tego opisać zwykłymi słowami. Co gorsza, nie możemy pokazać tego miejsca, bo w jaskini obowiązuje zakaz robiebia zdjęć.

Możemy zagwarantować, że będzie to jeden z najbardziej niezapomnianych widoków, jakie dane Wam będzie ujrzeć przez całe życie. Ta majestatyczna jaskinia, ta przestrzeń są zjawiskowe i po prostu nie może nie zrobić na Was wrażenia. Stojąc na początku ciasnej ścieżki oświetlonej złotym światłem, aż zapiera dech w piersiach na myśl, że zaraz będziecie nią spacerować, że niedługo poczujecie taką adrenalinę.

Podczas zwiedzania przechodzi się przez most zawieszony nad przepaścią. Będziecie widzieć strome, nieużywane już schody wykute w skale, wschodzące wprost do rzeki. W jaskiniach panuje mrok, atmosfera tajemniczosci i pewnej wzniosłości. Widząc takie miejsca jak te, aż trudno uwierzyć, że pod naszymi stopami mogą  kryć się takie cuda natury.

Która lepsza – Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna?

Z wyżej opisanych powodów, nie da się porównywać tych dwóch jaskiń, gdyż mają one zupełnie odmienny charakter. W Postojnej zachwycają stalagmity i stalaktyty, ich kolory, kształty i najwymyślniejsze formacje. Ciekawą atrakcją jest również przejażdżka podziemnym pociągiem.

Postojna | Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna?

W Jaskiniach Szkocjańskich wrażenie robi przede wszystkim przestrzeń, huk wody i świadomość siły natury. Do tego bardzo interesujące jest już same wyjście z podziemi. Sprawia wrażenie ukrytego w gąszczu, zdala od cywilizacji. Oba miejsca są niezwykłe i godne polecenia. Gdybym sama miała wybrać, Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna, to wybrałabym te pierwsze. To było jedno z najwspanialnych miejsc, jakie widziałam w życiu. Ale Postojna również jest tak zachwycająca, że żal byłoby jej nie zobaczyć. Dlatego ciężko mi tu wybierać i doradzać, bo nie wiem która z nich może Wam się bardziej spodobać.

Predjamski Grad

Około 10 km od Postojnej leży niesmaowity zamek  – Predjamski Grad. Ta unikatowa budowla wbudwana jest w stumetrową skałę, zasłaniając wejście do jaskini, która także wchodzi w skład zamkowych pomieszczeń. Warownia powstala w XII wieku i zostawała niezdobyta przez 700 lat. W XV wieku zamieszkiwał ją rozbójnik porównywany do Robin Hooda czy Janosika – Erazm Lugger, rabujący przejeżdąające obok karawany – łupy rozdawał biednym.

Predjamski Grad | Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna?

Podczas oblężenia Predjamskiego Gradu, jego obrońcy mogli niepostrzeżenie opuszczać go licznymi korytarzami i jaskiniami, dzięki czemu nigdy nie zabrakło im zaopatrzenia. Gdy na zamku panował jego najsłynniejszy włodarz, wyżej wspomniany Erazm, doszło do wojny węgiersko – austriackiej, między Fryderykiem III a królem Korwinem. Erazm stanął po stronie węgierskiej, co doprowadziło do oblężenia Predjamskiego Gradu przez wojska austriackie. Z racji położenia zamku, pozostawał on wciąż niezdobyty.

Zamek Predjamski Grad | Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna?

Jednak Erazm nie przetrwał oblężenia – zginął w wyniku zdrady jednego ze swoich sług. Gdy Erazm udał sie tam, gdzie nawet król chodzi piechotą, niewierny slużący zapalił świeczkę w oknie, wskazując miejsce, w które Austriacy mają wycelować kulę armatnią.

Obecnie zamek, wraz z częścią przylegających do niego jaskiń, udostępniony jest dla zwiedzających. Większe wrażenie twierdza robi oglądana z zewnątrz niż w środku. Jednak gdy wybieracie sie także do Jaskini Postojnej, warto zakupić bilet łączony do obu atrakcji.

Wnętrze zamku Predjamski Grad | Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna?

Informacje praktyczne

Dojazd do Jaskinii Postojna – do Postojnej można dojechać zarówno pociągiem, jak i autobusem. Rozkłady jazdy sprawdzicie tutaj i tutaj. Przejazd pociągiem i autobusem trwa około godziny. Bilet kolejowy kosztuje 7 euro z hakiem, a autobusowy 6 euro. W ciągu dnia realizowanych jest wiele kursów. Do jaskini można oczywiście dojechać też autostradą A1 w kierunku Triestu.

Dojazd do Predjamskiego Gradu – tylko autem lub darmowym busem kursującym w sezonie między Jaskinią Postojna a zamkiem. Trasa liczy sobie 9 kilometrów, a przejazd zajmuje około 20 minut.

Dojazd do Jaskiń Szkocjańskich – niestety do tego miejsca można dojechać tylko autem. Inną opcją jest przejazd pociągiem z Ljubljany lub Postojnej do miejscowości Divaca a stamtąd spacer szlakiem do jaskiń (około 3,5 kilometra, do sprawdzenia w Google Maps). Na dworcu kolejowym w Divaca znalazłam rozpiskę autobusów kursujących z miasteczka do bram jaskiń, niestety wydaje się, że jest już to nieaktualne.

Zakup biletów – Jaskinię Postojna zwiedza się z przewodnikiem o wybranej przy zakupie biletu godzinie. Bilety można kupić online na stronie internetowej jaskini, co polecamy z tego względu, że macie wówczas zapewnione miejsce w grupie w interesującym Was terminie. A na miejscu nie musicie czekać w kolejce na wolne miejsce. Z kolei bilety do Jaskiń Szkocjańskich można kupić tutaj.

Ceny biletów – Bilet wstępu do Jaskinii Postojna dla osoby dorosłej kosztuje 27,90 euro (przewidziane są zniżki dla dzieci i studentów). Z kolei cena biletu do Jaskiń Szkocjańskich zależy od miesiąca. W lipcu i sierpniu jest to koszt 24 euro, a w czerwcu i maju – 18 euro. Poza tymi miesiącami jest nieco taniej (16 euro). Bilet wstępu do Predjamskiego Grady dla osoby dorosłej kosztuje 14,90 euro.

Cena biletów łączonych – Warto zakupić bilet łączony na wizytę w Jaskini Postojna oraz w Predjamskim Gradzie. Bilet łączony kosztuje 38,50 euro dla osoby dorosłej – zamiast ponad 42 w przypadku kupowania osobnych wejściówek.

Wnętrze jaskinii Postojna | Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna

Godziny otwarcia – zwiedzanie Jaskinii Szkocjańskich w sezonie jest możliwe codziennie od 10:00 do 15:00, o każdej pełnej godzinie. Jest to dość ruchoma kwestia (także ze względu na covid-19), dlatego przed wyjazdem najlepiej sprawdzić aktualne godziny zwiedzania w tym miejscu. Postojna czynna jest zazwyczaj codziennie, a wycieczki odbywają się w miesiące wakacyjne od 10:00 do 17:00 co godzinę. Poza wakacjami nieco rzadziej, a aktualne godziny można sprawdzić tutaj.

Grota w Jaskinii Postojnej | Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna

Nie da się wybrać co lepsze, Jaskienie Szkocjańskie czy Postojna. To całkowicie dwa odmienne miejsca, niepodobne do siebie. Dlatego porównywanie ich ze sobą jest chybione.  Każda z nich prezentuje inne walory, posiada inne zadziwiające cechy.

Chyba nigdy nie widzieliśmy bardziej spektakularnej jaskini, niż Postojna (a zwiedzamy sporo jaskiń), z kolei Jaskienie Szkocjańskie okazały się jednym z najpiękniejszych miejsc, jakie widzieliśmy w życiu. Jeżeli zastanawiacie się, czy Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna, wybierzcie oba miejsca. Moim zdaniem nie Bled, a właśnie te dwie jaskinie to must see w Słowenii.

Pozostałe artykuły ze Słowenii:

Udanego zwiedzania, Magda

Stalagmity i stalaktyty w Postojnej | Jaskinie Szkocjańskie czy Postojna

Zamek w Trokach – informacje praktyczne

Zamek w Trokach to jedna z najpopularniejszych atrakcji na Litwie. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy przewidzieć, że jeżeli wybierzecie się do Wilna na co najmniej 2 dni, z pewnością zawitacie też do zamku w Trokach. Tym samym postanowiliśmy stworzyć wpis opisujący historię tego niezwykłego miejsca i trochę informacji praktycznych, które ułatwią Wam zorganizowania wycieczki. Przedstawiamy Wam przewodnik po Trokach. 

Zamek w Trokach

Najbardziej chyba zachwyca położenie zamku. Warownia ulokowana jest na środku jeziora, a dokładnie na niewielkiej wyspie. Mimo, że atrakcja przyciąga ku sobie wielu turystów, w Trokach panuje spokojna, wręcz sielska atmosfera. Jest to właśnie wynikiem lokalizacji tej miejscowości – pomiędzy jeziorami, wśród gęstych lasów i łąk. Zewsząd dochodzi do uszu cichy szmer jeziora, szelest trzcin obrastających brzegi, śpiew ptaków i odgłosy kaczek. Zieleń lasów otaczająca jezioro Galwe, na którym znalazł swoje miejsca zamek, jest kojąca. Wycieczka do Trok to świetny pomysł na odpoczynek od i tak już spokojnego Wilna.

Jak powstał Zamek w Trokach?

Podobno już sam książe Giedymin, który dotarł w okolice jeziora Galwe podczas polowania uznał, że obierze sobie to miejsce za swoją siedzibę. Zanim pojawił się główny zamek w Trokach, najpierw wybudowano zamek na półwyspie w 1375 roku, kiedy to Kiejstut Giedyminowicz przeniósł do Trok stolicę swojego księstwa. W kolejnych latach zamek ten był świadkiem walk między księciem Witoldem a Jagiełłą, a także ich pogodzenia. Niestety ucierpiał na skutek licznych krzyżackich ataków, a część jego murów zawaliła się. Wybudowano kolejną twierdzę, jednak i ona nie potrafiłą dostatecznie chronić litewskich rubieży przed krzyżackimi zakusami. Dopiero w latach 1404-1408 Witold polecił wybudować warownię na jednej z trzech wysp jeziora Galwe, która miała wspomagać starszą warownię. Zamek był wznoszony i modernizowany w trzech etapach, a ostatecznie został wybudowany w stylu gotyckim, głównie z czerwonej cegły i niekiedy kamienia.

Utracenie znaczenia

Niedługo po bitwie pod Grunwaldem zamek w Trokach utracił swe strategiczne znaczenie. Pełnił funkcje reprezentacyjne, przyjmowani w nim byli posłowie, często bawił w nim Jagiełło. W 1430 roku na terenie zamku zmarł Wielki Książe Litewski Witold, a kilka lat po tym zdarzeniu, zamordowano tam jego brata Zygmunta. Zdarzało się, że zamek w Trokach pełnił funkcje więzienne, jednak już za czasów ostatnich Jagiellonów próbowano nadać mu charakter letniej rezydencji, czemu miały służyć liczne prace adaptacyjne. Niestety, w czasach wojen z Moskwą zamek został całkowicie zniszczony i nie podjęto się jego renowacji. W takim stanie zamek dryfował przez kolejne wieki ku kompletnej ruinie.

Odbudowa zamku w Trokach

Nadzieja przyszła wraz z XX wiekiem i polskimi naukowcami. Zamek w Trokach znalazł się po zakończeniu I wojny światowej w granicach Rzeczpospolitej. Początkowo chciano jedynie uporządkować teren i zachować pozostałe ruiny zamku. Z latami jednak coraz bardziej kierowano się w stronę całkowitej restauracji zamku. W sumie odbudowa zamku trwała prawie cały wiek. Pod II wojnie światowej rekonstrukcję zamku prowadzili w kolejnych etapach Litwini. Odbudowano poszczególne wieże, baszty, mury i krużganki. Zamek odzyskał swój dawny blask. Chociaż podziwiając go trochę smutno na duszy, że nie jest to autentyczna wersja zamku, a jedynie jego imitacja i nasze o nim wyobrażenie.

Zamek w Trokach – czy warto?

Ogólnie co do samego zamku mamy mieszane uczucia. Z jednej strony, urzekło nas jego otoczenie, a także jego czerwona bryła odbijająca się w spokojnej tafli jeziora. Ogromne wrażenie robią same gotyckie z założenia mury, potężna sale i masywne baszty, rozległy dziedziniec i ogólnie – sam budynek. Jednak rozczarowało nas wnętrze tych sal, ich urządzenie i muzeum zamku. Oczywiście, był ono dość interesujące, ale zastanówmy się – zamek mający być odzwierciedleniem gotyckiego pierwowzoru, a w jego salach możemy oglądać damskie wachlarze, szykowne jadalnie, barokowe sypialnie rodem prosto z XVIII – wiecznej rezydencji? Coś tu się gryzło. Jeśli do tego dodać stosunkowo bardzo drogie bilety, zwiedzanie wnętrza zamku może budzić lekkie rozczarowanie. 8 euro za bilet wstępu i 1,5 euro za możliwość robienia zdjęć, to w porównaniu z innymi cenami biletów na Litwie, które nie kosztują zazwyczaj więcej, niż 4 euro, a zazwyczaj jeszcze mniej – może wydawać się kwotą znacznie wygórowaną, pasującą do standardów cenowych w Europie Zachodniej. Nie zmienia to faktu, że do zamku  w Trokach warto wejść, by cieszyć oczy architekturą i pięknymi salami. Nam sprawiało dużą przyjemność podziwianie miejsca tak istotnego dla naszej historii i relacji polsko – litewskich. Muzeum znajdujące się w murach zamku jest mimo wszystko nowoczesne, interaktywne i dobrze utrzymane.

Co innego można zwiedzić w Trokach?

Wizyty w Trokach nie trzeba ograniczać tylko do zwiedzania zamku, gdyż cały rejon miejscowości obfituje w ciekawe atrakcje przyrodniczo – historyczne. W Trokach utworzono nawet Trocki Historyczny Park Narodowy. W niewielkim miasteczku można wypożyczyć rower i objechać wszystkie jeziora i jego odnogi doskonale do tego przygotowanymi ścieżkami edukacyjnymi. Widoki po drodze są naprawdę przyjemne i można tu odpocząć na łonie natury. Dużą popularnością cieszą się rejsy po jeziorze, podczas których okrąża się zamek, a także jezioro. Nie kosztują one dużo, ponieważ za godzinny rejs zapłacimy 5 euro. My niestety nie mogliśmy z nich skorzystać, ponieważ podczas naszej wizyty w trokach padał ulewny deszcz. Oprócz rejsów, po jeziorze można pływać wynajętymi kajakami, łódkami, żaglówkami, a także wędkować, plażować czy wędrować wokół zbiornika. Ogromny wkład w kulturę Trok włożyli Karaimi, czyli turecki lud wyznający karaimizm, który wywodzi się z religii mojżeszowej.

Atrakcje Trok wraz z ich stronami internetowymi:

  • Stary Zamek na półwyspie – http://www.seniejitrakai.lt/place-lt-9/
  • Kienesa wybudowana w XVIII w., która przez lata była jedyną świątynią karaimską w Europie – http://www.seniejitrakai.lt/place-lt-13/
  • Kościół św. Marii –  zbudowany w stylu gotyckim, ale noszący znamiona baroku, w którym znajduje się sławna ikona Matki Bożej z Trakai. W 1718 roku, czyli rok po koronacji Matki Boskiej Częstochowskiej, na mocy aktu papieża koronowano Matkę Boską Trocką. Przed obrazem modlił się Stefan Czarnecki, Jan Kazimierz i Jan III Sobieski. Ikona pochodzi z XVI wieku, chociaż legenda głosi, że była ona podarunkiem z okazji chrztu księcia Witolda od cesarza Bizancjum – http://www.seniejitrakai.lt/place-lt-11/
  • Senieji, pierwszy warowny zamek w Trokach, na którego ruinach powstał benedyktyński klasztor – http://www.seniejitrakai.lt/place-lt-8/

  • Pałac Tyszkiewiczów – przepiękny, neoklasycystyczny pałac, w którego murach obecnie mieści się siedziba Królewskiego Związku Szlachty Litewskiej. Pałac jest dobrze widoczny z wyspy, na której znajduje się zamek w Trokach, a statki odbywające rejsy po jeziorze, mają swą trasę tuż pod jego murami. Pałac można zwiedzać – http://www.seniejitrakai.lt/u-utrakis-manor-estate
  • karaimska zabudowa Trok – ulice w Trokach obstawione są uroczymi, kolorowymi drewnianymi domkami, które posiadają z przodu po trzy okna- jedno dla Boga, drugie dla domowników, a trzecie dla księcia Witolda)
  • Trocki Historyczny Park Narodowy – na stronie parku można znaleźć interaktywną mapę po ścieżkach wiodących wśród najładniejszych miejsc w rejonie miejscowości – http://www.seniejitrakai.lt/
  • Muzeum Etnograficzne  przedstawiające historię Karaimów – http://www.trakaimuziejus.lt/#/lan=lt/submenu=157/menu=79

Gdzie i co zjeść w Trokach?

Będąc w Trokach nie można odmówić sobie spróbowania tradycyjnej kuchni karaimskiej. W miejscowości znajduje się wiele restauracji serwujące regionalne dania, także nie będziecie mieli najmniejszego problemu, żeby na taką knajpkę natrafić. Oczywiście największy ruch będzie panował w  tych restauracjach położonych najbliżej zamku. Jednak im dalej, tym większe szanse na znalezienie ustronnego i spokojnego miejsca na obiad. W tym miejscu polecamy restaurację Kiubete i zacytujemy nasz poradnik o tym, gdzie warto zjeść w WIlnie oraz w Trokach:

” To dość duża restauracja w drewnianym domu, w której jest ciepło i przytulnie. Kamienne piece, drewniane stoły, czerwone obrusy tworzą swojski klimat. Restauracja posiada ładny widok na jezioro. Oferuje dość bogate menu, ale warto skupić się na dwóch czy trzech stronach. Chodzi konkretnie o strony zawierające pozycje z kuchni karaimskiej – między innymi kybiny. Koniecznie spróbujcie tego wypiekanego ciasta z różnego rodzaju nadzieniem– z mięsem, serem, warzywami czy na słodko. Jest to naprawdę smaczne, sycące i niedrogie. Najdroższa kybina z jagnięciną kosztuje tu 2,60 euro, reszta poniżej 2 euro. Do tego zamówcie lokalne piwo (naprawdę dobre!), a z pewnością wyjdziecie stąd najedzeni i zadowoleni. Dania mięsne są już nieco droższe, bo oscylują wokół 8 euro za jedno danie. Jednak to, po co tam zajrzycie – czyli dla kuchni karaimskiej i ogólnie litewskiej – będzie kosztować niewiele”

Troki, kybiny

Dojazd do Zamku w Trokach

Dojazd do Trok jest bardzo łatwy. Z Wilna w ciągu dnia kursuje do Trok kilkanaście pociągów, autobusów i busów. Autobusy w ciągu dnia odjeżdżają z Wilna do Trok nawet kilka razy w ciągu godziny. Nie wiedzieć czemu, na dworcu nie mogliśmy znaleźć rozpiski z godzinami odjazdów do Trok. Z kolei w Trokach  rozkład jazdy do Wilna już był. Przejazd trwa od 30 do 50 minut w zależności od tego, na jakiego przewoźnika trafimy. Jednak najczęściej trwa on tylko pół godziny.  Bilet autobusowy do Trok kosztuje 2 euro (kupując u kierowcy) albo 1, 90 euro (kupując online). Przydatną stroną do sprawdzenia rozkładu jazdy jest:

https://www.autobusubilietai.lt/

Najwygodniej dojechać będzie autobusem lub busem, ponieważ zatrzymują się one w Trokach nieco bliżej zamku, niż pociągi. Od stacji autobusowej do zamku jest bowiem jeszcze do przejścia około dwóch kilometrów. Jednak taki spacer może być bardzo przyjemny, ponieważ mija się po drodze kalimerskie domy, jezioro, stary zamek czy Muzeum Etnograficzne. Poza tym, pociągi do Trok jeżdżą rzadko i nie mają zbyt komfortowych godzin. Czas przejazdu pociągiem zajmuje 42 minuty, a bilet kosztuje 1,80 euro. Rozkład jazdy można sprawdzić (i przy tym kupić bilety online)  na stronie:

https://www.traukiniobilietas.lt/portal/

Zamek w Trokach – informacje praktyczne

Troki leżą około 25 kilometrów do Wilna. Na zwiedzanie nie tylko samego zamku, ale i Trok należy poświęcić co najmniej pół dnia. Tyle czasu wystarczy, by zwiedzić zamek, dojść do niego, podziwiać po drodze karaimską zabudowę, odbyć rejs po jeziorze i ewentualnie zwiedzić którąś z atrakcji. Warto jednak na Troki przeznaczyć cały dzień, by móc w spokoju cieszyć się urokami tego miejsca.

  • Godziny otwarcia

październik – kwiecień:
Poniedziałek – piątek:  8:00  – 17:00
Sobota, niedziela:  10.00 – 17.00

maj – wrzesień:
Poniedziałek – niedziela:  9:00  – 18:00

  • Ceny biletów

8,00 € dla dorosłych
4,00 € dla uczniów i studentów,
4,00 € dla seniorów

+ 1,5 euro za możliwość fotografowania. Bez biletu można przekroczyć bramę zamku i obejrzeć jej dziedziniec.

  • Adres

Troki 21142, Litwa

  • Strona internetowa

http://trakai-visit.lt/muziejai/

Jakby nie było, Troki odwiedzić warto. Zwłaszcza, jeśli jesteśmy w Wilnie więcej niż jeden dzień. Dobrym pomysłem jest również poświęcenie większej ilości czasu na eksplorowanie okolicy. 

Jak kupować tanie bilety lotnicze? – poradnik

Tanie bilety lotnicze, gdzie kupować by nie przepłacić? Jak kupować bilety za grosze? Wydawać by się mogło, że to wiedza tajemna, jednak może ją posiąść każdy. Hong Hong za 320 zł? Hanoi za 800 zł? Maroko za 180 zł? Albania za 120 zł? Iran za 240 zł? Dubaj za 130 zł?  Majorka za 20 zł? Santorini, Ateny, Sztokholm, Londyn, Rzym, Wilno za 39 zł? Tak, to są ceny jakie zapłaciliśmy za bilety podczas naszych ostatnich i nadchodzących dopiero podróży samolotem. Jak to robimy?

Rzadko jest tak, że siadamy do komputera, odpalamy stronę lini lotniczej i bez wysiłku kupujemy bilety na interesującą nas datę, na bezpośredni lot, do wybranego wcześniej przez nas miejsca. I płacimy za to jakąś niewielką kwotę. Takie rzeczy zdarzają się (przynajmniej nam) niezwykle rzadko – zazwyczaj nie jest tak kolorowo. Jeśli ktoś nie przejmuje się ceną biletów, wtedy taki scenariusz jest możliwy. Jeżeli jednak chcemy wyszukać tanie bilety albo podróżujemy bardzo często, to aby było to możliwe, musimy starać się kupować jak najtańsze bilety – trzeba trochę pokombinować. Jakie są nasze sposoby, tak w trzech zdaniach?

Kombinujemy (z miejscem wylotu, z przesiadkami), jesteśmy elastyczni co do kierunku i terminu wyjazdu, bardzo dużo czasu poświęcamy na wyszukiwanie biletów lotniczych i zazwyczaj rezygnujemy z wygody.

Jeśli chcecie lecieć wygodnie i komfortowo, to musicie przygotować na to swoje portfele. Bo tak, za wygodę się płaci. Oczywiście, co jakiś czas zdarzają się rewelacyjne promocje, ale nie zawsze uda nam się wbić w odpowiedni termin lub po porstu nie jesteśmy zainteresowani kierunkiem podróży. Tym, co od lat najbardziej nam pomaga w wyszukiwaniu tanich lotów, to właśnie kombinowanie. Przesiadki, zmiany przewoźników, inne terminy, przeczekanie w miejscu przesiadkowym, łączenie urlopów z dniami ustawowo wolnymi, długie loty, wyloty z różnych, także zagranicznych miast. No i oczywiście korzystamy z tanich przewoźników typu Ryanair, Wizzair, na zachodzie Europy Eurowings i EasyJet, do tego Norwegian, Air Asia, Cebu Pacific, UIA, Scoot itp. Co jeszcze możemy zrobić, by nasze podróże były jak najtańsze? Oto lista naszych sposobów na tanie loty:

1. Nie planuj konkretnego kierunku

Jeżeli zależy Ci na podróżowaniu w ogóle i każdy wyjazd sprawia Ci radość, to nie nastawiaj się, że w lipcu 2019 roku musisz być w Chorwacji i koniec. Pomyśl w ten sposób, że fajnie w ogóle gdzieś pojechać. Nasze wyjazdy determinuje wybrana data i cena, a destynacja jest tylko pochodną. Jeżeli wiecie, że w 2019 roku zamierzacie przykładowo wydać na bilety 1000 zł, a uprzecie się na Japonię, to ni cholery – wyjazd tani nie będzie. Leci się tam, gdzie akurat są tanie bilety. 1000 zł do Tajlandii? Ok, bierzemy  w ciemno. Na Japonię jeszcze przyjdzie czas, zdążymy.

Teraz korzystamy z tego, co niebo nam zesłało, czyli z promocji. Nie wyczekujemy na cuda, nie pozwalamy przejść okazji koło nosa, bo wymarzyliśmy sobie urlop z Meksyku. Nie ma Meksyku, ale są Indie – lecimy do Indii. Często piszecie nam, że nie możecie podróżowac, bo nie możecie znaleźć tanich biletów do wymarzonego miejsca w czasie urlopu i pracując na etacie ciężko gdzieś wyjechać. W takiej sytuacji warto trochę zmienić plany i wyruszyć tam, gdzie akurat można tanio dolecieć.

Hiszpania | Jak kupować tanie bilety lotnicze
Tossa de Mar

2. Opcja „gdziekolwiek” w wyszukiwarkach

Przy wyszukiwaniu lotów korzystamy ze specjalnych stron, które mają jedną bardzo przydatną opcję – nie trzeba wpisywać kierunku podróży – można zaznaczyć opcję gdziekolwiek. Wtedy wyświetla się lista najtańszych lotów w danym miesiącu lub konkretnej dacie. Często właśnie w ten sposób wybieramy nasze podróże. Jeśli cena wydaje się być najkorzystniejsza, miejsce nam się podoba, a termin dogodny – tam właśnie lecimy.

Przykład: Wyszukiwarka lotów Skyscanner

Skyscanner | Jak kupować tanie bilety lotnicze

Często widzimy na Facebooku rozpaczliwe posty w stylu „na Sylwestra 2019 roku chcemy jechać na Zanzibar, ale nie ma już tanich biletów. Ratunku, gdzie szukać tanich biletów ?! Co robić?!” – wybrać inny kierunek. Nie ma tanich biletów na Zanzibar, ale są na Martynikę? Czy to będzie aż taki problem skorzystać z tego dobrodziejstewa i spędzić sylwestra na Martynice, a Zanzibar zostawić na kolejny rok?

3. Elastyczny termin

Jeszcze lepszą sytuację mamy wtedy, gdy możemy być elastyczni pod względem dat. Wtedy nasza podróż zależy tylko i wyłącznie od ceny – jest niska, to lecimy. Bez względu na datę i kierunek, o ile oczywiście mamy na niego jakąkolwiek ochotę. Nam się chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło, żebyśmy z góry sobie założyli „zaczyna się 2018 rok, mam ochotę lecieć do Wietnamu i basta”. Większość naszych podróży była dziełem przypadku i promocji. Oczywiście na etacie z ograniczonym urlopem ciężko jest o elastyczność, ale tutaj na scenę wchodzą wcześniejsze punkty dotyczące elastyczności w wyborze kierunku podróży. A może szef zgodzi się na kilka dni dodatkowego urlopu bezpłatnego? Jeżeli widzisz, że w dany weekend bilety np. do Rzymu są bardzo drogie, wstrzymaj się. Sprawdź kolejny tydzień czy miesiąc.

Chorwacja | Jak kupować tanie bilety lotnicze
Chorwacja

4. Loty turystyczne, loty biznesowe – godziny odlotów też są istotne 

Jeśli to tylko możliwe, starajcie się latać nie w weekendy, a w ciągu tygodnia – wtedy macie gwarancję tańszych biletów. Loty realizowane w weekendy zazwyczaj są najdroższe (zazwyczaj, ale niekoniecznie), ponieważ są atrakcyjne turystycznie – zwłaszcza te w Europie. Warto też sprawdzić godziny lotów, ponieważ loty odbywające się rano, lub na początku/pod koniec tygodnia są nastawione na klientów biznesowych. Na przykład loty z Wrocławia do Warszawy mogą być droższe w poniedziałek rano, niż około południa. Dlatego dobrze jest sprawdzić, czy tego samego dnia nie odbywa się jeszcze jeden rejs, na który sprzedawane są bilety w korzystniejszych cenach.

Przykład: loty do Paryża w trakcie weekendu oraz w środku tygodnia

5. Stosuj metodę żabich skoków – stopovery

Jeśli nie lubicie długich przesiadek, mieszanych połączeń i braku komfortu, a wolicie loty bezpośrednie, od razu omińcie ten akapit. Rzadko się zdarza, że lecimy gdzieś bezpośrednio. Szczerze to nie pamiętamy, kiedy lecieliśmy gdzieś ostatni raz docelowo prosto z Wrocławia. To właśnie dzięki przesiadkom udaje nam się kupować tak tanie bilety. I z takiej przesiadki próbujemy uczynić zaletę. W jaki sposób?

Opiszemy to na przykładzie podróży do Hong Kongu. Jakiś czas temu natknęliśmy się na bilety z Kijowa do Dubaju. A że Dubaj jest hubem przesiadkowym, postanowiliśmy poszukać jakiś tanich biletów lotniczych z samego Dubaju gdzieś do Azji. I znaleźliśmy, dosłwonie za bezcen bilety do Chin. Kupiliśmy więc bilety do Dubaju, ale przecież nie będziemy od razu przesiadać się do samolutu do Azji, o nie. Przeszukaliśmy wyszukiwarkę i okazało się, że trzy dni później oferowane są bilety do Hong Kongu w jeszcze niższej cenie. Co dzięki temu zyskaliśmy? Tanie bilety, podróż do Azji i trzy dni na zwiedzanie Dubaju.

Tak zwane stopovery w podróży sprawiają nam ogromną radochę. Im dłuższy postój na lotnisku przesiadkowym, tym lepiej, bo to oznacza, że możemy zwiedzić miejsce przesiadki. Smucą nas za to 3-5 godzinne przesiadki, bo wtedy nie ma raczej czasu na to, by opuścić lotnisko i udać się na zwiedzanie. Najlepsze są takie przesiadki 2-3 dniowe, a nawet i dłuższe, kiedy to w podróży nagle zyskujemy ekstra bonus na zwiedzanie kolejnego, nowego dla nas miejsca. A że lot z Kijowa do Dubaju jest w niedziele, więc… od razu kupiliśmy  bilety do Kijowa na piątek, żeby mieć czas na zwiedzenie równiez i tego miasta. I wiecie ile kosztowały nas łącznie wszystkie bilety, począwszy od wylotu z Polski do Kijowa, na lądowaniu w Hong Kongu kończąc? Mniej niż 400 zł. Połączenie Kijów – Hong Kong kosztowało 320 zł,  w tym Kijów – Dubaj 120 zł.

Gdy zaproponowaliśmy taką metodę naszym obserwującym na Fb, odezwało się kilka osób, że trzeba tu doliczyć więcej czasu na podróż. Cóż, naszym zdaniem niekoniecznie. Można ewentualnie skrócić o 1-2 dni pobyt w miejscu docelowym i połączyć zwiedzanie dwóch miejsc. Albo postarać się tak zaplanowac wyjazd, żeby lot początkowy i przesiadka miały miejsce w weekend. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma i cieszy z tego, że w ogóle da się gdzieś dojechać. A jeśli czasu brak, a bilety możecie kupić tylko w określonej cenie, to i bez długiego stopovera metoda żabich skoków się sprawdza. Przy krótkich przesiadkach zyskacie chociaż tanie bilety.

Przykład: Stopovery na zwiedzanie Helsinek i Rzymu

6. Stosuj zasadę przeplatanki

Nie jest też powiedziane, że musimy kombinować  tylko z samolotami. Przeplatanka może obejmować również przemieszczanie się pociągami i autobusami. Weźmy na tapetę naszą podróż do Albanii – pociągiem do Budapesztu, a stamtąd lotem do Tirany. Inną opcją jest lot do Podgoricy w Czarnogórze, a następnie przejazd busem do Albanii.  Podróż do Finlandii – pociąg do Gdańska  a stamtąd lot za 40 zł do Turku. Lot do Stambułu? Najpierw samolot do Burgas, a następnie pociąg do Turcji. Południe Francji? Lot do Barcelony i przejazd autobusem do Francji za kilka euro. Takich opcji jest mnóstwo i przeplatanki mogą być o wiele bardziej skomplikowane, zwłaszcza w przypadku wyjazdów objazdowych.

Przykład: Jak dostać się z Polski do Tirany?

Etap pierwszy:

Etap drugi:

Etap trzeci:

7. Więcej biletów nie znaczy „drożej”

Często bilety, które obejmują więcej przelotów na danej trasie są tańsze, niż pojedyncze loty. Na przykład lot Pekin – Warszawa  kosztował w kwietniu 1500 zł, a lot Pekin – Warszawa – Berlin 1100 zł. Wystarczy wysiąść na lotnisku w Warszawie i nie pójść na kolejny lot. Teoretycznie konsekwencji za to nie ma żadnych, za to zyskujemy tańszy bilet. Ale…

Przy stosowaniu tego triku trzeba pamiętać jednak o kilku zasadach. Przede wszystkim istotne jest rozróżnienie, czy lecicie tanimi liniami, czy tradycyjnymi. W przypadku tanich przewoźników, nie poniesiecie żadnych konsekwencji dlatego, że nie stawiliście się na lotnisku. Ryanaira czy Wizzaira to nie interesuje. W przypadku tradycyjnych linii (np. LOT, KLM, Lufthansa) można zastosować taką metodę, ale raczej tylko na końcowym etapie podróży. Opierając się na wyżej przytoczonym przykładzie – możecie wsiąść do samolotu z Pekinu do Berlina przez Warszawę i wysiąść już w Warszawie nie lecąc dalej, ale jeśli zrobicie to w drugą stronę – nie przyjdziecie na pierwszy etap podróży (lub środkowy w przypadku większej liczby przesiadek) czyli na pierwszy lot, linia lotnicza może anulować drugą część podróży i nie wsiądziesz do drugiego samolotu. Co więcej, jeżeli na jednym bilecie kupiłeś też lot powrotny z Berlina do Pekinu, to linie lotnicze mogą anulować także loty powrotne!

Robiąc coś takiego najlepiej zapoznać się z regulaminem linii lotniczych lub zapytać o to na infolinii lub innych osób podróżujących wcześniej danym przewoźnikiem. Jeśli będziesz robić to zbyt często, linia lotnicza może próbować nałożyć karę. Ostatnio głośno było o historii mężczyzny, który w ten sposób wielokrotnie latał na jednej i tej samej trasie, w wyniku czego linia lotnicza pozwała go do sądu (ostatecznie sprawę przegrała). Jednak ten mężczyzna notorycznie nie zjawiał się na drugiej części lotu. Pojedyńcze przypadki nie powinny być sankcjonowane.

Jednak jeszcze raz zaznaczamy, w przypadku tradycyjnych przewoźników lepiej najpierw sprawdzić regulamin, bo jest to bardzo ryzykowne zagranie. Jeśli chcemy je stosować, to raczej tylko w przypadku tanich przewoźników, kiedy mamy bilet w jedną stronę i najlepiej, tylko z bagażem podręcznym. Jeśli podróżujecie w ten sposób z bagażem podręcznym, nie musicie się o nic martwić. A jeżeli nadajecie większy bagaż do luku,  z reguły możecie wcześniej przy jego nadawaniu poprosić o jego wydanie na taśmie na lotnisku przesiadkowym.  Nie ma też gwarancji, że każda linia się na to zgodzi, w momencie odprawy mogą Wam tego odmówić.

Przykład: Bilety na bezpośredni lot z Pekinu do Warszawy i z Pekinu do Berlina przez Warszawę na ten sam dzień liniami LOT

8. Sprawdzaj konkurencję

Bardzo często kupowanie przelotu z przesiadką na jednym bilecie też nie będzie się opłacać, bo taniej wyjdzie kupić osobno bilet u jednego przewoźnika w dane miejsce przesiadkowe, a stamtąd lecieć do miejsca docelowego inną linią – np. lecąc z Warszawy do Teheranu przez Kijów taniej wyjdzie osobno dolecieć Ryanairem czy Wizzairem do Kijowa i stamtąd liniami UIA do Teheranu, niż liniami UIA z Warszawy do Kijowa i stamtąd do Teheranu.

Albania | Jak kupowac tanie bilety lotnicze
Albania

9. Multicity

Która jest szczególnie pomocna podczas planowania objazdówek. Przykładowo, chcecie lecieć na tydzień do Wenecji. Znajdujesz bardzo tanie bilety w jedną stronę, ale powrót jest już kilkukrotnie droższy. Szukasz dalej i znajdujesz tanie loty z Bolonii do Polski. Dlatego kupujesz bilet na pociąg do Bolonii za kilka euro, zwiedzasz kolejne piękne miejsce i oszczędzasz na podróży. Dzięki wybieraniu różnych miejsc wylotu i powrotu, udaje nam się zaoszczędzić sporo pieniędzy. Na przykład do Splitu lecieliśmy z Katowic, nastęnie przez 3 tygodnie przemierzaliśmy północną Chorwację, Słowenię oraz północne Włochy. Powoli zmierzaliśmy do Bergamo, skąd mieliśmy powrót do Warszawy za jakieś 40 zł. Oczywiście jeśli się nastawiasz tylko na zwiedzanie Wenecji i nic więcej cię nie interesuje, wówczas warto zastanowić sie nad priorytetami i czy lepiej zobaczyć i Wenecję i Bolonię, czy zostać w domu? Bo znowu, jak się nie ma co się lubi…

Przykład: wyszukiwarku multi-city

Przykład: październikowa wycieczka do Włoch. Wylot z Krakowa do Wenecji, powrót z Bolonii do Wrocławia łącznie za 134 zł.

10. Szukaj w trybie incognito

Algorytmy przewoźników lotniczych będą zwiększać cenę interesującego cię lotu, im częściej będziesz go sprawdzać. By tego uniknąć, zawsze szukaj lotów w trybie incognito.

11. Używaj wyszukiwarek

My najczęściej korzystamy ze strony Skyscanner. Cenimy sobie ją za możliwość wyświetlania kalendarza i cen, co daje nam pogląd, jak kształtują się ceny w danym miesiącu i znacznie skraca czas poszukiwania odpowiednich biletów. Ceny wynajdywane przez takie wyszukiwarki często są niższe, niż te na oficjalnej stronie przewoźnika. Ale trzeba pamiętać, że nie jest to reguła i często może być na odwrót. Dlatego najlepiej sprawdzać zarówno wyszukiwarki, jak i oficjalne strony. Inne wyszukiwarki to np. Kayak, Momondo, Flippo. Miej też na uwadze, że w razie problemów, np. odwołania lotu, trudniej będzie odzyskać pieniądze od pośrednika niż od firmy lotniczej! To jest niestety ryzyko kupowania biletów przez tego typu wyszukiwarki. Lecieliśmy w ten sposób do Brazylii i nic takiego się nie wydarzyło, ale w internecie można znaleźć sporo historii osób, które np. miały problem, żeby w ogóle skontktować się z pośrednikiem w sprawie zwrotu.

12. Używaj wyszukiwarek cen na stronach linii lotniczych

Nigdy nie szukamy cen na konkretną datę, tylko sprawdzamy je w kalendarzu lotów. Jest to spora oszczędność nie tyle pieniędzy, co czasu. Dzięki temu możemy przeszukać większą ilość kierunków i cen. Poza tym daje to jakiś pogląd na to jak kształtują się ceny i pozwalają wybrać te najkorzystniejsze. Nie wchodzimy na stronę Wizzaira, tylko w wyszukiwarce wpisujemy „wizzair rozkład lotów”. Z kolei na stronie Ryanaira znajdziecie coś takiego, jak wyszukiwarka najniższych cen. Można wpisywać zakres cenowy, zakres dat itp. i wówczas pokaże się lista najtańszych lotów.

Przykład: wyszukiwarka taryf Ryanair oraz rozkład lotów Wizzair:

13. Szukaj dla jednej osoby

Zdarza się, że w wyszukiwarce linii lotniczych często wyświetlają się ostatnie bilety w najniższych cenach. Na przykład bilet do Barcelony za 56 zł opatrzony dopiskiem, że w tej cenie pozostał tylko jeden bilet. W sytuacji, gdy kupujesz bilety dla dwóch lub więcej osób, system może zaznaczyć cenę wyższą za dwie osoby, pomijając najtańszy bilet. Z tego względu warto najpierw sprawdzać ceny biletów na podróż dla jednej osoby i ewentualnie kupić przeloty pojedyńczo.

Przykład: ostatnie najtańsze bilety Ryanaira na loty do Lizbony oraz na Maltę

14. Lataj z innych miast

Nie ograniczaj się do lokalnego lotniska. Porównów ceny biletów. Przykładowo lot do Rzymu z Wrocławia będzie kosztował 200 zł, a z Poznania 100. Do tego 20 – 30 zł za Przejazd do Poznania i już jest to jakaś oszczędność. Nie ma to sensu wówczas, gdy koszt dojazdu na dalsze lotnisko przewyższy ceny biletów z lotniska położonego bliżej. A także gdy będzie to różnica niewielka, np. 10 zł w zamian za 6 godzinną podróż z południa Polski do Gdańska.

Tutaj znowu, po publikacji tego poradnika odezwały się głosy, że to marnowanie czasu i trzeba doliczyć kolejny dzień urlopu. Nawet jak lecisz tylko na weekend, czy dojechanie w piątek do pracy po południu np. z Wrocławia do Katowic, Krakowa czy Poznania,a nawet Pragi lub Berlina zajmuje aż tak dużo czasu? Masz urlop od wtorku, ale czy to wielki problem wyjechać w stronę lotniska dzień wcześniej wieczorem po pracy/szkole?

Przykład: Loty na Majorkę w podobnym termine z Berlina (10 euro) i z Wrocławia (330 zł)

15. Lataj z okolicznych krajów

Obecnie króluje Majorka z Berlina za 5 euro. Takich perełek można znaleźć o wiele więcej. Loty z Berlina, Budapesztu, Pragi czy Sztokholmu naprawdę często opłacają się o wiele bardziej, niż z Polski. Przykładowo loty z Polski do Czarnogóry w szczycie sezonu mogą kosztować nawet kilkaset złotych w jedną stronę. Z Berlina – mniej niż 100 zł. Do Berlina czy Budapasztu można naprawdę dojechać czasem za grosze i to w stosunkowo krótkim czasie. Tak samo jak w punkcie powyżej, do każdego z tych miast można wyjechać dzień wcześniej wieczorem lub w weekend.

Przykład: Loty z Pragi do Eindhoven oraz z Wilna do Brukseli

16. Ze wschodu może być taniej – point of sale

Dodatkowo linie lotnicze dosotowują ceny do zamożności społeczeństwa, konkurencyjności, siły nabywczej (point of sale). I tak z Wilna, Mińska czy z Lwowa można znaleźć naprawdę tanie bilety. Co więcej, jedna linia lotnicza może oferować różne ceny nawet na ten sam kierunek, tą samą datę. Na przykład lecąc z Austrii zazwyczaj zapłacicie więcej, niż z Polski czy Czech. I rzeczywiście najtańsze bilety poza Europę kupiliśmy właśnie z wylotem z Kijowa. Szczególnie upodobaliśmy sobie Ukraińskie Linie Lotnicze, które potrafią oferować bilety w cenach naprawdę godnych uwagi. Dużo ciekawych ofert można znaleźć na loty z Moskwy do Azji.

Przykład: Loty z Moskwy do Kirgistanu

17. Z zachodu i Skandynawii też…

Z Niemiec można znaleźć bardzo dobre oferty na egzotyczne wakacje, z Włoch, Portugalii i Hiszpani – do krajów Ameryki Południowej (Iberia, LATAM, KLM), ze Skandynawii – do USA (Norwegian), z Belgii i Włoch do niektórych krajów afrykańskich.

18. Do departamentów zamorskich też będzie taniej

Warto też mieć na uwadze, że kraje typu Francja czy Belgia oferują lepsze ceny niż konkurnecja do swoich byłych kolonii lub terytoriów zamorskich. Na przykład bez problemu znajdziecie bilety z Paryża na Martynikę za 300-400 zł w jedną stronę.

Przykład: lot z Paryża na Martynikę

19. Jeśli Bałkany, to tylko z Budapesztu (ew. z Wiednia i Berlina)

My z kolei często stawiamy na Budapeszt, zwłaszcza jeśli chodzi o kraje bałkańskie. Rząd węgierski dofinansowuje te bilety i dlatego są one tak tanie. Do tej pory udało nam się zdobyć Albanię na majówkę za 130 zł., a także Macedonię za 140 zł na Sylwestra, chociaż w obu przypadkach normą są bilety po 39 zł w jedną stronę. Poza tym węgierski Wizzair lata w przystępnych cenach z Budapesztu do Azerbejdżanu, ZEA, Kazachstanu i Rosji. Zazwyczaj są to najtańsze sposoby na dostanie się do tych krajów.

Przykład: tanie loty z Budapesztu na Bałkany (Skopje i Tirana). 2990 forintów to po przeliczeniu 39 zł

20. Członkostwa w klubach

Jesteśmy akurat członkami jedynie klubu lini lotniczych Wizzair, ale była to jedna z najlepszych decyzji, jaką podjęliśmy od kiedy stale podróżujemy. Tylko w 2018 roku udało nam się dzięki temu członkostwu oszczędzić ponad 150 euro! Im więcej latacie, tym bardziej Wam się to opłaci. Znamy osoby, które latają po 10 razy w miesiącu i w ciągu roku oszczędziły dzięki zniżce po 600 funtów i więcej. Dosłownie wczoraj udało nam się kupić bilety powrotne z Kijowa do Warszawy, które normalnie kosztowały 100 zł, a my zapłaciliśmy za nie 50. Roczna opłata wniesiona w zamian za objęcie członkostwem zwraca się zazwyczaj przy drugim locie, a często nawet i przy pierwszym. Jeśli latasz często po Europie lub poza Europę, również warto pomyśleć o programach lojalnościowych poszczególnych linii lotniczych i zbieraniu mil.

Przykład: cena standardowa oraz cena ze zniżką Wizzair do Kijowa oraz do Aten

21. Bierz udział w konkursach

Zazwyczaj gdy widzieliśmy konkursy, to nie zwracaliśmy na nie uwagi, bo przecież na pewno nie wygramy, bo tyle ludzi startuje, bo nie mamy szans. No ale przecież ktoś w końcu musi te konkursy wygrywać? Raz wzięliśmy udział w konkursie organizowanym przez linie lotnicze Wizzair. Wystarczyło napisać jakie nowe połączenie lotnicze nam się marzy. Opisaliśmy połączenie między Wrocławiem a Moskwą i tym samym wygraliśmy voucher na bilety w wysokości 200 zł, dzięki czemu jedno z nas za darmo poleciało do Chorwacji i Włoch.

Warto próbować szczęścia. Zwłaszcza jeśli kosztuje to niewiele wysiłku, np. napisanie komentarza pod postem na Facebooku. Takich konkursów organizuje od zatrzęsienia właśnie Wizzair, który na swoim profilu co rusz daje łatwe zadania, na które wystarczy odpowiedzieć jednym słowem. Oprócz tego, staramy się na swojej stronie na bieżąco informować o konkursach, o których akurat wiemy.

Przykład: konkurs organizowany przez stronę Bloceania, w którym wygrać można było podróż do Szwajcarii, konkurs Wizzair, konkurs WWP

22. Nie szukaj w weekendy i dni wolne – na pewno?

W weekendy ceny biletów często windują w górę Przez lata mówiono, że najlepiej szukać biletów nad ranem i we wtorki, a nie w weekendy. Najnowsze badania pokazują, że najdrożej będzie w piatek, ale jednak sobota i niedziela mogą być dniami, kiedy znajdziemy najlepsze oferty. Wyliczono nawet, na ile dni przed wylotem trzeba kupić bilety – na lot po Europie na 140 dni przed wylotem, a na lot poza Europę – na 176 dni przed wylotem. Wtedy ceny mają być najniższe. Ciężko nam to zweryfikować, ponieważ szukamy biletów tak często, że po prostu nie zwracamy już na to uwagi. Nie wyczekujemy na tę „złotą godzinę” czy idealny dzień. Jednak jeśli widzisz w piątek wysokie ceny na interesujący cię lot, warto wstrzymać się z kupnem z dwa, trzy dni i wtedy próbować szczęścia.

23. Podróżuj z bagażem podręcznym

Zawsze i wszędzie. Do Gruzji na trzy tygodnie, do Azji na dwa miesiące, na objazdówkę do Włoch – tylko mały plecak, tylko najistotniejsze rzeczy. Oczywiście są sytuacje, gdy po prostu trzeba mieć przy sobie dużą walizkę. Walizka też jest okej, jeżeli jedzie się na dłużej tylko w jedno miejsce. Przy jakichkolwiek wycieczkach objazdowych krótszych czy dłuższych, jeżeli nie masz takiego musu, nie zabieraj ze sobą bagażu rejestrowanego. Raz, że jest to spory wypadek, dwa – to spora uciążliwość. A tak macie i plecy i myśli lżejsze, bo nie musicie się martwić o cały swój dobytek. Jeśli już jednak musisz zabrać ze sobą większy bagaż to miej na uwadze, że obecnie tanie linie wprowadziły dość niejasne zasady jego zakupu. Obecnie im bliżej wylotu, tym wykupienie bagażu rejestrowanego będzie droższe. Na cenę ma również wpływ kierunek i sezon. W przypadku tradycyjnych przewoźników, rozmiary bagaży podręcznych jakie umożliwiają zabrać na pokład są naprawdę wystarczajace, by spakować się na dłużej. Jeśli lecicie na długo, na miejscu warto znaleźć nocleg z pralką lub po prostu pralnie, a nawet prać ręcznie. Każdy z nas dobrze wie z doświadczenia, że zabierając w podróż mnóstwo rzeczy, ostatecznie i tak korzysta się tylko z kilku.

Przykład: Opłaty za dodatkowy bagaż w liniach KLM oraz Wizzair

24. Unikaj ofert dodatkowych i pierwszej klasy

Ofert takich jak dodatkowe miejsce na nogi, informowanie smsem o zmianach związanych lotem, ubezpieczenie, wcześniejsza odprawa, pierwszeństwo wejścia na pokład, wyżywienie w samolocie – przynajmniej na krótkich rejsach po Europie. Loty po Europie nie trwają długo i spokojnie można nawet te 2,3 godziny wytrzymać w ciasnym samolocie. Wiadomo, że im dłuższe dystanse, tym człowiek bardziej  jest złakniony większego komfortu. To jednak kosztuje. Jeśli naprawdę chcecie oszczędzić, odpuścicie sobie te dodatkowe oferty. No i wydaje się raczej oczywistą sprawą, to nie kupujemy biletów w pierwszej klasie, tylko w klasie ekonomicznej.

Przykład: oferty dodatkowe w liniach Wizzair (153 zł więcej) oraz LOT (nawet o 1000 zł więcej)

25. Sprawdź ceny transferu z lotniska

Linie lotnicze często oferują bardzo tanie bilety w kilka miejsc w Europie. Dania za 10 zł w dwie strony? Bazylea za 78 zł? Londyn i Norymberga po 39 zł? Często jest tak, że najtańsze bilety znajdziecie tam, gdzie jest… najdrożej. I gdzie niestety transfer z lotniska kosztuje małą fortunę. Dobrym przykładem jest wspomniany wyżej Sztokholm – co z tego, że za bilety zapłacisz po 39 zł, jeśli kolejne 120 pójdzie na dojazd do miasta w jedną stronę? I z taniego wyjazdu nici, dlatego przed zakupem biletów warto sprawdzić ceny na miejscu.

26. Lataj poza sezonem

Wiele osób pisze do nas prośby o pomoc w zorganizowaniu podróży w sezonie wakacyjnym i to na ostatnią chwilę. Podczas planowania naszych podróży musimy być świadomi, że loty w sezonie są często absurdalnie drogie. Miejsca, gdzie wiosną czy zimą można dotrzeć za kilkadziesiąt złotych, latem kosztują już grube setki. Bo wiadomo, w wakacje każdy chciałby udać się na zasłużony urlop. Niestety, linie lotnicze również o tym wiedzą i z tego korzystają. Jeśli jest to tylko możliwe, zaplanuj urlop poza sezonem. Już pomijamy wszystkie inne korzyści z tego płynące – niższe ceny, mniej turystów, wszędzie więcej miejsca, bardziej znośna pogoda w krajach, gdzie temperatury latem są wysokie. Poza sezonem bilety są po prostu niższe.

Dla przykłaadu bilety na Korfu w marcu 2018 roku – 39 zł z Rzeszowa. Bilety na Santorini i Kretę z Aten w listopadzie – 9 euro w jedną stronę. Pogoda – 20 stopni, innych tursytów brak, totalny luz. Bilety do Czarnogóry na początku października – 120 zł w dwie strony. Maroko na przełomie lutego i marca – 180 zł w dwie strony. Bilety na tych samych trasach w okresie wakacyjnym będą kosztować co najmniej kilkadziesiąt, jak nie kilkaset złotych więcej. Zawsze i wszędzie będziemy każdego namawiać do podróży poza sezonem, bo niesie to za sobą mnóstwo zalet. Tanie loty są jedną z nich.

Przykład: nasza podróż na Santorini w listopadzie za 156 zł w dwie strony.

27. Unikaj dni świątecznych – nasze sposoby na tanie loty podczas majówki, świąt itp. 

Loty w takich okresach jak majówka, Boże Ciało czy okres sylwestrowy to czas, gdy ceny biletów lotniczych szybują na niebotycznie wysokie pułapy. Ciężko wówczas znaleźć coś w rozsądnej cenie. Tutaj z pewnością sprawdzi się kilka sposobów. Pierwszym z nich jest kupowanie biletów z wyprzedzeniem. Wiadomo, że w trakcie dni świątecznych ruch turystyczny się wzmaga, każdy chciałby gdzieś pojechać i wykorzystać wolne, a bilety znikają szybko jak swieże bułeczki z rana w piekarni. Warto o tym pamiętać i nie budzić się nagle 20 kwietnia, że nie ma się żadnych planów na majówkę.

Innym sposobem jest szukanie lotów z innych miast znajdujących się blisko Polski. A jeśli nadal nie można znaleźć nic interesującego, wtedy pozostaje wybranie jakiegoś kierunku, gdzie można dojechać autobusem i pociągiem. Jednak i w tym wypadku należy pamiętać o szybszym zakupie biletów, bo na ostatnią chwilę nie będzie już miejsc albo pozostaną same najdroższe.

Dla lepszego zobrazowania sytuacji – W lipcu 2018 roku kupiliśmy bilety na święta do rodziny w Finlandii za 39 zł w jedną stronę. W lutym 2018 roku udało nam się kupić bilety na majówkę do Albanii w dwie strony za 132 zł z… Budapesztu. Również z Budapesztu kupiliśmy już w czerwcu bilety na sylwestrowy wyjazd do Macedonii za 142 zł w dwie strony.

Przy takich okazjach pomaga również szybszy wyjazd i późniejszy powrót, np. majówka zaczyna się 1 maja, ale warto przemyśleć wyjazd już 28 kwietnia (zwłaszcza, jeśli to weekend) albo powrót po 5 maja. Wtedy ceny są już sporo niższe. Bilety w drugiej połowie maja są też o wiele tańsze, niż na początku miesiąca. Kumulacja tych wszystkich sposobów pomaga nam w kupowaniu biletów w okresach świątecznych w przyzwoitych cenach.

Przykład: loty do Turku i Skopje na Boże Narodzenie i Sylwestra wyszukane w połowie lipca 2018 roku

28. Wybieraj huby lotnicze

Huby, czyli główne węzły przesiadkowe. Takimi hubami są m.in. Dubaj, Moskwa i Doha za Azję. Bangkok, Singapur, Hong Kong są hubami dla okolicznych krajów oraz dla Australii i Oceani, Miami dla Ameryki Południowej. Jeśli znajdziecie tanie loty np. do Dubaju, warto sprawdzić tanich przewoźników latających z Dubaju w dalesze części świata, np. do Azji. W ten sposób można dolecieć np. za 300 zł do Indii, a nam udało się kupić bilety do Hong Kongu za 320 zł.

Przykład: połączenie z Dubaju do Indii za 350 zł

29. Wykorzystuj biura podróży

Jeżeli decydujecie się na wyjazd w ostatniej chwili, nie możecie zmienić kierunku podróży, a bilety lotnicze są bardzo drogie, to warto zajrzeć na strony biur podróży. Może się okazać, że wykupienie wycieczki Last Minute będzie tańsze, niż zakup samych biletów. Otrzymujemy wtedy w cenie również dobrą baze wypadową w hotelu (często nawet z wyżywieniem). Bilety na czartery last minute również potrafią zaskoczyć cenami. Na przykład od trzech lat obserwujemy, że w pierwszych trzech miesiącach roku można kupić bilety do Wietnamu nawet za 140 zł w jedną stronę.

30. Kupuj z wyprzedzeniem

Rynek zbytu biletów lotniczych jest nieprzewidywalny. Próbuje się tworzyć różnego rodzaju reguły, wskazówki i rady, którymi potencjalni pasażerowie powinni kierować się podczas zakupu biletów. Jednak jest jedno, o czym trzeba wspomnieć na samym początku – nikt nie da gwarancji, że konkretna rada sprawdzi się w każdym przypadku. To, że do tej pory można było kupić tanie bilety do Wietnamu w lutym nie oznacza, że w kolejnym roku będzie tak samo. To, że bilety do Wilna kosztują najczęściej poniżej 100 zł nie oznacza, że zawsze będą tyle kosztować. To, że bilety do takich krajów jak Chorwacja, Grecja czy Hiszpania zawsze są drogie w wakacje nie znaczy, że nie zdarzą się w lipcu rewelacyjne promocje. Tak samo nie oznacza, że im szybciej kupisz bilet, tym większa szansa, że będzie on tańszy.

Owszem, co do zasady reguła ta się sprawdza. Ale niejednokrotnie obserwowaliśmy sytuacje, gdy bilety można było znaleźć tańsze na tydzień przed planowaną podróżą, niż na miesiąc czy dwa. Parokrotnie udało nam się kupić bilety w ostatnim momencie i nie były one bardzo drogie. Na przykład raz złapaliśmy bilety na loty tego smaego dnia z Wrocławia do Dortmundu za 209 zł, a tydzień przed odlotem do Finlandii – za około 100 zł. Widzieliśmy bilety do Brukseli po 39 zł na pare dni przed odlotem. Ceny biletów lotniczych zmieniają się nieraz z godziny na godzinę.

Trzeba jednak pamiętać, że takie niskie ceny w ostatniej chwili zdarzają się raczej tylko na mniej popularnych trasach i poza sezonem. Nie ma szans, by znaleźć tanie bilet z dnia na dzień na przykład do Rzymu czy Paryża, gdyż są to bardzo popularne kierunki turystyczne. Podobnie na trasach mniej turystycznych – na ostatnią chwilę linie nastawione są na klienta biznesowego, któremu nagle wypadło spotkanie we Frankfurcie i kupuje bilet bez względu na cenę. Także szansa na znalezienie czegoś w ostatnim momencie jest, ale nie wielka. No i dotyczy to tylko lotów po Europie. Nie znajdzie się raczej z dnia na dzień tanich lotów na inne kontynenty, chyba że będą to promocyjne ceny przewoźników czarterowych, którzy nie wyprzedali wszystkich miejsc w samolocie.

Jak do tej pory jednak sprawdzała się u nas zasada, że bilety kupione wcześniej są z reguły tańsze, chociaż czasem taniały im bliżej było do wylotu, by nam sam koniec poszybować wysoko w górę. Lecz lwią część naszych biletów zakupiliśmy ze sporym, kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.

Ogólnie przyjmuje się, że bilety na loty po Europie należy kupować od 6 do 8 tygodni przed wylotem. Z naszego doświadczenia wynika, że najbardziej opłaca się kupić je na trzy miesiące przed wylotem, najpóźniej miesiąc przed. Z kolei na loty poza Europę mamy taki sposób, że zawsze kupujemy wcześniej. Cżesto nawet ponad pół roku wcześniej i ta zasada do tej pory sprawdzała nam się zawsze.

Przykładowe terminy kupionych przez nas w ostatnim roku biletów:

Gruzja w sezonie na 2 tygodnie przed wylotem – 800 zł w dwie strony

Chorwacja w sezonie na 3 dni przed wylotem – 250 zł w jedną stronę

Niemcy w tym samym dniu co wylot – 209 zł w jedną stronę

Ateny na 4 miesiące przed wylotem – 78 zł w dwie strony

Londyn na 3 miesiące przed wylotem – 78 zł w dwie strony

Santorini z Aten na 3 tygodnie przed wylotem – 78 zł w dwie strony

Chiny na 7 miesięcy przed wylotem – 320 zł w jedną stronę

Iran na 11 miesięcy przed wylotem – 240 zł w dwie strony

Maroko na 5 miesięcy przed wylotem – 180 zł w dwie strony

Hanoi – Berlin na 4 miesiące przed wylotem – 800 zł w jedną stronę

Albania z Budapesztu za 3 miesiące przed wylotem na majówkę – 132 zł w dwie strony

Maceodnia z Budapesztu na 7 miesięcy przed wylotem na sylwestra – 140 zł w dwie strony

Litwa na miesiąc przed wylotem – 140 zł w dwie strony

Finlandia na 6 miesięcy przed wylotem na Boże Narodzenie – 39 zł w jedną stronę

Finlandia za 3 dni przed wylotem – ok. 200 – 300 zł w jedną stronę

Brazylia na  5 miesięcy przed wylotem – 2000 zł w dwie strony

Bruksela na 3 miesiące przed wylotem – 78 zł w dwie strony

Mediolan na 4 miesiące przed wylotem – 78 zł w dwie strony

Bergen na 2 miesiące przed wylotem – 78 zł w dwie strony

Jordania na 4 miesiące przed wylotem – 250 zł w dwie strony

Bari na 10 miesięcy przed wylotem – 78 zł w dwie strony

Podsumowując, nasze doświadczenie pokazuje, że bilety kupowane wcześniej były tańsze. Te kupowane tuż przed wyjazdem, ale w mniej popularnych kierunkach miały znośne ceny. Te kupowane na ostatnią chwilę, ale w popularne miejsca – np. Gruzja, były już o wiele droższe. Kilka razy zdarzyło się, że kupiliśmy z wyprzedzeniem bilety, które w naszym mniemaniu były tanie, po czym kilka tygodni później cena potrafiła spaść o połowę. Chyba nie ma więc na to reguły. Po prostu trzeba szukać i sprawdzać. A jeśli trafisz na tanie bilety na kilka miesięcy przed wyjazdem, to nie zastanawiaj się, tylko kupuj. Potem nie staniemy przed sytuacją, że lecieć musimy, a bilety kosztują fortunę. Im szybciej o biletach pomyślimy, tym większa szansa, że zakupimy je tanio.

31. Kupuj First Minute 

Kiedyś bardzo nie lubiliśmy planować wyjzdów z tak dużym wyprzedzeniem, jednak po pewnym czasie okazało się, że to popłaca. Bo kto by myślał w lutym 2018 roku, co będzie robił w marcu 2019! Do tego czasu może zmienić się wszystko. Ale jak zobaczyliśmy np. loty do Kazachstanu za 180 zł w jedną stronę…może jednak warto zaryzykować i kupić tanie bilety z tak dużym wyprzdzeniem. Jak przepadną, to przynajmniej nie będzie aż tak żal. Królem lotów first minute są dla nas Ukraińskie Linie Lotnicze, które z niemal rocznym wyprzedzeniem oferują naprawdę rewelacyjne ceny.

Przykład: Loty na 2019 z Budapesztu do Astany oraz ze Sztokholmu do Nowego Jorku

32. Kupuj bilety w styczniu, jeśli lecisz poza Europę

To nasza złota zasada, która się sprawdziła już wielokrotnie. Dlaczego? Ano dlatego, że na przełomie grudnia i stycznia linie lotnicze zarzucają nas swymi promocjami. I są to takie promocje z prawdziwego zdarzenia. Dla przykładu – w styczniu 2018 roku udało nam się kupić bilety do Hong Kongu za… 320 zł, do Iranu za 240 zł, do Dubaju za 120 zł, widzieliśmy bilety do Wietnamu za 180 zł w jedną stronę liniami czarterowymi czy połączenie Warszawa – Pekin – Warszawa za 1200 zł.  W styczniu 2019 roku kupiliśmy bilety na bezpośrednie loty Lufthansą do Rio de Janeiro za 2000 zł. Zaletą tego sposobu jest to, że można z góry zaplanować sobie cały rok pod względem podróżniczym oraz urlop w pracy i budżet. Nowy rok, nowe postanowienia, nowe podróże. W styczniu i lutym 2018 oraz 2019 roku udało się obkupić niemal na cały rok.

33. Kupuj bilety w październiku i listopadzie, jeśli latasz po Europie

Ryanair i Wizzair, niekwestionowali królowie tanich lotów. Jakby nie było, to właśnie głównie im zawdzięczamy możliwości taniego i sprawnego przemieszczania się po całym kontynencie. Z własnego doświadczenia możemy wskazać, że najtańsze bilety oferują jesienią. Można się wtedy nieźle obkupić, gdyż ceny proponowane przez przewoźnika są często niższe niż 40 zł w jedną stronę. Często też bilety są sprzedawane w super promocjach, na przykład bilet za 2 euro.

34. Kupuj bilety na przełom stycznia i lutego

Bilety kupowane na ten okres czasu zwykły być bardzo tanie. W Europie w styczniu bez problemu dolecicie do Bergamo, Paryża, Londynu czy Hiszpani i Portugalii za 39 zł w jedną stronę. To dobry czas na eksplorowanie naszego kontynentu. Niskie ceny wynikają z niskiego sezonu w turystyce.

35. Inspiruj się i śledz promocje

Pierwsza i podstawowa zasada – Facebook jest doskonałym źródłem informacji. Takie portale, jak Fly4free, Wakacyjni Piraci, Mleczne Podróże, Last Minute Totalny podpowiedzą ci jak szukać tanich lotów. Te strony już dziesiątki razy pomogły nam w znalezieniu ciekawych połączeń lotniczych. Jest to wygodne i pomocne rozwiązanie. Niech rzuci pierwszy kamieniem ten, kto nie przegląda codziennie fejsbukowej tablicy. Wystarczy polubić jedną z takich stron, a codziennie będziemy otrzymywali świeżą dawkę podróżniczych promocji. Nie musimy korzystać z nich bezpośrednio, ale mogą nas one zainspirować, wskazać kierunek, podsunąć jakiś pomysł.

Do tego można dołożyć blogi podróżnicze, na których opisywane są podróże maści wszelakiej, a także sposoby na dostanie się punktu A do punktu B. Sami dość często staramy się publikować takie poradnikowe posty oraz informować Was o najciekawszych promocjach. Bardzo istotne jest również obserwowanie profili lini lotniczych. Obserwowanie LOT-u, Ryanaira, Wizzaira to podstawa. Na tablicy publikują wszystkie promocje, zniżki, kody rabatowe, konkursy z nagrodami i nowości w siatce połączeń.

Przykład: profil na Facebooku – Fly4free oraz Wakacyjni Piraci

36. Obserwuj portale informacyjne, ale nie ufaj im bezgranicznie

Różne strony internetowe i grupy podróżnicze informujące o tanich lotach, hotelach i ciekawych przecenach, są doskonałym źródłem wiedzy i inspiracji. Ale warto brać pod uwagę, że autorzy tych stron nie wiedzą wszystkiego, mogą czasem nie sprawdzić wszystkich korzystnych opcji czy po prostu do nich nie dotrzeć i coś pominąć. Nie zliczę ile razy zdarzyła się sytuacja, gdy na Fly4free pojawiła się informacja o tanich lotach na konkretny termin, a my przejrzeliśmy wyszukiwarkę pod kątem innych terminów i… znleźliśmy bilety jeszcze o połowę tańsze! (np. RPA za 560 zł w dwie strony na majówkę z postojem na zwiedzanie Kairu). Warto poszukać na własną rękę innych dat i kombinacji.

Wiele razy też zdarza się, że te strony podsuwają nam nieoczywiste rozwiązania w stylu „chcesz lecieć do Stambułu? Leć do Burgas w Bułgarii, a dalej pociągiem do Turcji. Albo marzysz o Mołdawii? Jedź pociągiem do Kiszyniowa z przesiadką w Odessie”. W taki sposób można natknąć się na wiele oszczędnych lotów w miejsca, do których na ogół dojazd jest kosztowny.

37. Dołącz do grup podróżniczych w social mediach

Warto też zapisywać się różnych podróżniczych grup na Facebooku, gdzie ludzie dzielą się swoimi przeżyciami, zadają pytania – doświadczenie innych podróżników jest niezastąpionym źródłem inspiracji! Często podróżnicy zadają na takich grupach różne  pytania, które pomagają innym w planowaniu własnych wyjazdów, podpowiadają dobre sposoby na dostanie się w jakieś konkretne miejsce, informują o znalezionych przez nich promocjach. W końcu czubek języka za przewodnika i takie grupy podróżnicze są nieocenioną skarbnicą informacji. Ileż to razy zadane przez kogoś pytanie na takiej grupie zainspirowało nas do zwrócenia uwagi na jakiś podróżniczy kierunek? Niezliczymy. Inni ludzie też mogą nam podpowiedzieć jak szukać tanich lotów.

38. Punkty Wizzair

Dzięki punktom w bardzo łatwy sposób można odłożyć pewną sumę na kolejne podróże. Jeśli masz już swoje darmowe konto na stronie Wizzair.com, przejdź najpierw do zakładki „zaplanuj”, a następnie „hotele”. Wtedy Wizzair przekierowuje na stronę Booking.com. Przy każdym noclegu będzie widniała cena, jaka zostanie zwrócona na twoje konto Wizzair za rezerwacje danego noclegu. Obecnie jest to 5 % ceny, jaką zapłacisz za nocleg. Za kwotę, którą w ten sposób uzbierasz na koncie Wizzair, możesz w przyszłości kupować kolejne bilety lotnicze. Po dokonaniu rezerwacji na Bookingu trzeba tylko wpisać swój numer klienta, który znajdziecie na stronie Wizzair po zalogowaniu się i kliknięciu na swoje nazwisko w prawym górnym rogu. Punkty są zazwyczaj naliczone miesiąc po wymeldowaniu się z obiektu. Nie ma różnicy, czy płaci się za nocleg kartą czy gotówką. Nie trzeba też być członkami klubu Wizz. Środki na koncie Wizzair są ważne przez kolejne 6 miesięcy.

39. Zniżki dla młodzieży i dzieci

Wiele linii lotniczych oferuje zniżki dla osób do 25 roku życia – Finnair, SAS, KLM, Norwegian… warto z nich korzystać, bo nie są to najtańsze linie lotnicze, ale jeżeli już upoluje się promocję, to zawsze można w ten sposób jeszcze bardziej obniżyć cenę. Warto też pamiętać, że małe dzieci zazwyczaj podróżują z rodzicami za darmo lub w o wiele niższych cenach, niż standardowe.

40. Szukaj!

Rzecz oczywista i wydaje się, że nic w tym odkrywczego. Jednak wiele osób się dziwi, że naszym najlepszym sposobem na tanie loty jest właśnie po prostu szukanie. I nie takie szukanie od święta, tylko nieustanne. Żadna z powyższych zasad nie pomoże, jeśli się nie szuka samemu.  I żadna z nich nie zastąpi systematycznego przeglądania ofert. My już po prostu cierpimy na taką dolegliwość, która zmusza nas do nieustannego przeglądania wyszukiwarek lotów. To choroba i uzależnienie, która sprawia nam wręcz nieprzyzwoitą przyjemność. Dlatego robimy to często i z radością. Nawet jeśli nie stać nas w tym momencie, by lecieć na Martynikę, nie mamy czasu, by odwiedzić Maroko, czy zdrowia, by po raz kolejny włóczyć się po Bałkanach. To szukanie daje nam jakiś pogląd na to skąd, dokąd i za ile warto latać. Widzimy, jak wyglądają ceny standardowe, a jak promocyjne. Skąd najlepiej dolecieć do Ameryki, Azji czy gdzieś w Europie. Widzimy kody rabatowe, konkursy, zniżki. I natrafiamy właśnie na takie perełki.

Zasada jest taka, że Wasze szanse na znalezienie tanich lotów wzrastają wprost proporcjonalnie do ilości czasu poświęconego na wyszukiwanie lotów. I ta zasada sprawdzi się zawsze i wszedzie, bez względu na wszelkie okoliczności, przewoźników czy ich algorytmy podnoszące cenę. Szukajcie, a znajdziecie! A w razie czego, to co jakiś czas staramy się poinformować Was o najciekawszych promocjach, także zaglądajcie na nasz profil na Facebooku.

  1. Wejdź na strony typu Skyscanner, Ryanair, Wizzair, Flippo itp. w trybie incognito

  2. Wpisz nazwę interesujących Cię kierunków

  3. Zaznacz większy przedział czasowy, np. cały miesiąc w Skyscanner

  4. Przejrzyj ceny nawet od tego samego miesiąca, w którym szukasz na wiele miesięcy do przodu

  5. Przeglądając ceny w poszczególnych miesiącach zauważysz, kiedy bilety są najtańsze

  6. Powtarzaj systematycznie te czynności, a jeśli Ci to ułatwi zadanie, zapisuje sobie w jednym miejscu na kiedy i za ile i jakie linie oferowały najtańsze  bilety w interesujące Cię miejsca

  7. W tym samym czasie bacznie obserwuj strony poświęcone tanim podróżom typu Fly4free, Wakacyjni Piraci, Lastminuter, oficlalne strony linii lotniczych. Możesz też ustawić specjalne alerty na stronach typu Skyscanner, które powiadomią Cię mailem na pocztę o okazyjnych cenach.

  8. Po pewnym czasie sam już zauważysz, w którym miesiącu można zdobyć najtańsze bilety. Czekaj spokojnie i jak nadejdzie ten czas, kupuj.

  9. Pamiętaj, że dobry bilet to taki, za który Ty jesteś w stanie zapłacić. To, że ktoś zapłacił za bilet 200 zł i dla niego to dużo, nie oznacza, że dla Ciebie to oznacza to samo. Może Ty jesteś w stanie dać za ten sam bilet 400 zł? Działa to też w drugą stronę. Jeśli ktoś zapłacił za bilet 100 zł i mówi, że to mało, ale dla Ciebie wciąż za dużo – kop dalej 🙂

  10. Pamiętaj też, że tanie nie zawsze oznacza wygodne. Za komfort trzeba zapłacić. Coś za coś, albo masz wygodny bezpośredni lot, albo tani lot z 3 przesiadkmai z małym bagażem podręcznym. Jest wóż albo przewóz, sposób albo wymówka. Więc jeśli nie pasuje Ci taki brak komfortu, to po prostu z takich wskazówek nie korzystaj i nie krytykuj innych, którzy np. wolą zapłacić za bilet kilka stów mniej, w zamian za wcześniejszy wyjazd na lotnisko w Berlinie czy Pradze. To co tutaj napisaliśmy, to są tylko wskazówki i nikt nikogo nie zmusza do ich stosowania. Zwłaszcza jak nie trzeba się przejmować wyjazdowym budżetem. Sami coraz częściej stawiamy na wygodę i wolimy zapłacić więcej, a np. lecieć prosto z Wrocławia. Wszystko to jednak przyszło z czasem i jest wynikiem naszej ciężkiej pracy. Na samym początku, aby móc wiele podróżować, kombinowaliśmy ile się da, by jak najmocniej na biletach oszczędzić.

A teraz do dzieła, szukajcie swoich biletów 🙂

Malta | Jak kupowac tanie bilety lotnicze?
Malta

Gdzie zjeść w Wilnie?- przewodnik kulinarny

Zastanawiacie się gdzie zjeść w Wilnie, aby było dobrze i tanio? Nie możecie znaleźć na ten temat zbyt wielu informacji? Mamy dla Was kulinarny przewodnik po mieście, który pomoże zaspokoić głód nawet największym łasuchom! Znajdziecie tu polecane miejscówki na śniadanie, obiad, kolacje, szybkie przekąski czy knajpki wegetariańskie. 

Jeśli można umrzeć z przejedzenia, to nam to groziło właśnie w Wilnie. W ciągu krótkiego pobytu zajadaliśmy się litewską kuchnią, co chwilę zaglądając do kolejnych restauracji i kawiarni. Oczywiście dla własnej przyjemności, ale też i po trochu na potrzeby tego bloga. Przed wyjazdem podczas robienia rekonesansu i szukania miejsc, gdzie można dobrze w Wilnie zjeść, byliśmy rozczarowani niedostatkiem informacji. Było to dość zaskakujące biorąc pod uwagę fakt, że Wilno leży tak blisko polskiej granicy i odwiedza go tylu turystów z Polski. A porządnego kulinarnego przewodnika brak. Teraz jednak to się zmieni – sprawdźcie czego warto spróbować i gdzie zjeść w Wilnie.

Największe zaskoczenie wyjazdu – estetyka i niespodziewanie dobry smak podawanych posiłków. W miejscu, które wygląda na najgorszą melinę na rogu, dostajecie jedzenie rodem z 5 – gwiazdkowej restauracji. Wiele lokali wyglądających na podrzędne, albo po prostu zwyczajne, serwowało dania już wizualnie  zapewniajace ucztę dla oczu, a następnie także dla podniebienia. Wielki plus!

NA ŚNIADANIE

1. 12 Istoriju / Hotel Amber Apple

Gdzie zjeść w Wilnie - 12 IstorijuDo tego miejsca zapędził nas ulewny deszcz – i dobrze się stało. Z zewnątrz lokal może wyglądać na dość elegancki, ale w środku okazuje się być miło, przytulnie i na luzie. Owszem, jest dość elegancko, ale nie sztywno. Przemoczona jak zmokła kura nie czułam się tam nie na miejscu. Lokal znajduje się na parterze hotelu Amber Apple i to właśnie nazwa hotelu rzuca się bardziej w oczy, niż samej restauracji. W karcie znajdziemy śniadania w przedziale cenowym od 3 do 6 euro. Omlety (3,7 euro), jajka po benedyktyńsku (5,5 euro, rewelacja!), chrupiący chleb z różnego rodzaju pastami (3,5 euro), a do tego aromatyczna kawa (1,5 – 2 euro, czyli jak na centrum Wilna dość standardowo), granola (3 euro) –  i pyszne śniadanie macie jak w banku. Jedzenie podane jest w bardzo efektowny sposób, porcje są dość spore.  Ceny mają odrobine wyższe, ale nie ma co się temu dziwić – obiekt zlokalizowany jest tuż przy Ostrej Bramie, czyli w turystycznym miejscu, a dania naprawdę prezentują się okazale.

Oprócz tego można też zamówić tu inne przysmaki, dania obiadowe czy alkohol. Za zupę zapłacimy – w zależnosci od jej rodzaju – od 3 do 5,5 euro, za sałatki – od 5 do 8 euro, pasty od 6 do 7,5 euro,  za burgery również.  Restauracja oferuje nawet ryby i krewetki, ale już w wyższych cenach, bo między 8 a 14 euro. Można też załapać się na lunch między godziną 11 a 15, a ceny dań oferowanych w karcie lunchowej wahają się między 2 a 8 euro.  Po tak dobrym śniadaniu możemy się tylko domyślać,  że lunche i obiady  w 12 Istoriju serwują równie dobre. Dodatkowym atutem są godziny otwarcia – lokal czynny jest od godziny 8 rano, jeżeli więc przylecicie do Wilna wczesnym rankiem i macie ochotę na porządne śniadanie, od razu skierujcie tam swe kroki.

Adres – Aušros vartų g. 2

Godziny otwarcia – codziennie 08:00 – 00:00

Strona internetowa – https://www.facebook.com/12istoriju/

Ceny – za śniadanie umiarkowane; przedział cenowy między 2 a 6 euro; za obiady stosunkowo wysokie; przedział cenowy między 6-14 euro

 

2. Gusto Blynine

A gdzie zjeść w Wilnie najlepsze naleśniki? W Gusto Blynine. Teraz mamy coś dla prawdziwych łakomczuchów i wielbicieli słodkości. Najlepsze naleśniki w Wilnie! W Gusto Blynine codziennie serwują śniadania, a ich główną specjalizacją są właśnie naleśniki. Zadowolone być powinny tez osoby, które nie spożywają glutenu – w menu znajdą dania bezglutenowe. Oprócz tego, na śniadanie (i nie tylko) możecie spróbować gofrów, placków ziemniaczanych, sałatek, omletów i w ogóle jajek w każdym wydaniu, zup, gulaszów, zwykłych obiadowych mięsnych dań, a nawet pizzy. Jednak my to miejsce polecamy głównie jako śniadaniownie. Wybór naleśników jest ogromny – z owocami, z miodem, ze słodkim nadzieniem, z oreo, z warzywami, zdrowe buraczane naleśniki. Można również wybierać rodzaj ciasta – gryczane, ze szpinakiem, na ostro? A może ciasto tradycyjne lub serowe?

Ceny naleśników będą zależały od ich rodzaju – na przykład naleśniki warzywne, buraczane, „na zdrowo”, mają stałą cenę 3,36 euro. Dużo też zależy od wielkości. W przypadku nalesników na słodko lub z owocami, wersje mini zaczynają się od 90 centów, a wersje maxi (naprawdę ogromne) kosztują około 6 euro. Średnia porcja to zazwyczaj koszt około 4 euro. Gofry kosztują 2 – 3 euro, śniadanie „jajeczne” około 5. Miejsce jest bardzo oblegane, zwłaszcza w godzinach porannych. No i trzeba pamiętać, że są to raczej naleśniki amerykańskie. Grube i puszyste, w sam raz na solidne śniadanie. Plus za fantazyjny wystrój!

Adres – Ausros vartu g.6 (oprócz tego Gusto Blynine znajduje się w dwóch innych lokalizacjach, ta jednak wydaje się być najdogodniejsza – tuż przy Ostrej Bramie).

Godziny otwarcia – codziennie od 09:00 do 22:00

Strona internetowa (z menu) – http://www.gusto.lt/index.php/en/

Ceny – umiarkowane; przedział cenowy między 3 a 6 euro

 

3. Hales Turgus

Jak na duże miasto przystało, Wilno również ma własną Halę Targową. Wiedzieliśmy, że z pewnością znajdziemy tam smaczne rzeczy na śniadanie lub obiad. Skuszeni zdjęciami apetycznych smakołyków, ruszyliśmy na podbój Hali. Mieliśmy wielką ochotę na śniadanie w jednym z lokali – w miejscu, gdzie spedzaje się mięso i inne artykuły spożywcze, można wskazać, na co mamy ochotę i w kuchni przyrządzą nam pyszne śniadanie. Jednak na miejscu powiedziano nam, że na śniadanie nic nie mają. Czy to akurat tego dnia, czy w ogóle – tego nie wiemy. Ciężko było się po angielsku dogadać. Miejscie jednak na uwadze, że w Hali Targowej kilka takich miejscówek się znajduje i warto swego szczęścia próbować może w późniejszych, bardziej obiadowych godzinach.

Oprócz tego wileńska Hala Targowa serwuje nam cłą feerię barw i zapachów, na widok i zapach których cieknie ślinka. I tak, w Hali dostaniecie bajgle z wybranym przez Was nadzieniem, owocowe soki, litewski gulasz, pizzę z pieca za 5 euro. Każdy powinien znaleźć tutaj coś dla siebie. Co możemy polecić?

Sraige, Vynas in Vare

Francuska, niewielka restauracja, w której można dostać spazmów na widok przepięknych francuskich dań (nie tylko na śniadania!) – z sałatkami od 2 do 6 euro, ze śniadaniami za około 4 euro, z zimną zupą pomidorową za 2 euro, gdzie kaczka w winie, ostrygi czy żabie udka kosztują nie więcej, niż 6,99 euro, a jedzenie jest tak pięknie podane, że aż żal je napoczynać.

Piekarnia w Hales Turgus

Zaraz przy wejściu po prawej stronie znajdziecie kawiarnię z pysznymi wypiekami, słodkościami i ciastami ze słonym nadzieniem. Ślinka cieknie na sam widok! Do tego kupicie tu tanią i dobrą kawa (najdroższa mocca XXL za 1,80 euro). Warto zaopatrzeć się w więcej wypieków na wynos i mieć przy sobie przekąskę w trakcie zwiedzania.

Adres – Pylimo g. 58, LT-01307

Godziny otwarcia – codziennie z wyjątkiem poniedziałków od 07:00 do 18:00, a w  niedziele do 16:00, piątek do 19:00.

Strona internetowa – http://www.halesturgaviete.lt/en/

Ceny – niskie/średnie; bardzo niskie biorąc pod uwagę jakość.

 

PRZEKĄSKA W CIĄGU DNIA / DRUGIE ŚNIADANIE

1. Beigelistai

Jeśli po pierwszych godzinach zwiedzanie zgłodniejecie i poczujecie ochotę na jakąś szybką przekąskę lub drugie śniadanie, warto wybrać się na Bajgle. TE bajgle sa polecane w internecie w wielu miejscach. Skuszeni pozytywnymi opisami wybraliśmy się na ich testowanie, zwłaszcza, że lokal położony jest w dogodnej lokalizacji, w okolicy wielu atrakcji. Może dlatego, że czytaliśmy tyle achów i ochów na temat tych bajgli, spodziewaliśmy się cudów. Było dobrze, było przyzwoicie, ale bez jakiegoś szału. Ceny też mogą wydać się lekko wygórowane. 3 euro za bajgla z mozzarellą i pesto to może nie dużo, ale jak porównamy ceny i okaże się, że za 4 euro możemy mieć dwudaniowy obiad, to rzeczywiście mogą sie wydawać lekko zawyżone. Kawa też raczej z tych droższych jak na wileńskie centrum (cappuccino 2 euro).

Co nadal nie zmienia faktu, że bajgle są smaczne, podawane w 2,3 minuty, można je jeść w drodze, a wybór jest duży – więc stanowią dobry pomysł na przekąskę w trakcie zwiedzania lub drugie śniadanie. Dostępne są wersje na słodko, np. z nutellą (2,70 euro), z hummusem (3 euro), wspomniany już z mozarellą, pomidorem i pesto (3,20 euro) czy zwyczajny bajgel (0,95 centów), a także sałatki za około 4 euro. Co zaskakujące, mimo sławy lokalu – w środku nie było żadnych gości poza znudzoną sprzedawczynią. Beigelistai mają również swoje stoisko w Hali Targowej.

Gdzie zjeść w Wilnie - Beigelistai

Adres – Literatų g. 7 01125

Godziny otwarcia – codziennie od 09:00 do 16:00

Strona internetowa z menu – https://www.facebook.com/Beigelistai/

Ceny – umiarkowane; przedział cenowy między 1 a 4 euro

 

2. Chacapuri Sodu 

Zaletą tego miejsca jest jego położenie – w połowie drogi między Dworcem Kolejowym a Ostrą Bramą. Miejsce totalnie niepozorne z zewnątrz i raczej niezachęcające, zachwyca w środku serwując pyszne, gruzińskie jedzenie. Może te dania wydają się być bardziej zapychającymi obiadami niż przekąskami w ciągu dnia i niewiele mają wspólnego z litewską kuchnią, jednak podczas zwiedzania – zwłaszcza, gdy jesteśmy grupie – warto zamówić na przykład jedno chaczapuri i zjeść po jednym kawałku. Jest to o tyle praktyczne, że taki kawałek można jak pizzę jeść podczas dalszego spaceru ulicami miasta. Wypieki robione na miejscu rzeczywiście smakują tak jak wyglądają, czyli doskonale. Oczywiście Chacapuri Sodu idealnie nadaje się też na obiad czy kolację. Gruzińska kuchnia zawsze będzie odbrym rozwiązaniem – tanie to i sycące, a dodatkowo pyszne. Ceny bardzo dobre –  chaczapuri od 2,70 do 3,5 euro. Za główne danie – około 3,5 euro. Jeśli więc musicie być podczas wyjazdu oszczędni, a chcecie się porządnie najeść, wizyta w tym lokalu będzie idelanym rozwiązaniem.

Adres – Sodų g. 9. Kalvarijų g.61

Godziny otwarcia – 11:00 – 20:00

Strona internetowa – https://www.facebook.com/GeorgianBakery/

Ceny – bardzo niskie; przedział cenowy między 2,5 a 3,5 euro.

 

NA OBIAD

1. B6

Gdzie zjeść w Wilnie najlepsze bliny? W B6! Tutaj po raz kolejny przyszła nam z pomocą pogoda. Gdyby nie ulewny deszcz, pewnie nawet spojrzeniem  byśmy nie zaszczycili tego lokalu. Na przeciwko Hali Targowej, wyglądający bardzo podrzędnie, bardziej jak osiedlowy bar niż fajna knajpa. W środku trzy stoliki na krzyż i malutki bar, który sprawiał wrażenie, że podchodzi się do niego jedynie w celu zamówienia piwa. Jednak okropna ulewa zapędziła nas do wnetrza B6, pod którym akurat przechodziliśmy. I wiecie co? To był strzał w dziesiątkę. Wybór nie jest az tak duży, ale to tylko ułatwia sprawę. Znajdziecie tam typową kuchnię litewską – cepeliny, chłodniki, pierogi, gulasze, barszcze, placki ziemniaczne (pychota!) i danie mięsne z kurczakiem. Jedliśmy tam pyszne, bardzo ładnie podane placki ziemniaczne. Po ich smaku możemy się domyślać, że pozostałe dania są równie smaczne.

B6 było ogromnym zaskoczeniem. Jednak sprawdza się zasada, że miejsca na uboczu, niezachęcające wizualnie, gdzie w ogóle nie ma turystów – serwują tak pyszne rzeczy. B6 leży już poza starówką, ale dosłownie 5 minut drogi od Ostrej Bramy, na przeciwko Hali Targowej. Idealne miejsce na obiad (i to bardzo oszczędny obiad). Ceny za każde danie oscylują między 3 a 5 euro, za zupy około 2 euro. Plus za przepyszne piwo oraz za przemiłą obsługe mówiącą po angielsku.

Gdzie zjeść w Wilnie - B6

Adres – Bazilijonų g. 6

Godziny otwarcia – codziennie od 08:00 do 22:00

Strona internetowa – https://www.facebook.com/kavineb6/

Ceny – niskie; przedział cenowy między 2 a 5 euro.

 

2. Ceburekine

Gdzie zjeść w Wilnie - Ceburekine

Gdzie zjeść w Wilnie dobrze, ale tanio? Ceburekine będzie dobrym rozwiązaniem dla osób, które w Wilnie nie mają dużo czasu, chcą zjeść coś dobrego na szybko i w niskich cenach. Ceburekine jest czymś w rodzaju baru szybkiej obsługi, gdzie część dań wystawionych jest w ladach i można od razu po zakupieniu rozpocząć pałaszowanie, a niektóre z nich – jak na przykład chłodnik lub cepeliny, które trzeba ugotować, przyjdą do nas po kilku minutach. Lokal położony jest rzut beretem od Dworca Kolejowego i Autobusowego. Ceny – przyjemnie niskie, chyba najniższe, z jakimi spotkaliśmy się podczas całego pobytu w Wilnie. Jedzenie porządne, porcje dość duże. Plus za obsługę mówiącą po polsku – dla osób, które nie znają ani angielskiego czy rosyjskiego, posiłek w takim miejscu może się okazać sporym ułatwieniem. Ceny – cepeliny za 3 euro, chłodnik za 1,90 euro, pierogi z serem i orzechami za 2,40 euro, pierogi z mięsem za 3,40 euro, dania obiadowe typu mięso, ziemniaki, sałatka – między 3 a 4 euro. Zaletę stanowi także uniwersalność tego miejsca – można przyjść i na śniadanie czy obiad, a także na coś słodkiego lub piwo wieczorem.

Adres –  Šopeno g.3, Vilnius

Godziny otwarcia – codziennie od 09:00 do 20:00

Strona internetowa z menu – http://www.kavineceburekine.lt/lt/

Ceny – bardzo niskie; przedział cenowy między 1,5 a 4 euro

 

3. Zemaiciu Asotis

Gdzie zjeść w Wilnie dużo, smacznie, litewsko i dość tłusto? W Zemaiciu Asotis, czyli w miejscu z super klimatem. To jest już z pewnością lokal bardziej elegancki, niż dwa poprzednio opisane, jednak nie sztywny. To dość przytulna restauracja z ciekawym wystrojem – wewnątrz wszędzie porozwieszane są kolorwe dzbany i dzbanuszki. Plus – ogromne porcje, niektóre dołsownie nie do przejedzenia przez jedną osobę. Ceny też są trochę wyższe – za główne danie zapłacimy między 7 a 10 euro, za cepeliny, placki ziemniaczane i inne mączne dania – około 6 euro. Ale za takie smaki i porcje, naprawdę warto. Trzeba się przygotować na to, że serwowane tu dania są dość ciężkie – z resztą jak cała kuchnia litewska. Ale w karcie znajdują się też takie pozycje, jak sałatki, zupy i ryby. Jeśli szukacie litewskich przysmaków, ale trochę innych niż standardowe cepeliny lub chłodniki, to koniecznie zajrzyjcie do Zemaiciu Asotis.

Adres – Naugarduko g. 32-1, LT-03225

Godziny otwarcia – codziennie od 11:00 do 23:00

Strona internetowa – http://zemaiciuasotis.lt/

Ceny – stosunkowo wysokie; przedział cenowy między 6 a 10 euro

 

NA KOLACJĘ (ale obiad też może być)

1. Snekutis

Gdzie zjeść w Wilnie najsmaczniejszą kolację lub obiad? W Snekutisie! To kulinarne ukonorowanie naszego wyjazdu, odkrycie wizyty w Wilnie, perełka o powrocie do której marzymy. Miejsce pierwsze spośród tej listy – jeżeli możecie wybrać tylko jeden lokal, gdzie zjecie posiłek, niech to będzie Snekutis, a dowiecie się wówczas co oznacza sformułowanie „niebo w gębie”. Snekutis ma w Wilnie trzy lokale. My testowaliśmy ten w Republice Zarzecza. Niepozorna szopa, wyglądająca w środku bardziej jak osiedlowy bar. Po wejściu chcieliśmy się już wycofać,  bo wydawało nam się, że pomyliliśmy adresy. Jednak szybkie spojrzenie na talerze gości utwierdziło nas w przekonaniu, że do pomyłki nie doszło.

Po raz kolejny w trakcie wyjazdu zamówliśmy posiłek przy barze i po dosłownie paru minutach na nasz stół wjechał chłodnik litewski. Wstyd się przyznać, ale jedliśmy to po raz pierwszy w życiu. Wrażenie? Obłędne. Rozpłynęłiśmy się już po pierwszej łyżce. Porcja była tak duża, że już po pierwszym daniu byliśmy najedzeni. A wtedy na nasz stół wjechały one, cepeliny w całej krasie. Tak duże, że daliśmy radę zjeść tylko po jednym. Nieprzywoicie ciężkie i smaczne, nadziane dobrze doprawionym mięsem.

Gdzie zjeść w Wilnie - Snekutis

Umieściliśmy Snekutisa w akapicie „na kolację”, ponieważ to miejsce bardziej wydaje się być lokalem z piwem i dodatkowo serwującym jedzenie, niż zwyczajną restauracją. Snekutis idealnie nadaje się na wieczorne piwo lub drinka, połączone ze smakowaniem lokalnych dań. Miejsca jest niewiele, a chętnych sporo. W środku panuje luźna, barowa atmosfera. Ceny są bardzo zachęcające – za chłodnik, dwa cepeliny i duże piwo, zapłaciliśmy po 8 euro. A porcja była naprawdę duża, dwie osoby mogłyby się najeść. Co ciekawe, w każdym z opisywanych w przewodniku miejsc zamawialiśmy piwo i każde okazywało się fantastyczne. Tak było i  w tym przypadku. Lekkie, jasne, orzeźwiające. Każdemu wybierającemu się do Wilna w pierwszej kolejności będziemy polecać Snekutisa.

Adres – Polocko g. 7A

Godziny otwarcia – codziennie od 10:00 do 23:00

Strona internetowa http://jususnekutis.lt/lt/jus-sveikina-snekutis/

Ceny – średnie; przedział cenowy między 3 a 6 euro. Biorąc pod uwagę wielkość porcji – niskie.

 

NA DESER – KAWIARNIE

1. Joffe’s Duonine

Gdzie zjeść w Wilnie wyborne słodkości? W Joffe’s Duonine. To urocza, niewielka kawiarnia, która mogłaby też znaleźć się w zestawieniu idealnych miejsc na śniadanie. Dostaniecie tu pyszne, duże kawy, wypiekane na miejscu słodkości, śniadania – omlety, szakszuki, tosty, a także kupicie zdrowy chleb i inne cuda. Bardzo przyjemne miejsce i jeszcze przyjemniejsze smaki. I ceny również. Lokal położony jest rzut beretem od Dworc Autobusowego i kilka minut pieszo od wileńskiej starówki. Ogromny plus za atmosferę. Jak na desery, to tylko tu. Za duże cappucino i kawał sernika zapłaciliśmy po 3,5 euro od osoby. Dogodne są również godziny otwarcia, bo aż od 09:00 do 21:00 wieczorem.

Gdzie zjeść w Wilnie - Joffe's Duonine

Adres – V.Šopeno g. 10

Godziny otwarcia – codziennie 09:00 – 21:00

Strona internetowa – https://www.facebook.com/JoffesDuonine/

Ceny – niskie. Wypieki sprzedawane na wagę. Tania kawa.

 

2. Coffee 1

To bardzo mała, ale rzucająca się w oczy dzięki wystrojowi kawiarnia. Z daleka rozpoznacie fantazyjnie udekorowane wejście do kawiarni. W środku nie ma zbyt dużo miejsca, ale jest przytulnie, swojsko, smacznie i tanio. I to w samym centrum wileńskiej starówki. Zawsze znajdzie się tam też coś słodkiego.

Adres – Užupio 9

Godziny otwarcia – w tygodniu od 07:30 do 20:00, soboty od 08:00 do 20:00, niedziele od 09:00 do 19:00.

Strona internetowahttps://www.facebook.com/coffee1.lt/

Ceny – niskie; ceny do 3 euro


DLA WEGETARIAN I WEGAN

1. Vegafe

Gdzie zjeść w Wilnie zdrowo? W Vegafe. Na widok tak kolorowych, olbrzymich i pięknie podanych porcji, niejednemu mięsożercy pociekła by ślinka. Miejsce na luzie, w sam na obiad czy kolację (w sumie na śniadanie też!). Dania rzeczywiście są tak ładnie podane, a zrobione z tak zdrowych i kolorwych składników, że aż żal niszczyć takie dzieła. Później jest tylko lepiej – smakowo Vegafe również daje radę. W tym lokalu naprawdę można się porządnie najeść. Weganie powinni być zachwyceni, ponieważ mogą tutaj spróbować karaimskiego dania – kybin w wersji wegańskiej za około półtora euro. Ogromny plus dla restauracji za łączenie tradycji z nawykami żywieniowymi wegan i wegetarian, co nie jest łatwe gdy bierze się pod uwagę ciężkość, tłustość litewskich potraw, a także ich skład. Do tego restauracja serwuje pyszne warzywne i owocowe kremy (zimny krem z awokado!), kolorowe sałatki, wegańskie falafele czy kofty i wspaniałą ucztę macie gwarantowaną.

Jednak spore porcje i bardzo dobra jakość składników skutkuje też dość wysokimi cenami. W Vegafe można dostać danie dnia za 4,20 euro lub naleśniki czy dyniowe gnocchi za 5 euro, jednak główne dania kosztują od 6 do 9,5 euro, z przewagą tych za 8 euro. Ale warto wydać te pieniądze za tak przyjemne dla oczu i żołądka jedzenie.

Adres – Totorių str. 3

Godziny otwarcia – w tygodniu od 10:00 do 22:00, w weekendy od 11:00 do 22:00.

Strona internetowa – http://vegafe.eu/restaurant/vegafe-vilnius

Ceny – stosunkowo wysokie; przedział cenowy za główne danie od 6 do 10 euro

 

2. Holigans

Podobnie jak niektóre z wyżej opisanych miejsc, lokal ten nie jest zbyt zachęcający na zewnątrz. Można nawet powiedzieć, że lekko niewidoczny. Jakoś tak mija się go przechodząc obok chodnikiem i nie zwraca uwagi. A niesłusznie. W środku panuje luźna, niezobowiązująca atmosfera, oferta jest bogata, dania duże i pyszne. I po raz kolejny będziecie pewnie zachwyceni estetyką podawanych przysmaków. Piękne to i kolorowe, a na dodatek zdrowe. Ceny są dość przyzwoite – na pewno niższe, niż w Vegafe. W Holigans nie zapłacicie za posiłek więcej, niż 5,5 euro. Plus za wegańskie ciasta, lokalizację i atmosferę, minus za stronę internetową tylko w języku litewskim.

Adres – Šopeno g. 10

Godziny otwarcia – w tygodniu od 11:00 do 20:00, w soboty od 12:00 do 20:00, w niedziele zamknięte.

Strona internetowa – http://holigans.lt/

Ceny – umiarkowane; przedział cenowy między 2 a 5,5 euro

 

BONUS: GDZIE ZJEŚĆ W TROKACH?

1. Kiubete

Jeżeli jedziecie do Wilna na dłużej niż jeden dzień, to niemal pewne jak słońce, że i tak prędzej czy później w Trokach wylądujecie. Słynny zamek przyciąga ku sobie rzesze turystów. Jak wybrać restaurację w Trokach i się nie naciąć? Podpowiadamy. Koniecznie zajrzyjcie do Kiubete.  To dość duża restauracja w drewniamym domu, w której jest ciepło i przytulnie. Kamienne piece, drewniane stoły, czerwone obrusy tworzą swojski klimat. Restauracja posiada ładny widok na jezioro. Oferuje dość bogate menu, ale warto skupić się na dwóch czy trzech stronach. Chodzi konkretnie o strony zawierające pozycje z kuchni karaimskiej – między innymi kybiny. Koniecznie spróbujcie tego wypiekanego ciasta z różego rodzaju nadzieniami – z mięsem, serem, warzywami czy na słodko. Jest to naprawdę smaczne, sycące i niedrogie. Najdroższa kybina z jagnięciną kosztuje tu 2,60 euro, reszta poniżej 2 euro. Do tego zamówcie lokalne piwo (naprawdę dobre!), a z pewnością wyjdziecie stąd najedzeni i zadowoleni. Dania mięsne są już nieco droższe, bo oscylują wokół 8 euro za jedno danie. Jednak to, po co tam zajrzycie – czyli dla kuchni karaimskiej i ogólnie litewskiej – będzie kosztować niewiele.

Gdzie zjeść w Trokach - Kiubete

Adres – Trakų g. 2D, Trakai

Godziny otwarcia – codziennie od 12:00 do 23:00

Strona internetowa – http://kiubete.lt/

Ceny – umiarkowane; dania mięsne około 8 euro, dania kuchni karaimskiej poniżej 5 euro

Inne okazje? Eleganckie restauracje, fast foody? 

Oprócz tego, jeśli szukacie czegoś na kolację biznesową, to polecamy restaurację Grey – nowoczesne wnętrza z elegancko podawanymi potrawami kuchni litewskiej i międzynarodowej. W przypadku romantycznej kolacji sprawdzi się dobrze włoska restauracja Florentino, gdzie latem można usiąść w ogródku na uroczym dziedzińcu, a wewnątrz cieszyć się klimatem przy świecach i smakować dania kuchni włoskiej. A już zupełnie elegancką restaurację, gdzie mógłby jadać sam Prezydent, gdzie można stracić fortunę i głowę dla serwowanych smaków, jest resturacja Imperial. W kilku punktach w centrum miasta można natrafić na pizzerię (Cili pizza), gdzie za pizzę zapłaci się między 2 a 5 euro. Około 2-3 euro zapłacimy też za kebaba. A w razie czego, koło Dworca Kolejowego jest Mcdonald. Ciekawe jest to, że w Wilnie nie spotkaliśmy wielu budek z fast foodem (albo jakoś nam umknęły po drodze).

Ile pieniędzy przygotować na wyjazd?

W Wilnie można kosztowac miejscowych specjałów i nie stracić przy tym fortuny. Na podstawie własnego doświadczenia możemy stwierdzić, że mając po 10 euro na osobę spokojnie można w Wilnie wyżyć jeden dzień. Przykładowo – śniadanie z kawą w piekarni w Hali Targowej – 3 euro. Cepeliny na obiad w Snekutisie 4,90 euro, za chłodnik litewski z ziemniakami na kolację – 1,90 euro w Ceburekine. I tym o to sposobem mamy trzy posiłki w ciągu dnia, wydając przy tym niecałe 10 euro. Mając 10 – 15 euro, można do tego dodać deser w postaci kawy i słodkości, czyli jest to średnia kwota, którą warto przeznaczyć na wyżywienie jednego dnia. Mając 20 euro i więcej, to już wypas i szaleństwo – można próbować czego dusza zapragnie.

Czego jeszcze warto spróbować podczas pobytu na Litwie?

Oprócz wymienianych często w artykule chłodników, kybin i cepelinów, warto sięgnąć po różnej maści bliny, czyli placki ziemniaczane – z nadzieniem lub bez, a także kołduny, ser jabłkowy, wędliny skilandis i … świńskie uszy, które stanowią popularną zakąskę do piwa. Innym przysmakiem często towarzyszącemu temu trunkowi, jest smażony chleb z serem.

Przykładowe ceny i menu w restauracjach na Litwie:

 

Smacznego!

Santorini poza sezonem. Tani wyjazd na Santorini

Santorini, ach, Santorini! Piękne i wyśnione. Któż z nas nie chciałby zobaczyć Cię chociaż raz w życiu? Ileż to razy widzieliśmy w internecie zdjęcia tej niewielkiej wyspy? Ile filmów kręconych na Santorini obejrzeliśmy? Ile razy słyszeliśmy o Santorini, jako o najładniejszej i najbardziej znanej greckiej wyspie? No właśnie. I jak tu teraz na Santorini pojechać i się nie rozczarować? Czy ta wyspa słusznie uznawana jest za jedną z najpiękniejszych na świecie?

Santorini

Santorini w internecie

Lecąc na Santorini trzymaliśmy swoje oczekiwania na wodzy. Doskonale wiedzieliśmy z czym się wiąże sława wyspy. W końcu ktoś musiał zrobić te dziesiątki zdjęć i filmików pojawiających się w internecie każdego dnia.  I to co widać na tych filmach, zwyczajnie przerażało. Dzikie tłumy, tak można streścić to w dwóch słowach. Z jednej strony, internet kusił widmem podziwiania spektakularnych zachodów słońca wśród białych wiosek, z drugiej – odpychał absurdalnie wysokimi cenami i wizją przedzierania się przez tłumy, by cokolwiek dojrzeć. Tak więc od początku wiedzieliśmy na co się piszemy, chociaż marzyło nam się zwiedzenie wyspy nieobleganej przej przyjezdnych z całego świata, nie wydając przy tym miliona monet. Kto z Was miał lub nadal ma podobne marzenie?

Santorini

Marzenie o Santorini

A więc dlaczego Santorini? Powody były dwa. Pierwszy z nich to fakt, że Santorini było jednym z pierwszych (obok Australii) naszych dziecięcych marzeń podróżniczych (no dobra, tylko Magdy…). I mimo przeczucia, że wyspa może być maszynką do robienia pieniędzy, to jakoś bardzo chcieliśmy to jedno z dziecięcych pragnień spełnić. Tak dla zasady.  Drugim powodem było to, że mieliśmy zaplanowany pobyt w Atenach na prawie tydzień. Gdzie byśmy nie pytali, nie czytali, to wszędzie mówili – znudzicie się. To za długo. No to przejrzeliśmy wyszukiwarkę lotów, a tam… loty na Santorini za 9 euro. Bang! Gdyby ktoś jeszcze chciał nam wmówić, że podróżowanie musi być drogie, a lot na Santorini wart tyle, co siedziba króla Midasa.

Santorini

Przez długie lata tkwiliśmy w przekonaniu, że na Santorini dolecieć nie jest łatwo, a na pewno nie da się tego zrobić, nie tracąc przy tym małej fortuny. Że taki wyjazd można zorganizować tylko w z biurem podróży. Że na własną rękę się nie da. Błąd kardynalny. Dlatego po powrocie z naszej wycieczki postanowiliśmy pokazać, jak zaplanować podróż na Santorini samemu, w miarę oszczędnie i ciekawie. Ten poradnik jest dla wszystkich tych, którzy marzą o Santorini i wydaje im się, że budżet potrzebny na taki wyjazd ich przerasta. Znajdziecie tu informacje praktyczne o tym, jak zaplanować budżetowy pobyt na wyspie. A jeśli się nie musicie przejmować tak przyziemnymi sprawami? Także znajdziecie w tym tekście kilka wątków, które mogą Was zainteresować. Bo jeszcze taka jedna uwaga – jeżeli są to Wasze jedyne wakacje w roku, kiedy chcecie odpocząć, zaszaleć i nie zamierzacie oszczędzać, to wiadomo, że nikt nie zmusza Was do bidowania. Ale od tego trzeba odróżnić pragnienie częstego podróżowania, odwiedzania nowych miejsc i zwiedzania. Z czestymi wyjazdami wiążą się często spore wydatki, także z poniższych wskazówek najpewniej skorzystają osoby, które chcą wyspę zwiedzić, nie wybierają się tam na urlop wypoczynkowy, a raczej na zwiedzanie. Oto nasze 10 rad na tanie i przyjemne Santorini:

1. Leć na Santorini z przesiadką

Na Santorini z Polski tanie linie lotnicze nie latają. Mamy do wyboru albo przesiadkę w Atenach i lot greckimi liniami Aegan za około 1500 zł w dwie strony, albo bezpośredni lot czarterem z biura podróży za… 1500 zł w jedną stronę. No dobra, to tak w uogólnieniu. Można znaleźć jakieś tam promocje za 400 zł w jedną stronę, w wyjątkowych sytuacjach taniej, ale trzeba być szczęściarzem, by na taką ofertę się załapać. A umówmy się, nie wszyscy szczęściarzami jesteśmy. Dlatego warto pomyśleć o niskokosztowych liniach typu Ryanair i Wizzair.

Jednak może mamy trochę szczęścia, bo Ryanair w zeszłym roku uruchomił sporo nowych połączeń między Polską a stolicą Grecji. Ceny biletów są bardzo zachęcające. Przelot w dwie strony bez problemu można zamknąć w kwocie 300 zł, a czasem o wiele mniejszej. Podczas planowania późno jesiennego wyjazdu w Europie, natrafiliśmy na tanie bilety do Aten. W lipcowej promocji Ryanair, kupiliśmy bilety na listopad z Katowic do Aten za 79 zł w dwie strony. A bilety z Aten na Santorini? Za 9 euro! Także bilety na Santorini z Polski w dwie strony, z postojem na zwiedzanie Aten, wyniosły nas całe …156 zł. 

Aktualizacja: Latem 2021 w siatce połączeń Wizzaira pojawi się bezpośrednie połączenie z Krakowa i Warszawy na Santorini!

Santorini

2. Nie korzystaj z wycieczek zorganizowanych na Santorini

Jak świat długi i szeroki, na wszystkich grupach podróżniczych dotyczących greckich wysp, mniej więcej z częstotliwością trzech na godzinę, pojawiają się pytania o to, jak dostać się z Krety (lub innej wyspy) na Santorini oraz zbulwersowane „dlaczego to jest takie drogie?”. Bo jest. Bo takie prawo organizatorów wycieczek fakultatywnych. Zwietrzyli grubą kasę, bo wiedzą, że o Santorini marzą tysiące ludzi, którzy będą w stanie słono zapłacić, byleby zobaczyć na własne oczy wyspę marzeń. I nic na to nie poradzimy. Za taką wycieczkę (z biura podróży, jako wycieczkę fakultatywną lub zakupioną w miejscowym biurze), zapłacicie grube setki… euro! Jednodniowa wycieczka z Krety to koszt rzędu 150 euro od osoby.

Santorini

Sami nie korzystaliśmy z tego sposobu dostania się na Santorini, ale slyszeliśmy wiele negatywnych opinii od osób, które na taką wycieczkę się wybrały. Czasem zwiedzanie wyspy kończy się na przejściu kilku głównych ulic Thiry i powrocie na Kretę przed zachodem słońca. Nie polecamy takiego sposobu. Domyślamy się, że bliskość wyspy może kusić, kiedy spędzemy wakacje w pobliżu. Ale chyba trzeba się zastanowić, czy jest to warte tyle zachodu i pieniędzy, skoro można to zrobić samemu, taniej i na spokojnie?

Samodzielny rejs promem

Taniej wyjdzie, jeżeli sami zorganizujemy sobie taki rejs i wykupimy miejsce na promie płynącym na Santorini. Przykładowo, u przewoźnika Hellenic Seaways zakupimy bilet w jedną stronę za 50 euro. Nadal sporo, ale przynajmniej sami decydujemy co i kiedy zwiedzamy, a także ile czasu zostaniemy na wyspie. Inni przewoźnicy oferujący rejsy na wyspę to Blue Star Ferries oraz Sea Jets.

A może z biurem podróży?

Oczywiście wycieczki na Santorini oferują również biura podróży. Ucieszycie się, gdy zobaczycie ofertę tygodniowego urlopu na wyspie za 1700 zł? Na próżno. Oferta najprawdopodobniej nie będzie obejmowała wyżywienia, więc drugie tyle musicie doliczyć na śniadania, obiady itp. No chyba, że możecie się żywić poranną rosą. Za tygodniowy urlop ze śniadaniami zapłacimy średnio między 2 a 3 tysiące zł i w górę. Z dwoma posiłkami – od trzech do pięciu tysięcy. Jeżeli decydujecie się na wyjazd w ostatnim momencie, warto sprawdzić oferty last minute. Mogą być tańsze, niż bilety lotnicze kupione na ostatnią chwilę. Można upolować ofertę wczasów na Santorini za około 1000 zł bez wyżywienia, od 1200 zł ze śniadaniami i około 2300 z dwoma posiłkami dziennie. Jeśli więc biuro podróży, to polecamy raczej last minute. A jeśli ktoś nie chce przepłacać, a chciałby spędzić urlop w ekskluzywnym hotelu,  o to również nie musi się martwić – na Santorini znajdzie się takich zatrzęsienie, a i tak pewnie zapłaci się mniej, niż za wycieczkę z biurem podróży. Santorini żyje dzięki turystyce, więc musi dbać też o odpowiedni standard. Chyba ciężko trafić tam na kiepski hotel.

3. Jedź na Santorini poza sezonem!

Żeby bilety lotnicze były takie tanie, jedźcie poza sezonem! Ten punkt jest decydujący w sytuacji, jeśli nie chcemy na Santorini zbankrutować i to on zaważy na tym, czy ten wyjazd będzie oszczędny. Owszem, w wakacje zdarzają się niższe ceny, ale nigdy nie będą one tak niskie jak jesienią lub wiosną. Będziemy zawsze i wszędzie każdego do tego przekonywać. Nawet się nie zastanawiajcie. Nie jedźcie na Santorini w szczycie sezonu. Nie warto, nie ma sensu, szkoda pieniędzy i stresu. Dlaczego poza sezonem? Z wielu powodów: Brak turystów. Tanie loty. Tanie noclegi. Pozamykane na cztery spusty knajpy i sklepy, tak więc nie kusi, aby trwonić pieniądze. Tak tak, wszystko sprowadza się do pieniędzy. Żeby lepiej zobrazować sytuację, przekonamy Was do podróży poza sezonem na naszym przykładzie. Tak jak napisaliśmy w punkcie dotyczącym lotów na wyspę, bilety do Aten kupiliśmy w lipcu, a z Aten na Santorini trzy tygodnie przed wylotem, czyli na początku listopada. Na Santorini przylecieliśmy 29 listopada.

Santorini

Jakie były zalety takiej sytuacji?

A) Tanie bilety – o czym wspominaliśmy już wcześniej. 150 zł  za loty w dwie strony zamiast 1500 zł? Zdecydowanie jesteśmy na tak.

B) Brak turystów – Santorini poza sezonem jest… puste. I nie chodzi tu o to, że turystów jest mniej. Ich po prostu nie ma. Możecie wierzyć lub nie, ale w miejscowości Oia (uznawanej za najpiękniejszą na Santorini) byliśmy zupełnie sami. I nie jest to przenośnia. W zwiedzaniu towarzyszyły nam tylko koty. To było jak spełnienie marzeń. Mogliśmy się dosłownie kłaść na środku uliczki i gapić godzinami na panoramę miasteczka. Robić setki (tysiące!) zdjęć, bez uprzykszania się innym turystom, przepychania się, stania w kolejkach, szukaniu takich kadrów, by nie było widać na zdjęciu dziesiątek Azjatów. Podziwiać zachody słońca w ciszy i spokoju. Po prostu odpoczywać i cieszyć się urokiem wyspy. W najśmielszych snach nie oczekiwaliśmy czegoś takiego – że będziemy mieć Santorini na wyłączność. A że nie ma turystów, to ceny też są z reguły trochę niższe.

Mieszkańcy wyspy opowiadali nam, że w wakacje na Santorini jest tak wielu gości, że ludzie nie mogą się nawet dopchać do murków, tarasów i ulic, by zobaczyć osławione zachody słońca. Że nie da się przejść ulicą. Że czeka się w godzinnych kolejkach. Że panuje hałas, zgiełk i zamieszanie. Że nie da się zrobić spokojnie porządnych zdjęć. Że nie ma wolnych miejsc w hotelach i restauracjach. Takiego Santorini się spodziewaliśmy. I takiego nie było nam dane na szczęście poznać. Wyspa była tylko dla nas, więc nie mogliśmy się nią rozczarować. Czasem marzenia jednak się spełniają…

Santorini

C) Niższe ceny i tanie noclegi – tutaj sprawa ma się podobnie, jak w przypadku tanich lotów. Skoro jest poza sezonem, to miejsca noclegowe nie są horrendalnie drogie i można znaleźć coś w przyzwoitej cenie. I w ogóle, jakoś wszystko wydaje się tańsze. Swoją droga, zabudowania wiosek na Santorini są tak bardzo skondensowane, że niewiadomo gdzie kończy się, a gdzie zaczyna kolejny osobny dom czy hotel. Między nimi biegną urocze uliczki, z których można… podglądać sąsiadów. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy w sezonie zajmuje jeden z hotelowych pokoi i tarasów, a turyści widzą wszystko przez moje okna, stoją przy moim balkonie lub widzą, jak się opalam lub kąpię w jacuzzi. Santorini w sezonie nie zapewnia prywatności. Jeśli więc liczycie na romantyczną atmosferę podczas wakacji z ukochaną osobą, przeliczycie się.

D) Pozamykane restauracje i sklepy – wiemy, że może to brzmieć co najmniej dziwnie, bo jakaż niby w tym zaleta? My upatrujemy w tym jedną i to znaczną – oszczęśność. Kiedy wszystko pozamykane na cztery spusty, człowieka nie kusi tak, by trwonić pieniądze na prawo i lewo. A możecie się domyśleć, że ceny na Santorini do niskich nie zależą. Gwarantuje, że gdy zobaczycie ceny, oko Wam zbieleje. Nam zbielało. Najtańsza mała kawa za 4 euro… Ale gdy widzi się te tarasy widkowe w restauracjach, chciałoby się wejść i zamówić wszystko jak leci. Oczywiście lubimy (i robimy to dość często) podczas podróży usiaść gdzieś, próbować lokalnych smaków, chłonąć klimat. Ale dobrze wiemy, że są na świecie takie miejsca, w których jest to zawyczajnie drogie i przy tak częstych podróżach nie zawsze możemy sobie na taką przyjemność pozwolić. Takim miejscem było właśnie Santorini. Ale jeśli mamy wybór – nie lecieć w ogóle lub lecieć, trochę się ograniczać, ale móc zobaczyć takie widoki, to zawsze wybierzemy opcję numer dwa.  Nie jest też tak, że wszystko jest nieczynne. Trochę restauracji pozostaje otwartych i… zupełnie pustych. Można poczuć się po królewsku, kiedy kelnerzy zajmują się tylko Wami. Budki z fast foodami i sklepy też się znajdą. Z głodu nie umrzecie!

E) Pogoda – powiemy krótko. 30 listopada 2017 roku, godzina 15:20, temperatura 20 stopni. Lekki wiaterek. Przez cały pobyt na wyspie nosiliśmy krótkie spodenki i koszulki, było słonecznie, a momentami nawet za gorąco. Może nie była to już pogoda na kąpiele, ale wydaje nam się, że kąpiel w morzu nie jest chyba najważniejszym z powodów, dla których odwiedzamy Santorini. Trzeba przyznać, że w niektórych momentach zawiało trochę mocniej, zwłaszcza wieczorami, które były już chłodne. Naszym zdaniem odradzanie podróży na Santorini jesienno – zimową porą jest niesłuszne. Owszem, momentami dość mocno wieje, ale nie sa to przecież jakieś trąby powietrzne, a pogoda do zwiedzania jest przyjemna.

Santorini

4. Szukaj noclegów w głębi wyspy

Oglądając zdjęcia Santorini, na pewno zdążyliście się już zorientować, że wioski na tej wyspie położone są bardzo wysoko, na szczycie wulkanicznej kaldery. Jeśli tego nie wiecie, to na miejscu przeżyjecie zaskoczenie (tak jak my). Niby na zdjęciach widać, że rzędy białych domów zdobią ciemne skały Santorini, jednak dopiero na miejscu dociera do nas, jak wysoko są one ulokowane. Jak możecie się też domyślić, najpiękniejsze widoki rozprościerają się z tych hotelowych okien, które znajdują się  na samym skraju kaldery, tuż nad morzem. Z tych bowiem hoteli najlepiej widać inne okoliczne zabudowania, pozostałą część i inne wyspy, zachody słonca i granatowe morze. Co za tym idzie, noclegi w takich miejscach są zazwyczaj najdroższe.

Ile kosztują noclegi na Santorini?

Jest na to jeden sposób – szukanie noclegów poza głównymi miejscowościami, takimi jak Oia i Thira, gdzie będzie najdrożej. Podeprzyjmy przytoczone fakty cyferkami. Najtańszy na całej wyspie nocleg dla dwóchch osób w sierpniu, w miejscowości Oia – 490 zł. (Za jedną noc! NAJTAŃSZY! Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości, czy warto jechać poza sezonem…). Nocleg w mało znanej miejscowości, a równie urokliwej, położonej dalej od skraju kaldery, w tym samym sierpniowym terminie – 230 zł. Noclegi rezerwowane z dużym wyprzedzeniem z pewnością będą tańsze. Dla porównania, nocleg w Oia dla dwóch osób w połowie listopada – 113 zł za dwie osoby. Znaczna różnica?

Santorini

Jaki nocleg na Santorini polecamy?

Wyszliśmy z założenia, że na Santorini pewnie prędko nie wrócimy, dlatego chcemy w pełni skorzystać z uroków wyspy. Postanowiliśmy zapłacić trochę więcej i jedną noc spędzić w samym centrum Oia, w jego najładniejszej części. W listopadzie 2017 roku, w uroczym,  apartamencie (trzy gwiazdkowym)  dla dwóch osób, białego charakterystycznego domu na Santorini, z przepięknym widokiem, tarasem i komfortowym pokojem, aneksem kuchennym, zapłaciliśmy 240 zł za noc dla dwóch osób. Hotel nazywa się VIP Suites i ręką na sercu możemy to miejsce polecić. Jak na taką lokalizację, cena była stosunkowo niska.

5. Przemieszczaj się po Santorini transportem zbiorowym

Wyspa jest na tyle mała i posiada na tyle dobrze zorganizowany transport publiczny, że spokojnie uda Wam się zwiedzić Santorini przemieszczając się tylko autobusami. Na szczęście, bilety nie są drogie. Przykładowo, za przejazd z Thiry do Oia zapłacicie jedynie 1,5 euro. Bilety zazwyczaj nie są droższe niż 2 euro. Jednak ci wszyscy turyści, którzy odwiedzają Santorini w sezonie, również muszą się czymś poruszać. Wyobraźcie sobie, jak musi wyglądać dostanie się do takiego autobusu w trakcie wakacji. Z pewnością będzie to zadanie bardzo utrudnione. W listopadzie w autobusach podróżowaliśmy zazwyczaj my i miejscowi.

Santorini

Wypożyczenie auta w sierpniu będzie kosztowało co najmniej około 1400 zł za 7 dni. Sprawdzając wypożyczalnie za 3 miesiące do przodu, najtaniej auto w sierpniu wypożyczyć się da własnie za taką kwotę. Możliwe, że jeśli dokonacie rezerwacji z wyprzedzeniem, ceny będą niższe. Chociaż gdy sprawdzaliśmy ceny na lipiec 2019 roku, wypożyczenie auta na 7 dni kosztowało jeszcze więcej, bo aż 1500 zł.   A w połowie października już za 390 zł za 7 dni. Ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości co do sezonu?

6. Zwiedzaj Santorini pieszo

Piesze wędrówki po Santorini będą najlepszym sposobem na poznanie uroków tej wyspy. Santorini nie jest wielką wyspą, więc jeżeli ktoś lubi przyjemne trekkingi i niewymagające trasy, podczas których można się cieszyć wspaniałymi widokami, na Santorini nie będzie mógł narzekać. Szczególnie możemy polecić spektakularną trasę łączącą Thirę z miejscowością Oia. Przeszliśmy tę drogę z naszymi bagażami w ciągu około 5 godzin, z czego jedną godzinę poświęciliśmy na piknik, a do tego nie zliczymy ile czasu poświęciliśmy na robienie zdjęć i filmów (w ciągu trzech dni zrobiliśmy ich ponad 6 tysięcy). Mimo, że liczy sobie około 10 kilometrów i miejscami wiedzie pod górę, nie jest to trasa trudna i wymagająca. Na ścieżce nie spotkaliśmy ani jednej osoby. Widoki były tak obłędne, że nie chciało się kończyć tej wycieczki. To był jeden z najprzyjemniejszych trekkingów w naszym życiu.

7. Wybierz nocleg z aneksem kuchennym

Możecie się śmiać, że cebulaki i tak dalej, ale nie będzie Wam już tak do śmiechu, jak zobaczycie na Santorini ceny w restauracjach i sklepach. Jak ktoś nie musi się przejmować budżetem, to na wyspie może spędzić wspaniały urlop podczas degustacji miejscowych potraw i trunków w klimatycznych restauracjach, których znajdzie się od groma. Jeśli ktoś jednak woli nie wydać na wyspie w ciągu weekendu równowartości sumy biletu do Azji, warto poszukać noclegu z aneksem, przywieźć trochę jedzenia ze sobą i cześciowo zaopatrzeć się w miejscowych sklepach.

Jeżeli przyjedziecie na Santorini na dłużej, niż trzy dni, na dłuższa metę może to się okazać męczące. Prędzej czy później pójdziecie do jakiejś restauracji i dostaniecie zawału nad rachunkiem. Jeśli jednak Santorini odwiedzacie na krótko, warto przywieźć ze sobą własne zapasy. Można ten dzień czy dwa spokojnie przeżyć bez wykwintnych dań, przyrządzając coś na szybko w domu. Nie chodzi też o to, by przez pare dni żywić się jedynie zupkami chińskimi i pięknymi widokami. Ale mając w pokoju lodówkę, śniadania i kolacje można jeść w hotelu, z równie ładnym widokiem, co w restauracji za rogiem. Zawsze jest to jakaś oszczędność.

8. Wybieraj restauracje oddalone od skraju kaldery

Tak to już niestety na Santorini jest, że im ładniejszy widok, tym droższa restauracja. Chcecie romantyzmu, ujmującej panoramy, świec, muzyki na żywo, atmosfery i niepowtarzalnego klimatu? Tak, na Santorini bez porblemu znajdziecie takie miejsca. Ale za widok się płaci. Jeśli nie chcecie popłynąć z gotówką, miejcie to na uwadze zanim wejdziecie do jakiejś knajpy. Urocze miejsca znajdziecie też z pewnością w mniej popularnych częściach wyspy.

Tutaj znowu sprawdza się stara zasada – zdala od głównych miejscowości i punktów turystycznych, a od razu niższe ceny. Tanie jedzenie (a może raczej tańsze), znajdzie się w mniej turystycznych miejscowościach, gdzieś w głębi wyspy. W samym Oia mniej zapłacicie w restauracjach oddalonych od głównej promenady. W restauracjach „bez widoku”, położonych dalej od najpopularniejszych punktów na wyspie, za posiłek zapłacicie średnio 10-15 euro. Na stół często wjeżdżają przystawki, których nie zamawialiście. Nie ruszajcie ich, jeśli nie chcecie zapłacić więcej, niż planowaliście – one też są płatne. Na sporo tańszych fast foodów natraficie też w Thirze. Raczej bez problemu dostaniecie sycące souvlaki lub frytki za około 3 euro. A w razie czego, zawsze możecie pójść do Mcdonalda 😀

9. Planuj z wyprzedzeniem

Zasada, która sprawdza się zazwyczaj w przypadku znanych, turystycznych miejsc, przy plnowaniu wyjazdu na Santorini powinna być przykazaniem. Z racji tego, że wyspa jest tak oblegana, szanse na zaklepanie taniego noclegu, niedrogie wypożyczenie auta czy znalezienie dobrych biletów na lot zmniejszają się wprost proporcjonalnie w miarę zbliżania się terminu wyjazdu! Nie czekajcie na ostatni moment i wybiegajcie z planami do przodu. Wtedy nie przepłacicie.

10. Nie nastawiaj się

Bądźcie powściągliwi. Nie nastawiajcie się. Jak to z turystycznymi miejscami bywa, Santorini może wydać się komuś przereklamowane. Kiedy słyszymy o jakimś miejscu przez całe życie same ochy i achy, to nasze oczekiwania rosną i nastawiamy się na Bóg wie jakie cuda. Jednak musimy pamiętać, że Santorini jest popularne, a to pociąga za sobą pewne istotne skutki. Jechaliśmy z nastawieniem, że trafimy do turystycznego piekiełka. Zdarzyło się inaczej i Santorini nas zauroczyło. Oczywiście, oznaki tego turystycznego piętna, którym jest naznaczone, widoczne są także poza sezonem. Jednak kiedy zdajesz sobie z tego sprawę już przed wyjazdem, że jest to miejsce niezwykle znane, a przez to też może nie do końca autentyczne, podczas wyjazdu nie rozczarujesz się. Może być tylko na odwrót – że wyspa również Cię zauroczy.

Santorini

Czy warto jechać na Santorni?

Naszym zdaniem tak. Ale raczej poza sezonem. Santorini w trakcie sezonu nie jest warte tyle zachodu i pieniędzy, co chyba dobitnie udowodniliśmy tym postem. Jest to nasza prywatna opinia i nie chodzi tu o to, że Santorini jest brzydkie czy nie warto go odwiedzić. Warto. Ale kiedy widzimy, ile kosztuje to w trakcie wakacji, to łapiemy się za głowę. Za taką sumę moglibyśmy zorganizować 3 – tygodniowe wakacje w Azji. A skoro można to zrobić  kilka (kilkakaście?) razy taniej, ledwie pare miesięcy później – to czemu nie? O Santorini poza sezonem możemy wypowiadać się raczej w samych plusach. Takie Santorini lubimy, takie nam sie spodobało, takie nas zaskoczyło. I takie Santorini wybieramy.

Santorini

A Wy? Nadal myślicie, że podróż na Santorini musi być bardzo droga i nieprzyjemna ? Spójrzcie na zdjęcia. Niech mówią same za siebie. 

Santorini

Santorini

Santorini

Santorini

Santorini

Zamek Petrele, czyli atrakcje w okolicach Tirany

Znacie to uczucie, kiedy jedziecie w jakieś miejsce – może nawet nie tyle tylko, co bez przekonania – ale tak zwyczajnie, bez żadnego nastawienia, a gdy już jesteście w punkcie docelowym, okazuje się być on tak piękny, że aż Was tak ściska w żołądku ? Takie coś przydarzyło nam się podczas wizyty w Albanii, a dokładnie  wtedy, gdy mieliśmy zwiedzać zamek Petrele. To miejsce nas niespodziewanie urzekło. Niech teraz urzeknie i Was. 

 

Zamek Petrele w Albanii
Wnętrze Zamku Petrele w Albanii
Zamek Petrele

Autobus z Tirany dojeżdża do wioski położonej na wzgórzu. W sumie nie można chyba nazwać tego wzniesienia wzgórzem, bo jest dość wysokie. Z dołu takie się nie wydaje. Dopiero docierając na sam szczyt, do wrót zamku, z naszych ust poczynają padać pełne zaskoczenia zdania – że jak to, tak wysoko? Tego się nie spodziewaliśmy. Zaskoczyły nas też widoki, które rozciagają się z zamku na okolicę. Okazały się piękne!

Wieża zamkowa w Zamku Petrele

Zamek Petrele – historia

Zamek w Petrele ulokowany jest 15 kilometrów od Tirany, więc stanowi świetny pomysł na kilkugodzinną wycieczkę poza miasto. Znajduje się na wzgórzu liczącym 390 m.n.p.m. chociaż z góry można odnieść wrażenie, że wzniesienie jest jeszcze wyższe. Choć  ślady po pierwszych fortyfikacjach na skalistym wzgórzu nad miejscowością pochodzą już z V wieku, obecny zamek został wybudowany w wieku XV, na ruinach dawnej iliryjskiej warowni.

Zamek w Petreli stanowił część systemu obronnego Albanii, był punktem oporu przeciwko Turkom, a także miał za zadanie strzec przełęczy Krabba i drogi prowadzącej z Elbasan do Durres. W czasach Skanderbega na zamku władała jego siostra, Mamica. W kolejnych latach, w zajętym przez Turków zamku, urządzono koszary.

Atrakcje w okolicach Tirany

Czym oczarował nas Zamek Petrele ?

Zacznijmy od tego, co ujrzycie najpierw, wspinając się w stronę zamku z parkingu – mianowicie od wieży. Musimy przyznać, że dawno nie widzieliśmy tak oryginalnej i interesującej części murów zamkowych, jak właśnie w Petrele. Półokrągła wieża znacznie wystaje znad warownych murów i góruje nad wzgórzem, jest widoczna z daleka, odróżnia się na tle nieba. Obita brązowymi dechami niczym boazerią, nie przypomina typowych warownych twierdz.

Zadaszona część restauracji w Zamku Petrele

Ale zdjęcie wieży oglądaliśmy w internecie wcześniej. No fajnie fajnie, ale z nóg nas nie zmiotło, bo tego się spodziewaliśmy. Człapaliśmy dalej przed siebie, wsłuchując się uważnie w pomruki nadchodzącej burzy i patrząc raczej tylko pod nogi i na śliskie kamienie. Na schodkach prowadzących do wejścia, nieśmiało poczęliśmy spoglądać w stronę murów zamku i na okolicę. Powoli też zaczęła nam kiełkować w głowach myśl, że może jednak nie był to tak chybiony pomysł, jak nam się początkowo mogło wydawać.

Zamkowa restauracja

Restauracja w Zamku Petrele

Nasze wątpliwości zostały rozwiane, gdy przekroczyliśmy próg zamku. To, co nas urzekło w tamtej chwili, to totalnie urocza i klimatyczna restauracja. Pewnie teraz myślicie, że co w tym niby takiego wyjątkowego. Obecnie niemal każdy zamek czy pałac ma jakąś restaurację czy kawiarnię. No właśnie, ma. Ale one wszystkie są zazwyczaj do siebie dość podobne, mają podobny charakter. W zamku Petrele jest nieco inaczej.

Tamtejsza restauracja jest nienachalna. Nie zauważycie jej od razu przekraczając próg. Część stolików znajduje się pod drewnianym dachem. Pozostałe poustawiane są pod gołym niebem, wśród ruin, na wieżach i w zaułkach. Kryją się one między olbrzymim gąszczem kwiatów, zieleni, doniczek i latarnii tworzących przytulny klimat. Każdy z tych stolików ustawiony jest w kameralnym, odludnym miejscu.

Góry otaczające Zamek Petrele

Nie wiem do końca czemu, ale ten widok jakoś wyjątkowo mocno chwycił nas za serce. Stoliki ulokowane są również w okazałej zamkowej wieży, z pięknym widokiem z okien. Było nam bardzo przykro, że nie starczy czasu, byśmy zdążyli coś przekąsić w tejże restauracji. Jest tam odludnie, cicho, kameralnie, sielsko i spokojnie. Kolacja zjedzona w takim miejscu,  wśród zamkowych murów i kwiatów, musi być bardzo przyjemnym przeżyciem.

Ruiny zamku

Widok

Czytaliśmy wcześniej, że widok z zamku Petrele jest ładny, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak. To miejsce ma coś w sobie. Wzgórze z zamkiem na szczycie wydaje się być wyspą pośród morza nieskończonej zieleni. Niebywałe jest to, że Petrele leży tylko kilkanaście kilometrów od Tirany. Jednak nie da się tego odczuć w żaden sposób. Panorama oglądana z murów zamkowych dosłownie zwala z nóg. Po horyzont widać niewysokie góry, które sprawiają wrażenie dzikich i nieprzebytych i aż mierzi, żeby móc po nich powędrować.

Widoki z zamku Petrele

Podczas naszego pobytu w zamku Petrele, nad okolicę ściągnęła ulewna burza. Mieliśmy szczęście i w momencie, gdy weszliśmy do zamku, nastąpiło chwilowe przejaśnienie. Dzięki pogodzie twierdzę zwiedzaliśmy jako jedyni. Panowała absolutna cisza, a  do naszych uszu jedynie dochodziły niekiedy pomruki zawieszonej nad nami burzy. Okoliczne wzniesienia były osnute mgłą, a nad wszystkim groźnie wisiała ciemna, burzowa chmura, co dodawało temu miejscu jeszcze większego uroku i klimatu.

Zamek Petrele praktycznie

Godziny otwarcia – Informacje niestety są sprzeczne. Według Google Zamek w Petrele jest czynny codziennie od godziny 10:00 do 22:30. Strona internetowa restauracji mówi, że restauracja jest czynna do godziny… ósmej rano. Zakładamy, że zaszła pomyłka i zamiast 08:00 a.m., powinno być napisane 08:00 p.m. Nie wiadomo, czy dotyczy to jedynie restauracji, czy całego zamku. Z kolei fanpage restauracji na Facebooku twierdzi, że restauracja zamykana jest o godzinie 22:00.

Adres – Rruga Petreles, Petrelë, Albania.

Dojazd własnym autem – zamek leży 15 km od Tirany, przy drodze do Elbasan (jadąc od Tirany po prawej stronie). Z Tirany należy jechać drogą E852, następnie na rondzie przy żółtej stacji paliwowej skręcić w prawo w drogę SH3. Po kilkuset metrach, tuż za rzeką przy kolejnym rozwidleniu, trzeba znowu skręcić w prawo i jechać cały czas pod górę do samego parkingu (darmowego) pod zamkiem.

Dojście do zamku – Z parkingu do samego zamku wchodzi się w góra pięć – dziesięć minut. Prowadzą do niego niewysokie schody. Nie polecamy zwiedzania zamku z wózkiem dla dzieci oraz osobom poruszającym się na wózku inwalidzkim.

Dojazd transportem zbiorowym z Tirany – Przy Rruga Arben Broci w Tiranie znajduje się wschodni dworzec autobusowy. Na Google Maps figuruje on jako Southern East Districts Bus Terminal. Stamtąd prawdopodobnie co godzinę odjeżdżają furgony do Petrela. Ciężko o jakąkolwiek informację na temat rozkładu, jednak takie busy na pewno są i warto rano udać się na dworzec i o nie pytać.  Ostatni odjeżdża o godzinie 17:00, chociaż nasz odjechał o 17:10. Wracając potem z Petrela do Tirany, jest on tym samym ostatnim busem kierującym się do miasta. Koszt przejazdu to 50 leków (1,70 zł). Czas przejazdu wynosi od pół godziny do 40 minut, w zależności od korków.

Tutaj znajdziecie stronę internetową zamku.

Bilet wstępu – zwiedzanie Zamku Petrele jest darmowe.

Jednak lepiej nie oceniać po okładce. Wszystkim będziemy gorąco polecać zwiedzanie Zamku Petrele jako ciekawy wypad poza miasto podczas pobytu w Tiranie. Nie zawiedziecie się.

Inne artykuły z Albanii:

Magda

Maroko – zdjęcia, które zachęcą Was do wyjazdu

Dzisiaj wracamy wspomnieniami do Maroka i przedstawiamy Wam zdjęcia z wyprawy! Maroko jak do tej pory jest chyba najbardziej fotogenicznym krajem, jaki przyszło nam zwiedzać. Podczas podróży dosłwonie popadliśmy z fotograficzny obłęd. Bez wytchnienia biegaliśmy z dwoma aparatami, fotografując wszystko co się da i próbując zrobić jak najpiękniejsze zdjęcia. Tam każde miejsce, każdy budynek, sklep, ulica, element architektury, rośliny czy krajobraz aż się proszą o to, by robić im zdjęcia. Co więcej, te wszystkie miejsca są tak pocztówkowe i posiadają tak intensywne kolory, że po powrocie nawet nie musieliśmy tych zdjęć w ogóle przerabiać. One po prostu są piękne. Ale czy to kwestia naszych talentów, czy urody oglądanych przez nas miejsc, to już inna sprawa 😀

Z Maroka przywieźliwy jakieś 6 tysięcy zdjęć zrobionych aparatami, plus kilkaset z telefonu. Ich przejrzenie i wybranie na rzecz tej o to fotorelacji, było nie lada wyzwaniem. Bo jak z tylu cudownych ujęć wybrać te najlepsze? Toż to zadanie karkołomne.  Mimo, że wiele z nich zrobiliśmy w trakcie jazdy autobusami, one i tak wyglądają świetnie i kilka z nich również zamieściliśmy w tym zestawieniu, bo pokazują one Maroko trochę poza utartymi szlakami. Po długich debatach i sporach wybraliśmy, naszym zdaniem, zdjęcia najciekawsze i najlepiej oddające piękno Maroka i jego zróżnicowanie pod względem krajobrazowym. Może ta fotorelacja przypomni Wam wasze podróże do tego barwnego kraju, a może dopiero spowoduje, że będziecie chcieli Maroko odwiedzić. Na to też po cichu liczymy. Zapraszamy więc do galerii zdjęć, na których Maroko prezentuje się od swej najlepszej strony.

Maroko i pustynia? – Erg Chebbi, Merzouga !

Merzouga, Erg Chebbi, Maroko

 

Merzouga, Erg Chebbi, Maroko

 

Merzouga, Erg Chebbi, Maroko

 

Merzouga, Erg Chebbi, Maroko

 

Merzouga, Erg Chebbi, Maroko

 

Maroko i najbardziej klimatyczna miejscowość? – Essaouira

Maroko, Essaouira

 

Maroko, Essaouira

 

Maroko, Essaouira

 

Essaouira

 

Maroko, Essaouira

 

Maroko i góry? – Góry Atlas

Maroko, Atlas

 

Dolina Róż

Maroko, Dolina Róż

 

Maroko i najsłynniejsza trasa? – Droga Tysiąca Kazb

Maroko, Droga Tysiąca Kazb

 

Maroko, Droga Tysiąca Kazb

 

Maroko i jego najsłynniejsze miasto ? – Marrakesz

Maroko, Marrakesz

 

Maroko, Marrakesz

 

Maroko, Marrakesz

 

Maroko, Pałac Bahia, Marrakesz

 

Maroko, Marrakesz

 

Maroko i jego rozstaje, oglądane zza szyby autobusu

Maroko

 

Maroko

 

Maroko

 

Maroko

 

Maroko

 

Maroko

 

Maroko i wąwozy? – Wąwóz Dades

Maroko, Wąwóz Dades

 

 

Dades, Maroko

 

Maroko i kaniony? – Kanion Todra

Maroko, Kanion Todra

 

Maroko, Kanion Todra

 

Maroko i kazby? – Ait Ben Haddou

Maroko, Ait Ben Haddou

 

Maroko, Ait Ben Haddou

 

Maroko, Ait Ben Haddou

 

Maroko, Ait Ben Haddou

 

Maroko, Ait Ben Haddou

 

Ait Ben Haddou, Maroko

Maroko i Ocean ? – Agadir

Maroko, Agadir

 

Maroko, Agadir

 

Maroko i najwyższe wodospady? – Wodospady Ouzoud z małpami

Maroko, Wodospady Ouzoud

 

Maroko, Wodospady Ouzoud

 

Maroko, Wodospady Ouzoud

Mamy nadzieję, że Maroko na tych zdjęcia wygląda tak ładnie, jak w rzeczywistości, a ta fotorelacja choć trochę oddaje prawdziwy urok tego kraju. Maroko najbardziej nas zauroczyło swymi głębokimi barwami, widocznymi na każdym kroku. Czerwone miasta, niebieskie niebo, pomarańczowe skały, żółty piasek, białe góry, zielone lasy, błękitne drzwi Essauiry. Na straganach w medynach można było dostać oczopląsu od samego widoku kolorowej ceramiki, ubrań i pamiątek. Niech Maroko i  te kolory zauroczą teraz i Was.

A tu nasza ulubiona koleżanka:

A jeśli Maroko Was zainteresowało i szukacie innych wpisów na jego temat, zapraszamy do naszych artykułów:

Maroko – niespełniony afrykański sen ?

Jezioro Koman. Informacje praktyczne

Gdybyśmy mieli polecić tylko jedną atrakcję w Albanii, prawdopodobnie byłoby to właśnie Jezioro Koman.

Do tej pory już kilkukrotnie pływaliśmy po jeziorze Koman, a widoki niezmiennie zachwycają nas jak mało które. To, co przyciąga uwagę najbardziej, to kolory – za każdym razem inne, w zależności od pory roku i stopnia nasłonecznienia. Jednak bez względu na to, czy podróżowaliśmy po jeziorze podczas upalnego dnia czy ulewnego deszczu, za każdym razem widoki okazywały się obłędne.

Jezioro Koman

Jak powstało Jezioro Koman?

Zaskakujące jest to, że akwen jest jednym z dwóch sztucznych zbiorników na rzece Drin. Wijące się wśród gór niczym rzeka Jezioro Koman, wydaje się być nietknięte ludzką ręką, zielone i naturalne. Jednak zbiornik uzyskał obecny kształt przez wybudowanie elektrowni wodnej w latach 70. dwudziestego wieku, w pobliżu miejscowości Komani. Wszystkie powstałe w okolicy elektrownie zaopatrują w energię elektryczną prawie całą Albanię. Trochę nie mieści nam się w głowach, że jest to sztuczny zbiornik wodny. Gdyby nie domy rozsiane gdzieniegdzie wśród lasów oraz fakt, że płyniemy po jeziorze promem z innymi ludźmi, można by było pomyśleć, że jesteśmy w całkowicie odludnym, odciętym od świata miejscu.

Góry otaczające Jezioro Koman

Jezioro czy rzeka?

Ponieważ Jezioro Koman liczy aż 72 kilometry długości, dlatego patrząc na mapę można je pomylić z rzeką. Z tego względu jego przepłynięcie zajmuje sporo czasu. Akwen leży na północy Albanii i stanowi jak gdyby bramę do Gór Północnoalbańskich. Jest wstępem i przedsłowiem zapierającym dech w piersiach, które powoli przyzwyczaja nas do obłędnych widoków, jakie oglądać będziemy w Górach Przeklętych. Rejon jeziora to siedlisko wielu gatunków roślin, ptaków i zwierząt, między innymi szakali, czerwonych lisów, borsuków, wydr, kun, tchórzy czy czapli i orłów.

Szmaragdowy kolor Jeziora Koman

Parę słów o Jeziorze Koman

Jak opisać Jezioro Koman w dwóch słowach? Oszałamiająca zieleń. Kojąca zmysły, soczysta, uspokajająca, intensywna. Podczas rejsu uderzają w nas zewsząd tak piękne barwy, że trudno zdecydować, o czym opowiedzieć tutaj w pierwszej kolejności. Może zaczniemy od koloru wody, który zmienia się w zależności od światła i kąta widzenia. Najczęściej jest to coś między zjawiskowym turkusem a brunatną zielenią, a czasem nawet i przejrzystym błękitem. Chyba jeszcze większe wrażenie robią zielone wysokie drzewa, wchodzące wprost do wody z niemal pionowych ścian. Niekończąca się zieleń lasów jest zjawiskowa. Czysta natura.

Jezioro Koman informacje praktyczne

Jezioro Koman niczym norweski fiord

Meandrujące wśród białych skał  jezioro, porównywane jest nieraz do norweskich fiordów. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż pinowe półki skalne miejscami są bardzo wysokie. Podczas rejsu można też gdzieniegdzie dostrzec liczne wodospady i wierzchołki najwyższych pasm Gór Przeklętych, łypiących na nas spomiędzy skał i zatok. Jezioro Koman ma wiele odnóg i wije się kilometrami. Aż się prosi o spokojne, długie i leniwe rejsy po każdej zatoce czy o aktywny dzień spędzony w kajaku. Z każdą przebytą milą jezioro staje się być coraz bardziej atrakcyjne, każdy kolejny zakręt czy wyłom i dolina, wyrywają z ust westchnienia zachwytu. Naprawdę. Brzmi to może dość patetycznie, ale tak właśnie będzie. Zobaczycie.

Wskazówka

Popularna wśród turystów pętla:
Dzień I: Szkodra/Tirana – Jezioro Koman – Valbona – nocleg;
Dzień II: Szlak z Valbony do Theth, nocleg;
Dzień III: Spacer po Theth – Szkodra – nocleg;

Oczywiście przejście do Theth nie jest konieczne, bo po jed-
nym lub kilku dniach można wrócić z Valbony tą samą drogą.
Wycieczkę można przedłużyć o dodatkowy dzień z noclegiem
nad jeziorem Koman w celu dokładniejszego eksplorowania
jeziora i rzeki Shala.

Potencjał Jeziora Koman

Może się wydawać, że to  miejsce posiada niewykorzystany potencjał. Plusem jest to, że dostęp do jeziora jest dość utrudniony, gdyż cała dolinę zapełnia woda, a skały ją otaczające w większości są niemal pionowe. Dlatego też nad jeziorem infrastruktura jest znikoma. Nie ma hoteli, przystani, restauracji. Jedynie miejscami można oglądać pojedyncze zabudowania lub niewielkie wioski, gdzie mieszkańcy zajmują się swoimi stadami owiec, osłami i innymi zwierzętami. Wpływa to na to, że Jezioro Koman jest tak właśnie przez nas postrzegane – jako odludne, niezatłoczone i dzikie. Minusem jest fakt, że trudności komunikacyjne mogą utrudniać utylizację śmieci. Podczas rejsu nierzadko można dostrzeć dryfujące na wodzie śmieci.

Rejs Jezioro Koman

Jezioro Koman praktycznie

Dojazd do przystani promowej nad Jeziorem Koman

Dojazd nad jezioro jest sam w sobie atrakcją i nie lada wyzwaniem. Trasa z Tirany liczy sobie 130 kilometrów, a jej przejazd zajmuje około trzech godzin. Z kolei ze Szkodry to tylko 55 kilometrów, których przemierzenie zajmuje około półtora godziny. Część drogi pokonujemy szosą prowadzącą ze Szkodry do Tirany (lub w odwrotnym kierunku). I wtedy jeszcze jest okej, jedzie się gładko i szybko. Schody zaczynają się dopiero po zjechaniu w kierunku przełęczy  Qafa e Lacit. Zakręty, zakręty i jeszcze raz zakręty. Droga w opłakanym stanie. Oczywiście, da się ją przejechać, ale w dość ślimaczym tempie. Wolną jazdę wynagradzają widoki mijane po drodze. Są po prostu ekstra! Ostatni odcinek drogi to przejazd przez tunel wydrążony w górze.

Pochmurny dzień nad Jeziorem Koman

Przystań promowa nad Jeziorem Koman

Przystań promowa jest bardzo mała. Dojedziemy do niej przez jednokierunkowy tunel, liczący pół kilometra. Tunel zaprowadzi Was na zbocze góry po drugiej stronie, tuż przy tamie. Ponieważ przystań to jedynie betonowy skwer niewielkich rozmiarów, przyklejony do skały, to ne ma tam miejsca praktycznie na nic. Gdy przychodzi godzina odpłynięcia promu, w przystani robi się bardzo tłoczno. Wjeżdżają doń auta, które nie mają gdzie zaparkować, ludzie biegają w tę i we w tę, panuje ogólny chaos.

Przy przystani znajdziecie kilka sklepów i barów. Przy jednym z nich znajduje się też hotel, którego raczej nie polecamy – chyba, że w ostateczności. Ceny wysokie (25 euro od osoby), standard niski i robić nie ma co. Widoki też ograniczone. Jeszcze przed tunem znajdują się dwa niewielkie parkingi, na których warto zostawić auta, a resztę trasy pokonać pieszo (chyba, że zabieracie samochód na prom).

Rejsy pod Jeziorze Koman

Promy odpływają z przystani w ustalonych godzinach. Po Jeziorze Koman pływa kilka firm przewozowych, które opiszemy w poniższych punktach. Prom dociera do miejscowości Fierze. Sam rejs trwa 2,5 – 3 godziny. Gdybyście chcieli dalej pojechać w Góry Przeklęte, to przejazd z Fierze do Valbone trwa do godziny czasu.

Dom nad Jeziorem Koman

Berisha nad Jeziorem Koman

Właśnie z usług tej firmy skorzystaliśmy. Prom Berisha zabiera na pokład pasażerów indywidualnych, auta, motocykle i kampery. Osoba indywidualna bez auta płaci za rejs 5 euro, 10 euro za rower,  25 euro za motocykl, 5 euro za metr kwadratowy auta lub kampera. Firma organizuje wycieczki jednodniowe, których oferty możemy znaleźć na ich stronie. Co prawda na statku znajduje się sklepik z przekąskami, jednak podczas naszych rejsów pozostawał nieczynny. Na dolnym pokładzie można usiąść w pomieszczeniu. Prom kursuje od wiosny do jesieni, czyli od 15 kwietnia do 30 października. Prom wypływa z Koman do Fierze o 09:00, z powrotem do Koman o 13:00.

Druga łódź, którą dysponuje firma, Dragobia, pływa przez cały rok od poniedziałku do piątku. Zabiera na swój pokład jedynie pasażerów indywidualnych, rowery i motory. Z Fierze wypływa o godzinie 06:00 rano, z Koman o godzinie 09:00 rano. Na stronie internetowej firmy istnieje możliwość zakupu biletów online (rezerwacja miejsc, opłata PayPal albo na miejscu), a także opcja zarezerwowania transferu z Tirany lub ze Szkodry i przejazdu po rejsie z Fierze do Valbony.

Aktualizacja 2023: Berisha w tym roku kursuje od 15 kwietnia do 5 listopada, a Dragobi pływa codziennie przez cały rok. W obu przypadkach bilet dla pasażera kosztuje 8 euro, motocyklu – 20 euro, auto – 8 euro za m2. Bilety kupione online objęte są kilkuprocentową zniżką.

Albania ebook przewdonik
Ceny łączone na rejs oraz transfer
  • Tirana – Koman: 10 euro
  • Tirana – Koman – Fierzë – Valbone: 24 euro
  • Szkodra – Koman: 7 euro
  • Szkodra – Koman – Fierzë – Valbone: 21 euro
  • Fierzë – Valbone: 7 euro

Godziny odjazdów:

  • Z Tirany do Koman 05:00 rano.
  • Ze Szkodry do Koman 06:30 rano
  • Z Valbone do Fierze (czyli na rejs powrotny) 10:30 rano.

Alpin

Nowoczesny prom Alpin zabiera na swój pokład 250 osób, 60 aut oraz ciężarówki. Alpin jest dość ekskluzywnym promem, który oferuje na swym pokładzie miejsca VIP (100 euro) oraz Buisenss (150 euro). Koszt rejsu wynosi 1000 leków za osobę (34 zł), a 3000 leków za auto. Dzieci do 6 roku życia płyną za darmo. Alpin pływa od wiosny (przełom kwietnia i maja) do końca października. Z Fierze wypływa o godzinie 09:00 rano, a z Koman o godzinie 12:00. Tutaj oficjalna strona przewoźnika.

Aktualizacja 2023: Alpin wypływa codziennie z Fierzë do Koman o 10.00 i z powrotem o 12.00, a w niedziele wypływa z Fierzë o 11.00, a z Koman o 14.00. Bilet na rejs dla osoby dorosłej kosztuje 10 euro, dla dziecka poniżej 6 r. życia 5 euro. Zabranie na prom roweru to koszt 13 euro, motocyklu – 25 euro, samochodu – 35 euro, minibusa – 73 euro.

Promy Berisha Jezioro Koman

Komani Lake Rozafa

Ten prom oferuje podobne ceny, co Berisha. Jedna osoba zapłaci za rejs 5 euro, za rower 5 euro, za motocykl 15 euro, a za auto – 5 euro od metra kwadratowego. Prom kursuje od 5 kwietnia do 1 października. Z Komani wypływa o godzinie 09:00 rano, a z Fierze o godzinie 13:00.

Aktualizacja 2023: bilet dla jednej osoby kosztuje 7 euro, rower 10 euro, motor 20 euro, samochód – 7 euro za m2. Z portu w Koman odpływa o 09:00, z powrotem o 13:00. Firma oferuje transport nad jezioro z Lezhy, Szkodry i Tirany.

Mario Molla

Bardziej kameralne wycieczki po Jeziorze Koman organizuje Mario Molla. Taki rejs trwa aż do sześciu godzin, a finisz znajduje się w miejscowości Principata Dukagjinit, przy jednym z dopływów do jeziora. Koszt takiej wycieczki zależy od pakietu, jaki wybierzemy. Podczas wycieczki można poznać wiele ciekawych informacji na temat jeziora. Bilety kupuje się na miejscu w porcie w Koman lub poprzez kontakt z firmą. Tutaj strona internetowa z kontaktem.

Jezioro w Albanii

Rejs po rzece Shala

Rzeka Shala (Lumi i Shales) to przepiękny odcinek jednego z dopływów Jeziora Koman, których zachwyca turkusową wodą i otaczajacymi ją górami. Po rzece organizowane są rejsy kolorowymi łódkami, co jest jednym z najfajniejszych doświadczeń, jakie można przeżyć w Albanii.

Z uwagi że Lumi i Shales wpada do Jeziora Koman, to aby móc po niej pływać, najpierw trzeba udać się do przystani Koman, tam kupić bilet na rejs małą łódką. Wycieczkę można kupić na miejscu lub online od jednego z licznych biur organizujących takie rejsy (z polskich organizatorów możemy polecić Kaki Tours, a w internecie można znaleźć wiele innych wycieczek). Połączenie w ciągu jednego dnia rejsu po całym Jeziorze Koman (z Koman do Fierze) oraz po rzece Shala jest niemożliwe ze względu na godziny kursowania promów. Ewentualnie można skorzystać z prywatnych rejsów. Jednak jeśli chce się zaplanować rejs po rzece i promem po jeziorze, konieczny będzie nocleg w pobliżu przystani Koman.

Wskazówka

Jeśli chcesz wybrać się na jednodniową wycieczkę nad jezioro
Koman, to jest to możliwe. W sposób opisany powyżej możesz zarezerwować rejs i ewentualny transport do przystani ze Szkodry lub Tirany. Po rejsie z Koman do Fierzë nie opuszczasz promu, tylko od razu ruszasz w drogę powrotną. Zorganizowanie jednodniowej wycieczki do Doliny Valbony z rejsem po Jeziorze Koman, jest logistycznie niemożliwe. Konieczny będzie chociaż jeden nocleg po drodze lub powrót na własną rękę autem przez Bajram Curri (trasa długa i kiepskim stanie).
Rzeka Shala

Czy warto jechać nad Jezioro Koman?

Biorąc pod uwagę niezwykłe widoki podczas rejsu, każdemu będziemy polecać wizytę nad Jeziorem Koman. Ciężko suchym opisem oddać piękno tych miejsc. Dlatego mamy nadzieję, że zamieszczone we wpisie zdjęcia ułatwią Wam decyzję, a praktyczne informacje – zaplanowanie podróży.

Inne artykuły z Albanii:

Magda