Podróże solo nadal są zaskakująco kontrowersyjnym tematem. Zwłaszcza, gdy dotyczą kobiet. Jakie są wady i zalety podróżowania w pojedynkę, jak są postrzegani są turyści wyjeżdżający w świat bez towarzystwa oraz z czym muszą się zmagać w podróży?
Piszę ten artykuł w odpowiedzi na liczne wiadomości, jakie dostałam na Instagramie. Dotyczyły one mojego wyjazdu urodzinowego w pojedynkę, bez Marcina. Spotkałam się z krytyką ze strony kilku osób, co z kolei wywołało lawinę wiadomości opisujących podobne doświadczenia podróżujących kobiet.
Czy podróże solo to wstyd?
Jedna z wiadomości dotyczyła tego, czy nie wstydzę się sama jeść w restauracji. A od kiedy to jedzenie w restauracji, chodzenie do kina czy samotny spacer jest zarezerwowany tylko dla dwóch lub więcej osób? Czy jest w tym coś uwłaczającego?
Załóżmy, że jestem singielką. Załóżmy, że nikt z moich znajomych nie ma dzisiaj czasu wyjść do kawiarni, a ja mam ogromną ochotę na kawę i dobre ciasto. I czy tylko z tego powodu mam zostać w domu? Nie, mi szkoda życia na takie coś. Wolę wyjść do tej kawiarni i wykorzystać ten czas dla siebie. Na relaks, na przemyślenia, na dobrą książkę czy zwyczjane pogapienie się na ludzi.
Nie ma w tym nic złego, jeśli dla ciebie to jest nie do przeskoczenia. Nie lubisz tego i tyle. Nasze wybory nie atakują twoich. Ale zastanów się czy naprawdę warto marnować życie siedząc w domu oczekując na lepsze czasy. A co jeśli jeszcze długo nie znajdziesz partnera albo partnerki? Zmienisz miejsce zamieszkania? Stracisz kontakt ze znajomymi? Życie potoczy się tak, że nie będziesz miał lub miała z kim wyjść na tą kawę? Bedziesz do końca życia czekać na księcia z bajki, który zabierze cię do kawiarni? Takie samo podejście mam do podróży.
Jeżdzę sama, bo chcę
Zanim poznałam Marcina podróżowałam ze znajomymi. Ale nie wszyscy mają potrzebę częstych wyjazdów. Coraz częściej zdarzało się, że początkowy entuzjazm względem podróży ulatniał się im bliżej było terminu wyjazdu. Na koniec zostałam tylko ja i moje rozczarowanie. I w pewnym momencie miałam tego dość. Dlaczego czekałam na realizowanie marzeń tylko dlatego, że nikt w otoczeniu ich nie podzielał?
Podróże solo metodą małych kroczków
Zaczęłam małymi kroczkami. Najpierw weekend w Warszawie, potem Budapeszt. Za miesiąc znowu Praga, już tam kiedyś byłam. A potem szaleństwo (jak na mnie) – pokusiłam się o Gruzję. I co się okazało? Że to były fantastyczne wyjazdy. Odkryłam nowy wymiar podróży. Zaczęłam uczyć się nowych rzeczy, stawać się bardziej odpowiedzialna za siebie, bardziej ogarnięta. Bo musiałam. Nie chciałam dać strachowi władzy nad moim życiem i pozwolić by obawa przed nieznanym zdusiła moją miłość do podróży. Próbowałam powoli, bez presji. Dbałam o swoje bezpieczeństwo wybierałam kierunki, w których czułam się dobrze. I to zadziałało.
Zamień wadę w zaletę
Podróże solo zaczęły sprawiać mi ogromną przyjemność. Może nie tak dużą, jak w towarzystwie. Ale były miłym i nowym dodatkiem do mojego życia. Potrafiłam z kłopotu zrobić atut. Wykorzystywać ten czas dla siebie, na słuchanie muzyki, skupianiu się na podziwianych miejscach, dobrej książce, przemyśleniach i odpoczynku. Nie traktowałam podróży solo jako przykrej konieczności, ale fajne urozmaicenie życia. Czasu dla siebie, podczas którego mogę nauczyć się czegoś nowego. Wystarczyło spojrzeć na to z innej perspektywy.
Kobiety a podróże solo. Co w tym złego?
Czy w internecie spotkaliście się z negatywnymi komentarzami względem mężczyzn podróżujących solo? A kobiet? Bo ja niejednokrotnie. Najgorszym siedliskiem troli piszących takie komentarze są duże grupy podróżnicze na Fb oraz portale typu Onet its. Najlepszym przykładem jest Anita prowadząca bloga Banita Travel. Jeden z dużych portali opisał jej podróże solo. Ilość hejtu, jaka się na nią wylała w komentarzach, jest przerażająca. Poniżej wstawiam przykłady kilku z nich.
No bo czego ona tam szuka?
No bo jak to, samodzielna kobieta, sama w podróży? A czego ona tam szuka? A kto jej za to płaci? Dzieci zostawiła w domu? Wyrodna matka! Ciąga po świecie ze sobą? też wyrodna, bez serca! W ogóle nie posiada? Nieczuła i wyrachowana! Na pewno jej się coś stanie i wróci z podkulonym ogonem!
No bo tak, kobieta powinna siedzieć w domu i chłopa pilnować. A nie jakies pomysły z wyjazdami. Albo powinna czekać na swojego księcia, który ją ewentualnie zabierze na wywczas w Egipcie. Nie chcesz podróżowac sam/sama? To tgo nie rób. Ale daj żyć innym.
To przerażające, jak często negatywny odbiór mają kobiety podróżujące w pojedynkę. I wydawałoby się, że są to oczywiste sprawy – mamy możliwość podróży, wolność, równe prawa. A jak przychodzi co do czego, to kobieta w podróży bez faceta jest linczowana. I z tego powodu wiele z nas nie spełania swoich marzeń siedząc w domu.
Sama się prosiła…
A my nie szukamy niewiadomo czego. Nie jesteśmy wyrodne, buńczuczne. Nie szukamy problemów. Nie prosimy się same o krzywdę, nie uciekamy przed „prawdziwym życiem”. Powiedział/abyś coś takiego facetowi? Pewnie nie. Mamy takie samo prawo do podróżowania. Niby takie oczywiste, a jak widać nadal trzeba to niektórym uświadamiać.
Dlaczego warto podróżować solo?
Dlaczego warto podróżowac solo? Dla przyjemności. Dla rozwoju osobistego. Bo lepiej tak, niż w ogóle.
Mamy wówczas czas tylko dla siebie. Na odpoczynek, przemyślenia, poukładanie sobie w głowie różnych spraw, dobrą książkę czy słuchanie muzyki.
Paradoksalnie mocniej się dba o swoje bezpieczeństwo podczas podróży w pojedynkę.
Mamy okazję poznać nowych ludzi. Chociaż w moim przypadku paradoksalnie jest na odwrót. Będąc sama boję się, że poznam kogoś o złych intencjach i nie będzie miał mi kto pomóc. Ale to już wszystko zależy od twojego charakteru. Generalnie taka możliwość jest i tylko od nas zależy czy z niej skorzystamy.
Podróże solo to doskonała szkoła życia, podczas której uczymy się odpowiedzialności, zaradności, nabieranmy odwagi i pewności siebie, szkolimy język itd.
Uwielbiam decyzyjność i niezależność, jaką dają mi podróże w pojedynkę. Nie muszę się na nikogo oglądać, robię co i kiedy chcę.
Bo tęsknota w związku też czasem robi dobrze 😉
Czy podróże solo są samotne lub nudne?
Podróże solo nie są samotne. Nie nazywajmy ich tak. Nigdy nie czuję się samotna pdczas podróży. A jeśli brakuje mi towarystwa, to dzwonię do Marcina lub staram się kogoś poznać, na przykład w hostelu. Poza tym podczas wyjazdów w pojedynkę zwiedzam bardzo aktywnie i wymyślam sobie tyle zajęć, że zwyczajnie nie mam czasu na zasmucanie się. Oczywiście może to ciebie nie dotyczyć. Ale jeśli się chce, to podróżowanie w pojedynkę wcale nie musi być samotne. Wszystko zależy od naszego podejścia.
Wiele osób twierdzi, że podczas wyjazdu solo zanudziłoby się na śmierć. Cóż, jeśli nie umiemy być sami ze sobą, nie umiemy znaleźć sobie jakiegokolwiek zajęcia, to chyba nie jest dobrze…
Dlaczego niewarto podróżować solo?
Zasadniczo nie ma takich aspektów, które sprawiałyby, że niewarto podróżować solo. Bardziej chodzi mi o subiektywne odczucia, o nasz charakter i tego co lubimy, a czego nie. Ostatecznie wolę podróże z kimś, najlepiej z Marcinem. Bo na koniec dnia mam się do kogo odezwać, podzielić zachwytem i powiedzieć „wow, jak tu jest pięknie”. Mogę z kimś przeżywać emocje w podróży. I to jest dla mnie coś pięknego, co przebija wszystkie pozytywy płynące z podróży solo. Ten jeden aspekt ma dla mnie duże znaczenie. A że nie zawsze tak może być? Trudno. Cieszę się tym co mamy.
Innym minusem jest budżet. Niestety podróże solo często są nieopłacalne i pod względem finansowym zazwyczaj łatwiej podróżuje się z kimś.
Brak poczucia bezpieczeństwa – bo jesteśmy sami/same, zdani na siebie. Możemy liczyć tylko na siebie. To duża lekcja dla nas samych, ale jest też mocno obciążająca psychicznie.
Globalizacja
Podróżując po Europie naprawdę łatwo zapomnieć, że jest się poza krajem. Podobna kultura, widoki i generalnie globalizacja sprawia, że w europejskich krajach czuję się jak w domu. Tylko język inny. Nikt nie zwraca na mnie uwagi, wyglądam tak samo jak inni, wmieszam się w tłum. Ludzie się śpiesza, wracają z pracy, robią zakupy, spotykają się ze znajomymi. Nikt nie zwraca uwagi na jedną samotnie spacerującą kobietę, bo to samo przecież w swoich miastach robią ich mieszkanki.
Chciałabym, ale się boję
I nie ma w tym nic złego! Jeśli stres jet zbyt duży, to nie ma się do czego zmuszać. A jeśli mimo to bardzo zależy ci na wyjeździe, warto się zastanowić z czego ten strach wynika. Zaakceptować go, rozbroić. Mi to bardzo pomogło gdy pogodziłam się z faktem, że podróżując w pojedynkę zawsze będę zachowywać wzmożoną czujność i nigdy nie rozluźnię się tak, jakbym podróżowała z kimś. Ale to ja, inni mogą mieć inaczej.
Warto zacząć metodą małych kroczków. Wybrać się na jeden dzień do Gdańska czy Krakowa. Potem na weekend. Może masz w którmś z tych miejsc rodzinę, znajomych? Zapronuj im wieczorną kolację albo piwo! Jeśli ci się spodoba taka forma podróżowania, możesz próbować dalej. Pojedź do miast położonych blisko Polski, nawet na jeden dzień. Do Berlina, Drezna, Pragi czy Lwowa. A jeśli ci się nie spodoba, to też jest w porządku. Ja na przykład bałabym się solo podróży poza Europę i na ten moment się do tego nie zmuszam.
Nie odrzucam podróży solo, bo w niektórych momentach równałoby sie to odrzuceniem podróży w ogóle. Nie chcę, żeby strach miał władzę nad moim życiem i mimo lekkich obaw, wybieram podróż w pojedynkę. Co z resztą i tak jest świetnym doświadczeniemi wspaniałym prezentem, jaki można zrobić samemu sobie. Taka podróż nie jest dla każdego. Ale nie krytykujmy tych, którzy się na taką decydują!
Pałace w Lizbonie i okolicach – ile ich jest? Które warto zobaczyć? Co wiemy o ich historii? Jeżeli szukacie pomysłu na nietypowe zwiedzanie Lizbony i okolicy, to zapraszamy do naszego przewodnika, który pomoże wam zaplanować wycieczkę szlakiem lizbońskich pałaców.
1. Pałac Królewski w Queluz
Jeżeli chcecie zwiedzać pałace w Lizbonie, to koniecznie zajrzyjcie do tego miejsca! Pałac Queluz wyglądem przypomina nieco mały Wersal. Szczególnie gdy ogląda się zabudowania pałacowe z perspektywy ogrodu. Nie bez powodu nazywa się go „portugalskim Wersalem”. Byłam zachwycona zwiedzaniem – i ogrodem, i komnatami.
XVIII wieczna letnia rezydencja została wybudowana dla króla Piotra III – tak brzmi oficjalna wersja. Prawdopodobnie jednak była to ustronna siedziba królwej Marii I, małżonki Piotra III, która skrywała się tu przed światem z powodu problemów ze zdrowiem psychicznym.
Po pożarze, który miał miejsce w poprzedniej siedzibie rodziny królewskiej, portugalscy królowie przenieśli się do Queluz, które to już oficjalnie zostało ich rezydencją. Pałac ten jest jednym z ostatnich tak dobrze zachowanych przykładów architektury rokoko w Europie. Niestety, rezydencja nie miał szczęścia. Powoli traciła na znaczeniu, a w XX wieku strawił ją pożar. Na szczęście z dawnej świetności co nieco się zachowało. Pałac został odrestaurowany, by obecnie cieszyć oko turystów. Tutaj strona internetowa pałacu z informacjami praktycznymi.
Praktycznie – pałac jest czynny codziennie od 09:00 do 18:00, ogrody do 18:30. Bilet wstępu kosztuje 10 euro (pałac i ogrody) lub 5 euro (same ogrody). Do pałacu można dojechać pociągiem jadącym z dworca Rossio w kierunku Sintry i ze stacji przejść się około kilometra do pałacu.
Rokoko w architekturze
Rokoko to nazwa stylu w sztuce, literaturze i obyczajowości datowany na lata między 1720 a 1780 rokiem. Zewnętrzne fasady tworzone były w stylu klasycznym lub barokowym, za to zwracano szczególną uwagę na dekorację wnętrz. Monumentalne molochy zamieniono na pałacyki i niewielkie rezydencje. Bogato zdobione wnętrza obfitowały w sztukaterie, boazerie, lustra i gobeliny, ornamenty (zwłaszcza muszlowe), używano dużo pasteli, bieli i złota. Często nawiązywano do motywów roślinnych i dalekowschodnich, zwłaszcza chińskich. Pomieszczania stały się małe, przytulne. Dla rokoko charakterystyczna jest asymetria, lekkość, płynne linie. Przykład: Zwinger w Dreźnie.
2. Pałac Belem w Lizbonie
Niegdyś siedziba królewska, obecnie siedziba prezydentów Portugalii. Jednak to nie wszystko – w dawnej ujeżdżali otworzono Narodowe Muzeum Powozów. W sporych rozmiarów, pięknie zdobionych salach wystawiono wiekowe karoce i powozy. Kolekcję uznaje się za jedną z najlepszych wystaw powozów na świecie. Jest to też nielada gratka dla osób zainteresowanych architekturą i sztuką.
Powozy umieszczono w XVIII-wiecznej arenie, którą zdobią obrazy i azulejos. Zadaszona arena liczy sobie 50 metrów długości i 17 szerokości, a pokazy oglądano z balkonów na piętrach. Już same powozy tonące w złocie robią ogromne wrażenie, a całości dopełnia tylko ciekawa lokalizacja wystawy. Druga część muzeum mieści się w nowszym budynku, również w Belem.
Praktycznie – Muzeum można zwiedzać od wtorku do niedzieli w godzinach 10:00 – 18:00. Bilet wstępu kosztuje 8 euro, ale można kupić bilet łączony umożliwiający też zwiedzanie Pałacu Ajuda za 12 euro. Do Pałacu Belem można dojechać m.in. tramwajem nr 15.
3. Pałac Ajuda w Lizbonie
Jeśli chodzi o pałace w Lizbonie, to ten jest naszym ulubionym. Pałac Ajuda wybudowany dla rodziny królewskiej po trzęsieniu ziemi i tsunami, które nawiedziło Lizbonę w 1755 roku. Początkowo budowlę zaprojektowano w stylu rokoko, jednak ostatecznie zbudowano ją zgodnie ze stylem neoklasycystycznym.
Budowa pałacu trwała aż do XIX wieku. Monumentalny pałac zachywca wspaniałymi wnętrzami. Oprócz tego muzealne sale eksponują wystawy ceramiki, rzeźby, biżuterii, kostiumów, mebli i obrazów. Ogromne wrażenie robi malarstwo ścienne zdobiące sale, przedstawiające motywy patriotyczne i religijne.
Warto zwrócić uwagę na salę tronową i potężne komnaty, w których obecnie odbywają się ważne uroczystości i bankiety. Naszym zdaniem Pałac Ajuda śmiało może konkurować z Pałacem Pena w Sintrze o uwagę turystów. Tutaj znajdziecie oficjalną stronę pałacu wraz z informacjami na temat zwiedzania.
Praktycznie – Pałac czynny jest codziennie z wyjątkiem czwartku od 10:00 do 18:00. Bilet wstępu szkotuje 5 euro. Do pałacu z centrum Lizbony można dojechać m.in. autobusem numer 732. Rozkłady jazdy można sprawdzić w Google Maps.
4. Pałac Fronteira w Lizbonie
Jeżeli chcecie podziwiać portugalskie azulejos, to tylko w tym miejscu! Pałac Fronteira to istna mozaika błękitnych kafelków, obrazów i kwiatów w pałacowym ogrodzie. Wewnątrz nie można robić zdjęć, ale już same zdjęcia ogrodu i zewnętrznych ścian pałacu zachwycają na tyle, by zachęcić do zwiedzania atrakcji.
Pałac Fronteira wybudowano w XVII wieku jako pawilon myśliwski. Markiz Fronteira uzyskał swój tytuł okazując lojalność królowi, a jego potomkowie władają pałacem po dziś dzień. Dlatego turyści nie mogą wchodzić do wszystkich sal.
Pałacowe sale ozdobione są panelami ułożonymi z kolorowych płytek, które przedstawiają wydarzenia z historii Portugalii (głównie bitwy). Zachwycająca jest biblioteka z wielkimi oknami wychodzącymi na ogród oraz stara kaplica, której ściany wyłożone sa potłuczonym szkłem, porcelaną z dynastii Ming i muszlami.
Z historią Pałacu Fronteira wiąże się wiele ciekawych anegdot, które podczas zwiedzania opowiada przewodnik oporowadzający grupę. Ciekawostkę stanowi fakt, że niektóre azulejos przedstawiają w sposób krytyczny ludzi, np przybierających postać małpy i innych zwierząt.
Od ilości kolorowych kafelków może się zakręcić w głowie. Ogród liczący sobie ponad 5 hektarów ozdobiony jesy rzeźbami portugalskich królów, postaci mitologicznych, fontannami i żywopłotami. Tutaj znajdziecie oficjalną stronę pałacu wraz z informacjami praktycznymi.
Praktycznie – pałac czynny jest którko, bo tylko przez około dwie godziny dziennie. Codziennie od poniedziałku do soboty w pałacu odbywają się wycieczki o godzinie 11:00 i 12:00. Bilet wstępu kosztuje 13 euro. Ogrody są czynne od 10:00 do 16:00 w tygodniu, w soboty do 13:00. Bilet do ogrodów kosztuje 5 euro. Dojazd do ZOO niebieską linią metra i stamtąd można udać się na 15-minutowy spacer do pałacu lub czekać na autobus 770.
5. Pałac Azurara w Lizbonie
Pałace w Lizbonie to nie tylko królewskie rezydencje. W tym niewielkim XVIII-wiecznym pałacu należącym do bankiera i położonym na przeciw słynnego Miraouro di Santa Luzia, otworzono Muzeum Sztuk Dekoracyjnych. Muzeum zdaje się bardziej pałacem, gdyż wystawy przedstawiają komnaty, meble i przedmioty, których używała XIX-wieczna arystokracja. Pałac jest nieduży, ale bardzo ciekawy i rzadko odwiedzany. Pięknie dekorowane pokoje, salony i korytarze w ciekawy sposób ukazują realia życia przed wiekami. Kolekcja liczy sobie ponad 1300 eksponatów! W dawnym pałacu można podziwiać azulejos.
Praktycznie – czynne codziennie z wyjątkiem wtorków od 10:00 do 18:00. Bilet wstępu kosztuje 4 euro. Pałac z muzeum mieście się w centrum Lizbony, łatwo do niego dojechać choćby tramwajem.
6. Pałace Sintry
Najbardziej znane zamki i pałace koło Lizbony znajdują się w miejscowości Sintra. To tutaj można podziwać ruiny zamku Maurów, kolorowy Pałac Pena, tajemniczy Quinta de Regaleria czy spektakularnie ozdobiony Pałac Narodowy z dwoma charakterystycznymi kominami niczym wieże. Zatrzymując się w Lizbonie na dłużej koniecznie trzeba wybrać się do Sintry!
Pałac Narodowy w Sintrze
Pałac Narodowy w Sintrze
Pałac Pena
Zamek Maurów
Pałac Narodowy w Sintrze
Quinta da Regaleira
Jak widzicie, pałace w Lizbonie i okolicach to świetny pomysł na zwiedzanie stolicy Portugalii. Szlak pałaców nie jest zbyt długi. Jednak na zwiedzanie każdego z nich trzeba poświęcić trochę czasu. Nie wszystkie teżznajdują się w centrum Lizbony. Mimo towartopokonać kawałek drogi, by podziwiać takie cuda!
Riva del Garda to nasze ulubione miasto we Włoszech. Pięknie położone, z ciekawymi zabytkami, dostępem do jeziora i gór. Do tego jest niewielke, klimatyczne i pełne świetnych restauracji. Z tego przewodnika dowiecie się co zobaczyć w Riva del Garda oraz jak zaplanować wakacje na północnym brzegu jeziora.
Niesamowite położenie Rivy del Garda
Riva del Garda, jak sama nazwa wskazuje, położona jest nad największym włoskiem jeziorem, Lago di Garda. Kochamy to miasteczko z wielu powodów. Jednym z nich jest jego niesamowite położenie – tuż nad brzegiem Jeziora Garda, w otoczeniu strzelistych gór. Spacerując ulicami Rivy masyw górski zdaje się otaczać je z każdej strony, górując nad kamienicami i przysłaniając niebo. Efekt niesamowity. To połączenie jeziora i gór jest zjawiskowe.
Piękna architektura w Riva del Garda
Zachwyciła nas architektura. Pastelowe, zadbane kamienice, okazałe bulwary, tajemnicze uliczki. Na głównych placach miasta życie toczy się do późnych godzin wieczornych. Ale wystarczy odbić w nieco mniejsze uliczki i można już cieszyć się urokami miejscowości w samotności. Także owszem, Riva del Garda to popularne wśród turystów miasto, ale wcale nie jest tak, że nie ma tu gdzie szpilki wcisnąć. Sprawdza się stara dobra zasada, że z dala od głównych atrakcji turystycznych i między wąskimi ulicami, nagle robi się spokojnie.
Miłość od pierwszego wejrzenia
Riva del Garda jest majestatyczna, elegancka i zadbana. W architekturze wyraźnie odbijają się wpływy austriackie. Nie bez przyczyny, bo jeszcze do początku XX wieku Riva znajdowała się granicach obecnej Austrii. Miasteczko już w XIX wieku funkcjonowało jako popularny kurort wypoczynkowy.
Pamiętam pierwszy spacer po mieście. Może zabrzmi to patetycznie, ale totalnie zaparło mi dech w piersiach, a widok na Jezioro Garda wywołał łzy w oczach. Wiem, że nie każdemu podoba się to samo. Ale tutaj jakoś wszystko zagrało – pogoda, klimat, ludzie, widoki – i to sprawiło, że Rivę del Garda pokochałam od pierwszego wejrzenia. Dla mnie to miasto i jego okolice są idealne. Nikt nie powinien się tu nudzić. Można plażować, można pływać po jeziorze, są ścieżki rowerowe, winiarnie, górskie szlaki, świetne restauracje, zamki… jednym słowem wszystko, czego szukamy podczas wakacji.
Atrakcji? Bez liku
Samo miasteczko nie jest duże, a jego atrakcje można zwiedzić w kilka godzin. Jednak okolica Rivy del Garda to długa lista miejsc, które warto zobaczyć. Nam nie starczyło nawet tygodnia, by odwiedzić chociaż połowę z nich. A więc mamy do wyboru górskie szlaki, łatwe trasy spacerowe jak np. szlak Ponale czy Busatte-Tempesta, inne alpejskie jeziora (Ledro, Tenno), ciekawie położony Wodospad Varone, wiekowy zamek w Arco, kolejka linowa na Monte Baldo, liczne winiarnie czy punkt widokowy na szczycie Pregasina. A to przecież nie wszystko, bo po jeziorze Garda można pływać i przy okazji odwiedzać inne piękne miasteczka, chociażby Limone sul Garda czy Malcesine.
Co zobaczyć w Riva del Garda?
Punkty widokowe w Riva del Garda
A w samym miasteczku? Przede wszystkim warto się wybrać na dwa punkty widokowe. Jeden z nich znajduje się na szczycie 34-metrowej wieży Torre Apponale (czynne od wtorku do niedzieli w sezonie letnim od 10:00 do 18:00, bilet za 2 euro, dla studentów 1 euro). Drugi punkt widokowy góruje wysoko nad miastem, a jest nim stara wieża strażnicza. Podczas naszego pobytu w Riva del Garda trwała budowa windy mającej dowozić na szczyt turystów. Do Bastione można dojść szlakiem w 20 minut lub wjechać windą za 3 euro.
Muzea w Riva del Garda
Muzeum Miejskie zlokalizowane jest w XII-wiecznej twierdzy Rocca di Riva. Wewnątrz odbywają się czasowe ekspozycje, a oprócz tego można podziwiać stałe wystawy obrazów, znalezisk archeologicznych czy dzieł sakralnych. Galeria czynna jest od wtorku do niedzieli w godzinach 10:00-18:00, a bilet wstępu kosztuje 5 euro, a 2,5 euro dla studentów.
Inne ciekawe miejsca w Riva del Garda
Warto zwrócić uwagę na ciekawe bramy miejskie, w tym bramę św. Marka. W miasteczku koniecznie zajrzyjcie do niewielkiego kościółka Chiesa di Santa Maria Inviolata, które zachwyca barokowym wnętrzem. Z kolei w samym centrum miasta można obejrzeć Chiesa di Santa Maria Assunta. Bardzo przyjemny jest park nad samym brzegiem jeziora oraz ukwiecona promenada. A największe wrażenie zrobiły na nas malownicze ulice, które aż się proszą o spokojne spacery. W mieścia zaczyna się widokowy szlak Ponale, a poza centrum można obejrzeć ciekawy Wodospad Varone. Warto zajrzeć też do uroczej księgarni w centrum, gdzie polecam kupić ładne pocztówki na pamiątkę.
Plaże
Riva del Garda dysponuje kilkoma kamienistymi plażami. Woda jest przejrzysta, ale nieco chłodniejsza niż na południu jeziora. Okolice miejscowości słyną z wiatrów, które umożliwiają uprawianie sportów wodnych. Dlatego na miejscu można znaleźć wiele wypożyczalnie sprzętu wodnego. Plaże, na które warto się wybrać to Sabbioni, Pini Beach i Libera. Są nieduże, ale ładne.
Gdzie zjeść w Riva del Garda?
Sud – rewelacyjna neapolitańska pizza i owoce morza. Wieczorami ustawia się tu długa kolejka, ale czekając można sobie umilić czas pijąc już zamówione wino.
Panem – idealne miejsce na śniadanie. W ladach wyłożone są włoskie specjały, a wy wybieracie z czego chcecie mieć zrobioną kanapkę. Na miejscu można też się napić dobrej kawy oraz zakupić lokalne smakołyki.
Ke Gusti – tania pizza na kawałki i dobra kawa. Można wstąpić na przekąskę w ciągu dnia.
Sailing Bar – fajne miejsce na drinka nad samym jeziorem
Pizza w Sud
Leon d’Oro – nieco bardziej eleganckie, ale nie sztywne miejsce. Dania kuchni włoskiej, bardzo dobra pizza z truflami, przemiła obsługa.
Bella Napoli – klimatyczny ogródek, korzystne ceny i pyszne lokalne dania. Polecamy spróbować tutejszego specjału jakim jest risotto truflowe zapiekane w serze.
Busat – fajne, lekko hipsterkie miejsce na śniadanie, aperitivo czy piwo rzemieślnicze wieczorem.
Bar Al’Albero – niewielka, ukryta knajpka polecono nam przez miejscowych. Świetna pizza i tani aperol – czego chcieć więcej?
Gdzie spać w Riva del Garda?
Baza noclegowa w Riva del Garda jest bogata, ale też dość droga w porównaniu do innych miejscowości nad jeziorem. Jednak da się tu znaleźć fajne noclegi w korzystnych cenach. Polecamy apartamenty Fabbrio 8 w samym centrum miasteczka. Salon z kuchnią, sypialania i łazienka, ładny widok z okien, czysto i wygodnie. Za 7 dni dla dwóch osób płaciliśmy 1700 zł. Innym polecanym noclegiem jest Hotel Sole Relax i Hotel Europa z basenem.
Jak dojechać do Riva del Garda?
Loty
Najwygodniej lecieć do Bergamo lub Werony, ewentualnie do Mediolanu lub Wenecji. Do tych miast latają tanie linie lotnicze Ryanair i Wizzair. Do Bergamo można dolecieć z każdego dużego miasta w Polsce w bardzo korzystnych cenach. Często bilety na tej trasie kosztuję mniej niż 100 zł w dwie strony (zwłaszcza poza sezonem). Latem może być drożej, ale raczej da się kupić bilety w dwie strony za 300 zł (bez dużego bagażu).
Z lotniska do Riva del Garda
Bilety na pociąg można kupić online, w automacie lub w kasie. Bilety autobusowe kupuje się w kioskach lub u kierowcy (te drugie są droższe co najmniej o kilkadziesiąt centów). O tym jak poruszać się nad Gardą i jak dojechać nad jezioro przeczytacie w naszym poradniku. Z kolei tutaj znajdziecie wyszukiwarkę rozkładów jazdy.
Z Bergamo – dojazd do miasta Brescia (bezpośrednio autobusem z lotniska lub pociągiem z dworca w Bergamo). W Bresci można: 1) przesiaść się do autobusu 202 jadącego do Gargnano i tam przesiąść się już do bezpośredniego autobusu nr 27 do Riva del Garda. Przy okazji polecamy zwiedzić Gargnano! Bilety łącznie powinno kosztować 8 euro. 2) Pociąg z Bresci do Desenzano, a stamtąd już bezpośredni autobus nr 27 do Rivy. Bilet powinien kosztować 5,80 euro.
Z Werony – pociągiem do Rovereto, a stamtąd autobus miejski do Riva del Garda. Wyszukiwarka autobusów tutaj. Można też z południowego brzegu jeziora popłynąć promem do Rivy (np z Sirmione).
Komunikacja miejska w Riva del Garda
Riva del Garda posiada nieźle zorganizowany system komunikacji miejskiej. Bez problemu można poruszać się między pobliskimi miejscowościami nowoczesnymi autobusami. Bilet ważny 70 minut kosztuje 1 euro. Tutaj znajdziecie wyszukiwarkę rozkładów jazdy. Samo centrum Riva del Garda zwiedza się pieszo.
Kiedy i na ile jechać?
Na zwiedzenie miejscowości wystarczy nawet kilka godzin. Jest to dobra baza wypadowa do zwiedzania okolic, więc warto tu się zatrzymać na dłużej. Jechać warto o każdej porze roku. Latem będzie przyjemnie, ale temperatury bywają wysokie, jest nieco drożej i na pewno tłocznej. Lepiej unikać wyjazdu w sierpniu. A zwiedzanie atrakcji nad jeziorem może być fajnym rozwiązaniem nawet na zimowy weekend. Oczywiście widoki nie będą tak malownicze jak latem, ale zawsze to jakieś oderwanie od polskiej zimnej rzeczywistości.
To połączenie gór, jeziora, architektury z włoskim klimatem, językiem i smakami spowodowało, że Riva del Garda zagrała w mojej duszy. Do tej pory, mimo licznych podróży do Włoch, to moje ukochane włoskie miasto. Mam nadzieję, że uda wam się nim zachwycić tak samo!
Gdzie pojechać na city break, jeżeli jest to wasz pierwszy wyjazd tego typu? Niektóre miasta nadają się do tego lepiej, inne mniej. Do tej pory odwiedziliśmy sporo europejskich miast podczas weekendowych wycieczek, a poniżej przedstawiamy te, które naszym zdaniem są najlepsze na rozpoczęcie przygody z krótkimi podróżami.
1. Drezno
Wizyta w Dreźnie to świetny pomysł na weekendową wycieczkę – także jednodniową. Miasto położone jest blisko granicy i łatwo do niego dostać się pociągiem, autem czy autobusem. Do tego centrum Drezna zajmuje niewielki obszar, a większość atrakcji zlokalizowanych jest w blisko siebie. Tak więc nie ma obaw o zgubienie się. W Dreźnie byliśmy już kilkakrotnie i jak dotąd uważamy, że to najlepsza opcja na pierwszy city break. Ten przewodnik może wam pomóc zaplanować weekend w Dreźnie.
2. Kluż Napoka
Kolejny nieoczywisty wybór, tym razem w Rumunii. Do Kluż Napoki dolecieć można z Warszawy na pokładzie lini Lot. Kluż Napoka to najbardziej studenckie miasto w Rumunii, posiada bogate życie nocne. Do tego w można tu zwiedzić wiele interesujących miejsc, spróbować rumuńskiej kuchni, pozwiedzać naturalne atrakcje w okolicy. Kluż Napoka nie jest wielkim miastem, jak Bukareszt czy Budapeszt. Zwiedza się je łatwo i przyjemnie.
3. Lwów
Lwowa nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu. Na pewno ogromnym plusem Lwowa są dość niskie ceny. Oprócz tego wiele opcji dojazdu. Mamy do wyboru loty, pociągi, autokary, a i autem nie jest to tak daleko. Do tego podobieństwo języka polskiego i ukraińskiego na pewno ułatwi zwiedzanie tym, którzy obawiają się, że się nie dogadają za granicą. No i ten klimat, wszystkie atrakcje i zabytki sprawiają, że Lwów to świetny pomysł na weekend!
4. Londyn
Londyn to bardzo popularny cen weekendowych wycieczek. Moim zdaniem ma on swoje plusy i minusy. Zaletą jest fakt, że do Londynu można się dostać samolotem z niemal każdego większego miasta w Polsce oraz możliwość porozumiewania się po angielsku. Bogata siatka połączeń sprawia, że na wycieczkę do Londynu można się wybrać nawet tylko na jeden dzień. Minusem jest ogrom miasta. Jeśli kogoś stresują tłumy, korki i jazda metrem, może powinien zacząć od jakiejś mniejszej stolicy czy miasteczka. Tutaj znajdziecie nasz kompleksowy przewodnik po Londynie.
5. Wilno
Kolejne idealne miejsce na weekendowy city break. Po pierwsze, Wilno znajduje się dość blisko polskiej granicy, więc można do niego dojechać pociągiem lub autem. Oprócz tego mamy jeszcze do wyboru loty z Warszawy. Po drugie, w Wilnie panuje spokojna atmosfera, a całe miasto ma bardzo kameralny, swojski charakter. Jest niewielkie, bezpieczne i bardzo łatwo się je zwiedza. Byłam tam sama przez cztery dni, więc mówię z doświadczenia.
6. Bergamo
Jedno z najbardziej znanych włoskich miast, a to za sprawą tanich linii lotniczych, które latają tam od lat. Nieduże Bergamo to idealne miejsce na pierwszą podróż za granicę i rozpoczęcie poznawania Włoch. W miasteczku znajduje się mnóstwo ciekawych atrakcji i świetnych restauracji. Do tego jest niedrogie i dobrze skomunikowane z pobliskim lotniskiem. Każdy by sobie poradził jadąc do Bergamo, nawet w pojedynkę. Tutaj znajdziecie nasz przewodnik po Bergamo.
7. Praga
Kolejna dość oczywista stolica. Łatwy dojazd autem, pociągiem czy samolotem. Blisko granicy, więc można pokusić się nawet o jednodniową wycieczkę. Niższe ceny niż w zachodnioeuropejskich stolicach, piękne zabytki, tanie noclegi, podobny język. Jeżeli mieszkacie na południu Polski i zastanawiacie się gdzie pojechać na city break, to Praga, obok Drenza, będzie najlepszym wyborem.
8. Sztokholm
To jedna z tych stolic, które warto wziąć pod uwagę planując pierwszy w życiu city break. Sztokholm jest spokojnym miastem. Posiada niezliczoną ilość atrakcji, dużo terenów zielonych, często organizowane są w nim imprezy plenerowe. Wycieczce do Sztokholmu sprzyja bogata siatka połączeń między Szwecją a Polską. Jedyny minus, to wysokie ceny. Ale jeśli wybieracie się tylko na weekend, to można to ogarnąć w miarę budżetowo. Do tego Sztokholm uznawany jest za bezpiecznie miasto.
9. Brugia
Bruksela nie zawsze cieszy się dobrą sławą. Śmieci na ulicach, dużo bezdomnych, potencjalne ryzyko ataków terrorystycznych, niewiele ciekawych atrakcji i wysokie ceny, to minusy stolicy Belgii, które często odstraszają podróżnych. Dlatego proponujemy wam inne, przepiękne belgijskie miasto – Brugię. Lotów do Belgii z Polski mamy od groma. Dalej wystarczy wsiąść do odpowiedniego autobusu z lotniska i bezpośrednio dojechać do niewielkiej, acz interesującej Brugii. To miasto typowo turystyczne, przygotowane pod przyjezdnych, więc zwiedzanie jest łatwe i intuicyjne. Do tego ilość atrakcji i pięknych miejsc w mieście jest niesamowita! Tutaj znajdziecie nasz przykładowy plan weekendu w Belgii.
10. Amiens
Ceny i tłumy w Paryżu was przerażają? Albo zdajecie sobie sprawę, że w ciągu jednego weekendu nie jesteście w stanie zobaczyć nawet ułamka paryskich atrakcji? Mamy dla was alternatywę. Z lotniska Beauvais, na które latają z Polski tanie linie lotnicze, możecie dojechać bezpośrednim autobusem do mniejszego miasta, czyli Amiens. Kameralne Amiens może poszczycić się ciekawymi atrakcjami, wspaniałą katedrą i przyjemną atmosferą. Do tego na miejscu nie będzie dużych tłumów, a ceny zdecydowanie różnią się od tych w Paryżu.
11. Bolonia
Kolejne włoskie miasto idealne, bardzo popularne jako weekendowy kierunek. Jeżeli nie możecie się zdecydować i zastanawiacie się gdzie pojechać na city break we Włoszech, polecam Wam wybieranie nie tak turystycznych miejsc, jak Rzym czy Wenecja. Bolonia to miasto o niesamowitej historii i architekturze. Dwa-trzy dni są wystarczajacym czasem na poznanie większości jej atrakcji. Do tego słynie z pysznej kuchni i studenckiego życia, a także jest dobrym pomysłem bez względu na porę roku. Zimą też potrafi być piękna!
12. Zagrzeb
Bardzo fajnym i dość nieoczywistym kierunkiem jest Zagrzeb w Chorwacji. Do stolicy Chorwacji nie latają tanie linie lotnicze, więc jesteśmy zdani tylko na LOT. Ale może właśnie dzięki temu Zagrzeb jest dość kameralnym, spokojnym i bezpiecznym miastem z bardzo ciekawymi atrakcjami. Ich liczba jest spora, ale spokojnie da się je zobaczyć w dwa dni. Do tego Zagrzeb słynie z pięknych jarmarków świątecznych.
13. Porto
Liczba atrakcji w Porto idealnie rozkłada się na dwa dni zwiedzania, dlatego jesto to dobry pomysł na city break. Miasto ma wspaniałą, nadmorską atmosferę, stosunkowo niskie ceny, pyszną kuchnię i piękne widoki. Spacer po Porto jest już atrakcją samą w sobie. Z Polski mamy całkiem sporo połączeń do Porto, więc ten dość odległy kierunek także jest ciekawym pomysłem na weekendowy wypad. Zwiedzanie Porto, poruszanie się po mieście również jest łatwe i intuicyjne. Tutaj znajdziecie nasz przewodnik po Porto.
14. Lublana
Idealne miasto na city break! Nie tak popularne, za to spokojne i ciche. Do tego naprawdę piękne, z ciekawymi zabytkami, idealne do zwiedzenia w jeden lub dwa dni. Nie można zapomnieć o pysznej kuchni i świetnych restauracjach. Do Lublany można dostać się LOTem z Warszawy, tanimi liniami do Wenecji i stamtąd Flixbusem za kilko euro do Słowenii lub… autem z Polski!
15. Budapeszt
To równiez jedno z tych miast, do których najłatwiej zorganizować city break. Wiele możliwości dojazdu z Polski, blisko granicy, mnóstwo atrakcji, życzliwi Węgrzy i niewygórowane ceny – to główne zalety wycieczki do Budapesztu. Tutaj znajdziecie nasz artykuł na temat możliwości dojazdu do Budapesztu.
16. Bergen
Przepiękne norweskie miasto położone między górami, z ciekawymi zabytkami i architekturą. Dużo atrakcji, które można zobaczyć w dzień czy dwa, do tego pobliskie fiordy. Bergen jest spokojne, kameralne i bezpieczne. Dużo ułatwień dla turystów. Miasto dobrze skomunikowane z lotniskiem. Minus mogą stanowić ceny, ale za to da się upolować tanie bilety, zwłaszcza z Gdańska i poza sezonem.
17. Tarragona
Nie macie ochoty na pobyt w tłocznej i drogiej Barcelonie? Wsiadźcie do pociągu i w pół godziny przenieście się do starożytnej Tarragony pełnej zabytków! Na miejscu znajdziecie wiele atrakcji i długie, piaszczyste plaże. Do tego spokój i piękne widoki. To świetna alternatywa dla Barcelony.
Niektóre kierunki może wydały się wam mniej oczywiste. Staraliśmy się zamieścić na tej liście miejsca, do których można dojechać autem, pociągiem lub autobusem, a także trochę mniejsze miasta. Nie tylko Barcelonę, Paryż czy Rzym, bo to są dość popularne kierunki, które od razu same się nasuwają. Mamy nadzieję, że znaleźliście tu inspiracje i już wiecie, gdzie pojechać na city break w Europie.
Tydzień na Malcie to wbrew pozorom bardzo dużo czasu. Wyspa jest mała, dobrze skomunikowana, a w ciągu tygodnia można zobaczyć naprawdę wiele ciekawych miejsc. Ten przewodnik pomoże wam ułożyć wasz wymarzony plan tygodniowego pobytu na Malcie.
Tydzień na Malcie: Mapa naszego wyjazdu
Komunikacja | Tydzień na Malcie
Korzystając z auta można zobaczyć więcej z krótszym czasem. My jak zawsze przez cały tydzień na Malcie korzystaliśmy z transportu zbiorowego. Autobusy są różne – niektóre czyste i nowoczesne, inne trochę starsze. Wyspa obsiana jest gęstą siatką połączeń i niemal do większości atrakcji da się dojechać bez wypożyczania samochodu. Większość linii poza głównymi miastami kursuje średnio co godzinę.
Oczywiście z autem byłoby łatwiej, ale my nigdy nie korzystamy z ofert wypożyczalni. Minusem transportu zbiorowego na Malcie jest to, że kierowcy jeżdżą czasem jak wariaci, a autobusy często się spóźniają lub odjeżdżają za szybko (tak było w szczycie sezonu). Polecamy kupić kartę Tallinja Card Explore (21 euro), która przez tydzień uprawnia do nielimitowanych przejazdów autobusami.
Baza wypadowa | Tydzień na Malcie
Caly tydzień na Malcie spaliśmy w mieście Sliema. Sporo linii ze Sliemy zazwyczaj jedzie przez Vallettę, a z Valletty przez Sliemię. Valletta jest doskonale ksomunikowana z całą wyspą, dlatego na potrzeby tego planu wyjazdu na Maltę założyliśmy, że będziecie wyruszać właśnie ze stolicy. Na Gozo spędziliśmy dwa dni, jednak nocując w Sliemie. Nie róbcie naszego błędu. Takie dojazdy do portu i rejsy tam i z powrotem okazały się dość męczące. Planując tydzień na Malcie, zorganizujcie sobie też nocleg na Gozo.
Tydzień na Malcie
DZIEŃ 1 – Valletta
1.Lot
Na Maltę przylecieliśmy z samego rana liniami LOT. Bilety kupiliśmy w czerwcu na dwa tygodnie przed wylotem, w promocji. Kosztowały 199 zł, co jest jak na sezon i te linie jest rewelacyjną ceną. W sezonie bilety raczej są droższe, ale poza wakacjami można kupić bilety nawet za kilkadziesiąt złotych w jedną stronę. Swoje pierwsze kroki po przylocie skierowaliśmy do stolicy Malty.
Widok na Vallettę z miasta Sliema
2. Transfer z lotniska
Na lotnisko Malta Luqa kursują cztery linie ekspresowe oznaczone jako X1, X2, X3, i X4, a także linia TD3 i TD4. Trasy oznaczone X zatrzymują się na przystankach, a trasy oznaczone TD kursują bezpośrednio do celu. Bilety można kupić w autobusie u kierowcy (w czasie epidemii koronawirusa należy mieć dokładnie wyliczoną kwotę) lub w główenj hali lotniska w kasie lub automacie.
Bilet jednorazowy kosztuje 1,50 euro zimą, 2 euro w miesiącach letnich, a 3 euro nocą. Przystanki znajdują się zaraz przed wejściem do terminala, są dobrze oznaczone. Inną opcją wydostania się z lotniska jest shuttle bus dowożący pasażerów bezpośrednio z lotniska pod drzwi hotelu. Ceny zaczynają się od 5 euro od osoby.
Architektura Valletty
3.Co warto zobaczyć w Vallettcie?
To miasto może poszczycić się ogromną liczbą zabytków. Polecamy obejrzeć Pałac Wielkiego Mistrza, Dolne i Górne Ogrody Barrakka, Muzeum Archeologiczne, Narodowe Muzeum Wojny, Casa Rocca Piccola, Pałac Inkwizytora, Zbrojownię, Prokatedrę św. Pawła, Bazylikę Matki Bożej z Góry Karmel, Muzeum Katedralne św. Jana. Valletta słynie z wyjątkowej arcitektury, dlatego już same spacery uliczkami centrum miasta i wzdłuż nabrzeża to świetny pomysł na spędzenie dnia.
4. Gdzie zjeść?
W Taste, najlepiej na zewnątrz na pięknej uliczce lub w nieco bardziej eleganckiej restauracji MUŻA.
Valletta
5.Gdzie spać?
Na Malcie w sumie wszędzie jest blisko. My wybraliśmy Sliemie (na przeciwko Valletty), ze względu na niższe ceny noclegów. Sliema okazała się dobrze skomunikowana z innymi miejscowościami na wyspie. Możemy polecić nocleg w Cozy Rooms Hotel. Hotel czysty, nowy, wygodny, dogodnie położony. Za siedem nocy (w lipcu) ze śniadaniem dla dwóch osób płaciliśmy 1600 zł.
Widok z naszego tarasu w pokoju hotelowym w Sliemie
DZIEŃ II – Comino, Popeye Village, Paradise Bay
1. Przejazd do portu w Cirkewwa i rejs na Comino
Wskazówka
Autobusy w Vallettcie startują z przystanków obok Fontanny Trytona (Vjal Nelson, Il-Belt Valletta, Malta). Wszystkie wycieczki zaczynaliśmy i kończyliśmy tutaj lub od razu w Sliemie, dokładnie na przystanku przy Sliema Ferry.
Autobus z Valletty do portu jedzie okoły godziny z minutami (np. linia 41 i 42). Rejsy na Comino odbywają się codziennie od rana do wczesnego wieczora, zazwyczaj między 08:30 a 18:00. Bilety kupuje w oznaczonej budce z biletami. Bilety kosztują 13 euro w dwie strony i nie są oznaczone na konkretną godzinę. Bilet kupiony online kosztuje 12 euro. Łódki odpływają z Malty co 30 minut, a na Maltę wracają co godzinę, bo część z nich płynie na Gozo. Rejs jest krótki, trwa około 20-30 minut. Łódź zahacza o kilka jaskiń. Rozkłady możecie sprawdzić tutaj.
Blue Lagoon
2. Zwiedzanie i plażowanie w Blue Lagoon
To przepiękne miejsce, ze spektakularnymi widokami. Surowa, spalona słońcem wyspa, na której mieszka ledwie kilka osób. Woda w Blue Lagoon ma niesamowity turkusowy kolor, jest bardzo przejrzysta. Niestety plaże na Comino praktycznie nie istnieją, ludzie rozkładają się na skałach i niewielkich skrawkach piaszczystych plaż. W sezonie zazwyczaj wyspę odwiedzają tłumy, dlatego my na niej nie plażowaliśmy. Po dwóch-trzech godzinach wróciliśmy łódką na Maltę.
Blue Lagoon na Comino
3.Przejazd z Cirkewwa do Popeye Village i zwiedzanie
Po powrocie do portu na Malcie udaliśmy się do Popeye Village. Z portu do Popeye Village kursuje autobus numer 101, czas przejazdu wynosi 10-13 minut. Sami nie zwiedzaliśmy tej bajkowej wioski, bo bilety są dość drogie. Bardziej interesował nas widok z drogi na całą wioskę i morze. Jeżeli jednak chcecie wejść do Popeye Village, to tutaj znajdziecie oficjalną stronę z informacjami praktycznymi.
Popeye Village
4.Przejazd na plażę Paradise Bay i plażowanie
Również autobusem numer 101. Z przystanku na plażę trzeba przejść jakieś pięć minut pieszo. Wypożyczenie parasola na Paradise Bay kosztuje 4 euro. Plaża nie jest duża, ale bardzo ładna. Na miejscu znajdziecie też sklep, restauracje, parking i toalety, wypożyczalnie leżaków.
Paradise Bay
5. Kolacja i powrót
Da Ciccio Cucina w Mellieha. To dobrze oceniania restauracja z lokalnym jedzeniem. Powrót do Valletty autobusem nr 41, 42, 44, 49 itd.
DZIEŃ III – Szlak widokowy Ta’Lippija i Mosta
1. Mosta i dojazd na plażę
Tutaj zatrzymaliśmy się na śniadanie w lokalnej sieciówce Olymp Bar, gdzie można zjeść tanio i dobrze. Przy okazji zwiedziliśmy potężną Rotundę. Do Mosty można dojechać autbousem nr 48, 42, 45. Z Mosty kierowaliśmy się do Golden Bay z przesiadką w Mellieha (42->101).
Rotunda w mieście Mosta
2.Zwiedzanie i plażowanie
Ten dzień to połączenie plażowania ze zwiedzaniem. Większość dnia spędziliśmy na przepięknej plaży Golden Bay – piaszczysta, z turkusową wodą, dobrą infrastrukturą. Po południu, gdy temperatura nieco spadła, udaliśmy się na krótki trekking klifami na plażę Ghajn Tuffieha i pobliski punkt widokowy, a następnie klifami Clay na plażę Il-Gnejna, która podobała nam się najbardziej – również piaszczysta, z obłędnym kolorwm wody i kameralną atmosferą. Widoki po drodze są spektakularne! To najpiękniejsze miejsca, jakie widzieliśmy na Malcie.
Golden BayPunkt widokowy na Ghajn Tuffieha
3.Powrót do Valletty i kolacja
Wracaliśmy z przesiadką w Mellieha. Planer podróży i Google Maps nie pokazują tego przystanku, ale autobus zajeżał na parking pod samą plażę Il-Gnejna. Według dwóch ww wyszukiwarek, trzeba pieszo wrócić na przystanek Riviera i stamtąd np.jechać autobusem nr 44 do Valletty. Kolację proponujemy zjeść w Stories & Sapories (Sliema).
Klify ClayIl-Gnejna
DZIEŃ IV – Klify Dingli. Blue Grotto, Hagar Qim i Mdina
1.Przejazd i zwiedzanie Blue Grotto
Dzień zaczynamy od złapania autobusu do Blue Grotto, numer 74. Zwiedzanie grot odbywa się podczas krótkiego rejsu na łódkach, codziennie od 09:00 do 17:00. Bilety kupuje się w kasie i tylko gotówką. Bilet kosztuje 8 euro. Podczas rejsu można podziwiać niesamowity kolor wody i ciekawe formy skalne. Niektórzy twierdzą, że to przereklamowana atrakcja. Nam się bardzo podobało. Warto przyjechać tu rano, kiedy światło jest najlepsze – dzięki temu kolory wody są najładniejsze.
Blue Grotto
2.Przejazd i zwiedzanie Hagar Qim
Dojazd z Blue Grotto autobusem nr 71 lub 202. Autobusy kursują na przemian co pół godziny, czas przejazdu – około 10 minut. Na Malcie znajduje się kilka świątyń megalitycznych. Mimo że mieliśmy aż cały tydzień na Malcie, postanowiliśmy zwiedzić tylko jedno takie miejsce. Naszym zdaniem warto odwiedzić chociaż jedno stanowisko archeologiczne na wyspie, a szczególnie gdy jesteście zainteresowani historią Malty. Z drugiej strony jeśli nie rajcują was takie miejsca, nie ma sensu wchodzić do każdego, a wybrać dla was jedno najciekawsze. Godziny otwarcia – 10:00-16:30, bilety po 10 euro.
Hagar Qim
3.Klify Dingli
Z Hagar Qim autobus nr 201, kursuje co godzinę, jedzie przez 30 minut. Klify Dingli tojedno z piękniejszych miejsc na Malcie. Podziwianie klifów jest darmowe, można to robić o każdej porze dnia. Tutaj przyjeżdża się po prostu dla widoków. Przespacerowaliśmy się drogą wzdóż wybrzeża aż do kolejnego przystanku, z którego jechaliśmy do Mdiny.
Klify Dingli
Wskazówka:
Jeśli zaczniecie dzień odpowiednio wcześnie, polecamy wam po drodze do Mdiny wstąpić do Ogrodów Verdala, gdzie znajduje się pałac. Kręcono tu Grę o Tron.
4.Przejazd i zwiedzanie Mdiny
Dojazd autobusem 181 lub 52 z miejscowości Dingli. Mdina to dawna stolica Malty. Wyjątkowo spokojne i urokliwe miasteczko z piękną architekturą. Jedno z „must see” Malty. Mdina jest na tyle mała, że można ją obejść wzdłuż i wszerz w ciągu godziny. Warto zwiedzić katedrę św. Pawła, katakumby, Muzeum Katedralne, Muzeum Historii Naturalnej (piękny barokowy budynek).
5. Powrót do Valletty i kolacja
Np autobusem numer 51 lub 52. Kolacja – proponujemy rewelacyjne dania z owocami morza w Sea Salt (Sliema) w street foodowym wydaniu.
Mdina
DZIEŃ V – Trójmiasto, Hypogeum, Marsaxlokk i St. Paul Pool
1. Przejazd i zwiedzanie Trójmiasta
Dojazd autobusem 2, 3, 24 i innymi lub rejs za 1 euro z Górnych Ogrodów Bakkarra. Trójmiasto to inaczej połączone ze sobą Birgu, Isla i Bormla, które całkowicie nas oczarowały. Klimatyczne uliczki, knajpki, port z jachtami o jakich nam się nie śniło, ciekawe zabytki… żałujemy, że spędziliśmy tak mało czasu. Pełne kwiatów Trójmiasto podobało nam się chyba jeszcze bardziej, niż Valletta!
2.Co warto zwiedzić?
Fort Sain Angelo z pięknymi widokami na Trójmiasto i Vallettę, Muzeum Morskie Malty, Pałac Inkwizytora. Koniecznie przespacerujcie się uroczymi uliczkami.
3. Paola i zwiedzanie Hypogeum
Dojazd autobusem numer 2, 3 lub 4. Przejazd zajmuje około 10 minut. Hypogeum to podziemia miasta Paola, o nie do końca jasnym przeznaczeniu. To jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych w Europie, do tego bardzo popularna atrakcja, do której kupienie biletów na ostatnią chwilę graniczy z cudem. Polecamy to miejsce zainteresowanym historią. Bardzo tajemnicza, interesująca atrakcja. Bilety są dość drogie (35 euro), ale nam udało się kupić je za połowę ceny z dnia na dzień ze względu na pandemię i małą liczbę turystów.
Paola
4.Przejazd do Marsaxlokk i zwiedzanie
Do Marsaxlokk kursuje autobus numer 81 lub 82. W Marsaxlokk nie ma za dużo do zwiedzania, ale miejscowość jest popularna ze względu na malowniczy port i maltańskie łodzie luzzu. Te niebieskie łodzie faktycznie wyglądają bardzo ładnie. Warto tu przyjechać dla tego jednego widoku.
Marsaxlokk
5.Spacer do Basenu św. Piotra
To popularne kąpielisko ze szmaragdową wodą, otoczone niewysokimi skałami, z których ludzie skaczą do wody. Plażowaliśmy nad basenem kilka godzin. Niestety dojście tam pieszo w lipcu nas pokonało. Za gorąco! Obok znajduje się parking (3 euro). Poza sezonem trasa powinna być bardziej znośna. Łatwo ją sprawdzić na Google Maps. Autobusem niestety nie da się tu dojechać. Do przejścia są 3 kilometry w jedną stronę.
Basen św. Pawła
6.Kolacja w Marsaxlokk i powrót do stolicy
Po powrocie z St. Paul’s Pool udaliśmy się na kolację w Te’Mattew. Miejscowość słynie z targu rybnego, a w nadmorskich restauracjach można zjeść świeże i pyszne owoce morza i ryby. Powrót do Valletty – autobusem 82 lub 81. Kursują dość często, przejazd zajmuje około pół godziny.
Łodzie luzzu
DZIEŃ VI – Gozo
1.Przejazd do portu Cirkewwa i rejs promem na Gozo
Dojazd do portu autobusem 42, 41, 222. Rejs promem na Gozo – Prom płynie około 20 minut. Za rejs płaci się dopiero w drodze powrotnej, w kasie terminala. Możliwa jest płatność kartą. Promy kursują przez całą dobę, w ciągu dnia średnio co 30 minut, wieczorami i w nocy co 45 minut. Bilet kosztuje 4,65 euro w dwie strony. Aktualne rozkłady rejsów znajdziecie tutaj. Prom zabiera na pokład pasażerów indywidulanych i samochody.
Pamiętajcie:
Większość autobusów na Gozo kursuje przez Rabat. Także w ciągu zwiedzania czekają was częste przesiadki w tym mieście.
2. Zwiedzanie Gozo
Klify Ta’Cenc
Najpierw musieliśmy dostać się do Victorii (inaczej Rabatu), np autobusem nr 301. Z Victorii jechaliśmy na przystanek „Luqa” w miejscowości Ta’Cens. Stąd udaliśmy się na 10-15 minutowy spacer do klifów Ta’Cenc. Jeśli zacznienie dzień odpowiednio wcześnie, polecamy wam jeszcze po drodze zwiedzanie potężnej rotundy św. Jana Chrzciciela.
Klify Ta’Cenc
Klify Sanap
Wróciliśmy na ten sam przystanek, wsiedliśmy do tego samego autobusu, który podwiózł nas kawałek na przystanek Spir. Czekał nas około kilometrowy spacer do klifów Sanap. Nie chciało czekać nam się na kolejny autobus, więc ruszliśmy szlakiem do Xlendi, co w lipcowe południe było okropnym pomysłem.
Klify Sanap
Xlendi
Wyczerpani i zakurzeni odpoczęliśmy w niewielkiej, acz dość ładnej nadmorskiej miejscowości Xlendi. To popularne miejsce wypoczynkowe. Nie ma tu nic do zwiedzania, poza obejrzeniem ładnego widoku z górnych części miasteczka. Można tu podziwiać zatokę otoczoną skałami i pobliskie klify. Jeśli nie chcecie iść do Xlendi, można wrócić od razu do Victorii.
Xlendi
Victoria/Rabat
Dojazd z Xlendi do Victorii autobusem nr 306. Co zwiedzić w Victorii? Około godziny-dwóch zajęło nam zwiedzanie zabytkowego centrum miasta. Bardzo polecamy wejście na cytadelę, skąd można podziwiać piękne panoramy całej wyspy. Do tego warto zobaczyć Bazylikę św. Jerzego, Katedrę WNMP, Muzeum Historyczne, Stare Więzienie, Muzeum Katedralne i oryginalny Kościół św. Franciszka. Obiad w Victorii – w restauracji Ta’Rikkardu, z rewelacyjnym lokalnym jedzeniem. Polecamy spróbować maltańskiego ravioli i fenka.
Victoria/Rabat
Azure Window
Przejazd do Azure Window – autobus nr 311. Co prawda lazurowe okno uległo zniszczeniu, jednak i tak warto przyjechać tu po ładne widoki. Polecamy rejs po Inland Sea (chociaż przy większych falach trzeba mieć na to stalowe nerwy). Stąd też rozciągają się widoki na piękne klify. Przy okazji warto wstąpić do sławnej świątyni Ta’Pinu oraz przespacerować się do zatoki Dwejra.
3. Powrót do hotelu
My wracaliśmy do Sliemy na Malcie, ale wam polecamy nocleg na Gozo.
DZIEŃ VII – Druga część Gozo
1.Dojazd na Gozo
Jeżeli mieszkacie na Malcie, to dostaniecie się do Victorii na Gozo w ten sam sposób, co dzień wcześniej. Jeżeli jednak nocowaliście na Gozo, to również najlepiej zacząć dzień w Victorii.
Wied il-Ghasri
Przejazd do Wied il-Ghasri – autobus numer 309 do miejscowości Onici, skąd trzeba przespacerować się kawałek w dół. Wied il-Ghasri to wąski wąwóz morski wypełniony szmaragdową wodą. U jego końca znajduje się malutka plaża. Najładniejsze widoki są z góry, na schodach prowadzących na plażę. W wąwozie można oczywiście się kąpać. Przepiękne miejsce!
Wied il-Ghasri
Spacer do basenów solankowych
Trasa jest krótka i prowadzi wzdłuż morza. Baseny solankowe wypełnione są wodą morską, a podziwane z drogi wyglądają jak szachownica lub kolorowa mozaika. To unikatowe miejsce, jedno z najpiękniejszych miejsc na Gozo. Zwiedzanie jest darmowe i można tu przyjść o każdej porze dnia i nocy, ale najlepiej o wschodzie lub zachodzie słońca (o ile jest taka możliwość).
Baseny solankowe na GozoWybrzeże Gozo
Wiatrak Ta’Kola
Spacerując wzdłuż basenów solankowych na przystanek miniecie po drodze ładną plażę i Zatokę Xwejni, której skały przypominają zamki z piasku, tylko powiększone. Z przystanku „Xwejni” wrócicie autobusem nr 310 do Victorii. Stąd dojedziecie autobusem 307 do pięknie zachowanego wiatraku Ta’Kola, w którym można też zwiedzić muzeum.
Wiatrak Ta’Kola
Plażowanie na Ramla Bay
Od wiatraku już krótka droga na najpiękniejszą plażę na Gozo, czyli Ramla Bay. Wystarczy wsiąść do autobusu numer 322 na przystanku przy wiatraku. Na tej plaży spędziliśmy już resztę dnia, kąpiąc się i czekając na zachód słońca. Przy okazji można zwiedzić jaskinie położone powyżej plaży, z których rozciągają się wspaniałe wisoki na Gozo i morze.
Rammla Bay
DZIEŃ VIII – wylot do Polski. Nasz plan wyjazdu obejmuje cały tydzień na Malcie i Gozo przeznaczony na zwiedzanie, chociaż nasze loty ułożyły się tak, że wylot do Warszawy miał miejsce ósmego dnia z samego rana. Jeśli wasz lot przypada na 7 dni, zaplanowałabym wtedy wizytę w Marsaxlokk z dnia piątego, co nie powinno zająć dużo czasu.
Tydzień na Malcie – pozostałe informacje
Śniadania – polecamy jeść np w Crudo lub Olymp Bar
Smaczna pizza – jeżeli zatrzymacie się w mieście Bugibba, to gorąco polecamy wam wstąpić do Made in Sud. Rewelacyjna neapolitańska pizza w dobrych cenach!
Transport zbiorowy – tutaj znajdziecie wyszukiwarkę połączeń autobusowych na Malcie i Gozo. Warto też korzystać z Google Maps. Więcej na ten temat znajdziecie w naszym poradniku „Transport na Malcie”.
Bilety autobusowe – można też kupić u kierowcy za gotówkę (w czasie pandemii tylko wyliczona kwota).
Loty – na Maltę można dolecieć bezpośrednio Lotem, Ryanairem, Wizzairem
Kiedy jechać? – jeżeli planujecie zwiedzanie, to ostrzegamy, że latem temperatury są piekielne. Ledwo daliśmy radę. Latem jest gorąco i sucho, zimą Malta się zieleni.
Tallinja Card Explore – Kartę najwygodniej kupić już na lotnisku w specjalnym oznaczonym punkcie (dobrze widoczny, łatwo znaleźć) lub w automacie obok. Wyrobienie karty w automacie zajęło nam dosłownie 2 minuty. Karta obejmuje też dojazd autobusem na lotnisko. Zakup karty zwrócił się bardzo szybko.
Tallinja Card Explore Plus Meep obejmuje nie tylko autobusy, ale i dwa rejsy promem do lub z Valletty, całodniową wycieczkę Hop-on hop-off lub rejs na Comino w dwie strony. Karta kosztuje 39 euro.
12 Day Journey Card kosztuje 15 euro i można ją użyć do 12 przejazdów dziennych lub 6 nocnych w ciągu dnia. Ten rodzaj karty mogą wykorzystywać grupy, bo karty nie są imienne i np cztery osoby moga jechać tylko na jednej karcie, przykładając ją do czytnika w autobusie cztery razy.
Valletta Card – 24-godzinna karta przeznaczona dla turystów zwiedzających Vallettę. Uprawnia do nielimitowanych przejazdów autobusami do, z i na terenie Valletty oraz korzystania z promów pływających do stolicy i korzystanie z poszczególnych atrakcji turystycznych. Kosztuje 19 euro. Opłaca się!
Malta Pass – Karta turystyczna umożliwiająca wstęp do 35 atrakcji i przejazd autobusami turystycznymi. Malta Pass dostępna jest w wariancie 1, 2 i 3-dniowym. Można ją kupić online, wysłać pocztą do domu lub dostarczyć do hotelu. Karta jednodniowa kosztuje 27,95 €, dwudniowa 42,95 €, a trzydniowa 52,95 €. Dzięki karcie można do woli w określonym odcinku czasu korzystać z City Sightseeing Bus, a także zwiedzić Palazzo Parisio, Mdina Experience, Zbrojownie i Valletta Living History, Pałac Inkwizytora, Jaskinię Ghar Dalam, świątynię megalityczną Hagar Qim, katakumby św. Agaty, Czerwoną Wieżę, Stare Więzienie na Gozo i wiele innych miejsc. Można ją kupić tutaj.
Jak widzicie, ten plan wyjazdu na Maltę i Gozo jest bardzo intensywny i urozmaicony. Jest dużo zwiedzania, ale na plażowanie też znalazł się czas. Tydzień na Malcie można spędzić aktywnie, a całkiem nieźle zorganizowany transport zbiorowy ułatwia eksplorowanie wyspy na własną rękę. Udanego wyjazdu!
Kanion Koprulu, Selge oraz Kanion Tazi to trzy miejsca w Turcji, które zrobiły na nas największe wrażenie podczas zwiedzania okolic Alanyi. Te wyjątkowe atrakje będziemy polecać wszystkim, którzy wybierają się na Riwierę Turecką. Co zobaczyć w Parku Narodowym Kanionu Koprulu i jak zaplanować taką wycieczkę?
Kanion Koprulu
Park Narodowy Kanionu Koprulu został utworzony wzdłuż rzeki Kopru, o szmaragdowym kolorze i ciągnie się na długości 14 kilometrów. W niektórych miejscach jego ściany osiągają nawet 400 metrów wysokości (w których dokładnie? Napiszemy w kolejnych akapitach). Kanion położony jest w Górach Tauros – długim na 1500 i szerokim na 200 kilometrów paśmie górskim, które skrywa mnóstwo przyrodniczych atrakcji. Zwiedzając kanion warto zatrzymać się po drodze w kilku miejscach, by podziwiać obłędne panoramy gór i lasów.
Kanion Koprulu jest największym, najwyższym i najdłuższym kanioniem w Turcji, a także jednym z największych na świecie. W niektórych miejscach kanionu można podziwiać tak zwane kominy, które przypominać mają te bajkowe skały z Kapadocji. Nam jednak wydają się bardziej podobne do skalnych miast na granicach Polski, Niemiec i Czech.
Antyczne mosty w Kanionie Koprulu
Jednym z popularniejszych miejsc w Kanionie Koprulu jest starożytny most Oluklu Kopru, który mimo że liczy sobie ledwo ponad dwa metry szerokości, nadal nie został wyłączony z użytku. Dlatego przeprwa nim na drugą stronę rzeki to niezły zastrzyk adrenaliny. Zatrzymując się na moście można podziwiać spektakularne widoki na rzekę Kopru, która w tym miejscu przybiera niesamowitą szmaragdową barwę. Drugim takim mostem jest wąski Bugrum, na który można wejść.
Rafting w Kanionie Koprulu
Kanion Koprulu jest popularnym celem osób szukających adrenaliny. Na tej pięknej rzece organizowane są spływy raftinfowe. Sami nie braliśmy udziału w takim spływie, ale słyszeliśmy od innych uczestników, że rzeka Kopru nie jest aż tak rwąca, więc i sam rafting nie należy do wybitnie ekstremalnych. W internecie i na miejscu można znaleźć mnóstwo firm (także polskich), które organizują raftingi w Kanionie Koprulu, np. tu i tu. Taka wycieczka powinna kosztować kilkanaście euro. Spływ pontonami ma poziom dostosowany do możliwości uczestników.
Jeden z odcinków spływu
Antyczne miasto Selge
Już droga do tego miejsca przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. Ciężko opisać emocje towarzyszące tej 11-kilometrowej trasie. Z każdym zakrętem, wraz ze wzrostem wysokości, panoramy stawały się coraz piękniejsze. Po horyzont ciągnące się Góry Tauros zalane są oceanem drzew, a w dolinie dojrzeć można lśniące wody rzeki Kopru. Zachwycają też były skalne wieże, które wyrastały między drzewami, tworząc niby kamienny las.
A to jeszcze nie wszystko. Gdy już wydawało nam się, że już piękniej być nie może, szczęki opadły nam z zachwytu. Dojeżdżając do Selge leżacego na wysokości 1200 m.n.p.m., powietrze stawało się coraz bardziej rześkie, a droga stroma. Zielone góry kruszone przez wiatr i wodę, zaskoczyły nas ogromną ilością jasnych głazów, skał i kamieni. To wszystko na tle niebieskiego nieba tworzyło wyjątkowo malowniczy obraz. Pierwszy raz widzieliśmy takie miejsce. Było w nim coś wyjątkowego.
Zwieńczeniem jazdy była wizyta w starożytnym miaście Selge. Jego perłą w koronie jest całkiem dobrze zachowany antyczny teatr datowany na II w.n.e.. Choć jego skene uległa zniszczeniu, to jednak wciąż można podziwiać widownię, a z jej górnych rzędów wspaniałą panoramę Gór Tauros. Wyobrażamy sobie jakspektakularne widoki na scenę i góry mieli widzowie przed tysiącami lat. Oprócz tego wprawne oko może dostrzec zarys dawnego stadionu oraz zrujnowane już łaźnie czy akropol.
Selge
Choć obecnie niepozorne, było jednym z najważniejszych miast regionu. Posiadało własną armię, biło monetę, nawiązało kontakty dyplomatyczne z Aleksandrem Macedońskim. Przez wieś przebiega Szlak św. Pawła. Istnieje kilka teorii dotyczących powstania Selge, a jedna z nich zakłada, że miasto zbudowali Spartanie, a inna – że powstało dzięki budowniczym pobliskiego amfiteatru Aspendos. Miasto utrzymało znaczenie także w czasach bizantyjskich, jednak po podboju tych obszarów przez Seldżuków, Selge stało się już mało znaczącą wioską. Co dziwne, w Selge do tej pory nie podjęto oficjalnych prac archeologicznych.
Kanion Tazi
Dostojny, majestatyczny, przyprawiający o ciarki na plecach. Zapierajacy dech w piersiach.Taki jest właśnie najwyższy kanion w Turcji. Ciężko uwierzyć w te widoki i wysokość. Patrząc w dół na wijące się szmaragdowe wody rzeki Kopru, może aż zakręcić się w głowie. Horyzont z jednej strony przysłaniają wysokie pasma Tauros, a z drugiej – skalne półki zdające się nie zdobycia. W najwyższym punkcie Kanion Tazi ma liczyć ponad 400 metrów wysokości. To jedno z najbardziej olśniewających miejsc, jakie widzieliśmy w życiu. Warto pomęczyć się na drodze pełnej zakrętów, by u jej końca zobaczyć ten jeden widok.
Kolejne punkty widokowe Kanionu Koprulu
Po drodze zatrzymywaliśmy się kilka razy, by podziwiać kolejne niesamowite widoki. Największe wrażenie zrobił na nas punkt widokowy w miejscu, którego nawet nie możemy odnaleźć teraz na mapie. Znajdował się on po drodze z antycznego mostu do Kanionu Tazi, po lewej stronie. Zauważycie przy drodze szeroką polanę z głazami. Naprawdę warto tu się zatrzymać! Orzeźwiająca zieleń, niezwykły turkus rzeki, tysiące głazów i skał, a w tle wysokie ściany kanionu Tazi. Magiczny widok!
Kanion Koprulu, Selge, Tazi – zwiedzanie
Do Kanionu Koprulu, Selge i Kanionu Tazi ciężko dostać się transportem zbiorowym. Pozostaje wypożyczenie auta lub udział w wycieczce zorganizowane. Postawiliśmy na drugą opcję. Wycieczkę rezerwowaliśmy u Alanya Online, ale z wyjątkowo zostaliśmy podłączeni do innej wycieczki (to była jednorazowa sytuacja, a my byliśmy pierwszą grupą, która jechała do Kanionu :)). Tak czy siak, wycieczka okazała się bardzo udana. Polecamy wycieczki z Alanya Online – byliśmy na trzech i wszystkie były świetne! Wycieczka okazała się bardzo intensywna, trwała cały dzień. Kupowaliśmy ją stronie biura, za jedną osobę płaciliśmy 29 euro. W cenę wliczony był odbiór z hotelu, przewodnik, przejazdy i pyszny obiad nad rzeką. Zwiedzanie Parku Narodowego Kanionu Koprulu nie jest biletowane. Jeżeli zwiedzacie na własną rękę, polecamy wam obiad w ośrodku Express Rafting.
Podczas tej wycieczki zachwyciło nas wszystko, dosłownie. Od odurzającego zapachu makii w powietrzu, po wysokgórkie widoki. Przez turkusowy kolor rzeki Kopru, po antyczne zabytki Selge. Może to kwestia pandemii i faktu, że przez prawie 10 miesięcy nie ruszaliśmy się z domu. Ale wspinając się wolno jeepem w kierunku Selge, po cichu chlipałam w chusteczkę. Z zachwytu tym miejscem, z radości powortu do podróży, ze wzruszenia i tęsknoty. To miejsce kompletnie mnie urzekło. Więc po stokroć będziemy polecać je wszystkim, którzy odwiedzają okolice Alanyi i Antalyi.
Rzeka dawniej zwana Euromedon wyrzeźbiła wspaniałe krajobrazy, które możemy podziwiać do dzić. Kontakt z naturą, starożytne zabytki, trochę adrenaliny i pyszna turecka kuchnia – to idealny przepis na jednodniową wycieczkę na Riwierze Tureckiej.
Kanion Sapadere to jedna z najczęściej wybieranych wycieczek fakultatywnych przez turystów z Alanyi. I wcale się temu nie dziwimy. Widoki po drodze są piękne, a sam kanion bardzo malowniczy. Z tego artykułu dowiecie się nieco więcej o tej atrakcji oraz o tym jak zaplanować jej zwiedzanie.
Kanion Sapadere – nie taki idealny
Jeszcze kilkanaście lat temu Kanion Sapadere był nieznany turystom przybywającym na turecką riwierę. Dopiero od 2008 roku został udostępniony zwiedzającym jako atrakcja. Ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony zawieszone nad górskim potokiem kładki dają nam możliowść eksplorowania kanionu. Z drugiej – pomosty, rury i kable zmieniają krajobraz i trochę go oszpecają.
Widoki w Kanionie Sapadere
Ale jakby nie było, Kanion Sapadere jest niezwykle malowniczym miejscem. Liczy sobie ledwie 350 metrów długości, ale te kilka miejsc mijanych po drodze zrobiło na nas duże wrażenie. Pocztówkowe widoki towarzyszą przez cały spacer, a jego zwieńczeniem jest najwyższy wodospad w okolicy.
Po drodze mija się mniejsze wodospady i baseny naturalne, w których śmiałkowie mogą się kąpać. Ale ostrzegamy, że stała temperatura wody wynosi około 10 stopni!
Kolor wody
Najbardziej zachwycający okazał się kolor wody. Przejrzysty i wartki strumień wpadając do skalnego basenu nabierał pięknej, turkusowej barwy. Do tego duże wrażenie robią wysokie góry, których zbocza niemal pionowo osłaniają wąwóz z dwóch stron i zasłaniają niebo. Do tego piękna roślinność, spokój, szum wody – Kanion Sapadere to idealne miejsce, by zaznać trochę ochłody w trakcje upalnego tureckiego lata.
Kanion Sapadere – informacje praktyczne
Dojazd – niestety do Kanionu Sapadere nie da się dojechać bezpośrednim autobusem. Możliwe jest to autem lub z wycieczką zorganizowaną.
Wycieczka – do Kanionu Sapadere wybraliśmy się z biurem Alanya Online. Wycieczkę rezerwowaliśmy na ich stronie, bo wtedy cena jest niższa o kilka euro. Wszystko odbyło się bez zarzutu, możemy z czystym sumieniem polecać to biuro. Oprócz nich w Alanyi działa kilka innych polskich biur organizujących takie wycieczki. Spacerując ulicami miasta co krok można natknąć się na różnych organizatorów, a wycieczkę można nawet kupić z dnia na dzień. Za zorganizowane zwiedzanie Kanionu Sapadere zapłaciliśmy 23 euro.
Forma wycieczki – mieliśmy jechać busem, lecz nie uzbierała się wystarczająca liczba chętnych. Więc zrobiono nam transfer do jeepa. Widoki były piękne, przyjemnie jechało się z wiatrem we włosach. Ale kolejnego dnia okazało się, że boleśnie spaliliśmy sobie skórę na głowie, a wszystkie mięśnie bolą nas po dość „skocznej” jeździe jeepem. Pamiętajcie o okryciu głowy! Do zwiedzania kanionu nie są potrzebne zabudowane buty. Sandały wystarczą, droga jest prosta.
Plan wycieczki – kierowca jeepa odebrał nas z hotelu, następnie zrobiliśmy krótki postój przy plantacji bananów. Podobno te w okolicach Alanyi są najsmaczniejsze na świecie. Dalej pojechaliśmy do niewielkiej, ale bardzo ładnej jaskini Skrzatów (wejście płatne osobno; 10 lir).
Zachwyciło nas jej położenie. Spod wejścia do jaskini roztaczają się spektakularne widoki na Góry Tauros. W międzyczasie mieliśmy jeszcze postój nad rzeką, w wiosce Sapadere, a zwiedzanie kanionu było ostatnim punktem programu. Po wyjściu z kanionu jedliśmy jeszcze bardzo smaczny obiad w restauracji położonej przy kasach biletowych (polecamy!).
Wioska Sapadere
Zwiedzanie – Kanion Sapadere jest krótki, więc raczej ciężko się w nim zmęczyć. Podesty są płaskie, więc można nawet pokusić się o wędrówkę z dzieckiem. Ale trzeba się przygotować na wysiłek, bo trasa wiedzie pod górę. Nie jakoś stromo, ale jednak. Przy trasie znajdują się toalety, ławeczki, schody do basenów wyznaczonych do pływania. Bilet wstępu wliczony jest w cenę wycieczki, a kupiony indywidualnie kosztuje 11 lir – o ile mnie pamięć nie myli.
Naszym zdaniem tak, zwłaszcza jeśli przebywacie w pobliżu Alanyi. My uwielbiamy takie miejsca, więc z wycieczki byliśmy bardzo zadowoleni. Fakt, może Kanion Sapadere nie jest jakiś spektakularny, nie ma potężnych rozmiarów i wysokich wodospadów, ale jak ktoś lubi atrakcje przyrodnicze z malowniczymi widokami, to na pewno będzie z takiej wycieczki zadowolony. My polecamy 🙂
Zielony Kanion w Turcji to było pierwsze miejsce, jakie zwiedzaliśmy w tym kraju. To także pierwsza atrakcja jaką w ogóle widzieliśmy po prawie 10-miesięcznej przerwie spowodowanej pandemią. Dlatego trudno nam rozgryźć, na ile tęsknota za podróżami miała wpływ na odbiór tego miejsca. Bo z rejsu wróciliśmy zachwyceni!
Tama Oymapinar
„Gdyby człowiek stworzył coś takiego, to nie byłoby takie piękne” – to zdanie usłyszeliśmy podczas wycieczki w tureckich górach Tauros i jakoś bardzo nas ono poruszyło.
Choć może się wydawać, że Zielony Kanion to tylko i wyłącznie dzieło natury, to jednak człowiek także przyłożył rękę do jego powstania. W 1984 roku na rzece Manavgat ukończono długoletnią budowę zapory , która obecnie jest piątą co do wielkości tamą w Turcji. Dzięki temu wody rzeki zbierające się w Górach Tauros utworzyły jezioro, potocznie nazywane Zielonym Kanionem. Wynika to z tego, że rejs odbywa się nietylko po sztucznym zbiorniku, ale też wzdłuż rzeki, między wysokimi górskimi skałami.
Zielony Kanion w liczbach
Zapora liczy sobie 185 metrów wysokości i 360 metrów szerokości. Całe sztuczne jezioro zajmuje powierzchnię ponad 500 hektarów i jest zasilne jest 27 źródłami. Gdy zbiornik jest pełen, jego głębokość podobno osiąga nawet 200 metrów.
Rejs po Zielonym Kanionie
Najbardziej urzekły nas kolory, które zmieniały się wraz z porą dnia i stopniem nasłonecznienia. Te wszystkie zdjęcia, które widzicie w tym artykule, zostały zrobione tego samego dnia. Woda w Zielonym Kanionie ma niezwykły, turkusowy kolor. Można powiedzieć, że wygląda jak turkus wymieszany z mlekiem. Wynika to dużej zawartości żelaza w wodzie. Ta zieleń wody i lasów w Zielonym Kanionie jest ożywcza, soczysta, uspokajająca.
Zachwycające okazały się też góry otaczające Zielony Kanion. Niby niewysokie, niby niepozorne. Ale gdy płynie się wąskimi przesmykami, a z dwóch otaczają nas wysokie, surowe skalne ściany, to jednak robi wrażenie. Zdjęcia też nie do końca oddają rozmiary tych szczytów. Jeżeli chcecie mieć szerszą perspektywę, to warto udać się na punkt widokowy o nazwie Şeref Dayı’nın Daşı. Stamtąd dobrze widoczne staje się rozległe pasmo gór otaczających jezioro.
Natura
Niesamowite były drzewa, które jakby drwiły z zasad grawitacji i rosły w tak niemożliwych miejscach, że aż trudno w to uwierzyć. Na surowej, niemal pionowej ścianie zielony kolor drzew odcinał się od jasnych skał. Niesamowity widok! Do tego po drodze można oglądać drzewa, które zostały zatopione poprzez utworzenie zbiornika. Nawet dało nam się zauważyć jedno, które nadal rośnie.
Wprawne oczy mogły dostrzec orły szybujące wysoko nad koronami drzew, a podczas części rejsu towarzyszyły nam liczne mewy. Niekiedy można nawet zauważyć sowy. Czas zleciał nam bardzo szybko, bo zmieniające się co chwilę widoki pochłaniały całą uwagę. Najpiękniejszy okazał się ostatni odcinek rejsu, po tak zwanym dużym kanionie. Tam każdy zakręt, każdy wyłom przynosił nowe zachwyty.
Zielony Kanion – informacje praktyczne
Wycieczka – Około 08:00 rano przyjechał po nas do hotelu bus. Po drodze zgarnęliśmy jeszcze 4 osoby. Po około dwóch godzinach jazdy dotarliśmy do przystani, gdzie czekał na nas niewielki statek. Na pokładzie dostępne były darmowe napoje.
Najpierw płynęliśmy do małego kanionu, gdzie dostaliśmy niezły zastrzyk adrenaliny – trudno było uwierzyć, że nasza łódka zmieści się i będzie lawirować między tak wąskimi przejściami. Następnie udaliśmy się na postój, gdzie wszyscy chętni mogli łowić ryby, opalać się, kąpać. Podczas rejsu towarzyszył nam fotograf, który wykonywał zdjęcia pasażerów, a na ich życzenie (za dodatkową opłatą), najlepsze zdjęcia były wywoływane, jako pamiątka z rejsu.
Po tej godzinnej przerwie udaliśmy się na obiad do restauracji położonej nad brzegiem jeziora. Z jej tarasu roztaczał się ładny widok na okolice. Obiad okazał się smaczny. Świetna ryba, świeże warzywa i dobre dodatki.
Po obiedzie udaliśmy się w stronę dużego kanionu, czyli najciekawszego odcinka wycieczki. Trasa nie jest długa, ale dzięki licznym zakrętom krajobraz zdaje się co chwilę zmieniać. W tym też miejscu można zachwycać się najpiękniejszymi kolorami. Teraz już wcale się nie dziwimy, że ten sztuczny zbiornik nazywany jest Zielonym Kanionem. Jeszcze jak traficie na dobrą pogodę, gdy słońce wydobywa z cieni najpiękniejsze barwy, to jak wygrać na loterii.
Wycieczka kończy się około godziny 15:00, a kierowca rozwozi pasażerów do ich hoteli. Wycieczkę rezerwowaliśmy za 35 euro od osoby na stronie Alanya Online, dzięki czemu za rejs można zapłacić o kilka euro mniej. Niestety nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy rejs po kanionie można zorganizować na własną rękę. W tym miejscu znajdziecie oficjalną stronę tej atrakcji, a na niej formularz rezerwacyjny, w którym możecie spróbować umówić rejs pomijając pośrendików.
Mimo że człowiek miał udział w powstaniu Zielonego Kanionu, to jednak te góry, roślinność, kolory – to nic innego, jak tylko dzieło natury. I to wspaniałe dzieło, które wprawiło nas w zachwyt. Podczas pobytu w Alanyi, Side lub Antalyi bardzo wam polecamy taki rejs, bo Zielony Kanion to naprawdę malownicze, widokowe miejsce.
Zwiedzanie Alanyi jest dość oczywistym wyborem dla osób, króre spędzają wakacje w okolicy. I choć miasto nie może poszczycić się oszałamiającymi zabytkami, to jednak znajduje się w nim kilka punktów, na które warto zwrócić uwagę. Z tego przewodnika dowiecie się co zwiedzić w Alanyi, gdzie zjeść, gdzie spać, jak się poruszać.
Jak dostać się do Alanyi?
Alanya położona jest na południowym zachodzie Turcji, na wschód od Antalyi, nad Morzem Śródziemnym. Jest jednym z najpopularniejszych kurortów na Riwierze Tureckiej. Do Alanyi najłatwiej dostać się z biurem podróży lub lotem czarterowym. Póki co tanie linie typu Ryanair czy Wizzair z Polski do Turcji nie latają, ale w przyszłości może to się zmienić. Ryanair póki co lata z Dublina do Bodrum oraz Dalaman, a bilety można kupić już za kilkadziesiąt euro w jedną stronę. Do Turcji latają takie biura podróży jak Tui, Coral Travel, Itaka czy Rainbow. Do Turcji lecieliśmy na pokładzie linii Enter Air (bez zarzutu), a sam lot trwał około 3 godzin.
Ile kosztują bilety do Turcji?
Niestety bilety czarterowe do Turcji są zwykle dość drogie. Zazwyczaj ceny zaczynają się od 700 zł w górę, w dwie strony z dużym bagażem (Tui). Warto polować na bilety last minute. Bardzo często bardziej opłaca się wykupić cały pakiet z hotelem i wyżywieniem, co może okazać się tańsze, niż kupienie samego biletu lotniczego. Tak też zrobiliśmy, co było bardzo wygodne. Mieliśmy wykupiony nocleg z wyżywieniem all inclusive, ale i tak większość czasu spędziliśmy poza hotelem. Zwiedzaliśmy, próbowaliśmy tureckiej kuchni na mieście, a sam fakt, że przyjechaliśmy do Alanyi z biurem podróży był ledwie odczuwalny.
Z jakim biurem podróży lecieć do Alanyi?
Zdecydowaliśmy się na Coral Travel, bo tylko termin oferowany przez to biuro był dla nas odpowiedni. Lecieliśmy z Poznania, mieszkaliśmy w hotelu w Kestel pod Alanyą. Wszystko odbyło się bez zarzutu, w sumie nie mamy się do czego przyczepić. Co prawda był to nasz pierwszy wyjazd z biurem podróży i nie mamy porównania, ale wydaje mi się, że naprawdę wszystko było w porządku. Więcej możecie przeczytać w naszym artykule o wyjeździe do Turcji z biurem podróży. Za wycieczkę dla dwóch osób z lotami, transferami, hotelem, wyżywieniem all inclusice i ubezpieczeniem zapłaciliśmy równoe 2222 zł. Wycieczkę kupiliśmy tydzień przed wylotem.
Transfer z lotniska do Alanyi
Z racji tego, że podróżowaliśmy z biurem, na lotnisku czekał na nas bus i rezydent. Zostaliśmy odstawieni pod same drzwi hotelu. Podróż z lotniska była dość męcząca ze względu na zmęczenie wywołane nocnym lotem. Przejazd zazwyczaj trwa od 2-3 godzin, w zależności od ruchu na drodze i ilości pasażerów do rozwiezienia po hotelach. Moim zdaniem jest to jeden z minusów wakacji w Alanyi, bo wbrew pozorom między tymi dwoma miastami odległość wcale nie jest taka mała.
Dojazd z lotniska na własną rękę – między lotniskiem a dworcem autobusowym w Antalyi (Antalya Otogar) kursuje autobus numer 600. Bilety kupuje się w autobusie za 3,5 lira. Linia ta odjeżdża spod lotniska co około 30 minut. Z dworca autobusowego już nietrudno dostać się do Alanyi. Mamy do wyboru dolmusze lub bardziej wygodne autokary. Aby sprawdzić ich rozkłady jazdy i ceny, warto zajrzeć na tę stronę. Oprócz tego można skorzystać z taksówek i prywatnych transferów, które oferują rozliczne firmy (m.in. Alanya Online). Więcej informacji o transporcie z lotniska może znaleźć na jego oficjalnej stronie.
Jak zaplanować zwiedzanie Alanyi?
Alanya to miasto, które spokojnie zwiedzicie w jeden dzień. A tym, którym się śpieszy, to i nawet pół dnia wystarczy. Po centrum miasta najlepiej poruszać się pieszo. Jeżeli mieszkacie na obrzeżach, łatwo możecie się przemieszczać przy pomocy komunikacji miejskiej. Większość atrakcji znajduje się na świeżym powietrzu. Atrakcje są zazwyczaj otwarte dla zwiedzających każdego dnia. O ile mnie pamięć nie myli, to we wszystkich możliwych miejscach mogliśmy płacić kartą – w kasach biletowych, w autobusach, sklepach i restauracjach. Pamiętajcie, że Alanya to typowy kurort pełen hoteli i turystów. Miasto uchodzi za bezpieczne.
Co zobaczyć podczas zwiedzania Alanyi?
Muszę przyznać, że zwiedzanie Alanyi nie wprawiło nas w jakiś wielki zachwyt. Alanya zdaje się być całkowicie podporządkowana turystyce i wydaje mi się, że ciężko w tym mieście poznać i polubić Turcję. To fajna baza wypadowa na wakacje, ale jako samo miasto nie jest szczególnie zachwycające. Jednak znajduje się w Alanyi kilka miejsc, które zrobiły na nas wrażenie. Wszystkie z nich zlokalizowane są na wzgórzu zamkowym.
Zamek w Alanyi – seldżucka twierdza górująca nad miastem na wysokim cyplu. Z dołu nie wydaje się specjalnie wysoko położona, jednak widok z góry okazały się niezwykle malowniczo. Jak to zwykle bywa, miasto oglądane z lotu ptaka wydaje się ładniejsze. Bardzo podobał nam się widok na długą Plażę Kleopatry oraz ruiny cytedeli. Jest coś magicznego w tym spokojnym miejscu. Zachwyciły nas też widoki na cypel i jego wysokie klify. Spacer po wzgórzu i podziwianie jego atrakcji było najprzyjemniejszą rzeczą, jaką zrobiliśmy podczas zwiedzania Alanyi.
Kolejka linowa – na wzgórze Kale można dostać się podróżując kolejką linową. Widoki świetne – widać miasto, widać morze i plaże. Moim zdaniem to taka atrakcja, z której naprawdę warto skorzystać i która znacznie ułatwia zwiedzanie Alanyi. Koszt przejazdu w dwie strony – 18 lir.
Czerwona Wieża – symbol miasta, część zamkowych fortyfikacji. Wewnątrz wieży znajduje się niewielkie Muzeum Etnograficzne. Polecam spacer wzdłuż murów otaczających wieżę, bardzo przyjemne widoki.
Doki – wyjątkowe na skalę światową stocznie zbudowane w XIII wieku. Ciekawie prezentują się podziwiane z daleka. Jeszcze w XIX wieku korzystali z nich miejscowi rybacy.
Jaskinia Damlatas – u podnóża wzgórza Kale znajduje się wejście do jaskini. W regionie odnaleziono ich ponad 500, ale tylko kilka z nich zostało udostępnionych dla zwiedzających. Jaskinia Damlatas jest niewielka, ale urocza. Wydaje się być napakowana do granic możliwości niewielkimi jeszcze stalagmitami i stalaktytami. Podbno warunki panujące w grocie mają pozytywny wpływ na nasze zdrowie.
Plaża Kleopatry – uznawana za jedną z najpiękniejszych w całej Turcji, zachwyca swą długością, złotym piaskiem i kolorem morza. Legenda mówi, że w tym miejscu mieli urządzać swe schadzki Marek Antoniusz i Kleopatra.
Muzeum Archeologiczne – całkiem przyzwoite muzeum z ciekawymi eksponatami. Miejsce polecamy osobom zainteresowanym historią regionu oraz znudzonym plażowaniem. Na plus zasługuje przygotowanie tablic informacyjnych w języku angielskim, dzięki czemu wizyta w muzeum podczas zwiedzania Alanyi nabiera większego sensu z punktu widzenia turysty.
Punkt widokowy przy napisie I love Alanya – napis jak napis, przyjeżdża się tutaj dla widoków. A te potrafią być naprawdę ładne. Zwłaszcza podczas zachodów słońca.
Port – jak to port: głośny, kolorowy, przyjemny. Warto się przespacerować, ładne widoki na latarnię morską i wzgórze Kale.
Co zobaczyć w okolicach Alanyi?
Serio, jeżeli chcecie się zachwycić Turcją, wyjedźcie z Alanyi! To dobra baza wypadowa, ale zwiedzanie Alanyi zajmie maksymalnie jeden dzień. Prawdziwe skarby do odkrycia czekają na was poza miastem, w rozległych górach Tauros. Szczególnie polecamy kaniony – Sapadere, Tazi i Koprulu (z raftingiem), antyczne miasto Selge oraz Side, Jaskinię Skrzatów i rejs po niezwykłym Zielonym Kanionie. Więcej na temat atrakcji w okolicach Alanyi przeczytacie w naszym przewodniku.
Gdzie zjeść podczas zwiedzania Alanyi?
Mimo wykupionego pakietu z wyżywieniem, nie jedliśmy tylko w hotelu. Jak to zawsze w naszych podróżach bywa, chcieliśmy spróbować lokalnej kuchni. Dzięki temu zebraliśmy kilka naprawdę dobrych adresów kulinarnych.
Mado – idealna miejscówka na śniadanie. Polecamy spróbować tu sławnych już tureckich śniadań, pysznych gozleme z serem lub mięsem, a także baklawy, która rozpływa się w ustach. Jak nie przepadam za baklawą, tak lokal Mado przekonał mnie do tego specjału.
DurumcuHasan Usta – przypadkowo znaleziony kebab, ale za to jaki! Rozpływał się w ustach. Bardzo polecamy to miejsce tym, którzy chcą poznać smak prawdziwego tureckiego kebaba. Niebo w gębie, zwłaszcza placek, w który zawijane jest całe nadzienie. Lokalu nie możemy znaleźć na mapie, więc dajemy znać, że jego żółte wnętrza znajdują się przy ulicy Damlatas.
Red Lobster Restaurant – nowy obiekt położony przy porcie. Z tarasu roztacza się piękny widok na morze. Do restauracji warto wstąpić na świeżą rybę i owoce morza. Ceny nie są niskie, raczej porównywalne do polskich za dania tego typu, może nawet wyższe. Ale jedzenie rewelacja. Bardzo ciekawie przygotowane krewetki, świeża sałatka oraz pstrąg z grilla. I to jaki! Według Marcina to najlepsza ryba, jaką jadł w życiu.
Caffe Della Via – urocza kawiarenka z pyszną kawą i jeszcze lepszymi smakołykami. Te serniki, te polewy! Koniecznie spróbujcie, raj dla podniebienia. Warto tu też spróbować prawdziwej tureckiej kawy.
My Durum – tu również trafiliśmy przypadkiem. Bardzo dobry kebab, trochę nijaki kumpir. Ale jak nie macie zbyt dużo czasu i chcecie coś szybko przekąsić w trakcie zwiedzania Alanyi, to śmiało możecie uderzać do My Durum.
Gdzie spać w Alanyi?
Oj, nie mały mieliśmy problem ze znalezieniem hotelu. Mieliśmy nadzieję, że trafimy na taki, który potem będziemy mogli polecać ze spokojnym sumieniem. Jednak nie do końca się udało. Już wyjaśniamy dlaczego.
Generalnie w hotelu Sun Star Resort było w porządku, nie mamy się do czego przyczepić. Ale my jesteśmy mało krytyczni, szukaliśmy jedynie bazy wypadowej w niskiej cenie, więc nam ich warunki odpowiadały. Ale jeżeli lubicie bardziej luksusowe i eleganckie miejsca, wybierzcie inny hotel. Także jeżeli macie w planie większość czasu wypoczywać w hotelu lub jedziecie z rodziną i potrzebujecie rozrywek i animacji dla dzieci. Owszem animacje jakieś są, ale niewiele. Zjeżdżalnia i brodzik dla dzieci jest, ale też niezbyt duży.
Na plus zasługuje duży basen, ładne i przestronne pokoje, przystanek pod hotelem, smaczne dania na ciepło serwowane w restauracji. Minusem jest ruchliwa droga przebiegająca obok, taka sobie plaża, obsługa słabo mówiąca po angielsku i niezbyt dobry wybór dań na zimno, warzyw itd. A, i jeszcze dość twarde łóżka (ale do przeżycia).
Podsumowując, Sun Star Resort polecamy osobom planującym budżetowe wakacje, które nie będą spędzać czasu w hotelu i są nastawione na zwiedzanie. W innym wypadku lepiej poszukać gdzie indziej. Co prawda hotel szczyci się pięcioma gwiazdkami i ma raczej dobre opinie, nie było w nim źle. Ale naszym zdaniem na pewno sporo mu jeszcze brakuje do tych pięciu gwiazdek. Jeżeli chcecie poczytać więcej o tym hotelu, zajrzyjcie do naszego wpisu o tym jak wyglądają wakacje w Turcji z biurem podróży.
Wycieczki zorganizowane z Alanyi
Na ulicach Alanyi na każdym kroku można napotkać biura organizujące wycieczki fakultatywne nawet do Kapadocji czy Stambułu. Jest to dobry sposób (i popularny) na zwiedzanie Turcji, gdy nie chcecie marnować czasu czy wypożyczać auta.Wycieczki są niedrogie i można je zarezerwować nawet z dnia na dzień. Ze swojej strony możemy polecić biuro Alanya Online. Na plus zasługuje bardzo uprzejmy i bezproblemowy kontakt z biurem, rozsądne ceny i ciekawa oferta. Wycieczki warto rezerwować i opłacać online, bo wówczas płacimy mniej (i to całkiem sporo).
Rezerwowaliśmy u nich kilka wycieczek, jednak nie wszystkie odbyły się z tą firmą ze względu na niewystarczającą liczbę chętnych. Do kanionu Sapadere zostaliśmy przeniesieni na wycieczkę z rosyjską grupą, a do Kanionu Tazi jechaliśmy z przewodniczką z biura Wujek i Mariolka. Także oba te biura możemy polecić. Niektóre biura oferują zorganizowane zwiedzanie Alanyi, ale to już naprawdę można zaplanować na własną rękę.
Transport zbiorowy
Komunikacja miejska w mieście jest całkiem dobrze zorganizowana. Przystanki są widoczne, ale nie znajdziecie na nich rozkładów jazdy. Najwygodniej jest ściągnąć na telefon aplikację Moovit i za jej pomocą sprawdzać kierunki, linie i godziny odjazdów. Bilety kupuje się u kierowcy gotówką lub przykładając własną kartę płatniczną do czytnika. Bilet jednorazowy kosztuje 3 liry.
Pomiędzy miastami można przemieszczać się dolmuszami oraz wygodniejszymi autokarami. W przypadku dolmuszy ciężko o jakieś konkretne informacje czy rozkłady jazdy. Jeśli chcecie jechać gdzieś autokarem, na przykład do Side czy Antalyi, warto sprawdzić stronę Obilet, gdzie znajdziecie potrzebne informacje o godzinach odjazdów i biletach. Dworzec autobusowy w Alanyi nazywa się Alanya Otogar, a można dojechać do niego autobusem miejskim numer 1.
Dworzec autobusowy w Alanyi
Wypożyczenie auta może okazać się niezbędne, gdy nie chcecie brać udziału w wycieczkach zorganizowanych, a planujecie odwiedzić atrakcje przyrodnicze takie jak Kanion Sapadere czy Zielony Kanion. Do tych miejsc nie da się dojechać transportem zbiorowym. My zawsze podróżujemy bez auta, więc nie możemy się w tej kwestii wypowiadać. Z tego co widzimy, cena wypożyczenia auta na 3 dni oscyluje między 300 a 400 zł. Wypożyczalnie warto sprawdzać w internecie, np na tej stronie.
Spokojne ulice Alanyi w trakcie pandemii koronawirusa
Plaże w Alanyi
Są lepsze, są też i gorsze. Kleopatra Plaji uznawana jest za jedną z napiękniejszych plaż w Turcji i to właśnie na niej polecamy korzystać z uroków wakacji. Plaże po drugiej stronie miasta, za wzgórzem Kale w stronę Kestel i Mahmutlar nie są już tak przyjemne. Żwirowo – kamieniste, przy ruchliwej drodze i z nieciekawym zejściem do wody.
Plaża Damlatas
Plaża Kleopatry
Plaża w Kestel
Koronawirus w Turcji
Przed wylotem
Do 31 maja wszyscy turyści przybywający do Turcji zobowiązani są do przedstawienia negatywnego wyniku testu PCR wykonanego maksymalnie 72 godziny przed wylotem. Testu nie muszą robić dzieci do 6 roku życia. Osoby zaszczepione i ozdrowieńcy nie są zwolnieni z obowiązku wykonania testu. Wynik testu musi być przetłumaczony na język angielski. Oprócz tego każdy podróży musi zarejestrować się na tej stronie w celu wygenerowania kodu HES, który będzie sprawdzany przed wejściem na pokład samolotu.
Na miejscu
W Turcji obowiązuje godzina policyjna, która zaczyna się o różnych godzinach, w zależnści od regionu. W Alanyi godzina policyjna zaczyna się o godzine 19:00, a kończy o 05:00 rano. Obowiązujący jeszcze w kwietniu weekendowy lockdown został rozciągnięty na cały tydzień i będzie trwał do końca Ramadanu, czyli do połowy maja. Co to oznacza? Że Turcy nie mogą wychodzić z domu, ale nie dotyczy to turystów. Restauracje działają tylko i wyłącznie na wynos. Hotele funkcjonują normalnie, chociaż strefy SPA powinny pozostawać zamknięte. W przestrzeni publicznej trzeba nosić maseczki.
Wydano też zakaz przemieszczania się między miastami. Biorąc pod uwagę jeszcze zakaz wychodzenia z domu dla Turków, wnioskujemy, że mogą się pojawić problemy z przemieszczaniem się, a samo zwiedzanie Alanyi może być utrudnione. Dlatego wybierając się w tym czasie do Turcji chyba najrozsądniej będzie zwiedzać z wycieczkami zorganizowanymi (które nadal mogą być organizowane).
Pamiętajcie, że restrukcje związane z pandemią potrafią zmienić się z dnia na dzień, więc zawsze sprawdzajcie aktualne informacje na rządowych stronach!
Płatności, waluta
Turecką walutą jest lira. Mimo to zwiedzanie Alanyi ułatwia możliwość płacenia w euro lub dolarach. W wielu miejscach ceny towarów czy wycieczek podawane są właśnie w tych dwóch walutach. Jednak dla turstów nie zawsze jest to korzystne. Dla sprzedawców 5 euro to będzie tyle samo, co 5 dolarów. Dlatego najlepiej dopytać o cenę w lirach i w ten sposób zapłacić, ewelantualnie lepiej już w dolarach. Praktycznie wszędzie dało się płacić kartą. Korzystaliśmy z karty Revolut. Kilka razy wybieraliśmy pieniądze z bankomatu, jednak każdorazowo wypłata była opciążona 5-procentową prowizją.
Karty muzealne
W poszczególnych regionach Turcji dla turystów przewidziano Museum Pass. W przypadku Alanyi jest to Museum Pass Mediterranean. Karta zniżkowa kosztująca 325 lir, zapewnia wejście do większości zabytków, atrakcji i stanowisk archeologicznych w prowincji Antalya, Mersin oraz Adana – czyli wzdłuż południowego wybrzeża Morza Śródziemnego. Do tej karty wliczają się także atrakcje w Alanyi i wielu innych miejscach w okolicy (np Termessos, Perge, Aspendos, Side). Kartę można kupić na miejscu w muzeum/atrakcji lub online.
Kiedy i na ile jechać do Alanyi?
Zasadniczo zwiedzanie Alanyi i okolic to dobry pomysł przez cały rok. Jeżeli wybieracie się na wakacje i chcecie odpocząć, to warto wybrać się w tu w miesiąceach letnich. Bierzcie jednak pod uwagę tłumy, piekielne temperatury i wyższe ceny. Dlatego warto rozważyć miesiące między niskim a wysokim sezonem, takie jak kwiecień, maj, październik, listopad, a nawet i marzec.
Zimą również może być przyjemnie. Oczywiście nie jest to pora na morskie kąpiele, ale i tak pewnie będzie tu trochę słoneczniej niż w Polsce. W końcu Alanya to miasto, w którym słońce świeci przez ponad 300 dni w roku! My byliśmy w Alanyi w kwietniu, co bardzo sobie chwalimy. Temperatury oscylowały wokół 25 stopni, słońce mocno grzało, ale nie było za ciepło. Idealna pogoda na zwiedzanie, a plażować też się dało. Jeżeli Alanya to wasza baza wypadowa, czy po prostu będziecie przez miasto przejeżdżać – jeden dzień na zwiedzanie Alanyi to aż nadto.
Wiza, dokumenty
Od 2020 Polaków nie dotyczy obowiązek wizowy. Obywatele Polski mogą przebywać w Turcji bez wizy do 90 dni. Aby wlecieć do Turcji, trzeba posiadać paszport ważny jeszcze co najmniej przez 6 miesięcy. Warto też zadbać o stosowne ubezpieczenie. Turcja nie należy do UE, więc karta EKUZ na nic się nie przyda.
Jak widzicie zwiedzanie Alanyi może się okazać całkiem przyjemne. Nie jest to może miasto pełne zabytków, ale warto poświęcić te kilka godzin, by poczuć klimat wzgórza Kale i zamoczyć stopy w wodzie przy plaży Kleopatry.
Atrakcje w okolicach Alanyi na Riwierze Tureckiej dosłownie wyrwały nas z butów. Nie spodziewaliśmy się takich cudów, takich widoków. Szczególnie Góry Tauros i ich przyrodnicze skarby skradły nasze serca. Z tego artykułu dowiecie się jakie atrakcje w okolicach Alanyi warto zobaczyć.
Czy warto zwiedzać Riwierę Turecką w pobliżu Alanyi?
Wiele osób przebywających w Alanyi wybiera się na wycieczki do Pamukkale albo do Kapadocji. My z tego pomysłu zrezygnowaliśmy. Odległości są spore, a przecież atrakcje w okolicach Alanyi są tak liczne, że spokojnie mielibyśmy co robić i przez kolejny miesiąc. Dlatego poniżej znajdziecie miejsca w niezbyt dużej odległości od miasta, do których dojedziecie z wycieczkami, transportem zbiorowym lub na własną rękę. Gwarantujemy wam, że będziecie zachwyceni!
Zielony Kanion | Atrakcje w okolicach Alanyi
Jedno słowo – zachwycający. Inaczej nie da się tego opisać. Jeśli jeszcze traficie na dobrą pogodę, kiedy słońce wydobywa z cieni wszystkie możliwe barwy, to jakby wygrać na loterii. Zielony Kanion to tak naprawdę sztuczne jezioro zaporowe, które powstało po zbudowaniu tamy na rzece Manavgat. Tama Oymapınar liczy sobie aż 185 metrów i jest jedną z najwyższych zapór w całej Turcji. Więc do powstania tego niezwykłego miejsca, rękę przyłożył także człowiek. Jednak wszystkie zachwyty, które spotkają was podczas rejsu, to tylko i wyłącznie dzieło natury.
Zielony Kanion dzieli się na mały i duży. Najbardziej zachwycił nas odcinek dużego kanionu. Drzewa rosnące w wodzie, a także na surowych skałach w niemożliwych miejscach, pinowe ściany skał wpadające wprost do wody, wodospady, orły latające nad wodą o niesamowitym kolorze turkusu… to trzeba zobaczyć! Więcej o tym miejscu przeczytacie w naszym artykule „Zielony Kanion. Rejs po Jeziorze w Turcji”.
Side | Atrakcje w okolicach Alanyi
Side to nie tylko popularny kurort, ale także miejscowość pełna antycznych skarbów. Na wysuniętym w morze cyplu zwiedzać można ruiny starożytnego miasta słynącego z piracta i handlu niewolnikami. Oznakami bujnej przeszłości Side jest pięknie zachowany amfiteatr, śwątynia Apolla czy agora. Nam w Side się podobało. Poza sezonem okazało się miejscowością spokojną i kameralną (w trakcie wakacji pewnie wygląta to inaczej ze względu na popularność kurortu). Side na pewno spodoba się fanom historii. Do tego zachwyciły nas przepiękne plaże Side!
Park Narodowy Kanionu Koprulu | Atrakcje w okolicach Alanyi
Trzon tego parku narodowego tworzy przejrzysta rzeka Kopru, przy której koncentruje się znaczna ilość atrakcji. Jej wody żłobią góry Tauros od tysięcy lat, dzięki czemu powstału tu liczne kaniony. A jak kaniony, to i rafting! Warto skorzystać, jeśli lubicie tego typu atrakcje.
Jeżeli jednak wolicie spokojniejsze zwiedzanie, to koniecznie odwiedźcie punkt widokowy na Kanion Tazi. Jest to najwyższy kanion w Turcji i jeden z najwyższych na świecie, a jego ściany sięgają nawet 400 metrów wysokości. Tej przestrzeni, tego piękna nie da się opisać tak po prostu, to trzeba zobaczyć.
Podczas zwiedzania Parku Narodowego Kanionu Koprulu nie sposób ominąć starożytnych rzymskish mostów, pochodzące z II w.n.e. Po jednym z nich nadal jeżdżą samochody, co daje spory zastrzyk adrenaliny. Jeżdżąc górskimi serpentynami koniecznie zatrzymajcie się na kilku punktach widokowych. Zdjęcia nie oddają ogromu Gór Tauros. To pasmo górskie ciągnie się ponad 1500 kilometrów wzdłuż tureckiego wybrzeża i 200 kiloemtrów w głąb lądu.
A tutaj już kolejne miejsce, kolejny punkt widokowy na turkusową rzekę. Jej kolory są niesamowite! Z całej wycieczki to chyba właśnie ten widok zapadł mi najbardziej w pamięć. Wycieczka do Kanionu Koprulu dostarczyła mi tylu wrażeń i emocji, że pod koniec dnia już tylko licho pochlipywałam w chusteczkę. Niesamowite widoki, wspaniała przyroda, kontakt z naturą, góry. Jeżeli macie wybrać tylko jedną atrakcję w okolicach Alanyi, to neich to będzie właśnie to miejsce. Po więcej widoków zajrzyjcie do naszego artykułu „Kanion Koprulu, Selge i Kanion Tazi”.
Jaskinia Skrzatów | Atrakcje w okolicach Alanyi
Niewielka, acz bardzo ładna jaskinia położona jest dość wysoko w Górach Tauros. Zaskocznie wzbudził w nas fakt, że w okolicach Alanyi odkryto aż ponad 500 grot! Niestety tylko kilka z nich jest udostępnionych dla turystów, w tym właśnie Jaskinia Cuceler. Choć jest ona dość mała, to i tak zachwyciły nad jej skały, formy naciekowe, stalagmity i stalaktyty przybierające piękne barwy. Dlatego też grota nazywana jest niekiedy Jaskinią Tęczową.
Kanion Sapadere | Atrakcje w okolicach Alanyi
Jeśli chodzi o atrakcje w okolicach Alanyi, to Kanion Sapadere jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc przez turystów przebywających w okolicy. I wcale się temu nie dziwimy. Dojazd jest krótki, widoki po drodze piękne, a sam kanion – rewelacyjny! My uwielbiamy takie miejsca, więc zwiedzanie nas zachwyciło.
Kanion Sapadere nie jest długi, bo liczy sobie ledwie ponad 300 metrów długości. Wzdłuż wartkiej i przejrzystej rzeki poprowadzono kładki dla zwiedzających zawieszone nad wodą, a z nich możemy podziwiać niezwykłe kolory rzeki, liczne wodospady i naturalne baseny. W niektórych z nich można nawet się kąpąc, ale to chyba atrakcja tylko dla śmiałków – temperatura wody nie przekracza 10 stopni! Wędrówkę po kanionie zwieńczy widok na najwyższy wodospad. Tutaj znajdziecie nasz artykuł o tym pięknym miejscu.
Selge | Atrakcje w okolicach Alanyi
Wizytę w Selge można połączyć z wycieczką do Kanionu Koprulu, to miejscowość znajduje się właśnie na terenie tego parku narodowego. Ciężko mi opisać jak wielkie emocje wywołało we mnie zwiedzanie tego malowniczego miejsca. Może była to kwestia bardzo długiej przerwy w podróżowaniu spowodowanej przez epidemię covid-19? Możliwe. Jednak chyba naprawdę ciężko byłoby stwierdzić, że okolice Selge nie są piękne.
Selge to starożytne miasto położone na wysokości ponad 1200 m.n.p.m. Historycy nadal spierają się co do powstania miasta. Jedna z hipotez przyjmuje, że mieli założyć je Spartanie. I choć teraz Selge może wydawać się niepozorne, to w czasach swojej świetności było jednym z najsilniejszych i najważniejszych miast w okolicy.
Na miejscu można zwiedzać częściowo zawalony amfiteatr. Zachwyciło nas jego położenie. Z górnych rzędów widowni rozciąga się widok na ośnieżone szczyty Gór Tauros. Niewielka osada u stóp teatru została zbudowana z budulca stadionu, łaźni i innych antycznych obiektów pozostawionych na pastwę losu. Co dziwne, w Selge do tej pory nie zostały rozpoczęte oficjalne prace archeologiczne.
Już sama droga do Selge okazała się spektakularna. Liczne serpentyny, morze drzew, w dolinie połyskująca rzeka. Horyzont przysłonięty przez pasmo gór. A między drzewami przebijające się liczne skały tworzące niby skalny las. Momentami przypominało nam to skalne miasta w Polsce i Czechach. Droga była dość wymagająca, pełna zakrętów, wąska, dziurawa. I ciągle pod górkę. Wytelepało nas za wszystkie czasy, ale po takie widoki? Było warto.
Atrakcje, których nie udało nam się zobaczyć
Nasze plany były oczywiście bardziej rozbudowane, ale zwyczajnie nie starczyło nam czasu. Poza tym zwiedzaliśmy Turcję w kwietniu, w czasie epidemii i obowiązujących w związku znią restrykcji. Dlatego też niektóre atrakcje pozostawały zamknięte dla turystów, a do niektórych nie dało się dojechać, bo nie uzbierała się wystarczająca liczba chętnych turystów. Ale możecie zapisać sobie te miejsca, bo może wam uda się je odwiedzić:
Twierdza Anamur – ogromna twierdza położona w niezwykłym miejscu – na plaży, tuż nad brzegiem morza.
Rejs na wyspę Kekova i do zatopionego miasta
Urokliwe miasteczko Kas wraz z plażą Kaputas
Jaskinia Altinbesik, w której pływa się pontonami po podziemnych jeziorach
Górskie miejscowości Urunlu i Ormana, słynące z wyjątkowej architektury
Jaskini Dim
Starożytne miasto Myra słynące z grobowców kutrych w skałach
Starówka Antalyi
Wodospady Duden
Antyczne miasto Termessos, malowniczo położone w górach
Olympos Teleferik, czyli kolejka górska wjeżdżająca na szczyt Tahtali na wysokości 2365 m.n.p.m!
Mam nadzieję, że udało nam się pokazać Riwierę Turecką z trochę innej strony, niż jest zazwyczaj kojarzona. Nie tylko kurorty, nie tylko życie nocne i hotele z basenem. Atrakcje w okolicach Alanyi są niezwykłe, zapierają dech w piersiach i pokazują, jak bardzo inaczej może wyglądać turecki świat nawet kilka kilometrów od wybrzeża.