Siena. Druga dama Toskanii

Siena przez wieki pozostawała w cieniu Florencji. Zdominowana przez obecną stolicę regionu, zachowała swój antyczny układ urbanistyczny, dzięki czemu uznawana jest za jedno z najpiękniejszych miast w Europie. Z każdą kolejną wizytą w Sienie, nasze uwielbienie do niej tylko rośnie. W tym artykule opowiemy Wam dlaczego.

Siena w Toskanii

Co wspólnego ma Siena z paletą kolorów?

W malarstwie wyróżnia się kolor sjena palona, który nazwę swą zaczerpną właśnie od barwy budynków centrum storico Sieny. I rzeczywiście, pod względem wizualnym Siena jest niezwykle jednolita, co jest ogromną przyjemnością dla oka. Wszystko się zgadza, kolory są stonowane, wszędzie niemal identyczne. Sina ma swój styl. Florencja zrobiła nam tą przysługę, że w poprzednich stuleciach wygrała rywalizację ze Sieną, hamując przy tym wszelki przejaw aktywności twórczej jej mieszkańców. Stolica regionu inwestowała w siebie, nie pozwalając, by jej odwieczny rywal stawiał równie piękne budynki, kościoły, muzea. Dzięki temu niewielka dziś Siena, zachowała niezmienioną formę od czasów średniowiecza. Jej starówka słusznie została wpisała na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. To bodajże jedne z najlepiej zachowanych starych miast w Europie.

Panorama Sieny z wieży ratuszowej

Pierwszy bank w Europie

Historia Sieny jest niezwykła. Legenda podaje, że miasto zostało założone przez synów Remusa, uciekających z Rzymu przed Romulusem. Dlatego też herbem miasta jest wilczyca karmiąca Remusa i Romulusa. Jej wizerunek można spotkać w Sienie niemal na każdym kroku. To etruskie miasto we wczesnym średniowieczu kwitło dzięki położeniu przy szlakach handlowych i pielgrzymkowych, a także rozwojowi włókiennictwa. Rozwój ekonomiczny na tyle wzbogacił miasto, że Siena w średniowieczu była jednym z najbardziej znanych i bogatych miast w Europie! To właśnie w Sienie powstał pierwszy w dziejach kontynentu bank.

Siena podczas nocnego spaceru

Odwieczne konkurentki

Zażewia konfliktu między Sieną w Florencją można doszukiwać się w zamierzchłych czasach. I chociaż obecnie przybiera on bardziej łagodny wydźwięk, kończąc się na sporach między turystami dotyczącymi wyższości urody jednego miasta nad drugim, to jednak nie można zapomnieć o ich krwawej historii.

Siena Baptysterium

Mimo że Siena była potężną republiką, nie powstrzymało to przybycia do niej Czarnej Śmierci dziesiątkującej mieszkańców. Osłabione miasto zostało zdobyte przez Medyceuszy, by ostatecznie zostać włączonym do Wielkiej Republiki Florencji. Przez wieki Siena pozostawała w orbicie wpływów obecnej stolicy Toskanii, w jej cieniu. Jendak widzimy w tym i dobre strony. Może właśnie dzięki temu w Sienie zachowało się tyle wiekowych zabudowań, zabytków, tradycji, a Sieneńczycy utrzymują ze sobą ścisłe relacje nawet w obecnych czasach?

Siena Biblioteka Piccolomini

Siena to miasto tradycji?

Leżące na wzgórzu miasto rządzi się swoimi prawami. W codziennym życiu ważną rolę odgrywa tradycja. Siena podzielona jest na 17 dzielnic – contrade – które od wieków ze sobą rywalizują. Obowiązkiem każdego mieszkańca jest przysparzanie chwały swojej dzielnicy, dbanie o jej dobro i wizerunek. Istnieje nawet nieformalny nakaz pracowania w sąsiedztwie i poślubienia osoby z tego rejonu.

Punkt widokowy na szczycie Torre del Mangia

Miejscowi chrzczeni są dwukrotnie – raz w kościele, a zaraz po tym w dzielnicowej fontannie, co stanowi symbol przynależności do lokalnego organizmu społecznego. Contrada jest synonimem rodziny, wzajemnej pomocy, a szacunek do tej „instytucji” odgrywa ważną rolę w spójności obywatelskiej miasta. Przemawia za tym fakt, że poziom przestępczości w Sienie jest najniższy we Włoszech. Dzielnica to wspólny mianownik, który determinuje wiele aspektów życia contradaioli (mieszkańców dzielnicy).

Palio di Siena

Najdosadniejszym wyrazem rywalizacji między dzielnicami jest palio, czyli wyścigi konne. Dwa razy do roku, 2 lipca i 16 sierpnia, do Sieny zjeżdżają się turyści z całego świata, pragnąc obejrzeć wspaniałą gonitwę rodem z XIV w. Tradycja wyścigów sięga aż czasów średniowiecza, tak jak stroje, które przywdziewają uczestnicy. Każda z 17 dzielnic wystawia jednego konia, który zaledwie w 2-3 minuty w szaleńczym tempie okrąża Piazza del Campo. Plac ten jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych we Włoszech – w kształcie muszli, otoczony okazałymi budynkami w kolorze sjeny palonej. Gromadzi się tam ponad 15 tys. ludzi. Panuje tłok, hałas, atmosfera podniecenia i wyczekiwania, w powietrzu unosi się pył.

Piazza del Campo w Sienie

Wygrana w tym wyścigu nie jest zwyczajnym zwycięstwem – to chwała, nie tylko dla bohatera wyścigu, ale i dla całej jego dzielnicy. Zwycięzca niesiony jest na rękach do przepięknej i ogromnej sieneńskiej Duomo, w której odprawia się mszę dziękczynną. Po liturgii na zwycięzcę czekają reporterzy z całego kraju, fala rozentuzjazmowanych mieszkańców i wieczna chwała.. Przepięknie udekorowana wstęgami Siena obchodzi święto dzielnic już na długo przed wyścigiem. Kilka dni przed palio na ulicach odbywają się parady, koncerty (oczywiście lokalnych zespołów), wystawy i festyny. Zwycięzcy przygotowują obfitą biesiadę dla pozostałych contrade.

Siena jak scena

„Siena jest dużą sceną z muszlowatym wklęśnięciem Il Campo po środku. Sceną będąc architektonicznie, bogato przy tym dekorowaną, budzi często wrażenie udziału w spontanicznym, tłumnym widowisku teatralnym”, pisał Gustaw Herling-Grudziński. To porównani do sceny w ogóle nie dziwi. W tym mieście chyba ciągle coś się dzieje.

Siena i widok na Duomo

Świetną okazją do lepszego zrozumienia Sieny jest udział w sagrze, czyli w miejskim festynie, podczas którego celebruje się… jedzenie. Długie stoły poustawiane są na świeżym powietrzu, między uroczymi zabudowaniami miasta, uginają się od ilości położonego na nich jedzenia, przygotowanego wspólnymi siłami przez mieszkańców. Grill, lokalne wino i specjały – ciasta, desery, dania główne. Panuje świąteczna atmosfera, ludzie śpiewają i tańczą. Mieszkańcy wszystkich dzielnic bawią się razem, zapraszając do stołu przyjezdnych. Podczas sagry można poznać sieneńczyków, którzy z wielką przyjemnością i zaraźliwym entuzjazmem opowiadają o swoim pięknym mieście, o zwyczajach, o sobie i swoich rodzinach. Podczas kolacji pokazywali nam wizytówkę swego miasta, Duomo. Katedrę dość podobną do florenckiej, jednak lepiej ukazująca ducha miasta. Portal kościoła jest tak żywy i ekspresyjny, że obserwator ma wrażenie, jakby wszystkie figury i płaskorzeźby miały się zaraz poruszyć. Dumo jak żywe, jak sama Siena.

Katedra w Sienie

Nikt nie jest w tym miejscu obcy, bo najważniejsze jest poczucie wspólnoty. Rozmowy w takich okolicznościach mogą zastąpić nawet najlepsze przewodniki po Sienie. Wieczorem nie pozostaje nic innego, jak położyć się wygodnie na Piazza del Campo, wprost na ziemi, wśród sieneńczyków, obserwować tętniące życiem okoliczne ristoranti oraz toskańskie niebo, przysłaniane przez niebotycznie wysoką, ratuszową Torre del Mangia.

Gdy mówi się o Toskanii, to zazwyczaj Florencja – uznawana za niekwestionowaną królową okolicy – zbiera wszelkie laury. Jeśli jednak od tłocznej stolicy regionu wolimy spokojniejsze, ale zarazem żywotne miasteczko, pięknie położone, z niezwykłymi tradycjami, oferujące całą gamę rozrywek, warto pomyśleć o Sienie. Często pomijana Siena pozostawała przez wieki w cieniu Florencji. Druga dama Toskanii, ale jednak dama. Piękna, szykowna, z wieloma zwyczajami i wachlarzem atrakcji, ozdobiona kolorowymi, zwisającymi z okien kamienic chorągwiami. W Sienie każdy dzień jest wyjątkowym świętem, a samo miasto jego sceną.

Tutaj znajdziecie przydatne informacje o Sienie; Tutaj możecie sprawdzić rozkłady jazdy pociągów we Włoszech, w tym do Sieny.

A tutaj nasze pozostałe artykuły z Toskanii:

Magda

Toskańskie miasteczko Siena we Włoszech
Siena podziwiana z tarasu naszego pensjonatu
Siena

Piza. Czy faktycznie taka brzydka?

Piza nie cieszy się zbyt pochlebną opinią. A to brzydka, a to zatłoczona, a to bardzo turystyczna. Postanowiliśmy to sprawdzić. Z jakim rezultatem?

Piza w Toskanii nad rzeką Arno

Za co lubimy Pizę?

Jest kilka rzeczy, za które Pizę bardzo polubiliśmy, które zrobiły na nas ogromne wrażenie.Chociażby długie rzędy renesansowych kamienic wzdłuż rzeki Arno w centrum miasta. Tuż po wschodzie słońca, gdy budynki odbijają się w spokojnej tafli wody, widoki okazały się niesamowite.

Marzenie z dzieciństwa

Kolejna sprawa, chyba ta najważniejsza. No bo cóż najbardziej przyciąga do Pizy, jeśli nie Krzywa Wieża? Jej zobaczenie na własne oczy było jednym z moich pierwszych marzeń podróżniczych w dzieciństwie. Więc choć we Włoszech już nieraz serce zabiło mi o wiele mocniej na jakiś widok, to i tak wizyta w Pizie dostarczyła mi wielu wzruszeń.

Przede wszystkim trzeba podkreślić, że Krzywa Wieża to nie jedyny zabytek, który wywołuje pozytywne zaskoczenie na przyjezdnych. Przynajmniej na nas. Ta niezwykle popularna konstrukcja znajduje się w kompleksie, gdzie można także zwiedzać potężną katedrę o przepięknej fasadzie i jeszcze piękniejszych wnętrzach, ogromne baptysterium z niesamowitą akutyką, czy tajemnicze Camposanto. Na terenie kompleksu można spędzić kilka naprawdę interesujących godzin!

Krzywa Wieża w Pizie we Włoszech

Krzywa Wieża to niejedyna atrakcja!

A przecież to niejedyne ciekawe miejsca w Pizie. W mieście można zwiedzić nietypowo położoną, niewielką świątynię Santa Maria della Spina. Bogato zdobione muzealne wnętrza Palazzo Blu, interesujące Museo San Matteo, Ogród Botaniczny, Muzeum Sinopie i jeszcze kilka innych atrakcji. Do tego centrum zachęca do długiach spacerów między tajemniczymi ulicami obstawionymi ze wszystkich stron włoskimi kamienicami. My byliśmy Pizą pozytywnie zaskoczeni.

Zwiedzanie Pizy wzdłuż rzeki Arno

A więc warto czy niewarto?

Niestety straciliśmy większość zdjęć z tego wyjazdu, więc w kwestii Pizy musicie uwierzyć nam na słowo. Wydaje nam się, że problem Pizy nie leży w jej brzydocie, ale w fakcie wyjątkowej urody sąsiednich miast. Po prostu Piza im nie dorównuje, ale to nie oznacza, że jest brzydka. Do Pizy jechać warto na jeden dzień. Pod warunkiem, że macie trochę więcej czasu na zwiedzanie lub nie jest to Wasz pierwszy raz w Toskanii. Bo starając się być obiektywnym, Piza nigdy nie wytrzyma konkurencji z Florencją, Sieną czy Lukką. Ale to wcale nie oznacza, że w tym sławnym mieście nie ma co robić!

Piza informacje praktyczne

Piza – informacje praktyczne

Loty do Pizy

Do Pizy lata Ryanair z Krakowa, Warszawy i Gdańska. Kiedyś latał jeszcze z Wrocławia, ale obecnie to połączenie zniknęło z systemu rezerwacyjnego. Ceny są różne, jak to w tanich liniach. Ale nie powinno być raczej problemu z zakupem biletów w dwie strony za mniej niż 300 zł (bez bagażu). My lecieliśmy z Krakowa do Pizy w lutym za 39 zł, bilety kupione były na dwa miesiące przed podróżą. Wracaliśmy już z Bolonii do Warszawy Wizzairem, również za 39 zł. Ewentualnie można lecieć z przesiadką, np. Lufthansą z Warszawy przez Monachium.

Loty do Pizy z Polski

Dojazd do Pizy z innych miast

Piza jest dobrze skomunikowana z innymi włoskimi miastami. Da do niej dojechać bezpośrednio pociągiem z Lukki, Florencji, Mediolanu, Rzymu, La Spezia (baza wypadowa do Cinque Terre). Podróżowanie pociągiem po Włoszech jest bardzo łatwie i wygodne. Bilety kupuje się online, w kasach, biletomatach na stacjach. Kasuje się je przed wejściem do pociągu na peronie. Rozkłady jazdy można sprawdzić tutaj. Sami urządziliśmy sobie objazdówkę po środkowych Włoszech – z Pizy jechaliśmy dalej pociagiem do Lukki, potem do Florencji, Sieny i wracaliśmy na lot powrotny z Bolonii. Plan tego wyjazdu znajdziecie tutaj.

Piza połączenia kolejowe z innymi miastami we Włoszech

Piza – Transfer z lotniska

Lotnisko w Pizie położone jest na tyle blisko miasta, że do jego centrum da się przejść pieszo. Oprócz tego na lotnisko lub do miasta można dostać się kolejką lub autobusem miejskim. Kolejka kursuje co 5-10 minut mniej więcej od szóstej rano do północy. Bilet na kolejkę do kupienia jest w biletomatach lub w kasach na dworcu kolejowym za 5 euro. Autoby miejskie odjeżdżają spod samego lotniska lub przystanku o nazwie Dell’Aeroporto 2, zlokalizowanego tuż za lotniskowym parkingiem. Przy tym drugim przystanku znajduje się kawiarenka, w której się kupić bilety autobusowe za 1,5 euro. Rozkłady jazdy najwygodniej sprawdzać w Google Maps.

Piza i Krzywa Wieża podziwiana z okna hotelu

Piza – gdzie spać?

Guest House Night&Day. Trafiliśmy na świetne pokoje w rewelacyjnej lokalizacji – w zabudowaniach nad rzeką Arno, w samiutkim centrum. Do tego na wysokim piętrze (jest winda), więc z okien rozciągała się piękna panorama miasta. Było widać nawet Krzywą Wieżę. Pokoje okazały się czyste, proste i wygodne. Za dwie noce dla dwóch osób zapłaciliśmy 57 euro. Rezerwacja przez Booking.

Nocleg w Pizie

Piza – gdzie zjeść?

Pizzeria Funicula Pisa – powiem tylko tak. Koniecznie zróbcie rezerwacje, bo nie sposób dostać tu wolny stolik na ostatnią chwilę. W środku sami Włosi i pizza neapolitańska z pieca opalanego drewnem. Ogromny wybór, ceny więcej niż rozsądne, a pizza przepysznaaaaaaa.

Najlepsza pizza w Pizie

Anita Osteria – lokalna kuchnia w dość eleganckim, ale przyjemnym wydaniu. Zakres cenowy od 10 do 15 euro za danie. Potrawy ładnie podane. Dobra lokalizacja, romantyczna atmosfera, chociaż na miejscu też jadają rodziny. Wszystko pyszne, gnocchi sycące, makaron z krewetkami bardzo smaczny, ale szczególnie polecamy Wam na przystawkę lokalny grillowany ser z konfiturą, rewelacja!

Restauracja Anita Osteria w Pizie
Gdzie zjeść w Pizie

Bilet łączony

Na cały kompleks na Piazza del Duomo składa się Krzywa Wieża, katedra, baptysterium, Camposanto i dwa muzea. Kupując osobno bilet do każdego z tych miejsc zapłacicie po 5 euro od jednej atrakcji. Kupując bilet łączony można nieco zaoszczędzić. Wybierając z powyższej listy jedną atrakcję, zapłacicie 5 euro. Dwie za 7 euro, trzy miejsca to już 8 euro, a cztery – 9 euro. Wejście do katedry jest darmowe, a zwiedzanie Krzywej Wieży to osobny koszt 18 euro.

Ważne: z powodu koronawirusa zmieniają się zasady zwiedzania i godziny otwarcia. Dlatego gdy wszystko wróci do normy polecamy sprawdzanie na oficjalnych stronach poszczególnych atrakcji aktualne godziny otwarcia.

Bilety łączone do zwiedzania obiektów na Piazza del Duomo w Pizie

Co zobaczyć w Pizie?

Krzywa Wieża w Pizie – to tak naprawdę dzwonnica wybudowana w stylu romańskim, symbol Pizy, który corocznie odwiedza ponad 10 milionów osób. Jej krzywizna nie była zamieżona. Konstrukcja zaczęła się przechylać na bok już w trakcie budowy, czyli w XII wieku. Naukowcy od lat podejmują działania mające na celu zatrzymanie dalszego przechylania się dzwonnicy. Bilet wstępu na wieżę niestety jest bardzo drogi, bo kosztuje aż 18 euro, dlatego zdecydowaliśmy się tylko na oglądanie jej z dołu. Nie ma biletów ulgowych. Na wieżę mogą wejść jedynie osoby powyżej 8 roku życia, a niepełnoletni tylko z osobą dorosłą. Bilety kupuje się na określoną godzinę. Zwiedzanie trwa około 30 minut.

Piza

Baptysterium – potężnych rozmiarów (największe we Włoszech), masywne, acz harmonijne. Zachwyciła nas możliwość podziwiania jego akustyki – co 30 minut do wnętrza średniowiecznego baptysterium przychodzi osoba, która przez kilka daje pokaz śpiewu. Magiczne doświadczenie.

Camposanto– cmentarz w stylu campo santo. XIII wieczny cmentarz zaliczany jest do najstarszych zachowanych chrześcijańskich nekropolii. Obecnie funkcjonuje jako muzeum, w którym umieszczono dzieła sztuki z katedry i innych kościołów w Pizie, a także przedmioty odnalezione podczas wykopalisk archeologicznych. Ściany Camposanto zdobią barwne freski. Gotyckie krużganki, harmonijne linie i odrestaurowane freski nadają temu miejscu wyjątkowości. Naszym zdaniem będąc w Pizie warto zobaczyć właśnie to miejsce!

Ze sztuki – campo santo to rodzaj cmentarza we Włoszech, który budowano przy budowlach sakralnych. Najczęściej o kształcie czworoboku z krużgankami wewnątrz. Między krużgankami stawiano grobowce, a do jednej ze ścian przylegała kaplica. Campo santo w Pizie należy do najsłynniejszych tego typu miejsc na całym świecie.

Katedra w Pizie – uznawana za arcydzieło architektury romańskiej. Ozdobna fasada pełna detali i kolumn robi ogromne wrażenie. Finansowanie budowy świątyni wspomagały łupy wojenne, które zdobywała Piza jako republika morska, ówczesna potęga. Wejścia do katedry jest darmowe.

Sinopie Museum – tutaj można oglądać niesamowite freski

Opera del Duomo Museum – ryciny oryginalnych fresków z Camposanto, a także cześć dzieł sztuki z baptysterium i katedry.

Wskazówka: W normalnych czasach wszystkie powyżej opisane miejsca otwarte są codziennie. Jednak z powodu koronawirusa zwyczajne godziny otwarcia są nieaktualne. Aby sprawdzić możliwość zwiedzania na czas waszego wyjazdu, możecie to zrobić na oficjalnej stronie w tym miejscu.

Fasada romańskiej katedry Piza

Palazzo della Carovana – pięknie zdobiony pałac zaprojektowany przez Giorgio Vasariego w XVI wieku.

Palazzo Blu – przepiękny budynek pałacu mieści się nad rzeką Arno. W jego wnętrzu można zwiedzać okazałe komnaty i podziwiać wystawy malarstwa oraz rzeźby. Pałac jest czynny od poniedziałku do piątku w godzinach 10:00-20:00. Bilet wstęu kosztuje 3 euro.

Museo Nazionale di San Metteo – prezentuje dzieła z historycznych świątyń w Pizie pochodzące od wczesnego średniowiecza do XVI wieku. Kolekcja obejmuje malarstwo antyczne, dzieła autorstwa Donatello, średniowieczne rękopisy czy zabytkową ceramikę. Wstęp do muzeum tylko po dokonaniu wcześniejszej rezerwacji pod numerem +39050541865. Czynne od poniedziałku do środy od 09:00 do 13:00 i 0d 15:00 do 19:00 oraz od czwartku do soboty od 13:00 do 15:00. Bilet wstępu kosztuje 5 euro.

Panorama Pizy

Museo Nazionale di Palazzo Reale – pałac zbudowany w XVI wieku dla Franciszka Medyceusza. W kolejnych wiekach zamieszkiwały go różne wpływowe rodziny. Obecnie mieści się w nim muzeum, w którym można podziwiać bogato zdobione sale, dzieła sztuki, gobeliny, zbroje i antyki. Bilet wstępu kosztuje 5 euro. Wstęp tylko w określonych godzinach z pracownikiem muzeum. Czynne w poniedziałek, czwartek i piątek, wejścia o 09:00, 11:00, 15:00 i 17:00, a także w środy z wejściami o 09:00 i 11:00.

Wskazówka: Można kupić bilety łączony do Museo Nazionale di Palazzo Reale i Museo di San Matteo za 8 euro.

Santa Maria della Spina – mikroskopijnych rozmiarów kościół zbudowanyw stylu gotyckim w XIII wieku w ciekawym miejscu, przy drodze tuż nad rzeką w centrum miasta. Warto zobaczyć tę bogato zdobioną świątynię, która uznawana jest za jeden z najwybitniejszych przykładów europejskiego gotyku.

Santa Maria della Spina w Pizie

Podsumowując, warto do Pizy pojechać, ale bardziej przy okazji, niż docelowo. Piza może być fajną bazą wypadową na zwiedzanie okolicy. Można tu spędzić naprawdę przyjemny czas podczas zwiedzania kilku fascynujących zabytków. Jednak nie ma co ukrywać, że miasto pod względem urody pozostaje daleko w tyle za innymi klimatycznymi miasteczkami w Toskanii. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż warto chociaż raz w życiu zobaczyć sławną wieżę.

Inne artykuły z Włoch:

Magda

Piazza del Duomo o i katedra w Pizie
Widok z piętra Baptysterium na katedrę w Pizie

Lukka/Lucca. Toskańska księżniczka

Lukka to jedno z tych toskańskich miast, które dumnie konkuruje z Florencją o miano najpiękniejszej miejscowości regionu. I nie bez przyczyny. Już po kilku godzinach w Lukkce jasne dla nas było, że miasteczko ma się czym pochwalić.

Lukka w Toskanii

Miasto Etrusków

Lukka to bardzo stare miasto, założone przez tajemniczych Etrusków. Od II w.p.n.e stanowiła kolonię rzymską. Widocznym gołym okiem spadkiem po starożytnych Rzymianach jest rzymski układ ulic. Miasto wyróżnia się niezwykłym układem urbanistycznym, dobrze zachowanym do naszych czasów. Co to oznacza dla nas, turystów? Urocze uliczki, ciche zaułki, piękne włoskie kamienice i cały ten klimat, za który tak bardzo lubimy miasta na Półwyspie Apenińskim. W sam raz na długie spacery. Lukka miała dość burzliwą, acz stabilną historię, walcząc o prymat w regionie czy to z Pizą, czy to z Florencją. Utrzymała względną niezależność aż do XIX wieku. Mimo zawirowań, miasto rozwijało się ekonomicznie, a to przede wszystkim za sprawą handlu jedwabiem. Centrum miasta to unikat na skale kraju, bo dzięki aż 4-kilometrowym murom obronnym, przez wieki niewiele tu się zmieniło.

Widok z wieży Katedry świętego Marcina w mieści Lukka (Lucca)

Miasto wież i kościołów

Lukka nazywana jest Miastem 100 kościołów. Faktycznie, przechadzając się wąskimi ulicami co rusz można natknąć się na świątynie przewijające się między wysokimi kamienicami. Niesamowita rzecz, to także liczne wieże. Niegdyś mieszkalne i obronne wyznaczniki statusu rodziny, która je wybudowała, obecnie niejako ozdoba miasta i świetne punkty widokowe na okolice. Weszliśmy na trzy takie wieże i z każdej rozprościerał się niesamowity widok na miasto i otaczajace je toskańskie wzgórza.

Lukka nie jest jeszcze tak bardzo zatłoczona, jak jej sąsiadka Florencja czy Piza, ale nawet po sezonie można napotkać tu wielu turystów. W Lukkce język włoski przeplata się z językami innych części świata, mieszkańcy z turystami, zwyczajna codzienność z zachwytami przyjezdnych. Bez względu na to miasto zachwyca urodą gwarnych placy i wyludnionych ulic, liczbą zabytków i spektakularnymi widokami.

Piazza dell'Anfiteatro w toskańskim miasteczku Lukka

Jak dostać się do Lukki?

Lukka jest niewielkim miasteczkiem i nie dolecimy do niej bezpośrednio. Ale leży w pobliżu Pizy, Bolonii i Florencji, z których to w krótkim czasie można dostać się pociągiem. Z Polski lecieliśmy do Pizy, następnie do Lukki, a dalej kontynuowaliśmy swoją podróż w kierunku Florencji i Sieny, również transportem publicznym. Do Polski wracaliśmy z Bolonii.

Loty

Do Pizy latają z Polski tanie linie lotnicze Ryanair z Krakowa, Warszawy i Gdańska. Ceny biletów są różne, rozpiętość cenowa ogromna. Ale raczej nie ma problemu z zakupem biletów za mniej niż 300 zł w dwie strony (bez bagażu). My lecieliśmy z Krakowa w lutym, czyli wtedy gdy bilety są z reguły tanie. Zapłaciliśmy za nie 39 zł. Do Polski wracaliśmy z Bolonii Wizzairem, również za 39 zł. Jeśli wolicie więcej wygody podczas lotu, to do Pizy można lecieć też z przesiadką np. z Warszawy przez Monachium Lufthansą. Jak się poszuka, to można znaleźć bilety po około 200-300 zł w jedną stronę.

Loty z Polski do Pizy

Transfer z lotniska

Wybierając lotnisko w Pizie, do miasta na dworzec kolejowy możecie dostać się na trzy sposoby. Lotnisko położone jest blisko centrum, więc w grę wchodzi krótki spacer, do tego kolejka odjeżdżająca co 5-10 minut mniej więcej od szóstej rano do północy lub autobus miejski. Bilet na kolejkę kosztuje 5 euro i można go zakupić w automacie na lotnisku lub w kasie na dworcu kolejowym. Autobusy miejskie odjeżdżają spod samego lotniska lub z przystanku o nazwie Dell’Aeroporto 2, położonego za lotniskowym parkingiem. Obok przystanku znajduje się mała kawiarenka, w której można kupić bilet za 1,5 euro. Rozkłady jazdy do sprawdzenia w Google Maps.

Dojazd z lotniska do centrum Pizy

Pociąg do Lukki

Pociągi z Pizy do Lukki odjeżdżają z częstotliwością od jednego do trzech na godzinę już od wczesnych godzin porannych. Rozkłady można sprawdzić tutaj. Czas przejazdu wynosi około 30 minut, a bilet kosztuje 3,60 euro (do kupienia online, w automacie lub w kasach; kasuje się na peronie). Na tej samej stronie można sprawdzić rozkłady jazdy pociągów do Lukki z Florencji. Dworzec w Lukkce znajduje się rzut beretem od zabytkowego centrum miasta.

Pociąg z Pizy do Lukki

Lukka – gdzie spać?

Nie zdecydowaliśmy się na nocleg w Lukkce, więc nie możemy polecić Wam nic konkretnego. Ostatecznie zdecydowaliśmy się za nocowanie w Pizie, a stamtąd urządzenie jednodniowej wycieczki w Lukki. Wieczorem wyjeżdżaliśmy już z miasta w stronę Florencji, gdzie mieliśmy zarezerwowane kolejne noclegi.

Nocleg w Pizie

Guest House Night&Day – Świetny stosunek jakości do ceny. Lokalizacja – lepsza już nie mogła by być. Samo centrum, z okien fantastyczna panorama miasta. Czysto, wygodnie, bezproblemowo. Dwie noce dla dwóch osób za 57 euro. Rezerwowane przez Booking.

Nocleg w Pizie blisko miasta Lukka

Nocleg we Florencji

Hotel Machaivelli Palace. Pokoje urządzone z przepychem, na dachu taras z barem ze spektakularnym widokiem na miasto. Pokoje czyste, ładne i bardzo wygodne. W cenę wliczone obfite śniadanie. Świetna lokalizacja w centrum. Za noc dla dwóch osób płaciliśmy 40 euro, dostaliśmy pokój na górze z potężnym tarasem i widokami jak z bajki. Drugą opcją jest nocleg w nowoczesnych i komfortowych apartamentach B&B Florence Old Bridge. Na plus lokalizacja, przy Moście Złotników i Pałacu Pitti. Za noc dla dwóch osób płaciliśmy 50 euro, rezerwcja przez Bidroom.

Lukka – gdzie zjeść?

Śniadanie/deser w Lukkce

Przyjemna kawiarnia Paniko Lucca. Bardzo ładny wystrój, super obsługa, pyszne wypieki i kawy, możliwość zamówienia bardziej sytych śniadań. Położone w centrum miasta, rozsądne ceny.

Śniadanie w mieście Lukka w Toskanii

Obiad/kolacja w Lukkce

W La Linea. Niewielka (dosłownie trzy stoliki na krzyż), kolorowa i romantyczna restauracja w cichej uliczce (latem dostępny ogródek). Pyszne regionalne dania (pasta z truflami!), ale też pizza neapolitańska, do tego rozsądne ceny. Pizze po 5-7 euro, dania główne 8-14.

Lukka – co zobaczyć?

Guingi Tower – niesamowita gratka. Romańsko-gotycka wieża, niegdyś mieszkalna (!), na szczycie której mieści się punkt widokowy i…drzewa! Niesamowite wrażenie, a widok na miasto zapiera dech w piersiach. Bilet kosztuje 3 euro, łączony za 5 euro uprawnia jeszcze do wejścia do Ogrodu Botanicznego i Torre Civiche. Otwarte codziennie od 09:30 do 16:30/17:30/18:30 w zależności od miesiąca, szczegóły do sprawdzenia tutaj.

Piazza dell’Anfiteatro – chyba najbardziej charakterystyczny „rynek” we Włoszech. O eliptycznym kształcie w miejscu starożytnego amfiteatru, ze świetnie zachowanym układem urbanistycznym sprzed wieków. Wokół sporo restauracji i sklepów.

Lukka informacje praktyczne

Katedra świętego Marcina – XI wieczna świątynia zachwycająca fasadą, panoramą rozciągającą się z wieży widokowej oraz kilkoma dziełami sztuki we wnętrzu. Bilet wstępu kosztuje 3 euro, dzieci poniżej 6 lat wchodzą za darmo. Aby wejść na wieżę, trzeba kupić osobny bilet za 3 euro. Można płacić kartą. Obecnie godziny otwarcia są nieaktualne (covid), po zakończeniu epidemii można je sprawdzić na oficjalnej stronie katedry.

Muzeum Katedralne – bardzo ciekawe muzeum dla zainteresowanych historią Lukki, zaraz przy katedrze św. Marcina. Na niewielkich trzech piętrach zgromadzono naprawdę imponujące zbiory! Bilety po 4 euro, dzieci poniżej 6 lat wchodzą za darmo. Można płacić kartą. Obecnie godziny otwarcia są nieaktualne (covid), po zakończeniu epidemii można je sprawdzić na oficjalnej stronie katedry.

Baptysterium i kościół św. Jana – W tym kościele, którego podwaliny powstały już w IV n.e., można zwiedzić też kompleks archeologiczny w jego podziemiach i wdrapać się na kolejny punkt widokowy znajdujący się na kościelnej dzwonnicy. Bilet wstępu kosztuje 4 euro, dzieci poniżej 6 lat wchodzą za darmo. Obecnie godziny otwarcia są nieaktualne (covid), po zakończeniu epidemii można je sprawdzić na oficjalnej stronie katedry.

Wskazówka: Polecamy kupić bilet łączony do katedry, Muzeum Katedralnego i kościoła św. Jana za 9 euro. Przysługują też zniżki, m.in. dla seniorów i osób do 25 roku życia (6 euro).

Atrakcje w Lukkce | Fasada katedry świętego Marcina

Bazylika San Frediano – romańska bazylika z VII wieku, ozdobiona na zewnątrz potężną mozaikąw stylu bizantyjsko-średniowiecznym przedstawiającą Chrystusa. Ta mozaika nadaje kościołowi wyjątkowego charakteru. Świątynia czynna dla zwiedzających w tygodniu od 09:00 do 18:30, w soboty do 17:30, w niedziele od 11:30 do 18:30. Bilet wstępu kosztuje 3 euro. Oficjalna strona bazyliki tutaj.

Kościół San Michele in Foro – kolejny piękny, smukły kościół, a konkretnie bazylika o niesamowitej fasadzie. Pochodzi już z VIII wieku n.e, a została wybudowany w miejscu dawnego forum rzymskiego. Świątynia stoi przy jednym z najpiękniejszych i najżywszych placów w całym mieście.

Ciekawe miejsca w Toskanii - Lukka

Palazzo Pfanner – wystawny pałac, w którym obecnie mieści się muzeum sztuki i artefaktów, a do tego wspaniałe ogrody. Wejście do muzeum i ogrodów jest biletowane osobno, każde jedno po 4,5 euro. Można kupić bilet łączony za 6,5 euro. Zniżki dla osób między 12 a 16 rokiem życia, studentów i seniorów. Dzieci poniżej 12 roku życia wchodzą za darmo. Muzeum czynne jest na życzenie od kwietnia do listopada od 10:00 do 18:00. Wizytę umówić można w tym formularzu.

Dom urodzenia Pucciniego – Lukka jest miejscem narodzin Pucciniego w 1858 roku, a jego dom narodzin i dzieciństwa został udostępniony dla zwiedzających jako ciekawe muzeum. Bilet wstępu kosztuje 9 euro, zniżkowy za 6 euro przysługuje seniorom, studentom poniżej 26 roku życia oraz młodzieży między 11 a 17 rokiem życia. Godziny otwarcia różnią się znacząco w zależności od dnia tygodnia i miesiąca. Można je sprawdzić tutaj.

Muzeum w Villa Mansi – niesamowite muzeum sztuki i gobelinów w barokowym pałacu, byliśmy wyjątkowo zaskoczeni wystawą i przepychem muzealnych sal. W dodatku byliśmy tam jedynymi gośćmi! Bilet normalny kosztuje 4 euro, ulgowy 2. Warto kupić bilet łączony za 6,5 euro do Muzeum w Villa Guingi. Młodzież poniżej 18 roku życia wchodzi za darmo. Do muzeum można wejść tylko w dni robocza co godzinę, począwszy od 08:30 i 09:00, co godzinę aż do 18:00. W czasie pandemii te godziny mogą się trochę różnić, można je sprawdzić w tym miejscu.

Co zobaczyć w miasteczku Lukka? Muzeum w Villa Mansi
Barokowe wnętrza Villi Mansi

I to, co najciekawsze we Włoszech, czyli spacery, spacery i jeszcze raz spacery pośród pięknych i tajemniczych ulic Lukki! Centrum miasta jest niewielkie więc z powodzeniem można je obejść wzdłuż i wszerz w ciągu jednego dnia. Nie są to wszystkie atrakcje w Lukkce, w mieście znajduje się jeszcze kilka muzeów, kościołów, doskonale zachowane mury obronne i Ogród Botaniczny.

Uliczki Lucci

Czyli warto jechać czy nie?

Niestety straciliśmy wszystkie zdjęcia z tego wyjazdu do Toskanii, w tym z Lukki. Na szczęście ratuje nas dosłownie kilka zdjęć z telefonu, więc musicie uwierzyć nam na słowo, że Lukka to naprawdę piękne miasto. Może w kwestii urody nie przyznalibyśmy jej palmy pierwszeństwa przed Sieną, a tym bardziej Florencją, ale z pewnością znajduje się na czele tych najpiękniejszych spośród toskańskich miast, którym warto poświęcić chwilę uwagi.

A tutaj jeszcze kilka naszych artykułów z Włoch:

Magda

Panorama Lukki z Torre Guingi

Prezentownik 2020. Grudniowe must have

Prezentownik 2020, czyli grudniowe must have. Kilka produktów, które można sprezentować pod choinkę komuś lub sobie, by pomogły przetrwać te ponure zimowe miesiące. Są to przedmioty w większości wykonane w Polsce, naturalne, z ekologicznych materiałów. W czasie epidemii starajmy się wspierać polskie marki. Wszystkie umieszczone w liście sprawdziliśmy i uznaliźmy, że są godne polecenia.

Prezentownik 2020 | Grudniowe must have

Świece Dziki las | Prezentownik

Rzepakowe świecie ręcznie tworzone w Polsce, z pięknymi grafikami i jeszcze piękniejszymi zapachami, do tego ekologiczne? Biorę w ciemno. Zapachy mają być jak najmocniej zbliżone do zapachów natury. Ceramiczne słoiczki można później do czegoś wykorzystać. Bardzo polecamy zapachy świąteczne, kąpiel z pianką, zapachy leśne i kawowe. Świecie nie pachną sztucznie, za to są intensywne i ładnie utrzymują się w powietrzu. Moje ulubione!

Świece Dziki Las | Prezentownik 2020

Brush Lettering | Prezentownik

To nie pierwszy produkt od Pani Swojego Czasu, który tutaj polecamy. Ale tym razem wyszedł prawdziwy hit – zeszyt ćwiczeń do Brush Letteringu. To taki rodzaj niewymagającej kaligrafii, który może nam pomóc estetycznie planować w metodzie bullet journal. A tak poza tym, to genialna odskocznia na zimowe dni, która odstresowuje i rozwija twórczo. Kończę już drugi zeszyt i chyba zamówię kolejne…

Zeszyt do ćwiczeń Brush Lettering | Prezentownik 2020
Ćwiczenia z brush leteringu od Pani Swojego czasu | Prezentownik

Pierniki artystyczne | Prezentownik

Pierniki Igi Sarzyńskiej to nie są słodycze, to są małe dzieła sztuki. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam ich zdjęcie to pomyślałam, że to jakieś piękne, ozdobne kafelki! Te ręcznie robione w Toruniu cacka są tak piękne, że aż szkoda je napoczynać. Ale jeśli już się skusicie, to nie będzie żałować, bo ich kojarzący się ze świętami smak potrafi umilić każde grudniowe popołudnie.

Artystyczne malowane pierniki | Prezentownik 2020
Malowane pierniki od Igi Sarzyńskiej | Prezentownik 2020

Legalne ziółka | Prezentownik

Legalne ziółka, czyli esencja zamknięta w próbówkach. Kompozycje herbat i ziół tworzone są ręcznie i każda z nich nie tylko ma smakować, ale wprowadzać w odpowiedni nastrój. Do tego herbaty sprzedawane są w oryginalny sposób, w opakowaniach, które można kiedyś wykorzystać. A sama herbata? Rewelacja. Szczególnie polecam konopną, na odstresowanie.

Herbata Legalne Ziółka | Prezentownik 2020
Fiolki z herbatą od Legalnych Ziółek | Prezentownik 2020
Ciekawie zapakowane różne kombinacje herbat | Prezentownik 2020

Dushka | Prezentownik

Naturalne, kolorowe, ręcznie robione kosmetyki z Ukrainy. Mają ciekawą konsystencję (na przykład peeling przypomina ciągnącą się gumę do żucia, rewelacja!), pięknie pachną i dodają koloru łazience w te ponure, zimowe dni. Kosmetyki są delikatne, zostawiają skórę dobrze nawilżoną i miękką.

Kolorowe kosmetyki Dushka | Prezentownik 2020
Żel i peeling o konsystencji gumy ukraińskiej manufaktury Dushka | Prezentownik 2020

Zakładki | Prezentownik

Tojka to nazwa polskiego sklepu, w którym kupicie ręcznie wykonywane, przepiękne, nastrojowe zakładki do książek. Te grafiki, są naprawdę wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. Każda inna, tematyczna, nawiązująca do pory roku lub do różnych hobby i czynności, z którymi się utożsamiamy. Jest na przykład zakładka książkowa dla podróżniczki, ale mi chyba najbardziej podobają się te z serii jesiennej. Jak na nie patrzę, to od razu mi jakoś cieplej.

Ręcznie  malowane zakładki do książek Tojko | Prezentownik

Stambuł do zjedzenia | Prezentownik

Przepięknie wydana książka kucharska, a zarazem przewodnik do Stambule. Lokalne przepisy, anegdotki, atrakcje. To już kolejna część z tej serii na moim regale i wciąż nie mogę się na nią napatrzeć.

Książka kucharska i przewodnik Stambuł do zjedzenia | Prezentownik

Kosmo Design | Prezentownik

Polskie rękodzieło, czyli obrazki z motywem kosmosu na drewnie. Jak zobaczyłam je pierwszy raz, to opadła mi szczęka. Kawałki drewna mogą mieć różne zastosowanie, a więc możecie kupić podkładki na kubki, obrazy, stoliki, wieszaki na kurtki, bombki i kilka innych cudeniek. Wszystkie ręcznie wykonane grafiki nawiązują w jakiś sposób do natury, nieba, kosmosu i gwiazd. Jakoś bardzo kojarzy mi się to z zimą. Więc oczywiście zamówiliśmy sobie takie ozdoby na choinkę i coś czuję, że to nie nasze ostatnie zakupy w tym miejscu!

Rękodzieło od Kosmo Design | Prezentownik
Ręcznie malowane drewienko z motywem kosmosu od Kosmo Design | Prezentownik

Termofor | Prezentownik

Nie ma nic lepszego, niż gorący termofor pod kocem w zimowe dni. My polecamy ten od Nature Solution wypełniony pestkami czereśni. Uszyte z jakościowych materiałów w Polsce, ładne to i porządne. Nasz termofor kupiliśmy w promocji (jakoś ze stu na 39 zł), więc warto zaglądać na ich stronę.

Termofor Nature solution z pestkami wiśni | Prezentownik

Skarpety wełniane | Prezentownik

Skoro mowa o zimowym ciepełku, to nie można zapomnieć o wygodnych wełnianych skarpetach. Warto poszukać mniejszych dostawców, niezbyt popularnych sklepów, które zostały mocno dotknięte przez sytuację w 2020 roku. Dużo takich sprzedawców oferuje swoje produkty z wełny na Allegro.

Palo Santo | Prezentownik

Palo Santo to inaczej święte drzewo w Ameryce Południowej, które wykorzystywane było przez szamanów podczas rytuałów czy leczenia. Obecnie palo santo i inne kadzidła stały się bardzo popularne. Dają one nam piękne zapachy, oczyszczają (właściwości antybakteryjne) i relaksują, często są używane podczas medytacji czy jogi. My polecamy pięknie zapakowane kadzidła z Purnama Rituals.

Kadzidło Palo Santo, biała szałtwia i drzewo sandałowe | Prezentownik

Seria skandynawska | Prezentownik

Ten pakiet to jedna z najdłuższej wydawanych w Polsce serii dotyczących konkretnego miejsca na świecie, w tym wypadku Skandynawii. Dzieła najbardziej znanych pisarzy skandynawskich zostały wznowione przez Wydawnictwo Poznańskie. Przy zakupie całej edycji pięknie wydanych książek dotaniecie też notes. W pakiecie znajdują się powieści o mroźnej północy Europy, w sam raz na zimowe dni przy kominku, ale też rozgrzewające historie, takie jak „Pożegnanie z Afryką” Karen Blixen.

Seria skandynawska | Prezentownik
Książki autorów skandynawskich od Wydawnictwo Poznańskie | Prezentownik

Książki

Książki to zawsze dobry prezent! A mamy ich całkiem sporo do polecenia. Powieści, reportaże, poradniki, książki lekki i przyjemne, jak i trudne czy wzruszające. Nasz wpis z listą proponowanych pozycji na jesienno zimowe wieczory znajdziecie tutaj.

Udany, a przede wszystkim przemyślanych zakupów!

Podobne zestawy możecie znaleźć w naszych artykułach:

Magda

Książki na jesień 2020. Co czytać

Książki na jesień 2020 – po które pozycje warto sięgnąć, gdy za oknem plucha i deszcz? Co koniecznie przeczytać tej jesieni? W zestawieniu znajdziecie głównie wątki podróżnicze, ale nie tylko. Zawarliśmy w nim też zwykłe powieści, których akcja toczy się w różnych częściach świata i w jakiś sposób nawiązuje do podróży. Są też książki psychologiczne, żeby nie zwariować podczas tej pandemii. Przyjemnej lektury!

Książki na jesień 2020

Anegdoty z czterech stron świata | Książki na jesień

Miło, gdy książki na jesień potrafią grzać bardziej, niż rozgrzany kominek. Taki jest właśnie nasz kolejny jesienny zachwyt. Usiąść pod kocem z kubkiem rozgrzewającej herbaty w ręku i czytać lekkie niezobowiązujące historie z Ameryki, Japonii, Skandynawii, Francji… Czego chcieć więcej? Krótkie, zabawne anegdoty wywołujące uśmiech na twarzy, to idealne rozluźnienie na te ciężkie czasu. „Anegdoty z czterech stron świata” sprawiają, że łatwiej znieść panujący za oknem deszcz i zimno. Docenić trzeba mrówczą pracę autorów. Książka liczy sobie prawie 600 stron!

Anegdoty z czterech stron świata | Książki na jesień

Nie wszystkie anegdotki są dla mnie śmieszne, widocznie to wynika z mojego poczucia humoru. Niektóre brzmią jak słabe suchary. Ale większość z nich pozwala przenieść się w czasie i lepiej poznać sławnych ludzi, o których uczymy się w szkołach jedynie przez pryzmat ich czynów i osiągnięć. To także dobra pozycja do czytania sobie na głos we dwoje lub w większej grupce.

Kwiaty w Pudełku | Książki na jesień

Jeśli książki na jesień, to nie może zabraknąć tu reportaży wydawnictwa Czarne! „Kwiaty w Pudełku” to zbiór historii japońskich kobiet ukazujący skomplikowane realia życia w kraju, który kreuje się na „Cool Japan”. Wspomnienia kobiet wykluczonych, poza prawem, poniżanych, wykorzystywanych, wychowywanych w duchu konfucjonizmu i dążenia do ideału – czyli bycia cichą, uległą, przebywającą w domu. Autorką książki jest twórczyni bloga „W Krainie Tajfunów”, Karolina Bednarz, która ukończyła japonistykę na Oxfordzie. Reportaż momentami jest bardzo ciężki, zawiły. Nie pod względem językowym, a w kwestii zrozumienia odmienności i dla nas niezwykłych aspektów bycia kobietą w japońskim społeczeństwie. Gdzie podziałów jest od groma, gdzie kobiecie trudno się przebić w jakimkolwiek zawodzie, gdzie edukacja kuleje na całej linii.

Kwiaty w pudełku | Książki na jesień

Aż trudno uwierzyć, ze obecna sytuacja kobiet w Japonii tak bardzo odbiega od wizerunku tego kraju, jaki często gości w podświadomości Europejczyków. W książce znajdziecie skomplikowaną mozaikę społecznych niuansów widzianą z perspektywy japońskich kobiet. Zawarto w niej nie tylko elementy japońskiej codzienności widzianej kobiecymi oczami, ale też fragmenty historii Japonii czy próby wytłumaczenia zjawisk społecznych, takich jak zbiorowe samobójstwa czy pracoholizm. Karolina Bednarz porusza temat pozycji kobiety w rodzinie, małżeństwie, w pracy, w środowisku. Mówi o wykorzystywaniu seksualnym, o konserwatywnym i niesprawiedliwym wymogom wobec kobiet. Wymogom i zasadom, które często wykluczają się same ze sobą. To ciekawa, zasmucająca, otwierająca oczy pozycja, która pokazuje, że Japonia to totalnie inna kultura, inny świat. Nie tak kolorowy, jak mogłoby się nam wydawać, nie ma w tym reportażu egzotyki i sielankowego Kraju Kwitnącej Wiśni.

Dzikie Łabędzie | Książki na jesień

Kiedy lepiej snuć długie opowieści o odległych krajach, jak nie podczas deszczowej jesieni? Dzikie Łabędzie to jedna z najbardziej wyjątkowych książek, które kiedykolwiek czytałam. A musicie wiedzieć, że nie czyta się jej latwo – nie ma w niej dialogów, narracja prowadzona jest w formie opowieści. Dzikie Łabędzie otworzyły mi oczy na wiele kwesti. Co tak naprawdę wiemy o Chinach? Ta książka mną wstrząsnęła i zmieniła postrzeganie tego kraju. Zabierając ją ze sobą w podróż do Chin byłam przekonana, że to zwykła powieść. Dopiero po jej skończeniu okazało się, że to autobiografia autorki. Do tego znajdująca się na liście książek zakazanych w Chinach – jej czytanie i rozprowadzanie jest karane.

Dzikie Łabędzie | Książki na jesień

Dzikie Łabędzie to historia trzech kobiet przedstawiona na tle politycznych wydarzeń w XX-wiecznych Chinach. Najpierw opisuje babkę autorki żyjącą w cesarskich, „dawnych Chinach”, wśród tradycji i przesądów takich jak obarczanie winą żony za każdą możliwą śmierć męża. Następnie przechodzi do opowieści o zawirowaniach wojennych i przejmownaiu władzy przez komunistów, o tym jak Mao zmierza ku potędze i chwale jedynej słusznej Partii. Momentami, zwłaszcza na początku lektury, ze względu na nieznajomość chińskiej historii trudno się połapać kto jest kim, z czym i dlaczego walczy. Ale po iluś tam rozdziałach wszystko powoli zaczyna się w głowie układać.

Rodzice autorki są działaczami partyjnymi. Historia pokazuje absolutną degradację społeczeństwa chińskiego, upadek, upodlenie, kontrolę władz i absurdalne, nieraz tragiczne aspekty życia w maoistycznych Chinach, o których nie miałam zielonego pojęcia. Opisany jest wielki głód wielki skok, wielkie wydarzenia przeplatają się z codziennymi dylematami zwykłych ludzi. Autorka – główna bohaterka – żyje w czasach tragicznej w skutkach Rewolucji Kulturalnej, śmierci Mao i zmian na lepsze. Książka opisuje tak nieprawdopodobne zwyczaje Chin cesarskich oraz jeszcze gorszej polityki komunistycznych urzędników i polityków, że niektóre opisy nie mieściy mi się w głowie. I jest to powieść oparta na faktach, o czym łatwo zapomnieć.

Nie chcę więcej zdradzać, ale jeżeli macie przeczytać tylko jedną książkę o Chinach, niech to będzie właśnie ta. Jest ciężka, ale warto. Otwiera oczy, poszerza horyzonty i ułatwia zrozumienia ciemiężonego przez lata narodu chińskiego. Komunizm w chińskim wydaniu jest nieco inny niż to, co przeżywali nasi rodzice i dziadkowie. Warto znać również też rozdział historii.

Siedem Sióstr | Książki na jesień

Książki na jesień to nie tylko reportaże, ale i powieści z motywem podróży w tle. „Siedem Sióstr” to taki miły odmóżdżacz, w stylu banalnych komedii świątecznych na Netflixie. No, może trochę lepszy, bo w końcu go tu polecam. Cykl powieści o siedmiu przybranych siostrach, których imiona pochodzą od Plejad. Pierwsza część, Siedem Sióstr, stanowi punkt wyjścia dla kolejnych książek. Każda z nich jest poświecona jednej z sióstr, która próbuje rozwikłać tajemnice swojego pochodzenia.

Siedem Sióstr | Książki na jesień

Te poszukiwania prowadzą je w różne części świata. I tak pierwsza część rozgrywa się w Paryżu i Rio de Janeiro, a kolejna w Norwegii. Dzięki temu sami możemy się przenieść w dalekie strony i wspominać naszą podróż do Brazylii. Opisy miasta dość dobrze oddają jego charakter, sama fabuła może początkowo wydać się nieco naciągana, ale jednak jest wciągająca. W sam raz, jeśli chcecie oderwać się od jesiennej codzienności i zanurzyć w innym świecie.

Nomadzi | Ksiązki na jesień

Nomadzi wydane przez wydawnictwo Znak to dziewięc historii ludzi, którzy postanowili wyłamać się ze schematu i żyć „poza systemem”. Zrezygnowali z osiadłego stylu życia na rzecz ciągłego bycia w drodze. Historie przedstawione w książce są bardzo osobiste. Pokazują wady i zalety takiego trybu życia, z czym trzeba się mierzyć, przeszkody do pokonania. To nie tylko przelukrowany obrazek pracy zdalnej nad basenem z drinkiem w ręku.

Nomadzi | Książki na jesień

Swoją historię opowiadają blogerzy, prawnicy, aktywiści, przedsiębiorcy. Rozmowy autorki z bohaterami książki są wciągające, ciekawie przez nią prowadzone. Oprócz tego na końcu każdego rozdziału zamieszczono ich rady jak zacząć żyć jako nomada. Do tego piękne zdjęcia i ładne wydanie. Książka zawiera ciekawe historie, anegdotki, ale tez mówi o problemach i dylematach związanych ze współczesnym nomadyzmem. Ukazuje różne oblicza bycia w ciągłej podróży, z czego się rezygnuje, a co zyskuje. To świetna lektura na jesienne wieczory. Zwłaszcza dla tych, którzy wciąż szukają swojej drogi.

Lizbona. Miasto do przytulenia | Książki na jesień

Lizbona jesienna – czy może być coś bardziej nostalgicznego i przytulnego? I z taką Lizboną kojarzy mi się ta książka! „Lizbona.Miasto, które przytula”, jest właśnie taka, jak to miasto. Melancholijna, ciepła, kolorowa. Warto ją ze sobą zabrać w podróż do Portugalii lub zanurzyć się w portugalskim świecie przebywając w domowym zaciszu. Ta pozycja zawiera dużo barwnych opisów i zdjęć, ale właśnie dzięki temu ładunkowi emocjonalnemu czyta się ją tak przyjemnie.

Lizbona Miasto, które przytula | Ksiązki na jesień

W życiu bym nie pomyślała, że obszerna książka-wywiad może okazać się tak ciekawa i inspirująca. Autorki książki rozmawiają o Lizbonie, o historiach, tradycjach, kuchni, widokach, zabytkach, ulicach, a przede wszystkim o ludziach. Zwykła rozmowa może okazać się świetnym przewodnikiem po mieście. Fajnie było czytać o restauracji, w której byliśmy. Lub odkryć na miejscu zaułki, o których nie pisze się w przewodnikach.

Cykl Sigma Force | Książki na jesień

Są to sensacyjne powieści przypominające książki Dana Browna („Kod Leonarda da Vinci”, „Anioły i Demony”). Opowiadają o rozwiazywaniu przez wyszkoloną grupę historycznych zagadek, poszukiwaniu zaginionych dzieł sztuki i o walce z terrorystycznymi ugrupowaniami. Może nie jest to reportaż podróżniczy, ale wydarzenia toczą się na całym świecie, na przykład pierwsza część w Omanie, a druga w Rzymie, Mediolanie i nad Jeziorem Como, dlatego cała seria może dostarczyć sporo inspiracji. Zwłaszcza, że zawiera dużo ciekakowstek dotyczących poszczególnych krajów, miejsc i zabytków. Akcja toczy się warto, dlatego książki czyta się bardzo szybko.

Cykl Sigma Force | Książki na jesień

Do tego przez całą serię przewija się mnóstwo wątków naukowych i technologicznych, dzięki czemu można dowiedzieć się naprawdę niesamowitych rzeczy. W praktyce czytanie wyglądało tak, że co kilka stron zastanawiałam się „woow, to takie coś naprawdę istnieje?” albo „to naprawdę się zdarzyło?” i szybko sprawdzałam Wikipedię.

Czarny Zakon | Książki na jesień

Bardzo podoba mi się to połączenie historii, geografii i technologii. Jak ktoś lubi takie klimaty, to ta seria (A jest potężna!) na pewno mu się spodoba. A akcja jednej z ostatnich powieści rozgrywa się w Polsce. Podczas czytania można zapomnieć o bożym świecie. Czy nie brzmi idealnie?

Kto odejdzie już nie wróci | Książki na jesień

Nowość od wydawnictwa Czarne. Dla kogoś, kto dopiero poznaje świat ortodoksyjnych Chasydów, książka może się okazać szokująca. Mimo że to nie pierwsza pozycja, którą czytałam na ten temat, to i tak mną porządnie wstrząsnęła. Autor „Kto odejdzie już nie wróci” opisuje swoje życie w chasydzkiej wiosce w okolicach Nowego Yorku i to, jak stał się heretykiem wypędzonym z wioski, pozbawionym domu i szacunku. To jest tak odmienny, inny świat od naszego, że czasem naprawdę trudno zrozumieć jego – dla nas często absurdalne – założenia i reguły. Shulem Deen w wieku 18 lat widział przed śłubem swoją żonę przez… siedem minut. Kilka miesięcy później, gdy spodziewali się dziecka, oboje zastanawiali się, którędy wydostanie się ono na świat. Takich przykładów mogłabym dać tu więcej, ale nie chce spoilerować.

Kto odejdzie już nie wróci | Książki na jesień

Bardzo mocna, interesująca książka, opowiedziana w świetny sposób. Widać, że autor zdaje się już być nieco zdystansowany od wcześniejszego życia, ale i tak jego historia chwyta za gardło. Prawdziwy dramat tej sytuacji ujawnia się, gdy bohater książki wraca do „naszego” świata. Nie wiedząc o zwyczajnym życiu kompletnie nic.

Podróżniczki | Książki na jesień

Fantastyczna książka o podróżujących kobietach. Zawyczaj słyszymy o odkrywcach, mężczyznach odkrywających nowe tereny Jednak nie byli oni białymi i samotnymi żaglami, bo podróżowali z całymi ekspedycjami i często z… żonami, córkami, kochankami. O nich jednak się głośno nie mówi. Książka opowiada też o kobietach, które na własną rękę wyrzekały się dostatniego życia, by wyruszyć w świat. W gorsecie i krynolinie potrafiły zdobywać najwyższe góry ziemi, kroczyć przez afrykańskie równiny, pomagać trędowatym, spać na klepisku w odchodów na Syberii czy poszukiwać nowych gatunków roślin. Książkę czyta się jak powieść przygodową, przedstawione historie są niesamowite, interesujące, momentami przyprawiające o gęsią skórkę. W czasach, kiedy na salonach panował wiktoriański ideał kobiety – anioła ogniska domowego, gdy kobieta uznawana była za istotę słabą fizycznie i psychiczne, niezdolną obyć się bez pomocy mężczyzn, one podejmowały wyzwanie. Rzucały rękawice całemu światu, w jakim obracały się do tej pory.

Podróżniczki | Książki na jesień

Honor | Książki na jesień

Kraj, do którego jeździmy podziwiać sławną Petrę i pustynię Wadi Rum, to także miejsce, gdzie wciąż popełnia się morderstwa honorowe. W większości przypadków zabójstw dokonuje się na kobietach, a ich oprawcami są najbliżsi. Zabójstwo ma przywrócić honor rodziny, który został spalmiony przez kobietę, bo na przykład współżyła przed śłubem albo zakochała się w innej kobiecie. Wystarczy nawet cień podejrzenia, nie trzeba mieć dowodów.

Honor | Książki na jesień

To niewiarygodne, że z jednej strony mamy Amman z klubami gejowskimi, a z drugiej prowincje, gdzie ojciec lub brat, który nie zmyje hańby kobiety i jej nie zabije, tym samym staje się wraz z całą rodziną pośmiewiskiem i wyrzutkiem. A jeśli kobieta zwróci się o pomoc do państwa, to prawdopodobnie zostanie bezprawnie zamknięta w więzieniu. Dla swojego bezpieczeństwa.

Książka jest tym bardziej wstrząsająca, bo zawiera fragmenty rozmów autorki z ojcem, który próbował dokonać zabójstw na swoich córkach. Rozmowa z nim pomaga choć trochę zrozumieć co nim kierowało. Nie będę zdradzać więcej szczegółów, ale bardzo polecam Wam „Honor”, bo książka przypomina nam, że podczas podróży widzimy tylko fragment, jedną stronę medalu. Nawet w uwielbianych przez nas krajach. Reportaż rzuca trochę światła na wyidealizowany przez turystów obraz Jordanii.

Recenzja książki Honor o Jordanii | Książki na jesień

Japonia | Ksiązki na jesień

Nasze książki na jesień często dotyczą dalekich krajów – ale co się dziwić, skoro w obecnej sytuacji nie można podróżować? Co ja się uśmiałam przy tej książce! Na pierwszych stronach zamieszczone zostało zdjęcia z Japonii z podpisem „Panorama Tokio. Miasto, w którym spędziliśmy dwa lata, a wstydu najedliśmy się za sto”. Po tak zachęcającym wstępie wiedziałam już, że to książka w sam raz dla nas. A okładka z podtytułem „subiektywny przewodnik nieokrzesanego gaijina” idealnie oddaje jej charakter.

Japonia | Książki na jesień

Nie jest to typowy przewodnik, a jedynie zbiór zabawnych felietonów na temat Kraju Kwitnącej Wiśni, który prowadzi nas przez niuanse i zawirowania japońskiej etykiety, tradycji, kuchni i codzienności. Autorzy przewodnika, Paulina Walczak-Malta i Maciej Malta, którzy przez dwa lata mieszkali w tym dalekim państwie, zdradzają nam te wszystkie anegdotki i wstydliwe sytuacje, z których możemy czerpać garściami – uczmy się na ich błędach i pamiętajmy, że wchodząc do japońskiej restauracji musimy zdjąć buty!

Kocie chrzciny | Książki na jesień

Podczas ostatnich zawirowań politycznych w Polsce, ten reportaż jest jak ożywczy podmuch skandynawskiego wiatru i miła odskocznia od przytłaczającej pogody i sytuacji politycznej. Ciekawość autorki udziela się także i nam. Małgorzata Sidz prowadzi nas chyba przez wszystkie fińskie bary, przez sauny i mokki, w których Finowie otwierają się przed nią i opowiadają o życiu na północy Europy. Podoba mi się to, że historie zwykłych ludzi – Finów, imigrantów, studentów – przeplatają się z opowieściami o znanych artystach, Muminkach, architektach, sklepach, zwyczajach, modzie i sztuce, polityce i historii. To wszystko daje nam obraz kraju jak każdego innego. Nie „najlepszego do życia”, ale ze swoimi zaletami i wadami. O części z nich wiedziałam już od Marcina. Przyjemnie było konfrontować lekturę z jego doświadzeniami. Do tego jestem absolutnie zachwycona językiem autorki. Może to wynika z faktu, że sama piszę i zwracam uwagę na takie rzeczy, ale czytając niektóre zdania miałam aż ciarki i myślałam sobie, że „też chciałabym kiedyś umieć tak pisać”.

Kocie Chrzciny | Książki na jesień

Kocie chrzciny są reportażem lekkim, na pewno nie wstrząsającym. Pewnie wynika to z jego tematyki. Mimo pewnych różnic kulturowych między Polską a Finlandią, to jednak większy szok wywołają prędzej reportaże z Japonii, niż ze Skandynawii. Ale to właśnie dzięki temu Kocie Chrzciny są idealną książką na jesień 2020 roku. Pod kocem robi się jeszcze cieplej, a herbata rozgrzewa jakby mocniej, gdy czytamy o mroźnych fińskich zimach i kąpielach z lodowatym morzu.

Pokora | Książki na jesień

Po pierwszych stronach powieści Szczeana Twardocha byłam nieco skonfundowana, co spowodował nietypowy styl narracji. Książka została napisana w formie opowieści głównego bohatera, Pokory, w niemal pamiętnikarskim stylu i bez dialogów. Wystarczyło ledwie kilka chwil na dostosowanie się do tego typu narracji, a potem już po tej historii po prostu płynęłam.

Pokora | Książki na jesień

Wyrwany ze śląskiej rzeczywistości Alojz Pokora otrzymał szansę na awans społeczny, ale jego łatka biedaka skazywała go na wieczną walkę, nieraz z wiatrakami. Akcja osadzona jest w niemieckich i śląskich realiach schyłku I wojny światowej i rewolucji w Niemczech. Autor porusza kwestię klas społecznych, próby przebicia się przez szklane sufity, sposobu traktowania najuboższych. Ta wielowymiarowa opowieść pokazuje, że kiedy nazwisko i akcent mówi o tobie wszystko, czasem najlesze serce, ubrania, zachowanie czy wykształcenie nie jest w stanie pomóc przebić się przez klasowy mur. Ślązak Alojz Pokora nie był ani Niemcem, ani Polakiem – więc kim? Nie miał swego domu, szukał swego miejsca na ziemi.

Recenzja książki Pokora Twardocha | Książki na jesień

Do tego Pokora nie jest idealnym bohaterem, przez co wydaje się nam bardziej realny. W jego słowach, choć nie ubiera tego wprost, przebija się cierpienie, trauma i brak poczucia własne wartości. Czas, w którym dzieje się akcja, przybliża nam nieco okres między I a II wojną światową i tamtejszą codzienność, która zdaje się odległym światem, a nie XX-wieczną rzeczywistością. W książce wykorzystano gwarę śląską i niemieckie cytaty, ale nie w przytłaczający sposób i w każdym momencie są zrozumiałe dla czytelnika. „Pokora” według mnie to specyficzna, niełatwa lektura, która potrafi na wielu poziomach skłonić do refleksji.

Porozumienie bez przemocy | Książki na jesień

Chyba najlepsza książka psychologiczna, jaką przeczytałam w 2020 roku. Konkretna, ale wciąż ciepła, podnosząca na duchu. Pełna praktycznych rad dotyczących brania odpowiedzialności za swoje życie, za słowa. Uczy komunikacji, wyrażania emocji, reagowania na nie, pomaga ulepszyć nasze kontakty z innymi ludźmi. Porozumienie opierajace się na współczuciu ma pomóc wyeliminować z naszych komunikatów przemoc. Książka zawiera wiele lekcji o tym, jak uczyć się słuchania siebie oraz innych. Teoria połączona jest z przykładem i przedstawiona w przystępny sposób. Metodę opisaną w książce stosuje się w mediacjach na całym świecie. Nie będę zdradzała już szczegółów metody porozumienia współczującego, bo autor lepiej to tlumaczy w samej książce. Może teraz jest dobry moment na wdrożenie PBP, żebyśmy się nie pozabijali w zamkniętych domach? 😉

Porozumienie bez przemocy | Książki na jesień

Jak myśleć o sobie dobrze? | Książki na jesień

W tym roku odkryłam książki psychologiczne, które wcześniej kojarzyły mi się tylko z coachowym bełkotem. I chociaż trudno mnie w tym temacie zachwycić czy zadowolić, to udało mi się w tym roku przeczytać kilka naprawdę dobrych poradników. Drugą pozycją, która zrobiła na mnie największe wrażenie, jest książka znanej niemieckiej terapeutki, Stefanie Stahl „Jak myśleć o sobie dobrze”. Książka jest przyjemna w odbiorze, chociaż porusza niełatwe tematy. Zawiera studium dotyczące zachowań osób borykających się z niska samooceną, źródła tychże zachowań, a także – co najważniejsze – sposoby radzenia sobie z nimi. Autorka już na wstępie deklaruje, że nie chodzi o zakrzywianie rzeczywistości, stanie przed lustrem i wmawianie sobie bezsensownych frazesów typu „bądź pozytywny”, bo one z reguły nie działają. Daje nam za to rozsądne, praktycznie działania, które możemy starać się zastosować w swoim życiu i faktycznie poprawić jego jakość.

Jak myśleć o sobie dobrze? | Książki na jesień

W poradniku znajdziecie inną perspektywę – na przykład zalety bycia osobą z niepweną siebie. Autorka określa problemy, z jakimi muszą się mierzyć osoby niepewne każdego dnia. Ale też daje wskazówki, jak im zaradzić. Podoba mi się to, że książka nie ma na celu naszej calkowitej zmiany i doprowadzenia do sytuacji, gdy nagle się stajemy pewni siebie. To normalne, że jedna osoba jest bardziej pewna, a druga mniej. Chodzi tu bardziej o sytuacje, kiedy ten brak samoakceptacji prowadzi do depresji, agresji, nerwic i fobii społeczenych i to właśnie z tymi niegatywnymi aspektami niepewności siebie autorka pomaga walczyć. W poradniku nie znajdziecie medycznego żargonu, bo autorka pisze zwięźle i lekko, przytacza też historie swoich pacjentów. I co najważniejsze, Stefanie Stahl, uczy akceptacji siebie – także swojej niepewności. To naprawdę wartościowy poradnik, jeden z lepszych, jakie czytałam.

Niewyjaśnione tajemnice | Książki na jesień

Ładnie wydana, lekka lektura na jesienne dni. Nie jest to książka pełna tanich teorii spiskowych, a traktuje o tych wydarzeniach z dziejów świata, które faktycznie się wydarzyły, a niezostały rozwikłane. Bursztynowa Komnata, Amelia Earhart, Meteoryt Tunguski – w zestawieniu ujęto chyba wszystkie najsłynniejsze tajemnice. Każde z zawartych w książce wydarzeń, osób lub przedmiotów opisane jest w kontekście historycznym. Autor porusza też kwestie poszukiwań, podaje wszystkie możliwe dowody, znane fakty i legendy, którymi obrosły dane wydarzenie – jednak w profesjonalny sposób, nie podszyty subiektywnymi opisniami dotyczącymi spisków. Do tego książka zawiera mapy, zdjęcia, ramki z ciekawostkami. Jest łatwa i przyjemna w odbiorze, to taka lektura na rozluźnienie, na jeden wieczór.

Niewyjaśnione tajemnice | Książki na jesień

Młyny Boże | Książki na jesień

To bardzo trudny reportaż. Otwierający oczy i szokujący. „Młyny Boże” dotyczą postaw kościoła i jego hierachów w stosunku do Żydów i Holocaustu. Na podstawie szczegółowo przeprowadzonych badań i znalezionych dokumentów autor przedstawia tło historyczne zagłady i częsciowo jej źródła znajdujące się w czasach na długo przez wybuchem II wojny światowej. Podaje przykłady życia codziennego ludzi kościoła, ale też zwyczajnej ludności w Polsce, gdzie przejawy antysemityzmu były bardzo wyraźne. Zaburza to nieco lansowany obraz II wojny światowej i uświadamia, jak niewiele uczy nas historia w szkole.

Młyny Boże | Książki na jesień

„Młyny Boże” ukazują inne, mniej znane oblicze Holocaustu. Książka nie jest napisana w akademickim stylu, co Jacek Leociak (historyk, profesor, literaturoznawca i członek PAN) pokazuje już na samym początku uczciwie dając znać, że w książce pojawią się subiektywne opinie poprzeplatane odnośnie przytoczonych faktów. Nie chodzi tu o zaprzeczanie tym faktom, bo to, że Polacy ratowali Żydów jest oczywiste. Ale chodzi o zyskanie szerszej perspektywy i uznanie, że byli i tacy, co ich nie ratowali, a wręcz przeciwnie. Przy czym autor skupia się głównie na KK w Polsce.

Recenzja książki Młyny Boże | Książki na jesień

Mam nadzieję, że polecane tu książki na jesień 2020 pomogą Wam przetrwać te trudne miesiące. A jakie Wy możecie polecić książki? Co ciekawego ostatnio czytaliście?

Może Cię zainteresować:

Magda

Kopalnia Złota w Złotym Stoku

Kopalnia Złota w Złotym Stoku to jedna z czołowych atrakcji Dolnego Śląska. Świetnie zaadoptowana na potrzeby turystów sztolnia jest ciekawym pomysłem na spędzenie weekendu w Górach Złotych – także w czasie złej pogody i zimy. Jak wygląda zwiedzanie kopalni złota oraz jak zaplanować taką wycieczkę?

Kopalnia Złota w Złotym Stoku
Zwiedzanie Złotego Stoku | Kopalnia Złota

Dlaczego „Złoty Stok”? | Kopalnia Złota

Piękna nazwa miejscowści, Złoty Stok, nie wzięła się z niczego. Mimo że górnictwo w pierwszej kolejności kojarzy nam się ze Śląskiem, ewentualnie z Wieliczką, to właśnie Kopalnia Złota w Złotym Stoku jest najstarszym ośrodkiem górniczo-hutniczym w Polsce – tradycje górnicze w mieście sięgaja aż 700 lat! Obliczono, że w ciągu tego czasu z kopalnianego urobku pozyskano 16 ton czystego złota.

Podziemny tunel | Kopalnia Złota

Chociaż dokumenty potwierdzają, że w XIII wieku Henryk Probus zewolił Cystersom na dokonywanie robót górniczych w okolicy, to pierwsze ślady eksploatacji tych terenów datuje się aż na X stulecie. Jako że ta średniowieczna osada uzyskała status wolnego miasta górniczego, przysługiwały jej liczne przywileje. Złoty Stok przechodził z rąk do rąk, ale wciąż między Piastami Śląskimi, by w XIV wieku zostać przyłączonym do Korony Czeskej.

Przekrojowa makieta kopalni w Złotym Stoku | Kopalnia Złota

Nie tylko złoto | Kopalnia Złota

Z każdym wiekiem znaczenie kopalni rosło. Świadczy za tym wzrost zainteresownaia regionem oraz liczby – w XVI wieku w Złotym Stoku działało 145 kopalń oraz kilkanaście hut. Przyjmuje się, że produkcja złota w Złotym Stoku stanowiła aż 8% całkowitej produkcji europejskiej. W tym też wieku do miasta przybył pewien aptekarz, Hans Scharffenberg, który rozpoczął działania mające na celu produkcję arsenu, a z niego arszeniku.

Prawdopodobną ilość złota wydobytego w Złotym Stoku | Kopalnia Złota

Niestety, wojna trzydziestolenia położyła kres rozkwitowi miasta. Złoty Stok doszczętnie zniszczono, a kopalnie zalano. W XVIII wieku miasto przeszło pod panowanie pruskie, by po II wojnie światowej powrócić do Polski. I chociaż nazwa Złoty Stok zdaje się idealnie oddawać charakter górniczego miasta, to została nadana mu dopiero w 1946 roku. Przez kolejne lata w kopalnia zajmowała się już tylko arszenikiem, by ostatecznie zawiesić działalnośc w 1960 roku.

Wystawa podczas zwiedzania kopalni | Kopalnia Złota

Gertruda | Kopalnia Złota

Dawno, dawno temu, w kopalni miał miejsce tragiczny w skutkach zawał, w wyniku ktorego zginęło cterech góników. Właściciel kopalni z pewnych względów nie zdecydował się na podjęcie akcji ratowniczej. Jednak żona jednego z zaginionych górników nie chciała poddać się tak łatwo. Zabrała ze sobą świecę, trochę jedzenia i wyruszyła na poszukiwania zasypanych góników. Niestety, mijały dni i tygodnie, a Gertruda nie wracała. Prawdopodobnie zgubiła się w licznych korytarzach kopalni. A górnicy, którym zdarzało się zabłądzić twierdzili, że słyszeli samotne kroki w różnych częściach kompleksu. Zagubiony górnik zazwyczaj biegł za tymi głosami, które za każdym razem doprowadzały do wyjścia z kopalni. Prowodyra owych głosów jednak nigdy nie udało się zobaczyć…

Zwiedzanie | Kopalnia Złota

To była moja druga wizyta w Kopalni Złota, chociaż tej pierwszej, z dzieciństwa, nie pamiętam zbyt dobrze. Wycieczka zrobiła na nas bardzo dobre wrażenie – może to dzięki przemiłej pani przewodnik, która w fantastyczny, zabawny sposób opowiedziała nam o kopalni? Podczas przejścia trasy turystycznej dowiedzieliśmy się wielu ciekawych informacji o historii Złotego Stoku i samej kopalni. Oglądaliśmy narzędzia gónicze, skrzaty, szyby, mapy i makiety, 10-metrowy wodospad, skarbiec, laboratorium, zjeżdzalnię i kilka innych interesujących atrakcji. Cała trasa udostępniona dla turystów liczy sobie aż 500 metrów długości. W trakcie zwiedzania można oglądać też ciekawe Muzeum Przestróg, Uwag i Apeli, które jest zbiorem tablic z przepisami BHP. Niektóre z nich są dość zabawne, a cała kolekcja adnie prezentuje się na ścianach kopalni.

Zjeżdżalnia w kopalni złota | Kopalnia Złota
Tunel kolejowy | Kopalnia Złota

Inne atrakcje w Złotym Stoku

Kopalnia Złota to niejedyna atrakcja w Złotym Stoku. Oprócz tego koniecznie zwiedźcie Średniowieczną Osadę Górniczą, Sztolnię Ochrową, Muzeum Minerałów i Izba Pamięci (oba w cenie biletu do kopalni) oraz średniowieczny rynek miasta. Kopalnia oferuje też dodatkowe atrakcje, takie jak spływ podziemną rzeką (brzmi super, niestety nie zdążyliśmy się załapać) czy płukanie złota dla dzieci. Z tych wszystkich miejsc najbardziej polecamy osadę górniczą, którą zwiedza się z przewodnikiem – gdyby każda lekcja fyzyko w szkole wyglądała tak samo, jak ta wycieczka, to z tego przedmiotu miałabym same piątki!

Informacje praktyczne

Dojazd – Do Złotego Stoku kursują autobusy z Kłodzka. Rozkłady jazdy można sprawdzić tutaj. Czas przejazdu wynosi 31 minut, a bilet kosztuje 8 zł (kupić można u kierowcy). Z kolei do Kłodzka można dojechać pociągiem z Wrocławia, Poznania, Wałbrzycha i kilku innych większych miast. Rozkłady do sprawdzenia tutaj. Jeżeli do Złotego Stoku jedziecie autem, to przy kopalni znajduje się dużo bezpłatnych miejsc parkingowych.

Zwiedzanie – Kopalnię zwiedza się w grupie z przewodnikiem. Wycieczka obejmuje wizytę w Sztolni Gertruda, jedyny w Polsce i największy w Europie znany podziemny wodospad oraz Chodnik Śmierci. Wyjazd na powierzchnię odbywa się dzięki podziemnemu tramwajowi. Po dokonaniu wcześniejszej rezerwacji możliwe jest zwiedzanie w języku angielskim (za dodatkową opłatą). Grupa może liczyć maksymalnie 50 osób. Warto ubrać się cieplej i w porządne buty.

Tablice z napisami BHB w kopalni złota | Kopalnia Złota

Godziny otwarcia – codziennie od 1 kwietnia do 31 października od 09:00 do 18:00. Wejścia co 15 lub 45 minut. Pierwsze wejścia do kopalni o 09:15, ostatnie o 17:30. Od 1 listopad ado 31 marca od 09:00 do 16:00. Wejścia co 45 minut, pierwsze o 09:15, ostatnie o 16:00. Czas zwiedzania wynosi 1,5 godziny.

Bilety – normalny kosztuje 30 zł, ulgowy 24. Dzieci do 4 roku życia wchodzą za darmo. Ulgi przysługują dzieciom, młodzieży, studentom, emerytom i rencistom.

Gdzie spać, gdzie zjeść? – nocleg oczywiście w niezwykłym Złotym Jarze. Przepiękny budynek z oszkloną werandą znajduje się w zasięgu krótkiego spaceru od terenu kopalni. Na miejscu czeka Was niezwykły klimat, pyszna kuchnia, goscinni właściciele, pięknie urządzone wnętrza i wygodne pokoje. W pensjonacie działa też świetna restauracja. Rezerwacje tylko przez Slowhop. Więcej na temat Złotego Jaru pisaliśmy tutaj. A oprócz tego polecamy Wam bardzo smaczne pierogi zjedzone w kominkowej sali, w Średniowiecznej Osadzie Górniczej. Na terenie Kopalni Złota (oczywiście na zewnątrz) działa także karczma W Starej Kuźni.

Złoty Stok informacje praktyczne | Kopalnia Złota

Kopalnia Złota w Złotym Stoku jest jedną z ciekawszych atrakcji w naszym regionie. To dobra propozycja zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Na miejscu czeka Was atrakcji co nie miara i warto tu spędzić co najmniej cały weekend. I jak, czujecie już gorączkę złota?

Inne ciekawe miejsca na Dolnym Śląsku:

Magda

Muzeum Papiernictwa w Dusznikach

Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdrój stara się o wpis na Listę UNESCO. Co jest tak wyjątkowego w tym miejscu, że aż uznano, że muzeum zasługuje na miejsce w tak słąwnym zestawieniu? Czy warto odwiedzić Muzeum Papiernictwa w Dusznikach i jak zaplanować taką wycieczkę?

Muzeum Papiernictwa w Dusznikach Zdrój

Papiernictwo na Dolnym Śląsku

Chociaż średniowieczne tradycje papiernicze na Dolnym Śląsku były rozwinięte na szeroką skalę, a w regionie działało aż ponad 100 młynów papierniczych, to do naszych czasów przetrwał tylko ten w Dusznikach-Zdrój. Nie był to pierwszy młyn w Polsce, ani na Dolnym Śląsku. Wyprzedził go Kraków i Wrocław, ze swoim młynem z 1490 roku.

Ozdobna fasada Muzeum Papiernictwa
Papierowe ozdoby Muzeum Papiernictwa w Dusznikach

Jak stary jest dusznicki młyn?

Pierwsze wzmianki o dusznickiej papierni pochodzą już z XVI wieku i rok 1562 roku umownie uznano na jej powstanie. Nie do końca jest jednak pewne, czy młyn nie działał już we wcześniejszych latach, ale brakuje dowodów na potwierdzenie tej hipotezy.

Trasa zwiedzania w Muzeum Papiernictwa w Dusznikach

Skąd pomysł na Muzeum Papiernictwa ?

Młyn przetrwał różne przeciwności losu, w tym potężną powódź. Czasy największej świetności przeżył podczas władania nim rodziny Hellerów, która nawet otrzymała przydomek „królewskich papierników”. Wraz z rozwojem techniki, papiernia traciła na znaczeniu, by ostatecznie zostać sprzedaną miastu w 1939 roku. Papier wytwarzyło się tutaj ręcznie do 1905 roku, by w końcu ówczesny właściciel młyna uległ technologicznej modzie i zakupił specjalną maszynę do wytwarzania papieru. Po wojnie młyn podupadł, bo brakowało pomysłu na jego zagospodarowanie. Dopiero lata ’60 przyniosły poważniejsze remonty, a w 1968 utworzono tu Muzeum Papiernictwa, przywrócono mu świetność i wrócono do dawnych tradycji czerpalnictwa.

Muzeum Papiernictwa jako zabytek techniki

Uznaje się, że Muzeum Papiernictwa jest ewenementem na skalę nie tylko Polski, ale i świata. Powodów ku temu dostarczają nam liczne badania naukowe przeprowadzone na terenie młyna. Na jego wartość wpływa fakt, że w Europie takich młynów nie zachowało się wiele. Dodatkowo do naszych czasów pozostał nie tyle, co sam budynek, ale i używane niegdyś narzędzia, drewniane stropy, polichromie, malowidła, których próżno szukać gdzie indziej. Stąd wynika wyjątkowość dusznickiej papierni.

Ppaier czerpany z Muzeum Papiernictwa
Wystawa historyczna w Muzeum Papiernictwa

Zabytkowy młyn Muzeum Papiernictwa

Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdrój zachwyca swoją budową. Do naszych czasów przetrwały barokowe zdobienia, XVII-wieczne polichromie, dach pokryty gontem czy sala wejściowa znajdująca się w niewielkiej wieżyczce przy rzece. Wiadome jest, że papiernię budowano etapami i posiada ona cechy charakterystyczne dla różnych stylów architektonicznych. Co więcej, młyn ma również cechy dworu, gdyż był także siedzibą papierników. Osobiście możemy stwierdzić, że sama bryła młyna, architektura, barokowe zdobienia zrobił na nas ogromne wrażenie. Aż ciężko stwierdzić co podobało nam się bardziej – muzeum oglądane zewnątrz, czy może jego wystawy.

Wystawa opisująca historię papieru w Muzeum Papiernictwa
Portrety rodziny Hellerów w Muzeum Papiernictwa w Dusznikach

Wystawy w Muzeum Papiernictwa

Bardzo pozytywne wrażenie zrobiły na nas dusznickie wystawy. Audio przewodnik przedstawiał niezwykle ciekawą historię papieru, a potwierdzenie jego słów mogliśmy znaleźć w przykładach eksponowanych w gablotach. Sale są ładnie przyozdobione obrazami czy specjalnym rodzajem papieru. Trasa zwiedzania prowadzi przez jego losy na przestrzeni wieków i przez różne zakątki świata, pokazuje dawne maszyny czy produkty wytwarzane z papieru. Na sam koniec następuje prezentacja czerpania papieru.

Przy okazji można obserwowac zawodowych czerpalników, którzy tworzą wyjątkowe rękodzieło, dostępne do kupienia w muzealnym sklepiku. Warto też wyjść na dziedziniec, by podziwiać zabytek z zewnątrz oraz obejrzeć prezentowane tam maszyny papiernicze. Zaskoczyła nas też świetna interaktywana wystawa dotycząca historii pieniądza.

Muzeum Papiernictwa – informacje praktyczne

Zwiedzanie – W Muzeum Papiernictwa poprowadzono dwie trasy zwiedzania. Pierwsza, „Z papierem przez 2000 lat” odbywa się przy użyciu audio przewodnika (bardzo ciekawy!). Druga trasa to samodzielne zwiedzanie wystawy „Sztuka i pieniądze”. Do Muzeum należy przybyć najpóźniej do dwóch godzin przed jego zamknięciem. Jeżeli przyjedziecie później, będziecie mogli wejść tylko na jedną z wybranych tras. Pod koniec zwiedzania można obserwować pokazy tworzenia papieru czerpanego oraz zrobić zakupy rękodzieła w muzealnym sklepie.

Dojazd – Do Dusznik można dojechać pociągiem z Wrocławia, Kłodzka, Wałbrzycha i Legnicy, Polanicy-Zdrój, Kudowy-Zdrój, a także autobusem z pobliskich miejscowości, między innymi Kłodzka. Rozkłady jazdy można sprawdzić tutaj i tutaj.

Młyn i pawilon wejściowy w wieży w Muzeum Papiernictwa

Godziny otwarcia – zależą od miesiąca. Od listopada do kwietnia Muzeum Papiernictwa czynne jest od wtorku do niedzieli od 09:00 do 15:00. Wyjątkiem są ferie zimowe, kiedy muzeum działa aż do 18:00 w ciągu tygodnia i do 17:00 w sobotę. Niedziela bez zmian. Od maja do sierpnia muzeum można zwiedzać codziennie od 09:00 do 18:00, a w niedzielę do 16:00. We wrześniu i październiku muzeum działa codziennie od 09:00 do 17:00, w niedziele do 16:00.

Bilet wstępu – na obie trasy, czyli całe muzeum, kosztuje 22 zł, a ulgowy 17 zł. Zwiedzanie tylko pierwszej trasy kosztuje 19 zł, a bilet ulgowy 15. Bilet tylko na trasę „Sztuka i Pieniądzę” to koszt 15 zł lub 12 zł w przypadku biletu ulgowego. Ulgi przysługują dzieciom, młodzieży, studentom, nauczycielom, emerytom i rencistom. Poniedziałek jest dniem bezpłatnym, ale wówczas nie można obserwować czerpania papieru. Oprócz tego możliwy jest zakup biletu rodzinnego. Szczegóły znajdziecie tutaj.

Muzeum Papiernictwa informacje praktyczne
Zwiedzanie Muzeum Papiernictwa

Czy warto zwiedzić Muzeum Papiernictwa?

Naszym zdaniem tak. Uważamy też, że władze obiektu słusznie wnioskują o wpisanie go na listę UNESCO. To taki zabytek, którego nie zobaczycie w innych miejscach. Wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju młyn jest unikatem na skalę światową. Wystawy okazały się interesujące, zadbane, dobrze wyeksponowane. W muzeum można spokojnie spędzyć około 2-3 godzin. Kto wynalazł papier? I gdzie? Jak wytwarzano papier w dawnych wiekach? Jakich maszyn używano? Co z niego produkowano? Tego wszystkiego można się dowiedzieć w Dusznikach-Zdrój.

Wiekowy młyn w Muzeum Papiernictwa w Dusznikach Zdrój

Wszystko jest tu dopięte na ostatni guzik. A my już wiemy, że jeżeli kiedykolwiek będziemy potrzebować jakiś papierniczych materiałów, na przykład wizytówek czy zaproszeń, to na pewno zostaną one wykonane w Muzeum Papiernictwaw Dusznikach.

Inne ciekawe miejsca na Dolnym Śląsku:

Magda

RIESE: Podziemne Miasto Osówka

Riese to największa tajemnica Gór Sowich. Zagadka, której historycy nie umieją rozpracować do dziś. Miejsce, które mogło wpłynąć na losy II wojny światowej i dać schronienie Niemcom, w tym Hitlerowi. Wiedzieliście, że na Dolnym Śląsku mamy kilometry podziemnych miast, takich jak Osówka, wybudowanych przez III Rzeszę?

Riese

Tajemnice Gór Sowich

Wyobraźcie sobie, że po wojnie zostajecie przesiedleni na Dolny Śląsk, w niepozorny rejon Wałbrzycha, a dokładnie w Góry Sowie. Spacerując po okolicznych lasach natrafiacie na tunele, betonowe schrony, włazy i dziwne, nieukończone budynki. Kto mógł przewidzieć, że właście natrafiliście na ślady nazistowskiego podziemnego miasta? Że wśród szczytów liczących sobie ledwie kilkaset metrów, miała powstać tajna baza Hitlera, podziemne fabryki i schrony?

Kompleks Riese w Górach Sowich

RIESE czyli…?

Co oznacza nazwa RIESE? Z języka niemieckiego to nic innego, jak Olbrzym. To niepokojące słowo dobrze obrazuje rozmiary podziemnego maista, które było największym projektem górniczo-budowlanym w całej III Rzeszy i miało służyć za kwaterę główną Adolfa Hitlera. Budowlę rozpoczęto w 1943 roku, kiedy jasne stało się, że przewaga nazistów topnieje w oczach, a naloty alianckie dobijają niemieckie fabryki. Uważano, że bezpieczne Góry Sowie stanowią wystarczającą ochronę dla tajnego projektu.

Podziemne miasto Osówka wchodzące w skład RIESE

Tajne przez poufne, czyli po co komu było RIESE?

Nie wszyscy zgadzają się, że miała być to kwatera Hitlera. Przynajmniej to niejedyna funkcja całego projektu – tak zakładają niektórzy historycy. Struktura podziemnych miast i użyte budulce wskazują, że mógł być to schron atomowy. Przyjęto także, że podziemia miały stać się fabrykami tajnej broni, także atomowej, niewidocznymi z góry i ukrytymi przed wrogimi wojskami. Jak możecie się domyślać, historia RIESE jest obecnie podstawą dla wielu teorii spiskowych. Nimbu tajemniczości RIESE dodaje fakt, że nie zachowały się prawie żadne mapy, projkety i dokumenty z nim związane – uległy zniszczeniu ? Zagubieniu? Zostały celowo ukryte? – tego nie wie nikt.

Korytarze kompleksu Riese

Kwatera Hitlera

Najprawdopodobniejsza hipoteza mówi o kwaterze Hitlera. Jednak trzeba uściślić pewne fakty – po co jednemu człowiekowi tak rozległy kompleks? Oczywiście, że Hitler nie przebywałby tu sam. RIESE było przeznaczone dla całego centrum dowodzenia nazistowskich Niemiec i schronienie miała tu znaleźć część wojsk lądowych i lotniczych, SS, Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Wynika to z kilku dokumentów sporządzonych przez jednego z projektantów RIESE, członka organizacji Todt (militarnej grupy zajmującej się m.in. budowaniem kwater Hitlera). Logicznym więc wydaje się wniosek, że podziemne miasta miały mieć charakter militarny i strategiczny. Na budowę RIESE przeznaczano więcej betonu i stali, niż budowę schronów dla ludności w ciągu całego roku na terenie całej Rzeszy.

Zwiedzanie Riese i Podziemnego Miasta Osówka

Jeden kompleks RIESE czy wiele podziemi?

Na Riese składa się aż siedem odrębnych podziemi (odkrytych). Niektórzy dowodzą, że mogły być one prawdopodobnie połączone korytarzami (lub do tego dążono). Jeśli to prawda, to większości z nich nie udało się odkryć do tej pory. Zgadlibyście, że najpiękniejszy w Polsce Zamek Książ miał być centrum tego nazisotwskiego projektu? To właśnie z podziemiach sławnego zamku kryją się hale i korytarze wchodzące w skład RIESE. Które miejsca zalicza się jeszcze do tego kompleksu?

  • Podziemne Miasto Osówka -uznawane za najciekawszy fragment RIESE. Można tu płynąć podziemnym spływem, podziwiać ponad 1700 metrów olbrzymich korytarzy, drewnniane stropy, ciekawe wystawy interaktywne.
  • Włodarz – największy obiekt kompleksu. Długość korytarzy wynosi 3200 metrów, tutaj też znajdują się największe hale. Część z nich zalana jest wodą. Korytarze poprowadzone są prostopadle, tworząc siatkę.
  • Rzeczka – czyli Sztolnie Walimskie. Trzy równoległe sztolnie oddalone od siebie o 45 metrów, między nimi wzniesiono ogromne hale. W Rzeczce założono centralę telefoniczną. Długość podziemi wynosi 500 metrów.
  • Zamek Książ – podziemia znajdują sie od 15 do 53 metrów pod ziemią, składają się na nie trzy sztolnie oraz sieć korytarzy połączonych z zamkowymi piwnicami.
  • Jawornik – 7 sztolni, 460 metrów korytarzy
  • Soboń – trazy wejścia, trzy sztolnie, łączna długość korytarzy to 700 metrów.
  • Gontowa – dwa zespoły podziemi, niestety większość zawalona.
Tunele kompleksu Riese w Podziemnym Mieście Osówka

Są to odkryte podziemia, ale z pewnością nie wszystkie. Pierwsze cztery kompleksy jest udostępnionych do zwiedzania. Wszystkie znajdują się w bezpośredniej okolicy, dlatego warto poświęcić cały dzień lub dwa na wizytę w nich. Ostatecznie RIESE miało sobie liczyć ponad 40 000 metrów kwadratowych. Zdołano ukończyć 26 000 metrów kwadratowych – jak wyglądałyby podziemne miasta, gdyby Hitlerowi udało się osiągnąć cel? Przed wkroczeniem Armii Czerwonej wiele tuneli zostało zniszczonych i wysadzonych. Do tej pory nie odnaleziono nawet połowy podziemnych korytarzy! Budowa RIESE mogła kosztować nawet 150 000 000 reischmarek, wielokrotnie więcej, niż sumy przeznaczone na Wilczy Szaniec.

Trasa historyczna w Podziemnym Mieście Osówka

Cena budowy Riese

Tysiące ludzi okupiło życiem budowę podziemnych miast. Rozlokowani byli w obozach pracy, podlegających obozowi koncentracyjnemu Gross-Rosen. Komendantem obozów był zbrodniarz wojenny Albert Lütkemeyer. Największą grupę wśród pracowników stanowili Żydzi, a śmierć wszystkich robotników była według nazistów nawet wskazana – dawało to większe szanse na zachowanie prac w tajemnicy. Między innymi dlatego ogromny odsetek więźniów zmarł z powodu chorób, głodu, morderstw z ręki strażników czy po prostu bardzo ciężkich warunków pracy. Więźniowie drążący sztolnie zazwyczaj umierali w ciągu kilku tygodni.

Wystawa multimedialna w Riese Podziemne Miasto Osówka
Narzędzia znalezione w kompleksie Riese w Podziemnym Mieście Osówka

Podziemne Miasto Osówka

Nazwa podziemnego miasta pochodzi od góry, w której czeluściach powstało. Wycieczka z przewodnikiem trwa nieco ponad godzinę. W jej trakcie można obejrzeć betonową wartownię, szyby wentylacyjne, wysoką na 18 metrów halę z oryginalnymi drewnianymi szalunkami, długie i wysokie korytarze w kształcie grzybów, a także ciekawe multimedialne wystawy przybliżające turystom historię Osówki. Do tego na zewnątrz można oglądać dwie naziemne konstrukcje, zwane Kasynem, Siłownią.

Czy warto zwiedzić Podziemne Miasto Osówka?

Niby po obejrzeniu zdjęć wiedzieliśmy, czego się spodziewać na miejscu, jednak po zwiedzaniu Osówki nie mogliśmy wyjść ze zdumienia. Podziemne Miasto Osówka zrobiło na nas ogromne wrażenie, przede wszystkim swoją wielkością. Zwiedzaliśmy już kilka kopalni na Dolnym Śląsku i może dlatego oczekiwaliśmy ciasnych i niskich korytarzy. Osówka jednak zgotowała nam prawdziwą niespodziankę. Rozmachu tego projektu nie da się opisać w krótkich słowach. Historia RIESE jest wstrząsająca, podobnie jak widok potężnych korytarzy Olbrzyma przy opowieści przewodnika o niewolniczej pracy więźniów, którzy wydrążyli te tunele.

Podziemne Miasto Osówka informacje praktyczne

Podziemne Miasto Osówka w kompleksie Riese to miejsce o tragicznej, ale jakże interesującej historii. Podziemia powinien zwiedzić każdy mieszkaniec Dolnego Śląska, by poznać dzieje swojego regionu. Mieszkając tyle lat w okolicy nie mieliśmy o Riese pojęcia! Mając na uwadze tragiczną hisotirę więźniów trudno tu w lekkich słowach opisywać pozytywne wrażenia z wycieczki. Owiane tajemnicą podziemia Olbrzyma przerażają, a zarazem robią kolosalne wrażenie swoimi rozmiarami, ciemnymi zakamarkami, historią, niezwykłymi widokami, dawną bronią i sprzętami, a także świetnie przygotowanymi wystawami. Co ciekawe, Podziemne Miasto Osówka wraz z całym kompleksem RIESE zdaje się być niezbyt znaną atrakcją naszego kraju. A w końcu to miejsce, które mogło wpłynąć na bieg historii! Co prawda historycy uważają, że niemożliwe było ukończenie kompleksu w terminie, ale kto wie, co skrywają jeszcze przed nami podziemia? Mamy zamiar to odkryć podczas wycieczek do pozostałych części kompleksu RIESE.

Zwiedzanie Riese – Podziemne Miasto Osówka

Lokalizacja i dojazd – Podziemne Miasto Osówka położone jest w okolicach miast Głuszyca, Walim i Wałbrzych w Górach Sowich. Można tu dojechać autem lub transportem publicznym. Przy kasach znajduje się bezpłatny parking. Między Wałbrzychem z Kłodzkiem kursuje pociąg KD (przepiękna trasa!) i zatrzymuje się on na stacji Głuszyca. Stamtąd krótkim spacerem dojdziemy do Głuszyckiego Centrum Przesiadkowego. Z przystanku odjeżdża darmowy busik do Osówki. Rozkłady jazdy można znaleźć tutaj. Oprócz tego z Wałbrzycha do Głuszycy kursują też autobusy, których rozkady można znaleźć tutaj lub tutaj. Do Kłodzka lub Wałbrzycha najwygodniej dojechać pociągiem z Wrocławia, Poznania, Krakowa czy Warszawy.

Godziny otwarcia – w normalnych, pozapandemicznych czasach Podziemne Miasto Osówka czynne jest codziennie od 10:00 do 17:00 (kasy czynne do 16:00).

Bilety wstępu – 24 zł bilety normalne, 21 zł bilety ulgowe. Ulga przysługuje emerytom i rencstom, młodziezy i studentom. Oprócz tego w podziemiach dostępna jest także trasa ekstremalna.

Riese informacje praktyczne

Zwiedzanie Osówki – odbywa się w grupach, w kaskach, z przewodnikiem. Osówka jest najlepiej wykończonym podziemnym miastem, dlatego to właśniej od niej najlepiej zacząć przygodę z RIESE. W podziemiach jest dość zimno i mokro, dlatego koniecznie ubierzcie ciepłą kurtkę i wygodne buty. Więcej informacji znajdziecie na stronie Osówki.

Gdzie spać? – W okolicy Walimia i Głuszycy można znaleźć kilka miejsc noclegowych, ale nie ma ich znowu aż tak dużo. Dobrą bazą wypadową na zwiedzanie okolicy jest Wałbrzych. Nie wiemy jednak czy to kwestia pandemii, czy ta baza noclegowa nie jest na tyle rozwinięta, ale szukaliśmy klimatycznego noclego i nie udało nam się takiego znaleźć. Postawiliśmy więc na znany standard, czyli Hotel Ibis w Wałbrzychu. Ładnie, czysto, prosto i wygodnie, w cenie zaskakująco przyzwoite śniadanie. Za noc dla dwóch osób płaciliśmy 150 zł. Rezerwacja przez Booking.

Nocleg w Wałbrzychu w Hotelu Ibis

Kompleks tajnych korytarzy miał stanowić ostatnią iskierkę nadziei dla przegrywających wojnę nazistów. Jak potoczyłyby się losy Europy i świata, gdyby budowla została ukończona?

To może Was zainteresować:

Magda

Największa hala w kompleksie Riese Podziemne Miasto Osówka
Wejście do Podziemnego Miasta Osówka w kompleksie Riesie
Wystawa dotycząca Riese w Podziemnym Mieście Osówka

Złoty Jar. Miejsce z duszą

Złoty Jar to absolutnie najpiękniejszy dom na Dolnym Śląsku. Dom, bo hotelem czy pensjonatem nie można go nazwać. To miejsce zdecydowanie wykracza poza sztywne ramy takiego nazewnictwa i nie da się go zaszufladkować. Jeżeli szukacie klimatycznego noclego na Dolnym Śląsku, to trafiliście pod dobry adres!

Złoty Jar

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Złoty Jar na zdjęciu, od razu wiedziałam, że choćby nie wiem co, muszę tam pojechać. Gdy później zorientowałam się, że pensjonat prowadzi pani Małgosia Szumska, na której prelekcji podróżniczej kilka lat wstecz ryczałam z resztą audytorium jak bóbr, nie było już odwrotu. Przy okazji polecam książki autorstwa właścicielki Złotego Jaru – „Złota Sukienka” oraz „Twarze Tajfunu”.

Pensjonat Złoty Jar
Klimatyczne wnętrza Złotego Jaru
Weranda w Złotym Jarze

Jak wygląda Złoty Jar?

Złoty Jar przypomina szklany domek – oszklona weranda otaczająca budynek niemal ze wszystkich stron powoduje, że pensjonat wyróżnia się na tle innych. Ta wyjątkowa architektura stuletniej willi wydaje się być bardziej dziełem wyobraźni jakiegoś artysty lub wyjęta prosto z bajki, niż rzeczywistym domem „z krwi i kości”, postawionym w dolnośląskich Sudetach.

Wnętrza Złotego Jaru

Wnętrze urządzone jest trochę w stylu rustykalnym, trochę retro, a trochę jak w babcinym domu na wsi – ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Charakteru dodają im rośliny i piękne obrazy. Oszklona weranda wypełniona jest światła, a wspólną przestrzeń tworzą wygodne fotele, stare meble, ozdoby, światła i niezliczone świeczki.

To są klimaty, które bardzo lubimy, więc w Złotym Jarze czuliśmy się tak przytulnie, swojsko i miło, jak w żadnym z naszych noclegów podczas podróży po Polsce. Na dodatek pani Małgosia odbierała nas z przystanku i zawoziła autem do Lądka Zdrój – a przecież zajęć ma na pewno niemało.

Klimatyczne noclegi na Dolnym Śląsku
Przestrzeń współna w Złotym Jarze

Pokoje – choć proste i skromne – okazały się przytulne i wygodne. A łóżka w Złotym Jarze są tak wygodne, że nie pamiętamy kiedy ostatni raz się tak wyspaliśmy. Kiedy obudziliśmy się, a z łóżka widzieliśmy taniec złotych liści na oknem i deszcz, ciężko było nam się podnieść. Chociaż może to kwestia nie łóżek, a klimatu? Bo Złoty Jar to miejsce, w którym czujemy się bezpiecznie, spokojnie, jakby ktoś przyjął nas pod swoje skrzydła i się nami zaopiekował. Z resztą, zdjęcia mówią same za siebie. Zobaczcie jaki klimat!

Wygodne pokój w Złotym Jarze

Restauracja w Złotym Jarze

W tej XIX-wiecznej willi restauracja działała już w 1926! W kolejnych latach budynek podupadł, nie miał właściciela. Później przez długie lata organizowano tu kolonie, a w 2015 Złoty Jar trafił pod dobre skrzydła i otrzymał nowe życie.

Śniadania w pensjonacie Złoty Jar

Co prawda na miejscu jedliśmy tylko śniadanie (Czego bardzo żałujemy), ale jakie było ono smaczne! Świeże pieczywo, warzywa, sery, pasty, dania na ciepło, aromatyczna kawa – niczego nie brakowało. Jeżeli nie załapiecie się na wolne pokoje w Złotym Jarze, to będąc w okolicy wpadnijcie tu chociaż na obiad.

Pensjonat Złoty Jar
Klimatyczny nocleg Złoty Jar

Co robić w Złotym Jarze?

Chociaż w okolicy atrakcji nie brakuje, to mieliśmy spory problem z wyjściem poza teren pensjonatu. Było nam tak na tyle dobrze i swojsko, że chciało się tylko zapaść w wygodnym fotelu z książką i gorącą herbatą i nie ruszaś się już do końca zimy. A oprócz tego w samym Złotym Stoku można zwiedzić:

  • Kopalnię Złota
  • Średniowieczną Osadę Górniczą
  • Muzeum Złotego Stoku
  • Wystawę minerałów
  • Zabytkowy rynek
  • Góry Złote
  • Park linowy z długimi tyrolkami
  • Sztolnię Ochrową i Książęcą
Taras w pensjonacie Złoty Jar
Restauracja Złoty Jar
Obrazy przedstawiające Złoty Stok w pensjonacie Złoty Jar

Złoty Jar – informacje praktyczne

Dojazd – Złoty Jar znajduje się w Złotym Stoku, do którego można dojechać z Kłodzka, Stronia Śląskiego lub Wrocławia. Rozkłady jazdy znajdziecie tutaj. Do samego Kłodzka można dojechać pociągiem z Wałbrzycha, Wrocławia, Poznania. Rozkłady do sprawdzenia tutaj. Jeżeli podróżujecie autem, to na miejsce znajduje się parking.

Rezerwacja i ceny – za noc dla dwóch osób ze śniadaniami zapłaciliśmy 170 zł. Rezerwacji można dokonać bezpośrednio na stronie Złotego Jaru lub na Slowhop. Płatność kartą lub gotówką.

Dla kogo? Dla wszystkich! W Złotym Jarze odnajdą się pary na romantycznym wyjeździe, grupki znajomych, całe rodziny, single, właściciele zwierzaków.

Wyżywienie – koniecznie w Złotym Jarze. Na miejscu znajdziecie pyszne śniadania i restaurację serwującą regionalne dania w duchu slow food.

Złoty Jar w Zlotym Stoku
Klatka schodowa w pensjonacie Złoty Jar

Złoty Jar przywitał nas z otwartymi ramionami. Pełen dobrej energii, ciepła i swojskości powoduje, że chciałoby się w nim zostać na dłużej, odpocząć, uciec przed całym światem. Ostrzegamy, że jak raz pojedziecie do Złotego Jaru, to nie będziecie chcieli wyjechać! Złoty Jar to dom z duszą, energią, pełen ciepła, w którym można spędzić cudowny czas zdala od miejskiego zgiełku. Coś czuję, że jeszcze wiele razy będziemy uciekać do Złotego Jaru…

Inne klimatyczne noclegi na Dolnym Śląsku, które polecamy:

Magda

Złoty Jar informacje praktyczne
Złote lasy i góry otaczajace Złoty Jar

Kopalnia uranu w Kletnie

Kopalnia Uranu w Kletnie to miejsce owiane tajemnicą, posiadające przejmującą historię okupioną życiem tysięcy ludzi, a także zachwycające kolorową szatą minerałów na ścianach podziemi. Kto by pomyślał, że niewielkie Kletno pozwoli realizować Stalinowi swoją wizję potęgi? Czy warto odwiedzić kopalnię oraz jak zaplanować taką wycieczkę?

Kopalnia uranu w Kletnie

Kopalnia uranu w liczbach

  • Długość – 37 kilometrów
  • Liczba poziomoów – 9/10
  • Wydobytu tu 20 ton uranu, co mogło się przełożyć na zbudowanie dwóch bomb atomowych
  • 20 sztolni
  • 3 szyby
  • Lata działalnośći – 1948-1953
Korytarze w kopalni uranu w Kletnie

Tajemnicze podziemia kopalni uranu

Ostatnie lata działalności kopalni w Kletnie mogą sugerować, że jest to młoda kopalnia. Nic bardziej mylnego – górnictwo w Kletnie liczy sobie już ponad 600 lat. Na tych terenach już w średniowieczu wydobywano srebro, żelazo i miedź. W XIX wieku Ziemia Kłodzka w dużej części była pod władaniem Dobrej Pani, czyli Marianny Orańskiej. Ta niederlandzka księżniczka znaczącą poprawiła sytuację mieszkańców okolic rozwijając gospodarkę, turystykę, wspierając biedotę, chorych i sieroty. W tej części województwa dolnośląskiego rozpoczęto wydobywanie marmurów, które na cześć Dobrej Pani nazwano białą i zieloną marianną.

Podziemia kopalni uranu w Kletnie

Dopiero po II wojnie światowej ZSSR rozpoczęło tu tajny projekt wynikający z wielkich marzeń Stalina o prześcignięciu USA w wyściu zbrojeń. Rosyjscy inżynierowie wykorzystali średniowieczne szyby i sztolnie do eksploatacji uranu w Masywie Śnieżnika. Projekt był całkowicie tajny, nie można było wymawiać słowa „uran”, a gónicy nie wiedzieli, czego tak naprawdę szukają. Praca w kopalni choć ciężka, była też bardzo dobrze płatna, więc z okolicznych wiosek ludzie wprost garnęli się do Kletna. Mężyczyźni pracowali wewnątrz, kobiety na zewnątrz podczas sortowania urobku. Mimo że nosiły rękawice ochronne, wciąż były narażone na promieniowanie i wynikające z tego konsekwencje zdrowotne. Z kolei górnicy najczęściej umierali na pylicę. Podczas pracy nie zachowywano podstawowych środków bezpieczeńśtwa. Co prawda pracownicy posiadali maski wyprodukowane w ZSRR, jednak były one produkowane m.in. z azbestu. Przyjmuje się, że w wyniku pracy w kopalni uranu zmarło kilkanaście tysięcy osób.

Kolorowe skały w podziemiach | Kopalnia uranu w Kletnie

Uran z Kletna przewożony był do Kowar, a stamtąd samolotami transportowany pod Moskwę. W kopalni pracowali więźniowie z obozów, element niepewny, czyli osoby w mniemaniu rządu zagrażające obowiązującemu porządkowi politycznemu w kraju, skazańcy i nieliczny górnicy. Gdy wyczerpały się złoża uranu, rozpoczęto wydobycie fluorytu. Ostatecznie kopalnię zaknięto w latach ’60.

Uranowe szkło | Kopalnia uranu w Kletnie

Kopalnia uranu w Kletnie – zwiedzanie

Zwiedzanie kopalni uranu odbywa się z przewodnikiem w grupach liczących maksymalnie 20 osób. Czas zwiedzania zajmuje około 45 minut. Dla turystów udostępniona jest sztolnia numer 18, bezpieczna jeśli chodzi o promieniowanie.

Bilety można kupić na miejscu lub przez internet (klik) na wybrany dzień i godzinę. Bilet normalny kosztuje 25 zł, a ulgowy 20. Ulga przysługuje dzieciom, młodzieży i studentom do 26 lat, niepełnosprawnym i ich opiekunom. Dzieci do lat 3 wchodzą za darmo.

Dni i godziny otwarcia – zmieniają się zaleznie od miesiąca i sytuacji związanej z pandemią. Obecnie (listopad 2020) kopalnię można zwiedzać jedynie od piątku do niedzieli. Wejście do podziemia odbywa się o 10:30, 11:30, 12:30, 13:30, 15:30 i 16:30. Można to sprawdzić kupując bilet online w kalendarzu na stronie kopalni.

Dojazd – do kopalni można dojechać autem od strony Kłodzka i zostawić je obok na bezpłatnym parkingu. Transport zbiorowy do Kletna nie dociera. Można tu dostać się pieszo malowniczym szlakiem żółtym ze Stronia Śląskiego. Najpierw jechaliśmy pociągiem z Wrocławia do Kłodzka (21 zł za bilet, dużo połączeń w ciągu dnia), a nastęnie z dworca autobusowego do Stronia Śląskiego za 9 zł (bilet do kupienia u kierowcy). Rozkłady jazdy można sprawdzić tutaj. Szlak ze Stronia do Kletna nie jest trudny pod względem technicznym, ale jest dość długi. Liczy sobie około 7,5 kilometra w jedną stronę, jego przejście zajmie jakieś 2 godziny. Trasę możecie znaleźć tutaj. W wakacje można skrócić sobie drogę i podjechać darmowym busem ze Stronia do Dolnej Morawy.

Wystawa narzędzi górników | Kopalnia uranu w Kletnie
Wiekowe lampy górników | Kopalnia uranu w Kletnie
Kopalnia uranu w Kletnie informacje praktyczne

Najpiękniejsza kopalnia na Dolnym Śląsku?

Zwiedzaliśmy już kilka kopalni, więc nie spodziewaliśmy się, że kopalnia uranu w Kletnie zrobi na nas tak pozytywne wrażenie. Może miało na to wpływ, że podczas pandemii byliśmy jedynymi zwiedzającymi i mieliśmy w sumie prywatną wycieczkę ze świetną panią przewodnik (niestety nie znamy imienia)?

Tak czy siak, zachwyciła nas kameralność obiektu, bardzo ciekawe wystawy, przepiękne kolory. Skały kopalnianych podziemi przyjmują fantastyczne barwy dzięki minerałom, różowym odmianom kalcytu, a także kwarcowi i fluorytowi. Można pomyśleć, że ktoś chwycił za pędzel i wymalował skalne sciany farbą – a tak naprawdę to dzieło natury. Coś pięknego! Do tego na miejscu można podziwiać przedmioty i narzędzia, którymi posługiwali sie ówcześni robotnicy, a historia opowiedziana przez przewodnika naprawdę potrafi zaintersować, a nawet zasmucić.

Tajemniczce podziemia kopalni uranu w Kletnie to świetna alternatywa dla bardziej znanych kopalni w Złotym Stoku czy Nowej Rudzie. Położona na uboczu, niewielka, ale o interesującej historii i wspaniałych barwach kopalnia jest jednym z tych miejsc, które warto odwiedzić na Dolnym Śląsku. To także dobry pomysł, gdy zwiedacie okolicę w trakcie złej pogody. Wycieczkę do kopalni warto połączyć z wizytą w pobliskiej Jaskini niedźwiedzia. Oba miejsca zachwycają. Czy kopalnia uranu w Kletnie rzeczywiście należy do najpiękniejszych w Polsce? Zdecydowanie tak!

Inne ciekawe miejsca na Dolnym Śląsku:

Magda

Minerały powodujące różnorodne zabarwienie skał | Kopalnia uranu w Kletnie
Zwiedzanie kopalni uranu w Kletnie
Wejście do podziemia | Kopalnia uranu w Kletnie